Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1055213
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 sierpnia 2016 , Komentarze (24)

zmieniłam mój katowski harmonogram. Od tego tygodnia pozwalam się katować 2 razy w tygodniu. Wczoraj 10 min. poświęciliśmy mojej du...pardon rwie ...O matko i córko...toć to gorsze niż sobie wyobrażałam. Owszem rozmasował pośladek ale delikatnie, za to kręgosłup lędźwiowy, normalnie myślałam , że mu prysnę z łóżka. Ja cię pierniczę....sprawdziłam siniaków nie ma ale boli przy dotyku, boli kiedy oprę plecy o oparcie krzesła ale...rwa sobie poszła w piz....albo i dalej i niech nie wraca, bo naprawdę ten masaż to nic miłego. A tak poza tym niespodzianka...leżę na stole, ktoś dzwoni, mój milutki kat chciał mi dać smarkfona, ale mówię ...masuj...skończymy oddzwonię. Okazuje się że to siostra małża , dzwoniła przestraszona , bo moja teściowa ma ..halucynacje. Całą noc nie spała bo widziała " ukochanego wnuka swojego jedynego" z dziewczyną, rzekomo mieli u niej nocować. Potem jak przyszła W. to widziała obok niej M., której nie było, za moment widziała przy drzwiach jakąś kobietę w zielonym ubraniu. W. zadzwoniła przerażona czy to może być sprawka zaćmy, powiedziałam że wg. mnie nie bo przy zaćmie to się widzi mniej a nie w nadmiarze. Ale poradziłam zrobić badanie moczu, bo teściowa ma problemy z nerkami, okazało się, że pani doktor już wypisała skierowanie na badania ale moczu nie dała bo " robiony był w czerwcu" . Wybaczcie nosz kurwa mać...ma pacjentkę, która jest leczna nefrologicznie i krowa nie kontroluje jej....szlag mnie autentycznie trafia, ten nasz cholerny system ( nie tylko w służbie zdrowia) jest chory, a tam chory, zgniły do szpiku kości. Nie chce krakać ale na moją logikę, nerki kiepsko pracują, krew nie jest należycie oczyszczana i organizm po prostu jest zatruty, stąd takie objawy jak halucynacje, no ale zobaczymy...teściowa czeka na wizytę lekarza. A o badanie moczu kazałam się wykłócić . Po tych wieściach postanowiłam się zrelaksować i zaprosiłam Paszczura do kina ...pojechałyśmy późno wieczorkiem na Boską Florence , polecam, film utrzymany w klimacie lat 40 tych ubiegłego wieku, świetnie zagrane główne role, obok nas siedziała pani która miała tak okropny śmiech, że jak zaczynała się śmiać, a robiła to dość często i namiętnie, to człowiekowi włos się jeżył, taki śmiech słyszałam po raz pierwszy w życiu, rzekłabym że to śmiech ...upiorny. Ale ....muszę wam powiedzieć że na film przyszło sporo młodzieży i to takiej 15 -16 letniej, jak wchodzili to powiedziałam do dziecia, że chyba filmy młodzież pomyliła a tu......ja się pomyliłam , byli bardzo kulturalni, co rzadko ostatnio zdarzało mi się zauważyć w kinie, bardzo grzeczni, żadnych prostackich komentarzy, a po seansie wymieniali między sobą, bardzo ciekawe i dojrzałe uwagi. Podsłuchałam bo pełzłam ku wyjściu za nimi. Brawo młodzieży, brawo, laliście miód na moje serce.  Kompletnie nie zgadzam się z opinią " krytyczki" jaką przeczytałam na temat tego filmu, pocieszające jest  to , że prawie nikt sie z jej opinią nie zgodził. No i to by było na tyle, idę ogarnąć kąty, bo dzisiaj będę pomagała w temacie nabywania spadku. ( nie wagi). Ahoj kobietki, ahoooooooooooooooooooooooooooooooooojj

22 sierpnia 2016 , Komentarze (46)

