Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1079614
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 maja 2017 , Komentarze (21)

witam was. Nosz ...znowu szaro a do tego zimno przed 5 , kiedy otworzyłam ócz mych prawie błękity, było -1. Głowa mi pęka z bólu, ciśnienie rośnie wrrrr....wraca moje żabienie ( czyli mogłabym jak ona przepowiadać pogodę) . A propo żab wczoraj, jak to ja...robiłam co najmniej dwie rzeczy na raz, wieczorem oglądałam mojego ukochanego małego Belga i czytałam dalej Wędrowycza. Doszłam do opowieści jak to KGB testowało księżniczkę, która była " deszyfratorką" i zamieniała żaby w agentów KGB :Dwcześniej zamienionych przez czarownicę staruchę w żaby. Oczywiście rechotałam subtelnie, ale jak doszłam do " palantalogów" czyli naukowców zajmujących się dinozaurami, to się odwodniłam, popłakałam, posikałam a śmiałam się w głos jak wariatka. I co sobie pomyślałam o palantologu to mi rechotanie powracało. Tak że dzień zakończyłam optymistycznie. A generalnie ...w całej chałupie akcja odchudzanie. Mało że mała ma problemy z łapką to teraz duża...prawie się nie rusza i podobno piszczała jak Bankomat dotykał jej łapki ( hmmmm obie zaniemogły na tylną lewą) wygoniłam do lekarza, bo nie mogła wejść po schodach. Pan doktor wstępnie orzekł, że to może być " romantyzm" no bo swoje lata już ma ale ...jest gruba i trzeba ją odchudzić. A jak ma być chuda , jak pańcio w ramach troski i opieki pooperacyjnej, nosił jej smakowitości na kozę i wtykał do paszczy. Moje wrzaski, uwagi, ba...nawet znalazłam artykuły o zapasieniu psów i właściwym żywieniu, poprosiłam o przeczytanie ...eeeee tam . Dopiero wczoraj jak mu lekarz nakazał odchudzić psinę to zameldował, że teraz on je będzie karmił .A proszę bardzo. Mój małż jest wyjątkowo niekonsekwentnym człowiekiem, na każdym polu, zobaczymy ile wytrzyma w tym postanowieniu( aaaa przepraszam jest jedna dziedzina w której słowa dotrzymuje od 7 lat...ale to pewnie z tej przyczyny że i ja czynię to co obiecałam) . Zaraz lecę sobie upuszczać ...krwi, krwi oczywiście, mam nadzieję że dzisiaj się uda. Potem kat i hajda " nazad et chałupa" robić ciasto waniliowe z serem i malinami. Jutro idę do pani Ewuni, to im wezmę " tester" co prawda mówiła o upieczeniu sernika, ale może to jej zasmakuje. Jak nie to jestem przygotowana na sernik. Pindzia szwagierka milczy, widać jeszcze nie zaciągnęła języka , albo ,  co pewniejsze ,nie uruchomiła swojego języka w sprawie ciast. Jak mi nie powie do czwartku to potem sobie może ....zamawiać w cukierni. Ja tam się przygotowałam i do czekoladowego z cukinią i do kruchego z rabarbarem. Ale oduczyłam się już przypominać po 500 razy " czy może łaskawie coś ustaliła" . Jak to mawia moja siostra " nie twoja sprawa, nie bądź zbyt miła" . Lecę szykować śniadanko , bo przecie na głodnego nie wolno iść. Doktor by mnie obił....kijami , albo i gumą :D  i patrzył czy równo puchnę. Aaaaaa propo puchnięcia. Kupiłam w Rossmanie maść z  czarciego pazura i żel z liśćmi czerwonej winorośli . To a propo tej bolącej nogi. Na razie testuję żel z winorośli,zapobiega obrzękom, wzmacnia naczynia no i muszę powiedzieć, że od soboty, nogi nie puchną. Chociaż może to i sprawka picia ponad 3 l wody i pogody. Poużywam go jeszcze i zobaczę co i jak. Miłego dnia, niech ta wiosna wreszcie przybywa. Wiosno! Ahoooojjjj........wiooooooosnooooooo!!!!!

