0,5 kg mniej niż przed świętami :D:D aż się bałam dzisiaj wleźć na wagę, ale jak się okazuje zbędny strach :D:D uffff.....cieszy mnie to niezmiernie, niby nie miałam ochoty jesć, czasu też specjalnie nie , bo nakadałam, kroiłam, podawałam ( herbaty zieloną, czarną, miętową oraz kawy robił mój niezwykle użyteczny siostrzeniec, który pożarł 3/4 piernika a następnego dnia, biedactwo się snuło i jęczało ze ździwieniem " tak mało piernika zostało"?) no i dzisiaj dochodzę do wniosku ( po raz kolejny) że te zwyżki wagi to nie jest efekt jedzenia, a wręcz przeciwnie...niejedzenia a przede wszystkim ...niepicia, bo jak ta człowiek się nakicał to i pić nie miał czasu w odpowiednich ilościach , no i oczywiście owocu i warzywa było mało co od razu przełożyło się na "puppafe" , na szczęście jutro lecę szukać butów na sylwestrowe szaleństwo więc czeka mnie łażenie po sklepach ...buuuuu, nie znoszę łażenia po galeriach, sklepach itd ( widać nie jestem stereotypową kobietą) wolę już bez sensu snuć się po manowcach :D Nooo wróciłam do utartych zwyczajów ...woda z cytrynką wypita, kawka z ekspresu gwiazdkowego wypita , herbatka owocowa wypita, teraz mogę się ciut polenić ( gary pozmywane, sztućce przed kolejną wielką imprezą posegregowane, żeby Paszczurom było łatwiej nakryć stół) obiad mam dzisiaj z głowy bo i zupka została i kurczaczek i suróweczka ,aaaa i święto konia Bankomat co i rusz zagląda do spiżarni " naschodowej" i coś podżera...no nie wytrzymam, przecież to ja szykowałam, nie boi się że otrute? Eeee chyba jednak w czasie kiedy nie przysypiał usłyszał że " smaczne" zresztą ....ooooo.. właśnie , wczoraj teściowa pochwaliła piernikowe śledzie, myślałam że runę z wrażenia , bo jest to kobieta, która ma szalenie ograniczony zasób produktów i potraw które przygotowuje a jak śledzie to tylko z olejem i cebulą, a tu zajadała się moimi śledzikami i jeszcze chwaliła....koniec świata :D:D
a to mój świetnogwiazdkowy prezencik ...dziecki oswiadczyły że kapsułek to mi starczy na rok ...eeeee no nie wiem....bo " duża" kawa z tego ekspresiku to jest pół filiżanki :D:D więc będę się musiała przyzwyczaić do mniejszej ilości porannego, tradycyjnego naparu. Ale , jak to ja...już wyczaiłam gdzie i za ile mogę kupić kapsułki i raz na trzy miesiace można zainwestować 100 zł i uzupełnić zapasy :D:D Miłego leniuchowania ladies