Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1056006
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 grudnia 2017 , Komentarze (47)

u siebie, jakiego doznaję dzisiaj. Sama się uspokajam, że nie trzeba, że wsio jest ok. Zaczęło się od biegania po L. Po pierwsze mnie zaskoczyło że jest pusto...puuuuusto, przed świętami? I nie ma ludzi? Szok. Chciałam kupić mamie herbaty...miały być w deluxe, cejlońskie , z dodatkami i bez ...drogaśne (eee, no trudno , raz do roku można się zrujnować) i nie ma...nalatałam się jak głupia tam i z powrotem nawet dwa razy, bardzo miłe panie ekspedientki niestety nie były mi w stanie pomóc, bo nawet nie wiedziały, że takie cuda mają być. No dobra....podjechałam do kasy i myślałam, że mnie tam .......pi , pi , pi strzeli, albo i szlag trafi. Na kasie posadzono nową kobitkę, starszą panią . Ratunku, ja wiem....dobrze, że przyjmują ludzi do pracy, ale w takim czasie to może na kasie powinna być bardziej doświadczona osoba. Poza tym pardon " wkurwiają " mnie maksymalnie zwrotowicze, dzisiaj facet zablokował kasę na kilka minut....pościel łoś oddawał, do jasnej cholery nie wie co ma kupić? jaki rozmiar - zmierz sobie kołdrę, jaki wzór - albo bierz to co ci się podoba, albo przed kupnem pokaż obrazek osobie decyzyjnej, niech wybierze. Dobra , zapłaciłam oczywiście kosmiczny rachunek, którego część stanowiło kilka kostek masła :D. Pojechałam dalej, do mojego warzywniaka po kapustę na bigosik , właśnie kończę ją obgotowywać i jeszcze dalej , do Biedronki po czekolady Milka ...hehehehehe ja głupia, naiwna, myślałam, że będę mogła sobie powybierać w smakach i zakupić trzy ogromne czekolady w cenie dwóch o taki ....bolszy ...nawet jednej, słownie JEDNEJ, czekolady nie było. I dobrze, nie będę żarła na zmęczenie organizmu ....sałatki czekoladowej. Pobiegłam więc po pachnące świece ( uwielbiam je zimnymi wieczorami palić w sypialni i mieć miły aromacik) i po dwie blachy , tak na wszelki wypadek ...zapakowałam się do Ferdka no i w czasie wsiadania pocięłam palucha, nawet nie zauważyłam dopiero jak zobaczyłam krew płynącą w stronę nadgarstka to się zorientowałam, mimo ssania i lizania kciuka, upierniczyłam kurtkę, spodnie a krew jak leciała tak leciała. W domu wypakowałam zakupy, zakleiłam palucha, opróżniłam zlew, nastawiłam kapustę do obgotowania, piekę chleb i bluźnię na czym świat stoi. Głównie dzięki mojemu mężowi totalnemu bałaganiarzowi ...ja go zabiję....któregoś dnia zabiję bo to już nie na moje nerwy. Ponad 30 lat się uganiać z chaosem, gdzie siądzie tam zostawi ślad po sobie...tragedia. 

Dobra moi mili, idę kroić i smażyć mięsko do bigosu, bo jeszcze czeka mnie kręcenie paszkietu...dobrze, że żarło na obiad mam na trzy dni. Miłego poniedziałku . Bye 

17 grudnia 2017 , Komentarze (4)

:D:Dhttps://kobieta.onet.pl/moda/rynek-duzych-rozmiarow-rosnie-ale-w-tajemnicy-wstydliwie-dlaczego-marki-z-uporem/1n1mh7b

17 grudnia 2017 , Komentarze (25)

w moim, osobistym wydaniu. 

