Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1054815
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 czerwca 2017 , Komentarze (44)

czyli szybciutko. Bardzo poranny poranek za mną. Momentami chmurska zasnuły niebo ale teraz jest ślicznie. Pakuję zaraz odwłok w Ferdka, podjeżdżam po kumpelę i gnamy ...gnamy do Kazimierza i Janowca a może odwrotnie, to ustalimy w czasie podróży. Torba z żarłem naszykowana : mineralna, słupki marchewki i jabłuszka :D. To na wypadek śmierci głodowej zaglądającej nam w oczy, bo wiadomo w Kazimierzu pożremy koguty....żywcem, żywcem ich weźmiemy. 

Aaa chciałam wam pokazać jak wyglądam po 6 godzinach nasłoneczniania na lądowisku dla chichohotamek, oczywiście te 6 godzin to było w ciągu 3 dni ...żebyście nie myślały, że ja taka durna..że 6 godzin potrafię non stop na słońcu leżeć. Oooo nie, co najwyżej 2 i chodu et chałupa. I znowu mnie wczoraj molestowano jak ja to robię że mam takie ...nogi opalone. No normalnie, wykładam na słońce:D

z tyłu widać moją mentalną rottweilerkę, czyli brytfankę Whisky, nawet nie zauważyłam że mi w kadr(ę) wlazła. 

Miłego dzionka , komu w drogę temu buty ukradli . Ahooooj, przygodo! Ahooooooj !!

6 czerwca 2017 , Komentarze (25)

a tak naprawdę...noc kijowa, budziłam się co trochę, wrrrr...nie lubię takich nocy. Rano ledwie wygrzebałam się z pieluch , wpadła Długoręka i bardzo dobrze. Przypełzło do mnie stado wężyków w niedzielę no i chłopaki sobie hodowały piwne brzuchy przed tv a siestra się żaliła, na ludzką głupotę i granicę wytrzymałości u siebie. Wczoraj wpadły mi w oko herbaty melisowo lawendowe to jej kupiłam. A co...niech wie że ma chociaż jedną " dobrą" siostrę:D. Generalnie wlazła ze słowami ...."czytałaś już wiadomości" ? Ohooooo....to znak że powinnam się wku...znaczy podnieść sobie ciśnienie z rana.  Zaraz otworzyłam prasówkę i nie znalazłam niczego wkurzającego. Okazało się iż siestra nawiązuje do awansu mojej koleżanki ze studiów( awansu, który komentuje już pół kraju) . No cóż....w obecnej Polsce w cenie jest BMW ( bierność, mierność ale wierność) i dupolizostwo. Ja już od niedzieli się wkurzałam, że ta miernota umysłowa i kłamczucha, jest nagradzana takim stanowiskiem. Ale ...poszłam sobie do kata, pogoda tragiczna, ciśnienie chyba pełzało po chodniku:). Przed śniadaniem opiłam sie moich zielsk..i gdyby nie to że koleżanka mieszka niedaleczko kata to bym się zsikała u niego pod blokiem. Na szczęście kumpela była w domu i mnie uratowała. Ba...jak już się wspięłam do niej do " gołębnika" na to 5 piętro to czekały na mnie drzwi pootwierane na oścież: do mieszkania, do wuceta a nawet sedes był " otwarty" (uff). Wracawszy do domu wlazłam do Aldiego, stwierdziłam, że na targ dzisiaj nie idę...bo wydam kasę, a jutro jedziemy z ową kumpelą do Kazimierza i Janowca. Tak bardzo już tęsknię za Kazimierzem, gdzie czas płynie inaczej, muszę wykorzystać czas przedwakacyjny i na tygodniu, kiedy miasteczka jeszcze nie opanowały dzikie hordy. Wlazłam więc do sklepu, żeby zobaczyć czy nie mają czegoś na komary, bo podobno bulwary nadwiślańskie opanowały stada komarów. Kupiłam spray....co oszczędziło mi wędrówki do Rossmana. Oprócz spray na krwiopijców, kupiłam rum 54 wolty:? tak się zastanawiam czy trunek, nie byłby bardziej śmiertelny dla tych gryzoni? Może należałoby się posmarować rumem(smiech). Przywlokłam się do domu ....napoiłam i produkuję Shreka. Jeszcze go nigdy nie robiłam, zobaczymy co on wart. Oczywiście Długouchy siostrzeniec ( swoją drogą  to ciekawe: siostra ma długie ręce, siostrzeniec długie uszy, ciekawe co długiego ma szwagierek(cwaniak)) już od tygodnia się dopytuje " to kiedy mogę przyjść na ciasto, bo przyjdę na pewno" . W łaskawości mej odrzekłam, żeby dzwonił ...przed przyjściem. I tak mi dzień mija. Pomimo zainstalowania Fitatu, łażenia, jedzenia poniżej zapotrzebowania kalorycznego waga sobie stoi, nie tylko w kącie. Już nawet mi się nie chce irytować. No dobra....aaaaa nie jeszcze jeden news...wczoraj zadzwoniła moja " wdzięczna" klientka i spytała kiedy lecimy do Barcelony w lipcu czy we wrześniu. Bo musi szukać lotów . Oczywiście będąc zdrową na ciele a nie bardzo na umyśle , wybrałam wrzesień. Jak fundatorka obiecała mi darmowy przelot to nie będę się opierała. Tym bardziej , że to przecież moja ukochana Barcelona. No i to by było na tyle. A nie , kłamię. Jeszcze coś co powaliło mnie prawie dosłownie. Rzeczy miały miejsce w teleturniejach. 

