się odbyły ...w " ściśniętym" gronie...rodzice, babcia i dziadek, ciocia Ania i wujek Piotrek ( czyli mój trzeci znajduch - psiapsiółka starszego Paszczura od zawsze) oraz ciocia Paszczur Młodszy i wujek miłośnik Paszczura. Prezentami były zabawki i książki. Jubileusz ...ciut się krzywił, potem się już nie krzywił...a potem się rozpłakał trzy razy bez powodu...generalnie ...było ok ( jak na niewyspane dziecko) posiedzieliśmy troszkę, wypili winko ( niektórzy) zjedli pyszny tort i rozjechalismy się do domów...ja miałam dyżurować u mamy ( ale dyżur został odwołany - w drodze powrotnej) , Paszczury łódzkie do Łodzi - bo jeszcze mieli imprezę ...a Znajduchy Warszawskie - do siebie.
Tort urodzinowy przedstawiał się tak
na pierwszy " ogień" przy próbie gaszenia świeczki, poszła rybka ...jako znana Kazikowi, potem krab, ten wylądował na podłodze, a na koniec zawłaszczył ośmiorniczkę, bo podobną ma u mnie do kąpieli. Jubileusz wyglądał tak ..ubrudzony jagodzianką, z kręcącymi się włoskami ...buszujący po kanapie.
Dzisiaj już wrócił do żłobka, mam nadzieję że na dłużej...
Ja już zaliczyłam rano pływalnię...teraz przeglądam papiery na wieczorną " rozprawę sądową" w stowarzyszeniu. Coś mi się zdaje, że będziemy mieli rozłam, bo nam się pojawiła " frakcja" która chce zdobywać " rozgłos" posiłkując się pracą tych, którzy tworzyli stowarzyszenie i zbudowali jego renomę. Jak widać nie ma już chyba obszarów, gdzie można pracować " bezkolizyjnie" i bezinteresowanie. Przykre. No ale ...teraz troszkę widoczków z Królewskich Źródeł ( swoją drogą oczywiście tam pognałam wczoraj skoro świt) jeszcze letnich, wrześniowych.
No to miłego popołudnia, słonecznego i ciepłego. Ahoj , przygodo! Przygodo!!! Ahoj!!!