Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1054791
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 marca 2021 , Komentarze (15)

noc " dziurawa". Nienawidzę tego,  wczoraj obudziłam się po 5 no bo to było planowe, spać mi się chciało cały dzień , po takiej dawce tlenu, poszłam spać koło 22 i 1 30 już po spaniu, kurza stopa...toc ja dzisiaj cały dzień w sądzie, powinnam być wyspana , kumata, bez czerwonych ślepi. Nie cierpię, nie cierpię, nie cierpię takich nocy. Wyczytałam niedawno, że te problemy ze snem to wina zarazy ...zamknięcie w domach zaburzyło nam rytm dobowy. No skoro już nie śpię ( ale spróbuję za chwilę przytulić się do poduchy, jeszcze na te 2 godzinki) to zapraszam w las...a co!

Życzę wam miłego początku nowego dnia i do miłego. Ahoj!!!

14 marca 2021 , Komentarze (11)

..dzisiaj w Królewskich Źródłach...

zalęgli się gadzi, jak widzicie, triceratopsy, warany ( prawie) z Komodo. Wróciłam dzisiaj drugą stroną rzeki ...oj będę to powtarzała...ta druga strona jest zupełnie inna od tej pierwszej. Miłego wieczoru.

11 marca 2021 , Komentarze (17)

dzisiaj zła...głowa mała, a zła to zbyt łagodne określenie mojego stanu. A tak dobrze się dzień zaczął...i tak kijowo kończy. Szkoda słów. I jeszcze to zamknięcie basenów...a się nacieszyłam, jak " ciemnoskóry blaszką" niech to piorun, po całości. No nic...wrzucę kilka zdjątek i idę się wściekać dalej ...pod prysznicem. 

I takim to ptasio gimnastycznym akcentem życzę wam dobrej nocy...lepszej niż moja. Ahoj!!!!

8 marca 2021 , Komentarze (22)

tak zaczynać dni...tygodnie...Obudziłam się przed 5 ( no ale wczoraj o 21 już byłam zanurzona w marzeniach sennych), siódma z minutami już rozpoczęłam prucie ...oczywiście fal dziobem, dzisiaj spokojnie, dostojnie ( niczym Batory, jeno bez gwizdka) przepłynęłam sobie 48 baseników...serio, serio...jestem zadowolona, bez zmęczenia, bez zrywów, szarpania , długość za długością, to lubię , nie wspominając o tym, ze mimo wszystko jestem z siebie dumna ..jeszcze nie jestem do kitu ( całkowitego, no może do połowicznego). Małż wynalazł autko na miejscu..był rano oglądać , pojedzie po południu " odpalić" i posłuchać silnika. Wiecie co...nie znoszę takich ludzi, kurczę blade, jadę raz a porządnie, nienawidzę rozkładania czynności na elementy, szlag by mnie trafił, no ale tak jest jak się nie umie ( i nie chce) podejmować decyzji. Długoręka z małżem byli dzisiaj z mamą u nefrologa, no nie jest dobrze, ale nie jest jeszcze tragicznie. Oczywiście rano Długoręka musiała stoczyć bitwę z babcią, bo ta tradycyjnie, zaczęła produkować klechdy domowe, byle się nie ruszyć z fotela, a jeszcze bardziej do szału doprowadzała Długoręką nasza nieudana brzydsza siostra Kapciuszka, która wszędzie widzi problemy, nawet jak takich nie ma. Niemniej...jeden z czynników jest na pograniczu, doktor zmieniła dawkowanie leków, zleciła badania i powiedziała, że jeśli nie pomoże domowe leczenie to niestety będą dializy. Starość jest jednak paskudna. Dlatego trzeba jej powiedzieć stanowcze NIE, albo i w*********j. I dlatego ja dzisiaj postanowiłam powabić wiosnę pomarańczami a co! A ktoś mi zabroni? Uwielbiam być w opozycji do reszty świata. 

I w takim " energetycznym" nastroju porywam was w dal , siną dal, siną dal....

Zatem drogie panie, jeszcze raz pięknego poniedziałku, miłego świętowania i w ogóle ....ahoj!!!!!

