Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1054876
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 września 2020 , Komentarze (25)

złośliwość przedmiotów martwych ( u mnie zwykle padają w najmniej odpowiednim momenecie) zdążyłam zmielić warzywka i kaszę na pasztet i szlag trafi robusia....zamilkł. A tu dzisiaj planuję drożdżowe ze śliwkami ...trudno jak pierwsi goście przyjdą rano to dostaną śliwki - ciasto niech sobie wyobrażą8). Ale powiem wam że pasztet......coś pysznego , obawiałam się mocno co z tego wyjdzie, okazuje się że bajka...paluchy lizać do samej dłoni albo i dłonie do nadgarstka , tylko chyba za słabo odsączyłam warzywa, bo jednak pomimo nocy w lodówce jest ' niezwarty" trudno go pokroić w plastry, ale to nic...stosuję go jako pastę do chleba ...o mamo jaki on dobry ( może dlatego że nie miałam słodkiej papryki i dałam słodką ale wędzoną i to wyczuwalne oregano....mniam) . Tako prezentuje się owa delicja ( u mnie dzisiejszośniadaniowa) 

żeby było śmieszniej okazało się, że moje vegetariańskie psice ...rozsmakowały się w tym pasztecie ...szczególnie Whisky, non stop przychodziła po chlebek z pasztecikiem...normalnie mam nienormalne psy:D. Wychodzi słonko...niedługo pewnie przyjedzie Długoręka ze swoim Potwornickim " latonaroślem" a mnie się nic nie chce, poszłam spać bardzo późno, budziłam się w nocy, we śnie otarłam się ( w przenośni ) o obleśnego sutenera ...niedwuznacznie proponującego mi seks w blokowej piwnicy ...fuuuuuuuuuj, i karmiącego w moim sklepiku ( matko jaki sklepik...ja się nie sprawdzam w handlu kompletnie) jakąś kobitę narkotykami...ależ miałam " gangsterski " ten sen. No dobra ...oddalam się do kuchni na duuuuuuuuuuuuuuużą szklankę wody a potem ...coś zrobię ( może wydryluję śliwki, kto wie) tymczasem ...hajda do parku 

Miłego poranka i caaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaałej soboty. Ahoj

4 września 2020 , Komentarze (9)

usłyszeć " jejku , jak pani schudła"! Ha...ja tego nie widzę ...ale moja kosmetyczka widziała mnie tydzień temu i dzisiaj stwierdziła że zmiana jest bardzo widoczna . Nooo...wypompowało się ze mnie ciut wody to i ścieniałam gdzie niegdzie. Dzisiaj był wypad na pazury naręczne,wracając do domu zrobiłam małe zakupy, bo właśnie mam w piekarniku wynalazek - pasztet warzywny : cebula, czosnek, papryka, pieczarki, cukinia, ugotowana kasza jaglana i biała fasola z puszki. Do tego sporo przypraw, jajka i mąka ziemniaczana idę to wyłączyć i ostudzić ..sprawdzimy co to ...czy da się jutro podać gościom :D Wyciągnęłam z piekarnika foremki, to co w nich pachnie obłędnie oregano i wędzoną papryka, wygląda też smakowicie poczekam aż ostygnie i sprawdzę jak się ma w środku ( konsystencjonalnie) i smakowo. Rano upiekłam chleby, jutro upiekę drożdżowe ze śliwkami, w razie czego mam tuńczyka i fasolę to raz dwa zrobię sałatkę a nawet pizzę z chorizo jeśli by goście przyleźli, zdecydowanie wolałabym gości jutro bo w niedzielę ( jeśli nie będzie lać a takie są zapowiedzi), chciałabym skoczyć na moje comiesięczne uwiecznianie zmieniającej się natury w Królewskich Źródłach. No ale ...pożyjemy , zobaczymy. Tym czasem ...tradycyjnie spacerek , po parku. 

