Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1079566
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 października 2017 , Komentarze (30)

i zdechło. Dupa z króla i to takiego gigantycznego. Doktor mnie znowu powiesił ...prawie za szyję. Jestem posiniaczona , popękana i obolała. Dzisiaj to mi krowa nawet do badań nie chciała lecieć, w końcu jakoś udoiłyśmy i ...prawie wszystko dobrze, tylko ...płytki krwi za małe...a jak płytka ma za małą objętość to nie można dać, bo za mało żelaza ( i  tlenu) , kurcze, ani chybi dlatego taka byłam zmęczona. Doktor mnie zawiesił do stycznia, kazał wpierniczać preparaty wspomagające produkcję hemoglobiny i żelaza, a na " kruche" żyły jak się okazało ..rutinoscorbin. A w ogóle to mnie opieprzył, że mam złą dietę....eeeeee jaką dietę. Toć ja wam piszę od jakiegoś czasu że mnie dopadł mięsowstręt no i są tego efekty. Mało mięsowstręt to i roślinowstręt. No i dzisiaj wróciłam ze stacji...wlazłam do pewnego dyskontu po zakupy i wylazłam z sokiem z buraków, z sokiem z kiszonej kapusty, szpinakiem. Mięso do sałatki zaraz upiekę . Poprosiłam już małża żeby podjechał i kupił mi dużo soku z buraków, sorry pić mogę ale wyciskać to ja tego cholerstwa nie będę.  O i tak i po raz kolejny dochodzę do wniosku że pewien post, którym się ludzie zachwycają na mnie zadziałał wyniszczająco...paznokcie, żelazo i ciekawe co jeszcze. Dziękuję...muszę wrócić do polowań na mamuty, żeby inni mogli mieć ze mnie pożytek . No to miłego dnia ...idę na szklanę soku buraczanego a potem obrobię mięsko. Ooooo i muszę mięcho do peklowania nastawić. Miłego dnia, jest cudnie, choć zimno. 

31 października 2017 , Komentarze (23)

przywitał mnie przymrozkiem i takim oto widokiem 

zaraz wybiorę się do stacji krwiodawstwa, znowu dostaję rozpaczliwe smsy z prośbą o krew, no i muszę wyjaśnić sprawę pt. " dlaczego mi nie chce ciec" :D. Dzisiaj będzie więc przerwa w siłowaniu, no trudno ale będzie za to sporo spacerowania. Czytam was kobietki, czytam i nawet czasem wyrażę " moje zdanie" ale jak widzicie zamieniłam się w latawiec ...i ciągle gdzieś " jestem" . No i oczywiście jeszcze mała Mi, dzisiaj taka sentencja ...rozgrzewająca:p

30 października 2017 , Komentarze (38)

niech łzy toczą wszyscy którzy nie przyszli i nie zostali nakarmieni i napojeni....czyli prawie wszyscy. Przyjechałyśmy z Długoręką z cmentarza , zakupiłyśmy po drodze mleko prosto od krowy ( mamy w mieście mlekomat :D:D i mleczko prawie 4 % ) niezwykle pożyteczny siostrzeniec zabrał mamusine autko a my zaczęłyśmy degustację ...najpierw chianti...takie sobie , w tym czasie zagniatałam drożdżowe na kapuśniaczki, potem viajero chilijskie...pycha, tu już pokroiłam sery i wyrzuciłam krakersiki , ser z milbony z dodatkiem moreli, daktyli i orzechów...coś wspaniałego, pychota. Potem pożarliśmy kapuśniaczki, barszczyk czerwony ( bo małż o dziwo nie bał się że zostanie odtruty8)) i otworzyłam trzecie wino białe ca'de'monaci bianco terre sisiliane - pycha. Dwa ostatnie chilijskie i sycylijskie tak posmakowały Długorękiej, że dostałam polecenie i kasę, na zakupienie jej owych win , bo jak stwierdziła, pora już zapasy na święta robić. Orzechowa kora też smakowała, oczywiście i sernik i kora i kapuśniaczki, zostały spakowane przez siostrzeńca i wywiezione do domu...żeby pożreć. A propo nowego ciasta. Wpadł i pyta co dzisiaj dobrego do zjedzenia ...no to mu mówię że kora orzechowa...zrobił oczy jak pięć złotych i pyta " jak to kora?" a dowcipna ciocia ...a tak to....dzisiaj będziemy celulozę dostarczać organizmowi (smiech)

