Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1054715
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 września 2016 , Komentarze (24)

tak, w pełni zasłużone lenistwo. Fizycznie jestem dętką. Nogi spuchnięte niczym balony i to takie...turystyczne :Dkręgosłup na szczęście szybko doszedł do normy. Hihihihi ale wczoraj zaskoczyłam gości, oczywiście na stole stanęły sałatki, wędliny, sery, chleb własnoręczny ...goście zjawili się prawie na czas , z małymi wyjątkami, ale...impreza zaczęła się ciut wcześniej, bo mama cukrzyk i trzeba ją było karmić . Pojawiający się goście dostali barszczyk ( który był bardzo chwalony) i kulebiak w cieście francuskim, z ową potrawą dostałam nauczkę...więcej go tak nie zrobię, zmieliłam mięso z rosołu i kapustkę Kiszona i to był błąd...cały farsz się wysypywał , no ale nic...nauka nie poszła w las. Goście oczywiście jedli, jedli i pili ...wszyscy na początku opijali się sangrią di cava , która zachwyciła nas rok temu w Barcelonie. Oczywiście to była moja improwizacja , bo zamiast cavy było proseco, wrzucam też do słoja kulki z melona...jak nasiąkną winem są przepyszne i ...zdradliwe :PP, do tego pomarańcze pokrojone w plasterki, fanta i ...gościom szumiało w głowie ...ale pili i pili. Obiecałam niespodziankę i wszyscy na nią czekali ...podaliśmy ( tu dziękuję moim siostrzeńcom i temu bardzo użytecznemu i drugiemu...który po raz pierwszy się upożytecznił) ciasto daktylowe z sosem toffi i lodami :D. Młodożenka myślała że wydębiłam przepis od szefa kuchni hotelowej a tu zonk, ja po prostu jestem uparta i jak czegoś potrzebuję to to znajdę. W każdym razie jedli ciasto, mlaskali, zamówienia na kawę szły, dzieć Długoręki (z osobistym ojcem) sypali, lali i donosili. Uwielbiam moich gości ( niektórych) za to że są samoobsługowi 8). Jak pożarli daktylowca to wjechał talerz z drożdżowym ze śliwkami i spod kamienia i się okazało...że to ciasteczko zrobiło furorę. A jak już pożarli ten wsad , to znowu pognałam z chłopakami do kuchni i rozparcelowaliśmy ...rolady. Jak wjechały na stół to usłyszałam " no najlepsze zostało na koniec" poczułam się bez mała jak ten ojciec  na weselu w Kanie Galilejskiej co to " najlepsze wino zostawił na koniec";). Nie ukrywam, że dopieszczenie kulinarne gości sprawiło mi wiele satysfakcji, niemniej przyznam, że przygotowania do tego dały mi porządnie w kość, człek jest wiekowy ale przede wszystkim, najbardziej upierdliwe są ułomności wywołane chorobami ...wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr. aaa dziecki zostały przesłuchane , ten Singapur to tylko baza wypadowa , tak jak myślałam, przez miesiąc planują szaleć po Azji: Wietnam, Kambodża, Tajlandia, Bali i co im tam w duszy zagra....tego im zazdroszczę...mykania po świecie. Cóż pozostaje mi nadal wierzyć w lotto , bo w nieznanego testatora juz przestałam :p. Dobra idę się lenić, bo za oknem żar się potęguje. Cudownej niedzieli panie i panowie (uff)

9 września 2016 , Komentarze (30)

jestem dzisiaj...czyli jednym słowem Tornado (smiech). Matko od rana z jęzorem na brodzie, choć trzymając się końskiej tematyki to powinnam powiedzieć na uździe. Rano przybyła Długoręka, podrzuciła mnie do kata, który dzisiaj zrobił mnie godzinę wcześniej, potem pognałam po wędlinę, kupiłam pomidorki u " ludzi" nie u handlarzy, kupiłam też maliny i jeżyny i zamiast jednej rolady , będą dwie , jedna z tym druga z tym. Przygnałam do chałpy ( jak mawiają niektórzy) , nastawiłam kolejne pranie, zrobiłam chleb , bo mam zamówienie, jedno dla kumpeli Długorękiej a i mój Kat stwierdził że chleb pyszny i on tez poprosi, no ale jemu upiekę w poniedziałek, bo muszę zakwas podkarmić. Chleb się robił, a ja odpajęczyniłam i umyłam męzowski salon...co się pardon kurw przy okazji nasadziłam to moje ...Boże ten chłop to totalny bałaganiarz, no dobra ale ogarnęłam, potem pokój dziecków ( tylko podłogę umyłam) , potem zrobiłam ciasto daktylowe , chleb już wyrastał, ciasto się piekło a ja wymyłam łazienkę, potem padłam ...na 5 minut, musialam się nawodnić(deszcz), podniosłam ciele , niechętne jak cholera zrobiłam roladę, którą właśnie przed chwilą odarłam z papieru i zawinęłam w ściereczkę, zaraz biorę się za następną. Potem już tylko umyję podłogę w łazience, mojej sypialni i na korytarzu. Kuchnię sobie zostawię na jutro bo jutro będę robiła sałatki. Aaaa jeszcze farsz do kulebiaka doprawię i podsmażę...potem przyjedzie kandydat na kolejnego zięcia i to będzie dosyć na dzisiaj. I koniec i kropka. Przepis na ciasto spod kamienia wrzuciłam już kobietki na bloga ( ruda-z-garami) aaa no właśnie jeszcze polewę do ciasta zrobiłam. A ciacho wygląda tak 