8 maja 2017 , Komentarze (38)

to tylko ja:D. Przywitanko ...dla rozbawienia, bo pogoda mnie tak wk....urza, że czaszka dymi. Mało tego , we czwartek byli grzebalce w studzience telekomunikatywnej przed płotem, no i tak pogrzebali, że mi zrujnowali internet. I mnie odcięli, mało tego mobilny który mam pracuje mi na starym laptoku, którego w " wielkości nieskończonej mojego serca" oddałam łaskawie małżowi, a na moim nie chce , pokazuje mi że jest " nie do końca dobrze zainstalowany" nie mam pojęcia co to oznacza, przez chwilę, przy którejś próbie mi mignęło Windows 8, podejrzewam, że modem ma w sobie właśnie ten system operacyjny, a mój nowy sprzęcior ma 10 i chyba dlatego nie mogę na nim " odbierać" no nic pójdę podręczyć ulubionego pana z Tmobile to się doinformuję. Ale dzięki temu spędziłam dwa dni na lekturzeniu. Przeczytałam następne przygody Jakuba Wędrowycza i Pokolenie Ikea . O matko ale facet ma " soczysty" język, ale z niektórych jego opowiastek ześmiałam się jak norka - tak to bywa jak człek ma plastyczną wyobraźnię i oczami duszy od razu widzi to co czyta(smiech). Pogoda u nas ohydna, ooooohydna , a ma być jeszcze gorzej. Miałam wczoraj patykować, ale po porannym deszczu jednak wybrałam Nikodema i podłogę. Za to dzisiaj ...pojechałam skoro świt pływać. Ludzi ooooooo pełniuśko, nie było szans na pojedyncze pływanie na torze. Ja miałam u siebie ulubionego doktorka i dobrze , 1,35 km w 46 min to całkiem zadawalający mnie osiąg. Nic mnie nie bolało, płynęłam równo i jak widać całkiem mocno, co jak na starą chichohotamkę jest osiągnięciem 8). Potem zakupy, Jesuuuu, ile ja dzisiaj wydałam no ale mam zamówienia na komunijno rocznicowe placki. Swoją drogą , idziemy w niedzielę na komunię (my cioteczni dziadkowie:?) siostra małża mówi do mnie "  masz  czas ? zrobisz mi placek ?" to się grzecznie zapytowuję " jaki i na kiedy" a ta mi znowu to samo. Prawie dwa tygodnie temu o placek poprosiła mnie moja kosmetyczka , w sobotę mam fryzjera , więc jak wiem co mam robić, to sobie czas rozplanowuję...logiczne prawda? W końcu wymamrotała , że nie wie...bo teściowa piecze 4 , mama komunisty 1, ona 1, no i tort będzie  . Mato jedyna wybełkotałam to ile osób będzie na tym pokomunijnym obiedzie, skoro tyle ciast ma być. " No 25 to minimum, chyba 30" Eeeee aż przyszłam do domu i zaczęłam liczyć , ile osób było na przyjęciach u moich dziewczyn. Podzieliłam się spostrzeżeniami z małżem, że chyba zgłupieli, tym bardziej że mama dziecka we wtorek rodzi :D, ma się stawić do szpitala na cesarkę. Bankomat skwitował " to mało teraz ludzie robią komunie na 150 osób"(mysli). Tempora, mores....dzieci miały przyjęcie weselne na 40 osób. Jak dobrze, że należę do tych " myślących inaczej". No ale dobra. Nie mój wóz , nie będzie mnie wiózł. A refleksje nad głupiejącym narodem ( czy chociażby jego częścią) pozwalają nie zardzewieć zwojom mózgowym. Po porannej rozgrzewce, zaczyna mi być zimno. Robię herbatkę i biorę się za obiad ...wymyśliłam sobie dzisiaj śliczne malutkie okrągłe cukinie, faszerowane kaszą jaglaną z warzywkami. Miłego początku tygodnia wszystkim. Paaaaaaaaaaaaaaaaaa

