Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1079602
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 października 2016 , Komentarze (28)

O matko i córko ile ja kasy wydałam w tym tygodniu to głowa mała(kreci)ale ...mam nową patelnię grillową , doskonałe narzędzie zbrodni , waży chyba ze 3 kg więc jak tak człek się zamachnie ...to poleci za patelnią i na pewno uszkodzi wroga, jak nie sprzętem kuchennym to sobą. Starą, 20 letnią i mocno poprzecieraną, od razu wywaliłam do wora ze śmieciami, żeby Bankomatowi nie przyszło do głowy ....zrobić recyclingu:D Kupiłam też oświetlenie przed dom...bo oczywiści małż nie mógł dojechać do sklepu, pojechałam było to które mi się podobało i kupiłam ..jutro majster z klepką obiecał zamocować, bo to już ciemno się robi wcześnie, a u nas schody...w niedaleczkiej przyszłości śnieg spadnie a ja nie mam ochoty uprawiać jazdy prawie figurowej na schodach. Ale najlepszego zakupu dokonałam wczoraj ...kupiłam sobie sztyblety. Mniam z niebieskiego nubuku ( korcił mnie miodowy, ale doszłam do wniosku że przy " braku chodnika obok mojej posesji ...czytaj bajora " lepiej sprawdzi się niebieski, dobrze że nie było bordowych bo bym miała dylemat) , oczywiście moje " genialne stópki" o bardzo nietypowym wymiarze ...szewcy się na tym znają, nie chcą wchodzić w buty bardziej zabudowane...wchodzi część stopy, potem noga się klinuje i pięta dynda poza butem :?Wczoraj się przygotowałam do przymiarki, wzięłam łyżkę do butów, znalazłam wygodne siedzonko, przytargałam buty i ....dawaj 5 minut sapałam ,szeptałam nieparlamentarnie pod nosem , aż wsadziłam nogę do buta...proces ów był utrudniony, gdzyż buty które miałam na stopach, tak mi zdemolowały pięty że głowa mała(szloch) . Zamiast 200 zł zapłaciłam 140 bo małż mi podarował talony zniżkowe do CCC i jeden wykorzystałam, za co go wczoraj pochwaliłam i usłyszałam ...a chcesz jeszcze? Eeee narazie nie chcę....poczekam na jego reakcję jak zobaczy " płatniczy bilans tygodnia" :PPWczoraj odpuściłam rozciąganie butków, bo pięty napierniczały niemożebnie, dzisiaj spuściłam wodę z bąbli , zakleiłam pięty i odziałam buciki i połaziłam po domu, żeby się nie wypuścić jak świnia w łubin...na ulicę i się okaże że po pół godziny spaceru powinnam buty zdjąć , żeby uratować nogi i resztę ciała ...i duszy też. Teraz będę mogła poszaleć...nowe jeansy, albo i woskowane rurki ( z ćwiekami) , kamizelkę na misiuniu z hafcikiem bez mała góralskim kupiłam śliczną ...po niedzieli zapłacę za nią , teraz mi jeszcze jakiś ciepły golfik potrzebny i mogę spokojnie śmigać po mieście...jako aktywna porykująca 50 tka (smiech)Jeśli chodzi o aktywność fizyczną, to dzisiaj się baranię i byczę , tylko zmywanie garów i ...placek ze śliwkami z cynamonową kruszonką. Jak ktoś ma ochotę na kawę z dodatkiem wanilii i goździków oraz pyszną drożdżówkę to .....niech przybywa . A narazie ....miłego popołudnia (klaun)

a kapcie wybiegowe sa takowe 

5 października 2016 , Komentarze (22)

wrześniowe :D

Last month stats

I powiem wam, że żeby nie moje genetyczne poczucie obowiązku, to za cholerę bym się nie wywlokła na basen dzisiaj , jak otworzyłam drzwi, jak zobaczyłam jak pizga złem i nienawiścią to mi przeszło przez myśl...nie jadę. Ale i tak miałam dzisiaj kosmetyczkę , więc na basen pojechałam a do kosmetyczki podreptałam i tym sposobem zaliczyłam już 4 krotne moczenie stóp . basen, droga do kosmetyczki, u kosmetyczki i droga od kosmetyczki. Ogłaszam, że kto nie musi ten dzisiaj z domu nie wychodzi. I to by było na tyle pełznę na gorącą herbatkę z żółtych owoców, bo wieje strasznie zimny wiatr ( tak zimny ...że zamiast z gołymi cyckami co mam w zwyczaju, polazłam w apaszce) . Miłego dnia 

3 października 2016 , Komentarze (42)

Powiem wam....moje miasto ,mnie zaskoczyło, było nas bardzo dużo. Jestem bardzo dumna z Radomianek i Radomian ( było wielu panów) . Piękny protest pogoniliśmy ONR , zapędziliśmy pisiory do nory ...zwiali do swojej kamienicy poselskiej i wyglądali na nas zza krat. Było cudownie ...wróciła mi wielka wiara w człowieka. Radom górą.