cudnego popołudnie lecę robić biszkopt na druga roladę :D Bye

Aaaaaa zapomniałam jeszcze usmażyłam nowość ...konfiturę z gruszek z dodatkiem imbiru i skórki cytrynowej oraz soku, podobno świetnie smakuje z serami pleśniowymi, a oczywiście deska serów jutro będzie w menu obowiązkowo :PP Teraz to już więcej grzechów nie pamiętam 

Łooooo matko jednak pójdę żywcem do piekła, właśnie odkroiłam brzeżek lekko ciepłego ciasta daktylowego ( takie powinno się je jeść) normalnie moi goście mają jutro zapewnioną kulinarną rozpustę. Do tego ciasta podam sos toffi ( własnoręcznie wyprodukowany ) i lody waniliowe. Serio serio piekło się cieszy na moje przybycie (impreza)

7 września 2016 , Komentarze (28)

dla szalejącego ciela ( mam nadzieję że nie nie tylko dla mojego ciela) proszę zrobić sobie filiżankę kawy albo ...czekolady i.......

Złotogłowe słońce

Układam wygodnie

Na poduszce śliwkowych fioletów

 

Rudolistną kołdrą

Otulam starannie

Coraz bardziej zziębnięte stopy

 

Srebrnonitkim powrozem babiego lata

Unieruchamiam

Wrześniowe okiennice

 

Naciągam twoje ramiona

Niczym malinowy szal

I milcząco rozstaję się

 

Z latem

5 września 2016 , Komentarze (17)

nie mamy w kraju bezrobocia. No podobno, w Radomiu dalej jest, byłam dzisiaj w PUP, następna wizyta w listopadzie. Nie chce mi się narzekać na brak pracy na rynku pracy oczywiście, bo w domu to piekę następną szarlotkę, a jutro będzie pyszny chlebek, który opędzluję jeszcze nie wiem komu:?. No tak coś tam robię, ale kasy z tego nie mam a przydałoby się trochę kici kici. Ale wracając do bezrobocia, po cholerę są te urzędy pracy...na drzwiach mojego wisi taka tabliczka...aktywizacja bezrobotnych, sorry...sracja a nie aktywizacja. Powiedziałam kobiecie, która dwa miesiące temu robiła dla mnie profil...nie pójdę do fizycznej pracy bo się do niej nie nadaje, droższe mi zdrowie niż najniższa krajowa , dziura w kręgosłupie, niezbyt sprawny nerw kulszowy nogi no i zerwany przyczep mięśnia podłopatkowego, niczego nie dźwignę, nie powinnam przesuwać, naciskać. Generalnie, fizycznie....zero. Mówię babom , że ja bardzo chętnie bym się uczyła, czegoś co mogłabym wykonywać w ramach swoich ograniczeń. Od dwóch lat nawet nie pisną o jakimkolwiek szkoleniu, jak sama nie zapytam to cisza. Kasa na działalność? Tia była ...dla ludzi do 30 roku życia. zresztą ...z przyczyn finansowych, nie ukrywam że nie opłaca mi się powrót do działalności gospodarczej, bo wracam na pełną składkę. A tak poza tym to następnym razem zapytam jak to się ma do przepisów prawa zabraniających dyskryminacji, że na tablicy ogłoszeń w urzędzie pracy pojawia się tekst ogłoszenia i widać w nim - tylko dla osób do 30 roku życia. Ręce i nogi opadają. No wybaczcie kobietki ale taka dzisiaj jestem wkur....na . A to wszystko przez Gowina i jego pier...nie w radiu ZET, akurat małż włączył jak mnie podwoził do bidy...no oczywiście piana mi na pysk wypłynęła jak posłuchałam ministerialnego bełkotu. Może mi się zaraz poprawi ...bo mi kolejna szarlotka zaczyna pachnieć z piekarnika ....cynamon ogarnia kuchnię i wpełza mi do sypialni. Czekam na powrót Paszczura , który musiał pojechać na uczelnię złożyć jakieś tam obiegówki, żeby ją do obrony dopuścili. Jak się nawróci jedziemy po zakupy, menu na przyjęcie sobotnie już opracowałam , od jutra pora pomału je realizować. A propo dawno, dawno temu ( kiedy po ziemi chodziły smoki) piekłam takie ciasto ...spod kamienia, pomyślałam sobie że po latach wrócę do niego, bo można je upiec wcześniej, a u mnie ....chętnych do żarcia w bród więc ciast musi być kilka :D, znalazłam w internecie przepisy, ale coś mi kołatało że ja inaczej je robiłam . Ileż się wczoraj naszukałam mojego hist(e)orycznego zeszyciku z przepisami ale...sukces(puchar) zeszyt mam....i jutro będę produkowała owo ciacho...niech sobie dochodzi do siebie przez co najmniej 3 dni8) Miłego popołudnia 