7 marca 2021 , Komentarze (13)

zamiast paluszków, nie mogę odmarznąć. Pognałam dzisiaj do parku ( czuję głód ruchu, a jutro rano bąsen, więc nie polecę na kopiec Kościuszki, muszę nóżki przecież odwodzić przy ropuszkowaniu) nie miałam pojęcia że takie zimne wiatrzysko wieje...a ja wypatrzyłam gile, które na szczęście mnie nie wypatrzyły i tak stojałam i stojałam pod drzewami i fociłam i fociłam ( panów glutów i panią gluciczkę) a łapy mi marzły i marzły i marzły ...w końcu stwierdziłam, że cała zamienię się sopel ( nie wezmę przykładu z żony Lota) bo i na nogach obuw sportowy...więc przyleciałam et chałupa i próbuję odświrknąć , chyba zaraz drugi kubas bardzo gorącej herbatki wyżłopię i poprawię szklaneczką czerwonego wytrawnego winka :D. Tymczasem ...popatrzcie z ciepłego domku na pitaszki. 

No to miłego niedzielnego popołudnia , ja lecę zaparzyć następną gorącą i rozgrzewającą herbatkę. Ahoj !!!!

3 marca 2021 , Komentarze (40)

swój wynik...dzisiaj już było 48 długości i chyba na tym się zatrzymam ( na jakiś czas). Wróciłam z pływalni, szybki prysznic , wyschłam i poleciałam do Aldiego po nocne koszulki ( uważam że sa bardzo dobrej jakości) i po figi ( na sempiterę, nie do żarcia). Dzieć był wczoraj z Kazikiem u neurologa ( po kiego grzyba polazła to nie wiem) ale wróciła zbulwersowana bowiem lekarka orzekła że Hipopotamek jest " niesymetryczny" . To znaczy gdzie jest niesymetryczny spytałam - no bo ma 5 miesiecy i nie pełza, powiedział wkurzony Paszczur. Ale ma za to zęby odrzekłam. Przy czym dzieć orzekł, że wg najnowszych wieści dziecko powinno pełzać między 6 a 9 miesiącem, wściekła powiedziała, że zadzwoni do koleżanki rehabilitantki, która zajmuje się takimi właśnie maluchami. Swoją drogą to jakieś porąbaństwo ...wnuczka koleżanki chodzi jako 10 miesięczne dziecko, jej starsze siostry w takim wieku nie chodziły...czy to znaczy że Kazik też powinien dreptac jako 10 miesięczny maluch? Swoją drogą ...świeże zdjątka mojego gentelmana 

stan uzębienia...sprawdzony, własnoręcznie. A teraz w las, dzisiaj głównie podziwianie " koronkowej" roboty

I to na dzisiaj tyle, życzę wam pięknego, słonecznego popołudnia. Ahoj, przygodo! Przygodo? Ahoj!!!

1 marca 2021 , Komentarze (14)


jestem wielka ( dosłownie i w przenośni). Nie marzyło mi się takie rozpoczęcie dnia, tygodnia i miesiąca. Wróciłam na pływalnię, zakładałam, że jak przepłynę 40 długości to będzie mój sukces. Finalnie, wytoczyłam się z niecki minutę przed czasem z rezultatem 46 długości. Raju, jak ja lubię się zaskakiwać, do tego ...pozytywnie. Huuuuraaaaa!!!! Doszłam szybko do wniosku ( szybko bo w zasadzie jeszcze płynąc) ,że jednak  ganianie na kopiec Kościuszki (niko niko) , choć nieregularne, ma wpływ na moją kondycję. Z dziką satysfakcją patrzyłam na tor obok ( ależ ja jestem wrednym babsztylem), na którym pływał pan - na oko ciut starszy ode mnie. Przyszedł o 7 30 ( bo teraz pierwsze wejście jest 7 15) , wyszedł 7 50 , pływał żabką, tako jako i ja, tyle że po 5 długościach już zrobił przerwę, ja zwolniłam po 35 długości ...widzę to po ilości wynurzeń czerepa spod wody...no ale nic, jak na obolałą rękę i w ogóle nie używanie rąk do pływania ( przecież tak naprawdę, to przerwałam ten sport ponad dwa lata temu - przez te cholerne zaziębienia) wracałam sporadycznie i na krótko ( bo zaraza wyskoczyła i " zamkła" ośrodki sportowe), więc jestem babką w nienajgorszej na świecie formie. No to teraz trochę łażenia ..on line.  

