Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1084179
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 kwietnia 2021 , Komentarze (29)

mnie ogarnęła. Z jakiego powodu? Może dla niektórych, głupiego. Jutro zaczynam nowy rok mojego życia. Rano , wpadłam tu na chwilę i przeczytałam wpis Maryni o potrzebie pomocy dla męża jednej z vitalijek...dorzuciłam się do zbiórki i udostępniłam ją . A potem małż zawiózł mnie do stacji krwiodawstwa ( dzisiaj u nas pracują , bo nie ma grup zerowych, już dwa razy mi wysyłali smsa żebym oddała) myślałam, że na otwarcie i w dodatku w niedzielę będę primus inter pares , a tu guzik...dopiero czwarta. No ale nic...doktor zakwalifikował ( wcześniej zajrzał tu i tam i oczywiście śmiechu było co niemiara) , polazłam na górę , pani się dostała do mojego głównego ( i jedynego jak do tej pory wiedziałam) rurociągu i ...poszło..yhy 70 ml i stop...aparat alarmuje, krew do woreczka nie płynie, pani podnosi plasterek a tam ...leje się a jakże i to ostro, tyle że na zewnątrz, pewnie żyła  poszła w piz..u albo i dalej ...bo się zapadła. Dziewczyny panikują bo szkoda krwi, przyszła druga, młodziutka i mówi..to może dokończymy z drugiej ręki? Ja na to , jak tylko pani znajdzie coś z czego można ciągnąć to bardzo proszę no i proszę państwa...po 12 latach odnalazła się w prawej ręce druga żyła ....i to jaka ....krew popłynęła w takim tempie że głowa mała. Odessali mnie, odpięli a ja naprawdę mam masę radości, że zrobiłam coś dobrego dla kogoś. Cholerka , ta radość przychodzi chyba z wiekiem. Swoją drogą miła niespodzianka, z okazji tego, że jutro mam urodziny to czeka na mnie prezent , ale ponieważ to wyjątkowa niedziela ( że stacja pobiera ) to panie od prezentów nie pracują - poproszono mnie o przybycie na tygodniu. No masz...miła niespodzianka, wracawszy polazłam focić ,  bo oczywiście widząc pogodę za oknem wrzuciłam do torby nikusia, swoją drogą Szczeżuja zapamiętał że mam hobby, bo rano orzekł, tylko nie zapomnij aparatu ...to porobisz zdjęcia. W parku kilka osób mnie zaczepiło i pytało czy piszę książkę i robię do niej zdjęcia, a kiedy usłyszeli że nie , to dla siebie i do internetu to pytali gdzie można je obejrzeć. W ogóle dzisiaj rano ludzie jacyś tacy przyjacielscy i mili ....czysta przyjemność. Porywam was na spacer, ale chwilowo do Źródeł, bo dzisiejsze zdjęcia jeszcze nie zrzucone i nie przejrzane. Aaaa...dla zainteresowanych Kazikowi wychodzą kolejne zęby , tym razem czwórki - jutro muszę kupić mu szczoteczkę do ząbków, bo mama już mu myje to co są. Swoją drogą Patrycja stwierdziła , że dzieć wykonuje ruchy " koniczynami" ale nie potrafi ich jeszcze złożyć do kupy i popełznąć , za to ...cwaniak, jak nie może podpełznąć do zabawki , którą chce się bawić, to używa innej zabawki, żeby sobie tamtą, chcianą, przysunąć. No proszę ...Kaziczek jest na etapie naczelnych. Dobrze....ewolucja działa. Na początek ofiara " niedopitego wampira" 

A teraz już spacer.

Życzę wam pięknego dnia ...a co ja gadam, przepięknego...ja pobawię się chwilę ze zdjęciami, zanim wpadnie źmijowe plemię zutylizować to co narządziłam na świętowanie . Ahoj wszystkim, ahooooooooooooooooj ( wielce radosne) 

10 kwietnia 2021 , Komentarze (8)

jak pięknie...jaki cudny poranek, cieszmy się dniem. Ja zaraz się pindruję, bo dzisiaj kończymy zazieleniać pierwszą, zlikwidowaną przez nas wyspę ciepła w mieście, potem at chałupa i " bierę" się za jakieś skromne urodzinowe ciasteczko ...bo pamiętliwe Wężyki zwalą się na bank ...pewnie jutro . A w poniedziałek cały dzień jestem w sądzie ( taki prezencik urodzinowy, co prawda sędzia chciała przełożyć rozprawy, ale nie chciałam, no przecież nikt nie przyleci świętować o 11 rano) do tego zjeżdża Paszczur młodszy. Jutro śmigam do stacji krwiodawstwa, bo wczoraj przyszedł sms że moja grupa krwi jest potrzebna na ratunek życia...no i tak powinnam się już pokazać, to bankomat mnie powiezie raniutko. A tymczasem w park idziemy , gdzie wiosna wystrzeliła w ciągu kilku chwil. 

