Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 218849
Komentarzy: 10514
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 16 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

31 października 2016 , Komentarze (17)

30 Day Shred level 1. Poznałam, nie polubiłam:(. Krótkie, łatwe, bez energii, wolne tempo, ujęcia nudne, a Jillian gada monotonnie przez cały czas. I nawet ona sama nie jest dla mnie inspiracją, nie za bardzo podoba mi się jej figura w tym programie. No cóż...:x

Niedziela: 12 km rower + sprzątanie grobów (niespodzianka8) ktoś wcześniej je posprzątał i dla mnie zostało prawie nic i udało mi się nie zmoknąć)

Poniedziałek: 22 km rower + ten trening z Jillian, o którym powyżej. I spanie u fryzjera, na siedzący na masującym fotelu - zawsze tak jest, uwielbiam to i trochę się wstydzę(pa)

Wtorek: 22 km rano, jeszcze przed niekończącym się deszczem. Było ciepło, kolorowo, pięknie, błotniście - po powrocie mycie roweru w misce przed blokiem.

29 października 2016 , Komentarze (9)

Obejrzałam dzisiaj "Ostatnia rodzina"

Tak szczerze,nie przepadam za polskimi filmami, bo albo wydają mi się głupie(no effence), kolorowe, wygładzane zarówno w obrazie jak i w emocjach, albo zbyt artystyczne dla mnie - księgowej. 

Ale ten, wcisnął mnie w fotel(puchar). Dorastałam w tych czasach = czasach kiedy cierpienie było gloryfikowane i brak wyboru równoważony cierpieniem. I wszystkie mieszkania i swetry i korytarze i osiedla były jednakowe. I my w pewien sposób też jak i pewnie jesteśmy teraz, tylko jeszcze nie widzimy tego tak wyraźnie..  w każdym razie polecam(bomba)

Środa: 20 km rower

Czwartek: 20 km rower, w południe 10 minut orbitreka + 

1a. Wiosłowanie 25kg x 15

1b. Rozpiętki na ławce poziomej 7,5 w jednej ręce x10

1a i b powtórzone 4x.

Piątek: 20 km rower, w południe 30 minut orbitreka, bardzo mocno, była moc(ninja)

po pracy w klubie:

1. Romanian MC: 15x 35 kg rozgrzewkowo, 10x 40kg, 10x 40kg 10x 40kg, 10x 40kg - znowu słabym punktem były nadgarstki;(

2a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 33kg, 15x36kg, 15x 36kg, 15x 36kg - na każdą nogę

2b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 27kg

2c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 27kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 4 razy - wszystkie maszyny miałam dla siebie:)

3. Unoszenie tułowia do góry na poziomej ławce rzymskiej 20x w trzech seriach - na górze spięcie i chwila zatrzymania,

I  godzina ABT 

Potem już tylko musiałam chciałam odebrać kilka kg warzyw i wtargać to+ rower + inne rzeczy (wszystko mokre) na 4 piętro (deszcz nie padał z całą swoją mocą tylko mżył).

Sobota: 10 km na rowerze + godzina TBC(zastępstwo, długie, bardzo długie serie, co trochę nudne jest ale też bardzo wymagające) + godzina sztang. 

Dodaj komentarz

27 października 2016 , Komentarze (15)

The fall, trzeci sezon - jestem zachwycona:), pomimo, że mam wrażenie, pewność właściwie, że coś w drugim mi nie pasowało i spałam(ziew) zamiast oglądać i teraz mam dziury i muszę wypytywać: dlaczego tak i o co chodzi..?? na szczęście S, jest cierpliwy i pamięta...