Aa ten uroczy grzybek, któremu poświęciłam tyle fotek, to jeden z moich ulubionych obiektów fotograficznych w Źródłach - wrośniak różnobarwny. No to miłego dzionka ...hej ho, hej ho.....i ahoj!!!!

28 lutego 2021 , Komentarze (11)


zrealizować założenia, chociaż...nie bez " turbulencji". Chciałam dzisiaj pojechać ( comiesięczna świecka tradycja) do Źródeł, ale sprawdziłam wczoraj pogodę ...pochmurno, no to mówię do Szczeżui...nie jedziemy, na co on odpowiedział, wstanę rano zlustruję pogodę. Ok, odrzekłam, jak będzie ładnie budź. A gdzie tam obudziłam się 6 40, bo miałam okropny sen, nie chcę więcej takiego snu, patrzę w okno a tu ..słonko zza chmur zerka, za chwilę małż przydreptał z psicami i mówi " jedziesz ? mogę cię zawieźć" no mnie dwa razy nie trzeba powtarzać, powiedziałam że za 10 min będę gotowa i fakticzno...byłam, nawet zdążyłam śniadanie w locie zjeść. 7 40 już byliśmy w lesie. Na dzień dobry - lodowicho na wejściu, trochę mnie zmroziła perspektywa przelezienia po tych górach dolinach, ale przytomnie zlazłam w las...i tam sobie przeszłam po igliwiu zamiast po lodowatej ścieżce. Potem pomostem do rzeki i tam ...doznałam szoku, takiej ilości wody to ja w tym rezerwacie nie widziałam nigdy. Rzeczka miejscami wystąpiła z brzegów...gdyby nie drewniane pomosty na ścieżce edukacyjnej nie byłoby szans przejść trasy. Ludzi z rana nie było , zresztą słonka więcej nie było niż było. Za to w lesie , ciepło, cicho, tylko ptaki wiosennie rozświergotane, plusk płynącej rzeki i trzask pękającej kry. Po prostu miód na moje uszy i dla mojej duszy. Kiedy wracałam na parking to oczywiście dobiegł mnie ryk grillujących " weekendowiczów" , smród podpałki, panowie ganiający do samochodu po " ćwiarteczkę". Jaka ja jestem szczęśliwa że potrafię wstać rano i być na łonie natury zanim zjadą " relaksowicze" o zasr...nym psimi odchodami lesie nie wspomnę. W ogóle chyba wczoraj była kumulacja dziczy, bo kosze pełne były butelek, puszek po piwie i innych śmieci, a co niektóre plastikowe odpady wylądowały nawet w rzece. Po prostu powinno się z tej ludzkiej dziczy pasy skóry drzeć a żywe mięcho posypywać solą. Zaraz mykam pod prysznic i do łóżka, bo jutro o 7 pływam...nareszcie hurraaaa!!!! A teraz ...zapraszam w las. 

No to miłego wieczoru pełnego relaksu i nabierania sił na nowy , marcowy tydzień. Ahoj!!!

27 lutego 2021 , Komentarze (12)

