Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1079608
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 sierpnia 2019 , Komentarze (35)

Wiecie....poirytowana to mało powiedziane, jestem wk.....a do sześcianu. Waga tragiczna i małpa sobie tak skacze....0,5 kg  w górę, 0, 5 kg w dół i tego się trzyma. Ja zapisuję wszystko co wkładam do paszczy. Pozytywnych efektów wkładania nie widać. Uświadomiono mnie że niski poziom żelaza nie daje efektów w chudnięciu i tylko to ratuje tę szklaną małpę przed ujęciem w moją garść 5 kg młota i rozwaleniem jej na drobne kawałeczki. Ok , teraz do jaja. Jak byłam u mojej doktor, to powiedziałam jej o " tupocie" małych stópek w moim brzuchu ( kto był w ciąży będzie wiedział o czym piszę), pojawiło się to cholerstwo ze trzy lata temu, jest formą wędrującą, najpierw zauważyłam  toto z lewej strony brzucha, potem wysoko nad pępkiem a ostatnio z prawej strony, gdzieś w okolicy wątroby, pojawia się toto nieregularnie...raz na 6 tygodni, raz na 3 miesiące trwa, 10 - 40 sek i plumka i wkurza mnie ...bo wygląda to zupełnie jak kopanie dziecka. Dobra ...wytrzymałam czas jakiś ale ostatnio kilku znajomych mówiło o tym że ma tętniaka aorty brzusznej, co prawda złego diabli nie biorą ale strzeżonego diabeł strzeże ;) więc poprosiłam doktor o skierowanie na USG. Tym razem nie miałam litości , w poniedziałek, okazałam się moją czerwoną książeczką ginącego gatunku a pani mnie pyta " jest pani na czczo"? mało nie runęłam i mówię no nie ...po śniadaniu, nie spodziewałam się, że mogę być przyjęta z marszu ( zdaje się że wczoraj się dowiedziałam....jak to z marszu się dzieje) no to zapisała mnie  na pojutrze czyli wczoraj. Polazłam ci ja wyposzczona, napojona , na szczęście okazało się, że doktor zaczął przyjmować i na pierwszy ogień poszedł nr 6 ( ja miałam szczęśliwą 13) - drogą logiki i dedukcji, doszliśmy w kolejce do wniosku że nieobecne 5 pierwszych numerków to właśnie takie " jest pani na czczo" . Ok badanie szło szybko i sprawnie , wlazłam do ciemnicy i ....chciałam powiedzieć panu doktorowi z czym przychodzę a on na mnie " ja pani o nic nie pytam" ok...nie pyta to nie pyta ...niech błądzi. Jeździ mi i jeździ kulką i o dziwo zaczyna pytać " na co się pani leczy" a ja " na nic" . " nie ma pani cukrzycy" ? " nie mam, właśnie w piątek odebrałam wyniki", " nie ma pani nadciśnienia?" " ciśnienie z 6 30 130 /88" "to nie jest idealne ciśnienie" ( oooo tu mnie już podkurzył) " jestem honorowym dawcą krwi, to nie jest dobre ciśnienie dla mnie" ? " na kręgosłup się pani leczy? "  " nie - ale byłam operowana na kręgosłup 8 lat temu" , " u ginekologa pani była" ? " byłam 30 maja" no i wreszcie zamilkł . I co? I H20 , gruba , stara a kuźwa wewnątrz wszystko idealnie i dobrze i niech wreszcie kuźwa i mać co do niektórych dotrze , że nie każdy gruby jest gruby bo siedzi i żre. 

