Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1054715
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 maja 2022 , Komentarze (12)

miast Powsina. No guzik z pętelką a nie magnolie. Ale od jaja. Pojechaliśmy wczoraj raniutko do dziecków. Kazimierz przywitał się dużo szybciej niż ostatnio, widać sesje na messengerze pomagają a i dzieć coraz starszy. Pokasłuje, nos zasmarkany ale boso elegancko posuwa i dobrze. Na zmianę biegał do dziadka ...posiedzieć na kolanach  i dziadek ma świetny patent na odzwyczajanie Kazika od smoczka, bo rodzicom się to nie udaje, kiedy chciał coś od dziadka..np. napić się z jego kubeczka albo zdjąć mu okulary ( które pakował sobie na nos, właściwą stroną  i wyglądał super) to dziadek mówił " dostaniesz ale kiedy odłożysz smoczek na talerzyk i Kazik raz dwa wyjmował smoka , odstawialiśmy talerzyk poza zasięg jego wzroku i żył tak bez pocieszacza całkiem długi czas. Do babci przychodził czytać książeczki, śpiewać i oczywiście fotografować. Wczoraj zrobił własnopalcnie zdjęcia dziadkowi, mamie a nawet nagrał kilka filmików z nimi. Zdjęcia całkiem, całkiem udane. Za to na zdjęciach widać, że mama szczególnie w okolicy oczu wygląda okropnie...koszmarne sińce wokół oczu. W ogóle cała rodzina chora ...Paszczur czuł się bardzo słabo i poszła poleżeć ..dobrze że zawiozłam zupę. Małż Paszczura też polegiwał, generalnie zadowoleni że ktoś choć przez godzinę daje im wolność :D. Zatem pozostaję przy moim zdaniu, że rodzicielstwo w młodym i dojrzałym wieku różni się i to ..diametralnie. Koło 1 zdecydowaliśmy jechać do Powsina. Był płacz straszeczny ...bo my na spacer a Kazik w domu, pomimo tego że rodzice tłumaczyli, że najpierw drzemka , bo się źle czują a potem spacerek to płacz był. Pojechaliśmy do ogrodu..owszem, pojechaliśmy, dobrze że nawigacja pokazała nam dojazd jakimiś opłotkami, bo dotarliśmy szybko i nawet na uliczkę, gdzie dało się zaparkować samochód ..yhy...wystawiłam głowę zza rogu ulicy i ..w tył zwrot i padła dyspozycja " Janie ...kieruj konie ku domowi" . O matko i córko ..trzy miliony pięćset tysięcy człowieków albo i więcej ...o nieeee...nie będę stała w takiej kolejce do kasy, pojedziemy za dwa tygodnie skoro świt, czyli na otworzenie ogrodu. Wróciliśmy sobie inną zupełnie trasą, przez Górę Kalwarię ( czytaj koło Góry Kalwarii) powiedziałam Szczeżui że wyjazdy z nim są okropne, nieedukacyjne, nieciekawe...paskudne ( dla mnie jako fotooperatora). I z tego żalu, po powrocie do domu złapąłam nikusia i poszłam w park.  Jutro jedziemy do Niebieskich Źródeł a potem pójdziemy do skansenu w Tomaszowie i może jeszcze gdzieś, kto wie. Teraz mój przystojniak. 

I trochę wiosny, mojej miejscowej 

No to cudnego poniedziałku, pięknego początku maja i efektywnego majówkowego leniuchowania. Ahoj!!!!

