u siebie, jakiego doznaję dzisiaj. Sama się uspokajam, że nie trzeba, że wsio jest ok. Zaczęło się od biegania po L. Po pierwsze mnie zaskoczyło że jest pusto...puuuuusto, przed świętami? I nie ma ludzi? Szok. Chciałam kupić mamie herbaty...miały być w deluxe, cejlońskie , z dodatkami i bez ...drogaśne (eee, no trudno , raz do roku można się zrujnować) i nie ma...nalatałam się jak głupia tam i z powrotem nawet dwa razy, bardzo miłe panie ekspedientki niestety nie były mi w stanie pomóc, bo nawet nie wiedziały, że takie cuda mają być. No dobra....podjechałam do kasy i myślałam, że mnie tam .......pi , pi , pi strzeli, albo i szlag trafi. Na kasie posadzono nową kobitkę, starszą panią . Ratunku, ja wiem....dobrze, że przyjmują ludzi do pracy, ale w takim czasie to może na kasie powinna być bardziej doświadczona osoba. Poza tym pardon " wkurwiają " mnie maksymalnie zwrotowicze, dzisiaj facet zablokował kasę na kilka minut....pościel łoś oddawał, do jasnej cholery nie wie co ma kupić? jaki rozmiar - zmierz sobie kołdrę, jaki wzór - albo bierz to co ci się podoba, albo przed kupnem pokaż obrazek osobie decyzyjnej, niech wybierze. Dobra , zapłaciłam oczywiście kosmiczny rachunek, którego część stanowiło kilka kostek masła . Pojechałam dalej, do mojego warzywniaka po kapustę na bigosik , właśnie kończę ją obgotowywać i jeszcze dalej , do Biedronki po czekolady Milka ...hehehehehe ja głupia, naiwna, myślałam, że będę mogła sobie powybierać w smakach i zakupić trzy ogromne czekolady w cenie dwóch o taki ....bolszy ...nawet jednej, słownie JEDNEJ, czekolady nie było. I dobrze, nie będę żarła na zmęczenie organizmu ....sałatki czekoladowej. Pobiegłam więc po pachnące świece ( uwielbiam je zimnymi wieczorami palić w sypialni i mieć miły aromacik) i po dwie blachy , tak na wszelki wypadek ...zapakowałam się do Ferdka no i w czasie wsiadania pocięłam palucha, nawet nie zauważyłam dopiero jak zobaczyłam krew płynącą w stronę nadgarstka to się zorientowałam, mimo ssania i lizania kciuka, upierniczyłam kurtkę, spodnie a krew jak leciała tak leciała. W domu wypakowałam zakupy, zakleiłam palucha, opróżniłam zlew, nastawiłam kapustę do obgotowania, piekę chleb i bluźnię na czym świat stoi. Głównie dzięki mojemu mężowi totalnemu bałaganiarzowi ...ja go zabiję....któregoś dnia zabiję bo to już nie na moje nerwy. Ponad 30 lat się uganiać z chaosem, gdzie siądzie tam zostawi ślad po sobie...tragedia.
Dobra moi mili, idę kroić i smażyć mięsko do bigosu, bo jeszcze czeka mnie kręcenie paszkietu...dobrze, że żarło na obiad mam na trzy dni. Miłego poniedziałku . Bye