Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1084464
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 grudnia 2017 , Komentarze (28)

hehehehehe miałam się już do was nie odzywać. No ale jak widać...NIE MA takiej opcji. Miałam dzisiaj leżeć, pachnieć , nic nie robić ...spać. Oczywiście ZONK , co u mnie jest normalne. Coś mnie wczoraj tknęło paluchem...a jak nie paluchem to bardzo długim kijem, żeby wykorzystać część zamrożonych białek i upiec tort bezowy z kremem baaaaaaaaaardzo kawowym. No i tak zrobiłam, najpierw upiekłam zamówioną chmurkę ( hehehehe...będzie kasa w Sylwestra, będzie cały rok) a potem upiekłam blaty bezowe i w trakcie pieczenia dzwoni siostra małża ( ta z którą rozmijaliśmy się w święta) i pyta co jutro robimy. Eeeeee, no nic...moje plany spalnicze wzięły w łeb...ale że bardzo lubię szwagra , to powiedziałam że przybędziemy. W duchu sobie pomyślałam, jak dobrze, że piekę tort. Ale jednocześnie po zlustrowaniu lodówki, doszłam do wniosku że nie mam mascarpone do drugiego kremu - tortowego, bo to co mam pójdzie do malinowej chmurki. Zatem rano poczłapałam do Aldiego - tylko i wyłącznie po mascarpone iiiiiiii...przyszłam z dwoma siatami, bo kupiłam jeszcze paluchy maślane( bardzo smaczna przekąska) oczywiście na wynos i jako " coś" na wypadek niezapowiedzianych gości. Upolowałam palnik do karmelizowania ( nareszcie będę mogła zrobić sławny creme brulee) tu chwilę szamotałam się z myślami, ale myśli przegrały, bo palnik był ostatni 8).  Przydźwigałam nowe świeczki zapachowe, bo jak wspomniałam lubię kiedy mi w zimne dni powietrze w spalni ładnie się aromatyzuje. No i w trakcie krążenia po sklepie doszłam do wniosku że zmieniam koncepcję, tort skończę jutro i będzie faktycznie domowy, noworoczny, a dzisiaj szybciutko machnę bułeczki makowe, przeważyła wygoda transportu, ponieważ pojedziemy taksówką, to byłoby trochę roboty z zabezpieczaniem tortu, żeby cały krem nie wylądował na małżu, a bułeczki cyk, cyk...do specjalnego pudełka i no problem. Już mi się " produkta" cieplą, bo przecież  drożdżowe lubi ciepełko. Klientka przyjedzie po ciasto późno ...myślałam, że ona dzisiaj pracuje a tu kobitka w domu. Tyż dobrze, pocukierniczę w spokoju. No to popapusiałam, zdałam ostatnią ( tegoroczną) re(we)lację, wypiję zielska na spalanie ( nie wiem czego, na pewno nie śmieci) i popracuję spokojnie, słuchając muzyczki i leniąc się od czasu do czasu. 

Jeszcze raz wszystkiego najlepszego i szampańskiej nocy. Ahoooooooooooooooooooj. Ram ciamcia ramcia ...uuuuuuuuuuu. Yeaaaaaaaaaaaaaa(klaun)(balon)(alkohol)(impreza)

29 grudnia 2017 , Komentarze (40)

tego roku. Ja dzisiaj pół dnia spędziłam poza domem. Udało mi się kupić paletkę z Wibo, na którą polowałam ze dwa miesiące, a poza tym przesiedziałam kilka godzin w sądzie. Kurcze, jakie niewygodne siedziska dla publiki mamy w tym nowym " pałacu" . No ale przeżyłam, robi się chłodno, wracałam do domu z powódką , dreptałyśmy sobie i nożyska mi zmarzły w kozaczkach. Chyba nie będę wam już zawracała ślicznych główek i niemniej ślicznych odwłoków, swoimi bazgrołami do końca roku, zatem pozwalam sobie  życzyć wam 

Przyjemności w dotyku, słodkości w przełyku, szelestu w kieszeni i słońca promieni, oraz by rok cały po prostu był wspaniały !

Oczywiście o utracie kilogramów, kilometrów i centymetrów nie wspominam , bo to oczywista oczywistość. 

