Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1054748
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 czerwca 2018 , Komentarze (41)

przynajmniej we wpisach :D. Muszę wam powiedzieć, że wypad do Krakowa nieco mnie zasmucił. Czułam miętę do naszego królewskiego miasta ...niestety, niestety ...la gran encisera skradła mi serce, duszę i rozum. Wszystko porównuję z nią ..u nas jest smutno, szaro ( oczywiście brudno...vide pety na chodnikach) spokojnie. Tam wszystko tętni....widać ja jestem takim " rozedrganym" osobnikiem, tego mi potrzeba ( zatem ...kumulacjo lottowa przybywaj:PP). Nadto , Kraków mało mnie nie zabił duchotą i temperaturą ...na szczęście uratowała mnie koszulka...która tak nasiąkła moim potem iż utrzymywała moje ciele w pozycji ...wygórowanej i nie rozpłynęłam się gdzieś na bruku:D. Oczywiście przywiozłam z dwudniowego wypadu " skromne" 850 zdjęć(smiech). Swoją drogą odkryłam idealny dla mnie sposób na chudnięcie. Prawie nie jeść ( żyć pięknem wypatrzonych detali), dużo chodzić ...zatem sponsor moich " kameralnych" wypadów poszukiwany!!!!! 

Ale, ale wracajmy do Barcelony ....spacerem pasażem Kolumba ku samemu Krzysztofowi. To ten oto jegomość....któren paluchem wskazuje na morze

" Maleńki" urząd celny, potem stocznia a obecnie muzeum morskie.

"Patyk" z Krzysztofem...górujący nad miastem, ludzi koło niego niczym mrówków 

Gdzieś wyczytałam, że rzeźby u podstawy ( czyli te panie) symbolizują 4 kontynenty , niestety nie mogę teraz znaleźć potwierdzenia ...więc proszę mi uwierzyć na słowo ( pisane) 

Oczywiście jest też miejsce dla ówczesnych " sponsorów" wypraw Columba - Ferdynanda i Izabeli ( która podobno zołzą była niezłą) 

I jeszcze rzut oka na piękny ( a który tam jest niepiękny) budynek muzeum....

Jutro będziemy pełzać dalej....La Rambla się zaczyna ;). A tymczasem...życzę wam chłodniejszego dnia ( u mnie bardzo zimny poranek), koniec laby ...zajęcia trzeba zacząć. Byeeeeeeeee(pa)

3 czerwca 2018 , Komentarze (15)

przynajmniej dla mnie, we czwartek wykorzystałam wolne ( żeby ludzkości nie zabijać moim negliżem ) i poleciałam się trochę posmażyć i mało...nie fiknęłam. Tradycyjnie byłam dwie godziny ...godzinę na przodku , godzinę na tyłku no i kiedy się podniosłam do ewakuacji poczułam że " świat się kręci, świat się kręci" ledwie dopełzłam na łoża...runęłam na nie ...zapobiegawczo, żeby nie zaliczyć parkietu, od razu butelka z wodą w dłoń i polepszyło mi się ...podejrzewam, że wypociłam na słońcu, dużo za dużo ...ale kryzys zażegnany. W piątek ( zresztą wczoraj też tam byłam)   wróciłam już na siłownię:D i co mnie ucieszyło niezmiernie, że mi forma nie spadła. Obciążenia na sprzęcie ustawiłam takie z jakimi rozstawałam się dwa miesiące temu ...dałam radę, tylko przy obwodówce ...chyba dzień wcześniej ćwiczyli panowie...bo ramiona czułam, oj czułam i to raz dwa. Siłownia prawie pusta...ludkowie na wyjazdach, ale woda to ze mnie lała się strumieniami ...klimy to nie włączyli nawet odrobinki..ona też pozamykane, no trochę nie mój klimat...dobrze, że nas niewiele było. Jednak te kilometry przedreptane po Barcelonie dały efekty. No a tymczasem ...popełzniemy dalej przez Barri Gotic...Ola była specjalistką od wyszukiwania " czegoś do jedzenia" najpierw zjadłyśmy pyyyszne empanadas...ja uwielbiam z tuńczykiem ona miała z chorizo i czymś tam czymś tam ...potem trafiłyśmy do Bubo, jednej z najsłynniejszych barcelońskich cukierni...na naszych talerzykach wylądowały takie cuda: moje było zzieleniałe - leciutkie, kwaskowe, do tego kawa ( ach ta ich kawa...coś pysznego, czy się pije espresso czy americanę...przepyszna) a Ola miała ciastko ...baaaaaaaaaaaaaardzo mocno czekoladowe ...pycha, to ciastko zdobyło tytuł najlepszego ciastka na świecie w 2005 r. ( oczywiście nie to personalnie, tylko ten " gatunek")

Potem grzecznie udałyśmy się w stronę oceanarium , mijając po drodze " tylko" pocztę...i wtedy wyobraziłam sobie jak poczuły się liliputy przy Guliwerze. 

