Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1055441
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 grudnia 2017 , Komentarze (7)

ale znam Anię, jego żonę. Kurcze, to przemiła kobieta, po operacji bariatrycznej, nigdy, przenigdy, podczas żadnego naszego " videospotkania" nie powiedziała, jaka tragedia ich dopadła, jakiej pomocy im potrzeba. Po raz kolejny proszę, jeśli ktoś może i chce pomóc to bardzo proszę i jednocześnie dziękuję, za okazane wsparcie. https://www.siepomaga.pl/zycieslawka#

27 grudnia 2017 , Komentarze (28)

zmęczona ...psychicznie. Wczoraj byłam u teściowej, wiecie...bywałam już na weselszych stypach. Przez ponad dwie godziny przy stole panowało milczenie, przerywane przez teściową, która co piętnaście minut nas informowała , że pociąg wciąż stoi pod semaforem. Potem trochę się ożywiło przy komentowaniu Robin Hooda...nie wiem skąd mnie się tyle cierpliwości zrobiło w tym roku. Chyba mój organizm szykuje się do przejścia na wyższy poziom.....babciowania. Bo dziecki coraz głośniej mówią o bejbisiu ( szczególnie córka) ale i tak...nic do listopada, bo wtedy kończą jej się różne sprawy związane ze zdrowiem. No ale....widać ja się podświadomie ćwiczę w niewściekaniu;)

Żarła nie mam, prawie wszystko wyniosłam albo rozdałam.Najgorzej na tym wyszedł małż, bo przez kilka dni złośliwił się jak to narobiłam " nie wiadomo dla kogo i psy się będą cieszyć , że tyle jedzenia dostaną" a tu zonk. Córka wczoraj rozpaczała, że słoik z bigosem został w domu bo o nim zapomnieli, ale tatuś zajął się ich bigosikiem jak wrócił z odwózki do Warszawy .  Święta zakończyłam z 1,3 kg nadwyżki, której mam zamiar się pozbyć, niestety drutując pysk, bo mi @ sprawiła niespodziankę i pojawiła się już...z jednej strony to dobrze, bo planowałam tylko wypad jutro i ew. w sobotę na siłownię, a tak ..wszystko należycie zacznę w nowym roku. Dzisiaj będzie spacer na regulowanie pazurów. 

Z rana zadzwoniłam do pana remonciarza i ....gdyby nie ten anielski spokój to bym chyba łaziła po domu i bluźniła. Miał przyjść 3 stycznia a tu mi mówi...że przyjdzie w któryś ciepły miesiąc...no to ja mu ..że wg moich zapisków cały rok będzie ciepły, począwszy od stycznia 8). Owa wiadomość mnie nieco rozczarowała, przy czym obiecałam mu rwanie włosów z głowy i innych części ciała oraz uszkodzenie kończyn jeśli mi się nie wyrobi z kończeniem chałupy na czas ( nie tylko on bo i stolarz - ten ma skończyć, na razie mu jeszcze nie groziłam bo się z nim nie kontaktowałam). 

Generalnie moja próżność została znowu mile połechtana, szczególnie przez zięcia, który się zachwycał jadłem i powiedział do żony swej , a córki mej ....ty się ucz od mamy, bierz przepisy, na co poinformowałam oboje iż w laptoku, mają folder pt. moja książka kucharska i tam mają przepisy , tudzież na blogu, który jeszcze nie został zamknięty. 

Dzieć za tydzień będzie już w Monachium, zaplanowała nam przylot w kwietniu, małż się opiera przed tym niczym osioł przed przejściem przez kładkę. I nie wiem, czy boi się lotu samolotem, czy przebywaniem kilka dni w moim towarzystwie ( obstawiam bramkę nr 2) :?. Zięciuniowi zapowiedziałam, że jak tylko będzie miał ochotę na dopieszczenie podniebienia i zapełnienie lodówki to niech przybywa, a najlepiej jakby wcześniej zadzwonił i złożył zamówienie na " karmienie" , fakt ów niezmiernie uradował Paszczura...że mamusia będzie męża jej doglądała. 