Jednym słowem szczęśliwego Nowego Roku 


27 grudnia 2017 , Komentarze (7)

ale znam Anię, jego żonę. Kurcze, to przemiła kobieta, po operacji bariatrycznej, nigdy, przenigdy, podczas żadnego naszego " videospotkania" nie powiedziała, jaka tragedia ich dopadła, jakiej pomocy im potrzeba. Po raz kolejny proszę, jeśli ktoś może i chce pomóc to bardzo proszę i jednocześnie dziękuję, za okazane wsparcie. https://www.siepomaga.pl/zycieslawka#

27 grudnia 2017 , Komentarze (28)

zmęczona ...psychicznie. Wczoraj byłam u teściowej, wiecie...bywałam już na weselszych stypach. Przez ponad dwie godziny przy stole panowało milczenie, przerywane przez teściową, która co piętnaście minut nas informowała , że pociąg wciąż stoi pod semaforem. Potem trochę się ożywiło przy komentowaniu Robin Hooda...nie wiem skąd mnie się tyle cierpliwości zrobiło w tym roku. Chyba mój organizm szykuje się do przejścia na wyższy poziom.....babciowania. Bo dziecki coraz głośniej mówią o bejbisiu ( szczególnie córka) ale i tak...nic do listopada, bo wtedy kończą jej się różne sprawy związane ze zdrowiem. No ale....widać ja się podświadomie ćwiczę w niewściekaniu;)

Żarła nie mam, prawie wszystko wyniosłam albo rozdałam.Najgorzej na tym wyszedł małż, bo przez kilka dni złośliwił się jak to narobiłam " nie wiadomo dla kogo i psy się będą cieszyć , że tyle jedzenia dostaną" a tu zonk. Córka wczoraj rozpaczała, że słoik z bigosem został w domu bo o nim zapomnieli, ale tatuś zajął się ich bigosikiem jak wrócił z odwózki do Warszawy .  Święta zakończyłam z 1,3 kg nadwyżki, której mam zamiar się pozbyć, niestety drutując pysk, bo mi @ sprawiła niespodziankę i pojawiła się już...z jednej strony to dobrze, bo planowałam tylko wypad jutro i ew. w sobotę na siłownię, a tak ..wszystko należycie zacznę w nowym roku. Dzisiaj będzie spacer na regulowanie pazurów. 

Z rana zadzwoniłam do pana remonciarza i ....gdyby nie ten anielski spokój to bym chyba łaziła po domu i bluźniła. Miał przyjść 3 stycznia a tu mi mówi...że przyjdzie w któryś ciepły miesiąc...no to ja mu ..że wg moich zapisków cały rok będzie ciepły, począwszy od stycznia 8). Owa wiadomość mnie nieco rozczarowała, przy czym obiecałam mu rwanie włosów z głowy i innych części ciała oraz uszkodzenie kończyn jeśli mi się nie wyrobi z kończeniem chałupy na czas ( nie tylko on bo i stolarz - ten ma skończyć, na razie mu jeszcze nie groziłam bo się z nim nie kontaktowałam). 

Generalnie moja próżność została znowu mile połechtana, szczególnie przez zięcia, który się zachwycał jadłem i powiedział do żony swej , a córki mej ....ty się ucz od mamy, bierz przepisy, na co poinformowałam oboje iż w laptoku, mają folder pt. moja książka kucharska i tam mają przepisy , tudzież na blogu, który jeszcze nie został zamknięty. 

Dzieć za tydzień będzie już w Monachium, zaplanowała nam przylot w kwietniu, małż się opiera przed tym niczym osioł przed przejściem przez kładkę. I nie wiem, czy boi się lotu samolotem, czy przebywaniem kilka dni w moim towarzystwie ( obstawiam bramkę nr 2) :?. Zięciuniowi zapowiedziałam, że jak tylko będzie miał ochotę na dopieszczenie podniebienia i zapełnienie lodówki to niech przybywa, a najlepiej jakby wcześniej zadzwonił i złożył zamówienie na " karmienie" , fakt ów niezmiernie uradował Paszczura...że mamusia będzie męża jej doglądała. 

