- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (154)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1084200 |
Komentarzy: | 43069 |
Założony: | 5 stycznia 2007 |
Ostatni wpis: | 31 grudnia 2024 |
Postępy w odchudzaniu
w okienku mojej szklanej ...znowu mniej , super, myślę że jeśli dalej będę tak sobie malała to wykonam w tym miesiącu założony plan tj. założyliśmy z katem - 3 kg. Tzn on by chciał - 10 ale ja się upieram że 3 mnie uszczęśliwia, poza tym mam swoje lata i chudnięcie - 10 kg w miesiąc nie byłoby dla mnie wskazane ...kurcze wyglądałabym niczym shar pei...kto by mi te zmarchy na ćwarzy rozprasował? A do tego same wiecie ...że bezpieczne chudnięcie to powolne chudnięcie. Dzisiaj nie pływałam ...małż skutecznie zepsuł swój siamochód...używa mojego Ferdka w związku z czym mój Ferdynand wygląda niczym wóz smotka ( starsiejsze czytelniczki wiedzą o czym mówię) i wstyd nim pojechać do ludzi, no ale dzisiaj będę miała swój ruch...bo marsz do kata i od niego a do tego wpad na targ, dziecki nowożeńskie jutro przyjeżdżają. Jest zamówienie obiadowe : placki z kalfiorem ( to mogę spokojnie obstawiać jako 100 % pewnik, podczas każdego jej przyjazdu do domu) placki ziemniaczane z gęstym sosem pieczarkowym i tu się upewniałam dwa razy ...bo pieczarka to nie jest ulubiony składnik jedzenia w moim kuchennym królestwie i zupa koperkowa ...a lubię i kupię dzisiaj duuuuuuuuuużo pięknego koperku i im ugotuję, zrobię też to pyszne ciasto drożdżowe z rabarbarem i migdałową kruszonką. Plan działania na jutro już jest ...rano odbieram Paszczura z dworca ( zięciunio przyjedzie później) jedziemy do krawcowej, potem do znajomego jubilera w sprawie obrączek ( chyba obejrzeć...bo jak młodego nie będzie to jak przymierzać?) , po południu pojedziemy zawieźć część zaproszeń, reszta gości do odwiedzenia w niedzielę. No i taki żywot lubię....ze wszystkim zdążę. No bo ostatnie godziny zmieniły mnie w pogotowie ratunkowe. Najpierw w środę o 21 30 telefon od małża . Tekst " śpisz"? rozwala mi nadgarstki ...tia, jestem somnambuliczką i posiadam umiejętność dialogowania telefonicznego przez sen. No pewnie że nie spałam, okazało się że jego kareta zastrajkowała i trzeba jechać go ściągnąć do domu. Ferdynand dzielnie się spisał ja też . Wczoraj przylazłam do domu z poczty i targu a tu dzwoni siostra podrzutek i słyszę " przyjedź zaraz do przychodni, mama ma wysokie ciśnienie, chyba ją zabiorą do szpitala a ja muszę iść do pracy" , jak zwykle zadziałało na mnie " przyjedź" czyli tryb rozkazujący. To grzecznie tłumaczę że " zaraz " może trochę potrwać bo nie mam samochodu, moim jeździ małż, więc albo muszę zadzwonić po niego albo po zaprzyjaźnionego taksówkarza i dopiero będę mogła dotrzeć...po 5 minutach tłumaczenia, stwierdziła, że ponieważ mamę monitorują pielęgniarki i obniżają ciśnienie lekami, to ona po mnie przyjedzie. Pojechałam do przychodni, wpadłam do zabiegowego, babcia spokojna,na dyżurze znajoma pielęgniarka, wszystkiego się dowiedziałam , posiedziałyśmy czas jakiś ciśnienie obniżyli i mogłyśmy wrócić do domu. Zadzwoniłam po małża ...o dziwo nawet szybko przyjechał, zawiózł nas do mamy, spytałam czy