30 kwietnia 2022 , Komentarze (6)

i spadłam 0,2 kg!! Tak to nie błąd..20 dekagramów. No cholery można dostać, na bank coś mi się pop...jedyna rzecz która cieszy, to to że przy hormonach nie przybywa wagi ani nie puchnę. Ranek spędziłam na macie, wczoraj odpuściłam ...bolały mnie poślady, wiem już po tylu latach że katowanie się kiedy ciało sygnalizuje że coś jest nie tak, jest bezsensowne. Dzisiaj moje rozciąganie super.. zaraz śniadanie , potem spacer a potem kuchnia. Wczoraj zadzwonił Kazik ( nauczył się już dzwonić do mnie i sam messengeruje) zapytałam co przywieźć w niedzielę ..oczywiście odpowiedział mi Kazikowym szyfrem, więc spytałam " bułeczki makowe chcesz" to już usłyszałam tak i pokiwał głową, wtedy mamę olśniło, że jeśli jest już koperek to chcieliby koperkową. A po południu zadzwoniła Paszczurzyca młodsza " nie będziesz niczego słodkiego robiła na majówkę" . Zdziwiłam się ...kurcze rodzi lada moment i wybiera się do nas? Zgodnie z prawdą odrzekłam, że bułeczki , bo jedziemy do Powsina i do KAzika , okazało się że psiapsiółka Ada jest u taty i będzie wracała do Łodzi w niedzielę, ale ponieważ nie wiem o której wrócimy a bułeczki i tak będą dzisiaj wieczorem, to ma podjechać wieczorem i zabrać, tak że będzie dzisiaj zabawa z bułeczkami. Niemniej teraz śniadanko i w park. Jeśli będzie pogoda 3 maja to chyba pojadę skoro świt do Królewskich Źródeł, już je wyremontowali po kwietniowośnieżnych szkodach, choć się zastanawiam...bo jednak to będzie dość długi spacer 10 km..więc rozważam też Niebieskie Źródła w Tomaszowie...zobaczę gdzie będzie chciała jechać Szczeżuja :D Tymczasem zapraszam do wiosennych przestrzeni.

Miłego , długiego odpoczynku. Ahoj!!!!

28 kwietnia 2022 , Komentarze (12)

raniutko , nowy rytuał, potem małż mnie zawiózł na Komendę Wojewódzką Policji...hehehe tylko do krwiobusu, tam dzisiaj stał bo była akcja poboru krwi dla córki małżeństwa policyjnego, no się powiem wam załatwiłam, zwykle w krwiobusie jest szybko a tu zonk...masa funkcjonariuszy pci obojga przyszła na tę akcję, tak że pojechałam 8 55 a wylazłam stamtąd 11 45 . Krew poleciała żwawo , bo zagroziłam żyle że ją otworzymy tasakiem jak nie będzie współpracowała, oczywiście pani " poborczyni" mało się nie zsikała ze śmiechu, a żeby już dopełnić radość , policjantka która oddawała krew po mnie urodziła się tego samego dnia co ja ...tyle że młodsza ode mnie 16 lat. No ale się pośmialiśmy jeszcze towarzystko. Dotarłam do chałupy i oczywiście wpadłam w trymiga w wir spraw społecznych, które mnie tak znużyły że padłam na godzinkę i o 16 pojechałam fotografować moje kolanko, przy okazji wyszło na jaw, że jełopa zostawiłam smarkfona na biurku i musiałam wrócić na koniczynach ( bo jak tu wezwać podwodę) dowlokłam się ..choć ciepło, pot mi oczywiście sączył się wszystkimi rowkami ale w czasie wędrówki, na szczęście niedaleczkiej okazało się że a ) kolano nie boli prawie wcale ale b) lewa noga jest odczuwalnie słabsza, co prawda nie boli mnie kręgosłup ( chyba streching zaczyna działać) nie boli biodro, ale mam dziwne napięcie w pośladzie no i niestety w okolicy mojego parku już dość mocno zauważałam utykanie( nie wiem na ile zauważają je postronni, ja czuję słabość nogi). I zauważyłam, że jednak inaczej idę, kiedy spaceruję i fotografuję, a inaczej kiedy idę. Matko jedyna, strasznie dużo rzeczy zauważam. Dzwoniła Paszczurzyca , była dzisiaj na KTG, Terrorystce podoba się ta druga pani od KTG , trochę chętniej z nią współpracuje niż z poprzednią, niemniej ożywa jak wychodzi ze szpitala. Wczoraj było USG, waży 2,9 kg, ładnie sobie rośnie, jest malutkie rozwarcie 1 cm. No to czekamy kiedy dziewczyna wypcha się na ten świat. Kaziczek dzwonił rano, matko znowu płakał, że babcia jest " telefonicznie" no już w niedzielę go ucieszymy cielesną obecnością na stolicznych landach. Generalnie jestem dzisiaj zmęczona, choć myślę że to głównie sprawka wyssania , więc powoli dokonam ablucji i zapakuje się do łożnicy. Ale wcześniej trochę wiosny, widzianej przez mła. 

