Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1079613
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 lipca 2020 , Komentarze (18)

ludeczkowie, zmiłowania....Poszłam, poszłam wczoraj do parku ..polowanie na naturę zamieniło się w krwawe łowy. Ich ofiarą byłam ja!!!8) Zdjęcia przypłaciłam krwią ....zostałam honorowym karmicielem komarzyc ( mam cichą nadzieję że wszystkie cholery które mnie dziabnęły zdechły po opiciu się moim jadem) , obgryznie przez komary nieco utrudnia focenie ...ale wróciłam po 3 godzinach z ponad 500 zdjątkami 

to tylko przykłady, bo oczywiście chcę zachować chronologię i dzisiaj dalej was będę włóczyła po lesie. Ale ...nauka nie poszła w las , tfu, nomen omen...jutro raniutko wybieram się do Królewskich Źródeł i już wiem, że muszę założyć lnianą koszulę z długim rękawem bo mnie to cholerstwo zeżre. Oczywiście przylazłam do domu po 21 i wzięłam się za selekcję zdjęć ...spać poszłam przed 2 ale już na kopytkach jestem, bo wczoraj dobijał się mój niezwykle użyteczny siostrzeniec i pytał o ciasto, które mu obiecałam, przełożyłam obietnicę na dzisiaj, zatem muszę ją spełnić. A że ma być słonecznie to chcę śmignąć na lądowisko dla chichohotamek i dalej złocić skórę , żeby mi pasowała do pazurów:D. Zatem nie przedłużając albo i rozwlekając w las idziemy, w las ....

No to miłej soboty moi mili ...mykam do sernika a potem realizować dzisiejsze hasło " sadłem do słonka" :p. Ahoj!!!

3 lipca 2020 , Komentarze (10)

i chłodniej. Po cudownie przespanej nocy ( prawie 12 godzin) dziś wygląda dużo lepiej, spokojniej , chłodniej. Pazury zrobione, nie jest to co prawda identyczny kolor jak na stopach ale ...konwencja letnia...czyli pomarańcze ( i mandarynki ) 

Na okiennym parapecie zadomowił się też nowy gość

wpisujący się kolorystyką w pazury gospodyni ;) małż przyniósł ze starego domu kaktusa...albowiem wypatrzyłam że znowu zakwitł...niech mi zatem umila oczy swą kolorystyką. Chwilowo się lenię ...planuję wieczorem śmignąć do parku z nikusiem. Na razie się pochmurzyło, ale przewidziany jest jeszcze późnym popołudniem powrót słońca. Niemniej jedyną rzeczą jaką mogłaby mnie dzisiaj powstrzymać od zdjęciowania jest burza. Nie ma jej - są zdjęcia. Tym czasem....zapraszam was do lasu  niczym Jasia i Małgosię, tylko pierników nie będzie:D

I z taką rozbuchaną, puszczową zielonością zostawiam was życząc miłego początku kolejnego weekendu 

2 lipca 2020 , Komentarze (9)

jak ja się wczoraj czułam. Sądziliśmy kilka godzin non stop...na wokandzie wyglądało to ..fajnie, w założeniu mieliśmy skończyć w południe, niestety rzeczywistość zaskrzeczała i skończyliśmy po 14 ostatnia sprawa okazała się długa, męcząca ale i najciekawsza. Poza tym ...sala duszna ( nie wolno włączać klimatyzacji ) , toga sprawia że człek się gotuje . Wróciłam do domu pieszo, bo wpadłam jeszcze do gruzińskiej piekarni po chaczapuri na obiad ...łopatka wciąż się marynuje, dzisiaj ją będę piekła ale to 10 godzin pieczenia:D. Po powrocie do domu rzuciłam się na dzbanek z wodą..nie mogłam się napoić. Czekałam na klientkę ...kobieta dotarła dopiero po 18 a ja myślałam że umrę, było mi gorąco, oczy się zamykały ( obudziłam się przecież o 4 , zresztą dzisiaj mam powtórkę z rozrywki) wypiłam kawę o 17 ryzykując zarwaną noc ale padłam o 21 . Obudziłam się o 4 na siku ( wypiłam wczoraj chyba ze 3 l wody bez mała " siurkiem") i obejrzałam sobie cudne czerwono fioletowe niebo przecinane błyskawicami. Czyli z fotografowania dzisiaj raczej nici...bo w prognozach są burze, a kiedy wczoraj wracałam do domu, zauważyłam w parku masę bardzo " fotogenicznych" obiektów w tym cudnie kwitnący oset. Nic to ...trzeba będzie pognać lada moment z nikusiem na polowanie, a w niedzielę wybieram się do Źródeł, na comiesięczne " zatrzymanie w wiadrze" . Tymczasem zapraszam was na oglądanie wyników ostatniej mojej leśnej bytności. 