Co do prezentów, to dostałam perfumy Bvlgari " Jasmin Noir" , jestem podła ...ale ta pozycja była na 3 miejscu moich wymarzonych zapachów :D, ale podobno tych z miejsca 1 i 2 nie było ...więc albo muszę dalej prosić o kupienie mi tamtych na prezent urodzinowy, albo po prostu iść do Douglasa i kupić własnopieniężnie, myśl o tym wywołuje u mnie dreszcze i poty albowiem Gabrielle Chanel, które mi się baaaardzo podobają, kosztują prawie 500 zł ( okropna cena, jak dla mnie),  co prawda wczoraj bąknęłam przy stole o tym iż dostałam nie te najbardziej pożądane i o dziwo małż się zainteresował a jakie to były najbardziej pożądane...niestety nie łudzę się iż mi kupi, nie z racji skąpstwa, tylko sklerozy, albo bardziej prawdziwie, z racji braku skupienia na słowie mówionym. Jak go znam przez tyle czasu, to nazwa i firma pachnidła przeleciała mu między uszami i poleciała (balon).

Ok piękni i młodzi ...zrelacjonowałam czas świąteczny, który jest już czasem przeszłym, teraz pora na śniadanie i na odpoczynek poświąteczny . Miłego dnia, u mnie na razie piękne słonko , a w dzień ma być aż 9 stopni , przyznam, że te temperatury mnie załamują....nie tylko z racji tego , że mi się schody strychowe nie bardzo sprawdzają jako lodówka :D:D. Miłego dzionka. Bye , bye  

24 grudnia 2017 , Komentarze (18)

dzisiaj. Obiecałam....i w zasadzie jestem ...jakaś łaska na mnie spłynęła. U Długorękiej Wigilia super, radośnie, śmiech, fanastyczna atmosfera jazda na maksa będzie jutro:D. U teściowej totalna porażka, najpierw zaczęło się od jęków dlaczego tak późno (byliśmy o 7, pytałam małża na którą do jego mamy ....powiedział, że jak pójdziemy to będziemy, ok...nie komentowałam) potem się okazało, że jedna siostra była o 5 o czym dowiedzieliśmy się łaskawie od teściowej, potem sierota zadzwoniła do drugiej siostry i złożyła życzenia dla wszystkich. Potem się zaczęło umawianie na świąteczny obiad ...no w drugi dzień świąt bo przecież my od dawien dawna umówieni z Długoręką na jutro a tu ...niespodzianka Marysi nie będzie ...bo przyjdzie ...jutro,  pojutrze to ona dzieci sobie zaprosiła. Najstarsza siostra się trochę wkurzyła , a mnie rozwalił tekst " no wiesz...nie spotkamy się, a mogłaby , no ale nie rozmawiałam z nią o świętach" i huk....i to taki niczym sylwestrowe race. Nie wytrzymałam i grzecznie powiedziałam " nie mój wóz nie będzie mnie wiózł" , my tam jesteśmy umówione na rok w przód. Mam ich powyżej uszu, ale że tak to po mnie spłynęło w tym roku , niczym woda po kaczce, to nawet samą mnie zdziwiło. Jeszcze trochę takiego " olewania" i zacznę osiągać nirwanę. Jednak niektórzy są niereformowalni no trudno. Jeszcze pocipie pół godzinki i dopiekę chlebek, żebyśmy mieli świeżutki na śniadanie. Dzieci pięknie utylizują ciasta , do Długorękiej już zawieźliśmy potężną wałówkę :D , dzieckom zapakuję pojutrze po kawałku i koniec.....zostanę z pustymi blachami :?. Dobrej nocy wszystkim a jutro ...dalszego miłego świętowania

23 grudnia 2017 , Komentarze (42)

(uff)Zarządzam przerwę drugośniadaniową, wy parzycie kawę ja wam pokazuję co mam do kawy , to jeszcze nie wszystko, makowce kończą się piec, kremówka zaczęła się robić :D:D 

Objaśnienia : pani Walewska, seromakowiec, malinowa chmurka, piernik i keks . Smacznego odpoczynku

Tak moje  ciasta znikają z III prędkością kosmiczną, dlatego pozwoliłam sobie je uwiecznić , obawiam się, że nie bardzo będę miała  co zabrać  do teściowej w  drugi dzień świąt, ale zostawię zdjęcie w smarkfonie, niech sobie chociaż popatrzą :PP

