Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1055241
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 września 2016 , Komentarze (17)

dla wszystkich chętnych na bułki :D 50 dag mąki ( tortowej) , 50 g świeżych drożdży, 200 ml ciepłego mleka, 100 g miękkiego masła, łyżeczka soli, dwa jajka, sezam. 

Drożdże rozkruszyć, dodać dwie płaskie łyżeczki cukru, zalać 3 łyżkami ciepłego mleka, rozetrzeć, lekko oprószyć mąką i zostawić do wyrośnięcia na ok 10 -15 min. 

Jajka ubić na puszystą masę. Do jajek dodać resztę przesianej mąki, sól, miękkie masło ( nie rozpuszczam masła, ale musi być naprawdę miękkie) , wyrośnięty rozczyn drożdżowy, mleko i wyrobić( ja robię to w misie robota, przy użyciu haka do ciasta drożdżowego) im dłużej, tym lepiej ..co najmniej 20 min.  Wyrobione ciasto , przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na co najmniej 30 min w ciepłe miejsce. Jeśli w domu jest chłodno ciasto musi wyrastać dłużej. Wyrośnięte ciasto odgazować..tj, po prostu wsadzić w nie rękę i spuścić powietrze :D . Z ciasta odrywać spore kawałki, rozpłaszczać na dłoni, kłaść na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Mnie z tej porcji wyszło 10 sporych bułeczek. Posmarować rozmąconym jajkiem, posypać sezamem. Piec 20 min w piekarniku nagrzanym do 180 C . 

Smacznego 

Ps. Jeśli chcecie je jeść zaraz po upieczeniu, przekrójcie je trzymając bułeczkę w rękawicy kuchennej, bo inaczej poparzycie dłoń :D 

21 września 2016 , Komentarze (32)

Mówisz masz.... moje dzisiejsze obiadowe hamburgerki :D, zmieniłam nieco przepis na bułki, teraz to są już lepsze, od najlepszych bułek hamburgerowych na świecie ( tak orzekł Paszczur I drzewiej) 

Legenda: bułeczka, posiekana drobno sałata lodowa, sos własnoręczny majonezowo śmietanowy z czosnkiem i świeżą miętą, hamburgerek z czystej wołowinki z jajeczkiem i świeżutko siekanym chilli, mozarella, pomidor, czerwona cebulka, ketchup :PP

21 września 2016 , Komentarze (21)

obudziłam się ...dużo za wcześnie, no ale wczoraj padłam tez wcześnie(ziew). Ranek był cieplejszy niż wczoraj a przynajmniej takie sprawiał wrażenie, chyba nie było wiatru, bo temperaturowo ...tak samo 6 C.Pływało się booosko, nie było zołzy, miła pani wpuściła nas trochę wcześniej i dzisiaj przepłynęłam 1,4 km. Ale w ogóle płynęło mi się jakoś inaczej niż w poniedziałek...tak...oceanicznie...czysta woda, cisza, mało ludzi, wschodzące słonko za oknem ...no nastrój iście zanzibarowy :D. Już jestem wypluskana a nawet wysuszona, zaraz konsumuję śniadanko i idę na targ...trzeba kupić wołowinki i kto wie czy nie będzie dzisiaj domowych hamburgerów :D:D . Miłego dnia ladys...and gentelmans 8)

20 września 2016 , Komentarze (25)

