Wraca na pływalnię...przywitanie było bardzo miłe, w większości stara ekipa pływa tradycyjnie ( zaskoczona byłam bo było nas ponad 15 osób) wszyscy bardzo mile mnie witali po takiej przerwie. I ja po pływaniu pół na pół: lepiej niż myślałam bo zaliczyłam 44 długości ale z oddechami kiepsko ...przed przerwą było 9 - 10 oddechów na basen a teraz 12 - 13 ooooo dużo roboty przede mną. Ale ważne że wróciłam. Wczoraj rozmawiałam z córką , było szybko ale ciężko, nie było dla niej miejsca na porodówce, nie spodziewali się tak szybkiej akcji w sumie od odejscia wód do urodzenia Kazika minęło 4, 5 godziny, zięć dotarł do szpitala 15 min przed urodzeniem synusia. Patka potem dwa razy zemdlała, miała problemy z sikaniem, była bardzo odwodniona, ale rozmawiałam z nią rano , już jest ok . Kazik cudnie grzeczny, przespał całą noc , przed chwilą mu pobierali krew , nawet nie pisnął - dzielny po babci , sen ma po dziadku. Paszczur mnie wczoraj rozbroił, poprosiłam żeby mi powiedziała kiedy będziemy mogli przyjechać, obiecała zapytać lekarza a potem odrzekła " mamo, ale jak będziesz jechała to przywieź mi dobre jedzenie ...zrazów mi się chce" :D za to młodszy Paszczur podesłał mi wczoraj zdjęcie Pierogozaurów i zapytała czy im takie zrobię jak przyjadą ....oczywiście nienormalna mamusia się zgodziła :D A teraz pomimo deszczu zabieram was tradycyjnie na spacerek
zatem miłego dnia wszystkim. Ahooooooooooooj