23 grudnia 2017 , Komentarze (19)

bo przecie już wszystko zaganiane ( a ja luzik). Wykonałam zamówienie , pani odebrała ciasta i ...cały zarobek poszedł się je........znaczy na nowy ubijak do piany, bo mi się rozwalił :D. I ja mu się wcale nie dziwię ....10 ciast zmajstrować , dobrze że to tylko trzepak a nie robot, nic to , dzisiaj mi jeszcze piany ubije a ja już kupiłam nowy i muszę tylko poczekać aż inpost go dowiezie, wiadomo, po świętach. Co poza tym...ponieważ po 17 30 zakończyłam działania, to polazłam pod gorący prysznic, zrobiłam sobie herbatkę porzeczkowo agrestowa i zasnęłam gdzieś przed 20 . Spałam do 6 , zaraz idę dalej działać, ale dzisiaj to mało makowce, kulebiak i kremówka z masłem orzechowym. Jeśli chodzi o stan ciast, które posiadam do tej pory to ...znikają w zastraszającym tempie, szczególnie piernik - już poczekoladowany i posypany orzechami, oraz pani Walewska ( ta która wydała mi się schrzaniona dla klientki i która została dla nas) nooo malinowa chmurka jeszcze dziewicza bo wczoraj kończyłam ją jako ostatnie ciasto . Paszczur gania z talerzykiem i przy ostatnim nawrocie stwierdził, że jak jeszcze raz ją zobaczę z ciastem to mam ją  " trzepnąć w mózg" 8). Poza tym...dla mnie super wieść, zajęcia ze zdrowego kręgosłupa to był dla mnie strzał w 10 , wcześniej, po 5 dniach takiego łażenia przy garach jak mam bym umierała z bólu i nie miałabym siły się poruszać, ba co tam poruszać, nie miałabym siły się obrócić na łóżku bolał kręgosłup w części operowanej , bolały stopy i przede wszystkim dół brzucha ...teraz, haaaaaaaa mogę lecieć na tańce. Widać gimnastyka pomaga, waga po mału sunie w dół widać dla mnie wskazana jest dieta ....ciastowa, zająć się ich robieniem ( nie ma czasu jeść) a potem się nimi dialektować ( nie chce się ich jeść w większej ilości):p, o i to by było na tyle, lecę do drożdżowego . Spokojnej pracy wszystkim. 

22 grudnia 2017 , Komentarze (35)

...poczuciem obowiązku, takim jak moje. Niech to piorun, ślepia mi się otworzyły o ...3 (kreci)zgroza, po prostu zgroza. Otworzyły się a co gorsza, nie chciały zamknąć, chociaż ja naprawdę usilnie próbowałam, jak bum, bum. Potem obie psice przylazły do mnie na pieszczoty, nawet Tequilla wdrapała się na łóżko. A o 4 jak usłyszałam, że małż zaczyna się tłuc po chałupie to wstałam i ...właczyłam robota :pno jak się nie da spać, to pracować się da. Skończyłam panią Walewską - cholerka mam ponadplanowe ciasto, bo wczoraj - robiłam z przepisu " sprawdzonej piekarniczki,jedno mi się niespecjalnie udało, więc będzie dla nas, a klientce upiekłam z innego przepisu. Rano zrobiłam krem , już jej złożyłam całość, do mojej Walewskiej ugotowałam budyń, zrobię krem i też przełożę. A tymczasem upiekłam czekoladowe pod krem cynamonowy i przekładam chmurki galaretką z malinami. Niedługo zrobię seromakowiec i to w zasadzie koniec na dzisiaj. Jeszcze upiekę mięska. Jutro makowce i kulebiak i proszę bardzo, obrobiłam się wcześniej niż planowałam, tylko do licha ....nie muszę się budzić o 3 , och to moje poczucie obowiązku dostałam je z automatycznym, wewnętrznym budzikiem w pakiecie. Trudno ....czasem to ma swoje dobre strony. Życzę wam miłego tyrania, lecę dalej rozlewać galaretkę. Ahooooooooooooooooj

A to moja tegoroczna jemioła, zaraz zacznę suszyć małża, niech ją zamontuje w tradycyjnym kącie

21 grudnia 2017 , Komentarze (46)

Wyprowadziłam gada na powietrze...nawet się nie opierał, grzecznie poszedł, potrząsając swoim czerwonym nosem w 3D, wzbudzał powszechną ciekawość a momentami nawet wesołość. 

