Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1057559
Komentarzy: 43041
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 lipca 2020 , Komentarze (28)

czyli ja. Wczoraj raniuśko znalazlam na FB wiadomość " jak pani będzie robić jagodzianki, proszę napisać, choć nie jem słodkiego , przyjdę, śnią mi się po nocach" - tak napisała nauczycielka z podstawówki, moich Paszczurów  wspaniała kobieta, nauczyciel z powołania.  A że akurat " wszedł mi na oczy" małż to pytam czy na targu mają jagody? Mają.To kup proszę zrobię jagodzianki . I od razu piszę do pani Krystyny ...mogą być dzisiaj, jak zacznę robić dam znać. Widać małż łakomczuch też zatęsknił za jagodziankam, bo po godzinie miałam duuuuży woreczek owocu. Napisałam od razu do " prowokatorki" że zapraszam o 16 na kawę i bułeczki. No i zaczęłam rabotać , o 7 już uczyniłam chleby i rosły sobie. Potem zabrałam się za gołąbki, potem polazłam z dzieckami do optyka po nowe okulary dla córki i wybadać , co w oczach siedzi zięciowi niezięciowi, wróciliśmy i zabrałam się za jagodzianki. O 16 pierwsze cieplutkie prezentowały się tak

chwilę potem przybył gość i zaczęło się . Ja już zasiadłam bez ruchu , bo po kilku godzinach stania w kuchni bolał mnie kręgowy słup. Zatem Paszczur robił za orszak wprowadzający a jej chłopyszek za " herbatnika" tudzież kawiarkę. Spędziliśmy kilka godzin przy jagodziankach ( puch) , ciekawych rozmowach a jakby tego było mało wpadł niezwykle użyteczny siostrzeniec, przywitany przez kochaną ciocię słowami " a co ty tutaj robisz? sio, nie zbliżaj się do stołu" oczywiście nie posłuchał , zrobił sobie kawę, pożarł prawie całe nieudane ciasto pt. bajka, poprawił gołąbkiem a na koniec wtrząchnął dwie jagodzianki, zabrał karton pomidorków dla Długorękiej i pojechał at chałupa. Koło 20 dotarła do mnie taka wiadomość : "Dzisiaj przekroczyłam bramy raju cukierniczego. Mój sen się spełnił. Dziękuję" . zrobiło mi się miło. A co do jagodzianek ...wyprodukowałam 32 po 19 zostało ..3. Nie tykam się garów co najmniej 2 dni :D

No dobra...pora włączyć ekspres, obudził Paszczura i udać się do urny ....i nie pakować się do niej;). Tymczasem rozpocznijmy dzień w grodzie Kraka. 

zatem miłego dnia wszystkim ( dla mnie taki będzie, po śniadaniu mówię won...Paszczurom, niech jadą do siebie i nie wracają aż 7 sierpnia, a na dzień ów już zamówione zostały rogaliki drożdżowe z konfiturą z płatków róży oraz ...domowe od A do Z hamburgery) . Ahoj!! Przygodo, ahoj?

11 lipca 2020 , Komentarze (25)

z jednego, prostego powodu. Nie rozpijają matek:D. Paszczury przyjechały w porze obiadowej, akurat zdążyłam wrócić od lekarza. Pożarły ogórkową i dzieć przed wyjściem do fryzjera zapytał " Mamoooooo ...a masz jakieś białe wino?

Mam
A możesz je schłodzić to wypijemy wieczorem
Ale ja już je mam schłodzone"
No i jak przyleźli ( po wpadnięciu do galerii) to na obiad była fasolka z bułeczką i masełkiem i wino...duuuużo białego, schłodzonego wina, przy okazji takiego rodzinnego picia czego to się człowiek nie dowiaduje o własnych dzieciach8). Poza tym przeżywaliśmy horror, nie pamiętam kiedy mieliśmy tyle komarów w domu i nie pamiętam takiego ataku tych krwiożerczych istot na dobrych ludzi. Poszła w ruch łapka na muchy, 3 ,5 osoby polowało na te cholery a ściany płynęły krwią. No po prostu to była " radomska masakra łapką niełańcuchową" . Na szczęście farba jest odporna na szorowanie i natychmiast była zmywana , by nie widać było śladów przestępstwa;)
wczoraj znowu ubawiłam mojego pana doktora i finalnie rzekł do położnej , umawiającej mnie na kolejne badanie " ta pacjentka ma niesamowite poczucie humoru" .  W ogóle wczoraj było super...tłumów przed przychodnią niet, w przychodni pusto ...normalnie jak nie w dobie zarazy. Zaraz wywlekę ciele z łóżka , pójdę robić świeży chlebek to sobie gadziny zabiorą ze sobą no i gołąbki, bo takie dzisiaj zamówienie na obiad. Aaaaa , taki gość mi zasiadł za stołem 

i czekała .....te małe gadziny Whisky z Bimbrą wczoraj " dialektowały" się fasolką szparagową z bułeczką i masełkiem ....matko ja mam naprawdę " nierorlmalne" psice.
Ale póki co , wracajmy na krakowski Rynek 

