Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1054699
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 października 2018 , Komentarze (26)

czyli ja. To było tak ....postanowiłam wczoraj wieczorem zastosować babską taktykę obłaskawiania małżów. Zawołałam mojego ślubnego ...podstawiłam mu pod nos laptoka ( bo ja oczywiście grzecznie wylegiwałam się w pościeli) i mówię " pacz.....to nasze lampy muszę je  wreszcie kupić"  ... i co usłyszałam ? " A nie ma tańszych"? Nie ma odpowiedziałam, mogę ci kupić tylko droższe po 1200 , 2500 , 3200 ale najbardziej podoba mi się ta za 6400. Ja ci patrzę na cenę a moje lampy...zamiast 750 to 580 kosztują za sztuczkę. Ooooo już miałam z nimi jazdy....605 potem 655 a teraz 580 ....no to chciał nie chciał ...rano się odziałam, wyciągnęłam pieniądze remontowe z tajnego pudełeczka polazłam do bankomatu , wpłaciłam ...przy okazji zostałam dopadnięta przez potencjalnych wyborców i już mnie poproszono o pomoc w pewnej sprawie, dotyczącej kupców radomskich, trzeba będzie się nad tym pochylić8). Wróciłam do domu i się okazało, że słaba jestem nadal ...kaszel w stanie zanikowym ale słabość wciąż duża. Ale wracając do lamp. Zalogowałam się w sklepie i okazało się ...że mogę wykorzystać rabat 10 % przy zakupach ...tak że jeszcze zostało mojemu bankomatowi ponad 160 zł w kieszeni ( czytaj ...na moim koncie) :D.  Dzisiaj wysłałam zdjęcia łazienki koleżance z Łodzi i odczytałam taką oto wiadomość zwrotną " Biorę młot i udaję się do mojej łazienki...kuć" Jesuuuu....jak wszyscy mężowi od skutych łazienek wezmą młoty w dłoń .....to zostanę tasiemcem :PP

A tak serio , to zostały mi okna do ozdobienia i będę miała chwilowo spokój z chałupą.  Choć czuję że jednak w kwestii kupna sprzętów kuchennych też będę musiała pojechać z Bankomatem żeby doprecyzować moje wymgania. Aaaaa no i jeszcze hokerów do kuchennej wyspy niewysypy muszę poszukać ...A to wam pokażę jakie żyrandolki do mnie jadą O takie :D

A teraz grzecznie idę zmienić pościel i zagrzebuję się w niej ...dzisiaj bez flaszeczki. Miłego popołudnia wszystkim. Bye, bye

15 października 2018 , Komentarze (36)

