Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1054758
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 grudnia 2019 , Komentarze (14)

...dowiedziałam się wczoraj i co gorsza zapamiętałam. Poszliśmy z Michałem na kormorany do Podczela ...5 km w jedną stronę i tyleż samo w drugą ...z tym , że zaciągnął mnie ( na szczęście nie po schodach) do Arki , gdzie na piętrze X jest wirująca kawiarnia, po spożyciu kawy , nasyceniu ślepi widokami z przodu, tyłu i po bokach ...wróciliśmy. Tak mnie nogi na......znaczy się bolały, że obłęd. No ale dzisiaj - 7 10  rano, zaczęliśmy dzień od gimnastyki na matach , przed chwilom korzystałam z wibratora i kończę dzisiaj borowiną. A po obiedzie śmigamy na basen ...ja pływać, Michał bąbelkować w jakuzzi a Kaśka siedzieć na trybunach. Właśnie wyłazi słonko, ale jeszcze ma popadać koło 1 , jak to nad morzem ...pogoda zmienia się błyskawicznie. Zatem w ramach tego że za oknem, pada, wieje ale nie grzmi zapraszam na obserwacje natury przez ekran . 

zatem ...miłego poniedziałku. Ahoooj!!!!!

1 grudnia 2019 , Komentarze (20)

się melduje. Odpoczywacie sobie ode mnie ...bo hmmmm...nie mam czasu pisać. Pierwsze dni miałam 4 zabiegi...od jutra już tylko 3. Na śniadanie chodzę w drugiej " kolejności" czyli 9 15 i do obiadu dzień mija szybko. Po obiedzie z reguły wypuszczamy się na jakiś spacer a wieczorami zacieśniamy kontakty. Po śniadaniu wybieram się do Podczela polować na kormorany, mam nadzieję, że to będzie udana wyprawa. Tymczasem prześlę wam troszkę ornitologii na ....obrazkach. 

Życzę wam wspaniałej niedzieli. Czy wiecie, że to już ....grudzień!!! Ahoj , przygodo! Ahooj!!!

28 listopada 2019 , Komentarze (19)

będę szła .....la la la la. Oczywiście z racji mojej niemożliwości. Jechaliśmy dłuuuugo, ponad 8 godzin, ale dlatego, że nawigacja i mój małż nie chcieli ze sobą współpracować ....hehehehe, w końcu ta pierwsza się zbuntowała i wyprowadziła nas w pole:D. Mój małż się darł że ma w ......nawigację a ja dostałam ataku śmiechu, aż się popłakałam i oświadczyłam , że się nie przygotował do podróży. Ale koło 6 miał kryzys zatrzymaliśmy się na parkingu i pospał pół godzinki. Dojechaliśmy na 8 wszystko pozałatwiłam i zamiast spać ( a żyłam już od ponad 24 godzin) ...poleciałam na spacer. Mam pokój dwójeczkę, z bardzo fajną kobitką z Sierpca, trochę starsza ode mnie ale rozumiemy się doskonale. Jak wpadłam do pana doktora , który przepisywał zabiegi , to go tak rozbawiłam prośbą o " potraktowanie bohatera prądem" a potem basenem...." co by pani chciała basen o wymiarach olimpijskich"? " a skąd panie doktorze , zadowolę się półolimpiskim wymiarem" doktor się śmiał i wypisał mi 10 rodzajów zabiegów ...w tym cudowny masaż membranowy czyli ...wibrator ,oooooo jakież to wspaniałe.....łóżko wodne masujące mnie od .....pośladków po kark...po prostu boskie, chyba mujszę poprosić świetną gwiazdkę o taki prezent:D. Dzisiaj rano pognałyśmy na plażę ....Pukał mnie Czacza a Pozerka mi obgryzała paluchy. Po obiedzie mam jeszcze jeden zabieg ...właśnie basen solankowy, no może uda mi się w nim popływać, zobaczymy. Na razie kilka wczorajszych zdjęć ...głównie pitaszków. 

To jest Pozerka 

a to jest Czacza.

Miłego popołudnia wszystkim .....ahooooooj!!!!

26 listopada 2019 , Komentarze (22)

dnia wczorajszego czyli....czapka . Jasna anielka nie myślałam , że cos tak prozaicznego może wzbudzić takie zainteresowanie. A oto i ona . 

a to ja w czapce 

na koniec najlepsze ....czapka kosztowała 5 zł . Tak dobrze widzicie 4,99 zł .