w postaci obolałego ciela. Nie mniej dziękuję wszystkim za troskę. Dzisiaj już jestem jak młoda bogini (smiech). Nic nie łupie w kręgosłupie, noga w nocy nie bolała ( wiem że mój nerw kulszowy był długo zgnieciony i neurochirurg nie potrafił powiedzieć czy wróci do pełnej sprawności czy nie, nerw oczywiście a nie prof. który mnie rżnął, zszywał i wycinał różne świństwa i kręgi -ooo mogę z czasem zyskać sławę niczym  płaskowyż Nasca), mięsień ręczny się odciągnął. Rano Długoręka podwiozła mi dupkę do RCKiK , spuścili mi krew, dali prezenta ( hmmm Paszczurowi wzięłam kubek termiczny, ręcznik już mam a w koszulkę nie wiem czy się już zmieszczę ;)) pani mi powiedziała, że jak oddam jeszcze raz w tym roku to jeszcze się załapię na bonusa ,Potem taka wyssana pognałam do kata i oczywiście zszokowałam pół miasta , bo ludzie w kurtkach zimowych ( było 6 C) a ja ..w cieniuśkiej bluzeczce. Nareszcie było mi boooooosko, rześki chłodek, szło się rewelacyjnie , wcale nie czułam że jest mnie 450 g mniej :D. W domu sobie policzyłam że oddałam już 8 l krwi. Jeszcze dwa i będę ZHDK II stopnia :D teraz mogę chwilkę odpocząć, potem nam  zrobię rybkę na obiad, Paszczurzyca ma dzisiaj wrócić wcześniej z pracy. Wczoraj dostała pochwałę od szefa, że najszybciej ogarnia wszelkie tematy( nooo po mamusi 8)) i leci na konferencję do Amsterdamu..heeee, latawice z tych moich Paszczurów...latawice poświatowe. Aaaaa przywiozła mi wczoraj klatkę gruszek...takich jak uwielbiam twardych mniam, ale zaraz mi do głowy przyszła tarta z gruszkami i sosem waniliowym...ale to nie dzisiaj i nie jutro..może pod koniec tygodnia. Teraz idę się ożłopać wody, żeby krew rozrzedzić . Ciekawe a mówią...krew nie woda :? miłego popołudnia kobietki i nie tylko kobietki

19 września 2016 , Komentarze (24)

...mnie (szloch) Nosz jestem na siebie taka zła że głowa mała. Wczoraj jak wróciłam z kijaszków ..padłam i trzy godziny byłam trupem...co próbowałam otworzyć oko , to zamykało się mimo mej woli ( jak widać kompletnie bezsilnej) . W nocy ...noga dała mi do wiwatu ...na razie się jeszcze nie chwalę ale chyba jednak trzeba się wybrać do neurologa. Do chrzanu z takimi nocami..na lewym boku nie bardzo mogę spać bo boli jak cholera:<. lepiej jest na prawym i jak delikatnie naciągnę nogę, boję się zbyt mocno żeby znowu nie złapał skurcz. Narazie wcinam wit B compleks, jak się skończy walnę jeszcze miligammę, jak to nie pomoże to trudno trzeba będzie iść. Rano wstałam i polazłam do dabliu si...okrakiem, wczoraj było ok ale dzisiaj jednak 9 km plecki odczuły, ale nic to oblekłam się i pojechałam pływać. Dwie pierwsze długości, tragedia, oddech mi się nie chciał zsynchronizować z ruchami rąk...nosz jak ja tego nie lubię. Na szczęście trzecia długość już była normalna i nawet pozwoliłam sobie na 10 na grzbiecie a czas i dystans mnie zadowoliły. Przyjechałam do domu...biegusiem pod prysznic...do ubierania i .........no matko i córko a nawet wnuczko , końcówką grzebiącą ruszyłam zbyt gwałtownie i wlazł mi jakowyś ból w rączkę od łopatki. No jakbym tam sięgnęła zębiskami to bym sobie wygryzła kawał mięcha. SKS...ani chybi SKS , już? Ja jeszcze o tym nie myślę.:?. Pojechałam po zakupy ( wymyślili sobie teraz w Lidlu, tygodnie regionalne zaczynać we ...czwartki i dyrdam dwa razy w tygodniu wrrrrrrr) potem leki babci i maty do szafek w Biedronce ( polecam, bardzo fajna rzecz) nie brudzą się i nie rysują półki w szafkach ( szczególnie w tej z garami), jedną szafkę już zrobiłam, kupiłam trzy maty...ale czuję że jutro zajrzę po 4 ....to wyłożę szufladę gdzie mam kosz na śmieci, bo poprzednia mata już stara i brzydka. Potem pojechałam do magla, zatargałam wielkie torbiszcze z obrusami i firankami, potem do mamy i nawróciłam się....trochę popracowałam ( patrz wyżej...szafkowo) , teraz herbatka i moment leżakowania, później może posadzę następne tulipany...bo we czwartek planuję kupić chryzantemy :D Jutro raniuśko dzwonię do stacji krwiodawstwa, jak bedzie mój doktorek, to lecę się wykrwawić a potem na masaż, a jak nie ...to najpierw masaż potem dam sobie " k(u)rwicy" upuścić. No to miłego popołudnia . Bye