Wczoraj młodszy Paszczur zapakował " mikołajkową " torbę pudełkami, paczuszkami no i na końcu jej przypomniałam o ciasteczkach ...wyła mi przez kilka miesięcy na temat tych ciasteczek, zmusiłam się do ich pieczenia to niech zabiera8). No i kiedy przesypywała ciacha do torebki ( papierowej nie swojej...choć ta obszerniejsza od papierowej) a ja głośno " planowałam" zajęcia na dzisiaj, pojawiła się pozycja " ciasteczka owsiane dla drugiego Paszczura" na co moje młodsze dziecko odrzekło " ale po co" , na co ja " żeby było sprawiedliwie, upiekłam dla was upiekę i dla nich" a ta dalej " no ale przecież nikt nie wie , że upiekłaś dla nas" a ja znowu " ja wiem". Jak sprawiedliwie to sprawiedliwie , nie będę tolerowała modnego kierunku " teraz kulson my" o co to nie. 

Zmęczenie zaczyna ze mnie wyłazić..bo otworzyłam ócz błękity po 9 , przybrykałam do kuchni ( niestety nie było to radosne brykanie niczym u mojego ulubieńca Tygryska) umyłam sobie piekarnik, zsiekałam drugą porcję ingrediencji do keksu...bo ta połówka , która wczoraj została w magiczny sposób " zdematerializowała" się ...podobnie jak resztki sernika:?. A jak już zsiekałam te owoce, to stwierdziłam że skoro mam powyciągane słoiki z owymi dobrociami, to od razu załatwię wkład owocowo orzechowy do ciasteczek owsianych. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. No i właśnie druga blacha ciasteczek dochodzi w piekarniku. Ja jeszcze doprawię udka kurczęcie i obsmażę je ..to będę miała na dwa dni z głowy obiad ...chociaż częściowo już mam bo przecie jest rosołek z wczorajszego gotowania mięska pasztetowego, miałam dzisiaj je mielić, ale na tenczas po prostu mi się nie chce, bolą mnie już stopy...z kręgosłupem jest ok...ćwiczenia działają, ale prawa stopa mi dokucza, biorę zaraz kubas mięty i idę się regenerować. Tak myślę, że ponieważ dzisiaj poczułam nieodparty pociąg do solidnego majchera, to może przygotuję sobie " bazę" do kory orzechowej i zsiekam owoce do pani Walewskiej, zawsze to potem w mojej " cukierni" będzie mniej roboty, o taka jestem "pomyślna"(loser)

No i generalnie tak mi mija niedziela, kuchenno- leniuchująca, dobry zestaw. Ostatnia lista zakupów zrobiona, ale już mi niedobrze na myśl, jaki rachunek jutro zobaczę przy kasie...trudno, część tych wydatków zwróci się w sobotę:D. Idę odpoczywać , czas niedługi, miłej niedzieli wszystkim, miłej, mało roboczej, dużo leniwej. Ahooooj

Aaaa muszę dodać, że jednak moje jadło jest " odchudzające" po wczorajszych schabowych, keksie i serniczku mam 0,7 kg w dół ( ale i tak wciąż zbyt DUŻO!!!!, a tam ...bądźmy szczerzy DUŻO ZA DUŻO) no teraz to już ahooooooooooooooooooojjjjjjjj.

16 grudnia 2017 , Komentarze (17)

....wystartowałam. 

Dziecki zjechały wczoraj wieczorem, dostaliśmy piękne prezenty. Ja wielkie pudło cytrynowych kosmetyków pielęgnacyjnych z Roche, małż alkomat , co prawda chłopina pija trzy razy do roku,ale z reguły następnego dnia jedzie do pracy, albo odwozi dziecki do stolicy i wtedy biegał do sąsiada dmuchać ( w alkomat, nie sąsiada:D) no to mu dziecki kupiły osobisty miernik. Dzieciuchy też dostały swoje prezenty, no i oczywiście czekoladowe Mikołajki, żeby nie było marudzenia " jak to?? Mikołajka nie ma? To zamach na tradycję" Jak przyjechały, a było już późno, to w ramach kolacji zaproponowali, żeby zdegustować jakieś winko i ser do tego ...no żeby było dietetycznie. Wypiliśmy ostatni mój nabytek białe alzackie...smakowite całkiem, do tego otworzyłam stiltona z żurawiną - też smakowity. I żeby było sprawiedliwie psice też się najadły sera, a co...jak szlachta to szlachta. 