4 maja 2017 , Komentarze (28)

generalnie jestem cała na nie. Ostatnie dni doprowadziły mnie do ...beznadziei. Nie będę o tym mówiła, bo to nie miejsce na takie dyskusje. Do snu sobie włączyłam deszcz w tropikalnym lesie, obudziłam się w nocy i słyszę dududududududu...i myślę, czy to z komputra? czy z parapetu? Było z parapetu. Raniutko oblekłam się w szarość, dyskretny makijaż i podreptałam do Sądu na rozprawę jako ta osoba ufności publicznej. Miło mi było słysząc " Beata , ty znowu schudłaś, tu wcięcie, tam spłaszczenie" , to naprawdę miłe...tym bardziej że waga opornie przesuwa się w dół. Rozprawa szybko się zakończyła, generalnie, należałoby powiedzieć, że została przesunięta na ..za miesiąc z hakiem, bo pani pełnomocniczka orzekła, że nie jest gotowa dzisiaj przesłuchać świadków powódki. Poszłyśmy sobie z koleżanką na kawę i coś...potem zwiedziłyśmy kilka sklepów i przywlokłam koleżankę do mnie ...na kawę i coś :D. Orzekła iż mile spędziła czas a ja jestem największą na ziemi kusicielką. Teraz się...zastanawiam, co robić...leje nieziemsko. To nic że ciepło , bardzo ciepło....ten stan szarości i zadeszczenia doprowadza mnie do szału. Co prawda dla natury to dobrze , zimy wszak nie było to skąd wilgoć w glebie ...konieczna roślinkom. Ale dla mnie jako człeka ta ilość wody przekroczyła stan rozsądku. Dzisiaj jestem wyjątkowo na nie. Chyba wezmę przykład z psic i ...zamknę ślepka.(spi) Miłego popołudnia. 

3 maja 2017 , Komentarze (39)

a nawet...bardzo dobrze, dzisiaj na obiad miałam kalmary w tempurze:ppycha, do tego ukraiński sos chilli, idealny, ostry ale nie za ostry. Tempurę robiłam po raz pierwszy i na pewno nie ostatni, ponieważ zostało mi trochę ciasta a nie chciałam go wyrzucać, to odkroiłam cztery różyczki brokuła zanurzyłam w cieście i usmażyłam. Boże jakie to pyszne ...mogę rzec, że mój dzisiejszy obiadek to street food , zapite montepulciano. Mniaaaaaaaaaaaaammmmmmm coś mi się zdaje że takie warzywka w tempurze będą gościły co jakiś czas na moim talerzu(zakochany).Teraz mogę się polenić. Nowy sernik przetestowany , ćwiczenia zrobione , w planach były patyki, ale rano padało, więc zajęłam się...robotyką(smiech), a potem rzuciłam się na matę, poćwiczyłam brzuszki i porozciągałam się , chyba muszę wrócić do rozciągania, bo noga mnie ostatnie dwie noce bolała i to dość mocno. Ciuchy na jutro do sądu naszykowane ...wybrałam wersje...szaro mi szaro . Teraz sobie obejrzę mojego ukochanego Poirota, a wam życzę miłego końca majówki. Bye, bye

2 maja 2017 , Komentarze (27)

mi, leniwie. Rano pognałam po cotygodniowe zakupy, dzisiaj tydzień hiszpański i portugalski. Oczywiście kupiłam moje kochane sery manchego i mahon. I kawał pięknego grubego chorizo....będzie do pizzy. Poza tym w moim koszyku głównie wylądowały warzywa : marchew, kalarepy, brokuły, pomidory rzymskie, cukinia i bakłażany. Za chińskiego boga nie pójdę na targ. I to nie tylko moja opinia, łupią nas na targu koło mnie tak ...że głowa mała. Wróciłam do domu, walnęłam siaty i poleciałam do kata. Bidulek, miał dzisiaj tylko mnie ...sierotka rozpaczał że mu tak jakoś...dzień z jednym masażem dziwny :D. Po powrocie ogarnęłam statki, obrałam i pokroiłam sobie michę warzyw na popołudnie. O 13 pożarłam kawałek pizzy, drugi zostawiłam małżowi ( zauważyłam na blaszce że konsumował wczoraj i żyje!8) o dziwo), zmiksowałam sobie mango ze szpinakiem i jogurtem na jutro. Niech się chłodzi. Potem polazłam do mojego mini ogródeczka . Kwiaty sadzę w doniczkach i misach ...po pierwsze nie mogę grzebać w ziemi bo mi kręgosłup nie pozwala, po drugie nigdy nie lubiłam plewienia ( co innego podziwiać cudne ogrody), po trzecie nasz poprzedni pies Szatan ...kochał zżerać kwiaty z kwiatów, które wsadziłam do ogródka. Jak wsadziłam do doniczki było ok...chodził i wąchał, jak wetknęłam w grządkę...koniec...łepek od kwiatka był zeżarty. Wyciągnęłam dzisiaj hiacynty, obcięłam je i zostawiłam cebulki niech obeschną. Wymieniłam hiacynty na begonie. W piątek chyba kupię mini goździki, mam jeszcze dwie misy do obsadzenia. Bo bratki cudnie kwitną w donicach na schodach i na parapecie. Rozejrzę się też za ziołami, bo niestety z mojego siewu hoduje się tylko estragon, resztę szlag trafił. Teraz skrobię wam moje wyznanie win dzisiejszych i zaraz oddam się przeglądaniu avanti, trzeba być na bieżąco z trendami a potem polować na ciuszki za grosik. Aaaa przy okazji wam się pochwalę żakiecikiem.