z nią zostać...no bo lepiej po takim ciśnieniu popilnowac człeka jeszcze jakiś czas. Przytaknęła ucieszona. Zażyczyła sobie truskawek, umyłam, obrałam wysypałam na salaterkę, cieszyła się ...chyba że robię to bez marudzenia. Potem zrobiłam nam lekki obiadek....omlety z szynką, pomidorem i serem, była zdziwiona że można tak szybko nakarmić człowieka. Poskarżyła się , że gdyby nie ja to umarłaby z głodu ( siostra dostała dom za dożywocie) bo wyrodna córka zostawiła ją bez obiadu, trochę mnie tym wkurzyła, bo nie jest kaleką i mogłaby sobie coś sama zrobić, ale ona ostatnio wymyśliła sobie że siostra powinna koło niej skakać niczym room service w hotelu.Pozmywałam żeby tamta maruda nie marudziła i wróciłam do domu, bo musiałam wykonać kolejne działania ratunkowe. o 8 zadzwoniła Długoręka iż albowiem szwagierek mój najukochańszy dostał w górkach wysokiego ciśnienia, ganiali po okolicach Zakopanego w poszukiwaniu lekarza, ale ponieważ on ma problemy z ciśnieniem ale tym razem było naprawdę wysokie, to chce go przebadać u naszej lekarki rodzinnej, no i trzeba kartę wyciągnąć. Co też uczyniłam i dzisiaj o 11 szwagierek będzie miał przegląd nadwozia, silnika i czego się tam da ( chyba rura wydechowa nie wejdzie w program przeglądania ) i tak oto wczoraj byłam ratownikiem...cóż życie rozdaje nam różne role. Miłego dzionka kobietki, niedługo pora mi będzie iść . Bye
poszło 0,9 kg. Kat pieje z zachwytu " jest dobrze, jest bardzo dobrze" , ja uzbrojona w cierpliwość...chcę bezpowrotnie gubić smalec po malutku. Dzień chłodniejszy, co napawa mnie radością bo muszę trochę poperpedesować po mieście :D a upałowo wyglądam tak
miłego czwartku kobietki :D
Ps. Ogłaszam przedłużenie świętowania Dnia dziecka ( świętowania dla nas ...) ...do niedzieli :D
wszystkiego najlepszego z okazji dziecięcego dnia. Pielęgnujmy dziecko w sobie bez względu na to czy mamy lat 25 czy 65 bo póki mamy w sobie dziecko póty mamy w sobie dziecięcą radość życia i ciekawość świata. Cudownego dnia ....świętujmy
Po kim ja mam takie durne dziecki ?
Wczoraj mnie starszy dzieć doprowadził do szału, durna pała 28 letnia, napisała mi na FB " a może byś zrobiła obiad w sobotę albo niedzielę i zaprosilibyśmy wszystkich, którzy mają być na weselu na obiad, dałabym im zaproszenia zamiast jeździć do każdego" Ooooooooo zagotowało mi się najpierw jej odpisałam " a co z tymi którzy mają być zaproszeni na ślub" ale za chwilę wzięłam smarkfona w dłoń i zadzwoniłam i już " w pierwszych " słowach jej oznajmiłam, że ten pomysł mi się nie podoba.Bo po pierwsze, ze względu na pracę niektórych w sobotę, obiad musiałby być niedzielny, jak niedzielny to wcześniej, jak wcześniej to oprócz obiadu trzeba by zrobić coś do pożarcia, jakieś ciasto a w ogóle ( vide szwagier od niepierdola) to niektórzy doprowadzają mnie do szału i spędzenie z nimi kilku godzin może grozić kalectwem albo i śmiercia, oczywiście nie mnie. A tak naprawdę, mój tryb życia jaki prowadzę od miesiąca i pogody mnie wykańczają, ja już nie mam 25 lat ani motorka w odwłoku przecudnej urody. Nie muszę to nie robię - taka jest dewiza mojej późnej młodości. Powiedziałam, że z przyjemnością ją obwiozę