Przygnałam od pani Ewuni ze świeżymi pazurkami w kolorze beżu...w razie ( odpukać) jakby mi coś odpadło to będzie niewidoczne ( prawie), zjadłam obiad, odsapnęłam idę siku i ponikować. Potem pod prysznic , bo muszę czerep wyszorować. Spakowana jestem calutka.  Koło północy ruszamy. Zaleciłam małżowy żeby nie szalał z klientami, tylko wrócił do domu koło 19 i poszedł spać. Jak go znam to się nie zastosuje. No cóż....uparte, niepokorne byczysko. Do zobaczenia , pewnie jutro po południu. A tymczasem jeszcze w moim parku. 

Miłego, późnego popołudnia i wieczoru. Ahooojjjj!!!

25 listopada 2019 , Komentarze (21)

misiobrania. ponad 2,5 tyś przytulaków. WOOW!!! Dzisiaj pierwsze minie ( z okazji Dnia Pluszowego Misia) trafiły do małych pacjentów oddziału pediatrycznego jednego  z naszych szpitali. Takie akcje przywracają wiarę w ludzi ( szczególnie tych mniejszych), ja za to wyglądam jak z krzyża zdjęta. Polecialam dzisiaj robić odnóża i pani Ewunia aż krzyknęła " co pani taka zmęczona" , teraz kiedy się prysznicowałam to stwierdziłam że moja twarz i reszta ciała mają zupełnie inny kolor....ostatnio zganiałam to na lampę w nowym smarkfonie , albo na puder , że mnie tak wybiera ...ale dzisiaj w lustrze wyraźnie widać ...dekolt różowy a pysk...biały. Nie mam ochoty się zastanawiać co mi się znowu dzieje. Uprzejmie donoszę iż jestem spakowana ...w zasadzie wsio wlazło mi w średnią walizkę co mnie trochę zaskakuje. Jak jutro dołożę do niej jeansy i walizka się zamknie to jestem mistrzynią świata w pakowaniu. Fakt, że skorzystałam z metody rolkowo skarpetkowej. Oczywiście tak dobrze, żebym pojechała tylko z walizką to nie będzie ...bo do niewielkiej torby podróżnej pójdą buty i kosmetyki, no i jeszcze torba z mądrością ...czyli laptopkiem. A tak a propo wyjazdu ...kupiłam sobie dzisiaj czapkę...no bo przecież będę nikowała ( raczej na zewnętrzu niż po korytarzach) a że się człek poci , a ja nie mam zamiaru leżeć trzy tygodnie w wyrze, to kupiłam ozdobę czerepa. I wiecie co ? Albo zgłujpiałam albo się starzeje bo się spodobałam sobie w tej czapce ...ja, która od 40 lat nie noszę czapek...bo we wszystkich mi be :PP. konsultowałam się dzisiaj z Paszczurem co do zabiegu, nie zna jeszcze terminu, była w szpitalu, zostawiła dokumenty i czeka na oddzwonienie. No dobra ...zabieram literaturę i idę do łóżka. Jutro jeszcze zrobię pazury ( wczoraj zgubiłam jednego, na jedno szczęście na kciuku, na drugie szczęście , znalazłam w szufladzie bordowy lakier, machnęłam pazura osobistego, żeby się nie odcinał od piknych akrylowych) i tak egzystuję...byle do jutra. Potem wydam jeszcze kilka złotych , aaa dzisiaj kupiłam sobie fajny kocyk na Marka...i całkiem spory bo 1,5 m x2 m, a co mi się spodobało jeszcze bardziej to to, że za psie pieniądze ( 20 zł) i że był tańszy niż mniejszy, aaa i kupiłam psiocom aliganckie pudełko na zabawki ...yhy....co powkładam zabawki do pudełka ...to Whisky wywleka szczura i osiołka ( są tak duże jak ona) i układa na legowisku, reszta zabawek może sobie leżeć w pudełku...te jak widać nie. Teraz zapraszam na przebieżkę po parku. 