Dzisiaj od rana ...otwarcie sezonu Boże Narodzenie 2017. Najpierw upiekłam chleb dla dzieci, potem sernik na piernikowym spodzie, który upiekłam wczoraj, zwieńczyłam taflą czekolady, potem stwierdziłam, że skoro mam zsiekane bakalie to sprawdzę przepis na keks...hehehehehe...po upieczeniu okazało się, że od dwóch lat piekę ten właśnie keks...tylko w gazecie , na zdjęciu keks wyglądał inaczej niż w moich internetowych ściągawkach. Dobra ...pół keksu pojechało do Łodzi ( razem z 3/4 sernika), jutro zsiekam następną porcję bakalii bo keksy muszą być dwa. 

Zrobiłam obiad zgodnie z życzeniem : schabowe ( zrób mamo więcej to będziemy mieli obiad w domu) niom...zrobiłam 12 sztuk, 6 wpakowali do pudełka i zabrali, żeby się lenić obiadowo przez dni trzy.Do tego upiekłam ćwiarki ziemniaków marynowane w oliwie z rozmarynem i pieprzem i sałatka z insalatiny ( bardzo mi odpowiada ta sałata), papryki, pomidora i cebulki z sosem vinegret. 

Dzieciaki pojechały a ja rach ciach upiekłam piernikowe blaty ( chociaż nie chciało mi się jak nie wiem co, ale się " zmotywowałam" słownie - tekstu nie powtórze, bo to tekst chroniony prawem autorskim;)), przełożyłam je powidłami i już nasiąkają , by osiągnąć moc na święta, jeszcze je poleję czekoladą i posypię orzechami ale to już na sam koniec " dochodzenia" , teraz kończę gotować mięso na pasztet...super , mam obiad z głowy na cały tydzień ...w jednym garze mam rosołek, w drugim wywar na barszczyk biały.  Jeszcze tylko wątróbki podgotuję i koniec...mięsko mi ostygnie należycie, to jutro je będę mogła zmemlić 8). O i to by było na tyle...kuchenka mnie wzywa, pikawszy upierdliwie, idę wyjmować mięcha, potem ablucje i spać....bo zmęczona jestem jak nie wiem co ....dzieci męczą, nawet jeśli połowa dzieci jest zdobyczna. 

Aaaaa córka obcięła włosy ...wspaniale, pysio jej odmłodniało i wygląda suuuper. No i chłodniej jej trochę będzie na tej bożonarodzeniowej Teneryfie. Miłego wieczoru wsiem...wzdłuż i wszerz. Odpoczywajcie(pa)

14 grudnia 2017 , Komentarze (18)

przeciwko stabilizacji, przynajmniej tej na zajęciach. Nie, nieee i jeszcze raz NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!! Nie chcę, nie lubię, boli mnie wszystko , wszyściutko, to sadyzm, czystej wody sadyzm. (szloch) Dzisiaj, jak to orzekł Sebastian, prawie nie będziecie się ruszali. Ooooo nie, zdecydowanie chcę się ruszać. Tkwienie w bezruchu przez 40 sekund...ponapinana, wyciągnięta, zgięta to nie dla mnie, nie chcę. 

No dobra, pomarudziłam. Ale serio nie chcę, takie ćwiczenia to koszmar...może dla zaawansowanych joginów to pestka, ale dla mnie , chociaż gwoli prawdy trzeba przyznać że dzisiaj wszyscy wyliśmy z wysiłku, a teraz leżę i jęczę. Miałam iść po południu działać pro społecznie, ale ...chyba odpuszczę, czuję się jak obita kijami samobijami. Mało tego, wczoraj mi się wydawało, że pobolewa mnie ta urwana ręka, dzisiaj jestem pewna...pobolewa. Trudno , trzeba ją zacząć oszczędzać, od niedzieli będzie mi bardzo potrzebna ...baaardzo. 