No to miłego , czwartkowego wieczoru ...ja dzisiaj zabawię się w kurę. Bye.

27 kwietnia 2022 , Komentarze (11)

się odbyła. Kurczę! Dobrze, że mnie " natchło" i założyłam aligancką bieliznę, albowiem niczym w pamiętniku młodej lekarki " wszedł raz pacjęt ( pacjętka), po obnażeniu dolnej części, jednym sprawnym ruchem obaliłam go na leżankę ( obaliłam się sama) i zaczęłam mu ukręcać kończyny" ( koniec cytowania). Faktycznie pan doktor ( młody , przynajmniej w stosunku do mnie młodszy i całkiem przystojny) zaczął mi oceniać " koniczyny" szczególnie kolana...zatem dowiedziałam się, że mam je na tej samej wysokości, symetryczne , nogi równej długości, a potem zaczęło się ugniatanie , o matko i córko, jakież mocarne dłonie mają ortopedzi ..siniak dzisiaj ładny jest na kolanku. Potem pan doktor nogę pouginał i poprostował, powykręcał ją na bok ( żeby wykluczyć problemy w stawie biodrowym) , orzekł że kolano jest stabilne no i zalecił RTG i USG, żeby móc diagnozować dalej. RTG niestety " w zewnętrzu" bo im padł aparat...podpowiedział dwie placówki, ale nie widział czy w jednej mi zrobią zdjęcie " stojącego" kolana - zadzwoniłam dzisiaj rano - zrobią, jutro o 16 15. Co do USG, to polecił mi dr ...który lata temu mi robił usg tej urwanej ręki, bardzo miły lekarz, więc będzie powtórka z rozrywki, o ile oczywiście doktor przez lata nie zdziadział. Niestety choć usg za piniendze , to dopiero 24 maja. Ale zapisałam się, bo i tak kończę rehabilitację 20 to nie będę się poganiać. Generalnie cieszę się, że poszłam do tego lekarza, bo naprawdę miły człek i kontaktowy ( nie mam na myśli tylko i wyłącznie kontaktu dotykowego). Raniutko zadzwonił Kazik...zaskoczył mnie bardzo, biedny , zasmarkany, kaszlący ale okropnie zapłakany i ze spuchniętym oczkiem. Okazało się, że spojrzał na zdjęcie dziadka i tak się strasznie rozpłakał, że mama zadzwoniła do mnie ...a ja szybko wezwałam dziadka przed kamerkę, żeby pocieszył dziecko. No i mu wytłumaczyliśmy, że przyjedziemy w niedzielę, żeby miał dziadka na własność , osobiście przez kilka godzin. Potem zadzwoniła jeszcze raz, Kazimierz już był niepłaczący, obiecałam mu zdjęcia ptaszków i kwiatuszków , a jutro idą do lekarza z oczkiem, podobno psiknął sobie w oko preparatem to mycia szyb. No cóż ...tak to z dziećmi bywa.  Dzisiaj zobaczyłam słonko, złapałam nikusia i poszłam w plener. Jakież piękne widoki. A w parku mało nie padłam. Wysłałam w piątek maila do wodociągów w sprawie zasyfiałego, brudnego, śmierdzącego stawu z " opadłym" lustrem wody . I co? I dzisiaj na parkowej alejce ujrzałam agregat, grubaśnego węża i panów, którzy czuwali nad podnoszeniem poziomu wody w stawie. Co prawda to robota połowiczna, bo trzeba było ten staw trochę oczyścić , niemniej ...była akcja, jest reakcja. Da się? Da. Tylko trzeba przestać być obojętnym i glindolić że nic się nie da, nic nie można. Kolanu niespecjalnie podoba się moje spacerowanie, choć lekarz nie zakazał takiej aktywności. Chyba muszę je znowu na wieczór potraktować Traumonem. Tymczasem trochę świeżutkich , porannych impresji. 

