Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1084213
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 czerwca 2015 , Komentarze (5)

zadziałało, powiedziałam że się pierwsza do małpy nie odezwę i nie odezwałam, ona pierwsza dała głos,  niedawno dostałam sesemeska , że całują i że właśnie z Berlina lecą na Santorini , będą tam na niewielkim, greckim weselu ...koleżanki z jej dawnej pracy, wychodzi za mąz za krajana, ale młodzież ma dzisiaj taką fantazję że ślub i przyjęcie urządzili na greckiej wyspie. Eeeee ...te moje poczwary chyba były na wczorajszym finale LM, coś mi tak się tłucze po łepetynie i nie jest to ostatnia, zaginiona w akcji komórka mózgowa , że Patka wspominała jakoś zimą, że kupiła bilety na mecz....chyba dobrze pamiętam, dla potwierdzenia sprawności mojej osobistej karty pamięci zadałam jej owo pytanie, ale chyba lecą, a potem to już będą pić retsine albo i  jakie quzo albo nawet i wino  ( choć mogliby oliwę ciekawe jaka byłaby dupna reakcja) i pewnie mi dzisiaj Znajduch koszykowy nie odpowie . Małż oczywiście zapomniał zadzwonić do Pauliny wczoraj z życzeniami imieninowymi, wogóle był wielce zdziwiony, po co miał dzwonić do dziecka, to amnezji powiedziałam, żeby chociaż jutro zadzwonił z urodzinowymi życzeniami do dziecka ...swoją drogą ja taka młoda, piękna, dowcipna i oczywiście skromna :D:D a tu takie ....wiekowe dzieci :D. Miłego wieczoru madame et messieurs 

7 czerwca 2015 , Komentarze (11)

oczywiście na patyki nie pojechałam, ale to z powodu grzeszenia ciężkiego, pojechałam wczoraj w środek lasu do Kudłatej, tzn. małż mnie zawiózł , pożarłyśmy domowe fishburgery i hamburgery tzn. wszyściutko zrobione własnoręcznie  pychowate bułeczki do hamburgerów , muszę od niej wziąć przepis bo Paszczur Młodszy przyjeżdża w piątek i zażyczyła sobie hamburgery meksykańskie z soczewicy a poza tym " wiesz mamo inne pyszne rzeczy" , no i potem były pychowate drinki z likieru bayleysa i truskawek , a potem domowe lody jogurtowe z truskawek i gigantycznej ilości mięty a na koniec dietetyczne ciasto czekoladowe, którego pożarłam jeden mały kawałek i nie dałam się na więcej namówić...to jakiś cud, że dzisiaj ważę mniej niż wczoraj :D:D Chyba to wczorajsze palenie kalorii mnie uratowało :D za dwie godzinki śmigam na słoneczko żeby wykonać plan...bo przy takim żarze jak dzisiaj ma być późniejsze wylezienie na lądowisko dla chichohotamek to już ryzyko poparzenia , zresztą w piekiełku to ja nie wytrzymuję :D Miłej niedzieli :D:D

6 czerwca 2015 , Komentarze (21)

było bosko ...prawie, o 6 byłyśmy już w lesie, słonko i ...duchota ale chociaż komarów ani inszych inszości nie było . Kicałyśmy całkiem żwawo i nawet trzymałam dzisiaj siostrę za krok ...a nawet...na jednym kilometrów przejęłam przewodnictwo ...i gnałam przed nią , czym zasłużyłam na pochwałę od siestry nie tylko wzrokową ale i na odgłos paszczowy :D:D a po domowym nawrocie i śniadanku w nagrodę na aktywność zrobiłam nam po dużej szklanie koktajlu z jogurciku mojej produkcji, truskawek i brzoskwinek i przybrałam nam listkami mięty ...odpocznę chwilkę, nawodnię się i polecę grillować skórkę :D:D miłej soboty  