Zatem ....ja idę nurzać się w kuchni ( ale najpierw w kawie) a wam życzę miłej soboty pełnej relaksu i radości ( mnie dzisiaj Potworek Wieloowocowy ciągnie do optyka, żebym jej pomogła okulary wybrać). Ahoj!!!!

10 lipca 2020 , Komentarze (35)

ileż można się dowiedzieć buszując w sieci( choć nie tylko) wrzucając wczoraj zdjęcia z Krakowa, naszła mnie ochota dowiedzenia się czegoś więcej o kamienicach wokół Rynku  i tak dowiedziałam się np. że w mojej ulubionej kamienicy Pałacu Zbaraskich ( przecudne zdobienia) mieści się Instytut Goethego, ale przy okazji tych poszukiwań wyszukałam knigę ...a poten zapragnęłam ją mieć ...ale jedyny egzemplarz jaki znalazłam to w antykwariacie i prawie za 100 już byłam gotowa się zrujnować, kiedy mi licho szepnęło " zajrzyj na Docera" i .......już ją mam ( co prawda w PDF a ja niespecjalnie lubię czytac ksiażki z laptopa no ale ...i moi drodzy ...od tej pory Kraków będzie inaczej przeze mnie zwiedzany ....inaczej , iluż ciekawych rzeczy ja się wczoraj dowiedziałam teraz będę jeździła z notesikiem :D i przyglądała się niektórym ulicom i budynkom zupełnie inaczej. Poza tym ...zrobiłam bajkę i rozczarowałam się po raz kolejny przepisem znalezionym w necie, po części to też moja głupota ...w przepisie kobieta pisze ..krem budyniowy, ale przepis podaje ...gotowanie budyniu, patrząc na zdjęcie stwierdziłam że coś mi ten przepisowy krem budyniowy nie pasuje...no ale, skoro pierwszy raz to robię z przepisu no i oczywiście ciasto do .........chrzanu, co prawda małż go utylizuje , ale ja się wściekłam sama na siebie ze się dałam wpuścić w kanał i znowu się zastanawiam, jakim cudem ludzie wrzucają rzeczy, które nie wyglądają tak jak te na zdjęciu ....no nic ...zawściekłam się i raczej nigdy już do tego ciasta nie podejdę a jeśli tak to zmienię i nadzienie i krem.  Znowu siedzę w garach, chleb się piecze  i już aromat zaczyna roznosić się po domu, zupka ogórkowa się gotuję a ja zacznę się niedługo gotować na wizytę u lekarza. Zobaczymy jaki będzie wynik dzisiejszego badania. Tymczasem porywam was ( żywiołowo) do żywiołowo dokumentowanego Krakowa. 

Miłego końca tygodnia, u mnie zbiera się na burzę, ma być bardzo gorąco 30 C ale i burzowo , no to ahoj!!!!

9 lipca 2020 , Komentarze (23)

był wczoraj, wy też tak okropnie się czuliście? Rano udało mi się ogarnąć chałupę ...a po 11 zaczęły się jazdy ...po prostu czułam się źle ...jakieś pobolewanie żołądka , w zasadzie ...ćmienie, jakieś dziwne kołatania w klatce ...no po prostu nastrój do chrzanu w efekcie finalnym zaległam na marku koło 14, włączyłam sobie Co się wydarzyło w Madison County i ...odpłynęłam , obudziłam się przed 17, niestety "samoodczucie" dalej było chrzanowe ( i to bez małosolnych) więc przedłuzyłam seans...obejrzałam MAlenę i wróciłam do Madison ( bo przecież przespałam film) , potem prysznic iiiii poszłam spać po 21 , co prawda obudziłam się o 5 ale nie powiem że jestem wyspana ....na razie nie mam żadnych dziwacznych sygnałów od ciela ...a i słonko wyłazi, więc może dzisiaj się trochę pogrilluję bo od jutra nie będzie możliwości nasłoneczniania, Paszczury przyjeżdżają - fryzjer, wyżerka a w niedzielę do urn..do urn. Ale tymczasem ...do Krakowa ( nie powiem do Krakówka bo to obraza nie tylko dla miasta ale przede wszystkim dla jego mieszkańców) 