Wtorek: 20 km rower, w południe zestaw na tyłek: 

1a. Hip trust 30x 35kg rozgrzewkowo i żeby przyzwyczaić się do sztangi, zamiast okrągłych ciężarów leżących bezpośrednio na brzucho-memłonie, 20x 43kg, 20x 43kg, 20x 43kg - nie podobało mi się:( siłę miałam, ale sztanga (pomimo jakiś podłożonych "kocyków" ) uciska mi mięśnie, a tyłek wcale nie chce się tak aktywować jak powinien.. nastepnym razem będzie powrót na stare śmieci,

1b. Szerokie przysiady z obciążeniem 7,5kg . Przy wyproście nóg, ręce z obciążeniem do góry  2x

1a i1b jako seria łączona, powtórzone 3 razy.

Po pracy w klubie:

1. Ściąganie drążka pionowo do klatki: 15x 25kg, 15x 25kg, 12x 25kg, 12x 25kg,

2. Wciskanie sztangielek na barki stojąc: 10x 7kg   4 serie  

 
3a. wyciskanie sztangi na ławce poziomej:  12x 20kg    10x 20kg    10x 20kg     10x 20kg 

3b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg

4. Wspinanie się na palce na maszynie do ćwiczenia łydek: 50kg - stopy równolegle x20, palce do wewnątrz x20, palce za zewnątrz x20, stopy równolegle x20.

I godzina interwałów - ledwo żyłam(strach) ale jakie to życie było satysfakcjonujące;)

24 października 2016 , Komentarze (30)

nowu trafiłam na artykuł z serii "Siwy o nowy blond"(dziewczyna). Pooglądałam foty, popatrzyłam w lustro, przepytałam koleżankę, która Przestaławłaśniefarbować(mysli)

Ale zdania nie zmieniłam. Na pewno nie teraz, może kiedyś w bardzo odległym kiedyś.

Siwizna wygląda pięknie poniżej 25 lat, powyżej 90. I po porządnej obróbce w photoshopie. Tak samo jak nadwaga.

Jako przykład Nicola Griffin:

Sobota: 10 km rower + godzina TBC + godzina sztang

Niedziela: 10 km rower = godzina TBC

Poniedziałek: 20 km rower, w południe brzuch: 

10 minut orbitreka na rozgrzewkę: 30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - wszystko powtórzone w trzech seriach.

22 października 2016 , Komentarze (19)

Pada(deszcz), albo siąpi(szloch), albo leje:x

Wiatr rano w twarz, wieczorem w plecy. W klubie pakuje mokre obranie do szafki, po treningu wyciągam jeszcze bardziej mokre i bardzo zimne, zakładam i jadę do domu. Coś tam mam nieprzemakalne, najgorzej z czapką i rękawiczkami. Spodnie też nie za dobrze się sprawują. Nazywam to hartowaniem. Chyba działa, bo pół mojego biura przeziębiona, znowu głównym tematem stała się lewoskrętna, kto ile bierze i jakiej.

I jak tak jeżdżę w deszczu, różne wodne stworzenia przychodzą mi do głowy. I pytania powstają(kujon): czy lepiej byłoby zamienić się w kaczkę, żabę czy syrenę,,,? Jeśli w ogóle byłby taki wybór dany..

Środa: 20 km rower i półgodzinny relaks w saunie (planowany wcześniej, nie spontaniczny),

Czwartek: 20 km rower = DNT,

Piątek: 20 km rower + pół godziny orbitreka w południe,

po pracy w klubie:

1. Romanian MC: 15x 35 kg rozgrzewkowo, 10x 40kg, 10x 40kg 10x 40kg, 10x 40kg

2a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 33kg, 15x36kg, 15x 36kg, 15x 36kg - na każdą nogę

2b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 27kg

2c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 27kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 4 razy - w trochę różnych kombinacjach, bo musiałam się wymieniać na tych maszynach z jakimś facetem niestety

3. Unoszenie tułowia do góry na poziomej ławce rzymskiej 20x w trzech seriach - na górze spięcie i chwila zatrzymania,

4. Wspięcia na palce na maszynie do łydek, ciężar 50 kg - 20x stopy równolegle, 20x palce na zewnątrz, 20x palce do wewnątrz (ledwo zdążyłam)

I  godzina ABT - zastępstwo z moja ulubioną instruktorką, super muzyka i badzo ciężki trening jednocześnie:p

I około 7 kg warzyw + rower + inne rzeczy (wszystko mokre) wtargane na 4 piętro.

