Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1054844
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 lipca 2021 , Komentarze (6)

wtorkowe popołudnie spędziłam u znajomych( tradycyjnie). Dziwnie się droga do nich wydłużyła ( przez korki) w czasie gadania i ucztowania zaczęła się burza...no niezła jazda była i nawet popadało ,ale tak jakoś umiarkowanie..za to we środę rano jak czytałam wieści z miasta to się okazało że Kraków został nieźle " uziemiony", no w tamtej dzielnicy tego nie było widać. Za to ja ruszyłam do ogrodu botanicznego o jabłku i orzechach bo moją Żabeczkę ....unieruchomiło. Prąd " zniknął" po burzy, pognałam do drugiej która jest jakieś 100 m dalej i co? I okazało się, że sklep przenosi się do lokalu obok, dobrze że dzień wcześniej idąc z dworca kupiłam sobie wodę i jabłka ( no i mieszankę studencką) to podkład na wyjście miałam. W moim kochanym botaniku byłam ponad 3 godziny, po deszczu obiekty " focenia" prezentowały się wyjątkowo urokliwie. A jak to latem obiektów całkiem sporo. Odkryłam cudne rosarium ( ale mówię o tym za szklarnią ze storczykami) , och łaziłam po nim i łaziłam i nie mogłam wyjść....i doszłam do krzewu, który mało że kwiaty miał w kolorze cytrynowym, to przepięknie pachniał ..cytrynowo. Poza tym stwierdziłam że jednak jestem stara i wredna, a raczej mało tolerancyjna, ponieważ to było tuż przed końcem roku to trafiłam na " zalew osobników dziecięco młodzieżowych"- powiem wam, że myślałam iż zwariuje....delikatnie mówiąc dzicz. Trudne do opanowania przez opiekunów, wrzeszczące, chodzące autentycznie półprzytomnie a młodsze gorsze niż starsze. W szklarni tropikalnej mały figiel a wylądowałabym w basenie z lotosami ...takie ludki na oko 10 letnie...pędzące na oślep..w ogóle nie patrzące że jeszcze inni są w przestrzeni. No nie zdzierżyłam i spytałam osobnika 1,10 m czy wie gdzie jest i czy zauważa innych ? Popatrzył jak na ufoka i pognał dalej. Po przywleczeniu się do domu po " atrakcjach" botanicznych padłam ...padłam przed wentylatorem i przysnęłam. A na popołudnie mieliśmy zaplanowany wypad do zoo ( z Ewcią i Markiem), niestety po 14 zadzwonił Mareczek i powiedział, że oni rezygnują z wyprawy to i ja zrezygnowałam ...do końca dnia przeleżałam niczym skóra z diabła, wentylując się ( bo nie powiem że ten wentylator chłodził ...on tylko mieszał powietrze no ale ..dobre i to ...w pokoju miałam 28 a w porywach nawet 30 C) i nawadniając i jakoś nie było mi żal. Zoologa  zostawiłam na wrzesień. Tymczasem zapraszam na spacer ale ...do Królewskich Źródeł na taki ...rześki poranek.  

No to miłego dzionka, u mnie dzisiaj w programie trochę chmurek więc można podreptać na spacer. Ahoj, przygodo...ahoj!!!

1 lipca 2021 , Komentarze (16)

Jezdem, jezdem ...po prostu u mnie się dzieje . Od wtorku do piątku gnałam po Krakowie, w niedzielę ganiałam po Krzyżtoporze i innych ruinach a od poniedziałku ganiam w sprawach mamy i z mamą. Ale....od jaja. 