Pytanie : Jakie zwierzę widnieje na kostiumie Batmana? Odpowiedź : jamnik. Moja reakcja - popłakałam się. 

Kolejne pytanie : Jaki przyrząd może mieć w rękach lekkoatleta? Odpowiedź : sztachetę. (szloch) Mięśnie brzucha popracowały mi należycie. Zwieracze też;)

Miłego popołudnia. Bye, bye.

5 czerwca 2017 , Komentarze (21)

oooo jak ja to lubię(impreza) niespodziewajki i to jeszcze przedpołudniowe(impreza). Dzisiaj spałam do 6 20 . Niestety przejście przez " morze czerwone" mnie uziemiło . Nie ma basenu, a i wyjścia muszą się kończyć " błyskawicznym" powrotem. Więc spałam, nawet psica mała mi nie weszła na głowę z powitaniowym lizaniem uszu...widać wczoraj dokładnie je wyszorowałam;). Jak zwykle rano co tygodniowe zakupy, dzisiaj w moim ulubionym sklepie...tydzień francuski, więc wróciłam z kilkoma serami i z produktami na nowy sernik, który będę produkowała pod koniec tygodnia ..bo Paszczur I zjeżdża w sobotę:?. Potem wpadłam do nielubianego sklepu, ale wypaczyłam ;)że mieli tydzień hiszpański i portugalski no i przydźwigałam sobie np. pulpę z marakui, ooo będę mogła zrobić sobie jogurt albo i dodać na wierzch np. sernika . Wróciłam ci ja z godnego wydawania kasy, szykuję gulasz jeleniowy na obiad a tu ding dong...już pod nosem zaczęłam bluźnić że to znowu małż testuje psice ( czy nie ogłuchły i reagują na dzwonek przy furtce) a tu...pan listonosz i coś dla mnie ma. Hmmmm pomyślałam, tak szybko mi wygrany film radio przysłało. Odebrałam przesyłkę...ciężka. :? co jest u licha? Czyżby to było kilka części tego filmu. Wpadłam do domu..nóż w ruch, rozrywam drżącymi, bieluchnymi dłońmi papier a tu......

haaa....mam co czytać wieczorami. Chyba tydzień temu słuchałam po południu RMF Classic ( co popołudniami zdarza mi się rzadko, za to dopołudniami...codziennie) i w audycji literackiej pani mówiła o literaturze katalońskiej ( ukochana Barcelona zaraz mi przyszła na myśl)  i właśnie o Cabre. Padło pytanie: kto chce przeczytać " przedpremierowe" wydanie jego powieści niech przyśle maila z jednym słowem " Cabre" , no i co? No i sobie pomyślałam, a dlaczego nie ...i wysłałam. Myślałam że guzik i do tego z pętelką bo nawet słówka nie dostałam że ...dziękuję za maila książka jest pani. A tu proszę...taka niespodziewajka. Od razu mi się chce chcieć. :D 

Wspaniałego początku tygodnia wszystkim, lecę szykować michę warzyw na popołudnie. Ahooooooooojjjjjj

4 czerwca 2017 , Komentarze (18)

jest w parku, w niedzielę o 5 rano, słonko przebija przez liście, jeszcze chłodno, nie nagrzane alejki, staw i rzeczka parują, żaby cudownie koncertują, pierwsze gołąbki wypełzają na alejki i muszę uważać żeby na nie nie depnąć...nawet kaczuchy pojawiają się nieśmiało, ale jakoś nie widzę kaczątek malutkich, a może to jeszcze za wcześnie na takie maluchy, może jeszcze w gniazdach z mamami :? nie mam pojęcia, nie jestem ptaszologiem :D