po babciach i ciotkach, bo przynajmniej po 20 minutach będziemy mieć mocne , merytoryczne argumenty żeby wyjść " muszę jeszcze zaprosić X, Y, Z" no i moje " kształcone" dziecko przytaknęło. Jak powiedziałam o jej pomyśle Kudłatej ( uprzejmie wyjaśniam że to psiapsiółka, nie siostra jak niektóre podejrzewaja, siostry mam dwie Z długą ręką i Odrodka kompletnego) a potem małżowi to obydwoje ( bez konsultacji ze sobą) stwierdzili " chyba ja popie....iło" i poparli moje NIE. Jak widzicie wyszła ze mnie egoistka ( zdrowa) i matka niepolka i bardzo molto very good. Zawsze mówiłam, że zrobię dla moich dzieci wiele ale ...nie wszystko . I to by było na tyle .....dzisiaj planuję spokojniejszy dzień, pranie się pierze, śmieci wywalone ...bo już planowały same wyjść z kosza , lawendy zreanimowane, stara , znudzona pościel spakowana dla " potrzebujących" teraz śniadanko, potem wypad na targ, potem przyjedzie Kudłata , bo mam jej wydrukować pisemko a wieczorem może kino ...to się okaże a co w międzyczasie? Kto wie, kto wie, Miłego dzionka ladys
leżę....bo zlazłam niedawno od kata i tak sobie myślę , że ... JA SIĘ TAK NIE BAWIĘ, cholera niedługo to będę jak duch Brunhildy , budziła się o północy i dzwoniła łańcuchami. Więc było to tak .....za oknem jeszcze ciemno a mnie cudnie pitpitoli ptaszę....za chwilę dołącza do niego drugie ptaszę z inszą melodyjką....rozwarłam otwór oczny ...ciemnawo , no to zamknęłam ów otwór ale za moment....znowu wyśpiewują ...otwieram ślep prawy....oho....jakby słonko nieśmiało świtało...biorę smarkfona 4 30 ! o matko i córko ...nie, nie, nie ....patrzę jakiś sesemes....od dziewczyny ( z wczoraja esesman nie dziewczyna) " mamo czy kupisz mi lniane spodnie w Lidlu" ? no to jej odpisuję " łoki" a co niech się dziecię ucieszy skoro świt dźwiękiem wiadomości I w ten oto sposób stała się....codzienność oczy się już nie chciały zamknąć, nie reagowały na prośby, groźby ani na moje mocne postanowienia że jeszcze ...15 minutek. Nie, nie i jeszcze raz nie. No cóż....zaczęłam przegląd informacji ze świata i z kraju. Popływałam należycie, pojechałam tradycyjnie po zakupy i tradycyjnie nie mogę wyjść z podziwu po co tym ludziom ( głównie babom) po 10 op. takich samych wzorów koszulek, po 6 opakować spodni ( bo w 3 kolorach) po kilka sztuk sukienek....no po prostu szok, dzisiaj tydzień azjatycki, kupiłam " szklany makaron" bo już wyżarłyśmy cały i skusiłam się na wodę z koksa i od razu Bozia mnie pokarała za tę skuchę...ależ to paskudne fuj....może Paszczur będzie chciał wypić resztę...to niech pije na zdrowie. Wodę kupuję w ilościach hurtowych przywlokłam dwie zgrzewki ale coś czuję, że koło czwartku trzeba będzie dokupić , przyjechałam białko do lodówki a ja buteleczkę napełniłam wodą i myk do kata ...te ponad 5 km podróży do niego i od niego mnie wykończy. Po drodze kupiłam truskawki 5 zł za kilogram pewnie koło mnie na targu byłoby taniej ale mnie się już nie chciało krążyć a wieczorem mam ochotę na sałatkę ze szpinakiem, truskawkami i serem owczym Zaraz przyjadą górskie potworki , dobrze że mam obiady na zaś...niech odgrzewają i podają bo mnie moje przegrzebki oddolne nie chcą nosić....więc nadal leżę podwoziem do góry i uzupełniam straty płynów w organiźmie. Miłego poniedziałku lasencje ....miłego, choć nie koniecznie tak gorącego