Basenik już zaliczony, płynęło mi się świetnie. Na dworze piździ jak na Podhalu i ten okropnie zimny, wręcz lodowaty wiatr. Brrr. Ale nic  to ...śmigam po zakupki hop, hop , hop...dzisiaj trochę mięska kupię to upiekę na sobotę, bo dziecki przyjadą warszawskie. No i  te zapasy winne dla Długorękiej, już trzecią torbę naszykowałam żeby się ze wszystkim zmieścić. Potem do magla , do babci o i tak mi minie dzionek. Udanego poniedziałku. Dzisiaj nieco inna myśl na dzień dobry. 

Korzeń żeńszenia jest dobrym lekiem na impotencję, problem tylko w tym, jak go przymocować.:?

29 października 2017 , Komentarze (32)

deszcz pada jesienny....a tu dzisiaj zaplanowałyśmy z Długoręką, że pojedziemy do Garbatki ( nawdychamy się aromatu mokrej Puszczy Koozienickiej)na grób dziadków. Nic to kurtka przeciwdeszczowa wisi w gotowości. 

Pomimo deszczu dzień rozpoczął się milutko, wdrapałam się na wagę a tam...mniej , hurra, bo było już ...." dużo za dużo wiesz o mnie". Ogólnie przez miesiąc ( bo przecie to już prawie koniec) poleciało 1,5 kg. Diety specjalnie nie mam , co prawda nie chce mi się jeść po wścieklicy, no ale to akurat dla schudnięcia nie jest zbyt dobre. Widać u mnie potrzeba więcej ruchu, do czego doszłam już dawno, tylko ten orangutan, co mi siedzi na plecach, skutecznie mnie od ruchawości odganiał. 

Co do wczoraj, znowu radomianie mnie zaskoczyli. Pierwszy raz byłam na koncercie, gdzie pierwsze brawa na zakończenie  to już była " standing ovation" . Dochodzę do wniosku, że na koncerty muzyki " nie za łatwej i nie aż tak lekkiej" przychodzi ...super publiczność. No bo przecież Turnau to nieco inna muzyka, muzyka...ckliwa dynamika... O pardon, tak mi jakoś w klimacie poetyckim się pisze:D

Względem dzisiejszej rozpusty paszczowej, wczoraj do południa wszystko zrobiłam, tylko dzisiaj kapuśniaczki zrobię, ale to jak wrócimy, no i barszczyk doprawię a tak ..wsio gotowe, Pasztety co do pożarcia to w lodówce, co na święta to zamrożone. Chlebki upieczone ..dzisiaj jeden żytni razowy do degustacji a drugi pszenny pełnoziarnisty na zakwasie żytnim z sezamem. Kora orzechowa grzecznie (sz)czeka na napoczęcie. Wina się chłodzą - jedne, i nie chłodzą - drugie czyli czerwone. 

O i to by było na tyle...miłej niedzieli, choć nastrój iście listopadowy, ale nic to na dzień dobry a tam na dzień dobry....coś zdecydowanie wprawiającego w dobry nastrój, nie nie będzie to moje zdjęcie w wersji ..koncertowej(smiech).

no i jeszcze coś dla nas ...." dietetyków" 

27 października 2017 , Komentarze (35)

szczególnie jedno....ale pozycje ...wszystkie powodują,że zaczynam wątpić w grawitację. Miłego wieczoru...szczególnie estetycznie http://www.ofeminin.pl/o-tym-sie-mowi/nadzy-faceci-uprawiaja-joge-oto-zdjecia-ktorym-bedziesz-chciala-przypatrzec-sie-blizej-s2412512.html

27 października 2017 , Komentarze (21)

jak ktoś ma zlasowane we łbie to ma mniej w portfelu. Doprosiłam wczoraj ludu na " degustację" serów i win w niedzielę. No to trzeba coś wyprodukowac. Farsz który miałam zamrozić zmienił przeznaczenie i będzie do kapuśniaczków , rosół który będzie z mięska do pasztetu przerobię na czerwony barszczyk. No i właśnie ....durna pała kupiłam sobie " wołowinę rosołową" ja wczoraj do gara kurczaczki i chcę dokładać wołowinę a tu się okazało że cymbalica mam ....żeberka wieprzowe. Więc udusiłam resztę mięs na paszkiet, a rosołek ugotuję dzisiaj. Zaraz lecę robić pazury i pozbywać się zarostu, to kupię mięsko i winogrona do deski serów. Jak wrócę to nastawię , a ja upiekę orzechową korę :P. 

