Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1054828
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 stycznia 2020 , Komentarze (22)

ale ...od jaja. Rano Szczeżuj zawiózł mnie do urzędu pracy i tu panie doprowadziły mnie do furii zdaniem " kiedy pani wreszcie pójdzie do pracy, już pora" . Nosz kulson ich mać...już miałam na końcu języka " a co? czy panie dostaną karę za to że nie pomogły mi znaleźć pracy"? Ale powiedziałam sobie, że ...nie będę sobie psuła humoru, bo czeka mnie długi dzień. Po wylezieniu z urzędu pojechałam robić pazury, ale że było dużo za wcześnie to wpadłam do galerii ( czego nie robię, bo nienawidzę zatłoczonych przestrzeni) ale o 9 rano ludzi było niewielu. Weszłam do Natury i wyszłam z nowym cieniem, rozświetlaczem i pudrem pod oczy. Chciałam jeszcze kupić dwa cienie , ale usłyszałam , " nie mamy ich" pewnie będą w dzisiejszej dostawie ( yhy...ja to mam szczęście, zawsze trafiam do tego sklepu w dzień " dostawy, która będzie za chwilę" ), już, już wychodziłam do pani Ewuni, kiedy pomyślałam, może zajrzę do mojego operatora, jak nie będzie kolejki to może wezmę nowego smarkfona ( bo już mogę) a chłop jęczy żeby mu oddać jego sprzęt, który mi " pożyczył" do sanatorium. Ludzi nie było , więc spytałam pana o sprzęcior z " genialnym aparatem" ale po pierwsze go nie mieli a po drugie jak mi powiedział ile bym miała zapłacić za to cudo...to podziękowałam, powiedziałam na czym mi zależy w smartfonie i pan mi polecił inny model. Ubawiłam pana stwierdzeniem " Jeśli zdąży mnie pan załatwić w 10 min. to biorę dzisiaj telefon" , zdążyliśmy i kurcgalopkiem pognałam do pani Ewci bo miałam tylko 15 min do umówionej wizyty. Zadowoliłam sama siebie ( ba nawet zaskoczyłam) bo dotarłam na miejsce w 10 min.Pazury zrobione ...teraz poszłam w głęboką śliwkę z odrobinką błyskotek, a co...jak karnawał to karnawał. Potem wróciłam do domu ( teoretycznie) ale wczesniej wpadłam do apteki po jakąś maść na moje zgięcia ..pani magister dodatkowo dodała wapno, bo spojrzawszy na moje zgięcie łokcia orzekła, że to wygląda na reakcję uczuleniową. Wróciłam do chałupy i od razu, z kubasem kawy, zabrałam się za " zapełnianie" i ustawianie smarkfona. Pan klient pojawił się przed czasem...spędziłam z nim prawie 2 godziny ...samej roboty było niewiele, ale żalów i to takich spod wątroby sporo. Teraz jestem obrobiona, jem kolację, popijam herbatkę o smaku tureckiego jabłka, zaraz prysznic i do łóżka ...bo oczywiście nie śpię od 4 wrrrrrrrrrrr. A jutro czeka mnie znowu praca. Zatem zabieram was na ....falowanie i spadanie. 

i dziczki z którymi miałam bliskie spotkanie III stopnia :D

Miłego wieczoru , kolorowych snów. Ahoj

2 stycznia 2020 , Komentarze (16)