18 września 2016 , Komentarze (21)

na kijaszki...ciężko było po prawie 6 tygodniach niepatykowania . Ale nie jest źle...9 km w stałym tempie...a nawet ciut szybciej, bo w zasadzie wszystkie kilometry poniżej 11 min. Co mnie najbardziej cieszy ...kolano się nie odezwało ani razu. Może zgubienie kilku kilogramów zrobiło swoje? Nie będę się zastanawiała, ważne że jest dobrze. Basen ...nawrócona, kijki...nawrócona, a do tego łażenie do kata. Ruchowo jest ok. A jak Paszczur wyemigruje do Łodzi i odgruzuje ich pokój to wrócę do strechingu ...bo trzeba by ciele rozciągnąć:D . Kuśbę bułeczkową częściowo zlikwidowałam, po prostu kilkanaście bułeczek zapakowałam i zamroziłam. Nie ma...nagrzeszyłam wczoraj za cały tydzień :x niestety Długoręka ma rację ...w kwestii bułeczek...sięgnęłam prawie mistrzostwa...lekko ciepłe są przesmaczne. Pogoda super na aktywność ...chłodek, wiaterek, brak słońca więc zachęcam was do ruchu, a ja wyru..szana idę się nawadniać. Milutkiej niedzieli :D 

17 września 2016 , Komentarze (30)

kolejny, udany eksperyment....bułeczki ze śliwkami i lukrem cytrynowo różanym. Bułeczki sobie stygną a ja idę regenerować kręgosłup :D

17 września 2016 , Komentarze (20)

serio serio....tak mi się ostatnio wzięło na wspominki...jak ja bym chciała się włóczyć po uliczkach dzielnicy łacińskiej Barcelony a nie mordować się tutaj. niby człowiek w domu ..a wiecznie mnie nie ma...wczoraj masaż, potem do domu...z mamą do lekarza...do domu...zamówione ciasto upiec i już wieczór. Dzisiaj od rana zmywanie, mycie podłóg , zrobiłam już chleb...ale teraz z połowy porcji, bo przecież wszyscy jedzą domowy chleb ale nie mój małż...on musi sobie kupić piekarniany i da się porąbać wmawiając jaki to " zdrowy" chlebek robią w piekarni. No niereformowalny chłop i już. Mało tego ...ma ostatnio fazę na śliwki, przedwczoraj przywlókł , dzisiaj kupił dwa woreczki. cholerka...no nie będe mroziła bo mam jeszcze zeszłoroczne , jak moment odpocznę to zrobię bułeczki ze śliwkami, a jutro umyśliłam sobie knedle , to będę miała na poniedziałek obiad dla Paszczura...i jak tu chudnąć? Nie da się choć dzisiaj grzecznie zjadłam jajecznicę, kromkę mojego chleba i pomarańczkę na śniadanie. Na drugie będzie twarożek , na obiad rybka z ...no właśnie z czym...chyba z sałatką z pomidorów , na podwieczorek pewnie kefir a na kolację gotowane udko kurczaka. Noce z pełnią cudne :D i chłodne...nareszcie raj dla mnie. Takie rześkie powietrze. Aaaa umyśliłam sobie jeszcze dzisiaj tulipany posadzić. Zaraz odsapnę, zbiorę odwłok w trok i to zrobię. Swoją drogą mam ostatnio fazę na storczyki , zakupiłam sobie całe dwa ...ciekawe czy hodowla owych kwiatów mi się uda :D Miłej soboty dziewczyny....milutkiej , podobno za niedługo ma się pochmurzyć i padać...zobaczymy . 

