ludeczkowie, zmiłowania....Poszłam, poszłam wczoraj do parku ..polowanie na naturę zamieniło się w krwawe łowy. Ich ofiarą byłam ja!!! Zdjęcia przypłaciłam krwią ....zostałam honorowym karmicielem komarzyc ( mam cichą nadzieję że wszystkie cholery które mnie dziabnęły zdechły po opiciu się moim jadem) , obgryznie przez komary nieco utrudnia focenie ...ale wróciłam po 3 godzinach z ponad 500 zdjątkami
to tylko przykłady, bo oczywiście chcę zachować chronologię i dzisiaj dalej was będę włóczyła po lesie. Ale ...nauka nie poszła w las , tfu, nomen omen...jutro raniutko wybieram się do Królewskich Źródeł i już wiem, że muszę założyć lnianą koszulę z długim rękawem bo mnie to cholerstwo zeżre. Oczywiście przylazłam do domu po 21 i wzięłam się za selekcję zdjęć ...spać poszłam przed 2 ale już na kopytkach jestem, bo wczoraj dobijał się mój niezwykle użyteczny siostrzeniec i pytał o ciasto, które mu obiecałam, przełożyłam obietnicę na dzisiaj, zatem muszę ją spełnić. A że ma być słonecznie to chcę śmignąć na lądowisko dla chichohotamek i dalej złocić skórę , żeby mi pasowała do pazurów. Zatem nie przedłużając albo i rozwlekając w las idziemy, w las ....
No to miłej soboty moi mili ...mykam do sernika a potem realizować dzisiejsze hasło " sadłem do słonka" . Ahoj!!!