Do bazyliki La Merce nie dotarłyśmy ( zbłądziłyśmy co było u nas w zwyczaju) ale dotrę następnym razem. Niemniej kopuła owej bazyliki widoczna jest z daleka 

A z nadmorskiej promenady widać senora Colon....góruje nad Barceloną i spogląda w swoje ukochane morze ku obcym " landom" 

Ostatnimi pytanymi o drogę do przyjemności byli barcelońscy policjanci a potem po odstaniu swojego w kolejce ( niemniej te przesuwają się bardzo szybko) naszym ślepiom ukazały się takowe cudeńka. 

I tą oto odrobiną chłodu oceanicznych głębin witam z wami nowy, upalny dzień. Chociaż wróć...ostatnie zdjęcie to nie chłód oceanów a żar Amazoni...dodatkowo podsycany piraniami :D . No ale teraz mykam szykować się do wyjazdu ...albowiem niczym Tatarzynka najadę na Kraków i posiedzę w nim dni ...dwa, mam nadzieję że pogoda jednak mnie nie zabije. Do usłyszenia i zobaczenia. Ahoooooooojjjjj

31 maja 2018 , Komentarze (17)

czyli żaru zabiorę was dzisiaj do chłodnych, mrocznych wnętrz Santa Maria del Mar. Oczywiście zaraz po przekroczeniu progu ogarnia człowieka zachwyt...nawet gdy to co widzimy ma cechy ...surowości. Nas zachwycało wszystko ale zauważyłam że np. Azjatów nie interesuje malarstwo. W bocznej kaplicy z przepięknym zdobieniem sufitu, jedną ze ścian zajmuje ogromny obraz....klękajcie narody, u mnie żuchwa na piersiach a oni...phi, weszli, zerknęli, cpyknęli fotki sufitu, ołtarza i poleźli. No profany jedne...po prostu profany. Ale co mi tam....ja ślepia nasyciłam. A co widziałam i sfotografowałam to wam ...pokazałam. W tym oto odcinku. Snujmy się więc, snujmy i podziwiajmy bo na zewnętrzu gorąc, upał , żar i kto tam co jeszcze chce niech sobie wstawi w wykropkowane miejsce...............................................:D Oooo nareszcie....trzy dni nie mogłam was ochłodzić bo zdjęcia się nie ładowały ale dzisiaj ....zapraszam. 

Życzę wszystkim pięknego, relaksującego dnia ( ja będę jęczała, bo to kolejny upalny dzień) dzisiaj planuję złocenie skórki, ale na razie śmigam na cmentarz, jutro rocznica śmierci ojca ...a prawdopodobnie nie da się jutro dopchać do cmentarza, bo to będzie ...dzień roboczy :D mimo długiego weekendu. W takim razie ...ahooooooooooojjjjjj, przygodo ...ahoj

27 maja 2018 , Komentarze (36)

między wyjęciem chlebów z piekarnika a zrobieniem kolejnego stosu bułeczek ( tym razem urodzinowych ) :D

Mijając dom z " człowiekiem" na balkonie weszłyśmy w magiczny świat Barri Gotic i ...nurzałyśmy się w nim...nurzały.. naszym celem była bazylika Santa Maria del Mar ...bodajże najstarsza bazylika Barcelony. Zaczęto ją budować w 998 r. ( kto czytał Katedrę w Barcelonie, czytał właśnie o niej) potem zniszczył ją pożar i wielkie trzęsienie ziemi  i była odbudowywana np. witraż . 

Kiedy dochodzi się do takich miejsc z ust mimowolnie wyrywa się " JEST" i coś tam ściska w dołku ze wzruszenia ( przynajmniej mnie ściska...pełną garścią), jednak te prawie XX "weków" bytności  robi swoje.