We wtorek pojechałam do Krakowa. Niech szlag trafi Flixbusa ( swoją drogą zaraz ich opieprzę) i ich oznaczenie biletów. Z Radomia jeździ Flixbus i ...świadczący im usługi BP Tour, autokar każdej z firm odjeżdża z innego miejsca - oddalone są od siebie jakieś 200 m . Na moim bilecie ( w smartfonie , przestałam drukować papierowe z racji ...oszczędzania środowiska) jak byk napisane było odjazd z dworca autobusowego stanowisko 1 do Warszawy 3 do innych miast. Ok ...no to proszę na dworzec autobusowy..jeszcze się Szczeżuja pytała ...na dworzec? nie pod pocztę ...na dworzec odrzekłam ..no tak widzę na bilecie, obok kodu dla kierowcy. No i co? I H2O - 9 55 zaczęlam sie zastanawiać gdzie jest autobus ...bo ani widu ani słychu, sprawdzam u Flixbusa w pozycji " gdzie jest mój autobus" a tu mi małpa pokazuje że nie mają łączności z serwerem ...5 po 10 się wkurzyłam i zaczynam przeglądać bilet jeszcze raz ....do końca ...przewinęłam i co? Okazuje się że kurs BP1 odjeżdża spod poczty ...no myślałam że mnie szlag najjaśniejszy trafi ( na biletach papierowych przy takim kursie jak byk stało że odjazd spod budynku poczty) , biegiem na przystanek, bo pamiętałam, że jak ostatnio Flixbus anulował mi podróż to jechałam busem ...jest numer do busika, kurs 10 50 pasi...dzwonię i .........K**** go mać...." dzisiaj nie jeździmy" , nogi za pas i lecę na dworzec kolejowy ....w międzyczasie dzwonię do niezwykle użytecznego siostrzeńca , bo już sprawdziłam o której mój autokar ma być w Kielcach. Nie odbiera...dopadłam do kasy, pytam o pociąg do Krakowa a pani mi mówi ...że dopiero odjechał  ( swoją drogą to dopiero jest " skomunikowanie" komunikacji ....wszystko odjeżdża o jednej godzinie....obłęd!!!!, następny jest 14 50 , no pies to pies ...kupuje bilet, przecież mam pokój zarezerwowany od dzisiaj, ale przytomnie pytam panią czy mogę jakby co bilet oddać. Owszem mogę , tracąc 15 % , dobra niech tak będzie ...zdązyłam kupić bilet , za 2 minutki oddzwania młoda żmija...co się dzieje. No to pytam, prawie płacząc, czy mnie zawiezie do Kielc...a jakże , zawiezie. I teraz zaczyna się zabawa ...autokar wg planu odjeżdża z Kielc za ....50 minut, do Dworca mamy 76 km ( czy zdązymy?) . Młody przyjechał ciotka biegiem wpakowała się do autka i jazda ....w pierwszych słowach oświadczyłam, że płacę za paliwo i kierowcy. Kierowca oswiadczył ...że będzie mnie to kosztowało dobre ciasto - dwa już pożarł...ale mu jeszcze upiekę. Włączona nawigacja u niego i u mnie ...jedziemy prawie tyle ile fabryka dała ...a mnie zaczyna żołądek boleć z emocji ...bo nawigacja pokazuje że się spóźnimy 2 minuty, minutę, wreszcie pokazuje że będziemy na styk. Dojechaliśmy minutę przed czasem, na dworzec, młody mówi ale tu jest zakaz wjazdu...a ja na to " jedź, tu jest tak wąsko że jak zastawisz drogę autokarowi, to będzie się musiał zatrzymać a ja biegiem się przesiądę, jedź na moją odpowiedzialność" . Na szczęście nie doszło do zastawiania, ani do zaangażowania mojej odpowiedzialności - autobus odjechał dopiero za 10 minut. Kierowca się uśmiał z mojej pogoni, ja spokojnie opadłam na siedzisko. Portfel mi schudł o 100 zł za paliwo a 4 dni w Krakowie upłyneły na cudownych wędrówkach ( z przygodami, ale o tym w kolejnym odcinku, ba kilku odcinkach) , upałach, burzach  i spotkaniach ze znajomymi. I to by było na tyle ...idę opierniczać Flixbusa, a was zostawiam z krakowskimi, rozbiegowymi fotkami. Zaczniemy tako jako i ja zaczęłam od botanicznego ogrodu :D ( i czosnków na wampirze) 

No to miłego dzionka, lecę robić nowe pazurasy. Ahoj!!!!