3 października 2016 , Komentarze (10)

co prawda nie chlebem i solą ale....smakowitym obiadkiem. Pierwszego zejścia chciałam doznać w IKEI, pognałam po zamówiony kwiatek i doniczkę a przy okazji córka jeszcze przysłała listę co jej kupić. Mąż mało nie zemdlał, że go poprosiłam tylko o stówkę na zakupy, dał dwie i ze trzy razy się dopytywał czy na pewno mi to wystarczy:D. Starczyło ( bo się nie pochwaliłam że Paszczur mi zrobił przelew na swoje zakupy, a ja mam uścibolone jakieś zaskórniaki na koncie) dzięki karcie ikea family zakupy były tańsze niż to wynikało z cen, jak to dobrze czasem nie czyścić portfela ze zbędnych, jakby się zdawało kart lojalnościowych. Potem pojechaliśmy do dziecków..niby prosto ale ...jak stanęliśmy w Alejach Jerozolimskich za Emili Plater tak koniec...50 m w 20 minut. Wreszcie małż wyartykułował " co ku....wa, ulica zamknięta czy co" na co ja słodko jadowicie wysyczałam...jakbyś przyjmował do świadomości radiowe wiadamości to byś usłyszał że dzisiaj " Warszawa biega" , faktycznie po dojeździe do Marszałkowskiej okazało się że na most się nie dostaniemy więc nastąpił zwrot akcji i Ferdka i pojechaliśmy do dziecków od tzw. " dupy strony", ale dzięki temu dowiedziałam się że " La Cedre" która mnie urzekła libańskim jadłem jest całkiem niedaleczko od dzieckowej chałupki. Po drodze małż mnie torturował i pytał " a co to za budynek" na co ja odpowiadałam " a skąd mam wiedzieć" co ja na Starówce warszawskiej się znam " warszawiaków " spytaj. Dojechaliśmy, wdrapaliśmy się z tobołami , posililiśmy się ...potem wpadł mój Znajduch III czyli psiapsiółka Paszczura ( swoją drogą jest dziennikarką w jednym z poważnych radio) więc potoczyliśmy poważną dyskusję. Spuchłam u dziecek tak...że ledwie nogi w buty udało mi się wsunąć, wrócilim do domu i chciałam wam napisać relację a tu ...Zonk...klawiatura doczepiana mi zastrajkowała. Dzisiaj od rana prowadziłam monolog z suką , jaka to ja jestem nieszczęśliwa, laptop się sypie, klawiatura zewnętrzna zdechła, nic robić nie mogę...wydatki od samego rana. No i bankomat orzekł " bierz laptopa na raty" :D a jak wróciłam od sąsiadów , z tymi 50 zł co wyszłam z nimi i z klawiaturą pod pachą( podarowali mi używaną, miast sprzedać nową) to spytał....a sąsiedzi by ci nie ściągnęli laptopa taniej? No może by ściągnęli ale za gotówkę, ale ja jestem jak ta żaba co to konia kują a ona nogi podstawia bo żelazo gorące, poleciałam od razu again do sąsiadów i jak będę wracała od zębologa to pójdę po specyfikację laptopa, poszukają mi 8). Po wizycie u doktor wybieram się protestować....czarna już jestem, pójdę więc wyrazić moje " NIE" dla pomysłów jakie się pojawiają na forum polityczno społecznym. U Patrycji w firmie sporo kolegów wybiera się by protestować razem z kobietami. To miłe . Basen dzisiaj zaliczyłam, było nad wyraz pusto i klimatycznie - 5 osób. Chyba ich mżawka wystraszyła. Idę przyprawiać dzika do pieczenia, miłego dzionka wszystkim.