Co do prezentów, to dostałam perfumy Bvlgari " Jasmin Noir" , jestem podła ...ale ta pozycja była na 3 miejscu moich wymarzonych zapachów :D, ale podobno tych z miejsca 1 i 2 nie było ...więc albo muszę dalej prosić o kupienie mi tamtych na prezent urodzinowy, albo po prostu iść do Douglasa i kupić własnopieniężnie, myśl o tym wywołuje u mnie dreszcze i poty albowiem Gabrielle Chanel, które mi się baaaardzo podobają, kosztują prawie 500 zł ( okropna cena, jak dla mnie),  co prawda wczoraj bąknęłam przy stole o tym iż dostałam nie te najbardziej pożądane i o dziwo małż się zainteresował a jakie to były najbardziej pożądane...niestety nie łudzę się iż mi kupi, nie z racji skąpstwa, tylko sklerozy, albo bardziej prawdziwie, z racji braku skupienia na słowie mówionym. Jak go znam przez tyle czasu, to nazwa i firma pachnidła przeleciała mu między uszami i poleciała (balon).

Ok piękni i młodzi ...zrelacjonowałam czas świąteczny, który jest już czasem przeszłym, teraz pora na śniadanie i na odpoczynek poświąteczny . Miłego dnia, u mnie na razie piękne słonko , a w dzień ma być aż 9 stopni , przyznam, że te temperatury mnie załamują....nie tylko z racji tego , że mi się schody strychowe nie bardzo sprawdzają jako lodówka :D:D. Miłego dzionka. Bye , bye  

24 grudnia 2017 , Komentarze (18)

dzisiaj. Obiecałam....i w zasadzie jestem ...jakaś łaska na mnie spłynęła. U Długorękiej Wigilia super, radośnie, śmiech, fanastyczna atmosfera jazda na maksa będzie jutro:D. U teściowej totalna porażka, najpierw zaczęło się od jęków dlaczego tak późno (byliśmy o 7, pytałam małża na którą do jego mamy ....powiedział, że jak pójdziemy to będziemy, ok...nie komentowałam) potem się okazało, że jedna siostra była o 5 o czym dowiedzieliśmy się łaskawie od teściowej, potem sierota zadzwoniła do drugiej siostry i złożyła życzenia dla wszystkich. Potem się zaczęło umawianie na świąteczny obiad ...no w drugi dzień świąt bo przecież my od dawien dawna umówieni z Długoręką na jutro a tu ...niespodzianka Marysi nie będzie ...bo przyjdzie ...jutro,  pojutrze to ona dzieci sobie zaprosiła. Najstarsza siostra się trochę wkurzyła , a mnie rozwalił tekst " no wiesz...nie spotkamy się, a mogłaby , no ale nie rozmawiałam z nią o świętach" i huk....i to taki niczym sylwestrowe race. Nie wytrzymałam i grzecznie powiedziałam " nie mój wóz nie będzie mnie wiózł" , my tam jesteśmy umówione na rok w przód. Mam ich powyżej uszu, ale że tak to po mnie spłynęło w tym roku , niczym woda po kaczce, to nawet samą mnie zdziwiło. Jeszcze trochę takiego " olewania" i zacznę osiągać nirwanę. Jednak niektórzy są niereformowalni no trudno. Jeszcze pocipie pół godzinki i dopiekę chlebek, żebyśmy mieli świeżutki na śniadanie. Dzieci pięknie utylizują ciasta , do Długorękiej już zawieźliśmy potężną wałówkę :D , dzieckom zapakuję pojutrze po kawałku i koniec.....zostanę z pustymi blachami :?. Dobrej nocy wszystkim a jutro ...dalszego miłego świętowania

23 grudnia 2017 , Komentarze (42)

(uff)Zarządzam przerwę drugośniadaniową, wy parzycie kawę ja wam pokazuję co mam do kawy , to jeszcze nie wszystko, makowce kończą się piec, kremówka zaczęła się robić :D:D 

Objaśnienia : pani Walewska, seromakowiec, malinowa chmurka, piernik i keks . Smacznego odpoczynku

Tak moje  ciasta znikają z III prędkością kosmiczną, dlatego pozwoliłam sobie je uwiecznić , obawiam się, że nie bardzo będę miała  co zabrać  do teściowej w  drugi dzień świąt, ale zostawię zdjęcie w smarkfonie, niech sobie chociaż popatrzą :PP

