999 hPa ciśnienie, śnieg leży ( nocny) śnieg pada mokry i dzienny, wiatr zawiewa i niestety nie jest to żart primaaprilisowy. Chleb upiekłam, sernik upiekłam, skorupki od jajek upiekłam 😁, piję drugą kawę i umieram ze zmęczenia. Poćwiczyłam trochę żeby sprawdzić stan " biodra albocoś" bo już sama nie wiem co mnie boli. Przy ćwiczeniach jest ok ...nogi na bok, siedzenie po turecku, nogi do góry, wymachy, przysiady. Zacznę iść ...zaczyna boleć i kuśtykam. Niech to szlag a żeby było już całkiem śmiesznie ...idę po schodach jest ok ...idę po równym...nie jest ok. Wczoraj pojechałam do mamy, ugotowałam nam zupę krem z białych warzyw ( pietruszki i selera) , praktycznie bez soli, ze względu na jej nerki. Akurat przyjechałam z gorącą zupą a babcie urzędowała w kuchni i już miała zjeść " kromeczkę chleba" bo zgłodniała, no to powiedziałam, żeby się wstrzymała bo mamy gorącą zupę , rozlałam prawie 0, 7 l zupki do miseczek, posypałam prażonymi ziarnami słonecznika i dyni i pamiętna wtorkowego obiadu czekałam aż mama zacznie jęczeć ...za dużo. A tu zjadła wszyściutko, bardzo jej smakowało. Spytałam czy zjadła ten makaron z sosem , który jej przywiozłam, bo on nie może dłużej leżeć , stwierdziła " dziecko nie zjadłam, tylko pożarłam wczoraj na kolację ...odgrzałam sobie i pożarłam" - hmmm czyli nie chce jeść tego co jej serwuje brzydsza siostra Kapciuszka. Już jej załatwiłam zastępstwo w cateringu na przyszły tydzień, bo przecie ja na gościnnych występach, ale Długoręka podrzuci jej obiady we wtorek i czwartek rano i w następny wtorek, bo ja u neurologa a potem szkolenie aż do 19, dlatego zapowiedziałam gościom (ewentualnym) urodzinowym " żadnej imprezy nie będzie" a prezenty możecie mi zostawiać w zależności od gabarytów : większe przed drzwiami , mniejsze np. biżuteria z brylantami - na klamce od drzwi , a samochód można zaparkować przed bramą , tylko wstążkę zdjąć 😁😁.
A propos emocji, wróciłam wczoraj od mamy ..oczywiście byłam jeszcze na poczcie odebrać paczkę " o niestandardowych gabarytach , która nie mieściła się w skrzynce ( kolejne tomy Biblioteki filozofów plus kubek) przyszłam przez ulicę , przy której powstają pierwsze " apartamentowce" i zrobiłam trochę zdjęć dla prawników na poniedziałek, niech sobie zobaczą inwestycję z drugiej strony. No i jak wróciłam do domu, siadłam , wychłodzona , z kubkiem gorącej herbaty na blacie biurka ( i bardzo dobrze że odstawiłam kubek) , zajrzałam na pocztę a tam informacja o " nowej wpłacie na zrzutkę" , ręce mi nie tylko zadrżały ale zadygotały , świeczka stanęła w oku ( lewym), ktoś - nie mam pojęcia kto, wpłacił 500 zł. Fantastyczny darczyńca, targnęło mną " zwruszenie" że jeszcze są ludzie z sercem na tym świecie ( i tacy co to im wąż zdechł w kieszeni).
Kawa mi jednak nie pomogła , ponieważ wszystko co wymagało pilnowania już zrobiłam, to położę się i prześpię bo po prostu padam. Wcześniej trochę fotek ...niezimowych.
I mimo zimowej pierwszokwietniowej aury, życzę wam wspaniałego piątku i początku weekendu. Ahoj!!!!