A tak poza tym , wszyscy zdrowi, dzisiejsza pogoda, to pierwsze dwa tygodnie lutego.  Nie wiem jak u was, ale u mnie niezbyt zimno bo 0 stopni, ale za to dość wietrznie i niestety to potęguje wrażenie zimna. 

Idę cierpieć dalej i zasłużenie:D. Sama tego chciałam, miłego popołudnia. Ahojjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj

13 grudnia 2017 , Komentarze (24)

, tak...jestem zmęczona. Michał nam wczoraj dał w kupry...dosłownie, aż Krzyś, stary wyga ćwiczeniowy i zdrowy kręgosłup i pilates i Bóg wie co jeszcze, po zajęciach powiedział " nooo tym nam dajesz coraz trudniejsze ćwiczenia" , na co nasz kat odpowiedział " e tam...przecież wy wszyscy weterani" . Wczoraj nawet się nade mną ulitował, przyszedł i powiedział " możesz robić deskę na kolanach" a ja wysapałam, z jęzorem na brodzie, wiem , że mogę....ale chcę ją zrobić tak jak powinnam, krócej...ale zgodnie ze sztuką. Przyszłam taka zmęczona, że padłam wczoraj , z Whiskey u boku. Obudziłam się o 4 akurat przed telefonem paszczurzym, że zwiewa z kursu, bo nie ma ochoty słuchać o bydle. Zrobiłam nam pieczone udka z kurczaka , frytki ( bo łaziły za mną już od roku...a od dwóch tygodni to już mnie po prostu molestowały) i suróweczkę z kiszonej kapustki. Małpie jęczy mi od trzech dni ( ba...od trzech miesięcy), żebym upiekła owsiane ciasteczka. Wczoraj wieczorem mnie molestowała, powiedziałam, żeby sobie piekła. Odpuściła. Dzisiaj pojechałam na basenik...zaliczyłam, ale dobrze mi się wydawało, że mnie ta urwana ręka pobolewa, po basenie, czułam ją dość mocno, potem pognałam na pazurowanie, nie chciało mi się iść z powrotem jak nie wiem co...nie mam po prostu siły. Ale przyszłam, wpadłam jeszcze na targ po " drobne" zakupy owoców suszonych ....eeeeee......profilaktycznie nie powidziałam małżowi ile ma jutro zapłacić za owoce, na siostrzeńca się nie będzie darł ...a na mnie ...na pewno ...rachunek kosmiczny ( 140 zł) no ale trudno ...jak się chce zdrowo jeść - orzechy, pestki, suszone owoce, to trzeba płakać i płacić. Kupiłam też mąkę i dokupiłam dyni bo chleby trzeba będzie piec i dla gadzin łódzkich i dla gadzin warszawskich i do domu i dla DŁugorękiej na świąteczny stół. Wracając do zmęczenia...przywlokłam się, zaaplikowałam kubas kawy no i zrobiłam te ciastka...właśnie stygnie pierwsza blacha, druga się piecze a trzecia już przygotowana do pieczenia. Pewnie małpiszon spałaszuje połowę, resztę zabierze jutro na zajęcia i będzie marudziła , żeby jej upiec ...na podróż wywczasową. Jeszcze 12 min i pójdę się lenić, zanim po Tomkini ( dosłownie) wróci i będzie mnie, matkę swoją wspaniałą, dręczyć. Zatem moi drodzy i cenni ...idę się lenić a wy róbcie co dusza zapragnie ( ciało też). Paaaaaaaaaaa

Aaaa...dla zainteresowanych, dzisiejsza pogoda to pogoda na pierwszą połowę stycznia.