właśnie skończyłam nikować. Aplikacja zwariowała po 65 min i 260 okrążeniach chałupy pokazała mi 1 km asz mnie wcur......ła, skoro jedno okrążenie ma circa about 20 m ....to trasę kopcowokościuszkową zaliczyłam. W ogóle to ostatnie dni i noce miałam do du.....żej ilości chrzanu. Wszystko to nasuwa mi jeden wniosek...jestem stara...a przynajmniej moje ciele jest stare. Powlokłam się we czwartek do minigalerii, kupić następne świetne puzzle dla Kazika i wiosenne poszewki na poduszki, z poszewek zrezygnowałam bo jaśniutkie ( poza tym pudrowy róż , choć uroczy nie wpisuje mi się w koncepcję kolorystyczną chałupy mej) a przecież ankohole rozwalają się na kanapie i odpoczywają po całych dniach pilnowania stad owiec😉. Puzzle ( ukraińskiej firmy Dodo - sprawdziłam w internecie, taniej niż w Pepco, nie da się kupić) kupiłam, polazłam do Rossmana, kupiłam kilka rzeczy i polazłam do paczkomatu po odbiór paczek - wszystko władowałam w torbę ( samośkę, którą zawsze mam w torebce) , jednak okazało się to dość ciężkie, ok dolazłam do domu, trochę mnie ramię pobolewało, za to następnego dnia .......ja cię pierniczę..od rana jazda...ból mięśnia dwugłowego z godziny na godzinę coraz gorszy, wieczorem już nie mogłam ruszyć ręką a i zdarzyło mi się łzę uronić, bardziej ze wściekłości, bo przecież to prawa ręka jest urwana, a teraz miałabym i lewą mieć do ..niczego. Po kąpieli w ruch poszła maść końska, rozgrzała potężnie, ale noc miałam z tzw. bani, prawie nie spałam, bo co się obróciłam na lewy bok to cholera bolała. Rano było trochę lepiej, ale nieprzytomna z niewyspania, małż nawet nie próbował mnie drażnić, grzecznie zawiózł do Nożycorękiego, przed wyjściem jeszcze posmarowałam rękę Traumonem. Było już coraz lepiej, dzisiaj ból jest minimalny i w zasadzie tylko przy wysokim podniesieniu ręki ...wnioskuję, że torbiszcze było zbyt ciężkie. Trudno...niektórzy na stare lata chamieją...ja zdamiałam ( żadnych ciężarów). Wczoraj jeszcze zrobiłam zakręcone drożdżowe z serem...dzisiaj zrobię bezę pod tort 😁, bo znowu mam kilka białek. Miałam ochotę jutro śmignąć do puszczy, ale właśnie sprawdziłam pogodę , zapowiada się deszcz, no trudno, najwyżej wypełznę do parku. Tymczasem tradycyjnie porywam was na wizualne wędrowanie, cofnijmy się do Krakowa, jeszcze ubiegłorocznego. 

No to miłej soboty, a ja udam się rozciągnąć niczym skóra z diabła na Marku ...będę leżała, jęczała i chłeptała wodę. Ahoj!!!!!

24 lutego 2021 , Komentarze (12)


ostatnio mnie ogarnia. Poniedziałek ...bardzo ciężki, druga rozprawa opóźniła nam pozostałe o prawie dwie godziny, ostatnia w zasadzie, nie miała szans się odbyć, na szczęście to rozwód starszych ludzi, który trwa od ponad dwóch lat i po przeproszeniu stron, rozprawa została odroczona , do domu wracałam niczym zombie, głodna jak pies ( siedziałam bez ruchu za stołem od 8 30 do 15 30) zjadłam ( bardzo dietetycznie) kawał bezowego tortu tiramisu, powlokłam się pod prysznic i padłam. Wczoraj, nowa tradycja, zmieniłam dzień zakupowy , potem pazury - oddolne i nagórne i w trakcie pazurowania telefon od brzydszej siostry Kapciuszka, że mam buntuje się przeciwko dzisiejszej, drugiej dawce szczepionki, więc dupsko w trok, apteka - wykupienie mamie reszty recepty i do niej...robić za straszaka. Zgodziła się pojechać dzisiaj na szczepienie. A ja znowu wróciłam późno do domu ...dzisiaj mam akcję " sprzątanie" tzn. Marysia będzie sprzątać a ja nie wiem co będę robiła...ale coś wymyślę, aaaa może wystawię trochę ciuchów do sprzedania. Cały ten tydzień mam wyjściowy a w niedzielę chciałabym skoczyć do Źródeł...bo przyszła niedziela zapowiadana jest u nas jako deszczowa. Tymczasem , zapóźniony spacer ośnieżonym parkiem. 

Miłego, cieplutkiego i słonecznego dnia. Ahoj!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.