5 czerwca 2015 , Komentarze (32)

nie pojechałam dzisiaj popływać, już otworzyłam ślepia ale okazało się że to z bólu....bolało to uszkodzone ramię, więc sobie odpuściłam tym bardziej że jutro patyki raniutko. Za to rzeczywistość nadrobiłam we śnie ...sniło mi się że pływałam w basenie który miał 10 m głębokości i ni kuta nie dało się w nim stanąć...stawanie w basenie mnie nie interesuje, bo ja tam łażę pływać, ale wrażenie nawet we śnie było niesamowite no i oczywiście nie było zbyt wielu na pływanie w takiej głębi, wogóle wiele dzisiaj podróżowałam we śnie ...przyszły do mnie panie, które tyż się taplają ...padał deszcz ze śniegiem :D:D i poszłam po zakupy do galerii handlowej i to świadczy o tym, że to był sen hihihi bo ja do takich miejsc nie mam cierpliwości, w zasadzie powinnam powiedzieć, że do ludzi którzy tam przychodzą, snują się między półkami, sami nie wiedzą czego potrzebują, do promocji to lecą jak rekordziści świata w sprincie a potem zachowują się jak boksery ( nie bokserzy) , skaczą sobie do gardeł . Raz się tak skusiłam...chciałam mnie i dziewczynom kupić patelnie Tefala ...za połowę ceny, boże kochany zanim ja przeszłam bramkę to patelni już nie było...kto miał po 4 pod pachami? Tak, tak ...bidne staruszki, co to na co dzień nie mogą się ruszać, romantyzm im kąsa kolana, muszą wejść do gabinetu lekarskiego bo je astma dusi , yhyhy ..astma ....zmora a nie astma. Wiem co gadam 7 lat pracowałam w przychodni, wiem co te " starowinki" wyprawiały rano w kolejce po numerek i wiem że bywały u lekarza 4 razy w tygodniu, 25 lat temu powiedziałam, że jakby wizyta była płatna 2 zł, to raz dwa do lekarza zostaliby tylko porzebujący. zresztą w tej chwili mam najlepszy przykład na mojej teściowej (no nie bardzo się teraz może ruszać to siedzi na doopie, ale kiedy jeszcze mogła to co drugi dzień była u innego lekarza) ja bym po prostu zdechła jak pies Pluto...od wyszukiwania sobie chorób, mało że hipochondryczka to jeszcze chodzi do konowałów, już kiedyś powiedziałam siostrze małża ( też głupia aż strach a stara kobita, widać ubytek tkanki mózgowej u niektórych jest wadą genetyczną) że kompletnie nie myśli jak idzie z matką do lekarza , klinika w Warszawie kazała odstawić leki na obniżenie ciśnienia bo to była wina tarczycy, radomska konowałka leki dała , jedna nic nie powiedziała że nie a druga żarła no i dorobiła się niedociśnienia , dopiero musiałam się wydrzeć jak zobaczyłam wyniki pomiaru na ciśnieniomierzu i trochę pomogło ....teściowa jednak boi się mnie na 3 mm i trochę słucha, ale tylko trochę, no cóż....powiem tak nie mój wóz , nie będzie mnie wiózł. Ta kobieta nie zrobiła mi w życiu ani nic dobrego ani złego ...tego drugiego w zasadzie dlatego , że od razu po ślubie podziękowałam jej za rady i wtrącanie się w nasze życie ...ona boi  się ludzi stanowczych, z córek zrobiła życiowe kaleki , tylko T. jest niezależny, no ale to jedyny synuś do tego ostatek czyli wypierdek mamuta, a do tego dziwadło niesamowite. Alem się rozgadała rodzinnie ....pardon ekskiuzmi, lecę śniadaniać :D