11 grudnia 2017 , Komentarze (20)

tzn. nie miej zapasów:D. Przyjechał Paszczur , będzie mi zagęszczał domową atmosferę aż do piątku, po zajęciach pojedzie do Łodzi i wróci z "zięciuniem" na sobotę i niedzielę i zrobimy sobie Boże Narodzenie ( prezenty będą ...a co) bo potem ich wywiewa na Teneryfę. Ale ,ale ...ponieważ mi powiedziała, że na szkoleniu mają posiłki to ona będzie w domu na ..kolację, gdzieś o 19. O 17 przysłała smsa, że jednak będzie na 18 bo zaraz kończą i co będzie do jedzenia ...no to oświadczyłam, że hot dogi i się zaczęło " a ze wszystkim? z warzywkami i cebulką" a ze wszystkim ..karmelizowana cebulka też jest...o 17 30 dostałam kolejnego smsa ...już nadjeżdżam...no to ja przerwałam relaksację i poleciałam kroić papryczkę, ogóreczka, pomidorka, otworzyłam sałatę ( kupiłam dzisiaj jakąś nowość, która się pojawiła w L. bardzo mi smakuje, jest delikatna , lekko orzechowy smak mniam), wywlekłam majonez, ketchup i musztardę no i oczywiście cebulkę. Przekroiłam kiełbaski wiedeńskie na połówki i zaczęłam grzać. Zaparzyłam rooibosa, do kubeczków wsadziłam pomarańczki , cytrynkę, rozmaryn i cynamon i czekam....no skoro ...nadciąga...tia...nadciągnęła za 15 minut z ....Filipem, kumplem z pracy, więc miałam jeszcze jeden pyszczek do hotdogów, miły pyszczek, nakarmiłyśmy, napoiłam ( bo szybciutko naszykowałam trzeci kubasek na herbatkę) obleciał mnie komplement i od dziecia i od gościa względem herbatki, teraz poszli ...w miasto. Bo gość przyjezdny. A ja mogę zalec...i podialektować się spokojem. 

Generalnie jak to w poniedziałek ...wydałam masę kasy na zakupy, no ale już muszę kupować to co mi potrzebne do zamówienia. Poza tym upolowałam winka, które próbowałam kupić od ponad miesiąca, wreszcie się pokazały.

Małż mi " podciągnął" sprzęgło a ja nie chcę...wolę " opadłe" ale już je opanowałam. No i poza tym , dostałam " nową" starą pralkę i mało mnie rano szlag nie trafił jak nastawiałam pranie, musiałam opanować ten model...bo poprzednio miałam inną( ta faktycznie fajniej się programuje) poza tym opada pokrywa ( a pralki mam ostatnio ładowane od góry, bo takie są dla mnie wygodniejsze) więc ładując rzeczy do prania, trzymałam pokrywę czołem, oczywiście nadarłam się na specjalistę, żeby sobie wsadził w .....taką pralkę, na co on się wydarł , że zmieni pokrywę8). Więc jak widzicie miałam energetyczne rozpoczęcie dnia. A teraz przylazł już owsik i zaproponował " może winko" więc pójdę i ...pogrzeszę. Miłego wieczoru , bye , bye.  

10 grudnia 2017 , Komentarze (37)

wczoraj mi zasugerowano, że może bym zamieściła jakiś " przedświateczny plan", bo co niektórzy są przerażeni przygotowaniami i bezradnością. Nie ukrywam, że nie jest to dla mnie łatwe ( plan sporządzić) bo ja mam jakoś tak...pomyślę i robię a nawet jeśli mam to odwleczone w czasie to na moim " twardym" dysku plan się kołacze a im bliżej czasu realizacji, tym bardziej przysuwa się do części czołowej mojej łepetyny. Ale ponieważ zostały już 2 tygodnie , tak, tak ....DWA tygodnie do Wigilii, to powiem wam co ja zaplanowałam. 