tak mogę nazwać mój dzisiejszy obiad...zachciało mi się czegoś ostrego i nie mam tu na myśli maszynek do golenia, noży, nożyczek czy tłuczonego szkła. Ostre papu....wczoraj przeszukałam moją przepastną i doskonale zaopatrzoną szafkę przyprawową i wyciągnęłam przyprawę meksykańską. Doprawiłam nią mieloną wołowinkę i odstawiłam do lodówki niech się smaczy, dzisiaj to dosoliłam i usmażyłam na rozgrzanej oliwie, potem wwaliłam do tego puszkę odsączonej czerwonej fasoli i puszkę ( nieodsączonych ) pomidorów pelati i pozwoliłam się temu dusić, przy czym stwierdziłam, że smak to ma tyle do Meksyku co środkowe stany USA do owego , więc jeszcze dopieprzyłam i wrzuciłam posiekane dwie papryczki piri piri oczywiście z pesteczkami, odparowałam sos tak by całość zrobiła się gęsta, dorzuciłam pęczek siekanej kolendry ...ostatnio się w niej rozmiłowałam. Zagrzałam dwie tortille , wpakowałam coś tam, coś tam do środka i mogłam się spokojnie delektować delikatnym ogienkiem wypełniającym mi otwór paszczowy Przy okazji sparzyłam sobie pazura w okolicy palcowej bo mi jednak odrobinka mięska z sosem wysmykła się z zawiniątka i poleciała na pazur....kurcze nie czułam ustyma że to takie gorące :D:D . Jadła mi zostało na 3 obiady albo i na jeden dla Paszczurów, bo chyba dzisiaj się nawracają z gór. Nie mam pojęcia bo jak to mają w zwyczaju nie wydają żadnych komunikatów...ani meteorologicznych ani o stanie zagrożenia najazdem na dom i wyżarcia tego i owego I to by było na tyle....patykowania dzisiaj nie było bo ...bolały stopy, a że jutro pływalnia, zakupy i kat i to wszystko jedno po drugim to dałam sobie rozgrzeszenie. Będę się jutro mocno aktywizowała. Zaliczyłam za to wyzłacanie jadowitej, żmijowej skórki, wystawiłam kolejne ciuszki na allegro i się umordowałam :D:D teraz idę sączyć wodę i aktywizować moje szare komórki. Miłego popołudnia
no laseczki dzień dobry w piękny poranek.Wykorzystałam pogodę i śmignęłam 5 30 na nordic walking, bo potem może się zrobić gorąco a jak gorąco to ja śmigam wyzłacać skórkę. Ostatnie okrążenie robiłam z Tequillą, wyszła z panem na coranne towarzyskie zgromadzenie piesków i psiczek, ale jak mnie zobaczyła to za cholerę nie chciała wrócić z małżem do domu , tylko dzielnie i bardzo grzecznie przemaszerowała ze mną ponad kilometr a potem też nie chciała z nim iść, tylko truchtała przede mną i sprawdzała czy na pewno idę do domu czy jeszcze zakręcę, ale mnie 9,2 km w zupełności wystarczyło. Już trzeba chodzić na patyki raniutko ...bo wróciłam 7 15 i już się robi za ciepło na spokojne łażenie a 5 30 był przyjemny chłodek po wczorajszym deszczu. Łoki obowiązek prozdrowotny i proliniowy wykonany mogę iść się poić i karmić. Wspaniałego dnia dziewczyny