4 czerwca 2015 , Komentarze (15)

to czego nienawidzę jak jestem na diecie. Moment kompletnej demotywacji, zamiast chudnąć...tyję, wiem mogę sobie tłumaczyć te wredne 1,5 kg , zatrzymywaniem wody w organizmie, albo....no właśnie albo czym ,trzymam się jedzenia zgodnie z planem, jedynym wybrykiem była niedziela, ale nawet po grzesznej niedzieli ważyłam mniej niż dzisiaj, najchętniej polazłabym teraz do kuchni i najadła się tego co mi wpadnie w ręce ( a przyznam że niewiele bym znalazła w lodówce), ale tego nie zrobię, bo mi rozsądek i logika nie pozwoli,  po prostu to jest deprymujące, już to przerabiałam na poprzednich dietach , jestem zła ...idę na wodę z cytryną, kawę i śniadanie. Dzisiaj wybieram się na lądowisko dla chichohotamów, czyli rozpoczynam sezon wyzłacania skórki , mimo wszystko miłego dnia. 

3 czerwca 2015 , Komentarze (12)

...zaspałam....obudził mnie telefoniczny budzik, który na wszelki wypadek włączam i jak widać bardzo molto very good , bo bym nie popłynęła a tak...1350m. pływa mi się naprawdę cięzko ja po prostu nie mam siły ruszać końcówkami ale Kudłata ma to samo.. nie wiem starość cycóś? Jest pięknie, gorąco ( to dla mnie już nie pięknie) zjadam grzaneczki z szynką i pomidorkiem, potem zrobię mój genialny dip jogurtowo, czosnkowo miętowy do warzywek na II śniadanie, potem przyjedzie dawna sąsiadka i dalej będziemy wojować z UM i opłatą adiacencką, a potem przyjedzie Kudłata i lecimy zamawiać banery, ulotki itd. I to taki tradycyjny dzień....bezrobotnej :D:D:D łoki ...cholera zerwałam sobie kawałek mojego piknego pazura muszę przestać robić za " zmywarkę domową" trza go jakoś ratować i zamyziać czymś po wierzchu żeby się trzymał

2 czerwca 2015 , Komentarze (17)

jutrzenki blask duszkiem pić nim w górze tam skowronek zacznie tryl ......jak dobrze wleźć na wagę zobaczyć 0,5 kg mniej ...to aptymistyczna wizja przed ważeniem :D tylko ta skóra na łydkach pod którą czuję hektolitry wody , ale i z tym sobie poradzę, woda z cytryną już wypita, teraz kawa ,a butelka z wodą jest trzyma wartę na stole ....zaraz wkładam grzaneczki z szynką do piekarnika, potem szybciutko zrobię drugie śniadanko, bo dzisiaj jedziemy  z Kudłatą podpisać umowę, więc porządek dnia musi być zachowany. Zajrzałam do jogurciku, pięknie zgęstniał ale porozlewam go do słoiczków jak wrócę, niech jeszcze nabiera mocy :D Co za dzień lalalalalalala ...i wam takiego życzę :D

1 czerwca 2015 , Komentarze (7)

donoszę wam ludeczkowie, uprzejmie, iż w Lidlu pokazały się włoskie makarony razowe, oczywiście sobie dzisiaj zakupiłam dwa opaczkowania, w ramach moich cotygodniowych spendów pieniędzy i było to poza moją listą zakupów , z którą jeżdżę do sklepu. A teraz leżę sobie ...biedny żuczek ...ale obżarty żuczek ....właśnie skonsumowałam pieczonego łosośka, którego wcześniej pomyziałam olejem ryżowym i obsypałam siekaną b(r)azylią, do tego pożarłam 4 niewielkie, pieczone ziemniaczki i talerzyk mizerii po węgiersku, całkiem smakowita , nie jestem fanką mizerii, ale ta ogórki, cebula, papryka, polane sokiem z cytryny , lekko osolone i fest opieprzone ...smakowała mi , teraz leżę na grzbiecie i robię jak bąk ..........buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu, aaaa i jeszcze mogę machać łapkami odgórnymi i oddolnymi . 

