Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1084200
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 marca 2016 , Komentarze (43)

dzień kobiet, niech każdy się dowie, że dzisiaj święto dziewczynek, uśmiechy są dla nich, zabawa i taniec.....:PPło matko i córko....starzeje się? Podobno na starość się zaczyna pamiętać rzeczy z dzieciństwa, a to pioseneczka przedszkolna (dziewczyna) Przytarabaniła się z rana Długoręka, wyganiałam cholerę, że bez kwiatów, ale się oparła a nawet zasiadła na krześle i wychłeptała kafę (puchar) może być takie naczynie, bo ikonki filiżankowej nie znalazłam. Pogoda pod zdechłym azorkiem ale nic to ...ponieważ przejawiam zapędy mordercze, to śmigam zaraz do mojego ostrzyciela noży, będę miała wash and go....spacer i ostre noże. Nie ma nic gorszego ( dla mnie) jak tępoty w kuchni. Zahaczę jeszcze o szewca , bo trzeba podflekować balerinki a potem polezę w kilka różnych a podrożnych mi miejsc. Jak się przywlekę to będę działała jako mieszkanka kurnika ( czyli cura domestica) narazie zostawiam ten bordello bum bum i idę w świat bo tego mi potrza. Miłego świętowania kobietki (klaun)

7 marca 2016 , Komentarze (40)

słoneczko pięknie świeciło o 6 30, akurat część okien pływalni wychodzi na wschód, uwielbiam kiedy słońce tak pięknie rozjaśnia wodę. Dzisiaj raniuśko ( bo była druga pani Łaskawa, która nas wpuszcza ciut wcześniej) było mało pipulów bo tylko ja , jeden z doktorów i szalejący 84 latek.....kapelusze z głów, jak ten pan świetnie pływa. W życiu , patrząc na niego, nie powiedziałabym, że on jest w wieku mojej teściowej, chorej od ponad 30 lat ( czytaj hipochondryczki) , która w tej chwili, przez swoje " ja wiem lepiej, co mi bedzieta gadać" jest faktycznie kaleką. Udzielam sobie pochwały wzrokowej oraz paszczowej, bo przeprułam dzisiaj 56 baseników w równiutkie 49 min. A na wadze znowu mniej (impreza). Wytaplalam się, nakremowałam....jestem teraz niczym ...rurka :PP Wypilam moje pierwsze napoje, zjem śniadanko i jadę uczynić zadość tradycji....czyli wydam pierniądze :D:D Życzę wam cudownego poniedziałku ...bo ja oczywiście....rozniesiona energią. Byeeee

6 marca 2016 , Komentarze (129)

to niektóre szybowałyby jak gołębice(impreza). Wiecie kobiety i dziewczyny i chłopaki, ja wiele rozumiem bo nie śmiem twierdzić że wszystko. Ale nawiedzone osoby, bez poczucia humoru i dystansu do siebie to może powinny korzystać z pomocy specjalistów, to im się szalenie przyda w przyszłym życiu. Bo średnia statystyczna kobiecego żywota w naszym kraju  jest dość wysoka. Poza tym mam w głębokim poważaniu rady osób, które mnie nie znają, nic o mnie nie wiedzą...ba nie potrafią czytać. UWAGA , UWAGA (bomba)mili państwo właśnie taki mało doświadczony życiowo osobnik ( z racji długości swojego życia) , któremu ulżyłam  żeby nie musiał przeżywać traumy czytelniczej i patrzalniczej , ani nie gorszył swego niepokalania , wysilił się i napisał że w MOIM wieku czyli lat 50 to mi NIE WYPADA(smiech)(smiech) ....a właśnie że wypada ponuraku. Aż dziw że nie zobaczyłam tekstu że : w moim wieku nie wypada tańczyć, śpiewać, głośno się śmiać, mieć własnego zdania, myśleć, całować młodszych mężczyzn baaaaa a co dopiero sypiać z nimi, uczyć się języków, żeglowania albo w ogóle uczyć się czegokolwiek  i pewnie miliona innych rzeczy. Moje drogie panie ogłaszam konkurs " w czyim wieku już nie wypada" ( nie mam tu na myśli macicy ani sztucznej szczęki):p Drżyjcie wszystkie + 50 , ani chybi pora nam zgłupieć, zramoleć a w ogóle to kłaść się do trumny i umierać. Aaaaaaaaa taki gwizdek jak Batorego komin. Nie z nami te numery Bruner. O le o le o le....nie damy się, nie damy się ! Przemiłego popołudnia  