Polazłam na targ odebrać pręgę, którą zamówiłam Długorękiej, oczywiście na targu i na halach ...szaleństwo. Boże jaka ja jestem szczęśliwa , że mam trochę rozsądku, rozumu i doświadczenia. No i stałych sprzedawców, idę tydzień wcześniej, zanoszę kartkę z zamówieniem, a potem tylko odbieram. No ale to 10 dni wcześniej ( co najmniej) trzeba mieć plan...co się będzie robiło8). Dzisiaj ludzie odchodzili od mojej pani z mięskiem z kwitkiem bo o 9 została jej tylko pośledniejsza wołowinka, taka rosołowa a ze świnki szynka i łopatka i koniec i kropka. Nic na paszteciki no nic...nic...nic. Potem pognałam jeszcze do apteki bo kończy mi się aktiglobin i przylazłam do domu dźwigawszy 3,5 kg pręgi. Oooooooooo....koniec, nigdzie już nie idę, tylko świętować będę...hurra, hurra, hurra. Teraz dopiję kawkę, zaraz ma mnie nawiedzić ta z Długimi łapami, oczywiście swoim psim, łakomym nochem wywąchała ( ale też logiką , którą posiada no i przez tyle lat to już wie jak ja pracuję przedświątecznie) część świątecznych ciast..pożre, popije, zabierze mięcha i pojedzie . A ja biorę się za korę orzechową i brownie z kremem cynamonowym :D a jak się nie zamęczę na śmierć...to może jeszcze panią Walewską upiekę. Hmmmm dzisiaj policzyłam " ciasta" noooo szarpnie panią klientkę, szarpnie ...ale, to co ona u mnie wyda to zarabia w trymiga ( ma stoisko owocowo warzywne na targu), poza tym ...nie ma wyjścia jak się nie ma czasu a łasuchować się chce. Ooooo i to by mi pasowało ....barter...ty mi jajka, ja ci ciasto :D:D:D po cholerę Fenicjanie wymyślili pieniądze? Toż to tylko kłopot. Dobra superludzie...pędźcie do roboty, bo wiem...że za nią tęsknicie;)

A oto ja z  Rudolfem.....na moment przed wyjściem na powietrze:p

20 grudnia 2017 , Komentarze (25)

W ciągu tygodnia ...za mną:D. Rano zaliczyłam fryzjera, po przyjściu od niego, wzięłam się za pieczenie keksów, potem upiekłam spód i bezę do mojej malinowej chmurki, przyszła koleżanka, która pojutrze leci, zjadłyśmy kutaka i po dwie łyżki mojego bigosiku, po kawałku piernika ( zdziwiło ją jaki nietypowy smak ma mój piernik), po kawałku keksu ( w szoku że w moim są same bakalie) , po głębszej analizie doszła do wniosku że mój keks jest dietetyczny, bo taką ilość bakalii je się bardzo powoli, dokładnie żuje, więc uruchamia się trawienie, poprawiłyśmy ciasteczkiem owsianym, zapiłyśmy herbatką safari i przyszła siostra małża, też dostała bigosiku i ciasta. Och jak się rozpływała nad bigosem ...że taki " na bogato" , byłam złośliwa i stwierdziłam, że nic " na bogato" tylko normalny bigos, a nie kapusta z byle jakimi resztkami mięsa. Podkreślam " byle jakimi". No i sobie poszły laski, a ja biorę się za kolejne dwie malinowe chmurki, bo umówiłam się z klientką że trzy ciasta odbierze w piątek, następne trzy w sobotę. Dzisiaj upiekę kruche spody i bezowe wierzchy, mogą poleżeć spokojnie, jutro przełożę malinami w galaretce, w piątek zrobię krem śmietanowo mascarpone. Kruche się chłodzi a ja zaraz upiekę chleb, bo pięknie wyrósł. Oo i to by było na tyle ..z dzisiejszej piekarni. Heheheheh...miałam pasztety, eeee....myślałam, że zaniosę do Długorękiej jeden, a tu moja doktor, poprosiła o dwa paszkiety, Jeden dałam koleżance w prezencie świątecznym, kazałam zamrozić, jak przylecą z synusiem po nowym roku to chociaż pasztet zjedzą...bo ona opróżniła lodówkę :PP, no i ostatni pasztet jest pożerany przez nas. Trudno ...w nowym roku upiecze się nowe ...W piątek przyjeżdża mi już Paszczur Starszy, zięć dojedzie w Wigilię, bo jeszcze będzie Duśkę przesłuchiwał, co ta bestia będzie mruczała ( wszak źwierzaki dają wtedy głos) . Idę dalej zabawiać się w piekarnio cukiernię. Miłego , mało męczącego wieczoru. 