22 czerwca 2021 , Komentarze (22)

na te gorące dni 

i na koniec Zębacz Wspaniały ...jedyny taki okaz na świecie :D :D 

No to do zobaczenia za czas jakiś ...teraz Krakowie uważaj...przybywam...wydeptywać cię :D 

Mimo afrykańskich upałów miłego dnia. Ahoj. Przygodo? Przygodo! Ahoj!!!!

19 czerwca 2021 , Komentarze (29)

...dopóki się ucho nie urwało😉 Mało mnie szlag najjaśniejszy nie trafił po południu. Jak wspomniałam wczoraj o 8 rano już byłam w przychodni ze wszystkimi papierami, dotyczącymi ostatnich " ekscesów" z mamą, zgodnie z zaleceniem ratujących poszłam ustalić dawkowanie insuliny dla mamy. Pani w kartotece wszystko ode mnie wzięła, wysłuchała moich wyjaśnienie dlaczego przyszłam 10 dni po poprzedniej wizycie i powiedziała że lekarz jest od 13, wzięła numer telefonu i nakazała czekać na kontakt. Czekałam, czekałam , czekałam a o 16 30 dzwoni pani i mnie informuje " doktor skontaktuje się z panią we środę" !!!! Koniec...pękłam, wydarłam się : we środę? A jeśli matka umrze? Mówiłam wyraźnie że do szpitala trafiła z " nieoznaczalnym poziomem cukru...czyli z 0" , a pani mi oświadcza " no to co ja pani zrobię, dzwoniłam do doktor do domu , nie ma jej już w pracy" ooooooooooooooooooo......to nikt rano mi nie powiedział że lekarza nie będzie czy po prostu pani doktor sobie olała kartę pacjentki którą " leczy" od lat czy może pani z kartoteki nie wyciągnęła karty i nie dała lekarzowi...po prostu dostałam szału. Oświadczyłam , że tak tego nie zostawię i jeśli nie daj boże coś się wydarzy to podejmę stosowne kroki prawne. Na koniec przeprosiłam za podniesiony głos i podziękowałam za informację. Ale jak wyłączyłam telefon to poleciało tyle kulsonów i do tego, seksualnie wykorzystanych, że zapełniliby chałupę i jeszcze stali na schodach. Oczywiście zaczęła się akcja, gdzie znaleźć diabetologa, który by doraźnie pomógł już ( a może i w przyszłości, bo mam dosyć obecnej lekarki i już jakiś czas temu rozważaliśmy możliwość zmienienia lekarza). Ponieważ mąż Długorękiej chodzi do diabetologa to " w pierwszych słowach" zadzwoniłam do niej, ale szwagierek nie ma telefonu do swojej doktor, a w przychodni, gdzie kobieta przyjmuje prywatnie, już nikogo nie było, więc zadzwoniłam do jednej z moich koleżanek lekarek...też nie pomogła, ale przynajmniej szukała jakiś swoich przeliczników dawkowania insuliny w zależności od poziomu cukru bo miała tatę cukrzyka, nie znalazła, ale podpowiedziała mi , żeby w razie czego kontaktować się z moją koleżanką z ławki licealnej, bo co prawda ona pediatra ale i lekarz rodzinny i prowadzi diabetyków. Długoręka dodzwoniła się do koleżanki, która jest zdyscyplinowanym diabetykiem i okazało się że kobitka akurat jest na rehabilitacji, gdzie mieli jakieś konsultacje z diabetologiem..obiecała zapytać. Miałam też szczęście, że mój wczorajszy wpis przeczytała jedna z naszych Vitalijek i podpowiedziała mi to i owo. Najśmieszniejsze ( a i tragiczne) jest to że w środę to ja już jestem w Krakowie , więc muszę do tych cymbałów zadzwonić w poniedziałek i zmienić numer kontaktowy do " teleporady" , raniutko śmigam do mamy to przesłucham domowników czyj numer podać...najpewniej będzie to siostrzeniec. O i tyle się wydarzyło wczorajszego popołudnia...niech szlag trafi całą tę organizację z gów...i papieru i to nie toaletowego . Jedyna radość ( dla mnie osobiście), że Senat powiedział nie " bezprawnej" kandydatce na RPO. No to teraz trochę przyjemności dla zatarcia żałości. 