12 września 2016 , Komentarze (41)

(szloch) . Umyśliłam sobie, podstępnie , że na II śniadanie zjem kawałek ciasta daktylowego z sosem toffi i lodami iiiiiiiiiiiii..........ja do blachy , pod ściereczkę a tam (strach) okruchy po daktylowcu ,,,,no nieeeeeeeeeeee.....a ja sobie zaplanowałam uzupełnić przynajmniej częściowo coś z tych 830 kcal straconych rano na basenie . Trudno ...pożarłam twarożek. Drożdżowego też ostało się tyci pyci...ani chybi , mole nienażarte mam w domu . Uuuuch . No dobra ale od początku, raniutko basenik(ninja), hurra, nareszcie , nareszcie , dwa i pół miesiąca lenistwa ale forma jest nie najgorsza, nie zachłysnęłam się wodą , nie straciłam oddechu, 52 długości przepłynęłam i ramionka mnie bolały ale nic to. Wróciłam do domu, biegusiem się odchlorowałam i pognałam tradycyjnie po zakupy. Ja to mam szczęście. W tamtym tygodniu kupiłam karuzelę na obuw ( nota bene co niektórych gości zachwyciła) - ostatnią, dzisiaj zależało mi na kupieniu kołdry , 2 w 1, letnia plus jesienno wiosenna, jak się obie zepnie jest zimowa. Pojechałam i co...ostatnią wzięłam , w tym rozmiarze który mi potrzebny. Wróciłam do domu...uruchomiłam zmywarkę ( ręczną) na dwa cykle zmywania zaplanowałam że pochłepczę wody i zadzwonię z informacją do mojej ulubionej klientki, ktora ma znowu problemy, ale już znalazłam remedium na owe. Kobietka chyba wykłada albo diagnozuje, oddzwoni. Przyszłam szykować indyka do pieczenia i zrobić zamówiony chlebek...bo mój kat reflektuje na niego a tu, dzwoni szefowa fundacji, czy zechciałabym przyjechać w środę do Warszawy i wystapić w telewizji. Powiedziałam, że w chwili obecnej to wyglądam jak strzyga zarośnięta, bezkształtna i z odrostami i nie będę występowała , chyba że byłby to program " Bój się mnie" oczywiście się ześmiała i powiedziała że jak już ma kogoś wsadzać przed kamerę to kogoś kto wie o czym mówi. Odrzekłam że jak mój fryzjer powie , ze mnie dzisiaj albo jutro przeistoczy , to w środę jestem w TVN :D no dawaj, wszystko rzuciłam i do telefonu. Mój kochany maestro się zgodził....jutro mnie przyjmie , dobroczyńca  mój ...moge go w tatuaż nadłonny cmoknąć :*. Czekam teraz na wiadomość, gdzie i o której mam być , bo jeszcze podwodę muszę zarezerwować. Podobno płacą nie tylko za podróż ale i za " być" bo za " nie być" juz niestety nie :D a szkoda ..ja bym się tam nie opierała . Tak że moje piękne, teraz znowu latam z jęzorem na brodzie i dzisiaj muszę zrobić to co zaplanowałam na dwa dni :? bo się przecie pozmieniało . Chleb już rośnie, indyk przechodzi przyprawami, ja na moment zalegnę, klientka odpisała że zadzwoni po 15 , teraz czekam na wieści, gdzie, z kim, jak i za ile (smiech) Miłego początku tygodnia (pa)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.