Zatem życzę wam pięknej, słonecznej soboty, pełnej ruchu i radości. Ahoooooooooooooooooooooooj!!!! Przygodo? Przygodo! Ahoj!!!

9 kwietnia 2021 , Komentarze (24)

co ten mój Kaźmirz wyprawia - z zębami, jest już 8 a rosną następne. Na górze garnitur 6 zębowy, na dole dwie jedynki i rżną się właśnie trójki. Obłęd, co za pędziwiatr zębologiczny. Matka zszokowana i zmęczona, pytałam dzisiaj czy je coś oprócz warzywek, stwierdziła że tylko warzywa i owoce, bo na ugotowanie zupy dla niego przez to zębaczenie nie ma siły. Dzisiaj w programie miał mieć batata i buraka. Nie mogę się już doczekać jego przyjazdu i błyśnięcia tymi zębiskami. 

U mnie nowinka...zmienili mi termin szczepienia, na późniejszy czyli 4 maja. Małż twierdził " widać za młoda jesteś" a niech ich ..no nic i tak przecież będę żyła 155,5 roku ( już za chwileczkę zostanie mi do zrealizowania 99,5 latek) więc niech się ZUS nie łudzi, że im się uda nie płacić mi tej emerytury dla stulatków. A dzisiaj Kazik

babcia Kazika ( czyli mła) 

i trochę wiosennego parku , niedługo łapię nikusia i śmigam zobaczyć co dzisiaj się rozwiośniło

Pięknego piątkowego popołudnia, miłego początku weekendu , który zapowiada się wspaniale ( przynajmniej pogodowo). Ahoj!!!

7 kwietnia 2021 , Komentarze (15)

Czyli Kazinek i Sake . Dostałam wczoraj filmik jak Kazik wcina brokuła, warzywko to przypadło mu wyjątkowo do gustu ...może z racji " postaci" można je sobie spokojnie załadować do paszczy ( mniej się rozsypuje niż utarta marchewka) 

za to Sake marchewka przypadła do gustu, co prawda odpowiednio ją wcześniej przygotowała , marchewkę trzeba po prostu wyturlać przed konsumpcją, świeża papryka niespecjalnie ją zachwyciła, za to suszone banany ...przepyszne. 

Tak poza tym to kwiecień plecień jak na razie zdecydowanie plecie u nas zimą....dzisiaj na zmianę słońce i śnieg, ale zimno jak piorun. Ja nie mogę odespać tych cholernych, przedświątecznych przygotować ...okropnie chce mi się spać...kawę znowu zaczęłam pić w dużych ilościach. Dobrze, że wody wypijam trzy razy tyle co kawy. Chce mi się gdzieś iść ...chyba w sobotę wyskoczę do Winowajców ...robią jakieś żarełko ( to hiszpańska knajpka) na patio , które mają przed restauracją . Wcześniej będzie medialna impreza, bo jako stowarzyszenie będziemy kończyć pierwszą zlikwidowaną w ubiegłym roku, wyspę ciepła, jesienią posadziliśmy drzewa, teraz będziemy sadzić róże. W sobotę ma być " gorąco" cholery można dostać z tym ubieraniem się. No ale ...koniec marudzenia ..dzisiaj trochę leśnych " potworów" . To ogromne drzewo to nie jest drzewo powalone...ono rośnie, w takiej właśnie pozycji, poziomo.  Zapraszam. 

A na koniec źródlane " plum" 

I takim oto " odświeżającym" akcentem żegnam się z wami, życząc mimo wszystkiego wspaniałego dnia. Ahoj!!!

6 kwietnia 2021 , Komentarze (20)