Życzę wam miłego czwartku . Bye, bye (pa) Właśnie zaczęło lać i to tak fest. 

1 lipca 2020 , Komentarze (20)

dzisiaj od rana do wieczora ...rano rozprawy, wieczorem klientka.  Wczoraj było pazurowanie nanożne, poszłam w złotopomarańczowo , czyli jak najbardziej letnio. Ręce robimy w piątek. Poza tym ....gooooooooorąco, choć  w poniedziałek lało niczym z cebra, ale w zasadzie poza podniesieniem poziomu wody w rzece( który sięga teraz aż pod mostek) niczego nie zmieniło nadal paskudnie duszno, to mnie chyba męczy bardziej niż samo gorąco. No dobrze, trzeba wstawać...zażyć  kawy i upindrować się co nieco. Gorąc gorącem ale trzeba wyglądać " polucku" a nie np. postasiu ;). Co jak co ale raniutko możemy pokicać po puszczy ..dla zdrowotności, głównie psychicznej. 

zatem wy jeszcze poleżcie w pieluchach a ja lecę się kawować i pindrować. Milutkiej środy, ahooooooooooj.

29 czerwca 2020 , Komentarze (21)

i to nie pierogowa. Raniuitko udałyśmy się z Paszczurzycą Młodszą ( bo jeszcze jest zameldowana u nas) od lokalu , nawet wyborczego. Poleciałyśmy 7 05 żeby pipulów nie było ( bo pierwsza msza o 7) niestety trochę osób wpadło chyba na ten sam pomysł. Ale generalnie w naszej komisji nie było wielu, w szkole jest dwie komisje i więcej osób szło do drugiej sali. Wróciłam nakarmiłam gady i wygnałam , a w zasadzie wyjechały po dobroci. Młodsze wracają za dwa tygodnie i już jest zamówienie : zupa ogórkowa i gołąbki , żadnego ciasta , bo za dużo dobroci ( yhyhyhy ...będę teraz testowała bajkę, bo mi się przepis spodobał) :D. Znajoma mi zbiera jagódki na Mazurach i wiezie ...ma obiecane 4 jagodzianki 8)

Od południa ( po zrobieniu tortu bezowego ze śmietaną i truskawkami, oraz odrobiną mięty) " zamkłam" zakład produkcji dobroci ( pewnie na 3 dni...bo małż wczoraj rano przy śniadaniu poleciał tekstem 

" a ty sernika nie piekłaś"? 

" piekłam , dla klientki"

 " a dla nas nie upiekłaś?")

Zgroza , a dopiero mnie doprowadził do szału ( i jego siostrunia) tekstem " bo ty nic nie robisz" .

A więc, od którego się nie zaczyna, zrobiłam ...rozłożyłam legowisko dla chichohotamek i wreszcie polazłam pozłocić skórkę ...po prawie dwutygodniowej deszczowo tyrańskiej przerwie. Kiedy wróciłam to już tylko leżałam na Marku, jęczałam i chłeptałam wodę z miętą i lodem. Jak dobrze, że mam łany mięty pod chałupą. I takim oto aktywnym dniem , dotarłam do granicy jawy i snu o 21 i padłam , spojrzawszy na pierwsze poll exity. Tak że w tym momencie jestem kompletnie nieświadoma ...jak się dzień dzisiejszy rozpoczął. I wcale mi nie jest z tym źle. Teraz moi drodzy zabierać was będę w leśne ostępy ...pora na Królewskie Źródła. Zatem ...do puszczy marsz. 

Miłego początku nowego tygodnia ...wiecie, że już prawie pół roku za nami? Ahoj....drugie półrocze, ahooooooooj

28 czerwca 2020 , Komentarze (14)

a wyszedł pyyyyyyyyycha ten daktylowiec. Pizzę wyprodukowałam na duuuużą blachę i podzieliłam nadzieniami, jedna połowa była z ostrym chorizo, druga z salami, czerwoną cebulą i oliwkami ( bo tak sobie Kazik zażyczył). Ja nie wiem jakim cudem o tym że szykuję żarełko dowiedziała się Długoręka i oczywiście przywlokła swój odwłok ( i synusia) na wyżerkę, fakt faktem , że " kropelki" na trawienie przywieźli. I tak zrobiło nam się przy stole zgromadzenie 8 osobowe , ja padłam koło 22 a dziecki z tatusiem balowali dalej. Rano podreptałyśmy już z Pauliną do urn. No dom się budzi już się złażą dziecki . Na zewnętrzu słonecznie i duszno, chyba będzie lało bo jaskółki nisko fruwają. Mykam robić śniadanie a was zapraszam do pitaszkowa. 