Mówcie mi dzisiaj Ewo, a to rajska szarlotunia ....

jeszcze ciepła :p

2 września 2016 , Komentarze (23)

He hehehe....my tu z Długoręką pierdaczymy o asertywności a osobiście...bardzo proszę. Jakiś czas temu siestra stwierdziła " upiekłabyś chleb, brałabym od ciebie" , no dobra...na moment zawiesiłam się w przygotowaniach weselnych , ale ..jak już doszłam do siebie i do kuchni 8) ( zresztą nie wiem co musiało by się stać żebym tam przestała bywać) to nastawiłam świeżutki zaczyn na chlebek i wczoraj rach ciach ciach upiekłam razowiec z ziarenkami słonecznika i jak się Wypierdek Mamuta zameldował wieczorem to jej oświadczyłam " chleb ci się piecze" , zaskoczyłam ją ( " przestraszyliśta się?" , to taka rodzinna anegdota(smiech)) ale przyjechała i zabrała wieczorem gorący chlebek...z blachą i ściereczką . Dzisiaj przybyła i piknie mi zapłaciła ...nawet więcej niż chciałam. Pochwaliłam się katowi i on też oświadczył ...że może i on by kupował chleb ode mnie. A wczoraj Paszczur zwiózł następne jabłka, ledwie je położyła na szafce oświadczyła " a może by tak szarlotkę upiec, bo jutro przywiozę następne" ożesz ty ...w kieł szarpana i w ząbek czesana...raz dwa trzy i zanim pojechałam z nią po zakupy, to już w garnuszku smażyły się jabłuszka. Dzisiaj przylazłam z katowania i pierwsze co tu buch ..do robienia szarlotty....ech kobietki ...moje stracone kilogramy poszły się je...znaczy puszczać. Po prostu ciacho wyszło boskie...delikatne jak puszek ( robię od jakiegoś czasu na tym samym przepisie tylko nakładki owocowe na wierzchy wymieniam:p)m kruszonka cynamonowa chrupiąca ...no pożarłam dwa kawałki ciepłej szarlotki i ubolewałam bardzo szczerze że nie posiadam w zamrażarce lodów waniliowych ...karygodne zaniedbanie, powinnam się ukarać. Paszczur wpadł..wypił kawę, pożarł ciasteczko ...pozachwycał się pomlaskał, urżnął pół porcji z blaszki, owinął troskliwie i wywiózł do Łodzi . I bardzo molto very good . Ale jeszcze zdążyła krzyknąć....ciotka Kaśka ma jablka ....ale możesz wziąć kilka .Oooooooooooo ty....gadzie podstępny! (loser) I co, ryknęłam, sugerujesz że w poniedziałek byś szarloteczkę pożarła świeżą? Uśmiechnęła się bezwstydnie, zakręciła na pięcie i tyle ją widziałam. Hmmmm...oczywiście że usmażę jutro jabłka a w poniedziałek upiekę ciasto ...zresztą po niedzieli to już non stop coś będę pichciła na imieninową imprezkę. Heeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeejjjjjjjjjjjj.....się narobię, asertywna oślica dardanelska;) Miłego początku weekendu kobietki 