Te wszystkie kamienne " maszkarony" którym czas i natura zacierają rysy...wciąż i wciąż budzi mój podziw kunszt ich twórców ( no i myśl...jak do cholery tam je umieszczono, to mnie nurtuje nie tylko w tym przypadku)

Temu stworku twarzy wichry i deszcze nie poorały ....widać stosuje kurację antyzmarchową...co najmniej 8 godzin snu dziennie

I to by było na tyle ...porannego drażnienia nerwu wzrokowego. Śmigam do kuchni zawijać bułeczki a potem ...świętować 30 urodziny mojego maleńkiego - starego Paszczura I . Stolica dozna dzisiaj mojego nawiedzenia. Ahooooj wsiem....ahoooooooooooj...bezdeszczowej, słonecznej niedzieli wam życzę(pa)

PS. a tu na sam koniuszek ...matka 30 letniego maleństwa w wersji świeżopofryzjerowej i  urodzinowoobiadowej. Tak gwoli wyjaśnienia, żebyście nie pomyśleli że kolejna zabytkowa bazylika albo i jakaś ...Santa Maria....;)

26 maja 2018 , Komentarze (19)

a ja już na nogach. Wróciliśmy z imprezki koło 1 . Bułeczki zrobiły furorę, zostałam mile wyłechtana dobrymi słowami, a największy tester jęczał z rozkoszy obżerając się testowanym wypiekiem( och jak żałuję, że nie nagrałam jego jęków), w sumie pożarł chyba z 5 i dwie zawinął w serwetkę " do kawy na śniadanie" :D

Za moment idę do mojego Nożycorękiego, zmienili lokal więc idę na nowe śmieci. Jak wrócę biorę się za najlepszy na świecie sernik na jutrzejsze urodziny mojego " maleńkiego Paszczurka" no i oczywiście młodziutkiego:p.

Tymczasem zabieram was w dalszą część magicznej podróży. A propo podróży...wczoraj byłam błagana przez kolejną osobę , żeby ją zabrać ze sobą do Barcelony ...hmmmm montuje się silna grupa pod wezwaniem?

Tymczasem.... uliczkami El Born, mijając bardzo wąską kamienicę 

Dochodzimy do Estacion Franca ....dworzec zapierający dech w piersiach. 

Panie, Panowie z peronu 9 i 3/4 wyruszamy do Hogwartu:D to naprawdę przypadek że sfotografowałam akurat te perony ( zresztą dopiero w domu zobaczyłam że z takiego peronu odjeżdżał Harry i przyjaciele, do tej pory sobie ubzdurzyłam, że był to peron 6 i 1/2 ) 

W okolicznościach pogodowych dnia dzisiejszego jak najbardziej wskazane jest " wsiąść do pociągu byle jakiego, nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet..... " Zatem życzę wam miłej podróży, a ja perpedes...w wodoodpornych " penisówkach" i kurteczce pełznę do fryzjera. Bye, bye

25 maja 2018 , Komentarze (24)

dalszą ruszyłyśmy z parku...bo plan dnia obfitował w różniaste miejsca do obejrzenia, po wyjściu z parku i zachwycenia się wodopojką ...skręciłyśmy nieco ze szlaku i obejrzałyśmy pomnik jaki Barcelona postawiła Picassowi ( urodził się tam...podobnie jak kilku innych sławnych artystów, o czym dowiedziałam się czytając książkę) 

Między budynkami po drugiej stronie ulicy wypatrzyłyśmy ciekawą architekturę, więc przepełzłyśmy ulicę i zagłębiłyśmy się w uliczkę ..kiedy doszłyśmy do hali Mercat el Born Ola stwierdziła " wejdźmy" i bardzo dobrze stwierdziła bo zachwyciłyśmy się wykopaliskami ...sporo poniżej obecnego poziomu Barcelony leży ...dawne miasto, prowadzone są wykopaliska - dostępne i to nawet bez " piniędzy" dla zwiedzających. Zapłacić trzeba jeśli się chce powędrować po wystawie w pomieszczeniu obok, gdzie zgromadzono artefakty , ceramikę itd. Niestety nie miałyśmy zbytnio rozeznania na co będziemy trwoniły kasę no i czas nas poganiał. I tu na tle ruin zobaczycie ...duet barcelońskich dreptaczek :D

O i to tyle....jutro pójdziemy dalej. A tymczasem śmigam robić bułeczki makowe na wieczorną imprezkę integracyjną. Dobrze, że mi wczoraj przed północą przesłano informację iż " każdy przynosi jadło tak na 5 -7 osób, poleciałam sprawdzać moje zapasy ...i uffff...wsio jest , więc czynię bułeczki niech się wieczorem towarzystwo " dialektuje" tylko niech nie pada, leje i grzmi ( a takie są prognozy) bo na imprezkę wywożą nas gdzieś w plener. Nie mam pojęcia gdzie ...ale będzie fajnie ...podróż w ciemno. Miłego końca tygodnia . Ahooooooooooooooooooooooojjjjj