Najpierw się poryczałam jak zobaczyłam córkę na szczycie schodów obok ojca, no koniec....wszyscy mi tu szepczą nie rycz a ja w bek. W czasie ślubu łzy udało się opanować, ale przy życzeniach tak mnie rozwaliło że nie wykrztusiłam ani słowa , dobrze że wszystko napisałam. Potem się zaczęło ..spokojnie, bezprzyśpiewkowo, bez gorzkiej wódki i różnych takich, generalnie, to cały klimat przyjęcia wpisał się w klimat miejsca. Ba ..nawet z atrakcjami , zaadoptowaliśmy Kazika , czyli miejscowego pieseła, który przybył na przyjęcie ale grzecznie trzymał się powierzchni tarasu, gdzie był intensywnie dokarmiany. Jedzenie bardzo smaczne i jak to bywa ...w ilościach ogromnych, fakt, że ja tylko jadłam gorące dania, z przystawek spróbowałam przepysznego musu z pstrąga i faszerowanego kurczaka, słyszałam że polędwiczka w cieście francuskim z kurkami była pycha ..ale ja nie miałam gdzie tego włożyć..nawet ciasteczek wszystkich nie spróbowałam, tort weselny dziubnęłam, żeby wiedzieć jak smakuje ( był pyszny) i oddałam małżowi..koniec...pojawił się zbyt szybko po łososiu :D ( tort nie małż) . Zdjęć mamy spooooro, hehehe w pewnej chwili bodajże przy " Bałkanicy" z ust dziewczyn padł tekst " no to pokażemy co potrafimy" na co panna młoda stwierdziła " no nie wiem czy Beti nas nie przebije" , przebiłam a co ...potem przygnała do mnie jakaś koleżanka dzieciaków i pochwaliła ..jakam żywiołowa, królowa parkietu i wogóle i zadała pytanie " pani z rodziny" ? na co odpowiedziałam " tak jestem matką panny młodej" - mina koleżanki bezcenna (smiech), szkoda że nie zapytałam która z pań była obstawiana jako mama mojego dziecka:?.Zdjęć powinno być tyle że coś wybiorę na " przechwałkę". Nawet mamy zdjęcie duetowe z Długoręką, na ściance ;), bo takie zamówienie siestra dostała, że mamy sie obfotografować jak wyglądałyśmy ...no to zmusiłyśmy panią " Pstrykawkę" do uwiecznienia nas w tej wiekopomnej chwili . Swoją drogą pierwszy raz widziałam i słyszałam siostrę jak jęczała, że zaraz jej ten bandaż " elektryczny" pęknie, co to miała nim omotać talię :PP ale dzielnie choć powoli wtłaczała w siebie tort . Kreacje zrobiły furorę, zwłaszcza ta " ślubna"  muszę zadzwonić do krawcowej i przekazać jej słowa uznania. Ale żebyście nie myślały że wszystko było cudownie to w trakcie wywijania z małżem w takt " ma ma ma mama Maria ma " poczułam że moja lewa noga pogrąża się w potężnym skurczu , co przyznam , mnie przeraziło, bo do tej pory owe skurcze pojawaiały się w trakcie spoczynku ciela, dzielnie dohulałam do końca i co? I ....dupsko mnie bolało dwa dni, cholerna rwa kulszowa mi się usadowiła w pośladku i nodze , na szczęście tylko do kolana, ale kuśtykać kuśtykałam do dzisiejszego poranka. Co nie przeszkodziło mi oczywiście pomachać tym i owym ( bolesnym) w rytm " prawy do lewego" . Zresztą jedyne co zostało skrytykowane to DJ, choć ja tam w niego kamieniem bym nie rzuciła, no ale większość tak , a co niektórzy to nawet głazami :D. Po wczorajszym śniadanku zapakowaliśmy Ferdka jadłem ( ciasteczek dostałam tylko tyle co dla niezwykle pożytecznego siostrzeńca) , częścią napitków oraz babcią i wróciliśmy do domu, gdzie spadły na nas po południu części rodzin i wyszły z torbami pełnymi żarełka i chwała Bogu, bo kto by to przetrawił :D:D :D i tak oto zdawszy wam relację wracam do szarej rzeczywistości , dosłownie, dobrze że w sobotę , zgodnie z moimi czarami , pogoda była boska:p Miłego poniedziałku dziewczyny. 

PS. a to ja w pokoju hotelowym, przed obleczeniem się w kreację nr 1. 