ale od jaja....czyli ab ovo. Wczoraj poszłam na spotkanie ...tzn. w jedną stronę pojechałam małżem który dowodził moim Ferdkiem ...zasiadłam w Markusie i czekałam na resztę towarzystwa buntowniczego ...przypełzli...wypiliśmy doskonałą kawę z miodem ( ja) a później grzane wino ( też ja  - bo to wszystko w ramach terapii) odbyliśmy burzę mózgów a potem razem z kolegą, który szedł do mnie po następny pakiet ulotek do rozniesienia ruszyliśmy w miasto. Wiecie co ...ja nie wiem czy ja się nadaje na zwierzę wyborcze....nie mam problemu z gadaniem ( nawet przed kamerą) nie mam problemu z pisaniem, szukaniem wiadomości , a jednak mam problem z zaczepianiem ludzi na ulicy i dawaniem im czegokolwiek. Wykręcałam się po części tym że kaszlę i to głównie Jarek rozdawał moje ulotki a ja się grzecznie kłaniałam i uśmiechałam z bezpiecznej odległości . Jedna rzecz mnie zaskoczyła nie było problemu z ulotkami dla osób starszych i młodych ...fajny odbiór mieliśmy u ludzi z małymi dziećmi. Odmawiali nam przyjęcia ulotek ludzie w wieku ok 40 lat - no szok... przepraszam ale myślałam, że taki " dorobiony" ( mam na myśli materię) człowiek ma sporą świadomość tego co się wokół niego dzieje.  No ale...do chałupy ledwie dolazłam co i rusz jęczałam Jarkowi że nie mam siły. Wróciłam i poszłam do łóżka. Dzisiaj pojechałam do zakupy no i tutaj...winien się znaleźć tytuł mojego wpisu....nie spodziewałam się że jest ze mną tak źle. Noc luksusowa, nawet jednego kaszlnięcia, trochę podychałam po przebudzeniu a na zakupach ...masakra...dobrze że pchałam wózek przed sobą...bo bym runęła. Jak się dowlokłam do samochodu to miałam świadomość że jestem dętką. Rozładowałam zakupy i byłam mokra...po prostu lało się ze mnie ciurkiem. Zjadłam właśnie śniadanie..dopijam kawę...zabieram flaszkę z winem i idę do łóżka. Na szczęście ...nie mam w planach żadnych wyjść . Koniec....leżę odłogiem ...do jasnej Anielki tak być nie może ..żeby opadać z sił, kiedy za oknem tak cudnie i ciepło i prawie letnio ( i to właśnie nas tak rozwala...powinno być jesiennie a nie taki gwałt na organizmach) . Ku pocieszeniu, przynajmniej mojemu ....Zieloni zaczynają rosnąć w siłę w Europie...Bawaria, Belgia , Luksemburg ...może i u nas w niedzielę Polska zechce ...odetchnąć. A tymczasem ....za górą za lasem....jedna słabowita kobita wędruje do łóżka ( niczym babcia Czerwonego Kapturka - z namiastką koszyczka ...czyli ...z flaszeczką wina) Ahooooooooooooooojjjjjjjjjjjjjjjj

13 października 2018 , Komentarze (14)

z pól różnych. Kaszel - mniejszy co łączy się z większą bezsilnością. Miałam wczoraj pazurowanie ...niestety sił kompletnie nie mam ( to jakiś obłęd) , rano upiekłam razowce dla Długorękiej a po powrocie od pani Ewy chleb z garnka ...młody podjechał i wsio zabrał. Wkurza mnie ta bezsilność....ale może to i dobrze bo stosując logikę trafiam do łóżka i wygrzewam to świństwo. Dzisiejsza noc zupełnie bez kaszlu8).  Małż tak się przejmuje wyborami, że przygnał wczoraj wieczorem i pyta kiedy się zaczyna cisza wyborcza, żeby mi nie zaszkodzić :D. Dzisiaj zawiezie ulotki do naszej przemiłej rodzinnej dentystki i jeszcze ostatnie plakaty rozprowadzi do kolegów , którzy mają sklepy z AGD. A się chłopina napracuje , żeby się mnie z chałupy pozbyć:p.  

Na polu remontowym, przeciwnie do zdrowia wiadomości lepsze. Mam już wszystkie podłogi i tę do całej chałupy i panele do sypialni, zadzwoniła też pani z hurtowni hydraulicznej - jest podgrzewacz wody, jeszcze tylko muszę kupić u niej sól do zmiękczacza wody i wieszaczki na ręczniki to przymocujemy do szafki w łazience. Stolarz mi skorygował cenę łóżek ( nie będzie robił z podwójnej płyty tylko z pojedynczej) no i mam prawie 2 tyś . mniej akurat będzie na materace albo na żyrandole....zależy jak na to spojrzymy. W przyszłym tygodniu pora mi iść zamówić ozdoby okien, czyli rolety i żaluzje. A pod koniec miesiąca trzeba będzie zamówić żyrandole :Di wiecie ...to już będzie prawie koniec...bo zostają farby...drzwi będą na 2 listopada i już ... Małż wynalazł stół...ale nie wiem jak stoimy z finansami. Jak się kończą to na razie jeszcze święta ogarniemy na tym starym stole i na starych krzesłach. A przed Wielkanocą kupi się nowe. Teraz tylko hokery kupię, żeby " szybcy" goście mogli mi spokojnie towarzyszyć przy " ciągu roboczo kawowym" :p. O i to by było chyba na tyle ...pełznę na poranną kawę a potem na jajeczka sadzone i papryczkę. Coś trzeba wymyślić dzisiaj na obiad a nie bardzo wiem co....kutaka mam ale w zamrażarce , więc nawet jak wywlekę to będzie na jutro ....no nic....coś się wykombinuje. Miłej soboty , ma być pięknie...trochę jestem zła, że pogoda spacerowa a ja bezsilna....bo dobrze byłoby pojechać na jesienny spacer...ale czasem jednak trzeba uruchomić mechanizmy obronne. Ale wy grasujcie , za mnie też.....Bye, bye