24 maja 2018 , Komentarze (28)

dzisiaj będzie, bowiem po zachwyceniu się fontanną poszłyśmy przed siebie , ku drugiemu krańcowi parku i dalszemu planowi naszej trasy. Ludzi i zwierzaków w parku masa. Nie wiem czy już wam wspominałam, że psów w Barcelonie widziałyśmy bardzo dużo i dużo dużych psów za to " śladów ich bytności" nie widziałyśmy żadnych, słownie ŻADNYCH. Zresztą zachwyt nad czystością w tym mieście ogarniał nas nie raz i nie dwa. Tym oto sposobem i naszymi nogami doszłyśmy do budynku Parlamentu, który większości pewnie kojarzy się z rozruchami. Natężenia policji nie zarejestrowałyśmy, podobnie jak w całym mieście , o co często jestem pytana. Było kilka radiowozów stojących z boku budynku, ale to wszystko. Jeśli chodzi o ruchy " niepodległościowe" to ich widocznymi oznakami były żółte wstęgi na balkonach budynków i namiot na placu Cataluna, gdzie zbierano podpisy pod petycją o uwolnienie uwięzionych polityków. Pod pomnikiem ochotników Ola wypatrzyła wieniec laurowy....taki, starożytni:D, nie mam tu na myśli okresu zalegiwania pod pomnikiem, tylko materiał . Był upleciony z żywych liści laurowych. Przed budynkiem parlamentu w stawiku napotykamy kolejne dzieło sztuki. A na przeciwko, za aleją pięknie przyciętych platanów możemy zobaczyć szkołę a obok kościół - obecnie jest to parafia wojskowa. Powłóczcie się zatem z nami ....porannym miłym, barcelońskim czasem 

I jeszcze rzut okiem z " drugiego końca" parku na Arc de Tromf , a potem " szable w dłoń" i podrepczemy i podepczemy ulice Barcelony . Miłego dnia . Bye

23 maja 2018 , Komentarze (29)

zatem ...zapraszam na spacer..spacer parkowymi alejkami do Font Cascada . Robi wrażenie...główna fontanna przedstawia narodziny Wenus, nad fontanną wznosi się budynek zwieńczony złoconą kwadrygą a ściany budynku okupują złocone żurawie. Jedną z grot i posągów u stóp fontanny projektował młody student architektury Antoni Gaudi. 

Życzę wam miłego dnia, ja znowu zarwałam noc...cały tydzień mam ...imprezowo spotkaniowy a dzisiaj pazury a potem kawa ze znajomą. Udanej środy ...ahoooooj

21 maja 2018 , Komentarze (28)

zostałam dzisiaj i dlatego dopiero teraz wrzucam coś tam coś tam . Generalnie jestem ...smętna , jak to określił mój znajomy . Miasto me szare, małe, zaniedbane ( przyglądałam mu się dzisiaj dokładnie) wywołuje u mnie uczucie przygnębienia , dodatkowo spotęgowane namiętnym zaczytywaniem się w literaturze dotyczącej Barcelony, właśnie skończyłam Więźnia nieba, zaczęłam Barcelonę i czekam na biografię Gaudiego , choć aktualnie równolegle z historią Barcelony poczytuję Życie seksualne papieży ( ruja, poróbstwo i zgroza) . Ale, ale powędrujcie ze mną i Olą przez Barcelonę. Pasaż kończy się ...wejściem do ulubionego parku " barcelonów" czyli de la Ciutadella. Wita nas potężna brama z ogromnymi rzeźbami po prawej stronie dama , po lewej bożek pci męskiej. 

Kiedyś faktycznie była tam cytadela, która niechlubnie zasłynęła jako miejsce kaźni. Po zburzeniu cytadeli wzniesiono zamek Tres Dragons, który obecnie jest w remoncie ale nawet oglądany z zewnątrz wzbudza zachwyt, szczególnie biało granatowe ceramiczne ozdoby u szczytów ścian.

Pomnik stulecia Antoniego Clave promujący na wystawie światowej barcelońską metalurgię 

Plac otoczony cudnym murkiem, kiedy okrążyłyśmy ów placyk okazało się ...że wewnątrz jest plac zabaw dla dzieci.