Ps. zamarzyła mi się odrobinka Prowansji pod oknem i sobie tę lawendę co zakupiłam, posadziłam w doniczce i postawiłam przed chałupką ...ładnie pachnie ..jak w przyszłym tygodniu jeszcze będzie to kupię ze dwie krzewinki, chociaż, w przyszłym tygodniu  w Lidlu zaczyna się tydzień włoski ...więc trochę poszaleje ...suszone pomidory, makarony, oliwy i takie tam pierdalamenty konieczne dla smakowitego chudnięcia :D:D

1 czerwca 2015 , Komentarze (29)

tak sobie plumkam, 942 kcal spalone i dobrze, bo się wczoraj na tej wsi żywiłam nidietetycznie, co widać na wadze :D 30 dag do przodu , popływałam, słonko pikne, humorek mam boski, zaraz jadę po zakupy cotygodniowe i odebrać zamówione zioła, bazylię zieloną  i czerwoną i estragon, wszystko to wsadzę do doniczek i nich pięknie rośnie jak rok temu, moją posianą bazylię utopiła niebieska woda , w zeszłym roku zaprzyjaźniona pani warzywniaczka sprzedała mi bazylię z jakiegoś polskiego gospodarstwa ogrodniczego, wsadziłam do dużej doniczki i cudnie mi rosła całe lato :D:D takoż uczynię i dzisiaj. Zjadam śniadnko i mykam a wysię ...budźcie późnoranne ptaszynki :D

31 maja 2015 , Komentarze (17)

z tym hukiem, co prawda nie z żarciem, ale ....szwagier przyrąbał nam w samochód :D:D hahahah i żeby było śmieszniej pod naszą bramą. Wróciliśmy z tej nieszczęsnej Garbatki, z tą psychopatką, średnią nie da się wytrzymać jak słowo daje, ja wiem że to kobieta ( choć szczerze wątpie jakby jej zrobić badania genetyczne to by wyszła jakaś małpa e tam małpa ...obrażam małpy, jakiś neandertal by wyszedł w zestawie genów) i musi gadać, bo wtedy oddycha,  a jak się zamknie to się udusi. Ale tak jak ona zrzędzi i do wszystkich się przyczepia to jest nie do zniesienia. Zatem powróciliśmy do domku, szwagierek z siostrą nas nieco wyprzedzili, podjechali pod naszą bramę ( bo mój siostrzeniec jeszcze chciał sobie wziąć ciasto od cioci i suszoną kiełbasę, która u mnie zawsze zdąży uschnąć a u siostry nie ma szans) no i mój małż podjechał i ustawia się za szwagrem a mój szwagierek wrzucił wsteczny ....patrzę i mówię " Robert nam zaraz przypieprzy" zdążyłam mówić i słyszę ....buuuum....nawet nie drgnęłam ...szwagier z siostrą wyskoczyli ze swojej Reniówki, do naszego Ferdka, na szczęście mój starożytni samochodek z jakiejś lepsiejszej blachy bo nic mu się nie stało ...nawet ryseczki. I to była nauka dla mojego " super kierowcy bombowca" że się nie podjeżdża na odległość  pół metra za innym samochodem. Biedny szwagier przepraszał i zaklinał się że nie widział i ja mu się wcale nie dziwię, bo kiedyś cofając wjechałam w śliczne, czerwone jak wóz strażacki autko i też go nie widziałam , ba było lepiej bo ja szłam naprzeciwko tego autka i też go nie zarejestrowałam zanim go nie odrapałam z lakieru :D:D na szczęście szybko znalazłam właścicielkę, przyznałam się do wszystkiego bez bicia i mile się pożegnałyśmy a ubezpieczyciele załatwili sprawy między sobą :D Teraz pora odpocząć od odpoczynku :D

a pazury mam takowe 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.