Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1084409
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 grudnia 2019 , Komentarze (16)

kłamczucha!!! Wczoraj dostałam prezent podchoinkowy. Uduszę " gwiazdkę" jak tylko pojawi się w zasięgu moich pazurów. :DPoprosiłam o torebkę ...czerwoną, odrzekła mi, że nie ma tego modelu w czerwieni ...no to poprosiłam o inną ( całkiem inny model)  - granatową. I była cisza.....a tu wczoraj pod choinką ....torebeczka z ....piękną torebką w kolorze wina...no i nie udusić?? Po kim te prezenterki mają takie poczucie humoru? Swoją drogą ...wczorajszy dzień upłynął raczej mile...oczywiście faza na dowcipkowanie utrzymywała się na wysokim poziomie. Niemniej koło 17 atmosfera przy świątecznym stole zaczęła się zagęszczać ...jednak ja i Długoręka mamy inne podejście do otaczającej nas rzeczywistości ( a chyba najbardziej ekstremalna a raczej zaangażowana jest Długoręka) więc ...grzecznie emigrowaliśmy dużą grupą, w jeszcze bezpiecznym momencie, przydreptaliśmy do nas i tu ...staczanie się przy dobrych trunkach potoczyło się dalej. Moje sanatoryjne ": konserwowanie" się odśrodkowe, dało taki skutek, że zapach alkoholu wowołuje u mnie odruch wymiotny. Za to u innych gości nie ....zagryźli ciasteczkami , zmusili mnie do zrobienia " dietetycznego" barszczyku ( bo przywlekliśmy do domu wigiliijny kulebiak, który zaniosłam do sister) czyli....zagrzałam sok z buraków , doprawiwszy go uprzednio ziółkami. Oczywiście " ucztowanie" odbywało się pod hasłem " zięciunio skręca komodę teściowej, a potem z niezwykle użytcznym siostrzeńcem, targają ją do zielonej dziupli" :D Ogólnie, było przezabawnie, co w przypadku zwariowanej części rodziny jest ...normą8). Co będę robiła dzisiaj, nie mam pojęcia ...osobiście, z rozkoszą powyleguję się na marku, chłepcząc herbatki. Dziecki wracają do Łodzi, koło południa , wcześniej zięciunio planuje skręcić jeszcze jedna komodę, tym razem dla teścia ..podtelewizorową. Zwykle w drugi dzień chodziliśmy do teściowej, ale jak wspomniałam, siostry małża nic nie mówiły, więc ja się wyrywała nie będę...generalnie, wciąż jeszcze się nie zaaklimatyzowałam, jestem zmęczona i senna, a perspektywa kilku godzin w smętnej atmosferze mnie nie zachwyca. Wolę popołudnie z muzyką i książką. Tymczasem zapraszam na snucie się po ekoparku. 

Miłego dnia, cokolwiek planujecie dzisiaj robić. (pa)

25 grudnia 2019 , Komentarze (24)

pół smętne i byle jakie, pół baaaaaaaaaardzo radosne. Najpierw pojechaliśmy do teściowej, gdzie było byle jak. Bo każdy się spieszył na kolejną kolację wigilijną, więc kompletnie nie było tego " magicznego" nastroju. Od zawsze byłam wrogiem biegania z domu do domu . Przez kilka pierwszych lat nawet mi się udawało że jak na Wigilę jestem u moich rodziców to pierwszy dzień wielkanocy u teściów. No ale nie podobało się to teściowej i na Wigilę biegamy jak skadzeni. Poza tym teściowa zaczyna już definitywnie żyć obok. Za to trochę z duszą na ramieniu jechałam do mamy ( a właściwie małpowatej siostry) , miało się zacząć o 5 30, zaczęło się z godzinnym poślizgiem bo w kuchni im coś tam nie szło. Ale...ukochane ciocie tak ubawiły towarzystwo przy stole, że siostrzeńcy prawie płakali ze śmiechu i nie tylko oni. Z moją mamą też zaczyna się problem ...nie chce jeść, mamy dzisiaj " poważnie" rozmawiać . Wiadomo, że to mnie przypadnie doglądanie jej, bo jestem najbardziej czasowa,  nie bardzo mam ochotę jeździć do siostry , wolałabym przywozić mamę do mnie ...i dogadzać jej kulinarnie, poza tym mam blisko park, może udawałoby się wyciągnąć ją na spacer. Tam nie ma gdzie chodzić , no chyba że po osiedlu a co to za spacer między szeregowcami. Czekam na te młodociane Paszczury i szykuję się na świąteczny obiad. I tradycyjnie, coś dla oka. 