...dobrze się zacząłeś. Waga się trzyma ( pod szafką w garderobie) , dzielnie nikuję, godzinkę dziennie czyli 2 stycznia już dwie godziny kicania mam za sobą...pot płynie mi siurkiem wszystkimi rowkami ( co niestety przekłada się na powrót podrażnień na cielęciu...tu i ówdzie) ale to też ma tę zaletę że po prysznicu czuję się niczym królowa - namaszczam ciele olejkiem i to nie ...do ciasta a czystym migdałowym:D. Dzisiejszy dzień był ...połowiczny ...trochę zajęć, trochę polegiwania. Skończyłam wczoraj historię brudu i od razu zaczęłam historię templariuszy ...no bo jak się temu dokładniej przyjrzeć to owe tematy łączą się ze sobą. Przynajmniej na początku istnienia braciszkowie owi byli ubodzy i brudni(loser). Potem wpadła Długoręka i przywiozła prezenty dla moich psinek ....kilka nowych pluszaków do zabawy. Natenczas żadna nowość nie wpadła im w oko, a raczej ...do pyska. Oczywiście przybyła z niezwykle użytecznym siostrzeńcem, wychłeptali kawę, pożarli keksik oraz Ciastki ...młody nawet paszczowo pochwalił ciocię , że takie pyszne ludziki, na szczęście nie urwał Ciastkowi guziczka ,ale to tylko i wyłącznie z tego powodu, że nie wylukrowałam guziczków8). Pojechali do babci a po chwili już dzwoniła moja siostra, że mamę boli od dwóch dni głowa, a głupi ciśnieniomierz pokazuje 130/60 ( a mama zwykle ma 200/110) a ja mam profesjonalny ciśnieniomierz i młody po mnie przyjedzie żebym dokonała obmiarów. No to zarzuciłam kurtałkę na grzbiet i pojechałam...ciśnienie było , jak na mamę luksusowe 140/ 70 ale zaleciłam wypicie kawy z cytryną, chyba coś dzieje się z ciśnieniem bo mnie dzisiaj w nocy nogi w d........znaczy odwłoku bolały, a i mama skarżyła się oprócz głowy na ból stawów ( tych bez nenufarów i żab) (smiech). Potem wróciłam  do chałupy no i rozdzwonił się telefon i przez najbliższe dwa dni będę oddawała się zawodowi, jakkolwiek by to nie zabrzmiało ;). Poza tym zżerała mnie złość, że nie mam przy sobie aparatu, bo tak cudownie dzisiaj zachodziło słońce w moim parku...jesuuuu, jakie piękne zdjęcia by były. No ale nic to ...jutro też życzę sobie takiej pogody, to śmignę z aparatem i uwiecznię to piękno, za to ..przyuważyłam, interesującą poświatę wokół łysego...a w zasadzie półłysego i cyknęłam kilka fotek, ale czekam na pełnię ( i bezchmurne niebo) to znowu poszaleję z kolażami księżycowo konarowymi . I to by było na tyle dzisiejszej sprawozdawczości. Mykam spać bo jutro i urząd pracy i pazury i pan a jeszcze trzeba wpaść do sklepu no i ponikować. Przed snem zapraszam nad morze.

I tym oto akcentem świetlnym żegnam się z wami . I miast ahoj, rzeknę , dobranoc(noc)

1 stycznia 2020 , Komentarze (8)

obudziłam się po 7. Plan na sylwestra wykonałam. Usnęłam o 23 , zmęczona , z bolącymi oczami. O północy przydreptała mi do łóżka Bimbra, boi się huku petard, więc pokonała schody i wpakowała się na chwilę do łóżka, ale tylko na chwilę...bo przyszedł pańcio i zabrał je do siebie. A ja zapadłam w noworoczny sen, słyszałam, że ktoś do mnie dzwonił ale nie miałam siły otworzyć oczu...rano sprawdziłam. To Paszczur Drugi, poczekam do południa i zadzwonię z życzeniami, bo pewnie odsypiają zabawę. Za to dzisiaj..właśnie padłam upocona na marka, zaczęłam wykonywać mój plan...czyli nikowanie. Ciut ponad godzinkę i 200 okrążeń chałupy już poza mną. Jestem upocona, zmęczona o dziwo nie, ale i zadowolona. Teraz spokojnie skończę historię brudu słuchając RMF Gold. Chciałam to zrobić wczoraj ale piekły mnie ślepska i nie dałam rady. No to ja idę do brudu a was zapraszam tradycyjnie do obrazkowni. 

Miłego rozpoczęcia nowego roku. Ahoj!!!