u nas świętowanie zaczęlo się w sobotę ...przyjechało kłębowisko Źmij. Było jedzonko ( skromne ilości), wypitka i hazard - graliśmy w Dixita, śmiechu było co nie miara ...a hasłem roku zostało moje " Wielkanoc, albo pomyliły mi się święta"😁.  Atrakcją soboty, był telefon do mnie, ale wykonany na komórkę małża, dzwoniła nasza protokolantka z informacją że ma covida. Podziękowałam za wiadomość, była tylko na dwóch sprawach, cały czas poruszała się w maseczce, no i siedziała daleko ode mnie , ale dzięki za poinformowanie, ja czuję się doskonale. W niedzielę po śniadaniu, łódzkie dziecki pojechały do Łodzi, my leniliśmy się i obserwowaliśmy harce Sake. Psinka tylko pierwszej nocy tęskniła, piszczała a potem jak się rozhasała to głowa mała..na szczęście chałupa nie jest zdemolowana ...Sake bawi się zabawkami ( grę na piszczącej piłeczce opanowała raz dwa , co wzbudza zazdrość Whiski do tej pory tylko ona posiadała tę umiejętność). Szybko załapała do czego służą białe płachty rozłożone tu i tam...co prawda celność nie jest jeszcze 100% ale skuteczność sikania całkiem duża ( jak nie to pańcia gania z mopem i sprząta), wczoraj po powrocie z Królewskich Źródeł ubralam malucha w szelki i wyszłyśmy na " naukę", podwórko przemierzyła całkiem dziarsko , choć na " sznurku", za to ulica jej się nie podobała, uszła kilka kroków i stanęła przerażona na trawniku , wspinała się po mojej nodze i prosiła " nie podoba mi się, weź mnie na ręce i wracajmy do domu" i tak zrobiłam...po maleńku będziemy wydłużać dystans. Cieszę się że świąteczny czas już za mną, wiecie ...coraz mniej podoba mi się świętowanie ...męczy mnie to. A tak poza tym , Kazikowi idą trójki , dziecko jest w szoku i dopytuje się kto u nas miał 8 zębów jako półroczne dziecko ..no odpowiedź brzmi " nikt". I tym zębologicznym akcentem zapraszam was na poświąteczne wędrowanie. Ale najpierw Kazimierz Zębaty Wspaniały  

A teraz wczorajsze słoneczne, choć zimne Źródła 

I tym mokrym ( podyngusowym) akcentem żegnam się z wami życząc miłego dnia. Ahoj!!!

1 kwietnia 2021 , Komentarze (32)

jak powiedział jeden z moich znajomych, dzisiaj po południu dołączyła do nas Sake. I nie, nie jest to Primaaprylisowy żart. Taki prezent dla maleństwa na święta - nowy dom. Pańcio darł się kiedy powiedziałam o kolejnej dziewczynie, ale kiedy ją zobaczył ...zmiękł niczym wosk. 

31 marca 2021 , Komentarze (17)

tak orzekł Paszczur Pierwszy....a bogactwo dotyczy Zębacza Wspaniałego, czyli Kazika, dzisiaj w nocy wyszły mu 3 górne zęby , w niedzielę wylazła prawa górna dwójka, zatem razem z posiadanymi dolnymi jedynkami mój chłopczyk ma 6 zębosów 😁. Ja dzisiaj jestem trupem, co nawet Szczeżuja domowa zauważyła...coś niesamowitego jaka jestem zmęczona. Wczoraj ugotowałam mięso na pasztety, upiekłam spód do mazurka, udusiłam warzywa na pasztety warzywne, dzisiaj wszystko zmieliłam i pasztety już są : mięsne sztuk 6 i pół i warzywne dwa...miałam upiec orzechową korę ale nie mam siły, po prostu nie mam siły ...zrobię to jutro, dokończę mazurka niech nabiera mocy, upiekę blaty bezowe na tort dla klientki i to będzie na jutro . Wczoraj była pani sprzątająca i mam wylizaną chałupę , umówiłam się z dziewczyną za dwa tygodnie , jest bardzo dokładna ..nawet komody wczoraj odsunęła ( poprosiłam ją, żeby przy następnym sprzątaniu tego nie robiła...niech sobie kurz spokojnie leży...przez jakiś czas😉). Mama na 99 % będzie dializowana, wizyta za 3 tygodnie i ostateczna decyzja po badaniach jakie zrobią przed wizytą. Nefrolog powiedziała żeby się niczym nie martwić bo ona wszystko załatwi z ordynatorem dializ. Co do konsultacji z diabetologiem...to doktor zadzwoniła w poniedziałek do tej ropuchy zamienionej w ...ropuchę , o dziwo nie miała lekcji i odebrała telefon posiłkując się moimi notatkami ( siostrzeniec mi uprzejmie doniósł smsem o tym fakcie), kazała natychmiast odstawić lek odwadniający ( który my same odstawiłyśmy po przeczytaniu jego działania na działanie insuliny) i zwiększyła dawkę insuliny nocnej. Więcej nie wiem ...bo w poniedziałek w sądzie był ciężki dzień, szczególnie dwie ostatnie rozprawy, potem miałam spotkanie , potem znajomy ( dzięki wielkie mu za to) podrzucił mnie do sklepu, po ostatnie malutkie zakupy i z tymi zakupami przywiózł mnie do domu. Tak że jak wyszłam z domu o 8 do wróciłam o 19 45 ...i tak od poniedziałku zmieniam się w zombie. Ale zanim stanę się wielkanocnym jajem to zapraszam na tradycyjny spacerek. 