11 października 2018 , Komentarze (47)

przy wymierzaniu mi surowej kary(uff)Oczywiście trwa nadal akcja " dom" musiałam zawlec męża po zakup połogi, potem poganiać go z zakupem schodów. Potem było ustalanie wielkości luster do łazienki i na korytarzyk ( nareszcie będą zdjęcia bez tych " pasków" przecinających obraz:D. Pan Andrzej ułożył mi już płytki w kuchni i wiecie ...od tego momentu poczułam że to jest mój dom....Przyszedł stolarz , wszystko pomierzył i znam całkowitą cenę mebli ...wczoraj oświeciłam małża ...przeżył wieści ( jeszcze mu nie powiedziałam, że trzeba dokupić materace do łóżek), teraz czeka mnie jeszcze zakup żyrandoli, rolet i żaluzji, farb do ścian i to w zasadzie koniec :D. Na polu wyborczym ..urwanie ogona( gdyby tylko  był) , wczoraj mieliśmy uliczną konferencję prasową z władzami partii z Warszawy i władzami miasta ...mieliśmy też ludzi protestujących przeciwko budowie S12 ( sławna już trasa aferowa z superwizjera), pana produkującego wegańsko - wegetariańskie jedzenie a ja stałam się sławna dzięki ...chlebowi , który upiekłam i którym częstowaliśmy ludzi,  A co? kiełbasę wyborczą zna każdy , chleb wyborczy poznali ci którzy go jedli. No ale...masa osób mnie pytała " gdzie ma pani sklep w którym można kupić ten chlebek" , powiedziałam, że mogę upiec na zamówienie i w ten sposób rozdałam sporo ulotek ...baaa nawet wizytówek prywatnych 8) Dostaliśmy też kilka kartonów przepysznych jabłek od właściciela sadu i ludzie nie mogli uwierzyć, że mogą brać te jabłka za darmo, hmmmm a ja myślałam, że rozdawnictwo jest u nas powszechne i na czasie:?. Do grona naszych " podziwiaczy" dołączyła grupka włoskiej młodzieży, oczywiście moja szefowa przygnała po mnie, bo trzeba było się jakoś z nimi porozumieć...a ona kiepska w angielskim. Młodych interesowało co to za spotkanie, kiedy się dowiedzieli że to konferencja prasowa Zielonych to już byli bardziej zorientowani, pytali właśnie o jabłka, zrobiliśmy sobie zdjęcie, dałam im moją ulotkę i zaprosiłam na swoje strony internetowe. Bardzo im się podobała ulotka i moje psice, musiałam tłumaczyć że to suczki i jak mają na imię, bardzo się śmiali kiedy usłyszeli że to Tequilla i Whisky :DA poza tym ...jestem chora , oczywiście broń bakteriologiczna już coś przywlekła do domu, poza tym ja przemarzłam w ubiegłą środę, kiedy wracałam z konsultacji, staram się zalegac w łóżku ...ale jak leżę jeden dzień to następnego mam spotkania i tak leczenie idzie w pi.......u albo i dalej. Niestety dłuższe pobyty poza łóżkiem odbierają mi siły :D. Dzisiaj będę leżakiem do tego winnym bo jutro muszę pełzać. A i w przyszłym tygodniu już jestem " zajęta" na konferencję w pewnym stowarzyszeniu działającemu na rzecz aktywacji osób dorosłych o i głównie to są powody mojego " zniknięcia" a raczej niepiśmiennictwa. Pozdrawiam cieplutko w towarzystwie uroczej włoskiej młodzieży 