5 marca 2016 , Komentarze (40)

Właśnie skończyłam ćwiczyć, otarłam pot z czoła i z potylicy też...przypełzłam się nawodnić. Generalnie od rana ( zaspanego)(spi), bo po wczorajszych szaleństwach spałam jak dziecko do 8 15 , to już zrobiłam pranie, odkurzyłam suift i ściany w kuchni, wymieniłam kurzołapacze na szafkach, powywalałam to co mi na nich zalegało a było zbędne , upłynniłam zawartość zlewu i polazłam sobie wyciągać....stopy do kolan, kolana do klatki a klatkę do palców rąk (smiech) jak kiedyś uslyszycie trzask albo co gorsza huk....znaczy się że dociągnęłam duży palec od stopy bezpośrednio do czubka głowy i pękła mi żyłka w doo......ostatecznie nie rozciągniętym miejscu mego jestestwa. Na razie jest dobrze...czynię postępy, choć mięśnie górnej partii bolą mnie bardziej niż dolnej partii ( taka jestem postępowa) (cwaniak) nie mam partii lewicowej i prawicowej tylko górną i dolną . A co? (loser) Niech mi kto spróbuje zabronić. Co będę robiła dalej...nie mam pojęcia. Ale myślę że pojęcie do mnie niedługo zajrzy. Za to na zakończenie zaprezentuję wam moją hrabinię von Znajdę konsumującą prozdrowotne karoteny :D

Miłego dzionka wszystkim :D 

4 marca 2016 , Komentarze (69)

za oknem buro, wstrętnie, ponuro a we mnie .....bomba A we środeczku, basen zaliczozny, dzisiaj mi wlazło na tor ,  w połowie pływania,  dwóch powolniaków :< uuuuuu nie cierpię tego gatunku, na szczęście moja systematyczność i niewiszenie na brzegu, żeby złapać oddech, dość szybko releguje takie osobniki z mojego towarzystwa. A może się wkurzają, że gruba baba pływa non stop a oni młodzi ( na oko) muszą co drugą długośc 2 minuty łapać oddech:? Mniejsza z tym...poirytowali mnie kwadrans i wyleźli z wody a ja kontynuowałam. Dzisiaj było tylko 50 długości , równiutko w 45 min, chyba pierwszy raz w życiu mi się to przytrafiło. Zanim wyjechałam na pływalnię uczyniłam chlebek , dzisiaj razowy właśnie sobie wyrasta, a ja zaraz kończę śniadanko , śmigam po chemię do Lidla a potem nawiedzę babcię ...w ramach wazeliniarstwa zawiozę jej, ulubione bułeczki z serem ]:>, jak się nawrócę to nie mam pojęcia co będę robić....może się zajmę czyszczeniem szafek kuchennych , nie z zapasów, ale z brudu. Ostatecznie święta lada moment a ja przecie przywiozę ciut chemii, Bogiem a prawdą...większość to będzie pralnicza chemia ...no ale ...raz na kwartał można poudawać perfekcyjną panią domu (smiech)(smiech). Aaaa wlazłam dzisiaj na wagę...jest 0,5 kg mniej :D no i tym optymizmem zegnam was ladys. Hej szable w dłoń, łuki w juki a łupy wziąć w troki. Hajda na koń. Hajdaaaaaaaa !!!!!!

3 marca 2016 , Komentarze (41)

malutki sukcesik 120,1 ...po cholerę to 1 albo dlaczego nie 119,9 :? no ale żart, cieszę się, że moje 3 dni ( Kondora) uwiecznił sukcesik. Jak wspominałam wczoraj po południu głodna byłam niemożebnie garść orzechów z cynamonem na przekąskę i małe dwa tosty z pieczarkami, cebulą i mozarellą to było ...bez mała zagłodzenie...ale wytrzymałam do rana. I zaraz będę jadla ...najpierw rytualne napitki : woda z cytryną i kawa. Świeża woda imbirowa już się gotuje. W związku z wagą bardzo proszę dla wszystkich porada : jak dbać o naszą wagę 

co też mojej uczyniłam w nagrodę za współpracę (smiech) Miłego czwartku. 