31 grudnia 2019 , Komentarze (37)

tak planuję zakończyć ten rok. Komu bym o tym marzeniu nie powiedziała...jest zdziwiony. Ty? W łóżku? Nie na parkiecie? Właśnie tak...w łóżku, z książką, muzyką, kieliszkiem wina. Jestem zmęczona tym rokiem, ale to bardziej zmęczenie psychiczne, niż fizyczne. A poza tym , mimo mojego szaleństwa, coraz bardziej cenię spokojną przestrzeń wokół siebie. Wszechogarniający pęd, pogoń częstokroć bezmyślna, męczą mnie. Przechodzimy obojętnie wobec piękna, które nas na co dzień otacza...które mija. Pewnie udaje się to wam dostrzec na niektórych moich zdjęciach ...błysk słońca między gałęziami, kolory opadłych liści, krople wzburzonej wody. Magiczny świat obok nas. Tego mi potrzeba. I tak zamierzam żegnać odchodzący rok. No może jeszcze żegnać go zapachem świeżo pieczonego chleba...który zaraz uczynię. Tymczasem zapraszam was na chwilę zadumy i relaksu, przed szalonym , dla niektórych, wieczorem i nocą. 

I tak na koniec, wam nie przyszło, nie daj boże go głowy, że skapcniałam doszczętnie, malutka uwaga. 

Tych, którzy mi życzyli

wszystkiego najlepszego w zeszłym roku

uprzejmie informuję, że nic to nie dało.
Dlatego na 2020 rok przysyłajcie mi wyłącznie
pieniądze, alkohol i wiaderka brylantów.
Wielkie dzięki!

I jeszcze raz życzę wam takiego ostatniego dnia 2019 r. jakiego sobie życzycie. Do zobaczenia w innym , nowszym czasie. Ahooooooooooojjjjjjjjjj!!!!!!!!!!!!!!!!(impreza)(impreza)(alkohol)(balon)(bomba)

30 grudnia 2019 , Komentarze (19)

krótko i węzłowato.

Kiedy wszyscy wokół bawią się w najlepsze, Ty usiądź z kieliszkiem szampana i pomyśl o wszystkich chwilach odchodzącego roku. Zachowaj w pamięci te najlepsze, o najgorszych jak najszybciej zapomnij.

Szczęśliwego Nowego Roku . Ahoj!!!

29 grudnia 2019 , Komentarze (16)

haaaaaaa.....trzymam się planu, międzyświątecznego - czyli głównie nicnierobienia. Zaplanowałam pranie, ale oczywiście pralka, która miała być wg. małża " gotowa do użytku" jest niepodłączona. Więc go poinformowałam paszczowo, że jak wróci ze swoich sklepomańskich wędrówek, pralka jest gotowa do uruchomienia, tzn. włożone pranie i kapsułlka:D. A ja zajmuję się dzisiaj kąpaniem storczyków, piciem wina, słuchaniem wariacji goldbergowskich ( ani chybi mam w sobie coś z Lectera i nie jest to jego wątroba) i nurzaniem się w " Historii brudu" . Skończyłam wczoraj "E.E." Tokarczuk i muszę powiedzieć, że nie bardzo wiem o co kaman....w owej książce. No nic, teraz odpocznę i przejdę do historii i praktyki, zatem nieco o brudzie , takim cielesnym, nie społeczno politycznym, sobie poszerzę moją wiedzę. Zaokiennie podobno chłodniej niż wczoraj ale pochmurno takoż samo. Nadal nie wyłażę z pieleszy. Jutro będę miała co najmniej dwa wyjścia. Jakieś zakupy , głównie twarożkowe i pazury oddolne do zrobienia. Rano już namaściłam ciele olejkami ( hehehe...niczym królowa na koronację) po tej solance mało że dostałam jakiegoś cholernego uczulenia, szczególnie w delikatnych miejscach np. blizna pocesarkowa, pachwiny i o dziwo, po powrocie do domu zareagowały mi zgięcia łokci - skóra stała się purpurowa , ratowałam się najpierw kremem dla dzieci na odparzenia, teraz wcieram olejek migdałowy, oprócz tych " odparzenio uczuleń" oczywiście mam koszmarnie suchą skórę, pomimo tego, że miałam ze sobą balsam do ciela i stosowałam go ...po prostu jestem niczym stara, liniejąca żmija. Obłażę ze skóry(loser). Ale mam nauczkę, żeby przy następnym zaleceniu kąpieli solankowych przypilnować ich umiarkowanej ilości a nie 10 czyli co drugi dzień. Jednak jestem delikutaśna ( wbrew pozorom) . No i to chyba tyle doniesień z linii frontu mego życiowego. Ostatecznie donoszę wam ( najuprzejmiej) codziennie, a cóż może się wydarzyć u osobniczki chwilowo osiadłej:D. Zatem, tradycyjnie zapraszam was na podglądactwo. Nomen omen...dzisiejsza galeria obrazkowa wpisuje się w temat wodno - brudowy...zatem...szał " fał" i ptasia toaleta. 

