Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1084196
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 grudnia 2017 , Komentarze (31)

obudziłam się przed szóstą...hmmmm a co to u mnie za nowość?;) Oczywiście mój wewnętrzny budzik zadziałał. Bo wczoraj zaplanowałam, że upiekę rano bułeczki drożdżowe. Po wczorajszym odgruzowywaniu spiżarni, nawyciągałam masę " skarbów" w postaci ...zapuszkowanych mas, ponieważ teraz przechodzę na własnoręcznie zrobione, to postanowiłam te zapasy zutylizować. No i wieczorem wyjęłam z lodówki masło i drożdże i rano poczłapałam robić bułeczki . Tym bardziej, że wiedziałam iż nawiedzi mnie Długoręka z koleżanką, bo pojechały oglądać jak to leśnicy wyrąbali nam pół lasu ( za dużo zieleni mamy, ojjjjj za dużo) a kumpela jest w Zielonych. Zrobiłam bułeczki z masą orzechową, umyłam podłogę w kuchni, sprzątnęłam łazienkę i tak mi brakowało czegoś w moich " magicznych" rączkach, że zamiotłam schody na strych( czyli moją strychową lodówkę), bo przecież będą zastawiane smakołykami, które się nie zmieszczą w lodówce, potem poleciałam zamiotłam schody do piwnicy i żeby zakończyć temat schodów i zamiatania, zamiotłam schody do domu. Przyleciałam a gości ciągle nie ma. Wysłałam więc krótką wiadomość tekstową " ORGANZA" albowiem zakupiłam siestrze organzę czerwoną na świąteczny stół ( Boże Narodzenie przypada w tym roku jej) oddzwoniła " zrób coś gorącego bo Eli zimno" spytałam kawę czy herbatkę safari, przystała na herbatkę, wydarłam się gdzie w ogóle są bo ja już od rana bułeczki dla nich piekę. Na co moja " gupia" siostra powiedziała ...." ciacho? to podjedziemy do cukierni i przywieziemy" , pytam się jakie ciacho sieroto, przecież mówię, że upiekłam bułeczki. Na co gadzina się kaja i mówi, że zrozumiała iż to był " sarkazm z mojej strony, że od rana...." , zameldowała że będą za 30 sek. Faktycznie, w połowie przygotowywania napitku wlazły. Dostały kubeczki z plasterkami cytryny, pomarańczy, laską cynamonu i gałązką rozmarynu, wlały sobie rooibosa z miodem i pożarły bułeczki , mlaszcząc i chwaląc ( i prawidłowo, szczególnie ta druga czynność), potem ich spytałam czy może chcą spróbować peklowanego boczuniu, który wczoraj upiekłam z chlebkiem, który upiekłam wieczorem i super mocnym chrzanem. Długoręka najpierw zawarczała " to teraz boczuś i chlebek jak się nawpie...łam bułeczek" ? Ale oczywiście pożarła ...i też mnie skomplimentowały, szczególnie za chlebek. Pojadły, popiły, wyniosły część bułeczek i pojechały. A ja pozmywałam statki po gościach i mogę się polenić...przez moją delikatną magiczną skórkę przeczuwam jeszcze jedną partię gości ...czuję że przywlecze się siostra małża z mężem ...czyli Parówki mnie nawiedzą. A tymczasem się lenię i okropnie chce mi się spać...nie wiem czy coś nie popada. Życzę wam miłej soboty i zasłużonego odpoczynku po całym tygodniu. Bye bye (pa) 

8 grudnia 2017 , Komentarze (21)