2 marca 2016 , Komentarze (47)

dzień trzeci, głodu specjalnie nie czuję, przeważnie ssie mnie do podwieczorku potem już jest lepiej ...ale nie powiem żeby to było coś bardzo upierdliwego. Wczoraj na ramieniu usiadło mi to]:> i szeptało " chce ci się coś słodkiego, zjedz czekoladkę, otwórz szufladę w lodówce" . Nie było wyjścia, nie przywaliłam mu zmiotką, bo bym sobie uszkodziła ramię, wybrałam inną metodę....ogłuchłam na to ucho do którego mi szeptała zmora. Zapijam się wodą imbirową, w ogóle dochodzę do wniosku że zamieniam się w automat. (loser)Wstaję, siku, marsz do kuchni, tabletka, nastawiam wodę, wyciskam cytrynę, dolewam wody ostudzonej, dolewam wrzątku wypijam, wciskam guziczek ekspresu , wypijam filiżankę kawy i zaczynam robić śniadanie. Potem gotuje wodę z imbirem, A potem zaczynam normalny dzień nienormalnej kobiety(kreci). Co drugi dzień ...przed tym wszystkim jest ...pływalnia. Dzisiaj było mało ludków, może ze wzgledu na paskudny topiący się śnieg na chodnikach, ślisko i niebezpiecznie. Raniuśko pobiegłam boso (strach)odpalić Ferdka , potem już obuta pognałam ze szczotą go odśnieżać...rozgrzałam się nieźle, potem rozgrzewanie kontynuowałam już w wodzie. Kocham takie poranki, no może niespecjalnie kocham doktora , który sobie upodobał pływać na torze obok mnie. Kurcze facet sobie opłacił lekcje, a jak się spojrzy na jego pływanie to jakby zaraz miał się utopić. Płynie dziwnymi zrywami a chlapie jak cholera. Drugi doktor który ze mną na torze często pływa, pływa bosko...szczególnie kraulem. Żadnego chlapania, cichutko , bezszelestnie i motywująco dla mnie 8) lubię jak mam obok siebie " rekiny basenowe" pci męskiej. To mnie motywuje, a niektórych panów wpędza w podziw , już nie raz usłyszałam i to od młodzieży " ależ pani ma kondycję, non stop pani pływa" i aż się gryzę w język żeby nie powiedzieć " i gabaryty mam ...można? można" no ale ...dobra niech sobie popodziwiają i niech się dostosowują do możliwości " starej kobiety" (pa) Miłego dzionka wszystkim 

1 marca 2016 , Komentarze (28)

czyli mła. Obiecałam że powiem jak mi się zaczęła dieta. A więc...zgodnie z tytułem..pół na pół 

czyli bez mała tak, choć może bardziej stekowiec i nie chodzi mi tu o konsumowanie steków, nie, pół ssak, pół gad ...do podwieczorku masakra...ssało mnie równo , podwieczorek to koktail z jogurtu i duuuuużej ilości szpinaku a kolacja ...przepyszna jaglanka z jabłkiem, rodzynkami i cynamonem. Na dzisiaj jestem po śniadaniu ...śmierdziało malizną i już czuję głód, ale poradzę sobie zapijając go wodą imbirową i mineralną. Z porannych sukcesów ....rozpoczęłam dzień z hukiem (bomba)a w zasadzie brzękiem, rąbnęłam dzbankiem na herbatę o dzbanek na wodę, ten drugi okazał się wytrzymalszy , żaroodporny na herbatę poszedł się.....dematerializować do śmieci. No trudno trzeba będzie kupić nowy, ale nie dzisiaj ....dzisiaj mam dzień strechingu, nordic walking poszlo w siną dal, pada, jest buro i zimno. Już oblekłam odzież sportową i jak tylko oporządzę kuchnię po śniadaniu to pójdę pofikać. Zresztą z racji oczekiwania na leki Tequilli muszę być w pieluchach domowych. Jutro raniuśko bąsen a ponieważ tam naturalnie mokro to mi wcale deszcz na zewnętrzu nie będzie przeszkadzał. Kurcze muszę wreszcie upolować kurtkę przeciwdeszczową  z kapturem żeby śmigać z patykami w każdych warunkach. Jakby któraś miala niskie ciśnienie i chciała je sobie podnieść w naturalny sposób....to wypożycze małża osobistego . Mam co rano taki Sajgon w kuchni ....że mało mnie szlag nie trafi ...idę to ogarnąć bo nie zdzierżę. Miłego, paskudnego i ponurego wtorku (smiech)