22 sierpnia 2016 , Komentarze (14)

Najpierw się poryczałam jak zobaczyłam córkę na szczycie schodów obok ojca, no koniec....wszyscy mi tu szepczą nie rycz a ja w bek. W czasie ślubu łzy udało się opanować, ale przy życzeniach tak mnie rozwaliło że nie wykrztusiłam ani słowa , dobrze że wszystko napisałam. Potem się zaczęło ..spokojnie, bezprzyśpiewkowo, bez gorzkiej wódki i różnych takich, generalnie, to cały klimat przyjęcia wpisał się w klimat miejsca. Ba ..nawet z atrakcjami , zaadoptowaliśmy Kazika , czyli miejscowego pieseła, który przybył na przyjęcie ale grzecznie trzymał się powierzchni tarasu, gdzie był intensywnie dokarmiany. Jedzenie bardzo smaczne i jak to bywa ...w ilościach ogromnych, fakt, że ja tylko jadłam gorące dania, z przystawek spróbowałam przepysznego musu z pstrąga i faszerowanego kurczaka, słyszałam że polędwiczka w cieście francuskim z kurkami była pycha ..ale ja nie miałam gdzie tego włożyć..nawet ciasteczek wszystkich nie spróbowałam, tort weselny dziubnęłam, żeby wiedzieć jak smakuje ( był pyszny) i oddałam małżowi..koniec...pojawił się zbyt szybko po łososiu :D ( tort nie małż) . Zdjęć mamy spooooro, hehehe w pewnej chwili bodajże przy " Bałkanicy" z ust dziewczyn padł tekst " no to pokażemy co potrafimy" na co panna młoda stwierdziła " no nie wiem czy Beti nas nie przebije" , przebiłam a co ...potem przygnała do mnie jakaś koleżanka dzieciaków i pochwaliła ..jakam żywiołowa, królowa parkietu i wogóle i zadała pytanie " pani z rodziny" ? na co odpowiedziałam " tak jestem matką panny młodej" - mina koleżanki bezcenna (smiech), szkoda że nie zapytałam która z pań była obstawiana jako mama mojego dziecka:?.Zdjęć powinno być tyle że coś wybiorę na " przechwałkę". Nawet mamy zdjęcie duetowe z Długoręką, na ściance 

14 sierpnia 2016 , Komentarze (34)

i będę bogatsza o następne dziecko ...dzisiaj odpoczywam po ich pobycie i testuję wersję makijażu weselnego :D:D miłego leniuchowania 

11 sierpnia 2016 , Komentarze (18)

uratowałam nas przed mordem. Nie ma wyjścia ja powinnam pierwsza zabić małża, posiekać, posypać wapnem niegaszonym żeby ocalić resztę rodziny. Wczoraj wieczorową porą palił jakieś papiery w piecu, lekko waniało, padał deszcz zapach palonego papieru snuł się w okolicy. budzę się w nocy i czuję dziwny smród...pierwsza myśl " cholera ...gdzieś topi się izolacja i przewody elektryczne" wywlekłam ciele z łoża ..podążam w stronę drzwi sypialni a tu widzę ( bo w kuchni oczywiście niezgaszone światło) kłęby dymu i czuję smród silniejszy ..myślę matko jedyna co on wrzucił do pieca...wywala mi przewodem wentylacyjnym w kuchni , co ta cholera paliła ...dym i smród nie do zniesienia , gryzący. Wchodzę do kuchni i co widzę...na kuchence garnek, a spod pokrywki wydobywają się kłęby dymu niczym w pracowniach Hogwartu na zajęciach praktycznych. Oczywiście polazłam do salonu i warczę " wstań" , słyszę mamrot...co ? co ? co? warczę dalej " wstań i sprzątnij kuchnię" . Wstał , powlekł się do kuchni, wyniósł spalony garnek. I co się stało ? Zwróciłam mu wieczorem uwagę, że indyk którego kupił w niedzielę niedługo opuści lodówkę i mój mądry małż oświadczył psicy ...dostaniesz indyczka, po czym nastawił tego indyczka do gotowania , ustawił palnik na maks i poszedł spać. Dobrze, że ktoś w tym domu ma nieprzegniłe przewody nosowe i smród mnie obudził. A odór ów utrzymywał się dłuuugo, bo jak Długoręka z dzieciem przybyli przed 8 to jeszcze cuchnęło. Zakazałam odzyskiwać spalony garnek...kazałam to cholerstwo wyrzucić, chociaż jaśnie pan zapewniał że wyczyści. Ani mi się śni używać przepalony gar. To nie pierwszy taki numer, kiedy coś nastawia i usypia, już milion razy prosiłam, jak coś pieczesz albo gotujesz...powiedz mi, ja mam taki wewnętrzny " zegareczek", jak wiem że coś tam parkocze to nie usypiam tylko czuwam aż gotowanie się skończy. Dobrze, że okno u mnie otworzone na całą szerokość i drzwi od chałupy też...a przecież te opary absurdu były wyjątkowo jadowite. Aż strach się bać co by było ..jakbyśmy tak wzorem " normalnych" ludzi bali się powietrza. Ufff...i takim to cuchnącym akcentem rozpoczął się mój dzisiejszy dzień ( dosłownie , bo alarm wszczęłam o 1 15 ) a teraz maszeruję robić pazury odnóżne, a potem krawcowa i alkoholizowanie się do nieprzytomności z dawno nie widzianą koleżanką z podstawówki. Hmmmm....czy mogę to potraktować jako wieczór.....przedteściuńkowy? Miłego dnia 