(szloch)(szloch). Ostatnimi dniami , w ramach, zasłużonej relaksacji oglądałam Harrego Pottera i dzisiaj natchnęło mnie ( nie tylko filmy ale i dźwięk myszy buszującej mi po spiżarni). Jako certyfikowana czarownica z referencjami ( nie tylko reformy posiadam :D) złapałam różdżkę z cisu ...stanęłam u progu spiżarni, machnęłam różdżką i wyrzekłam " actio spiżarnio" iiiiiii.........i nic:? machnęłam drugi raz, zaklęcie i ......i nic:< o żesz ty ....do trzech machnięć sztuka ...i znowu nic. Eeeech , to pech. W takim momencie zepsuł mi się magiczny sprzęt. Ale wiecie ...jak ja sobie coś upierdaczę to ....nie pozostało mi nic innego jak machać...ścierą, szczotką i mopem. Wywlekłam prawie wszystko ( blach do ciast z najwyższej półki nie ściągnęłam) a tak to wsio, pomyłam półki, powycierałam różne duperele...trochę przemeblowałam na półkach ( przy czym zyskałam jedną półkę) wytargałam dwa wory " przydasiów", które zakwalifikowałam do nieprzydasiów i ...umieram. Nie ukrywam...chce mi się pić, chce mi się jeść....nie wiem co bardziej. I ogólnie jestem bardzo zmęczona...chłepczę teraz miętę...za chwilkę podszykuję sobie indyka na obiad i pójdę...wyciągnąć kopyta 8)najlepiej z uniesieniem stóp w górę...muszę odpocząć, potem umyję podłogę w kuchni , bo zadeptałam ją niczym stado kaczorów w poszukiwaniu glonów. Ale chwilowo dosyć...mam dosyć, nawet czarownicom wyładowuje się akumulatorek i trzeba go podładować. O chyba jeszcze jabłuszko pożrę na bardzo spóźnione drugie śniadanie. I to by było na tyle na początek weekendu. Aaa kłamię pokicałam na pocztę i odebrałam nowe portki ...kurcze na żywo wygądają lepiej niż na martwo, i już mam koncept...święta na turkusowo zielono, bo do tych portek wczoraj wyczaiłam bluzkę ...portki są turkusowe ale mają ciemniejszy kwiatowy wzór. Mmmmm....znowu podrażnię  kobietony przy stole. No to teraz idę jeszcze tylko złożę najlepsze życzenia wszystkim Mariom, Marysiom, Marysieńkom, Czarnym Mańkom ( Białym też)(kwiatek) niech wam się wiedzie jak najlepiej i niech się wam spełniają wszystkie marzenia. A szklane kule , różdżki tudzież inny " magiczny" sprzęt , niech nie ulega awariom w tym szalonym , przedświątecznym czasie. No i oczywiście życzę udanych imprezek . 

Miłego piąteczku. Ahooooooooooooooooojjjjjjj - idę zostać kobietą upadłą ...na łoże ;)

6 grudnia 2017 , Komentarze (30)

zażyczyłam sobie i ....dostałam 

Szczyt wszystkiego i cenzury ...w oryginale " mój prezencik" rusza pośladkami :D:D

6 grudnia 2017 , Komentarze (28)

Generalnie ...nie mam siły, ledwie łażę:D. Rano pływalnia, znowu tor dla mnie, widać taki to mój prezent od Mikołaja. Potem do domu ...ogarnęłam część kuchni , potem pomaszerowałam do American Corner, dzisiaj rozpoczęły się ( ogólnopolsko, byliśmy on line z amerykańskim ambasadorem, który otwierał obchody na Politechnice Warszawskiej) obchody 100 lecia współpracy polsko amerykańskiej. Były panie z amerykańskiej ambasady Olivia pochodzi z Dallas , Karolina urodziła się w Polsce ale jako dziecko wyjechała do Francji a obecnie mieszka w Virginii w USA, był tort , toast sokiem no i było bardzo miło ...hmmmm...niby nie ćwiczę ale bardzo dużo zrozumiałam z tego co mówiły i panie z ambasady i sam ambasador . Oczywiście nie mam na myśli , polskiego fragmentu jego przemówienia:D. Przyczłapałam do domu i ....nie mam siły, po prostu nie mam...nogi nie chcą mnie nosić. Nastawiłam firanki , zrobię sobie obiad i chyba poleżakuję troszkę , nabiorę mocy ...przed jutrzejszą wścieklicą. Oooo już wchodzą zdjęcia więc na początek Jubileuszka - tak śpi cholera jedna, jak mi się wpakuje na łóżko 

a tak zdobi korytarz Mikołajek adwentowy kalendarz

i mój gwiezdny parapet 

i więcej wam truła nie będę....biorę się za obiad i nawadnianie miętą...mam nadzieję że nożno dupne zakwasy do jutra miną :?

Miłych Mikołajek i wora prezentów (prezent)

5 grudnia 2017 , Komentarze (19)

Last month stats

takie są moje osiągi listopadowe 

5 grudnia 2017 , Komentarze (24)

były wczoraj (torcik) nawet parę osób przybyło , nieświadomych owego faktu ( i bez prezentów dla Jubileuszki)(prezent). Ten wpis próbuje popełnić od wczoraj, nawet wrzuciłam zdjęcia tego gada ...ale ja ich nie widzę w moim wpisie, jeśli wam się wyświetlą 24 takie same foty Whiskey to " nie ja" nabroiłam. 