Dziewczyny może któraś potrzebuje pięknego eleganckiego żakieciku, kupiłam za mały, nigdy go na sobie nie miałam. Więcej informacji na maila 

29 lutego 2016 , Komentarze (34)

jak ja lubię takie dni, kiedy wsio udaje się mi. Nooooo po prostu modelowy początek tygodnia. Ślepka się otworzyły 5 13 , wyłączyłam budzik, odziałam się bąsenowo i jeszcze miałam czas na dowiedzenie się kto dostał Oscara. Tylko o tym że najlepszym filmem został mój faworyt Spotlight dowiedziałam się wracając at chałupa. Ale do rzeczy, a może od rzeczy ( to bardziej w moim stylu) (smiech). Najpierw ucieszyłam licznie przybyłych na basen, moją fizjonomią, kochane ludki, już się martwiły co mnie zeżarło. Dobrze że nie dali na mszę....żebym się odnalazła. Trochę się bałam dzisiejszego taplania, bo jak wiecie ...przerwę miałam straszną..kwartalną. Ni basenu, ni patyków, w zasadzie tylko kicanie tańcowe. Wlazłam do wody a tu : po pierwsze primo ...oddech niczym niezmącony:x, utopić się nie utopiłam, otaczały mnie tak jak lubię ...rekiny basenowe iiiii po 50 minutach wylazłam z osiągiem 56 długości. Noooooo , tego to się po sobie naprawdę nie spodziewałam. (gwiazdy) jednak nie jestem taka ostatnia....no może trzecia od końca :D. Przyjechałam do domu....sprint, suszenie kudłów i jazda po cotygodniowe zakupy, tym bardziej, że dzisiaj już zakupowałam dietowe żarełko. Potem biegiem do domu bo dzisiaj miał przyjść płaszczyk iiiiiiiii.....przyszedł. Noo dawno nie udało mi się zakupić takiej perełki. Płaszczyk nóweczka, jeszcze nie rozcięte kieszenie i rozpierdak tylny. Lekki płaszczyk...jak dla mnie to już na teraz, bo przecież się gotuję, w kratkę a la Chanel ( jeden z moich ukochanych wzorów), w opisie podano " połyskujący" ale na zdjęciu tego nie było widać.... błyszczy...ma wplecioną połyskliwą nitkę no jest taki jak kocham....niby prosty a jednak ma w sobie jakiegoś kurwika ...który mu smaczku nadaje. Kudłata zejdzie...tym bardziej jak usłyszy cenę : całe 19,90 plus 13 zł paczka czyli za 33 złote mam booooskie odzienie (impreza) Dobra moje śliczne, piję , piję bo mnie sushi po tym basenowym szaleństwie i zaraz robię sobie II śniadanko. Na razie śniadanie zniosłam dobrze, zobaczymy co będzie ....po kolacji. Będę się czuła jak ssak ...czy raczej jak wypasiony gad :p. Miłego poniedziałku ...ahooooj, przygodo ? ahoj!

Niestety skrzenie nie chce wyjść na zdjęciach ani z lampą ani bez, więc uwierzcie mi na słowo...że są tam na niektórych pęcęłkach przyklejone jakby płatki srebra,,,cudni się mienią. Prawdziwa kolorystyka jest na tym małym zdjęciu :D 

oooo mijscami widac na klapie te blyszczące punkciki :D

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.