Życzę wam miłego początku weekendu a ja śmigam poustawiać kolejne tomy na półkach. Bye(pa)

3 września 2020 , Komentarze (77)

...w dwa tygodnie jest mnie mniej o 5,3 kg:D. Pewnie niektórzy pamiętają, że miałam małe problemy, w czerwcu źle mi wyszła cytologia ( tzn. źle pinda odczytała wynik) i wyszedł stan przedrakowy, przechodziłam kolejne badania, kolposkopię, abrazję, wycinki, 14 sierpnia okazało się że wszystko jest ok ...ale jest problem z przewagą estrogenową, mój super doktor powiedział, że trzeba trochę sadła zwalić, bo to ono mi produkuje ów hormon . Sama z siebie obiecałam sobie, że jeśli wynik badania będzie dobry zapisuję się do dietetyczki. I  doktor powiedział że trzeba schudnąć " za pomocą" dietetyczki albo daje mi skierowanie na operację bariatryczną. Hmmm....nie chcę operacji , pomijam fakt że byłaby to 5 moja operacja to chudnie się szybko, a co ja potem z tą skórą bym zrobiła? Nie jestem sharpeiem ( w dodatku szczeniakiem) owszem z brzucha NFZ funduje plastykę ale co z ramionami, udami, pośladkami? Nie, dziękuję ....i natychmiast od ginekologa pognałam zapisać się do dietetyczki. 20 sierpnia zaczęłam walkę, kobieta wielce mi przypadła do gustu. Nie było pytań " ile chcę ważyć" , nie było moralizowania, powiedziała że nie dostanę od niej gotowca bo szkoda jej czasu i moich pieniędzy , dała wytyczne co jeść i kazała się pokazać po dwóch tygodniach z badaniami i  zapiskami z tych dwóch tygodni. No i dzisiaj " nadejszła ta wiekopomna chwila" Huuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuraaaaaaa!!!! Kobieta mi nie wierzyła że moja szklana małpa pokazała mi rano 5 kg mniej niż dwa tygodnie temu, ale kiedy jej waga pokazała 5, 3 kg  mniej to mi powiedziała, że jest to rewelacyjny wynik. Oczywiście wiem, że to głównie woda, ale nigdy do tej pory, nie spadło mi tyle kg w takim czasie. Pokazała mi błędy w moim jedzeniu - min. ciut za mało białka , muszę je dołożyć do trzeciego posiłku i mogę wprowadzić mięso raz w tygodniu, ba nawet mi wolno raz w tygodniu pożreć kawałek ciasta ;) oczywiście mojego domowego i żeby to nie było ciasto z kremem. Teraz jesteśmy umówione na spotkanie za miesiąc. Ale cieszę się bardzo :D z tego malutkiego sukcesiku na dzień dzisiejszy. I z tej okazji zapraszam was ...nad parkowy staw. Dzisiaj w zasadzie studium mojego ulubionego stawowego badyla, tak jak lubię dziką marchew jako obiekt fotografii tak lubię też...łączeń baldaszkowy8)

I taka oto , w stanie euforii i posilona skromnym obiadkiem idę oddać się upojeniu wodą ...a wam życzę cudownego popołudnia. Ahoooooooj , przygodo!! Przygodo? Ahoj?

2 września 2020 , Komentarze (20)

wczorajszy był :D. Kazik waży 3 kg, nic nie wskazuje żeby zechciał przybyć na ten świat wcześniej, zatem czekamy jeszcze 19 dni ( teoretycznie) na zdjęciach ma taką minkę jak jego mamusia, kiedy się zamyśli. Co do chłopa to się wygadal ...że nie tylko tłuszczak jest do oddania  w ręce chirurga , ma też podobno przepuklinę ale obiecał " jak już zacząłem to zrobię porządek" - niesamowite i w jego przypadku trudne do uwierzenia. Ale już ja będę nad tym czuwała.W temaci pogodowym nic nowego, tylko psice mam non stop wilgotne, bo grasują po podwórku i wracają do psiego łóżeczka. Zaraz przychodzi Marysieńka - ogarnąć chałupę, piorun wie czy ktoś imieninowo nie przylezie w niedzielę , po południu zajrzy Richard ...bo mi dwa kinkiety przestały świecić , na szczęście częściowo. Jeszcze muszę małża pogonić, żeby w garderobie sprawdził czy to nie żarówka a nie ...oprawka. No i proszę ...właśnie stwierdził, że nie wie jak się klosz zdejmuje w kinkiecie ...o luuuuuuuuuuuudzie. Zanim udam sie na poranną kawę zapraszam was na spacerek 