Pomijam kwestie sprzątania bo : w zasadzie mam posprzątane , dzisiaj zrobiłam połowę szafek w kuchni, drugą tą gdzie mam " ciąg " roboczy zostawię sobie na przyszły tydzień, potem będę tylko wycierała blat na bieżąco, no i drzwi , ale jak się pali w piecu, to odkurzanie drzwi też logiczniej zostawić na ostatnią chwilkę, zresztą mam taką sprytną kurzołapkę, więc idzie to szybciutko. 

Jedziemy więc do żarła: po wyczyszczeniu okoli postojowych Robusia Kuchennego zasiadłam do szykowania owoców do keksu i ...gotowe

Przy okazji się soczyście obsobaczyłam, bo okazało się że mam braki w ...figach ( nie w tych nadupnych) na szczęście w którymś ślicznym słoiczku z owockami znalazłam smętne resztki i zsiekałam. Ale co sobie nagadałam to nagadałam i braki od razu poszły na listę zakupową. Owoce poporcjowane , w każdym pudełku wsad do jednego keksu, będą czekały na pieczenie. 

Listę potraw, a w zasadzie ciast mam już dawno przygotowaną, nad tym czuwają moje dzieci, które w sierpniu mnie spytały czy menu na Boże Narodzenie gotowe. Ponieważ będę miała tylko jedno dziecko z połówkiem to żarcia nie szykuję zbyt wiele, upiekę schab i zaplekuję boczek, bo wczoraj gościówy się rozpływały nad boczkiem, chlebem no i bułeczkami. Więc w tym tygodniu kupię boczek i schab...a potem je wpakuję do zalewy niech dojrzewają. 

Piernik już sobie leży prawie od miesiąca , upiekę go w następną niedzielę, przełożę powidłami i niech leży jeszcze tydzień i nasiąka dobrocią. 

I w zasadzie ten tydzień mam jeszcze luźny. Ostatnie zakupy zrobię tradycyjnie 18 grudnia, potem moja noga już nie postanie w sklepie, bo ludzie dostają pierdolca przedświątecznego , poza tym jak wiecie...mam duże zamówienia więc muszę podzielić tydzień na produkcję " domową" i " zamówioną" - zamówionym poświęcę piątek i sobotę , żeby kobieta miała świeżutkie wypieki, chociaż kruche mogę już zacząć piec we czwartek . 

W niedzielę u mnie pójdzie do roboty piernik, mięsa już się będą peklowały, Poniedziałek ostatnie zakupy. I nastawiam bigos , tradycyjnie bigos u mnie musi gotować się tydzień, inaczej się nie liczy. 

 We środę upiekę keks ( może sobie spokojnie leżeć owinięty w papier) we czwartek wypadałoby upiec moje ciasta i zrobić zamówione pasztety( pasztety dla nas już upieczone i zamrożone, podobnie jak farsz do kulebiaka) . 

Piątek i sobotę opiekam klientkę. Oprócz tego chleby, do domu, dla córki i dla siostry ( u niej jak wspominałam Boże Narodzenie, ale u nas siada do stołu 16 osób, u nich dwoje gotujących ale pracujących , siostrzeniec gotuje i piecze ale jeszcze nie na tyle żeby sam zrobił święta, poza tym zawsze się coś targa do tej , która robi większość ( z wyjątkiem brzydszej siostry Kapciuszka, która przyłazi z pustymi rękami, siada za stołem i oświadcza " napiłabym się herbaty" a ja najchętniej bym ją w tym momencie udusiła ...mogłoby być i w piekarniku). Do Długorękiej więc też trzeba naszykować " koszyczek" , jak dla babci Kapturka : chleb, pasztet, kulebiak do barszczyku  no i różne rodzaje ciast oraz ...flaszeczkę, albo i dwie winka :D

W piątek jednak wylezę z domu, żeby udać się na targ po ...największą jemiołę...od lat przywlekam do domu wielkie jemioły, mamy już na nie miejsce ( o i w tym momencie wymyśliłam już miejsce dla jemioły na nowych śmieciach8))

Choinką i jej ubieraniem zajmie się tradycyjnie małż...