23 grudnia 2017 , Komentarze (19)

bo przecie już wszystko zaganiane ( a ja luzik). Wykonałam zamówienie , pani odebrała ciasta i ...cały zarobek poszedł się je........znaczy na nowy ubijak do piany, bo mi się rozwalił :D. I ja mu się wcale nie dziwię ....10 ciast zmajstrować , dobrze że to tylko trzepak a nie robot, nic to , dzisiaj mi jeszcze piany ubije a ja już kupiłam nowy i muszę tylko poczekać aż inpost go dowiezie, wiadomo, po świętach. Co poza tym...ponieważ po 17 30 zakończyłam działania, to polazłam pod gorący prysznic, zrobiłam sobie herbatkę porzeczkowo agrestowa i zasnęłam gdzieś przed 20 . Spałam do 6 , zaraz idę dalej działać, ale dzisiaj to mało makowce, kulebiak i kremówka z masłem orzechowym. Jeśli chodzi o stan ciast, które posiadam do tej pory to ...znikają w zastraszającym tempie, szczególnie piernik - już poczekoladowany i posypany orzechami, oraz pani Walewska ( ta która wydała mi się schrzaniona dla klientki i która została dla nas) nooo malinowa chmurka jeszcze dziewicza bo wczoraj kończyłam ją jako ostatnie ciasto . Paszczur gania z talerzykiem i przy ostatnim nawrocie stwierdził, że jak jeszcze raz ją zobaczę z ciastem to mam ją  " trzepnąć w mózg" 8). Poza tym...dla mnie super wieść, zajęcia ze zdrowego kręgosłupa to był dla mnie strzał w 10 , wcześniej, po 5 dniach takiego łażenia przy garach jak mam bym umierała z bólu i nie miałabym siły się poruszać, ba co tam poruszać, nie miałabym siły się obrócić na łóżku bolał kręgosłup w części operowanej , bolały stopy i przede wszystkim dół brzucha ...teraz, haaaaaaaa mogę lecieć na tańce. Widać gimnastyka pomaga, waga po mału sunie w dół widać dla mnie wskazana jest dieta ....ciastowa, zająć się ich robieniem ( nie ma czasu jeść) a potem się nimi dialektować ( nie chce się ich jeść w większej ilości):p, o i to by było na tyle, lecę do drożdżowego . Spokojnej pracy wszystkim. 

22 grudnia 2017 , Komentarze (35)

...poczuciem obowiązku, takim jak moje. Niech to piorun, ślepia mi się otworzyły o ...3 (kreci)zgroza, po prostu zgroza. Otworzyły się a co gorsza, nie chciały zamknąć, chociaż ja naprawdę usilnie próbowałam, jak bum, bum. Potem obie psice przylazły do mnie na pieszczoty, nawet Tequilla wdrapała się na łóżko. A o 4 jak usłyszałam, że małż zaczyna się tłuc po chałupie to wstałam i ...właczyłam robota :pno jak się nie da spać, to pracować się da. Skończyłam panią Walewską - cholerka mam ponadplanowe ciasto, bo wczoraj - robiłam z przepisu " sprawdzonej piekarniczki,jedno mi się niespecjalnie udało, więc będzie dla nas, a klientce upiekłam z innego przepisu. Rano zrobiłam krem , już jej złożyłam całość, do mojej Walewskiej ugotowałam budyń, zrobię krem i też przełożę. A tymczasem upiekłam czekoladowe pod krem cynamonowy i przekładam chmurki galaretką z malinami. Niedługo zrobię seromakowiec i to w zasadzie koniec na dzisiaj. Jeszcze upiekę mięska. Jutro makowce i kulebiak i proszę bardzo, obrobiłam się wcześniej niż planowałam, tylko do licha ....nie muszę się budzić o 3 , och to moje poczucie obowiązku dostałam je z automatycznym, wewnętrznym budzikiem w pakiecie. Trudno ....czasem to ma swoje dobre strony. Życzę wam miłego tyrania, lecę dalej rozlewać galaretkę. Ahooooooooooooooooj

A to moja tegoroczna jemioła, zaraz zacznę suszyć małża, niech ją zamontuje w tradycyjnym kącie

21 grudnia 2017 , Komentarze (46)

Wyprowadziłam gada na powietrze...nawet się nie opierał, grzecznie poszedł, potrząsając swoim czerwonym nosem w 3D, wzbudzał powszechną ciekawość a momentami nawet wesołość. 