O i to by było na tyle w telegraficznym słupie....ba, nawet w skrócie. No to miłej soboty , prażące słonko już na niebaskłonie. Ahoj!!!!

18 czerwca 2021 , Komentarze (13)

jestem,ale już zaliczyłam poranną aktywność. Wczoraj znowu było u mamy pogotowie, tym razem siostra szybko zauważyła niedocukrzenie, ale cukier spadał w tempie kosmicznym, przy mierzeniu o 18 było 88 a przed 21 już tylko 22 , tym razem nie zabrali jej do szpitala , ale wyszły niespodzianki o których kompletnie nie wiedzieliśmy a przecież 10 dni temu rozmawiałam z diabetolog i wiedziała o tym i co? I nic....dzisiaj rano z papierami z SOR i z pogotowia już pognałam do przychodni, tym razem trafiłam na jakąś normalną kobietę w recepcji, przyjęła dokumenty , wyciągnęła kartę, lekarz będzie od 13 i zadzwoni nie tak jak ta pinda przedwczoraj, która kazała iść do rodzinnego ( a rodzinny bo byliśmy w sprawie dawkowania insuliny odesłał do diabetologa). Szlag najjaśniejszy mnie trafia , nie mówię że wszyscy to opier****cze w naszej służbie zdrowia, ale mam od jakiegoś czasu wrażenie, że większość z nich to albo kontynuuje tradycje rodzinne albo idzie żeby kasę natrzepać, no nic....wróciłam do domu pieszko, tuniczka ( a z cieniutkiej bawełenki) mokra , przedzierzgnęłam się i trochę pozłocę skórkę i po 10 chodu do domu. A tymczasem ...wędrujemy ( przynajmniej podczas tej wędrówki nie będzie upocenia) 

No to mimo gorąca miłego piąteczku a ja lecę produkować sobie witaminkę D. Ahoj!!!!

17 czerwca 2021 , Komentarze (16)

tak mogę rzec o potężnym niedocukrzeniu mamy w dniu wczorajszym. Dzięki temu że cukier spadł jej do 0 i była niekontaktowa, pogotowie zabrało ją do szpitala. A przecież opierała się przed tym od kilku dni ( pogotowie było już wzywane we wtorek w nocy i mama odmówiła jazdy do szpitala), na razie wciąż na SOR mam dzwonić za godzinę. Poza tym zaczyna się nam Afryka ( albo i gorzej), dobrze że wczoraj pobrykałyśmy z Anią to jeszcze załapałyśmy się na " południe Europy" klimatycznie😁. Jak przystało na diablicę skusiłam ją na to i na owo, zabrałam tu i tam ...ba nawet służyłam " pomocną dłonią" a na koniec namówiłam ją na niedzielny seans Sztuki na ekranie, więc zobaczymy się w niedzielę w kinie. Poza ganianiem wokół spraw matczynego zdrowia, we wtorek myślałam że zejdę ze zmęczenia, przybył Paszczur młodszy, pojechała z drogi do babci, gdzie spotkała się z Długoręką, jak intuicyjnie wyczułam przywlekła stado źmij do nas - zrobiłam więcej bułeczek hamburgerowych i hamburgerów , nakarmiłam ( niezwykle użyteczny siostrzeniec nawet na początek pożarł giga tortille z grillowanym kutakiem i dodatkami), napoiłam winem i odleciałam po 22 ( głównie z racji zmęczenia zapitego winem) a małż odwiózł siestrę mą 1 30 do domu ( bo jej menszczyźni pojechali sobie et chałupa przed 22), no pozwoliłam gadzinie siedziec ...bo urodzinki miała wczoraj , stara jest 😁, powiedziałam że te hamburgery to urodzinowe , miast tortu, tylko świeczki nie wtyknęłam w bułeczkę, sam patyczek szaszłykowy, który spajał konstrukcję ...kurczę , a mogłam go podpalić 🤪