I pomimo tak cudownej aury i otoczenia, ledwie lazłam ...ze trzy razy miałam chwile zwątpienia i chciałam zejść z trasy i wrócić do domu. Oooo ludzeczkowie to dla mnie tortury , fakt faktem że od wczoraj drepczę w nowych butach , co prawda nie pożarły mi stóp, ale jeszcze nie  są tak dopasowane jak te stare. No ale...nie mogę chodzić w " tysiącletnich" butach8). Na 6 okrążeniu do parku zawitały moje psice..na coranne psie spotkanie. No i powstał dylemat czy iść z Hasanem ( husky) czy z pańcią. Musiałam postać i wytłumaczyć , szczególnie Tequilli, że przyszła do pieseczka a nie żeby robić za mojego satelitę, na szczęście zrozumiały i pobiegły szaleć na stadion. No i to chwilowo jest na tyle z mojego początku niedzielnego, wody, kawy, zielska zaliczone, teraz śniadanie, potem nastawię gulasz jeleniowy niech parkocze a ja pójdę się nasłonecznić. Miłej , słonecznej niedzieli . Ahoooojjj

3 czerwca 2017 , Komentarze (16)

5 10 pognałam do parku z kijaszkami. O jak cudownie, rześki chłodek, ptaszki pipitolą, żaby w stawie rechoczą, ludzi niezbyt wielu, choć po 6 zaczęli się pojawiać, bo przez park wiedzie jeden ze szlaków na targ :DAle co mi tam...ja krążyłam, niczym satelita . Nawróciłam się et chałupa, piekę razowiec, potem trochę posprzątam po tej donosicielce małej...bo znowu jakieś kawałki węży od pralek mi przywlokła na korytarz, koło południa śmignę pogrillować skórkę. Wczoraj po masażu pognałam z koleżanką do kawiarni, siedziałyśmy w " zewnętrznym" ogródku, niby polazłam w cień, ale koniczyny górne jednak słonko lizało. W drodze powrotnej wpadłam na stanowisko pracy siostry małża a ta się zachwyca jaka ja opalona i gdzie się tak opaliłam, toć mówię....że dolna połowa ciela złota po 4 godzinnym seansie w ubiegły weekend a górna to się dzisiaj dopiekła, nie uwierzyła, że tak szybko nabieram kolorków ..no i nie jestem czerwona 8)A niech tam....od lat używam przyspieszacza opalania ale fakt faktem że już kilka osób mnie pytało co ja robię, że mam takie opalone nogi, nigdy nie miałam problemu z opalaniem tej części ciała a podobno bardzo wiele osób ma. Nie opalam się na brązowo ale mam złoto brzoskwiniowy kolorek...mnie ta tonacja zadawala, no może w tym roku będzie ciut bardziej intensywna, bo marchewki sporo konsumuję, co trochę sprawdzam czy mi siekacze górne nie zmieniły długości i czy uszy nie porastają mi futerkiem. W dniu , w którym to nastąpi zmienię pseudo na " zając niekoniecznie Poziomka, raczej Karotka" (smiech) Pięknego dzionka życzę wszystkim, leńcie się, relaksujcie, spotykajcie w miłym gronie. Jednym słowem wspaniałego dnia i (bomba)pogody.

2 czerwca 2017 , Komentarze (15)

I trochę mi lepiej ...wczoraj było nieźle a dzisiaj jak na razie świetnie. 1,4 km na basenie, płynęło się całkiem inaczej niż we środę. Śniadanie zjedzone , różne zielska , którymi się ostatnio pasę też wypite. Zaraz lecę do kata , w piątek chce mnie mieć wcześniej:D. Co prawda lecę prawie z jęzorem na brodzie ..bo basen i kata dzieli  dość krótki odstęp czasowy ale...co tam. Potem mam więcej czasu na lenienie. Wczoraj wieczorem byliśmy u mamy , dzień dziecka, 5 rocznica śmierci ojca ale ...wcześniej Długoręka z synuniem wpadli do mnie ...żeby mi dupkę podwieźć bo ja licytowałam sobie " penisówki" :D. Dzieć intensywnie przeszukiwał mi lodówkę i szafki w poszukiwaniu smakołyków i w końcu się ulitowałam i powiedziałam że we środę będę robiła Shreka ..i gadź już zapewnił mnie że przyjdzie. Zbieram się kobietki, co będę robiła później jeszcze nie wiem pewnie natchnienie mnie dopadnie w trakcie, na razie tuptam. Weekend zapowiada się cacy , więc go pewnie wykorzystam na złocenie zołzowatej skóry. Miłego dzionka wszystkim ...ahoj. Aaa waga pomału się przesuwa...ku mniejszościom, ale jeszcze nie ma się czym chwalić. Generalnie podsumowując 5 miesięcy roku ...sromotna klęska(szloch) Tylko jakoś ....letnie kiecki mają więcej luzu niż rok temu. 