O i tak wygląda moje planowanie na te " gorące" dwa tygodnie, oczywiście w międzyczasie jest poranny basen i mniej poranna siłownia. 

Życzę wam pięknej niedzieli, u nas taka jest słonko, 2 C a ja śmigam pod prysznic, bo wieczorem idę protestować , ostatnio nas policja spisała tzn. jednego z protestujących, ale policjant miły, generalnie pożartowaliśmy i rozeszliśmy się , każdy w swoją stronę, my ...do kawiarni na herbatki oraz grzane wino albo piwo , co kto lubi. Dzisiaj też tak planujemy zakończyć dzień. A od jutra mam w domu Paszczura Młodszego ...mam nadzieję, że przeżyję ten tydzień bez melisy i uduszenia jej " ręcami albo i kolanami", chociaż może się uda, bo wg. jej zapowiedzi, jak " wyjdzie rano na szkolenie, to wróci wieczorem na sen" i chwała Bogu i narodowi radzieckiemu;)

I tym oto " aptymistycznym" stwierdzeniem, żegnam się z wami .Miłego dnia. 

Ps. Zapomniałabym - od wczoraj zarządziłam bardzo świąteczny nastrój. Włączam YT, wybieram piosenki świąteczne i grają mi cały dzień ....a ja kręcąc się po domu trzęsę pośladkami i uginam kolana, co tylko wychodzi im na dobre ( mojemu humorowi również) :D

9 grudnia 2017 , Komentarze (31)

obudziłam się przed szóstą...hmmmm a co to u mnie za nowość?;) Oczywiście mój wewnętrzny budzik zadziałał. Bo wczoraj zaplanowałam, że upiekę rano bułeczki drożdżowe. Po wczorajszym odgruzowywaniu spiżarni, nawyciągałam masę " skarbów" w postaci ...zapuszkowanych mas, ponieważ teraz przechodzę na własnoręcznie zrobione, to postanowiłam te zapasy zutylizować. No i wieczorem wyjęłam z lodówki masło i drożdże i rano poczłapałam robić bułeczki . Tym bardziej, że wiedziałam iż nawiedzi mnie Długoręka z koleżanką, bo pojechały oglądać jak to leśnicy wyrąbali nam pół lasu ( za dużo zieleni mamy, ojjjjj za dużo) a kumpela jest w Zielonych. Zrobiłam bułeczki z masą orzechową, umyłam podłogę w kuchni, sprzątnęłam łazienkę i tak mi brakowało czegoś w moich " magicznych" rączkach, że zamiotłam schody na strych( czyli moją strychową lodówkę), bo przecież będą zastawiane smakołykami, które się nie zmieszczą w lodówce, potem poleciałam zamiotłam schody do piwnicy i żeby zakończyć temat schodów i zamiatania, zamiotłam schody do domu. Przyleciałam a gości ciągle nie ma. Wysłałam więc krótką wiadomość tekstową " ORGANZA" albowiem zakupiłam siestrze organzę czerwoną na świąteczny stół ( Boże Narodzenie przypada w tym roku jej) oddzwoniła " zrób coś gorącego bo Eli zimno" spytałam kawę czy herbatkę safari, przystała na herbatkę, wydarłam się gdzie w ogóle są bo ja już od rana bułeczki dla nich piekę. Na co moja " gupia" siostra powiedziała ...." ciacho? to podjedziemy do cukierni i przywieziemy" , pytam się jakie ciacho sieroto, przecież mówię, że upiekłam bułeczki. Na co gadzina się kaja i mówi, że zrozumiała iż to był " sarkazm z mojej strony, że od rana...." , zameldowała że będą za 30 sek. Faktycznie, w połowie przygotowywania napitku wlazły. Dostały kubeczki z plasterkami cytryny, pomarańczy, laską cynamonu i gałązką rozmarynu, wlały sobie rooibosa z miodem i pożarły bułeczki , mlaszcząc i chwaląc ( i prawidłowo, szczególnie ta druga czynność), potem ich spytałam czy może chcą spróbować peklowanego boczuniu, który wczoraj upiekłam z chlebkiem, który upiekłam wieczorem i super mocnym chrzanem. Długoręka najpierw zawarczała " to teraz boczuś i chlebek jak się nawpie...łam bułeczek" ? Ale oczywiście pożarła ...i też mnie skomplimentowały, szczególnie za chlebek. Pojadły, popiły, wyniosły część bułeczek i pojechały. A ja pozmywałam statki po gościach i mogę się polenić...przez moją delikatną magiczną skórkę przeczuwam jeszcze jedną partię gości ...czuję że przywlecze się siostra małża z mężem ...czyli Parówki mnie nawiedzą. A tymczasem się lenię i okropnie chce mi się spać...nie wiem czy coś nie popada. Życzę wam miłej soboty i zasłużonego odpoczynku po całym tygodniu. Bye bye (pa) 