No dobra pora spełznąć na kawkę , bo po 7 mam dzwonić na SOR co dalej z mamą. Tymczasem zapraszam do zdjęciowa - ogrodowo botanicznie dzisiaj. 

No to miłego dzionka . Ahoj!!!

16 czerwca 2021 , Komentarze (26)

już za nami. Martwi was pęd czasu? No to popatrzcie i uśmiechnijcie się. Ja mykam niedługo na kawkę z Anią . Ahoj

14 czerwca 2021 , Komentarze (25)

zostało spełnione, wstałam 3 15 godzinę później już jechaliśmy do Niebieskich Źródeł, byliśmy tam koło 5 30 . Wczoraj " marudzenie" Szczeżui zostało nagrodzone :D, bo nawigacja doprowadziła nas faktycznie do niebieskich źródeł, ale zaczął marudzić, że nie ma gdzie zaparkować, więc wróciliśmy do miejsca, gdzie zauważyliśmy tablicę " obszar natura 2000" i bardzo dobrze, bo tak to pewnie byśmy postali przy niebieskości a tak to do niebieskości doszliśmy wzdłuż przepięknego rozlewiska śródleśnego i tak poszliśmy i wróciliśmy tym samym brzegiem, ale następnym razem okrążymy wodę. Po drugiej stronie jest skansen ( niestety czynny od 10 a my byliśmy dużo wcześniej) ale daleko nie jest , wrócimy ( o dziwo nawet małż to potwierdza) bo do obejrzenia są jeszcze groty w Tomaszowie. Ale wracając , ponieważ pora wczesna, to wpadliśmy do Inowłodzi ( nie wiem jak to się prawidłowo odmienia😛), gdzie okrążyliśmy ruiny zamku Kazika Wielkiego i pojechaliśmy do Szańca Hubala - małż był zdziwiony, że pomimo wczesnej pory nie tylko my przybyliśmy do obu miejsc, więc go uświadomiłam, że ludzie tak robią w weekendy - zwiedzają różne miejsca. Teraz w planach Baranów Sandomierski, Krzyżtopór a  może i Sandomierz no ale najpierw ja ...wydeptywanie Krakowa. Tymczasem ...wschód słońca i początek Niebieskich Źródeł.

I tym oto optymistycznym i bardzo zielonym akcentem życzę wam wspaniałego popołudnia. Ahoj!!!!

12 czerwca 2021 , Komentarze (11)