I tymi oto kolorowymi akcentami żegnam się z wami do następnej relacji ( być może pełnej rewelacji) . Miłego wieczoru. Bye (pa)

24 listopada 2019 , Komentarze (16)

czyli pakowanie, testowanie, wyżeranie i takie tam. Zacznę od testowania ...wczoraj przywiezione zostały meble, oczywiście ...nie ma kanapy. Chłop się wściekł, bo umawiał się, że nas powiadomią jak będzie wszystko ...bo przecie on zamawiał transport. No i jak przyjechał taki " zbluwersowany" to zaraz go pocieszyłam i powiedziałam, że zareklamuję usługę . Zadzwoniłam...powiedziałam o co kaman, pani poprosiła  o maila z smsem itd. Ale ja ( zboczenie zawodowe) wypisałam reklamację niczym pozew, ze zeskanowanym zamówieniem, fakturami itd. Grzecznie poprosiłam o " propozycję załatwienia zaistniałej sytuacji, satysfakcjonującą obie strony" 8). Oczywiście jedyną rzeczą nadającą się do natychmiastowego użytku jest mój Mark, co właśnie czynię i z niego też do was piszę. Mark prezentuję się tak

jest wygodny , choć niski ale jak się przesunie kuper na " łagodny łuk pod kolanka" to przy drugim poderwaniu dupska udaje się spionizować, za to bycie " kobietą upadłą" powinno być znacznie przyjemniejsze niż np. z mojego łoża.Właśnie skończyłam niko niko i zaległam..przede wszystkim mam nadzieję, że przy moim siedząco pisząco czytającym trybie funkcjonowania, nogi nie będą tak opuchnięte jak do tej pory.  Lecę po południu   na sztukę na ekranie - dzisiaj w programie Leonardo da Vinci, niezmiernie żałuję, że mnie ominie Czarodziejski Flet i Prado w Mardycie, no ale cóż, wciąż nie opanowałam sztuki teleportacji, choć ćwiczę;). Jak wrócę to biorę się za pakowanie walizki. Dzisiaj podjęłam pewne wyzwanie, jeszcze się nim nie pochwalę. A tak poza tym ...maluch śmiga /( mówię o moim sprzęciku do komunikacji globalnej) rozwaliłam sobie przedwczoraj "ruchomy:" internet...bo nie pamiętałam hasła i zablokowałam router, ale wczoraj przy udziale ponad 30 zł ( tak się ceni pomoc techniczna) udało mi się wszystko usprawnić, tak że mewy oraz bałwany będę wam słała ( żebyście się przypadkiem nie łudzili że będziecie mieć trzytygodniową ciszę) a tymczasem podeślę wam jeszcze troszkę ciepłej jesieni. Dzisiaj dzień kaczek .

I tym " kaczym krążownikiem" kończę moją dzisiejszą sprawozdawczość, życzę wam wspaniałej niedzieli a ja powlekę się na wodę z cynamonem. Ahoj, przygodo!! Przygodo...ahoj!!!

22 listopada 2019 , Komentarze (13)