Basen już zaliczyłam, dzisiaj nieco mniej bo tylko 50 długości, czuję ramionka po ćwiczeniach, szczególnie to prawe, ale wczoraj to czułam dół ciała. Matko jedyna, Sebastian uwziął się na nasze poślady i uda , oczywiście wszystko w ramach " zdrowego kręgosłupa" ale nam dał do wiwatu ...po południu ledwie się ruszałam. Ale dzisiaj jest łoki. 

Dobra pięknoty i chudzinki idę śniadać, a potem lezę. Jeszcze dobre słowo na piątek 

26 października 2017 , Komentarze (34)

bez promieni słońca. Ale to nic ...zaraz mykam się wściekać ...słonina dla orbitreka to moje hasło na dzisiaj. Śniadanie zjedzone , napojona jestem ...generalnie ..jestem zwarta i gotowa. Dzisiaj zdrowy kręgosłup z Sebastianem...może być ciężej niż z Michałem ..obaj mają inne zestawy ćwiczeń hehehehe i co tydzień inne :PP. Ale nic to daję radę...najwyżej wykrok robię mniejszy bo mi się kolano o wał atlantycki zaczepia, ale robię. No i jak wspomniałam, cytując pana Krzysia " portki jadą z doopy" . Po południu lecę do American Corner dzisiaj mamy toking o strachu i jak sobie z nim  radzić...ani chybi temat Halloweenowy , Długoręka się zadeklarowała że też przylezie...to może być dla niej fajne...jej przygoda z angielskim zaczęła się niedawno ale kobita chce , no to niech używa..języka i własnego i obcego i to by było na tyle. 

No i oczywiście na koniec dyscyplina dodatkowa czyli: 

a wczorajszy look 

No to tyrajcie albo bawcie się ja idę zostać passiflorą czyli ...męczennicą (uff). Bye , bye

25 października 2017 , Komentarze (31)

wylał mi dzisiaj mój pan Wozidupka. Pognałam rano do fryzjera, pogoda mało zachęcająca do perpedesowania. Zimno a do tego mżyło, no ale....dla zdrowotności, bo z racji fryzjera to dzisiaj basen sobie podarowałam. Poleciałam ...po drodze udało mi się kupić fantastyczny bronzer ombre z Wibo, o którym wam już wspominałam, a który mi Paszczur Młodszy zaanektował oraz fajny sypki rozświetlacz z Wibo ...fioletowy. Do kolekcji brakuje mi jeszcze złotego. 

Dawid mnie ukolorował i obciachał ale ....miałam jeszcze dotrzeć na pocztę po moje " dziurawe" jeansy. Stwierdziłam że znowu dyrdać na piechotę, ale tym razem z jednego końca miasta na drugi ( bez mała) to ja nie będę, więc zadzwoniłam po pana Krzysia. Jak zwykle punktualny , podjechał, kicam w jego stronę....otwieram wrota karety i słyszę.....co mi pani tu chudnie, portki wiszą na tyłku. 

Oooo ludeczkowie.....jak to miło usłyszeć i to od bezstronnej osoby a w dodatku od menciny. Nie widział mnie miesiąc. Niom....co prawda moja waga oczywiście pokazuje śmieszne spadki ale...ciel się " formatuje" i niech tak będzie. Może być 110 kg, byle właziło w portki np. 42 :D. No powiem wam, że tak mnie naenergetyzowali fizier i woźnica, że zaraz wypiję kawkę ( bo teraz to już nie mży a pada) i biorę się za robienie farszu do świątecznego kulebiaka i pierogów. A potem nastawię mięsko na pasztet. Upiekę to będę miała i dla dziecków i dla domu i zamrożę na święta:D. I taka oto rozradowana idę działać....poleniłam się na fryzjerskim fotelu . Aaaa przy okazji ...umawiajcie się z fryzjerami na święta. Jak dzisiaj zaanonsowałam się już na grudzień. To pani klientka z fotela obok też się zapisała i na Święta i na Sylwestra. 

