jak to mawiają niektórzy. Dwie godziny temu dostałam drugiego Pfizera....mogę ruszać ...w świat, na podryw, do kina, na imprezę, właściwe podkreślić ( wężykiem, wężykiem). Dzień nienajlepszy, znowu problemy z mamą, zadzwoniła brzydsza siostra Kapciuszka i zaczęła " Musisz zadzwonić po lekarza" ..k...mać, póki matka żyje to będę z nią utrzymywała służbowe kontakty ale potem koniec...niech sobie w buty wsadzi to swoje " musisz", " trzeba" i całą resztę mam tego dosyć ( nie tylko ja) no ale Długoręka pojechała z Misiem na urlop, nie będę jej doopy zawracała, zadzwoniłam, nawet się zadeklarowałam, że jeśli lekarz powie że przyjedzie koło 15 ( a ona do pracy a siostrzeniec na jazdy) to ja zaraz po szczepieniu wsiadam w taksówkę i jadę do mamy, ale doktor był o 13 , skierowania do szpitala na razie nie dał, przepisał leki, zabronił dawać owoce i warzywa , wody dużo ale niegazowanej, ja rano rozmawiałam z diabetolog mamy , ale i tak będę musiała jeszcze we czwartek zadzwonić do niej, bo w szpitalu ( mama wyszła z niego tydzień temu) zmienili rodzaj insuliny i dawkowanie - idzie zwariować. No ale na ukojenie nerwów...trochę przyrody, czyli ogrodu botanicznego cd.
No to miłego popołudnia, lecę umyć podłogi a potem może w park :D Ahoj!!!!