18 października 2016 , Komentarze (28)

Najczęstsze przyczyny tycia to(kujon):

- za mało wody, bo wtedy organizm wodę zatrzymuje i puchniemy i ważymy coraz więcej i w coraz mniej się mieścimy=dopinamy i wciskamy,

- za dużo ćwiczymy i puchną nam mięśnie, ale to przejściowe nie ma co się tym przejmować wcale, albo ważymy coraz więcej, ale to normalne, bo wiadomo przecież, mięśnie ważą więcej od tłuszczu,

- od nabiału(mleko) bo w nim jest cukier,

- i bo jemy za mało i w zagrożeniu głodu organizm składuje co się da, gdzie popadnie,

- od tego na co mamy ukryte nietoleracje, bo tak to już jest,

- od różnego rodzaju hormonów, wiadomo dlaczego.

A ja od zimna(zimno) i ciemności(noc) albo tylko od jednego z tych czynników, nie wiem, bo nie umiem ich oddzielić od siebie. Co roku na wiosnę 2 kg wyparowuje i przez całe lato pomimo częstych ognisk z piwem i innym słodkim alko nie pokazuje się. A co roku o tej porze, wpełza nieubłaganie i za każdym razem muszę nowych cięć dokonać(szloch), żeby to było tylko dwa kilo. W tym roku wilczy bilet dostały rodzynki i figi suszone i orzechy(szloch);(

Poniedziałek: 20 km rower, w południe krótki brzuch tradycyjny:

10 minut orbitreka na rozgrzewkę: 30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - wszystko powtórzone w dwóch tylko seriach.

Wtorek: 20 km rower, w południe bohaterskie minięcie gotowej do użytku pachnacej sauny i zestaw na tyłek: 

1a. Hip trust 30x 35kg, 30x 35kg, 30x 35kg, 30x 35kg - z zatrzymaniem napięcia mięśni w górze 2sek,

1b. Szerokie przysiady z obciążeniem 7,5kg . Przy wyproście nóg, ręce z obciążeniem do góry  15x

1a i1b jako seria łączona, powtórzone 3 razy.

Po pracy w klubie:

1. Ściąganie drążka pionowo do klatki: 15x 25kg, 15x 25kg, 12x 25kg, 12x 25kg,

2. Wciskanie sztangielek na barki stojąc: 10x 7kg   4 serie  

 
3a. wyciskanie sztangi na ławce poziomej:  12x 20kg    10x 20kg    10x 20kg     10x 20kg 

3b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg

4. Wspinanie się na palce na maszynie do ćwiczenia łydek: 50kg - stopy równolegle x20, palce do wewnątrz x20, palce za zewnątrz x20, stopy równolegle x20.

I godzina interwałów - odkrycie poprzedniego tygodnia :)uwielbiam te zajęcia, ledwo po nich żyję]:>.

16 października 2016 , Komentarze (24)

Jest zimno(zimno), wieje, często pada(deszcz) i niestety, zimowa kominiarka w użyciu od kilku dni. Ale nie ja jedna tak wyglądam. Ubieranie twarzy staje się  coraz bardziej popularne wśród biegaczy i rowerzystów, a w mojej okolicy jest ich cała masa. Ludzie się przyzwyczaili i nie gapią się tak okropnie, albo ja się przyzwyczaiłam, że oni się gapia i nie widzę tego;).