Miłego, niedzielnego odpoczynku. Ahoj!!!

28 grudnia 2019 , Komentarze (19)

Nie moja, Bimbry i nad ranem, poczułam, że coś mi się kokosi w łóżku. Bimbruta pokonała " wrogie" do tej pory dla niej schody do sypialni w jedną stronę było dość łatwo, potem zaczął się pisk...czyżby łudziła się, że ją zniosę na dół pod pachą? Nie było takiej opcji, oczywiście przez moje psinki, o których pan zapomniał ich rozpaczliwie tęskne piszczenie obudziło mnie po 2 , zlazłam , wypuściłam dwie młodsze i z powrotem wlazłam do łoża. Ja wlazłam...sen został gdzieś na schodach. Tłukłam się prawie do 5 , czytałam wiadomości, czytałam "E.E." Tokarczuk, słuchałam muzyki, w końcu padłam. Obudziłam się po 9 , podszykowałam obiad i znowu mi refleksyjnie, nie mam zamiaru tego zmieniać. Będę duchem Hopkirka...czyli będę się snuła niczym dusza potępiona, tylko łańcuchami nie będę dzwoniła ...no chyba że choinkowym:p

Wczoraj spytałam małża, czy chce robić Sylwestra. Spytał mnie czy ja chcę go robić, odpowiedziałam, że nie chcę, ale jeśli on by chciał, to zrobię dla niego. Nie uzyskałam odpowiedzi, ale znając towarzyskość mojego małża to i on uważa to za zło konieczne. I super...zatem koniec roku spędzę na białej sali. 

A wracając do moich psinek, to mnie zaskakują, nieustannie. Ostatnio musiałam zwiększyć zakup króliczych uszek, bo i Tequilla zaczęła je pogryzać. Nadto, moje panny , wszystkie trzy śpią na swoim legowisku , chociaż przecież od trzech tygodni stoi w domu nowa kanapa. Nie powiem, czasem Whisky zabiera marchewkę na nową kanapę, a Bimbra rozkłada się na marku, ale tylko pojawię się na horyzoncie i pokażę " surową ręką sprawiedliwości" podłogę ...myk, myk ewakuują się raz dwa. Wczoraj moje psice rozsmakowały się w korniszonach ...wszystkie trzy stały i czekały na następny kawałek...no i dzielić się z nimi musiałam owym smakołykiem. Zastanawiam się, czy w ramach rewanżu, nie powinnam zanurzyć " ćwarzy" w woreczku z psią karmą:?.

I tyle przedpołudniowych refleksji i spostrzeżeń, za oknem szaro ( choć sucho) , zatem biorę się za lekturę. A was zapraszam na plażę ( i nie tylko) . 