A już tak zupełnie na dobranoc - Kazik Zębaty. 

I to by było na tyle ....miłego wieczoru. Ahoj.

28 marca 2021 , Komentarze (13)

jak można ludziom skomplikować czas, porządek dnia itd. Pani doktor kazała " przełożyć" kartę pacjentki na poniedziałek . No i będzie jazda ...ja cały dzień w sądzie ( zadzwoniła znajoma pielęgniarka i przepraszała mnie że to nie jej wina z tą wizytą i sama była zaskoczona jej brakiem, powiedziałam, że przecież to nie ona zawaliła tylko lekarka), zadzwoniłam do siostry poinformować ją o tym, że lekarka będzie dzwoniła do domu ...okazuje się że ona raczej nie będzie mogła rozmawiać z doktor , bo przecież pracuje , ma lekcje on line...zostaje do rozmowy siostrzeniec ( ale mniej sprytny niż Niezwykleużyteczny), który też w zasadzie dopiero od 10 może rozmawiać - bo musi coś tam na uczelni zaliczyć. I w zasadzie będzie rozmawiał człowiek niekumaty w temacie ...obłęd, muszę dzisiaj podjechać, ze " dokumentacją fotograficzną" i opisać na niej o co ma pytać i co mówić .....jak ja tego nienawidzę, głowa mała. 

Wczoraj przyszła " nowa " pani do sprzątania...ludzie siedziała kilka godzin i chochlowała okna ...no pani Jola była dokładna ale ta ...głowa mała ( kobitka specjalizuje się w sprzątaniu po remontach) okna mam wylizane , nie dziwię się, że 50 zł za okno krzyknęła...powiem że mnie to zabolało, ale z racji osoby polecającej , dostałam rabat , zapłaciłam po 35 zł od okna...na sprzątanie też dostałam rabat- we wtorek przyjdzie robić chałupę. A jej dziecku bardzo smakowały obwarzanki ( wczoraj robiłam je po raz pierwszy) zjadł wszystkie , no i właśnie robię kolejne, bo niedługo przyjedzie źmijowe plemię nienażarte . 

Tak poza tym ...chmurzy się , wrrrrrrr..wczoraj nieźle lało wieczorem. Zmiana czasu ogarnięta , więc zapraszam na wędrówkę wirtualną ( kurdę ...niczym po galeriach sztuki albo i " muzełach" was włóczę )😜

I na koniec Kazimierz " Wisienka na torcie" zapoznający się z konsystencją ( i smakiem) pierwszego, obcego jedzonka. Miłej niedzieli, lecę obwarzać obwarzanki. Ahoj !!!!

26 marca 2021 , Komentarze (26)

czyli ja. Siedzę cicho bo mam urwanie doopy z mamą. Spuchła jeszcze bardziej, cukry wysokie, umówiłam wizytę u diabetolog na dzisiaj, wczoraj zadzwonili z przychodni żebym siedziała w domu i czekała na teleporadę ..bo " jutro" doktor nie pasuję, jak to ciele madejowe siedziałam ( dobrze że ponikowałam, a do parku nie wylazłam a pogoda cudna) a tu guzik, telefonu nie było. Mam  nadzieję, że jednak zadzwoni. Prosiłam też małża , żeby zadzwonił do klienta kardiologa niech nam poleci jakiegoś nefrologa - prywatnie, bo obecna pani nefrolog przepisuje takie leki - lek na obniżenie cukru, którego nie powinno się stosować przy niewydolności nerek ! i lek moczopędny, który może obniżać działanie insuliny !! a potem mówi, że wzrosły cukry i konieczna konsultacja z diabetologiem - idzie się zastrzelić, jak słowo daje. U mnie też klęska, nie wiem co się dzieje...przytyłam ( w lutym mi tak dowaliło ponad 3 kg) i mimo trzymania się diety waga w zasadzie ani drgnie...bo co  to jest 60 dkg przez miesiąc ...czasem to bym to piznęła w cholerę, ale już przyzwyczaiłam się do jedzenia innych rzeczy :(. Otwarcia, otwarcia mi trzeba, basenu, wyjścia do kawiarni, bezcelowych, wspaniałych spacerów a tu ....zaraza szaleje. Święta zapowiadają się ( chyba) w ściśniętym gronie, pewnie znowu my i Długorękie źmijowe plemię. Paszczur starszy na 99% nie przyjedzie , bo Kazik ma szczepienie w piątek a i młodszy wczoraj zadzwonił, że chyba nie przyjadą ( i dobrze, nie będę piekła i gotowała, poza zamówieniami  dla klientek). No nic ...koniec narzekania , czas spacerowania. 

No to miłego piątkowego poranka wszystkim. Ahoj. Przygodo? Przygodo - ahoj!!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.