1 września 2016 , Komentarze (16)

czyli " pani cura domestica" pomyła naczynia, łazienkę, podłogi, zrobiła pranie i może odpocząć i się wysuszyć, bo pot mnie zalewa(uff). Wykonałam wszystko co zaplanowałam iiii...jestem zła. Zadzwoniłam na pływalnię, planowałam od jutra już przemierzać morza i oceany , nooo planować to ja mogę. Te wstrętne ludzie ...zepsuły basen. (kreci) cały lipiec był zamknięty, przerwa techniczna, dzwonię przedwczoraj , bo w swej naiwności pomyślałam że może już w tym tygodniu wrócili do " rozkładu " roku szkolnego i co? I usłyszałam że teoretycznie to mam rację, ale praktycznie nie działają bo jest awaria. Miałam zadzwonić dzisiaj czy jutro można pojechać...właśnie zadzwoniłam, jeszcze nie ma decyzji czy otworzą jutro, ale miła pani mnie poinformowała że od 6 do 8 będzie zamknięte bo Radpec im ciepłą wodę odcina. No to niech mnie pocałują w podogonie..przez szybkę, żebym zarazy nie dostała. Pojadę dopiero po 10 :<. Nie ma rady, trzeba się z kijkami przeprosić, trochę chłodniej się zrobiło, to trzeba będzie śmignąć wieczorkiem do parku . z milszych wiadomości ..uknułyśmy wczoraj z Długoręką niecny plan ...Boże broń, żadna zemsta ot po prostu ...osiągnięcie statysfakcji przy pomocy " pięknym za nadobne" , na realizację musimy nieco poczekać. Dziecki nowoożenione lecą do Singapuru 17 stycznia wracają po miesiącu...ciekawe jak oni przeżyją miesiąc bez alkoholu :?, wczoraj przeczytałam że  0,5 l wódki kosztuje tam w przeliczeniu na nasze 1000 zł :PPWydałam polecenie paszczowe, żeby się zaszczepili od malarii, dżumy , tyfusu, cholery i diabli wiedza czego jeszcze ...od czegokolwiek co można złapać w Azjii, o dziwo Paszczur grzecznie przytaknął. Więcej grzechów nie pamiętam za to życzę pięknego pierwszego wrześniowego dnia . Bye

31 sierpnia 2016 , Komentarze (28)

To służę...niech to pardon szlag...mało że w ubiegłym tygodniu się męczyłam nocami , bo mnie we śnie nawiedzała pewna osoba, to dzisiejszej nocy ..ekstra kumulacja : lotto, ekstra pensja i cała reszta . Obudziłam się koło...no właśnie ...koło, ciemno było, poczłapałam do łazienki, wróciłam, zaległam i stwierdziłam, że coś nie słyszę tego " deszczu", który włączyłam z wieczora ...wsłuchałam się ..jest , ale baaaaaaaaaaaardzo cichutkie nagranie, jako leniwcowi z urodzenia, nie chciało mi się wyciągnąć koniczyny i podkręcić głośności, więc " porzucałam się w pościeli" jak śpiewa pan Maleńczuk, w końcu otulił mnie Morfeusz i się zaczęło..... Jakaś sala koncertowa, podobno jestem w Kołobrzegu z małżem :?! Ja na koncercie jego niet, co jest normą. Występuje jakiś ciemnoskóry jazzman....rewelacja , jeden bis, drugi bis ...koncert się przedłuża, potem jeszcze jakieś uroczystości, jakaś awantura przy rozdawaniu nagród, okazuje się że jestem w towarzystwie młodych krytyczek prasowych. Koniec balu panno lalu, wychodzimy i .....okazuje się że jedna panna smyk, druga ma za 10 min autobus, ja stoję przed taksówką , podaję adres ale pan nie proponuje kursu. W końcu mi wyjaśniono że to " 10 minut spacerem w tamtą stronę" hmmm...odważna , a raczej bezmyślna to ja byłam jak miałam 20 lat, teraz nawet w realności, sama po nocy nie polezę. Ale w moim śnie nie mam wyjścia, wymyśliłam sobie że pójdę brzegiem morza ...będzie prościej ( i bezpieczniej), wyruszyłam ...przed siebie, pierwsza niespodzianka muszę przejść wąską ścieżynką obok ..cmentarza, nie boje się...noc księżycowa, cmentarz stary z zabytkowymi nagrobkami , śnieg skrzypi pod bosymi stopami...no właśnie ja w kreacji letniej a idę po śniegu, ale ok. Doszłam do portu..nie mam wyjścia muszę iść w lewo...tylko mały problem, nie ma plaży, jakieś wąskie murki, strome zbocza pagórków , trawa , oczami wyobraźni widzę jak z tą moją " niesprawną" nogą , będę się ześlizgiwała , no ale wyjscia nie mam muszę iść, jakby tego było mało nagle widzę na morzu scenę niczym z Godzilli....ogromna ciemnozielona ściana wody pędząca do brzegu, załamuje się...ogrom białej piany...na szczęście tylko mnie ochlapała, drepczę więc po tym nadbrzeżnym ustkoku i widzę następną masę wody kształtującą się w falę. Nagle za mną pojawia się dwóch mężczyzn...z rozmowy i fizjonomi wynika że co najmniej jeden z nich to morderca, który niedawno wyszedł z więzienia. czuję ciarki na grzbiecie ale idę dalej przed siebie, wokół budzi sie dzień , piękny, słoneczny, idę przez ogrody pełne kolorowych kwiatow, nagle dochodzę do płotu i koniec...płot drewniany, żadna deska się nie uchyla, na płot nie mam się jak wspiąć, jest furtka na sąsiednią posesję ale....na posesji szaleje wielki wilczur, no przecież nie będę o świcie darła się na cały głos , żeby ludzie zamknęli psa , bo ja chcę przez ich podwórko wydostać sie na ulicę. Nagle za moimi plecami pojawia się " morderca" proszę go, żeby mi otworzył bramę od strony plaży bo muszę do męża , który na mnie czeka i pewnie się niepokoi( hehehehe(smiech)) Pan sie głupio uśmiecha i kątem oka  zauważam jeszcze trzech panów o mało przyjemnych twarzach, w tym dwóch śniadych , oczami wyobraźni widzę gwałt zbiorowy więc jednak ryzykuję spotkanie z psem , licząc na działanie mojego uroku osobistego , a tu dupa z króla, przy furtce pojawia się para staruszków ale jakaś dziwna. On wysoki siwy, surowy z wyglądu,ona malutka ,drobniutka o ogromnych , czarnych źrenicach no i babcia do mnie z zębami ....więc ja ją haps za gardło chwytem kobry i ...czuję uginające się pod palcami kosci, martwą babcie wpakowałam do jakiegoś worka i zaczynam nią machać wokół siebie niczym nunczaku , bo panowie zbierają się wokół mnie ..dwóch zmasakrowałam staruszką na krwawą miazgę, przy tym drę się niczym opętana żeby młotem odbili kłódki na które zamknięta jest ta cholerna brama od plaży, w końcu próbuję wykopać którąś deskę w tej bramie , wypatrzyłam cieńszą deskę i ......obudziłam się . 7 40 ...masakra a jednocześnie chwała Bogu, ze to koniec koszmaru. Jak widzicie scenariusz horroru gotowy, oczywiście wszystko w kolorze . Miłego dnia kobietki, lecę w świat .