Niech was nie zwiedzie to , że w Barcelonie rosną palmy , bo ta zacna kępa to nie ( ministra) palmy ale ...poczciwe jukki. 

Niedaleczko smoczego zamku stoi taka wdzięczna mała fontanna 

i popadająca, nieczynna ( a szkoda) palmiarnia.

To nie koniec parkowania, wręcz przeciwnie, ale kolejny wpis będzie obficie ilustrowany i zapewniam was ...że ucieszy wasze oczy . I tym optymistycznym akcentem żegnam się z wami na dzisiaj życząc wam dobrej i spokojnej nocy. Pełnej wrażeń jakich kto sobie życzy , albo i jakie sprowokuje :p

19 maja 2018 , Komentarze (22)

Gubiąc się i znajdując dzielnie podążałyśmy ku naszemu celowi ( założonemu) . Mijając cudowne ( jak zwykle w tych dzielnicach ) kamienice podążałyśmy czasem w przód, czasem w tył. Pogoda na łażenie idealna ...19 C ( podobno w Polsce było znacznie cieplej) dodatkowo, tak jak we środę powiewał nam wietrzyk od morza . Mimo tych udogodnień wróciłam w takowym stanie napyszcznym

z przysmażonym fragmentem dekoltu...tym który był nieosłonięty bluzką, mało że mi skóra z niego zlazła to jeszcze torebka, przewieszona przez owo prawe ramię dokonała dzieła oskrobania . Oczywiście, jak najbardziej krem do opalania ze sobą zabrałam , ale go nie używałam ...bo i po co? Za to użyczyłam innej potrzebującej duszy. 

Ale wracając do naszego rozkosznego smętłania. Szłyśmy sobie i szły przed się...

Hotel wywarł na nas duuuuże wrażenie, odźwierni w liberiach, purpurowe zasłony i dodatki ( dwa i pół roku temu też był tu hotel ale tak nie wyglądał - ozdobnie) 

Kamienice w tej okolicy budowane były na początku ubiegłego wieku, co zostało uwiecznione wykuciem dat na zdobieniach balkonów 

co i rusz spotkać można cudne wodopojki, nie we wszystkich jest woda , nie wiem czy to sezonowo czy po prostu niektóre stanowią już tylko ozdobę, ale jakże uroczą. 

I wreszcie ....tu wchodzą werble...jest , jest , ujrzałyśmy go ...pierwszy cel tego dnia . Panie i Panowie ....tadam ...Arc de Tromf 

jako cura domestica nieświatowa , trudno mi coś orzec , ale Ola powiedziała że w porównaniu z paryskim barceloński jest ...imponujący. Mnie...drży wnętrze i muszę się mocno pilnować, żeby łezki nie uronić na jego widok, może nie tyle na widok jego potęgi , co w efekcie podziwu dla twórców wszystkich rzeźbiarzy, złotników itd , itp. 

Za łukiem rozciąga się pasaż, którym sunęłyśmy , w zachwycie, ku parkowi de la Ciutadella .Po lewej stronie schowany za palmami stoi dumnie, ogromny ( bo jak by mogło być inaczej) Pałac Sprawiedliwości , wzdłuż całego pasażu zachwycają latarnie połączone z ławeczkami, gdzie przysiadają nie tylko turyści ale i miejscowi. W dzielnicach gdzie wędrowałyśmy widziałyśmy bardzo dużo starych ludzi, wielu na wózkach, młodych rzadziej a dzieci i młodzieży w ogóle , no chyba że takie maluchy do 3 lat. Reszta, jak wydedukowałyśmy była w szkole ...a tych mijałyśmy wiele. Piękne budynki, wspaniałe boiska ...zdaje się że hiszpańscy uczniowie spędzają w nich pół dnia. 

Pasaż wieńczy pomnik byłego burmistrza Barcelony Francesca de Reius Taulet , który był pomysłodawcą Wystawy Światowej w Barcelonie ( na którą zbudowano Arc de Tromf i kilka innych pięknych obiektów architektonicznych) 

A dalej.....dalej to będzie w następnym odcinku, na który serdecznie zapraszam. Tymczasem oddalam się do pachnących chlebków, które muszę wywlec z czeluści piekarnika , a na ich miejsce włożyć drożdżowe z rabarbarem i migdałową kruszonką ...albowiem Paszczur I ściąga dzisiaj et chałupa. Miłej soboty ahooooooooooooooj 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.