1 października 2016 , Komentarze (35)

Koniec! Ogłaszam koniec roboty na dzisiaj. Sałatka zrobiona, galaretka z żurawiny w słoikach ( pycha), mini galanteria drożdżowa upieczona , polukrowana i zastyga. Pranie się suszy , podłogi pomyte , pościel zmieniona, statki pomyte, chleb wyrasta   a ja ...wiem że mam kręgosłup. Na szczęście jest południe a ja obrobiona. Teraz sobie zalegnę na trochę, a potem zacznę się pindrować, bo dzisiaj imprezka urodzinowa u szwagra i jak to w moim zwyczaju zakładam że zrobię " antre" oraz wrażenie. Pogoda cudowna  niech taka będzie i jutro jak pojedziemy do dziecków. No bo te wszystkie początkowowpisowe szaleństwa to oczywiście " ukochana" matka i teściowa zawlecze do dziecków - to jest mój sposób na zaspokojenie moich chuci kulinarnych i chudnięcie . Ugotować, upiec , usiekać i nakarmić gości albo wywieźć z domu :D Cudownego weekendu kobietki i nie tylko kobietki. O takie popierdułki dzisiaj piekłam ...wersja ledwo wyjęta z piekarnika, przed lukrowaniem. 

29 września 2016 , Komentarze (42)

z życia owieczki oraz wilka :D:D 

Udało mi się dopaść do zdjęć robionych przez jedną z ciotek i zgodnie z obietnica Para Męt Pikczers prezęt uje :D 

1. ojciec rodzony odprowadza pierworodną ku ...przeznaczeniu 

2. Nadejszła chwila ...bez odwrotu 

3.Do życzeń w pierwszej kolejności poza kolejnością ...mła

4. Za młodzi na sen, za starzy na grzech ..... :D:D 

5. Pierwoszplanowe role : ja i ten facet co podobno ma mnie w dowodzie czyli ...małż ( pseudonim operacyjny  " Bankomat" ) 

6. W zasadzie drzewo genealogiczne od prawej : lewy profil i tył mojej mamy, mąż Długorękiej ( w zasadzie jego broda) , ja , Długoręka oraz Paszczur Młodszy, za plecami Paszczura czuwa najstarsza siostra małża :D 

7. Legenda  od lewej : mąż najstarszej siostry męża, jednocześnie " Don Vito Corleone" panny młodej, w błękicie mój potencjalny młodszy zięć, w kolejnym błękicie - ja ( przebrana dla niepoznaki) i małż ( mój nieprzebrany i nie zamaskowany czyli nie Szpieg z Krainy Deszczowców) 

8. Hej szable w dłoń .....

9. I na koniec Kazik , który przez kilka minut był Kazią, zanim szwagier nie dopatrzył cię pci. Kazik to kazimierski włóczęga, który zawędrował na biesiadę, gdzie został godnie przyjęty, wygłaskany i nakarmiony dobrociami ze stołu wiejskiego, aż ....mało nie pękł. 

I to by było na tyle...jak dostanę zdjęcia od fotograta to jeszcze wam zrobię ....album histeryczny nr. 2 (smiech) Paaaa

29 września 2016 , Komentarze (12)

przywlokłam dzisiaj gulasz z dzika i szynkę z dzika ...no a jak dzik to insze leśne dzikości ...mrożone kurki, mrożone podgrzybki, suszone borowiki ( chociaż Długoręka podarowała mi szuszone grzybki, ale to będą na święta ) jałowiec i inne dzikie przyprawy mam :D ale dziczyzną zajmę się po niedzieli ...dzisiaj będzie wołowinka ...oczywiście ostra ...a la Mexico...już wrzuciłam do niej zsiekane chilli , niech nabiera mocy. Smalcyk dla dziecków zrobiony, domowy naruszony przez małża ...karmił siebie i sucz. Warzywka z rosołu przerobię na sałatkę ( hmmm produkuję ostatnio rzeczy, których nie robiłam ho ho ho a może i dłużej) . Jedziemy w niedzielę do dziecków na nową kwaterę hehehehe i będę " matką słoikiem & pudełkiem" . Na moje szczęście jako prezent zażyczyli sobie arekę i doniczkę do niej :D:D i bardzo molto very good. No dobra moje piękne pracujcie sobie albo i nie , jak kto chce...ja rozpakowałam jedne zakupy ale zbieram dupsko i idę w ten cudowny , jakoby letni a nie jesienny dzień, zobaczę może takowa areka jest w Obi koło mnie :D Ahooooj, przygodo ...ahoooooooooj. 