19 grudnia 2017 , Komentarze (28)

Zaczarowana magią Świąt, stanę samotnie pod rozgwieżdżonym niebem i patrząc na spadające płatki śniegu, pomyślę o ludziach, których noszę w sercu, życząc im spokojnych Świąt, wszędzie tam, gdziekolwiek są… 

19 grudnia 2017 , Komentarze (26)

dzisiaj...planuję.:D Koleżanka, która nie ma nikogo, leci pojutrze do syna do Londynu, więc zaraz do niej zadzwonię, niech wpadnie...to sobie zrobimy Boże Narodzenie. W zasadzie jestem obrobiona, pasztety się pieką, bigos ze wszystkimi dodatkami, się grzeje, po nocnym ziębieniu, w strychowej lodówie, podłogi pomyte, zaraz śmignę na targ, odbiorę zamówiony boczuś, chociaż w owej " lodówie" już pekluje się kawałek boczku ( będzie dla warszawskiego zięcia) i schabik. Dzisiaj zapekluję boczek na świąteczny stół do Długorękiej, ta wariatka, na mój wczorajszy wpis o koszyczku do ciotki z dużymi oczami i długimi zębami, wyobraziła sobie koszyk ...z takowymi i płacząc ze śmiechu zadzwoniła do mnie. A dzisiaj ...stwierdziła, żebym bez koszyczka nie przychodziła. Małpa jedna kudłata, pewnie że przytargam dobroci, przecie nie mam serca, żeby ona jedna, przy użyciu swojego dobrego synusia, tyrała przy jedle wigilijno - świątecznym dla 14 osób.

Jak już sobie poświętuję to upiekę keksy, ładnie je potem otulę ściereczkami , nie będę wyjmowała z aluminiowych keksówek, to pięknie się przechowają do świąt. Jutro rano do fryzjera a potem zabawa z dobrociami na nasz stół, piątek i sobota jak wspomniałam już tylko dla klientki no i mięcha mi zostaną do upieczenia ale to już pikuś. 

Pocięty palec bolał wczoraj jak diabli, ścięłam spory kawałek naskórka, rana była płytka ale dość duża, niemniej palec uratowany nie trzeba odcinać8). Za to w ramach  " kurwicowego" od początku dnia, rozwaliłam maszynkę do mięsa, dobrze, że stanęła kiedy miałam zmielone po raz drugi 9/10 mięcha bo chyba bym naprawdę coś wczoraj zdemolowała. Złamała mi się taka pierdułka, dzięki której robot obraca mi wałek w maszynce, skończyłam rozdrabniać mięso -blenderem(smiech) zaraz oczywiście wlazłam w sieć i dokupiłam ten pierdalament, już do mnie jedzie. Nie mam pojęcia kiedy użyję maszynki, ale nie znoszę jak mam coś niesprawne w domu i jak potrzeba ( bardzo potrzeba) to się okazuje że dziadostwo niesprawne. Dlatego dokupiłam część, i niech maszynka czeka kompletna i sprawna na ponowne użycie.

 No to budźcie się do działania a ja śmigam po mięsko, im faster tym faster, potem będę miała spokojną głowę i czas na działania. Miłego dzionka, bye bye(pa)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.