No to mykam coś zjeść ( dobrze że wczoraj zrobiłam większy obiad) bo oczywiście jak tylko przyszłam z aktywizacji ruchowej...to natychmiast zajęłam się aktywizacją umysłową. Bo społeczeństwo mnie potrzebuje w ramach działań na jego rzecz. Miłego popołudnia ....ahoj!!!!!!!!!!!!

25 kwietnia 2022 , Komentarze (17)

i bez mała wianki. Dodzwoniłam się przed chwilą do przychodni z ortopedziami i wizyta ...jutro 17 40 . No po prostu szok :D pozytywny oczywiście. " Od dawała , dawała i co robi dobrze wiedzała" oj dana....I molto very good. Rano padłam , tzn. nie tak rano, wczoraj znowu miałam problemy z zaśnięciem, pioruńskie rozmowy wieczorne ze znajomymi i wszędzie to " czarnowidztwo" . " Tak jest od dawna", " nic nie zrobisz" , " kasa rządzi" a już do prawdziwego szału doprowadziło mnie " masz dowody? Przegrasz..sądy są przekupne" nosz k..wa twoja mać. To nie róbmy nic...pozwalajmy na korupcję, nierząd, bezprawie ...bo tak jest od dawna. No tak mnie wkurzył , że usnęłam dopiero koło 2 mało tego, śnił mi się znajomy, który mnie zaprosił do " trójkąta" w dodatku jednym z boków tej figury geometrycznej miała być prostytutka. Kiedy odmówiłam, powiedział że w takim razie to koniec naszej znajomości. Mało że w realu to jeszcze we śnie - wrogość. Dlatego obudziłam się 7 30 , chwilę pobiłam się z myślą, która mówiła, że może dzisiaj nie zacznę od rozciągania, bo wczoraj było spacerowanie. Ale uciszyłam obcą agentkę i poszłam...na matę. Wiem że to śmieszne, ale ja naprawdę widzę już małą poprawę. Dobrze że mam tę świadomość, że nie zostanę kobietą gumą w dwa tygodnie ...co najwyżej kobietą gumą z majtek. Ale ..pomalutku, pomalutku, szkoda byłoby przesadzić , żeby mi coś strzeliło i unieruchomiło po całości. ciekawe czy lekarz jutro zrobi USG czy będę leciała kolejny raz ...i czy da się namówić na obejrzenie nie tylko kolana ale i biedra po przeciwnej stronie :D . Tymczasem ...trochę obrazeczków na miły dzień, bo u mnie po nocnej ulewie i wichurze wychodzi nieśmiało słonko. 

No to miłego poniedziałku, w cudownym nastroju, niekoniecznie jak ta akrobatka w kwiatkach ...do góry nogami. Ahoj!!!!!!!!

24 kwietnia 2022 , Komentarze (6)

bycie kobietą upadłą odnosi skutek. Wczoraj wieczorem pospacerowałam po parku, jest lepiej. Daleko do " normalności" ale pobolewało tylko kolano, a nie kolano plus mięśnie na całej długości prawej nogi. Obiecałam sobie, że jeśli pogoda będzie inna niż w zapowiedziach, pognam rano do parku ...bo przecież słońce mam z drugiej strony i inaczej świeci. Raniutko się porozciągałam ( i nie tylko) i poleciałam ...dzisiaj było 2,5 godziny chodzenia i ciut lepiej niż wczoraj. 1 maja Szczeżuja obiecała jazdę do Powsina a potem do Kazika. Teraz trochę kasztanowców ..uwielbiam je w tym stadium , nawet bardziej niż kwitnące.