  

1 października 2018 , Komentarze (52)

tylko obrazki :D 

pięknego początku października :D Ahoooooooooooooooj

24 września 2018 , Komentarze (4)

woda zalała pół łazienki jak otworzyłam kran. Hurrraaa....chyba się coś przytkało. O matko jedyna jak ja się cieszę z takiego rozpoczęcia tygodnia. W nocy i nad ranem piździło niemożebnie ...aż mi ptaka urwało :p nie wiem czy małż go znalazł. Ale jak tylko się odziałam, to poleciałam sprawdzić co z wodą....aż sobie zatupałam z radości, jak ja kran do góry a tu mi siuuuuuuuuuur, na pół łazienki, nawet rzekłabym że ciśnienie jeszcze mocniejsze niż było poprzednio...hmmm...może faktycznie zawór był przykręcony. Z tej radości pojechałam do hurtowni, zapłaciłam za podgrzewacz wody do kuchni i kupiłam uchwyt do papieru i szczotkę kibelkową ( bardzo ważne rzeczy na tym etapie remontu) bo pomyślałam sobie, że jak pan mi będzie niedługo robił biały montaż , to niech od razu wierci dziury pod te duperele , więcej raczej nie będę potrzebowała, bo ręczniki przy umywalce to jakby co zawisną na szafkach, które będą przy i pod umywalką. Dobra...hydraulika skończona , teraz podłogi, schody, żaluzje, kupić żyrandole, malowanie i wchodzi stolarz z cudeńkami :D no i w zasadzie...to już będzie koniec. O i teraz mogę spokojnie pomyśleć co by tu zrobić bo jak widać stresować się nie będę. Zaparzę sobie kawkę , zrobię prasówkę a potem ...aaaa chleb chłopakom na jutro do  Gdańska mam zrobić. I  to by było na tyle :D posyćmy ślepka przyrodą, na dobry początek jesiennego tygodnia. Ahooooooooooooooooj

23 września 2018 , Komentarze (32)

jęknę niczym Krystyna. Przepraszam was że marudzę, ale nie wytrzymuję...ja się wykończę nerwowo. Wczoraj to tzw. dudy mi chodziły, czułam jak cała drżę. Po robotach hydraulików ( jeszcze są, ale już na finiszu) spadło nam ciśnienie wody w instalacji . Mąż się drze, hydraulik twierdzi że to wina pieca ( choć nie bardzo rozumiem jaka wina pieca przy spadającym ciśnieniu w rurce z zimną wodą) a ja znowu jestem między tym wszystkim ...wraca mi sytuacja sprzed lat mąż - mój ojciec. Mam dosyć, niby ktoś kto wczoraj na mnie patrzył powiedziałby , nic po niej nie widać. A jednak w środku szalałam...do tego stopnia, że było mi po prostu niedobrze. Nie wiem po prostu co robić. Schody znaleźliśmy w castoramie. Jeszcze tylko trzeba będzie dokupić barierki i koniec. Przykro mi bardzo, ale wydatek 3500 a 7 200 to jest różnica. Zrobiło się chłodno, co mnie bardzo cieszy....uwielbiam taki orzeźwiający chłód, od razu chce mi się chcieć. Dzisiaj pokażę wam trochę historii remontowej :D. Na pierwszy ogień łazienka, bo tam się dzieje. 

a na wczoraj jest tak : 

Idę moi drodzy na drugą kawę...bo już chleb mi wyrasta, podłogi pomyłam i znowu poczytałam o możliwych przyczynach spadku ciśnienia w rurach. Wrrrrrrrrrrrrrr....i bye bye