jeszcze go nie mam fizycznie, bo poluję u tego sprzedawcy na fajne bluzki, wtedy zrobię kumulację i wsio niech śle jedną przesyłką. No dobra nie nudzę wam już ...idę się nurzać w modowych nowinkach. Miłego popołudnia i wieczoru 

1 maja 2017 , Komentarze (20)

resztek świątecznych trwa nadal. Rano pomaszerowałam do parku. Ot mnie dzisiaj bozia skarała. Po parku tuptał już jeden kijkowicz...myślałam że się przywita i zaproponuje wspólne krążenie ale nie ...cisza. Nie zareagował na mój uśmiech. To nie ...on chodził sobie a ja sobie. Pan poruszał się jakimś dziwnym ciągiem ...geometrycznym. Ja po prostu łażę po owalu dookoła parku a on ...raz był w tej alejce, raz w tej, totalny chaos. No ale pomyślałam sobie że może i ja zmienię trasę i tak sobie będę robiła owal...ale po pętlach:?I dupa z króla ..bo się okazało, że nie da się łazić po pętlach...niektóre alejki równoległe nie są tej samej długości no i moje " liczenie w duchu" bierze w łeb...czyli robi mi się umysłowy pierdolnik, a tego przy monotonnym wysiłku nie lubię. Myślałam że pójdę sobie dzisiaj z muzyczką..żeby mi czas szybciej mijał ale znowu zonk...jak mi chodzi aplikacja do łażenia, to radio nie chce grać wrr.....No nic, 10.3 km przemaszerowałam. Wróciłam do domu pomyłam podłogi i ...mam problemy z łażeniem:D czuję że mam pośladki i łydki. No ale coś jeść trzeba , od dwóch dni chodzi za mną pizza. Trzeba resztę wędlin zużyć. Robuś zagniótł ciasto, ale żeby było zdrowsze dałam pół na pół mąkę tortową i żytnią razową. Skroiłam bardzo dobrą szynkę , zmiksowałam pomidorki czereśniowe z oregano i pieprzem na sos. Potem tylko sypnę sera i będzie pycha ( mam nadzieję, jeszcze nigdy nie robiłam pizzy z mąką żytnią). Na razie grzecznie uzupełniam wypoconą wodę. Słonko było chwilami ale zimno i to wydaje mi się że zimniej niż wczoraj, ale może takie wrażenie bo jednak wczoraj było więcej słońca. Miłego popołudnia wszystkim . Ahooooooooj

30 kwietnia 2017 , Komentarze (43)

4 miesięcy tego roku . Przetrenowałam 268 km zużyłam na to 52379 kcal, litrów wylanego potu mi nie pokazało(pot). Dzisiaj mam w doopie 10,2 km, mało tego dźwigałam na plecach małpę....którą zgubiłam chyba gdzieś na 6 kilometrze, zdaje się że zdążyłam przed deszczem, bo zimno akurat mnie cieszyło. Miłego wszystkiego  co będziecie robić, czy aktywować się, czy lenić. Lecę się opijać ...mireralną ;). Bye 