pobiliśmy wczoraj. Zbiórka zaczyna się o 17 ale ludzie przychodzili już wcześniej . Dobrze że Kazio i niejaka Zboczona Beata są wcześniej :D a i przemiłe panie kasjerki  z centrum sztuki , odebrały kilka misiaków rano. Niemniej o godzinie 19 20 stan zaworowania misiowego wynosił ponad 30 120 l worków. Myślę, że apogeum będzie dzisiejszego wieczoru. I wiecie co wam powiem...jestem zmęczona...a przecież to tylko pó8jście, rozmowa z darczyńcami, fotki ( reszta zbieraczy zwiewa przed obiektywem niczym diabeł przed święconą wodą, fakt, że np. Długoręka zapuszcza kudły, żeby oddać włosy na peruki dla osób po chemioterapii i rzeczywiście wygląda jak półdupek zza krzaka), rozsadzanie pluszaków i przyjeżdżam do domu tak zmęczona ...że dzisiaj obudziłam się po 11 godzinach snu. Ale to już ostatni wieczór. Jutro zaczynam zapełnianie walizki i torby. Jeden mol zszedł mi z głowy. Sekretarka zadzwoniła i powiedziała " może pani spokojnie jechać do sanatorium, odbierzemy od pani ślubowanie w innym terminie" Ahaaaaaaa....więc można. Swoją drogą nie znoszę kiedy sekretarki mają więcej do powiedzenia ich szefowie. Swoją drogą myślę, że trochę roboty zrobiła mi wizytówka ...bo jak pani mi pojechała z tymi swoimi " pouczeniami" a potem poprosiła o nr telefonu, to zamiast jej podać go paszczowo, podałam jej wizytówkę, gdzie mam napisane " prawnik" . Niestety, już nie raz , a może na szczęście, przekonałam się, że pewne osoby zaczynają inaczej reagować, kiedy poznają profesję rozmówcy. Nie ważne , ważne że kamień mi spadł z serca, bo choć jestem sprawna w odkręcaniu różnych rzeczy, to najnormalniej w świecie tego nie lubię ...tym bardziej, że jak wiecie , mam już na przyszły rok zaplanowane kilka wyjazdów i głupio byłoby znowu marudzić , że np. nowy termin sanatorium mi nie pasuje. Teraz już tylko czekam na wiadomość na kiedy Paszczur umówił się na ablację. No bo to dopiero najwcześniej w przyszłym roku jak wrócą z podróży. Sprawa Dusi też się rozwiązała....bo znaleźli jakiś koci hotel nie z klatkami ( nie chcieli żeby siedziała w klatce 6 tygodni, wszak to jest kocia królowa) tylko z pokojami , pewnie ich to nieźle szarpnie, no ale ...na biednego nie trafia. Najlepszy jest oczywiście mój Skorupiak . Stwierdził " pojedziesz " , pytam się grzecznie ...gdzie? " No do Warszawy, opiekować się Dusią" , tu z ust mych korali padło  po*****  pi pi pi ....cię....przecież ja wracam przed świętami i mam zobowiązania ...zamówione ciasta, zrobić święta tutaj ...jak sobie wyobrażasz że pojadę kota doglądać. To potem wymyślił, że Duśkę tutaj przywiozą i zamkniemy ją w którymś pokoju...o matko, ludzie którzy są pracoholikami i całe dni przebywają poza chałupą to jednak nie mają pojęcia o sekretnym życiu wewnątrzdomowym. Jest jeszcze jeden malutki sukcesik...ostatnie dwa dni zmuszałam się do jedzenia i moja waga ruszyła ...we właściwą stronę czyli w dół. JEdnak niejedzenie to nie jest kompletnie sposób na utratę wagi przeze mnie. Właśnie oskubałam pomelo i będę się nim żywiła dzisiaj ...na drugie śniadanie i na deser . Mykam, szykować obiad no i pindrować się na misiobranie. Miłego początku weekendu. Ahoj!!!

21 listopada 2019 , Komentarze (16)

i zdechło. Co za cholerny tydzień ....raz na jakiś czas musi się zdarzyć kumulacja. Najpierw padnięcie laptopa i telefonu. Telefon ogarnięty, laptop przyjeżdża dzisiaj , a dzisiaj:<. Odebrałam list z sądu, dowiedziałam się że 9 grudnia ( stawiennictwo obowiązkowe) jest ślubowanie ławników i szkolenie. No to zawiadomienie w zęby i do sądu zapytać czy to jest obowiązkowe - obowiązkowe, czy jednak przewidziane są okoliczności usprawiedliwiające typu - sanatorium, operacja itd. Najpierw mi pani w sekretariacie udzieliła mało " miłego " wyjaśnienia , włącznie z tekstem " sama pani tego chciała" nosz kulson mać...gdybym była jasnowidzką i wiedziała że mi się nałoży termin sanatorium na termin ślubowania to ....bym sobie wypatrzyła numerki w totolotku i olewała całą polską rzeczywistość. W końcu wyjęczała, że porozmawia z panią prezes co ze mną zrobić, poprosiłam o jak najszybsze porozumienie, bo w razie czego muszę odwołać wyjazd do sanatorium.To nie jest Busko, że małż by przyjechał wieczorem jednego dnia i odwiózł mnie wieczorem drugiego dnia. No powiem wam, że mam zepsuty dzień. Misiobrania działają na mnie jak najlepszy środek nasenny wracam po 20 , prysznic i padam. Myślę, że dzisiaj i jutro będzie kumulacja dostaw misiaków. Oczywiście nadal mam jadłowstręt. Chociaż wczoraj o dziwo !! zjadłam pierś indyka z kiszoną kapustą. Ale po powrocie z misiobrania ..czułam się koszmarnie...po kolacji i prysznicu weszłam do łóżka i przez kilkanaście minut czułam się tak jakbym była pijana.... przede wszystkim kręciło mi się w głowie . To naprawdę było niepokojąco niemiłe wrażenie. Mało tego jeszcze moje starsze dziecko dokłada mi nienajlepszych wieści. Zadzwoniła , że ma problemy z sercem , arytmia ( raz na kilka miesięcy) , była u lekarza , dostała skierowanie do szpitala na badania i wskazanie do ablacji. Nosz jasna cholera ...dzieci , które mi raz w życiu chorowały na zapalenie oskrzeli....a tak to póki były w domu , nie wiedziałam co to znaczy chore dziecko. Wczoraj miała być na prywatnej wizycie u jakiejś bardziej doświadczonej lekarki, która pracuje w Instytucie Kardiologii. Zaraz do niej zadzwonię i się dowiem co jest.  Generalnie jestem na nie pod każdym względem. Zaszyłabym się pod kołdrą i pospała, ale jest to niemożliwe, bo mam zamówioną malinową chmurkę więc zabieram się za śniadanie a potem za robotę. Dzisiaj jedno zdjątko. Naczelna Niedźwiedzica radomska ...z pierwszym, eleganckim miniem z tegorocznego misiobrania. 