22 września 2018 , Komentarze (8)

i na nieszczęście. Na szczęście pieca wymieniać nie trzeba, przyjechał fachowiec, obejrzał, powiedział że przyjdzie po niedzieli i wyczyści piec. Na nieszczęście ...zadzwonił stolarz od schodów ...dobrze że leżałam ...bo jak mi powiedział cenę za 3,2 m sosnowych schodów z oświetleniem i 4 m barierek na antresoli, to gdybym stała to bym się przewróciła. Małż , po przedstawieniu mu oferty, wybałuszył oczy i powiedział , pardon " pojebało go"? . A znajomy stolarz( tyle że z drugiego końca kraju), który zajmuje się podłogami i schodami stwierdził że pan oszalał...bo za 4 tyś to bym miała luksusowe schody . Facet mi zaśpiewał 7,2 tyś. :PP

od rana jak wiedzie zapierniczałam niczym mały samochodzik, opłaciło się ...chleb i ciacho zrobiły furorę. Ale ja ..wyglądam niczym zombie, nawet moje stowarzyszeniowe chłopaki stwierdziły że coś zmęczona jestem. I z tego zmęczenia zrobiłam im zaskoczenie, ja grzeczniutka, skromniutka, niepijąca ...wyciągnęłam wczoraj szklankę i rzekłam do prezesa ...lej waść a trunku nie oszczędzaj, a trunkiem była whisky , której ja nie tykam , bo nie lubię ...ale mając do wyboru wódkę albo whisky...to już wolałam się tą " odstresowywać" ale chłopaki mało nie runęli z wrażenia że ja taki trunek piłam z nimi. Prezesa żeśmy zresztą szybko upili i poszedł spać " przy ognisku, przy ognisku" . A my przy stole ...śpiewaliśmy Jolki, takie tanga, białe armie, byliśmy niczym wielbłądy na pustyni ...pić się chciało a ankoholu brakowało, swoją drogą goście z Warki przywieźli oprócz wspaniałej suki Żaby oraz masy słoików z grzybkami, ogóreczkami , paprykami, ajwarem i takimi tak ...przepyszną nalewkę wiśniową ...niebo w gębie. Ale tym to się dialektowaliśmy wszyscy a było nas kilkanaście osób. Do domu zjechałam o 2 , synuś Długorękiej nas zwiózł - ukochaną ciocię, mamusię i Rysia...bo Ryś mieszka niedaleczko mnie. Rysio i Walduś zamówili sobie chlebek na wtorek ...zabiorą ze sobą do Gdańska. 

Teraz umieram ze zmęczenia ( nie z przepicia) bo poszłam spać po 2 a obudziłam się oczywiście o 6 nie wiem po co, o już chciałam przekląć hydraulika a jednak się pokazał. Teraz telefoniłam do małża...niech przyjeżdża i niech wygłasza uwagi oraz precyzuje ...co chce. 

A my tymczasem pochodzimy sobie po parku:

Miłej soboty i udanego odstresowywania , to planuje to czynić :D 

21 września 2018 , Komentarze (17)

( choć powinnam napisać, że wiatraczek w inne miejsce umieścić;)) i będę Karlssonem z dachu. Wczoraj mój niezastąpiony kolega informatyk, założył mi stronę kandydacką na FB ...matko, ja ...wcale nie geniusz kompiuterowy, musiałam przebrnąć przez zakładanie nazwy, dodawanie automatcznych odpowiedzi...wstępniak wyjaśniający dlaczego " się pcham" zajęło mi to prawie 2 godziny. Uuuuu, dzisiaj rusza stronka promująca moją " skromną i niewielką" osobę w sieci. Prosiłam Whisky żeby się nauczyła pisać na klawiaturze ( bo przeglądać internet z pańciem to już umie) to będzie robiła za moją sekretarkę:D nic maupa nie odrzekła. 

Ja od rana uruchomiłam już cukiernio piekarnię, właśnie piekę bezę do zamówionej na jutro malinowej chmurki, teraz robuś tłucze jaja do drożdżowego ze śliwkami, kruszonka już się chłodzi, chlebek wyrasta w lodówce. A ja mam nadzieję nie paść na tzw. pysk na wieczornej imprezie stowarzyszeniowej pt. Pożegnanie lata.