Miłego świętowania.(pa)(pa)

23 grudnia 2019 , Komentarze (18)

" zaspałam" dzisiaj, obudziłam się o 7 30, ale wczoraj padłam niczym pies Pluto w dodatku z bolącym kręgosłupem. Oczywiście była kumulacja, małż przywiózł choineczkę i dwie " miejmioły" obie ogromne, piękne i miałam dylemat, którą dać do którego domu. W końcu wybrałam tę o większej rozpiętości, za czym przeważyło nie tylko to że kąt w starym domu mniejszy niż tutejsze przestrzenie, ale również ochota na " tłum" całujących mnie pod jemiołą mężczyzn. Mówiąc " tłum" mam na myśli co najmniej " czy" osobniki...ale może być i więcej, nie będę się opierała, chociaż mogłabym ...o słup. 

Po dwóch godzinach funkcjonowania dochodze jednak do wniosku, że zdążę upiec dla nas jeszcze i malinową chmurkę i makowce, bo wczoraj zwątpiłam przez moment w moją " wytrzymałość" ale dzisiaj już jestem optymistką od rana. tutaj prezentuję ( zgodnie z życzeniem) faworytkę mojego młodszego zięciunia ( starszy ogląda foki w naturalnym środowisku na wybrzeżu NZ) czyli orzechową korę 

Wiem że dzisiaj następuje w wielu domach " zimowe" przesilenie zakupowo robocze ale ...kiedy już znajdziecie ten moment na filiżankę kawy albo kubek herbaty ( bo o zupie to nie marzę, będzie suchy chleb dla kucharki;)) ukojcie swoje ciała i dusze widoczkami, tylko od razu uprzedzam. Tron jest MÓJ, zostałam już obrana królową i ...nie abdykuję:D

A oto i ja...królowa nocy ( chociaż nie tylko). 

I tym oto " świet(l)nym" akcentem kończę dzisiejszą relację. Wracam do roboty, która wrzeszczy na mnie ( a przecież mogłaby grzecznie popiskiwać) . Miłego poniedziałku ( i mało męczącego, bo to wg. starożytniej mądrości, jaki poniedziałek, taki cały tydzień) . Ahooooooj! Roboto! Ahoj. 

22 grudnia 2019 , Komentarze (14)

wyobrażacie sobie to? Ja? Bez pośpiechu? Chyba z wiekiem ewoluuję. Właśnie skończyłam orzechową korę, ulubienicę młodszego zięciunia. Zaraz wezmę się za ciasta dla klientki. Ale chwilowo luz...pierze mi się misa do robusia :D. Jak już skończę z klientką, to upiekę shrekowe ciastki..bo zostało mi ciasta piernikowego. Właśnie zerkając przez okno widzę, że małż zajechał ..przywiózł choinkę i ogromniastą jemiołę ( zgodnie z naszą tradycją) niech się nam wiedzie, a poza tym, kto wie...może wreszcie ze trzech mężczyzn na raz będzie mnie chciało pod nią całować ....więc musi zajmować duuuuuużo przestrzeni podniebnych, żebyśmy się pod nią zapomnieli w niegrzesznych pocałunkach;). W czasie tej mojej leniwcowej przerwy oglądam zdjęcia, które moje Paszczurki ślą z Nowej Zelandii, ślicznie tam , surowe góry, przepiękne błękitne niebo i chmury. Niech im tam mile płynie czas. A ja was dalej będę raczyła naszym nadmorzem...niech to was ciut rozluźni w przedświątecznej gonitwie. 