8 grudnia 2017 , Komentarze (21)

(szloch)(szloch). Ostatnimi dniami , w ramach, zasłużonej relaksacji oglądałam Harrego Pottera i dzisiaj natchnęło mnie ( nie tylko filmy ale i dźwięk myszy buszującej mi po spiżarni). Jako certyfikowana czarownica z referencjami ( nie tylko reformy posiadam :D) złapałam różdżkę z cisu ...stanęłam u progu spiżarni, machnęłam różdżką i wyrzekłam " actio spiżarnio" iiiiiii.........i nic:? machnęłam drugi raz, zaklęcie i ......i nic:< o żesz ty ....do trzech machnięć sztuka ...i znowu nic. Eeeech , to pech. W takim momencie zepsuł mi się magiczny sprzęt. Ale wiecie ...jak ja sobie coś upierdaczę to ....nie pozostało mi nic innego jak machać...ścierą, szczotką i mopem. Wywlekłam prawie wszystko ( blach do ciast z najwyższej półki nie ściągnęłam) a tak to wsio, pomyłam półki, powycierałam różne duperele...trochę przemeblowałam na półkach ( przy czym zyskałam jedną półkę) wytargałam dwa wory " przydasiów", które zakwalifikowałam do nieprzydasiów i ...umieram. Nie ukrywam...chce mi się pić, chce mi się jeść....nie wiem co bardziej. I ogólnie jestem bardzo zmęczona...chłepczę teraz miętę...za chwilkę podszykuję sobie indyka na obiad i pójdę...wyciągnąć kopyta 8)najlepiej z uniesieniem stóp w górę...muszę odpocząć, potem umyję podłogę w kuchni , bo zadeptałam ją niczym stado kaczorów w poszukiwaniu glonów. Ale chwilowo dosyć...mam dosyć, nawet czarownicom wyładowuje się akumulatorek i trzeba go podładować. O chyba jeszcze jabłuszko pożrę na bardzo spóźnione drugie śniadanie. I to by było na tyle na początek weekendu. Aaa kłamię pokicałam na pocztę i odebrałam nowe portki ...kurcze na żywo wygądają lepiej niż na martwo, i już mam koncept...święta na turkusowo zielono, bo do tych portek wczoraj wyczaiłam bluzkę ...portki są turkusowe ale mają ciemniejszy kwiatowy wzór. Mmmmm....znowu podrażnię  kobietony przy stole. No to teraz idę jeszcze tylko złożę najlepsze życzenia wszystkim Mariom, Marysiom, Marysieńkom, Czarnym Mańkom ( Białym też)(kwiatek) niech wam się wiedzie jak najlepiej i niech się wam spełniają wszystkie marzenia. A szklane kule , różdżki tudzież inny " magiczny" sprzęt , niech nie ulega awariom w tym szalonym , przedświątecznym czasie. No i oczywiście życzę udanych imprezek . 

Miłego piąteczku. Ahooooooooooooooooojjjjjjj - idę zostać kobietą upadłą ...na łoże ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.