27 września 2016 , Komentarze (16)

dobry dzień :D a gdzie mu do końca. Oczywiście rano pognałam do kata , swoją przyzwoitość przypłacę życiem, a przynajmniej zdrowiem :PP. Wyłaziłam było 7 C, stwierdziłam , wbrew rozsądkowi i podszeptom ducha, że zalożę ramoneskę, dla przyzwoitości, żeby ludzie w zimowych kurtkach znowu nie patrzyli na mnie jak na dziwadło w tunice. Niom....już w ćwierci drogi myślałam że się rozpłynę(pot)i to wcale nie z zachwytu nad moją osobą. Było mi gorąco..no ale cierp ciało jak ci się chciało. Mariuszek, mało się nie przewrócił jak mnie zoczył na stole ( dobrze że nie sekcyjny) i spytał co ja taka piękna , czy idę na jakąś rozmowę...na co skromnie odrzekłam że przyszłam do mojego ulubionego kata , a że przylazła jesień, to ja łażę wymażilowana :*, fakt...makijaż delikatny, kreska na powiece, wytuszowane rzęsy i " kurwio" czerwone usta . No dobra ...jak lazłam od niego to było mi jeszcze goręcej. Dowlokłam się na targ...kupiłam ciut warzywek , furorę robi moja prośba o " listek pora do rosołku" panie się ześmieją i urywają mi ten listek od pora, potem poszłam sobie na " halę mięsną" i kupiłam kiełbaskę...bo sobie przypomniałam że chce mi się od tygodnia pizzy (pizza)( oczywiście obrzydliwie dietetycznej, bo inna być nie może;)), potem kupiłam udka na rosołek, powlokłam się do mojej pani " mięsnej" gdzie zakupiłam kawałek wołowinki rosołowej, cudowne mięsko z łopatki wołowej na kotleciki iiii....ścinki sadełek na domowy smalcyk. Ten też za mną łaził....a że właśnie mi wyrasta chlebek ...to jak stopię taki smalcyk z kiełbaską i cebulka, to będę mogła potworkom zawieźć w niedzielę na nową chałupkę :D. Wróciłam at chałupa , głodna niczym nierasowy pies, biegusiem nastawiłam rosół, zaczęłam smażyć placuszki z kalafiora, które zrobiłam raniutko i sobie nabierały mocy, oczywiście do komputerka, na pocztę a tam przesyłka od mojej ulubionej klientki, z prośbą, żebym przetłumaczyła pismo z języka sądowego na człowieczy. Czytam , czytam i hurrra......sąd uwzględnił mój wniosek o zabezpieczenie i zawiesił egzekucje komorniczą, do czasu rozstrzygnięcia sprawy.  Zadzwoniłam do kobietki i przekazałam jej dobre wieści , cholerne firmy windykacyjne, po 12 latach od wydania klazuli wykonalności wszczęli egzekucję. Myśleli że trafili na frajera, który wyjmie kilka tysięcy i zapłaci przedawnione roszczenie. Niestety takie praktyki firm windykacyjnych są na porządku dziennym. No ale tym razem, trafiła kosa na kamień. Teraz najedzona, zadowolona ale niedopita idę trochę odpocząć....zasłużenie. Miłego popołudnia kobietki 

26 września 2016 , Komentarze (18)

suuuuppppeeeerrr rozpoczęcie dnia. Płynęło się cudownie, głowie pozwoliłam odpoczywać, nie myślałam o niczym, liczyłam oddechy i długości. Dzisiaj była miła pani, ta która wpuszcza 5 minutek wcześniej. Ludu na pływalni jak na lekarstwo...hmmmm, jesień zwęszyli?Ale nic to ważne że 1400 m nie sprawiło mi żadnych problemów. O właśnie , to zauważyłam ostatnio...że nie zieję wyłażąc z basenu. Widać ciele kondycyjnie zadowolone. Wdrapałam się po schodach ku wyjściu i mnie zaskoczyło że żadnego " pufff" nie ma :D. Dzisiaj w ogóle było świetnie, po wczorajszym patykowaniu nic nie bolało ( jak to miało miejsce tydzień temu) a i wydajność organizmu ..jak widać lepsza. No cóż...widmo SKS nieco się oddaliło, a może to ...sprawka tarty gruszkowej :?(smiech) Miłego początku nowego tygodnia, mnie po południu czeka wizyta u mojej ulubionej zębolog . Bye 

25 września 2016 , Komentarze (12)

Wytrzymałam nawet do niedzieli, tak jak obiecałam  i wrzucam ...tartę, śmietanowo waniliową z gruszkami :D 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.