Oooo jestem w szoku małż kupił dwie cudne jemioły ( do nowego i starego domu) trudno mi było wybrać którą chcę " u siebie" . Dobra koniec przerwy, wracam do " domowej cukierni" miłej niedzieli. Ahoooooj!!!

21 grudnia 2019 , Komentarze (22)

jak się już nabiegacie, upocicie, kiedy będziecie wiedzieć skąd wyrastają wam nogi, usiądźcie z kubeczkiem tego co lubicie najbardziej, włączcie szum morza i odpocznijcie, oglądając kilka obrazów " zatrzymanych w wiadrze" :D

Miłej przedświątecznej soboty. (pa)

20 grudnia 2019 , Komentarze (8)

na tym świecie. Przedświątecznie. Raniutko pognałam po ostatnie zakupy a po zakupach awantura z chłopem . Cytuję " kulson mać, idzie na święta i cztery torby zakupów" oooooooosz mało nie pękłam ze złości, zaleciłam mu najpierw zajrzeć do toreb a potem komentować. Bo w torbach głównie warzywa i owoce, przed wyjazdem do sanatorium, wszystkie roślinki skonsumowałam, żeby nic nie zostało i nie zepsuło się. Oprócz weganizmu jedną torbę zajmowały herbatki no i dodatki do ciast . Pomarudził i pojechał do roboty. A ja do domu i myk do robienia keksu. Mniam...smakowite wyszły. Spróbowałam kawałeczek do herbatki, resztę zapakowałam i zaraz schowam, niech leżakują do świąt. Piernik wczoraj upieczony, przełożony powidłami, obciążony garem z wodą i nasiąka. Jutro stanę do sernika. 

Paszczur już się zameldował. Dolecieli do Auckland, gdzie czekali półtorej godziny na samolot na Christchurch, bo tam zaczynają przygodę z Nową Zelandią. Poza tym zrobiłam świąteczne pazury a tym samym przed wyjściem się trochę uczłowieczyłam i z ciut przybrudzonym sumieniem, mogę się ukazać w nowej kolorystyce kudłowej, zgodnie z tym co wczoraj niektórym obiecałam. 

całościowo posanatoryjnie wyglądam tak ...i jakby ktoś chciał mnie udekorować bombkami, łańcuchami ( byle nie z kotwicą) i lampeczkami to bardzo proszę :D mogę błyszczeć świątecznie. 

I to by było na tyle ....naszykuję sobie ingrediencje do jutrzejszych działań prosernikowych , bo się umówiłam jutro z dwoma klientkami. Więc dzień będę miała obfitujący w działania ...do tego pani sprzątająca. Miłego piątkowego popołudnia ...a może nawet przedświątecznego szaleństwa 8). Merry Christmas!!

20 grudnia 2019 , Komentarze (32)

nie będę długo pisała ( może zrobię to później). Zaczyna się już szaleństwo, więc póki się w nim pogrążymy chciałabym wam życzyć wspaniałych, radosnych i zdrowych świąt Bożego Narodzenia, niech przyniosą wam niezapomniane ( ale wyłącznie) dobre chwile, niech ten czas wypełnią spotkania z ważnymi i bliskimi wam osobami. Po prostu....Wesołych Świąt.