1 czerwca 2017 , Komentarze (16)

i z tej okazji wszystkim dzieciom ( nawet jeśli mamy je tylko w sobie, a może właśnie w takich okolicznościach szczególnie) życzę cudownego dnia, radosnego świętowania i co kto sobie tylko życzy. 

Dzisiaj miałam noc przerywaną i sen bez mała proroczy. W zasadzie było tak jak mi się śniło...poza małym zgrzytem, ale to zgrzyt na niekorzyść Uniwersytetu. Byłam ci ja dzisiaj...wykładowcą :D:D a w zasadzie gościem na wykładzie i mądrzyłam się , jak przystało na Sowę Przemądrzałą, ku studentom. I nawet zebrałam podziękowania od młodzieży i....dostałam propozycję poprowadzenia wykładów na uniwersytecie trzeciego wieku. Kasy z tego oczywiście żadnej nie będzie , ale statysfacja , jak najbardziej. Ja co prawda nie zauważyłam u siebie talentów pedagogicznych ale ...gadatliwa jestem :D, a to chyba jest niezwykle przydatne w procesie przekazywania wiedzy i informacji. Jak to zwał tak to zwał niemniej pan profesor , który był też na owym wykładzie , już po wszystkim, stwierdził że mu się bardzo mój występ podobał i czy bym nie chciała...A chciała, dałam wizytówkę i będę czekać. Oczywiście polazłam jak madama i profesjonalistka. Mało nie zeszłam na sali z duchoty...sala niewielka, pełna studentów i władz uczelnianych -  bo wykład był hospit(aliz)owany, no i deliktaśna młodzież i jeszcze bardziej delikutaśne rektorki pozamykały okna...no myślałam że się ugotuję, na moje szczęście przeżyłam, przyczłapałam do domu i mogę się teraz ponawadniać i polenić. Obiadek mam ...młodą kapustkę w ogromną ilością koperku, warzywa zaraz naszykuję, kefirek na drugie śniadanie osączę i hulaj dusza piekła nie ma...dziś dzień dziecka, a co...Miłego świętowania wszystkim . 

Ale numer, przed chwilą sprawdziłam pocztę. Dzisiaj moje ulubione RMF Classic, ogłosiło konkurs na najlepsze anegdotki związane z dziećmi. Wysłałam " gołąbę" Patrycji iiii...wygrałam film :D:D hihihihi o Smerfach :D i dobrze, będzie jak znalazł dla wnuków...kiedyś ;) 

31 maja 2017 , Komentarze (33)