Miłej niedzieli, idę produkować papu. Ahoooooooooooj!!!!

27 czerwca 2020 , Komentarze (12)

zanim mnie dopadnie , zanim skończę ostatnie ciasto i zacznę działania na rzecz Paszczurów Niepospolitych:D teraz poszliśmy w srebra podbite ...no właśnie czym? Ja mówiłam o fiolecie albo niebieskości a mam wrażenie że jest z turkusowa poświata, nie ważne, ważne że mi się " podobuje" jak mawiała moja podła babka ( gorsza niż Jaga). Rozważałam arktyczną biel...ale jak Dawid powiedział że trzeba by znowu odbarwiać ...to odpuściłam ..gonił mnie czas. Wczoraj poszłam spać po 23 ( czytaj wylazłam z kuchni) , teraz dialektuję się kawą...ale zaraz kończę malinową chmurkę klientka o 10 zwolni mi lodówkę ( jak dobrze, że mam zapasową8)) a ja biorę się za dobroci dla dziecków.  

Po prezentacji obiektu wpisanego do czerwonej księgi ginących gatunków zapraszam tradycyjnie ...nad rzekę tą razą. Za oknem znowu ciemnieje i " będzie lało mówię wam, będzie lało głowę dam" 

W zasadzie znowu dzisiaj zafundowałam wam " trawy szum" , miłego dzionka. Ahoj!!!!

26 czerwca 2020 , Komentarze (28)

" Chcecie maków? Oto maki...jeden taki drugi siaki, ten zamknięty, ten otwarty, każdy obejrzenia warty" :D

Miłego początku weekendu, ja niedługo mykam do Nożycorękiego, ciekawe z czym wrócę na moim czerepie rubasznym. Ahooooooooooooooooooooooj!!!!!

25 czerwca 2020 , Komentarze (27)

to było...więc niech będzie ...buszujący w trawach :D zieleń uspokaja, a ja już w mojej " domowej" cukierni, chwila przerwy na kawę i zaraz dalej do mielenia, mieszania, wyklejania, pieczenia :D życzę wam miłego czwartkowego przedpołudnia i ...buszujmy 

Idę ku malinowej chmurce. Bye (pa)

24 czerwca 2020 , Komentarze (18)

moja głowa jest znowu moja. Ale takiego łomotu pod czerepem rubasznym to jeszcze chyba nigdy nie miałam, nigdy w życiu, nawet przy bólu kręgosłupa przedoperacyjnym nie pożarłam 4 ketonali forte w ciągu kilkunastu godzin..nic nie pomagało...dopiero padnięcie po 20 i sen prawie 12 godzinny dał ukojenie. Chyba u mnie wiele rzeczy jest siwrot na wywrot ...podobno starzy ludzie potrzebują coraz mniej snu, widać albo ja się starzeje wielce powoli , albo jednak należę do wyjątków potrzebujących co najmniej 8 godzin snu :D. wczoraj był ładny dzień ...mówiąc ładny , mam na myśli bezdeszczowy. Za to dzisiaj pada...równo, niezbyt wielkie krople, gęsto i od raniuśka a może i wcześniej. Mam świadomość że deszcz jest nam potrzebny, bo wbrew pozorom mamy suszę ..ale ciągłe opady nie są dobre. Jeden z naszych miejskich parków został zamknięty do odwołania, nasiąknięta wodą ziemia nie utrzymuje drzew ...przewracają się. Ale to nie wina natury, tylko ludzi i ich głupiej gospodarki zmieniono bieg naturalnych cieków wodnych a przyroda ma to gdzieś ...Wietrzę namiętnie i nareszcie mam trochę chłodniej w domu ...choć i tak mi gorąco, odkurzam hektary bo z psic się sypie sierść , a potem je myje...chwilowo przerwałam, niech wyschnie kuchnia, to wezmę się za mycie podłóg w pokojach. Od jutra trzeba będzie stanąć do piekarnika :D więc znowu sobie nabrudzę:D.Tymczasem wróćmy na słoneczne łąki ..pełne traw ( ja przy okazji słucham koncertów Paganiniego...prawdziwy relaks) 

Miłego, spokojnego dnia . Ahoj

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.