Mimo wszystko ( mam na myśli mżawkę) życzę wam miłego czwartku. Ahoj.

18 listopada 2019 , Komentarze (16)

niech ją szlag. Jak się nie dzieje, to się nie dzieje , jak zaczyna to do sześcianu. Rano pomijam bo zdawałam relację. Poszłam na spotkanie w sprawie działań szefowej radomskiego koła ...powiem wam, że na czymś tak żenującym dawno nie byłam. Takiego pokazu chamstwa, niemerytoryczności dawno nie widziałam. No i chyba straciłam znajomą ....albo i dwie a może nawet trzy. Trudno, ja kłamała nie będę , tym bardziej w sytuacji gdy pani zarządzała kołem w sposób dyktatorski ( komu się nie podobają moje rządy to niech wyp****), łamała prawo wynikające ze statutu, a po pierwsze nie było żadnych działań. Sorry, ja i tak nie udzielam się jakoś wybitnie, ale jeśli już mam w czymś funkcjonować to chcę zrobić robotę a nie siedzieć przy kawie i dywagować nad fantazjami , bo nie konkretami, na to to ja nie mam czasu. Spotkanie było naprawdę nieprzyjemne, pyskówki, nawet przewodniczący partii miał problemy z ogarnięciem atmosfery . Nie , nie , nie....na koniec była przewodnicząca i jej " kółko wzajemnej adoracji " piznęły ...dosłownie( szefowa rzuciła , z kilku metrów,  rezygnację przewodniczącemu partii) gotowe!!! rezygnacje z członkostwa i poszły sobie. Została nas garstka, ustanowiono zarząd komisaryczny , a nasza piątka po pożegnaniu z władzami została jeszcze ponad godzinę i już mamy przedyskutowane kilka pomysłów działań. Wróciłam do domu , obejrzałam nowe autko małża , zabrałam laptopa i poleciałam wybierać zdjęcia do grantowego kalendarza i co? I mój laptop ....pardon excuse me ...pieprznął, po prostu bzyknął i cisza. Nie działa ani na kabelku, ani bez kabelka ..ciemność, ciemność widzę. Co gorsza ja to źle widzę. Na razie zaanektowałam swój stary laptop, który oddałam w ręce męża, ale oczywiście nie mam w nim masy potrzebnych mi rzeczy. Chwała Bogu , że historię ( w 98 %) mojej działalności mam na zewnętrznym dysku, no ale kilka świeżych rzeczy ...mam niedostępnych, nie wiem na jak długo. Jak wrócę z zakupów ( aaa...od dzisiaj jest w lidlu ser deluxe w wiaderku, idealny na sernik) to pognam do mojego pana Tomeczka, niech zobaczy co się stało ( na bank zdechł zasilacz, a czy coś poważniejszego to nie wiem) i co można zrobić na wczoraj, bo ja przecież niedługo wyjeżdżam. Raz że nie chcę teraz czyścić Bankomatu, bo i samochód kupił i jutro odbiera meble i kici kici na moje wywczasy da to jeszcze na laptopa ...no nie , aż taka podła to ja nie jestem , poza tym nie bardzo miałabym ochotę brać nowiutkie cacuszko ( bo chcę Asusa ze szczotkowanego aluminium) wlec ze sobą do sanatorium. Widzę że i w tym trzeba będzie myśleć nad nowym zasilaczem. Ten los to jednak jest ślepy i głuchy. Upraszam się o kumulację ale w TOTOLOTKU a nie w pechu. I w związku z powyższym, chwilowo nie będzie zdjęć (szloch). Bo folder z wybrańcami jest niedostępny ( mam nadzieję, że panu Tomkowi uda się to wyciągnąć z tamtego laptopa i jakoś przerzucimy) Tymczasem życzę wam miłego dnia i lecę wydawać kasę ( dzisiaj niewiele ) . Mimo wszystko ....energetycznym ahooooooooooooj się żegnam z wami. (pa)