to jest bardzo delikatne określenie stanu mojego ducha i ciela. Masakra (szloch) Nie wiem co się dzieje. Nie mogę sobie poradzić ze sobą, waga nie chce ze mną współpracować, utrzymuje się w górnej strefie stanów wysokich i zamiast mieć tendencję spadkową to lekko zwyżkuje. Woda jest , warzyw masa jest , mięso delikatnie dodaje , nabiał jest a spadków nie ma ..niech to szlag:<. Mało tego moje ciele wykazuje niechęć do czegokolwiek...zmuszam je ale to nie to ...codziennie łażę po kilka kilometrów, co drugi dzień pływam ale to wszystko jest wymuszone....po prostu wymuszone. Powtórzę po raz setny, wiem , wiem ....i możecie to potraktować jako marudzenie, NIENAWIDZĘ ciepła, właściwie gorąca. Poza tym mam wrażenie że ciepło, ciepłem ale jest po prostu ...duszno. No dobra już nie marudzę. Wczoraj kupiłam piękną doniczkę na moją czarną kallę i miałam dzień " sadzeniaka" bo kupiłam wreszcie bazylię i melisę cytrynową i begonie, te które kupiłam wcześniej zmarniały, chyba deszcz i przymrozki przyczyniły się do ich zgonu. Kupuję kwiaty u tej samej pani, a ponieważ ona kończy już sezon " letnich" i zaczyna sadzić chryzantemy, to sprzedała mi sadzoneczki po bardzo " okazyjnej cenie" :D Jeszcze muszę wymienić dalie ..bo też coś nie halo wyglądają no i ubiegłoroczna lawenda jak na razie nie ma zamiaru kwitnąć, więc nie wiem czy też jej nie releguję. Ponieważ zapełniłam wczoraj parapet ziółkami to zdjęłam na ziemię koszyczek z obsychającymi hiacyntami no i oczywiście wybitna ogrodniczka Whisky ...dobrała się do cebulek...poroznosiła po podwórku i mieszkaniu i tym sposobem zmotywowała mnie do obcięcia korzeni cebulkom i do zniesienia ich do piwnicy, niech sobie leżakują do jesieni. Dobrze mieć taki motywator domowy8). Na koniec życzę wam miłego dnia , słonko znowu się schowało, może dzisiaj będzie mi się lepiej chodziło (uff) i pochwalę się doniczką ( siostrze małża strasznie się podobała, a co powiedziałam gdzie kupiłam ...i tak nie kupi , bo ja wzięłam pierwszą i ostatnią:p)

Przylazłam! Totalnie zmęczona, jest pochmurno, parno, wrrrr....przytargałam jeszcze sadzonki melisy cytrynowej...skonsultowałam się z Długoręką czy to się da przenieść na grunt, bo miętę mam w ziemi i rozrasta się cudnie. Ale....poczekam jak małż uprzątnie złomowisko wokół domu i zrobi dostęp do trawy, na razie melisy wsadziłam do misy :D Whisky jest bardzo zainteresowana obwąchała ją już dokładnie , byle nie zeżarła wszystkich listków samolubnie. Oprócz tego w OBI nadal jest promocja storczykowa , stałam jak ta głupia, co prawda bardzo podoba mi się brązowo żółty ale ...jednopędowy za 22 zł albo dwupędowe były po 25 więc przylazłam z takim maleństwem ...tamten kupię jak będzie dwupędowy 8)

28 maja 2017 , Komentarze (22)

należycie, nareszcie porządne słonko to i się na nim pozłociłam dwie godzinki. Wczoraj była ogrodowa imprezka urodzinowa. Nie objadłam się, nie opiłam, mało nie zeszłam przez grappę, Boże mój jakież to paskudztwo, gorsze od bimbru jaki serwuje mój małż. Popełniłam pean na cześć niezwykle użytecznego siostrzeńca , został upubliczniony a młody obiecał karteczkę urodzinową z owym tekstem zachować do końca ...świata a nawet jeden dzień dłużej. A tort był taki 

Ponieważ jest gorąco i leniwie, to także krótko. Miłego wieczoru wszystkim .

27 maja 2017 , Komentarze (26)

o dziwo piszę do was z mojego królewskiego łoża:DChoć to wcale nie oznacza że się lenię, piekę chleb dla Długorękiej na imprezkę, już zdążyłam się poparzyć. Nie mogę zbytnio walić garami, bo dziecki przyjechały późno i śpią. Zresztą dzisiaj nie będzie zbytniego walenia, bo przecież wieczorem rozpusta, więc w dzień trzeba trzymać paszczę na wodzy. Moje dziecko powinno być zabite na śmierć, a co najmniej wychłostane:PP. Pytałam jak człowieka czy zrobić obiad . Nieeeee..... A wczoraj mi dzwoni o 20 z tekstem " co jest na obiad" no po prostu ubić i zakopać żeby użyźniła glebę. No i biegiem produkowałam pizzę. Dobrze, że jak rzekł pewien mój znajomy, u ciebie zaopatrzenie i wybór żarcia lepszy niż w hotelu ze szwedzkim stołem (loser). Raz dwa zaczyniłam ciasto , wygrzebałam z lodówki salami, posiekałam bazylię, dałam sosik pomidorowy i resztki mozarelli ( ufff jeszcze jedna paczuszka się znalazła)  i jak potworki przyjechały to  potencjalny zięciunio miał gorącą kolację. 

Rano przywitały mnie kłęby mgły, ani chybi ziemia " oddychała" po wczorajszych deszczach, ale teraz już jest cudnie i słonecznie. Na miły poranek ucieszę wam ślepka moimi nowymi nabytkami . 

wspaniałego lenistwa . Bye bye

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.