Basenik z rana zaliczyłam, było super, niewiele osób, każdy miał swój tor...woda cieplutka ( w porównaniu do chłodnego , śnieżnego zewnętrza), potem błyskawicznie zakupy ...znowu strasznie dużo kasy wydałam..nie wiem , kiedy do tego przywyknę. Nawet pani w kasie, bo od lat jeżdżę do tego samego L i większość personelu mnie zna ...choćby naocznie;), spytała mnie czy zauważyłam, że ceny poszły w górę. Stwierdziłam, że niestety muszę to kupić i nie mam wyjścia, ale jak wróciłam do domu to mało mnie szlag nie trafił. Nie dalej niż dwa tygodnie temu czytałam bełkot....że "tegoroczne Boże Narodzenie" nie będzie droższe ...dupa, z takiego króla...reklamowego Radziwiłła. Nie jestem ekonomistką , jestem tylko panią domu i obserwuję od lat rachunki jakie płacę. 

No dobra koniec wkurzania . Wczoraj miałam kumpelę na proszonym obiedzie. Zrobiłam gulasz z jagnięciny w stylu marokańskim ( w przyprawie tajin) , do tego kuskus i szalenie " arabska" surówka z kiszonej czerwonej kapusty z cebulką, jabłkiem i marchewką + oliwka:PP. Na deser miałyśmy po kawałeczku makowca , który mój mąż dzielnie utylizuje. Ooooo jakże doceniam jego poświęcenie;). Zapiłyśmy to kieliszkiem czerwone wina , jak ja to zrobiłam, że kupiłam czerwone , węgierskie wino SŁODKIE! :?to nie mam pojęcia, na szczęście przyszła potem siostra małża i wino się ...zdematerializowało.Do picia zrobiłam nam rooibosa saharę...pomarańcze, cytrynki ( w plasterkach of course), cynamon, rozmaryn i miód . Zachwyty były a jakże ...szczególnie ze strony siostry małżowskiej ...że tak szybko, że umiem ( no cholera po prawie 53 latach życia to coś tam się umie) ale ...ooooo....doszła do wniosku że przede wszystkim , trzeba to lubić. 

W trakcie szykowania obiadu udało mi się, ponownie, zrobić farsz do kulebiaka świątecznego. Tym razem zostanie zamrożony na amen...już go nie przerobię na paszteciki:D. Nie przewiduję w tym tygodniu żadnej degustacji ani serów, ani wina ani niczego. 

Kurcze, odmówiłam wczoraj wyjazdu do Getyngi...na zaproszenie niemieckich Zielonych...eeech szkoda mi trochę...( hehehehe mnie nie znającej niemieckiego ni w ząb) ale termin podróży koliduje z moimi " zobowiązaniami" z bólem serca....ale nie (szloch), Pacta sunt servanda - taka jestem głupia...obowiązkowa.

Zaraz śmigam na siłownię, dzisiaj wypocinki, a jak wrócę do wreszcie naszykuję owoce do boskiego keksu i może ogarnę kuchenne okno, bo nikt tego za mnie nie zrobi, generalnie w chałupie już mam święta. Łańcuchy świetlne , stroiki na drzwiach, adwentowy Mikołaj kusi cuckami w korytarzu .

Aaaa kumpela mi przyniosła w prezencie świecę...złotą kulę. Czy uwierzycie, że ponad miesiąc szukałyśmy złotej kuli do mojego " świątecznego" złotego talerza świecowego. Mam walce, gwiazdy, srebrne, złote, czerwone do koncepcji brakowało mi złotej kuli. Cholerka, całe miasto przeszukane i nic białe są, kremowe są, czerwone też a złotej niet. Okazało się , że Ela uruchomiła znajomych i wczoraj dostała cynk ,że są kule ...w jednym z centrów handlowych, pojechała na drugi koniec miasta , żeby złapać ...jedną z dwóch jakie pozostały :). Miłe to ...a ja wlazłam na allegro i znalazłam takie świece ...żeeee....głowa mała ( od cen też) ale w takie zakupy to ja się pobawię w następnym roku ...bo przecież Boże Narodzenie 2018 u mnie i mam nadzieję, graniczącą z pewnością, że już na nowych śmieciach. 