29 kwietnia 2017 , Komentarze (28)

jak dobrze mieć choć część rodziny nienormalną:D, pozytywnie oczywiście. Nie wiem czy wam wspominałam, że wyczaiłam sklep z ukraińską żywnością, głównie mają słodycze. Mój małż jest cukierkożercą, a ja idąc do kata zmieniam trochę trasę, naddaję kilkaset metrów i kupuję nowe smaki do testowania. Zachwyciły mnie śliwki w czekoladzie i ...landrynki z kwaskowym nadzieniem w środku. Małż pożera głównie czekoladki wsio mu jedno co jest w środku ...landrynkami raczej gardzi. Ale...słyszałam kilka opinii że ukraińskie krówki są przepyszne no i polowałam na nie. Wczoraj poszłam...pani na mój widok już się uśmiecha od ucha do ucha, okazało się że krówki są. Wiedziałam, że na rogacizną polowała też Długoręka, więc cap telefon i pytam czy jej kupić bo są. " No kup , tak po garstce, albo dzieć albo małż przyjadą do ciebie i odbiorą" Kupiłam...po soooolidnej garści. Dla nas też wzięłam krówki, jakieś czekoladki w szwajcarskiej czekoladzie i nadziewane rurki waflowe w czekoladzie oraz ...specjalnie dla mnie sos chilli:D. Fakticzno wieczorem się zwalili mamusia z synkiem. Zaczęli od swoich krówek, tym razem nie było jęków że niedobre, wręcz przeciwnie były jęki że pyszne. Ale ja nieopatrznie wysypałam do miseczki te " szwajcarskie czekoladki" eeeeee....młodemu przypadły do gustu bardzo, ale jeszcze bardziej zachwyciły go landrynki. Hihihihihi zostawili pół reklamówki papierków. Jak już tak zaczeli się delechtować...popijać herbatką, kwaskową żeby się nie przesłodzić, to młody zaczął mówić o diecie ...dopasowanej do znaków zodiaku. Oni oboje ( a nawet wszyscy troje) Bliźnięta ale ja też na B....Boże broń nie bieliźniak. No i znaleźliśmy mój horoskop, zaczęło się czytanie i .....włączyła nam się głupawka. Horoskop prawie idealnie opisywał mój charakterek wraz z przyległościami -  dieta mi się nie zgadzała, nie jestem fanką ...gotowanego mięsa, w ogóle powinnam unikać mięsa za to ...jeść węglowodany, czyli spiżarnia wypełniona makaronem jest ok8). No ale...powinnyśmy nakręcić nasze dialogi na cztery nogi  albo i rozmówki na cztery tenisówki plus dwa adidasy, bo dziecki to my mamy błyskotliwe , eneteligentne a co gorsza oczytane i opatrzone, więc łatwo im wbić się w nasz tok..skojarzeniowy.I te nakrętki wrzucać do sieci. Myślę, że nie byłybyśmy gorsze od " zawodowych" kabareciarzy.  Prawie się posikałyśmy ze śmiechu, oczęta nam się zaszkliły od radosnych łez. I generalnie było to bardzo miłe zakończenie dnia...dla nich , bo ja jeszcze piekłam bezy na zamówiony torcik. Ale było radośnie . Dzisiaj raniuśko Długoręka pojechała do Lwowa, możemy więc spodziewać się kolejnego zrzutu zdjątek, jak tylko przywlecze dupsko et chałupa. No dobra moi śliczni, podobno zaczął się długi kwietniowo majowy weekend. Choć ja nie wiem czemu mam wrażenie że to weekend listopadowy ( i to taki 11 listopada). Biorę się za kończenie tortu dla naszej doktor zębolożki i mam nieodparte przeczucie że mi dzisiaj goście się zwalą. Miłego leniuchowania i niech nam pogoda choć troszkę dopisze. Bye ,bye(pa)

28 kwietnia 2017 , Komentarze (39)