Zatem milutkiej środy , ahooooooooooj wszystkim . 

1 września 2020 , Komentarze (22)

zadziałałam...zapisując Szczeżuję na wizytę ( i oczywiście działając paszczowo na jego zmysł audio) był rano u ortopedy, dostał skierowanie na zabieg...ogromny tłuszczak do wycięcia . Teraz muszę cholerę przypilnować żeby się zapisał na to wycięcie...oczywiście już dzisiaj stwierdził " po niedzieli" ooooo nie, nie ma takiej opcji, u niego " po niedzieli" oznacza ....w nieokreślonej przyszłości czyli na święty Nigdy. Poza tym ...wrzesień wita mnie chłodem ( dla mnie jak najbardziej miłym) i mżaweczką . Ale zdążyłam wypaść po zakupy przed opadem atmosferycznym:D. Pod oknami już przedefilowała młodzież...mam w poblilżu szkołę średnią , na szczęście wrzasków jeszcze nie wydają z siebie i nie poruszają się stadami8). Wczoraj padłam dość wcześnie bo po 21 i spałam prawie do 7, jednak mam braki w tej dziedzinie. Ale koniec tego dobrego nastąpi...wracam do pływania. Mój basen jest otwarty od 6 30 ...więc znowu będzie wstawanko przed 6 i hajda. Ciekawe jak wypadnę po prawie dwuletniej przerwie, strach się bać(duch). No nic ...tym czasem pomyślę nad obiadem i będę grzecznie czekała na wieści z wizyty dziecia u pani doktorzycy. Tymczasem posnujmy się po parku

Życzę wam miłego dzionka. I tradycyjnie ahoj !!!

31 sierpnia 2020 , Komentarze (22)

to mogę wam pokazać jak wygląda i co wyprawia mój osobisty " Nożycoręki" , osobnik w czapce jest napływowy ( jakiś " glon" maestra cycóś?) a kolorowa pani z suszarką w ręce to żona Dawida - Ania, toże mistrzyni farbki i nożyczek ( kleju nie). A tak poza tym to u mnie dzisiaj chłodno ...ale wcale nie jest mi źle z tą sytuacją i jakoś tak....szybko dzień mija ( pomijam fakt że senna jestem nieziemsko) ale wypiłam drugą kawę i zaraz idę grillować sardynki na dzisiejszy obiad 8). Coś muszę wymyślić na jutrzejsze papusianie...ale dzisiejsze zakupy zakończyły się sporą ilością warzyw w koszyku, więc może warzywny sos do spaghetti? Albo powtórzę rybkę duszoną na warzywnym podkładzie :D. Jak pomyślę to pewnie coś wymyślę ...tymczasem pospacerujmy. 

Swoją drogą przeglądałam zdjęcia z połowy września 2018 r. i smutny wniosek ...w tym roku wszystko " skończyło" się już w połowie sierpnia ....przekwitły krzewy róż i tych " sweterkowatych" krzewów, żółkną liście na drzewach ...smutno , pewnie po części to wina suszy ale myślę że i zmieniający się ( niestety dzięki szkodliwej działalności człowieka) klimat ....ma w tym udział. I taką niezbyt radosną refleksją, żegnam się z wami. Ahoj 