nie pływałam. Znowu moje ciele kazało mi się gonić...do tego od tego łażenia w ilościach nadprogramowych bolą mnie nogi . Dziecki młodsze przyjechały przedwczoraj, nakarmiłam, upiekłam nowy placek ( przepisu nie dam bo mi placek nie smakuje). Wczoraj pojechali z Długoręką w Tatry, jak sobie poczytałam jakie korki na Zakopiance, to stwierdziłam że naród ( w tym moja rodzina) durny jest , bo co roku jest to samo i co roku bałwany morskie zakopanolubne, nie biorą dnia urlopu wcześniej, żeby sobie spokojnie dojechać.....ot polska chytrość, lepiej tracić nerwy i paliwo w kosmicznych korkach, jak dobrze że ja się źle w górach czuję i lubię je podziwiać ale ...na zdjęciach. Wczoraj byliśmy u teściowej, wygląda nieźle, ale z głową coraz gorzej, widać, że zbiera słowa, wolniej kojarzy, czasem nie łapie o czym mówimy no ale ma 86 lat . Za to mąż najstarszej siostry małża doprowadza mnie do szału i lada moment wybuchnę. Wku....ia mnie od lat , to prostak z gatunku " wyżej sram niż dupę mam" on się na wszystkim zna i to ...najlepiej. Przedostatnio mnie doprowadził do szału mądrościami na temat , że jak dziecki wezmą ślub ( a biorą cywilny) to będą MUSIAŁY powiadomić kościół, no nawet mój niespotykanie spokojny mąż nie wytrzymał tego tekstu. Ale ja nie jestem grzeczna w takich sytuacjach , niemniej siostra mi podpowiedziała, żebym w takich momentach podawała szwagrowi pudełeczko tabletek i mówila " weź NIEPIERDOL" jak w tej najlepszej reklamie ubiegłego roku. Pudełeczko już mam ....muszę się zebrać , wydrukować etykietkę i okleić opakowanie i muszę się zmobilizowac...niedlugo imieniny Wandy, potem Włodzimierza ....będzie okazja do wykorzystania. Swoją drogą dobrze że mój zięć ma urodzny i imieniny 15 lipca , to będę do nich jeździła a nie do szwagra ....jak dobrze, o jaaaaaaaaaaak dobrze :D Aaaaa wczoraj nie pozarlam nawet grama u teściowej ciasta ani niczego, podwieczorek mi wypadł tuż przed wyjazdem więc wydoiłam kefir i niczego nie tknęłam. I jestem dumna ...a dzisiaj na wadze już 116, 9 . Lecę do kata moje piękne, udanego leniuchowania :D:D
bez uprzedzenia. Ciamciamcia ramcia ....jezdem niczym paw ( pif) wachluję się cudnym, tęczowym ogonem i skrzeczę...hurrra,hurra...przepłynęłam dzisiaj 1,5 km ( 60 basenów) . Ledwie się wspięłam po drabince, jakby mi ktoś kazał przepłynąć jeszcze jedną długość to bym mu wskazała miejsce pod kostiumem gdzie mnie może cmoknąć. Gratulacje zbierałam już od samego brzegu...na którym zasiada trener pływacki, który nadzoruje młodą pływaczkę, która się męczy na torze obok. Dzisiaj miałam 2 ( słownie dwa) rekiny, mojego i napływowego , bo ludzi było multum, jak to przed świętami i długimi weekendami. Obrazowo mówiąc...jeden mnie ciągnął drugi popychał, chociaż ten napływowy opuścił nas o 7 . Jesssuuuu...jak mnie bolą mnięśnie klatki ( na ptaki) szczególnie tu jakiś nadpiersiowy od prawego ramienia , ale pies go pies, najwyżej się w cholerę urwie, wtedy będziem szyć...bodaj na okrętkę albo i krzyżykami. Teraz wyschne, nakarmię się i idę do mojego kata...mam nadzieję nie paść po drodze, chyba dam radę ....tak się pochmurzyło, słonko się zakryło ...tylko niech nic nie pada, bo nie mam siły dźwigać parasolki. Więc do mojego nawrócenia, czyli do południa ...żadnego deszczu. I chyba to by było na tyle wieści z samego rana ...wieści iście prędkościowe i wysiłkowe. Aaa jak wrócę to będę produkowała na jutro nowy sernik ...z musem z mango. No to miłego poranka laseczki . Do zaś