No to miłego, niedzielnego popołudnia ...leńcie się jak należy. Ahoj!!!!

23 kwietnia 2022 , Komentarze (2)

do "ortopedzia" mam..ale przyszło mi wczoraj po 18, kiedy przychodnia gdzie chcę iść do owego lekarza już nie działała, no nic " zamówię" się w poniedziałek , ale po 12 bo w ten dzień dodzwonić się do przychodni to prawdziwy cud. Chciałam też skierowanie na rezonans...ale tego nie dostanę od lekarza pierwszego kontaktu, no to będę musiała pomolestować Krzysia ( albo ortopedzia), a do mojej przychodni i tak muszę się wybrać bo chcę komplet badań pod kątem insulinooporności ( bo to śmiech, żeby chudnąć kilogram miesięcznie) no i skierowanie do sanatorium, bo to już trzy latka mija. Wczoraj odpuściłam sobie poranne ciągnięcie ...bo noga mnie bolała w zasadzie bez powodu. Ale dzisiaj już byłam grzecznie na macie i zaczęłam dzień od strechingu. Swoją drogą naszła mnie refleksja jaki człowiek jest durny ( mówię tu jak najbardziej o sobie), jak lekceważąco podchodzi do swojego ciała. Nikt nas nie uczy, żeby je kochać .Żyłam w głupim przekonaniu, że jak po operacji zaliczyłam rehabilitację ,a potem regularnie pływałam, był epizod siłowni, spacerowałam to robiłam wszystko żeby być " na chodzie" - durna baba, po prostu durna baba, ze mnie . Trochę spacerów i większość czasu w pozycji siedzącej a ja sobie wmawiałam , że " przecież się ruszam" , do tego jeszcze doszły covidowe obostrzenia, zamknięcia i człek zaczął popadać w ruinę ...ale lepiej późno niż później i powiem wam, że mi się to poranne katowanie dla usprawniania podoba ...jestem koszmarnie sztywna, mam napięcia mięśniowe, ale cieszy mnie każdy centymetr niżej, do którego jestem w stanie sięgnąć sunąc dłonią po udzie ( robiąc skłon w bok). Powinnam brać gumę, lać się i patrzeć czy równo puchnę ( i różowię się w miejscu gumowania). Klient, już odebrał dokumenty, zjem śniadanie i ogarnę podłogi a potem może wyjdę do parku - potestować możliwości spacerowe i uwiecznić zachód słońca. Choć dużo spokojniej będzie jutro rano bo ludzie o 9 nie idą w park...oddychać powietrzem. Zobaczę, jeśli dzisiaj spacer będzie w miarę ok. to pójdę i jutro rano. Już nie jestem " gupią bohaterką". Dzwoniłam wczoraj do młodszego Paszczura ...Alicja szaleje ( czyli dziecko jak najbardziej normalne), za trzy tygodnie powinniśmy się już poznać osobiście ( przynajmniej fotograficznie) bo do malutkiej pojedziemy dopiero w czerwcu, niech sobie nabierają mocy i Terrorystka i jej rodzice. No i to tyle z nowych nowości ...teraz pora na wizje.

No to miłego sobotowania, sabotowania czy czego tam jeszcze dusza zapragnie. Ahoj!!!!!!!

21 kwietnia 2022 , Komentarze (32)