30 sierpnia 2020 , Komentarze (29)

z dzieciem w wersji " truck". Ładnie wygląda , dobrze się czuje, we wtorek będzie ostatnie " wewnętrzne" zdjęcie Kazika i doktor powie co tam widzi...wcześniej, o czasie, czy później. Pokój dla Hipopotamka gotowy. Łóżeczko skręcone, komoda i przewijak tyż. Kosz mojżeszowy kupiony - jestem tak inteligentna że zachwycałam się piękną wanienką..tylko dziwiłam się czemu stojak " taki niski" :D. Ogromna walizka stoi w pobliżu drzwi - jeszcze coś tam muszą dorzucić, bo pediatra, który będzie czuwał nad Kazikiem ( tata kolegi ze studiów Paszczura - dużo osób myślało że ów kolega będzie naszym zięciem) radził , na wszelki wypadek dołożyć więcej rzeczy dla małego, bo odwiedzin przecież nie ma ...a położne bardzo niechętnie chcą donosić coś " nadprogramowego". Zawieźliśmy torbę prezentów - przywieźliśmy pudło. Ponieważ robili zamówienie w IKEI to od razu kupili mi szklanki i karafki na napitki. Zachęcałam też małża do wyprawy do Krzyżtoporu i Baranowa Sandomierskiego - uważam że samochód jest najlepszym miejscem na " poważne" rozmowy, żaden z pasażerów, bez względu na treść i wynik dyskusji, w biegu nie opuści pojazdu 8). Zmieniłam dzisiaj zdjęcie profilowe i dziękuję za dobre słowo jakie mnie już spotkało :D. Wrzuciłam kolejną porcję księgozbioru na półki i zaraz myknę pod prysznic...koszmarnie chce mi się spać, może uda mi się trochę pomarzyć sennie. Tymczasem porywam was w zieloność parkową. 

Nie mogę " odzyskać" głowy na zdjęciu profilowym więc " pyszczydło" wrzucam odrębnie ....nie straciłam głowy ( a przynajmniej nie całkiem) 

Zatem miłego popołudnia i wieczoru. Ahoj !!!

29 sierpnia 2020 , Komentarze (16)

bo nie chciało mi się spać, byłam wczoraj po południu na bardzo długim spacerze, fociłam, spotkałam sąsiadkę, pochodziłyśmy, pogadałyśmy wróciłam dość późno . Dd rana do roboty, zrobiłam chleby, dla nas i dla Paszczura , wyrastają - potem oddałam się lekturze , zrechotałam się do łez czytają " Na ustach grzechu" Samozwaniec...po prostu łkałam , to niezbyt " gruba" ksiażeczka, więc po jej skończeniu zabrałam się za kolejną pozycję teraz czytam " Przetrwają najpiękniejsi". Przed chwilą upiekł się placek drożdżowy ze śliwkami i kruszonką - też jutro zabierzamy do Paszczura, zapowiedziała nam że nie będzie gotowała bo nie ma siły. I dobrze....trochę prowiantu zawiozę. Ale się wczoraj nasłuchałam na temat nowego koloru kudłów....nakazano mi powtórzyć za miesiąc kolor...bo jest niezwykły i mnie w nim dobrze :D . U nas dzisiaj chłodno, rano padało i to całkiem mocno, na noc zapowiadają silne burze ...a mnie się okropnie chce spać....koszmarnie ale muszę jeszcze przecipieć co najmniej dwie godziny. Tymczasem zabieram was na przebieżkę, wśród zieloności. 

Miłego sobotniego wieczoru wam życzę i ....bye (pa) 

28 sierpnia 2020 , Komentarze (20)

spokojnie siedzieć na d....znaczy się odwłoku? Nie, nie mogę ...rano pognałam do Nożycorękiego - efekt ? A taki.