a tak...będę marudziła. Nie wiem jak u was...ale u mnie ostatnie trzy dni to jakiś horror, a już wczoraj przebiło wszystko. Od wtorku bolała mnie głowa wieczorem i rankiem, paskudny ból, nie męczyłam się już teraz. Wzięłam tabletki. Ale wczoraj ....myślałam że wyciągnę moje piękne kopyta. Padało...padało od środy wieczorem, padało, było obrzydliwie zimno i chwilami piździło. Wczoraj miałam pazurowanie...w trakcie wędrówki do pani Ewuni myślałam że zejdę...strasznie bolały mnie ...łopatki ( dobrze że wiaderko odpuściło:D), dowlokłam się do kobiety, siadłam zaczęłyśmy robić nogi i widzę bardzo dziwną opuchliznę od zewnętrznej strony kostki do wewnętrznej nad grzbietem stopy :?, po południu już jej nie miałam. Siedzę tak siedzę  i nagle...senność, ale to tak koszmarnie zachciało mi się spać, że miałam wrażenie iż na chwilę przysnęłam, dosłownie na sekundę, ale wrażenie było straszne, miałam problem z utrzymaniem otwartych oczu. Wróciłam do domu...trochę ogarnęłam i poszłam leżakować ale...wczoraj nażarłam się , tak bo nie najadłam, tylko nażarłam, czekolada, zupa fasolowa i cała micha warzyw : papryki, marchewek i kalarepy ale byłam głodna, ciągle głodna ...ssało mnie z głodu, to że się opanowałam po 20 to jakiś cud, piłam masę gorących herbatek owocowych i ziołowych bo bym pożarła wszystko co miałam w zasięgu wzroku i ręki, no może moje pieseczki by ocalały :p. Dzisiaj rano pojechałam na basen ..żeby sobie naładować akumulatory. Pogoda jeszcze gorsza niż wczoraj, siły nie ma...co prawda czuję się lepiej niż przed wyjazdem, ale nie jestem jakaś baaaaaaaaaardzo zadowolona z siebie,nawet woda była dzisiaj gęstsza i moją 50 tkę zrobiłam w 45 i pół minuty (pot). Idę niedługo do kata , nie chce mi się jak cholera ..taka pogoda nie nastraja mnie energetycznie . Wczoraj sprawdziłam moje zapiski pogodowe. Ciepło, słonecznie , będzie ...w sierpniu:?. I tym kompletnie nieoptymistycznym akcentem żegnam się z wami życząc mimo wszystko miłego dnia. Gdyby nie to że mam na jutro upiec hiszpana to chyba po powrocie z katowania wywlekłabym jakieś hiszpańskie wino i delektowała się nim namiętnie. A tak...nie wolno przecie stawać na stanowisko pracy będąc pod wpływem(szloch). Do zobaczyska. Ahoj 

25 kwietnia 2017 , Komentarze (21)

hehehehe, żebyście sobie nie myślały że dam poranną recenzję z ginożarłów. Zaginiony świat robi mój mąż. Przyszedł dzisiaj rano i pyta mnie czy mogę zamówić mieszak do mojego robusia , mogę, mówię, a dlaczego mam zamawiać? Bo zgubiłem...o ludzieeeeee(kreci). No to go uświadamiam że ten trzepak, który dołożyłam ( inaczej robot nie zadzaiała) kosztuje ok 90 zł plus przesyłka. To nic mówi...zgubiłem go. Ręce i nogi opadają, ale bardzo proszę pańcio zgubił, pańcio będzie płacił. Zamówię. Drugą zgubą jest ...strzykawka. Pojechał z Whisky do lekarza, gada małego uśpiono bo inaczej by się przecie tego wiertalota nie dało prześwietlić. Okazało się, że w zasadzie jest zdrowa, tylko ....za szybka. Kości jeszcze rosną a przecie ten wariat pędzi szybciej niż Pendolino. Dostała glukozaminę i fosfor i zakaz biegania , na spacer ma chodzić na smyczy...oczywiście mój mądry małż, polazł dzisiaj z psami ..smycz została w domu, rzekomo , podkreślam RZEKOMO, trzymał gila pod kurtką. Yhyhyhy...już to widzę to jest takie ruchome zwierzę , że na widok innych pieseczków na pewno wyskoczyła mu z rąk. Wracając do kolejnej zguby ...glukozaminę zalecono podawać strzykawką i co? Dzisiaj raniutko była akcja " gdzie ja położyłem strzykawkę" Jaką strzykawkę, grzecznie się pytam, przecież mówiłam że kupię jak będę szła do kata. I tu zostałam oświecona, że dostał strzykawkę w przychodni weterynaryjnej tylko ją ...zgubił. Normalnie idzie się zastrzelić....z jego głową. (bomba) Od lat mówię , chwała bogu, że faceci mają pewną część ciała przyrośniętą na stałe, bo w przypadku mojego małża....zgubiłby ją już kilkadziesiąt razy. Co do Whisky ...to po narkozie zwiększyła jej się prędkość..i ruchliwość, teraz to dopiero pierdolca dostaje . Chwilowo po spacerze padły obie, panuje błoga cisza i  powietrze nie drży :D. Dzisiaj podobno jest ciepło , to miło będzie się maszerowało. Miłego dzionka wszystkim. 

Ps. Sadło pomału przesuwa się ku kostkom8) gubię świąteczny nadbagaż 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.