Wczoraj w ramach odstresowywania , mnie wkurzył małż, którego wkurzyło niskie ciśnienie wody, związane z działalnością hydrauliczną, i wypatrzył nierówności płytkowe, ale to tak nam dał popalić, że glazurnik walnął szpachelką i powiedział że schodzi z roboty. Tłumaczyliśmy mu we troje, że nie ma płytek idealnych co do milimetra. Po buncie glazurnika, małż spokorniał i powiedział że " już nic nie mówi" .  Ale ciśnienie podniósł nam skutecznie. Z targu wróciłam nie tylko ze śliwkami do drożdżowego, które się właśnie produkuje ale i z zamówieniem na malinową chmurkę na jutro i na ciasta na Wielkanoc. 

Po południu wpadła koleżanka na " odstresowanie" . Uczyniłyśmy to za pomocą czerwonego wina i francusko włoskich serów, zagryzanych figą. I miałam nadzieję na wcześniejsze spanie a tu ZONK , ta rozpusta mnie ożywiła, stronka zmotywowała do działania i już po wszystkiem. Mam nadzieję, niedługo zakończyć większość działań kuchennych i przetrenować oko przed imprezą. A tymczasem ....ucieszmy oczy i dusze ...

Miłego, słonecznego końca tygodnia. Bye 

20 września 2018 , Komentarze (21)

najlepiej pasażerski, lecący z " naszego" lotniska;). Nie wytrzymam, przysięgam nie wytrzymam....wczoraj usłyszałam że do wymiany jest " piec" , dosyć, wysłałam małża do hydraulika...ja mam już dosyć ...kurtyna nie leci ciepła woda. Pan mi objaśnił, ze piec jest stary ...fakt ponad 20 lat i bardzo możliwe że nazbierało się tam kamienia i osadów. I szkoda by było, żeby całe to śmietnisko pompa popchnęła mi do nowych kaloryferów i mieszalników .....nie wiem ile kasy małż uzbierał na remont ( ja dostaję tygodniówki) :D więc wysłałam Bankomat do hydraulika niech sobie ustalają...ja mam już powyżej uszu " niespodzianek" . Wczoraj zaczęła się układać łazienka ...nooo, muszę przyznać, że sama się pochwaliłam paszczowo ...płytki wyglądają o niebo lepiej, kiedy są już  częściowo na ścianach, myślę, że dzisiaj wizja będzie jeszcze lepsza :D Na basen i siłownię wróciłam ...chociaż chwilowo basenu znowu nie ma ..raz ze względu na babskość dwa ...na brak prundu we Ferdku. Ale właśnie udzieliłam zapytania publicznego " kiedy" będzie uzdatniony do używania. W przyszłym tygodniu znowu czekają mnie wyprawy po podgrzewacz wody do kuchni i po pierdalamenty do łazienki...jest fachowiec od płytek to niech wierci i mocuje. Muszę go też poprosić niech mi zamówi lustra...bo ustaliliśmy że półki w regale koło prysznica będą - szklane. We wnęce w której pierwotnie miało być wc, panowie zrobią regał z płytek ...ale zamiast półki też robić z płytek namówili mnie na szklane..woda będzie ściekała szczelinkami między szkłem a płytką i nie będzie stała na półkach . Jestem jak najbardziej za ...faktycznie...coś tam z deszczownicy się pochlapie a ja nie będę codziennie wystawiała żeli, maseczek i innych pierduł żeby wodę ściągnąć z półek. Za stara jestem, za leniwa no i mam urwaną " koniczynę" 8). I to by było chyba na tyle. Zaraz popełznę na targ po śliwki ...bo jutro mamy pożegnanie lata ...imprezę stowarzyszeniową ( czytaj picie i dyskutowanie do późna w nocy) i zgodnie ze zwyczajem każdy coś targa na takową (loser). Więc Bacia naszykuje koszyczek " dla wilków" . A teraz tradycyjnie troszkę detali. 

To zdjęcie zostało " zauważone" przez wykładowcę.

A tak prezentuje się wieczorami fontanna w " moim" Starym Ogrodzie. 

Pięknej końcówki lata. Miłego czwartku . Ahooooooooooooooooojjjjjjjj

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.