10 sierpnia 2016 , Komentarze (13)

Wczoraj miałam ostatni " luźniejszy" dzień, teraz już codziennie coś. Wykorzystałam dzień i pojechałam do znajomych, jej podrzucić kremy a z jej synową umówić nas na pazury, bo moja pani kosmetyczka wyjeżdża w piątek. Jeszcze jutro zrobi mi pedicure, ale moich " wspaniałych" pazurzy odgórnych nie da się teraz zrobić, bo wszystko by w cholerę spadło , więc Paszczur pojedzie ze swoimi końcówkami we czwartek po pracy, a ja pojadę w piątek. Przywitały mnie ciepłe słowa . Kobietki nie widziały mnie długo i babcia Tereska stwierdziła " schudłaś dziecko i to sporo ...widać" :d:D i tak jak niektóre z was nie chciała mi uwierzyć że moje ciele waży 111 kg :D:D . Popołudniem byłam bolejąca....chyba Paszczur przywlókł jakiegoś wirusa ze stolicy...skręcało mnie z bólu żołądka, non stop słyszałam brrrrrrrrrrr, wrrrrrrrrrrrrrrrrrr, gulgulgul i spring do wc . dało mi do wiwatu , ale pomogła wielka dawka marokańskiej mięty. Dzisiaj szaro, mokro i smętnie ale to nic ...to też jest dzień a poza tym droga do i od kata będzie milsza bo mniej upierdliwa . Życzę wam udanego dzionka :D Bye, bye 

6 sierpnia 2016 , Komentarze (46)

Witojcie ....dzisiaj króciutki news. Ta sukienka wisiała w szafie 4 lata , kupiłam bo " byłam pewna, że to rozmiar jaki noszę" , do rozmiaru doszłam dopiero teraz :D:D ale cieszę się z tego , niesamowicie :D 

5 sierpnia 2016 , Komentarze (8)

Wlecz się obok siostrzeńca :D. Idę ci ja sobie idę od mojego kata ku chałupie, aż tu za przejściem słyszę a potem widzę kątem oka że coś lezie tuż obok mnie i mnie nie mija...co prawda torba na drugim ramieniu, ale mnie ten " krok w krok " zaczyna irytować, unoszę łepetynę już otwieram ust korale żeby rzec " idź duszo potępiona i nie wlecz się obok mnie " odwracam ćwarz...i kogo widzę ....radośnie uśmiechniętego synunia Długorękiej, dzieć lazł do " jedynej, najukochańszej cioci" czyli mła8). Powlekliśmy się razem , zawlekłam go jeszcze do sklepu, bo chciałam coś tam zakupić mamie ale akurat jeszcze tego nie było. Wyłazimy ze sklepu a dzieć mówi..." oj chyba w coś wszedłem" a ja rzucam okiem i co widzę...20 zł na ścieżce, on zajął się oczyszczaniem obułwia a ja się schyliłam i nie 2 ale 3 dyszki znalazłam. I uradowana oświadczyłam " jak będziesz ze mną chodził, to możesz częściej włazić w taką " kupę" na szczęście" (smiech) Znaleźne poszło do mojego tajmnego słoiczka gdzie są wygrane i od dzisiaj znalezione , dziecko dostanie kawał placka i zaraz zrobię nam tortille z wsadem :D - swoją drogą jak tak mi przyniesie szczęście jeszcze ze dwa razy to mu nadam ksywkę amulecik. 