Nie jestem fanką kotów, ba będąc szczerą, podpadnę pewnie wielu osobom, bo wręcz nie lubię kotów. Zjeść bym nie zjadła ( no chyba że byłaby opcja ..albo kot mnie albo ja jego), ze skóry bym nie odarła ale kot w dom...o nie , dziękuję , zdecydowanie jest to psi dom. Ale wracając do jaja. Wczoraj na warsztatach, przyszła pora na " zabawę" - no masz...towarzystwo się czai, trzeba bronić honoru ludzkości, dzielnie pokuśtykałam na środek . Do wyboru, z dłoni prowadzącego, miałam 5 karteczek. Wyciągnęłam jedną i od razu spytałam czy mogę oddać " los" i pociągnąć inny? Usłyszałam " nie"! No dobra...przyjmę wyzwanie na klatę, na karteczce był...kot. Drugim chętnym do zabawy okazał się wicekdyrektor, dość dużej placówki kulturalnej w mieście. On wyciągnął ...pieseła. W dalszym " ciągu" okazało się, że stoimy przed arką Noego, na której już nie ma miejsca i można na nią zabrać tylko jedno zwierzę - mamy tak zadziałać na pozostałych uczestników szkolenia żeby to właśnie mnie zabrali na Arkę. No to poszłam ...na środek...najpierw zamruczałam a potem zaczęłam kusić , jaka jestem miękka i puszysta i ciepła, ile radości i przyjemności da ludziom głaskanie mojego futra i że moje pomruki dobroczynnie wpływają na sen oraz pracę serca. Potem reklamował się pies ( powiem szczerze , że mnie jako fankę psów...zaskoczył władczy ton " psa" widać jednak dyrektor wylazł ze zwierzęcia i osobiście nie wybrałabym psa w takiej wersji, jako towarzysza podróży). Niemniej ..udało mi się tak kusić człowieków ...że obecna na sali wielka fanka psów ( i równie wielka antykociara) przyznała się ...że ona bierze koteckę.. Był remis 2 :2 . Finalnie przegrałam ..bo głos prowadzącego przesądził o pozostawieniu mnie na pastwę wód potopu. Niemniej dla mnie to był sukces. Osobisty sukces. Pomimo mojej antypatii, potrafiłam tak wczuć się w kociość, że przekonałam do niej inne osoby ( w tym zdeklarowaną antykociarę). Cóż ...jak widać " kobieta jest samochodem" ( la donna e mobile) kiedy bardzo tego chce :D :D . A teraz porcja widziadeł. 

No to miłego dzionka ( mimo zimna i deszczu). Mrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!!

20 kwietnia 2022 , Komentarze (8)

pazury mam, la la la ..tzn. nanożne ciemniejsze i bardziej filetoworóżowe, ale na dłoniach uległam nowościom i poszłam w bzy ( a mogłam w maliny albo i w pi...u). Po pani Ewci...wróciłam do zimnej chałupy i do łóżka ...oczywiście w celu odciążania nogi. Rano jeszcze było warczenie, kiedy zapytałam czy Szczeżuja skomunikowała się z panem od pieca. Oczywiście otrzymałam odpowiedź nie na pytanie, które zadałam. Tuż po 16 dzwonek do furtki i przyjechał pan " ratowniczy" 20 min grzechotania w pralni ..pukania i wpadł chop i woła " już jest ciepło" a potem grzeczniutko ( jednak ten gatunek trzeba opierniczać i to solidnie od czasu do czasu) wyjaśnił, że kolega by przyjechał i w święta, ale on nie chciał do niego dzwonić ( to dostał opierdziel..) i nie wziął żadnych pieniędzy za oczyszczenie pieca ( powiedziałam, że powinien się ze mną skonsultować i zaśpiewać 500 - 400 dla mnie 100 dla niego) no i generalnie był milutki i grzeczniutki a ja tylko burczałam mhmmmmmmmmmmmm...o i tyle. Nie pojmę pewnego typu ludzkiego myślenia i już. A propos myślenia, idę dzisiaj na szkolenie z krytycznego myślenia. Już wczoraj się upewniano, że dotrę i będę. Zimnica nastała okrutna, przyznam, że nie pamiętam takiego roku ( od dawna), żebym 20 kwietnia nie była liźnięta słoneczkiem..no nie pamiętam. Ale w moich babkowosporządzanych zapiskach pogodowych druga połowa kwietnia wygląda następująco " chłodno, pochmurno, mały deszcz" i cały rok z przewagą chmur i raczej chłodu, chociaż opadów mało. No dobrze, jeszcze szybki przegląd nocnych wiadomości i idę uprawiać poranny rytuał rozciągania. A was zapraszam do ćwiczeń powiek i gałek ocznych.