I tym słonecznym akcentem życzę wam udanej soboty, nabierajcie sił przed wtorkowym szaleństwem. Bye (pa)

27 grudnia 2019 , Komentarze (31)

i kompletnie zeszła ze mnie energia ( a bardziej prawdopodobna jest wersja, że nie wróciła jeszcze). Ale...zauważam u siebie postęp ewolucyjny. Postanowiłam utwardzić swoje ...nie , nie pośladki, serce. Będę częściej mówiła " nie". Zwykle w drugi dzień świąt jeździliśmy z małżem do jego mamy...przychodziły siostry, posiedzieliśmy przy obiedzie i deserze. W tym roku " panie" się nie porozumiały co do świątecznego rozkładu. Wczoraj małż mówi " jedziemy" pytam się " gdzie"? No do mamuśki...a ja nic o tym nie wiem, odpowiedziałam, jak chcesz to jedź, weź ciasto i jedź. Swoją drogą, wciąż nie wstrzeliłam się w tutejszy klimat. Dziecki pojechały późno, a ja zaległam na marku morzona snem. Drugi raz małż próbował mnie wyciągnąc koło 15 , pytam czy W. dzwoniła w sprawie obiadu . " Nie" . No to powtórzyłam, niech bierze ciasto i jedzie. Pojechał, bez ciasta, za 10 min telefon. " Chcesz przyjechać jest W." Grzecznie odpowiedziałam, że nie chcę i że rozmowa była inna...że W zadzwoni i umówimy się. Koniec..jestem stara i mam zamiar wprowadzać starożytne zasady. Nie będę na każde gwizdnięcie. Nie mam ochoty widywać się z ludźmi , którzy nic nie wnoszą do mojego życia, przy których siedzę i nudzę się jak mops. Może to okrutne, ale jedyną osobą, która mnie nie opuści aż do śmierci i w na której towarzystwo jestem skazana jestem ja sama. Więc ...chcę spędzać dni tak , żeby były jak najmilsze. Nie planuję być męczennicą, ani tym bardziej " przyzwoitą" męczennicą. W naszym dość tradycyjnym społeczeństwie lekkie zdziwienie wywołała nieobecność Paszczurów starszych , na świętach. A mnie ich nie brakuje ...są tam gdzie chcieli być, cieszę się ich radością, podziwiam krajobrazy, jakie widzę na zdjęciach i trochę im zazdroszczę tego, że oprócz obrazów, mają szczęście czuć wiatr na twarzach, słyszeć szum fal i pisk ...fok :D. Doskonale bawiłam się w towarzystwie Długorękiej i jej rodziny i Paszczurów młodszych, bo nadajemy na tych samych falach. I tak chcę teraz czynić....wymiksowywać się z " tak wypada" a robić " to co mi sprawia radość i daje przyjemność" . Myślę o tym, żeby nauczyć się żeglować. Żałuję, że nie zrobiłam tego w liceum, kiedy była możliwość zapisania się w harcerstwie do drużyny żeglarskiej. Wiosną planuję pojechać do Złotego Stoku, do miłego, bardzo starszego małżeństwa, które poznałam w sanatorium 4 lata temu. A może bliżej jesieni wypadnę do dziewczyn do Gdańska. ? Nie chcę z upływem czasu tracić radości, chcę się wciąż zachwycać małymi rzeczami ...konarami drzew, spienionymi falami, świergotem ptaków , słońcem zachodzącym między drzewami. Jestem zmęczona wielkimi słowami , tak często nadużywanymi przez " ważnych" ludzi...potrzeba mi powrotu do dziecięctwa...co zamierzam czynić, w miarę możliwości. Tym czasem kończę ....refleksyjne smęcenie. Zapraszam do magicznego świata Beaty.

Miłego, poświątecznego piątku. Ahooj, przygodo! Przygodo? Ahoj!

26 grudnia 2019 , Komentarze (16)