19 grudnia 2019 , Komentarze (8)

piecze się ostatni blat piernikowy, dwa już stygną, dom pachnie cudnie , na ścianie nad markiem zawiesiłam srebrno białą świąteczną girlandę , kupiłam małżowi kocyk na nową kanapę, chociaż on wczoraj złożył deklarację...że zostaje w starej chałupie, a bóg z nim nie będę zmuszała. Rano pognałam złożyć ślubowanie, okazało się, że nie byłam jedyna...jeszcze dwie panie ze mną ślubowały. Potem podreptałam do Dawida, przyciemnił mnie, bo jakoś nie trawiłam się w ostatnim kolorze. Zadzwoniłam do moich przemiłych współtowarzyszy z poprzedniej bytności w sanatorium i umówiłam się wstępnie, że w maju śmignę do Złotego Stoku bo państwo już dobrze po 80 ale życzę każdemu takiej kondycji, bystrości umysłu i poczucia humoru jakie mają pani Wanda i pan Jerzy. A poza tym ....lenię się przedświątecznie. Jak już przepowidłuję piernik, to przyszykuję bakalie do keksu. Z klientką umówiłam się na odbiór ciast w wigilię rano, więc jej będę robiła ciasta w niedzielę. Paszczur Starszy z przyległością już wyleciał z Tokio i lecą do Nowej Zelandii, zamelduje się jak wylądują na ziemi Hobbitów:D. Zatem zapraszam was nad morze ...dzisiaj Jezioro Łabędzie ( prawie) ;)

i na koniec Marian deskorolkowiec z Marianem B. czyli ...Mariany dwa uaaaaaa!!!

Miłego popołudnia, niekoniecznie bardzo kuchennego. Ahoj!!!!

17 grudnia 2019 , Komentarze (24)

jasna Anielka, od wczoraj , po magnetronie tak mnie nap..iernicza lewe naddupie, że głowa mała, wieczorem po prysznicu posmarowałam kuper ben gayem...do rana ciut się polepszyło ( mogłam się obrócić na łózku)8), za to z pójściem na śniadanie już miałam problemy, głównie z przyjęciem pozycji pionowej...no i szłam pomalutku, zaliczyłam laser, na basen nie poszłam...raz że boli i nie byłabym w stanie ćwiczyć a dwa - przede wszystkim oblec się później w ciuchy, przed chwilą byłam na prądach trochę zmieniłyśmy lokalizację elektrody i pani mi dała takie fest ...czyli " prądem bohatera", poczułam się ciut lepiej, ale na zewnętrze się dzisiaj nie wybieram, widzę jak ból przechyla mnie na prawo. Poleżę grzecznie, jakby takie terapie nie dawały skutków to jest jeszcze ketonal . Ale na razie nie muszę go brać. Tymczasem koniec marudzenia ....zapraszam na słoneczną wędrówkę wybrzeżem.

miłego, pogodnego , przedświątecznego wtorku. Ahoj!!!

16 grudnia 2019 , Komentarze (16)

jeszcze dwa dni i do domu. Wczoraj pospacerowałam nad morzem , były interesujące " struktury wodne" a w pewnym momencie zaczął wiać zimny wiatr , taki że aż mi " rozumek" zaczął ziębnąć i wróciłam do pokoju. Ledwie przelazłam próg zaczęło padać i potem przeszło w solidny deszcz. Na szczęście mój kuper już był w suchościach. Od dzisiaj pogody przewidują coraz wyższe temperatury i słońce, zobaczymy, tutaj pogoda zmienia się raz dwa. Może uda mi się skumulować dwa następne zabiegi to po 11 byłabym już wolna. Jutro o 11 już będzie po wszystkim, kończę basenem , trochę wyschnę i pewnie śmignę jeszcze pochwytać naturę ...a w domu od razu do roboty. Jeszcze w tej mojej " działalności cukierniczej" muszę upchnąć klientkę...bo pismo w toku procesu musi złożyć przed świętami. No cóż...life is life. Ale koniec smęcenia ...w tej przedświątecznej gorączce odsapnijcie troszkę przy nadmorskich widoczkach. 

miłego dzionka wszystkim. Ahooooooooj!!!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.