Ps.dziękuję za wszystkie miłe słowa o mojej " czarnej" wersji , kocham czerń,ale jakoś przyszedł moment, w którym stwierdziłam iż wyglądam w niej źle ...hmmmm może to byłą wina anemii, bo wczoraj nawet się sama sobie podobałam....oczywiście przy czerni, warunkiem dobrego wyglądu jest ..makijaż (szczególnie gdy się ma już " kilka" lat...ten tego ...dziesiątków lat) Do miłego. Pa 

17 listopada 2019 , Komentarze (24)

i jak nie kochać przyjazdów dzieciaków ...to najlepszy środek odchudzający. Wyczyścili kuchnię do czysta ( swoją drogą niech to szlag....zostawili nam tyci pyci na dzisiaj) . Wczoraj rozczulił mnie tekst zięcia ( pomijam głośne " o jakie pyszne" przy zupie, plackach ziemniaczanych z sosem i przy bułeczkach) przy deserze ..czyli makowych bułeczkach i kawie zięć orzekł " teraz mogę umrzeć z przejedzenia ale to będzie piękna śmierć" , aż tyle to on nie zjadł....ale chyba obiadu z dwóch dań i deseru na co dzień nie jedzą. Rano zlazłam z mojej amazońskiej puszczy i grzecznie pytam czy chce omlet na słodko ( takie omlety biszkoptowe robiła nam moja babcia, czasem mama, a potem ja moim dziewczynom), odpowiedział, że za omlet na słodko to on dziękuje ...zadowolą go kanapki , ok ...zrobiłam, za moment wypełzł z pokoju Paszczur i od razu " no przecież nie takie śniadanie zamawiałam" , to grzeczniutko mówię ...i czego buczysz ...dla ciebie będzie omlet..widzisz że robuś już wyciągnięty na blat?  Pięć minutek i wcinała " smak swojego dzieciństwa" z konfiturą z płatków róży. Potem spakowała wielką torbę żarła, zabrali sobie zupę, sos, placki z kalafiorem ( wczoraj nie jedli bo już nie mieli gdzie włożyć) bułeczki makowe, wędlinę swojską, którą im tatuś kupił no i chlebki . Dla nich i dla mojego trzeciego Znajducha( Ani...psiapsiółki paszczurzej) . Zięć marudził " zostaw rodzicom trochę bułeczek...nie zjemy tyle" na co mój dzieć orzekł ..." obiecałam w pracy, że przyniosę pyszności, które robi mama" i tu zięć zmienił front - " no to zabierz jedną bułeczkę" - no jak jedną? ja się wtrąciłam, ile osób posili się z jednej? " no dobra, to weź dwie i pokrój im na kawałeczki" :D Ot egoistyczne łakomczuchy . Do Warszawy pojechali przez Łódź...małż zajeździł swój samochód na śmierć i znalazł nowy w Łodzi, więc go zawieźli , przy okazji wpadną do Paszczura II. A niech jadą , ja się pindruję na partyjny sąd. Zjeżdża nam dzisiaj wierchuszka Zielonych - szef, sekretarzyni i przedstawiciel sądu partyjnego. Źle się dzieje w radomskich strukturach ....szefowa naszego koła prowadzi dziwną i własną politykę, próbuje wyrzucać ludzi, którzy przestają się jej podobać, poszło sporo skarg na jej działania, zresztą dała popis na ogólnopolskim forum no i miarka się przebrała. Co prawda nie jestem członkinią partii ( i nigdy nie będę w żadnej partii) ale jako sympatyczka i działająca co nie co zostałam zaproszona. No to się upindrowałam i polecę. A prezent uję się tak : 

a propo prezent ów... wczoraj dzieć mi wręczył krem i rzekł : sprawdź czy ci będzie pasował ...eeee...spojrzałam na firmę Lierac , a potem ( pierwszy raz w życiu) znalazłam ten krem w internecie i ....cholerka ..dostałam krem w cenie torebki , ło matko ...będę luksusową skórę  miała, tyle że nie na ramieniu a na pyszczydle . Ale kremację rozpocznę dopiero po Bożym Narodzeniu. 

A tymczasem zapraszam na coś lekkiego, delikatnego czyli na ...studium dmuchawca. 

I tym " aptymistycznym" puchaczem kończę moją dzisiejszą pogawędkę ( w zasadzie popisankę) , życzę wam cudownego, słonecznego popołudnia. Ahooooj!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.