Sobota: 10 km rower + godzina TBC (wolne tempo, co nie znaczy, że łatwo) + godzina sztang (więcej siły niż zwykle co nie jest niczym dziwnym, bo zwykle po piątku jeszcze nie do końca jestem zregenerowana)

Niedziela: 14 km rower + godzina TBC - pierwszy raz byłam na tych niedzielnych zajęciach, były świetne, szybkie tempo, świetna instruktorka i muzyka(muzyka), zmęczyłam się strasznie, spociłam i całkowicie odprężyłam jednocześnie:)

Skończyłam czytać The girl on the train - tak, dopiero teraz, rozczarowana jestem na maxa. Nie obiecuje sobie po kryminałach, ale liczyłam na napięcie, wciągnięcie w mroczny klimat czyjejś chorej wyobraźni (tak było w książce Gone girl), a dostałam sentymentalną papkę:<

14 października 2016 , Komentarze (7)

Dokładnie sobie przypomniałam dlaczego nie lubię "szkoleniowych integracji". Nie tylko za kretyńską nazwę, bo nic nowego się tam nie dowiadujemy(kujon) poza tym ile można się nie dowiedzieć za taką ilość pieniędzy. Ale głównie za nudę(spi) w której trzeba uczestniczyć w miarę aktywnie no bo jesteśmy w pracy. Świadomość tego jest kluczowa i z tego zadania wywiązujemy się wszyscy na około 100%(alkohol), a niektórzy na ponad 100. Z pozytywów (oprócz tego, że mam to już za sobą) - jedzenie było bardzo dobre tzn: masa owoców(owoce), wszystko świeże lekkie, a ja bardzo rozsądna w ilości i w wyborze.

No i tam! ta!! ram!!!:D:D(puchar) pozbyłam się strachu przed zjeżdżalnią w aqua parku. Bo jako osobnik nieposiadający małych dzieci i nielubiący basenu, jestem w tej dziedzinie prawie neofitą.. prawie, bo kiedyś , kiedyś.. chyba 10 lat temu, zjechałam z entuzjazmem (nowiutki basen, ja przekonana, że to będzie przygoda(impreza)) i skończyło się obtarciem do krwi pleców, podarciem nowiutkiego kostiumu i przywaleniem tym obtarciem w zapłytkie dno (chociaż i tak miałam szczęście, bo niedługo po tym przeczytałam, że jakiś facet zjechał  do basenu bez wody...(mysli) o ile to prawda była oczywiście). 

A teraz zjeżdżalnia była wysoka (nalatałam się po schodach]:>) i bardzo gładka, dobrze nawodniona pozaginana w różnych kierunkach, fragmentami dziwne dźwięki były i światło, taki nastrój grozy, a na końcu czekał całkiem niezły Pan Ratownik. I czas przejazdu był mierzony - miałam najgorszy "bo Ty masy nie masz" - opinia mojego kolegi, postanowiłam potraktować jako komplement... ale hmm..

W każdym razie.. za pierwszym razem.. spanikowana próbowałam hamować czym się da;) rozkładając szeroko ręce i nogi, zapierając się piętami o ścianki, a moja koleżanka wołała " no dawaj, dawaj!!!(smiech)" ale potem już jeździłam jak torpeda(bomba) wyciągnięta aż po koniuszki palców.. (najlepszy czas 24 sekundy, inni średnio 10 sekund mniej). I oczywiście wiem, to nie ważne, nie powinniśmy się porównywać, po co, ale jednak...(pa)

Środa: 10 km rower w deszczu pod wiatr, no i ten basen .. coś tam nawet pływałam, najpierw taką śmieszną żabką z głową ponad wodą, żeby NIE ZMOCZYĆ WŁOSÓW!!, co było zupełnie niepotrzebne, bo potem zapomniałam i każdy zjazd na zjeżdżalni kończył się nurkiem(ninja) 

Czwartek: 10 km rower, pół godziny spania=relaksu w saunie

Piątek: 20 km rower, w południe...

po 10-ciu min orbitreka (znowu, znowu niemożliwie rozklekotanego:<)

1a. Rozpiętki na ławce poziomej 7kg na rękę x15

1b. Wyciskanie sztangielek stojąc 7kg x 10

a i b jako serie łączone powtórzone 4 razy.

a po pracy leń(swiety) zwyciężył i zamiast na trening pojechałam do domu, ale mam nadzieje, że w weekend "odpracuje"

A teraz jeszcze jedna (ostatnia szansa) dla The Drop Dead Diva...?