5 sierpnia 2016 , Komentarze (16)

kiedy okazuje się, że jestem skuteczna, że moja wiedza nie jest do niczego. Miło mi bardzo, wczoraj wieczorem dostałam smsa " pani Beato zapraszam jutro na kawę, albo po niedzieli" .  To sms od mojej ulubionej klientki, bardzo miła kobieta z ogromną wiedzą w swojej dziedzinie ..i zbyt wielkim sercem, ciągle za kogoś płaci ..a to za byłego męża , a to za brata , u którego postępuje choroba . Wydmuchał ją pan " adwokat" przejęłam sprawę w środku toku i ...wczoraj kobieta dostała umorzenie zwrotu przez brata, kilku tysięcy złotych dla PFRON :D naprawdę się cieszę, a jednocześnie po raz kolejny mogę zobaczyć jak " zawodowcy" mają w głębokim poważaniu klientów. Nie rozumiem takiego podejścia do drugiego człowieka i nigdy nie zrozumiem, ba ..nawet nie będę próbowała tego zrozumieć. 

Dziecki były ...wczoraj rekord jedzenia pobił młodszy Paszczur pożarła 3 miseczki koperkowej, wsunęła placki z kalafiorem ( a rano jak mówiłam że je usmażę to jęczała " nie, nie, ile można jeść placki z kalafiorem) a zaprawdę wczoraj wyszły genialne, pulchniutkie, mięciutkie, podobnie jak ciasto drożdżowe ze śliwkami i kruszonką cynamonową, którego też się najadła :D Paszczur starszy też skrobał miskę z zupą...a dzisiaj poprawiła plackiem kalafiorowym, ciasta zjadła tyci pyci bo , " chudnie do ślubu 20 kg" hehehehe rano się zastanawiałyśmy do czyjego ślubu :p. Jest aktualnie na diecie zgodnej z grupą krwi i ...mnie denerwuje , powiedziałam, niech sobie ciągnie za sobą walizkę z jedzeniem , które może jeść, bo ja nie będę kupowała mleka roślinnego, żeby ona mogła zjeść na śniadanie 3 łyżki płatków z mlekiem, nie i już. I koniec i kropka!. Teraz mnie nawiedzi w niedzielę, bo w poniedziałek ma dentystę , o losie...losuniu...znowu będę się zastanawiała co tu do jedzenia wymyślić :D:D no ale to zajęcie na jutro . U mnie od rana masakra, duchota , właśnie wysłuchałam prognozy pogody ...na zachodzie zimno, nad morzem niewiele cieplej u nas ..temperatura ma dojść do 32 C....maaaaaaaaaasakra. No jakoś się dowlekę do kata i jakoś od niego będę musiała wrócić. Miłego piątku kobietki ahoooooooooooooooooooj.

4 sierpnia 2016 , Komentarze (28)

że zacytuję klasykę rockową. I znowu bum 0,9 kg :Dale swoją drogą ta waga mnie do szału doprowadza ...4 -5 dni w okienku ten sam " miś" a w dzień ważenia ...niespodzianka :D:D i niech sobie leci , powolutku ale stale...bum , bum , bum . Jakiż to miły dźwięk dla moich narządów słuchawkowych 8). Miałam dzisiaj mieć miarę drugiej kiecki...ale krawcowa jedzie jutro na urlop więc dzisiaj pakuje się w trymiga ...ok miarę przełożyłyśmy na przyszły tydzień , zaraz po powrocie , zresztą to jej zmartwienie ...najwyżej będzie siedziała i " siurkiem" kończyła kreację ;) Wczoraj zgadałam się z moim katem a propo tego mojego pocenia...uświadomił mi że są jakieś żele zmniejszające pocenie się ale przy okazji dowiedziałam się o jakiś tabletkach. Polecę dzisiaj do mojej apteki, tam są super panie magisterki, bardzo życzliwe, potrafią doradzić i polecić a do tego ceny w tej aptece są ..promocyjne . Całe szczęście że pocę się " czystą wodą" czyli bezzapachowo , ale mimo wszystko perspektywa kiecki przylepionej do ciela po 10 minutach baletów mnie przeraża, tym bardziej że pogoda w dzień uroczystości ma być przednia i ...26 C . No cóż....kupię i przetestuję jak się będzie sprawdzało ...polecę . Zjadam śniadanko , dzisiaj płatki orkiszowe z resztką jagód i świeżutko zrobionym domowym " moim" jogurcikiem i idę na targ, wieczorem zjeżdża drugi Paszczur , bo jutro ma fryzjera i próbną fryzurę ślubną, trzeba wyprodukować jakieś papu....pewnie zupę koperkową i " dietetyczne" ciasto drożdżowe ze śliwkami, kruszonką i duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużą ilością cynamonu. Miłego dzionka dziewczyny ahooooooooooooj.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.