No to milutkiej środy i jednak ciepełka ( choć na moim termometrze w tej chwili 0) . Ahoj, przygodo..przygodo! ahoj!

18 kwietnia 2022 , Komentarze (19)

i na stole i przy stole. Kazimierz jest niesamowity..i ma już pierwszy zawód w życiu . Barista. Parzenie kawy idzie mu świetnie. W sobotę ..zaskoczył matkę swą osobistą ...jadł co mu w pyszczydło wpadło ...rybkę, solidnego omleta biszkoptowego z dwóch jaj z dżemem, kurczaczka piernikowego , którego dla niego przywiozłam z Krakowa, potem zażyczył sobie spaceru, poszedł z mamą i dziadkiem.  I w sobotę nie było smoczka, czym zadziwił rodziców. W niedzielę zjadł śniadanie ( choć barszczyk ugotowany przez dziadka mu nie smakował) za to jajko na twardo i bułeczki, które babcia specjalnie dla niego piekła w sobotę wieczorem były ok...poprawił parówkami i ...zażyczył sobie spaceru...widać spodobał mu się nasz parkowy plac zabaw. Tym razem poszli rodzice i babcia ( fotograf) a przy okazji ..sprawdzająca nogę. Kazimierz kiedy ma ochotę wyjść ...zaczyna się ubierać...czapka, komin, kurtka i tylko butki mu trzeba założyć. A najcudowniej wygląda, kiedy przesuwa dłonią po ekranie smartfona, skupiony, szuka swoich piosenek, filmików. No i raczej będzie leworęczny, zdecydowanie przesuwa lewą dłonią po ekranie a i Paszczur mówi, że łyżkę czy widelec trzyma w lewej rączce..w prawej mu jakoś ..nie tak. Dziecki wróciły do domu a ja jeszcze poszłam połazić po parku ..oj ciężko mi to idzie...kolano boli, noga słaba ale dałam radę. Dziecki pojechały a ja zrobiłam wieczorną , świąteczną awanturę. Zepsuł się piec...ani umyć się ani ciepła w domu. Nadarłam się na Szczeżuję, bo problem z wodą bywał od jakiegoś czasu, wlazł człek pod prysznic ,,,a tam lodowata woda. Z 10 razy zarzekał się , że już, już przyjdzie kolega i obejrzy piec, no i przedwczoraj już miałam letnią wodę do mycia a wczoraj koniec...lód. A jak zaczął dłubać przy piecu ( nie chce się w ogóle załączyć) to się okazało że i funkcja grzania też poszła w pi..du albo i dalej. 

Rano pojechałam do mamy ( Mięczak też łaskawie wszedł) bo dziś są jej imieniny. Brzydsza siostra Kapciuszka zlazła na chwilę z góry i spytała czy zjemy ciasto, podziękowaliśmy bo byliśmy po śniadaniu, chociaż małż nawcinał się cukierków, ja dałam babci prezenty, zrobiłam nam kawkę, posiedzieliśmy godzinkę i wróciliśmy do domu. Próbowałam go namówić na Powsin i magnolie ale się nie dał ...i miał rację ..nie dałabym rady przejść po ogrodzie botanicznym ( choć w Powsinie jeszcze nie byłam) ,ale złapałam nikusia i poszłam w park...oj ciężko spacerować dwie godziny ...cięęęęęęęęęęężko. Ale kiedy wracam i zalegam...to ból szybko mija. No ale przecież muszę jakoś się poruszać do 9 maja. No ale koniec marudzenia ...czas oglądania. Wczoraj i dzisiaj u nas piękne słońce, choć teraz się pochmurzyło, ale dzisiaj zimno jak w psiarni. Dobrze, że poszłam do parku w cieplejszej kurteczce. 

A to ...kiedy babcia pomaszerowała w siną dal...

życzę wam spokojnego, zasłużonego, poświątecznego odpoczynku. Kolorowych snów , co najmniej tak kolorowych jak te szczygły. Ahoj!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.