11 października 2016 , Komentarze (8)

Interwały, oczywiście te dobrze poprowadzone, kocham(dziewczyna) i nienawidzę]:>

Ale jakoś było mi ostatnio nie po drodze i to dosłownie, bo ja muszę mieć treningi po drodze z pracy, powrót do domu = zostanie już domu. Ale po zmianie grafiku w moim klubie, próbach mniej lub bardziej udanych... bingo..! wtorkowy interwał dał mi w kość jak nic ostatnio(bomba) i jednocześnie masę satysfakcji8). Jest wpisany już na stałe do grafiku.

Poniedziałek: 20 km rower, w południe brzuch zmodyfikowany:

1. 15x podciąganie kolan w zwisie na drążku (wysiłkiem jest nie podciąganie właściwie, tylko ten zwis sam w sobie)

2. "Rąbanie drewna" 20x na każdą stronę - 5kg

3. Scyzoryki na piłce x20

wszystko powtórzone 3 razy

Wtorek: 20 km rower (już nawet nie będę się powtarzać ale tak, ciągle w deszczu(deszcz))

w południe tyłek, ten co ma być latynowski, ale nie gruby:

1a. Hip trust 30x 35kg, 30x 35kg, 30x 35kg, 30x 35kg - z zatrzymaniem napięcia mięśni w górze 2sek, pomimo, ze pod koniec serii piecze(bomba)

1b. Szerokie przysiady z obciążeniem 5kg (zapomniałam, że miało być 7,5kg:<). Przy wyproście nóg, ręce z obciążeniem do góry  20x

1a i1b jako seria łączona, powtórzone 3 razy.

Wieczorem: 

1. Ściąganie drążka pionowo 25kgx 15 x 4 serie,

2.  Wyciskanie sztangielek do góry stojąc 12x 7kg, 12x 7kg, 10x 7kg, 10x 7kg

3. Rozpiętki na ławce skośnej 15x 5kg, 15x 5kg, 15x 5kg, 15x 5kg, 

4. Unoszenie tułowia na ławce rzymskiej: 20x, 20x

I czas na wspomniany już interwał.. godzina interwału(bomba):D

9 października 2016 , Komentarze (21)

Doskonale wiem jak to jest moknąć(deszcz) i marznąć(zimno) i mieszkać w małym namiocie jak pada i nie móc wysuszyć ciuchów i butów kilka dni (jedne buty to nawet się popsuły przez to, zaczęły śmierdzieć w taki dziwny chemiczny sposób, bo, wyjaśniam tym wszystkim, którym właśnie ten pomysł przyszedł do głowy, nogi i nie nogi są kąpane codziennie w strumieniach, nawet jak wypływają one ze śniegu(zimno) i po kilkukrotnym praniu i naświetlaniu jakimiś kosmicznymi promieniami w maszynie w moim klubie, musiały udać się do śmietnika:<) więc bardzo, bardzo doceniam, jak jestem w domu, ciepłym, bo sezon grzewczy już rozpoczęty, a za oknem wieje, pada.. zimno.. a ja bezpiecznie, pod kocem z książką i ..

Sobota: 10 km rower + godzina TBC + godzina power pump 

Niedziela: z domu wyszłam tylko raz, wyrzucić śmieci ale umyłam wszystkie okna (nie mam ich dużo) i zmieniłam hybrydę na wszystkich 20 paznokciach i upiekłam brownie z buraków.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.