Polazłam na targ odebrać pręgę, którą zamówiłam Długorękiej, oczywiście na targu i na halach ...szaleństwo. Boże jaka ja jestem szczęśliwa , że mam trochę rozsądku, rozumu i doświadczenia. No i stałych sprzedawców, idę tydzień wcześniej, zanoszę kartkę z zamówieniem, a potem tylko odbieram. No ale to 10 dni wcześniej ( co najmniej) trzeba mieć plan...co się będzie robiło8). Dzisiaj ludzie odchodzili od mojej pani z mięskiem z kwitkiem bo o 9 została jej tylko pośledniejsza wołowinka, taka rosołowa a ze świnki szynka i łopatka i koniec i kropka. Nic na paszteciki no nic...nic...nic. Potem pognałam jeszcze do apteki bo kończy mi się aktiglobin i przylazłam do domu dźwigawszy 3,5 kg pręgi. Oooooooooo....koniec, nigdzie już nie idę, tylko świętować będę...hurra, hurra, hurra. Teraz dopiję kawkę, zaraz ma mnie nawiedzić ta z Długimi łapami, oczywiście swoim psim, łakomym nochem wywąchała ( ale też logiką , którą posiada no i przez tyle lat to już wie jak ja pracuję przedświątecznie) część świątecznych ciast..pożre, popije, zabierze mięcha i pojedzie . A ja biorę się za korę orzechową i brownie z kremem cynamonowym :D a jak się nie zamęczę na śmierć...to może jeszcze panią Walewską upiekę. Hmmmm dzisiaj policzyłam " ciasta" noooo szarpnie panią klientkę, szarpnie ...ale, to co ona u mnie wyda to zarabia w trymiga ( ma stoisko owocowo warzywne na targu), poza tym ...nie ma wyjścia jak się nie ma czasu a łasuchować się chce. Ooooo i to by mi pasowało ....barter...ty mi jajka, ja ci ciasto :D:D:D po cholerę Fenicjanie wymyślili pieniądze? Toż to tylko kłopot. Dobra superludzie...pędźcie do roboty, bo wiem...że za nią tęsknicie;)

A oto ja z  Rudolfem.....na moment przed wyjściem na powietrze:p

20 grudnia 2017 , Komentarze (25)

W ciągu tygodnia ...za mną:D. Rano zaliczyłam fryzjera, po przyjściu od niego, wzięłam się za pieczenie keksów, potem upiekłam spód i bezę do mojej malinowej chmurki, przyszła koleżanka, która pojutrze leci, zjadłyśmy kutaka i po dwie łyżki mojego bigosiku, po kawałku piernika ( zdziwiło ją jaki nietypowy smak ma mój piernik), po kawałku keksu ( w szoku że w moim są same bakalie) , po głębszej analizie doszła do wniosku że mój keks jest dietetyczny, bo taką ilość bakalii je się bardzo powoli, dokładnie żuje, więc uruchamia się trawienie, poprawiłyśmy ciasteczkiem owsianym, zapiłyśmy herbatką safari i przyszła siostra małża, też dostała bigosiku i ciasta. Och jak się rozpływała nad bigosem ...że taki " na bogato" , byłam złośliwa i stwierdziłam, że nic " na bogato" tylko normalny bigos, a nie kapusta z byle jakimi resztkami mięsa. Podkreślam " byle jakimi". No i sobie poszły laski, a ja biorę się za kolejne dwie malinowe chmurki, bo umówiłam się z klientką że trzy ciasta odbierze w piątek, następne trzy w sobotę. Dzisiaj upiekę kruche spody i bezowe wierzchy, mogą poleżeć spokojnie, jutro przełożę malinami w galaretce, w piątek zrobię krem śmietanowo mascarpone. Kruche się chłodzi a ja zaraz upiekę chleb, bo pięknie wyrósł. Oo i to by było na tyle ..z dzisiejszej piekarni. Heheheheh...miałam pasztety, eeee....myślałam, że zaniosę do Długorękiej jeden, a tu moja doktor, poprosiła o dwa paszkiety, Jeden dałam koleżance w prezencie świątecznym, kazałam zamrozić, jak przylecą z synusiem po nowym roku to chociaż pasztet zjedzą...bo ona opróżniła lodówkę :PP, no i ostatni pasztet jest pożerany przez nas. Trudno ...w nowym roku upiecze się nowe ...W piątek przyjeżdża mi już Paszczur Starszy, zięć dojedzie w Wigilię, bo jeszcze będzie Duśkę przesłuchiwał, co ta bestia będzie mruczała ( wszak źwierzaki dają wtedy głos) . Idę dalej zabawiać się w piekarnio cukiernię. Miłego , mało męczącego wieczoru. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.