A tymczasem życzę wam miłego wtorku i szykuję śniadanie...a potem kicam pocić się i pojękiwać...oczywiście radośnie . Bye, bye 

3 grudnia 2017 , Komentarze (39)

od waszej " latającej" albo jak kto woli " nieosiadłej" relacjonistki. Zatem ...ciasto się udało, jest pyszne  i drogie, jak co niektóre zauważyły, ale co tam...nie będę go piekła co tydzień...jest jeszcze tyle smaków do poznania ...np. tort cygański albo księcia regenta i chyba go upiekę na święta specjalnie dla mojego starszego dziecia, bo jak wyczytałam, jest to tort , który można kupić w każdej cukierni w Bawarii. No to upiekę...niech porówna, który jej bardziej będzie smakował:D. Hmmmm...ileż we mnie skromności, porywam się na tradycję i uważam iż nie będę od niej gorsza8)

Kawałek ciasta wpadkowałam do torebeczki , z tego powodu musiałam wziąć " torebusię" wielkości kuferka weterynarza, żeby koleżanka przetestowała nowy smak. Jak dopełzłam do przybytku...to zaczęłam żartować z koleżankami , które tam pracują i dzięki którym mam bilety na takowe imprezki, że nawet mam swój prowiant. No i jak wywlekłam pudełeczko z ciastem...tak pudełeczko zostało u nich, a koleżanka przyjdzie dzisiaj do mnie , na kawę, ciasto i " ankohol" i dopiero po takiej rozpuście, pójdziemy ( paląc po drodze rozpustę) na Otwarcie sezonu, które będzie prezentował teatr Kwadrat, szczególnie nas zanęciła osoba Olbrychskiego , będzie mu towarzyszyła pani Kasprzyk i jeszcze jakaś młoda dwójka aktorów, ale bliżej mi nie znanych, dalej zresztą też.:D

Teraz, jakem Babka od orzechów opowiem wam o Dziadku do orzechów...Sala była pełniutka, a nawet było trochę dostawek. Jak przystało na tradycję, czyli baśń dla dzieci i okres przedświąteczny, na sali było sporo dziatek. Technika " wyrównuje" szanse ludzkości (głównie względem cen biletów), więc teraz takie balety, nie ciągną ze sobą orkiestry...tylko pana z laptopem. Ale mnie to akurat nie przeszkadza.Piękna dekoracja , głównym elementem była oczywiści oooooooogromna choinka( namalowana na szmatce) ale gwiazda na czubku i łańcuchy świetlne były podświetlane. Piękne kostiumy ( i dużo ich było) artyści przebierali się kilka razy. Oczywiście do przerwy była mniej znana muzyka z tego baletu, do sławniejszych należał Marsz ołowianych żołnierzyków. W po przerwie ...wszystko co najpopularniejsze i tańce narodowe - niesamowita była choreografia tańca arabskiego , chociaż tancerka wyglądała niczym szkielet, no ale ...była jeszcze jedna dziewczynka ( bo mam wrażenie, że większość tancerzy to uczniowie szkoły baletowej, zresztą o ile mnie pamięć nie zawodzi, to Dziadek do orzechów jest baletem...egzaminacyjnym dla większości uczniów szkół baletowych, ale wracając do owej tancerki, matko jaka ona była chudziutka, nie tylko my zwróciłyśmy na to uwagę. Miała bardzo długie nogi ale chudziutkie i wyglądały jak odnóża pajączka. A tak poza tymi dwoma paniami , to reszta tancerek, nie była zabidzona  i psy by na nie nie poleciały8). Oczywiście był cudny , różowy walc kwiatów, takowych właśnie sukniach, uroczy taniec ( i pełen trudnych elementów) cukrowej wróżki. No i było ...super, miło przez dwie godziny poczuć się beztrosko i dziecinnie ( nie cofnąć się intelektualnie ) właśnie tak...nieobarczoną problemami dnia codziennego dorosłych. 

W drodze powrotnej, postanowiłyśmy wdepnąć na " małe conieco" do którejś z licznych kawiarni , ale zaczęłyśmy dyskutować o figurach jakie wykonywali tancerze, no i zaprezentowałam jedną " figurę" z naszych zajęć pt. zdrowy kręgosłup. Stoimy na prawej nodze, prawa ręka w bok, skłon, lewą dłonią dotykamy stopy prawej nogi, w tym czasie lewa noga ugięta idzie do tyłu, żeby zachować balans. Oczywiście zaprezentowałam to na środku placu Corazziego, koleżanka mało się najpierw, nie zsikała ze śmiechu, a potem z podziwu, że mogę coś takiego zrobić ( w kiecce i paltotku), więc ją natchnęłam nadzieją, że po dwóch miesiącach gimnastyki też tak będzie mogła zrobić....dodatkowo doszłyśmy do wniosku, że możemy wykonywać różne, przeróżne figury akrobatyczne (głównie, chyba jako myśliwce, na pokazach air show)(smiech)