30 sierpnia 2016 , Komentarze (31)

rzeczy niebywała, choć bardzo lubiana przeze mnie . Zlewy puste, kuchenka też, obiad podszykowany, zaraz idę do kata, potem małe zakupy na targu - pomidory i czosnek. Wieczorem wizyta u mojego doktorka " kobieciarza" . Wczoraj miałam rozwalony dzień ...nie z winy klientki, ale pani z pomocy społecznej, no cóż siła wyższa, potem miałam wielką kumulację ....obiad dla Paszczurzycy , klientkę, okazało się, że jeszcze jeden wniosek muszę jej napisać, ale na szczęście obiadu nie spaliłam, a nawet fajnie, że się wołowe " kiełbaski" przypiekły, bo po wpakowaniu do tortilli na sałatkę z sałaty lodowej, ogórka i świeżej papryki były idealne:D. dzisiaj będzie warzywnie ...placki z kalafiorem, bo mogę je upiec i spokojnie pojechać do lekarza, placki zostaną pożarte. W tegotygodniowych planach mam też placki z cukinii z wędzonym łososiem, ale to pod koniec tygodnia, jutro będzie rybka . Piękny dzień mamy kobietki, pięęęęęęęękny. Idę wzburzyć włos, wciągnąć " penisówki" i hajda niech mnie dręczy, męczy i katuje . Miłego wtorku 

28 sierpnia 2016 , Komentarze (28)

czyli nowożeńców zamachujących się na tort i dwa pokolenia babcia i wnuczka :D jakość nienajlepsza, bo to ktoś telefonem pstryczał :D 

25 sierpnia 2016 , Komentarze (32)

Źdźbłem słonecznego promienia

Mieszam lato w wysokiej szklance

Świeżo usiekanym wiatrem

Posypuję plasterki kuszących poranków

Rozedrgany żar południa

Obłaskawiam chłodnikiem gęstego cienia

Wilgotną słodycz nocy

Przełamuję pieprzną ostrością planet

 

Gościu...

Siądź przy mym stole

Zaspokój...

Całoroczny głód

miłego , letniego dnia :D 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.