Teraz jeszcze " srebrna" myśl ...a może i brylantowa a co tam. 

I życzę wam miłego dnia, ja lecę pracować jako kura domowa . Bye, bye

24 października 2017 , Komentarze (22)

czyli króciutkie wieści. Wczoraj pojechałam do kliniki odebrać znajomą po operacji, cholerka wyjechałyśmy z domu o 10 wróciłam po 20 niech to szlag...umarłam ze zmęczenia. Zaraz lecę na siłownię ...umrzeć z rozkosznego zmęczenia. Miłego dnia. 

22 października 2017 , Komentarze (33)

nie lubię takich stanów. Poczucia winy, że komuś coś źle powiedziałam. Czytam i czytam i czytam od dwóch dni i jestem głupia ( a w zasadzie coraz głupsza). Poproszono mnie o poradę w sprawie spadkowej, nie znam się na tym, skonsultowałam się z koleżanką radczynią i ona stwierdziła, że w takiej sytuacji można występować o zachowek, ale czytam i czytam i czytam i spotykam różne opinie, większość prawników twierdzi że nie można ale są tacy którzy twierdzą że można i teraz chyba przeproszę i powiem że w końcu nie wiem ....i jeśli bardzo chcą niech idą po poradę do adwokata. Jak to mawiał mój były szef....należy się trzymać z daleka od porad dla rodziny i znajomych :D

Dzieć pojechał do domu niczym juczny wielbłąd. Jak wrzuciłam ( w celu podrażnienia Długorękiej) zdjęcie bułeczek ...to się odezwało kilkoro znajomych z jękiem ...jak smakowicie wyglądają. A mój trzeci Znajduch Najukochańszy publicznie załkał i orzekł iż " ten lukier będzie jej się śnił po nocach" , uświadomiłam ją że przecież Paszczur jest w domu i może jej zabrać kilka bułeczek.Radość jaką wywołałam tym stwierdzeniem była ogromna. I oczywiście dołożyłam drugie pudełeczko do którego trafiły dwie bułeczki z makiem ( zutylizowałam na nie resztkę maku z placka więc bułeczek było tylko 11) i cztery zgrabniutkie bułeczki ze śliwkami ( utylizowałam resztkę śliwek przeznaczonych na placek) , ponieważ Anula nie jada " normalnego" chleba i jest wielbicielką mojego razowca to i mój razowiec jej oddałam a ja sobie zaczyniłam kolejny, który właśnie kończy mi się piec. Koło 16 zatelefonił mój Paszczur i orzekł tak " Mamo właśnie pożeramy bułeczki makowe, są zajebiste, najlepsze na świecie" i w ten oto sposób wiem co upiekę jak przyjadą 3 listopada ...stos bułeczek makowych a do tego machnę korę orzechową, bo to naprawdę dobre ciasto ....szczególnie im dłużej leżakuje. 

Jak widzicie bułeczek nie było zbyt wiele....a i to się rozeszło,  jeszcze dwie leżą przede mną na talerzu, ale na razie ich nie tykam, bo nie jadłam śniadania. A czy dotrwają do drugiego śniadania , czy skonsumuje je małż? Któż to wie. 

Zaraz sobie pójdę na króciutkie wietrzenie. Muszę sobie ukrócić to samobiczowanie duchowe , trudno ten się nie myli kto nic nie robi. Jeszcze dobre słowo na niedzielę  i będę śniadała a potem perpedesowała. Miłej niedzieli wszystkim . Ahoooojjjjj

Aaaaa i jeszcze coś na poprawę samooceny 8)http://www.ofeminin.pl/zycie-rodzinne/10-cech-ponadprzecietnie-inteligentnych-ludzi-pewnie-masz-choc-jedna-s2393183.html

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.