Część znajomych jak usłyszała że idę na balet...życzyła mi udanego imprezowania, musiałam prostować że idę na PRAWDZIWY balet i to nie ja będę baletowała. Ale po wykonaniu kilku wygibasów, bo jeszcze pokazałam " drzewo" z jogi, dowlokłyśmy się do Marcusa, gdzie zamówiłam sobie herbatkę pt. Rooibos Sahara o jakie to było pyszne : herbata rooibos, miód, laska cynamonu, gałązka rozmarynu i plasterki cytryny, pomarańczy i czerwonej pomarańczy. Pyyyyyyycha, znajoma, która zarządza American Corner , a która przypadkowo trafiłą do tej samej kawiarni, tak się zachwyciła widokiem mojego kubasa z herbatką, że też sobie ją zamówiła . Aaaa do szklanego kufelka z herbatką podają słomkę....więc czaj siorbie się malutkimi łyczkami. 

O i to by było na tyle...po tych ucztach zmysłowo cielesnych przydreptałam do domu ...aaaa jeszcze po drodze w parku spotkałam psie towarzystwo, pogadaliśmy chwilkę, nadciągnął nowy pan z nową psiczką bullterierką i w pierwszych słowach spytał " a gdzie jest ten mały czarny , szybki" moja towarzyszka odrzekła, że jest tylko pani " od małej czarnej" . Powiedziałam, że ja wracam z kultury a małż jeszcze w pracy więc psiczki siedzą w domu ale przekażę im wyrazy zainteresowania i troski. I po tych pogaduszkach już dotarłam do domu i padłam ...niczym śpiąca kurewna i obudziłam się dzisiaj 8 30 , relacjonuję wam wypadki dnia wczorajszego, przy kubasie, chłodnej już kawy. Zaraz usmażę bekon , jajeczka potem chyba przygotuję bakalie do keksu ( zamknę je w pudełku i będę miała z głowy jedną czynność) potem przyjdzie kumpela , rozpuścimy się trochę, potem przelecimy do teatru i tak minie dzień. 

Życzę wszystkim równie udanej niedzieli Basiom, Basieńkom, Basiulką oraz Hajduczkom wszystkiego najlepszego i ....żyjcie pełną piersią . Ahooooooj, przygodo ....ahoooooojjjj

2 grudnia 2017 , Komentarze (30)

a nawet powiem nieskromnie smakuje lepiej niż oryginał. Wpakowałam już kawałek do pudełeczka, zaniosę koleżance...niech się ślini przez cały balet, z myślą o moim makowczyku. Przepis już wrzuciłam kto wie i jest ciekawy niech leci na bloga, kto jeszcze nie wie ( a jest ciekawy) niech poszuka ruda-z-garami :D

Idę się pomału pindrować, przecie nie mogę iść na Dziadka , jak ostatnia sierotka ( i w dodatku nieMarysia)

Oooo proszę, na wyraźne żądanie ...upubliczniam. Bardziej z wierzchu i bardziej od spodu :D:D 

2 grudnia 2017 , Komentarze (31)

albo i roztrojenia...od rana jestem podkuchenną :?a w zasadzie kuchenną...wstałam ciemną nocą , upiekłam chleb i zabrałam się za nadawanie realnych kształtów wspomnieniom. Dawno temu bo co najmniej 32 lata ...teściowa mojej koleżanki przynosiła jej przepyszny makowiec. Bez ciasta za to z grubą warstwą orzechowego kremu na wierzchu i z polewą czekoladową. Uwielbiałam to ciasto, nie było skomplikowane w produkcji, bo sama je robiłam, problem był wówczas z kupnem składników. Ostatnio postanowiłam, że odtworzę po latach ten smak...no i dzisiaj działam. Makowiec już ostygł, zaraz idę robić krem, jak wszystko porządnie się schłodzi i stwardnieje to poleję to esami floresami z czekolady. Boczek się marynuje ( zgodnie z życzeniem Długorękiej) a ja dwojąc się i trojąc słucham takiej muzyki ...między innymi.

Gorąco polecam ...za oknem szaro i smętnie...bawić na całego będę się dopiero wieczorem - Królewski Balet ze Lwowa będzie prezentował Dziadka do orzechów. A tymczasem idę realizować się jako Babka od orzechów ...czyli lecę mielić orzechy i kręcić krem :p

https://www.youtube.com/watch?v=15KJ2OVfJGU&index=27&list=RDGMEMQ1dJ7wXfLlqCjwV0xfSNbAVMnPLV7lGbmT4

Miłej soboty ahooooooooooooooj

30 listopada 2017 , Komentarze (38)

Taki widok miałam 10 min temu z tarasu przed domem mojej mamy

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.