ze mnie. Wczoraj wieczorem pojechałam do mamy, po telefonie Brzydrzej Siostry Kapciuszka " Musisz porozmawiać z K. trzeba zorganizować opiekę nad mamą bo ja chcę jechać na daczę" ...przy okazji się okazało, że " nie ma insuliny" - a to, zaginione ogniwo ewolucji, między nami a małpami, ma przecież do wykonywania dożywotkę, więc zadzwoniłam, zdobyłam receptę, częściowo ją zrealizowałam i pojechałam do mamy wieczorem, przeżyłam horror, łóżko, kompletnie mi nie pasujące, siostrzeniec, który powrócił ze spotkania z kumplami, wśród nocnej ciszy...którą " naruszył" a potem naruszał jeszcze ze dwa razy bo jeździł do Rygi. W ogóle spanie w domku znajdującym się w szeregowcu nie pasuje mi, podobnie jak dźwięki za oknem i powiem wam, że chociaż mieszkam przy mocno ruchliwej ulicy, to jednak w mojej chałupie ( w porównaniu tej babcinej) panuje błoga cisza i spokój. Rano się okazało że mama ma potworne dreszcze, jest jej zimno, test mojej " ręki" wykazał, że nie ma gorączki, więc natychmiast przyniosłam jej cały osprzęt cukrzyka i okazało się, że ma dość wysoki cukier , zrobiła insulinę, ja szybko jej zaordynowałam dwie gorące herbaty, potem wmusiłam w nią kawałek bułki i zawezwałam Długoręką, zresztą taka była umowa..ja wczoraj z mamą ona dzisiaj. Mój nadzwyczaj spokojny szwagier , w czasie odwożenia mnie bluźnił na czym świat stoi, że to bezczelność, że zostawiając w domu męża i syna, dzwoni po siostry, żeby dopilnowały matki, no pies ją pies...ale żeby to zrobiła w normalny sposób a nie w trybie rozkazującym. Podsumowując: wróciłam do domu niewyspana, nienakawiona, wpadłam i rzuciłam się do robienia chleba, przesadzania storczyków, pojenia ich, zrobię co nieco i idę spać, bo trzeba będzie wstać znowu po 3, żeby na 5 być w Niebieskich Źródłach ( w Tomaszowie) - tak sobie małż zażyczył, bo chce wrócić na południe , żeby , cytuję : Opalać się. A bardzo proszę, mówisz...masz, u mnie ze wstaniem skoro świt nie będzie problemu. Jeśli nie zacznie lać, to jeszcze pognam przed wieczorem do parku, bo wypatrzyłam wczoraj piękne trawy😁. A tymczasem możemy posnuć się chłodnymi wnętrzami Bazyliki Mariackiej. 

No to boskiego popołudnia, wieczoru a nawet dnia jutrzejszego. Ahoj!!!!

9 czerwca 2021 , Komentarze (18)

jednak się odezwała, chociaż dopiero w nocy, bo przy którymś obrocie na bok, poczułam że trochę boli, z zemsty za jej pobolewanie, zabrałam ją dzisiaj na pływalnię, musiała cholera pracować przez prawie 50 minut😁. A co nie będzie mi tu rządziła. W ogóle to chyba zareklamuję te chipy ( co to nam wszczepiali) bo kuźwa pierwszy mi drzwi nie otwierał, a drugi ani drzwi ani bramy automatycznie nie odsuwa😉. A poważnie cieszę się, że już po wszystkim i że nic mi nie dokucza, w piątek drugą dawkę dostanie młodsza Paszczurzyca, a w przyszły wtorek Starsza. Jeszcze tylko zardzewiały Bankomat się opiera, wczoraj się poryczałam ( z bezradności) podczas rozmowy z córką, ale ..." zamkłam mych ust korale" , co chyba wystraszyło chłopa, bo nawet mi kasę położył, sam z siebie ...niemolestowany. Nie będę się z nim komunikowała, pies to pies i małe pieski też. Niech sobie radzi sam, skoro troskę uważa za " napastowanie".  Niemniej , jestem mu potrzebna, bo rano przylazł do mnie " pod niebiosa" przydźwigał laptopa, którego dostał w spadku po mnie i powiedział " odblokuj to proszę, bo coś się stało, może coś nacisnąłem" no i niedobra żona mu odblokowała.😁. Tymczasem, czekając aż mi wyrośnie drożdżowe ( pod rabarbar i kruszonkę) porywam was w siną dal, w siną dal...co prawda kochasia nie mam do wędrowania ....ale siną dal wam zafunduję. 

No to miłego popołudnia :D :D 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.