Przykicałam i telefon od kumpla - nasz projekt ścieżki przyrodniczej , przeszedł do finału budżetu obywatelskiego 2021, wartość 1 mln !!!! Więc walczymy o niego - no i okazało się, że bardzo przydatne będą moje zdjęcia z Królewskich Źródeł, żeby podobnie zaprojektować szlak bo to min tereny wzdłuż rzeki Kosówki 8) jak to dobrze robić setki zdjęć., Właśnie wydrukowałam kartę z karty do głosowania i zaznaczyłam wykrzyknikami nasz projekt i nakazałam ( paszczowo, nie ręcznie) małżowi, że ma agitować wśród swoich klientów, żeby głosowali na tenże projekt. No i się dzieje.....jutro pobawię się w piekarniczkę. Chlebek i drożdżowe ze śliwkami bo w niedzielę jedziemy do Ciężarówki - ostatni raz, kiedy jeszcze Kazik wewnętrzny żywot wiedzie. Wczoraj przyszło łóżeczko dla niego , muszę pomolestować dziadka niech je rozłoży, żeby je obejrzeć. Poza tym ....trochę chłodniej, co pozwala mi normalnie funkcjonować. Ale was i tak porywam w parkowe ostępy. 

I tym oto " aptymistycznym" akcentem w kolorze blue, żegnam się z wami na dzisiaj, życząc miłego popołudnia, udanego początku weekendu i masy radości. Ahooooooooooooooooooooooooj !!!!

27 sierpnia 2020 , Komentarze (19)

z tym nawałem zajęć. Wczoraj cały dzień w sądzie, przyszłam wypluta i odmóżdżona. A tak naprawdę połowę czasu przesiedzieliśmy. Pierwsza rozprawa , która miała być najdłuższą ( 400 stron dowodów, dostarczonych 19 sierpnia !!!!, a sprawa toczy się od 3 lat , dowody dotyczą lat 2017 -2019) odroczona do października. No i siedzieliśmy bezczynnie przez dwie godziny do następnej. W duchu klęłam na siebie, że nie wzięłam książki, ale zapomniałam i do tego nie wiem czego nawpychałam do torby, że była taka ciężka. Poza tym okazało się że sekretarka pozamieniała nam terminy rozpraw no i kobita mi rozwaliła plany na listopadowy wyjazd do Krakowa. Muszę pojechać później. Dobrze że sędzia wczoraj zajrzała do swojego kalendarza i nam powiedziała o jednym terminie  i zdziwienie, bo my mieliśmy inny termin wpisany na październik , zaczęło się sprawdzanie i okazało się, że zgadza się ( w dodatku u mnie, drugi ławnik miał inny termin wpisany) tylko jeden - wrześniowy termin. Ale sprawa tych posiedzeń ma być jeszcze wyjaśniana jak pani Renia wróci do pracy z urlopu. Poza tym wracając do domu poszłam wywołać zdjęcia - zdecydowałam że zostawię po sobie coś namacalnego. Niektórzy nie chcą oglądać zdjęć w laptopie , więc wydrukuję je. Przeglądałam kilka folderów sprzed trzech lat ( wtedy zaczęła się moja przygoda z fotografowaniem) i stwierdziłam że większości tych zdjęć bym dzisiaj tak nie zrobiła. Ale chcę je wydrukować ...żeby widzieć jak się zmieniało moje " widzenie" świata przez obiektyw. Ponieważ zdjęć będzie kilka tysięcy to wynegocjowałam z panem niższą cenę za odbitkę.  Dzisiaj mam panią do umycia okien, ale ona sobie będzie pracować a ja śmigam zrobić nastopne pazury. Jutro trochę luziku, tylko pójdę odebrać foty. Dzisiaj przyjadą rzeczy dla Kazika. Będzie oglądania :D.  Wczoraj kiedy wracałam do domu, trafiłam na początek wichury. Niebo zrobiło się granatowe i pierwsze podmuchy wiatru uderzyły, kiedy wychodziłam z parku. Aż dziw, że dolazłam te kilkaset metrów do domu bez żadnych szków ( w tym zwiania mnie z chodnika), bo przed snem czytałam , że wiatr powalił drzewo w parku koło mnie, w ogóle w Radomiu narobił szkód. Tymczasem porywam was na łono....natury, oczywiście8) 

Miłego dzionka, ahooooooooooooooooj !!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.