Zatem miłego dzionka , bye(pa)

8 lipca 2020 , Komentarze (17)

atmosferą przy urodzinowym stole. Może dlatego, że przy urodzinowym stole była jeszcze teściowa i brat szwagra. Mama wygląda ładnie , tylko te jej nogi koszmarnie spuchnięte, no ale jak się nie chodzi bo się " nie może" wg niej a nie chce wg stanu faktycznego. Wieczorem zadzwoniły z życzeniami  Paszczury a Ciężarówka nawet przysłała zdjęcie Kazika ...choć nikt za chińskiego boga nie mógł się dopatrzyć co tym razem widzimy na zdjęciu tj. którą część Kazika...no i wydedukowałam, że mój dzieć wysłał nam zdjęcie ...koali:D. Mały figiel a Długoręka zostałaby kobietą upadłą. Rozwaliło jej się krzesło pod tyłkiem. W porę zdążyła się chwycić blatu stołu. No cóż....do tej pory ten tytuł przynależał tylko mnie , ale ja runęłam z krzesłem z winy podstępnego kreta, niemniej pamiętano mój upadek latami .  Co do stacji krwiodawstwa to próba donacji nie udana ...ech ten los ostatnio jest nieprzychylny dla potrzebujących mojej krwi. Zostałam " odrzucona" bo mi wyszło ciut za dużo monocytów ..no ale wszak jestem ogniem ...to płonąć ( czytaj zapalać się) u mnie rzecz normalna. Ale przynajmniej wiem , że morfologia jak należy ( a znowu mam mięsowstręt). Do tego mam na przedramieniu ogromny siniak i " wylewową" gulę ...widać cieniuśka żyłka pękła pod cieniuśką igiełką.  Dzisiaj będę się bawiła w sprzątaczkę ( co już mnie napawa odrazą) no ale ...pani Jola za granicą, a tu w piątek mi łódzkie dziecki zjeżdżają na dwa dni , trzeba trochę chałupę ogarnąć , szczególnie łazienkę, bo wszystkie szyby noszą ślady wody. No dobra, mykam na poranną kawkę. A was zabieram na magiczne uliczki magicznego miasta. 

Miłej środy , ahoooooooooooj 

7 lipca 2020 , Komentarze (21)

mamy 81 , dzisiaj zobaczę ją po raz pierwszy od prawie 4 miesięcy ...rozmawiałam z nią telefonicznie ale nie jeździłam z racji pracy mojego małża. Nie chciałam jej zawleźć koronkowego wirusa ...a ona i wiek swój ma no i masę chorób przyczepiających się do ...diabetyka. Zresztą, brzydsza siostra Kapciuszka jest z babcią na co dzień. Dzisiaj z Długoręką śmigniemy na kawę i ciacho ...prezent już naszykowałam. Zmęczyło mnie słońce...a to niedzielne ..nie uwierzycie...oparzyło mnie i to nie tak ...że rumień ...nie na bliźnie po wyrostku wymacałam a potem zobaczyłam ...bąbel wypełniony surowicą. Niech to piorun, w życiu czegoś takiego nie miałam ...a ja tylko opalam sadło przez godzinkę i do tego nigdy na sucho...zawsze posmarowana, ale w niedzielę żarzyło niemiłosiernie, nawet mój małż który ma ciemniejszą karnację i łatwo się opala, zwiał po 20 min z ....czerwonymi nogami ( hehehehe...zbocianił się). Wczoraj po południu lało obficie, a dzisiaj pochmurno i chłodno i dobrze, bo zaraz muszę wyleźć , będzie mi się przyjemnie szło " nazad et chałupa" 8). A tak poza tym ....spokojnie jak na wojnie, siedzimy w okopie chłop przy chłopie. Niedzielny spacer po puszczy tak jak pisałam cuuuuuudowny. Nagrałam króciutki filmik ale niestety tutaj nie ma możliwości wrzucenia , no chyba że link z FB dałoby się wrzucić , zaraz zerknę https://www.facebook.com/beata.michalec/videos/338... może uda wam się zerknąć i poczuć ten klimat, który był moim udziałem. Poza tym ....trochę smutno, odszedł kolejny wielki Ennio Moricone. Zatem pójdźmy w ciszy ...uliczkami Piaska Północ. 

to zdjęcie ciut zachlapane przez deszcz...ale te podbitki są w całości wykonane z drewna...warto zatrzymać takie " relikty" bodaj w zakropelkowanym obiektywie 

Miłego wtorku, ahoj, przygodo! Przygodo? Ahooooooooooj !!!!