kłamczucha!!! Wczoraj dostałam prezent podchoinkowy. Uduszę " gwiazdkę" jak tylko pojawi się w zasięgu moich pazurów. :DPoprosiłam o torebkę ...czerwoną, odrzekła mi, że nie ma tego modelu w czerwieni ...no to poprosiłam o inną ( całkiem inny model)  - granatową. I była cisza.....a tu wczoraj pod choinką ....torebeczka z ....piękną torebką w kolorze wina...no i nie udusić?? Po kim te prezenterki mają takie poczucie humoru? Swoją drogą ...wczorajszy dzień upłynął raczej mile...oczywiście faza na dowcipkowanie utrzymywała się na wysokim poziomie. Niemniej koło 17 atmosfera przy świątecznym stole zaczęła się zagęszczać ...jednak ja i Długoręka mamy inne podejście do otaczającej nas rzeczywistości ( a chyba najbardziej ekstremalna a raczej zaangażowana jest Długoręka) więc ...grzecznie emigrowaliśmy dużą grupą, w jeszcze bezpiecznym momencie, przydreptaliśmy do nas i tu ...staczanie się przy dobrych trunkach potoczyło się dalej. Moje sanatoryjne ": konserwowanie" się odśrodkowe, dało taki skutek, że zapach alkoholu wowołuje u mnie odruch wymiotny. Za to u innych gości nie ....zagryźli ciasteczkami , zmusili mnie do zrobienia " dietetycznego" barszczyku ( bo przywlekliśmy do domu wigiliijny kulebiak, który zaniosłam do sister) czyli....zagrzałam sok z buraków , doprawiwszy go uprzednio ziółkami. Oczywiście " ucztowanie" odbywało się pod hasłem " zięciunio skręca komodę teściowej, a potem z niezwykle użytcznym siostrzeńcem, targają ją do zielonej dziupli" :D Ogólnie, było przezabawnie, co w przypadku zwariowanej części rodziny jest ...normą8). Co będę robiła dzisiaj, nie mam pojęcia ...osobiście, z rozkoszą powyleguję się na marku, chłepcząc herbatki. Dziecki wracają do Łodzi, koło południa , wcześniej zięciunio planuje skręcić jeszcze jedna komodę, tym razem dla teścia ..podtelewizorową. Zwykle w drugi dzień chodziliśmy do teściowej, ale jak wspomniałam, siostry małża nic nie mówiły, więc ja się wyrywała nie będę...generalnie, wciąż jeszcze się nie zaaklimatyzowałam, jestem zmęczona i senna, a perspektywa kilku godzin w smętnej atmosferze mnie nie zachwyca. Wolę popołudnie z muzyką i książką. Tymczasem zapraszam na snucie się po ekoparku. 

Miłego dnia, cokolwiek planujecie dzisiaj robić. (pa)

25 grudnia 2019 , Komentarze (24)

pół smętne i byle jakie, pół baaaaaaaaaardzo radosne. Najpierw pojechaliśmy do teściowej, gdzie było byle jak. Bo każdy się spieszył na kolejną kolację wigilijną, więc kompletnie nie było tego " magicznego" nastroju. Od zawsze byłam wrogiem biegania z domu do domu . Przez kilka pierwszych lat nawet mi się udawało że jak na Wigilę jestem u moich rodziców to pierwszy dzień wielkanocy u teściów. No ale nie podobało się to teściowej i na Wigilę biegamy jak skadzeni. Poza tym teściowa zaczyna już definitywnie żyć obok. Za to trochę z duszą na ramieniu jechałam do mamy ( a właściwie małpowatej siostry) , miało się zacząć o 5 30, zaczęło się z godzinnym poślizgiem bo w kuchni im coś tam nie szło. Ale...ukochane ciocie tak ubawiły towarzystwo przy stole, że siostrzeńcy prawie płakali ze śmiechu i nie tylko oni. Z moją mamą też zaczyna się problem ...nie chce jeść, mamy dzisiaj " poważnie" rozmawiać . Wiadomo, że to mnie przypadnie doglądanie jej, bo jestem najbardziej czasowa,  nie bardzo mam ochotę jeździć do siostry , wolałabym przywozić mamę do mnie ...i dogadzać jej kulinarnie, poza tym mam blisko park, może udawałoby się wyciągnąć ją na spacer. Tam nie ma gdzie chodzić , no chyba że po osiedlu a co to za spacer między szeregowcami. Czekam na te młodociane Paszczury i szykuję się na świąteczny obiad. I tradycyjnie, coś dla oka. 

Miłego świętowania.(pa)(pa)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.