6 lipca 2020 , Komentarze (8)

nie chce mi się gadać...po prostu , nie chce ( ani chybi to u mnie objaw choroby) , chodźcie ze mną ulicami mojego kochanego Krakowa...w ciszy...bez gwaru 

miłego, poniedziałkowego popołudnia. Ahoj !!!

5 lipca 2020 , Komentarze (22)

Jako obiecałam....wstałam przed piątą i o 7 już byłam w puszczy ...doskonały pomysł ...cisza, cudowne ptasie trele, słońce, komary a im bliżej źródeł tym więcej much, ale o dziwo...wróciłam mniej zgryziona niż z " własnego" parku ...za to oczy, dusza i nikuś...zapełnione i napełnione cudami natury. Więcej nie gadam ....porywam was w Mikrokosmos.

po powrocie topiłam sadło...słońce parzy dzisiaj niemiłosiernie. Miłego, leniwego popołudnia. Idę zamieniać się w smoka podwawelskiego czyli ...żłopać wodę.  Ahoooooooooooooj

4 lipca 2020 , Komentarze (18)

ludeczkowie, zmiłowania....Poszłam, poszłam wczoraj do parku ..polowanie na naturę zamieniło się w krwawe łowy. Ich ofiarą byłam ja!!!8) Zdjęcia przypłaciłam krwią ....zostałam honorowym karmicielem komarzyc ( mam cichą nadzieję że wszystkie cholery które mnie dziabnęły zdechły po opiciu się moim jadem) , obgryznie przez komary nieco utrudnia focenie ...ale wróciłam po 3 godzinach z ponad 500 zdjątkami 

to tylko przykłady, bo oczywiście chcę zachować chronologię i dzisiaj dalej was będę włóczyła po lesie. Ale ...nauka nie poszła w las , tfu, nomen omen...jutro raniutko wybieram się do Królewskich Źródeł i już wiem, że muszę założyć lnianą koszulę z długim rękawem bo mnie to cholerstwo zeżre. Oczywiście przylazłam do domu po 21 i wzięłam się za selekcję zdjęć ...spać poszłam przed 2 ale już na kopytkach jestem, bo wczoraj dobijał się mój niezwykle użyteczny siostrzeniec i pytał o ciasto, które mu obiecałam, przełożyłam obietnicę na dzisiaj, zatem muszę ją spełnić. A że ma być słonecznie to chcę śmignąć na lądowisko dla chichohotamek i dalej złocić skórę , żeby mi pasowała do pazurów:D. Zatem nie przedłużając albo i rozwlekając w las idziemy, w las ....

No to miłej soboty moi mili ...mykam do sernika a potem realizować dzisiejsze hasło " sadłem do słonka" :p. Ahoj!!!

3 lipca 2020 , Komentarze (10)

i chłodniej. Po cudownie przespanej nocy ( prawie 12 godzin) dziś wygląda dużo lepiej, spokojniej , chłodniej. Pazury zrobione, nie jest to co prawda identyczny kolor jak na stopach ale ...konwencja letnia...czyli pomarańcze ( i mandarynki ) 

Na okiennym parapecie zadomowił się też nowy gość

wpisujący się kolorystyką w pazury gospodyni ;) małż przyniósł ze starego domu kaktusa...albowiem wypatrzyłam że znowu zakwitł...niech mi zatem umila oczy swą kolorystyką. Chwilowo się lenię ...planuję wieczorem śmignąć do parku z nikusiem. Na razie się pochmurzyło, ale przewidziany jest jeszcze późnym popołudniem powrót słońca. Niemniej jedyną rzeczą jaką mogłaby mnie dzisiaj powstrzymać od zdjęciowania jest burza. Nie ma jej - są zdjęcia. Tym czasem....zapraszam was do lasu  niczym Jasia i Małgosię, tylko pierników nie będzie:D

I z taką rozbuchaną, puszczową zielonością zostawiam was życząc miłego początku kolejnego weekendu 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.