Ale powiem wam, że zestawienie mało hemoglobiny i upały jest tragiczne, po prostu wczoraj umierałam,, nawet pan Krzysio na mój widok spytał ' a co pani dzisiaj taka inna, wolna" ? Uuuuuuuuuuuuu ja chce już pięknej, złotej jesieni, chłodnych poranków, normalnej " żyjącej" temperatury. Chcę, chcę, chcę...no ale na razie pełznę....załatwić dzisiejsze obowiązki, póki jeszcze nie ma trzydziestuparu stopni na termometrze, zatem ahoooooooooooooooojjjjjjjjjj... przygodo! Przygodo? Ahoj!!!!(pa)

22 sierpnia 2019 , Komentarze (40)

...nienajlepiej. Wybaczcie znowu długą ciszę. Dzisiaj się wyjaśniła moja niemoc, bezsilność i cała moja egzystencja do **** na jaką uskarżałam się od jakiegoś czasu. Podreptałam do mojej doktor po skierowanie do sanatorium, pani doktor wyjęła moje wyniki i .......mam taką anemię, że się w głowie nie mieści, a nawet w dwóch głowach ...bo u moja doktor chciała paść i ja chciałam paść. Od kiedy pamiętam miałam " męskie " wyniki, szczególnie jeśli chodzi o frakcję " czerwoną" mojej krwawicy, a tu się okazało że wsio jest na minimum....z wyjątkiem hemoglobiny która jest na ...10 ( a minimum to 11) . Tragedia...wyjaśniła się tajemnica mojego mięsowstrętu, roślinowstrętu generalnie jadłowstrętu, wyjaśnił się tragiczny stan moich pazurów ( w tej chwili to nawet słów nie ma żeby powiedzieć jak wyglądają). Jawne stały się nimożności przejścia 200 m, bezsilność przy próbach spacerów tudzież przy nordic walking. Biorę się za windowanie hemoglobiny. Dostałam żelazo, witaminę B6 ,kwas foliowy, przestudiowałam co mam jeść , żeby podnosić poziom ( poza wątróbką wszystko mi pasuje) i będę działała....przecież już Kraków na mnie czeka, a to mniej niż za miesiąc. A tymczasem ....ku pokrzepieniu serc ....wizja hehehehe....bez mała " duchowa" ( przynajmniej w odzieniu), bo cała reszta kolorystyki prowokuje ludzi do pytań " gdzie pani była we Włoszech czy w Hiszpanii" , jak mówię, że na chwastach między pralkami , to mi nikt nie wierzy:D. Zatem życzę wam miłego wieczoru i żegnam się harcerskim " płonie ognisko" . 

4 sierpnia 2019 , Komentarze (29)

bez mała ....powrót do przeszłości ( ludzkości). Właśnie skończyłam króciutki trening, 15 min. Od czegoś trzeba zacząć. Jak wiecie od momentu zakasłania w listopadzie odpuściłam całkowicie aktywność fizyczną, CAŁKOWICIE, do kaszlu ( nie bójcie się , płuca mam ....i to nawet na zdjęciu, i w płucach nic nie mam ...zatem wsio ok) dołączyła kompletna bezsilność. W zasadzie moim jedynym ruchem było łażenie po schodach a i to niezbyt często. Ostatnio miałam sporo wyjść na spotkania, strajki klimatyczne itd. i obiecałam sobie ( a aura była dla mnie dość łaskawa) , że trzeba wrócić do poruszania się na własnych końcówkach grzebiących czyli oddolnych. Przyznam się wam, że pierwszy dłuższy spacer taki ponad dwa km ...skończył się bólem mięśni ud, byłam na siebie wściekła, że tak się " zastałam" ale następnego dnia, ten sam dystans , już nie wywołał żadnych bolesnych skutków. Dzisiaj zebrałam du...znaczy się pośladki w troki i poszłam ćwiczyć. Udało mi się poćwiczyć kwadrans i to tak ogólnorozwojowo, albowiem podczas przechodzenia do ćwiczeń na brzuch ..dołączyła do mnie Bimbra i koniec...tak się domagała pieszczenia, tak się układała, na mnie , koło mnie , we wszystkich możliwych konfiguracjach, że mało mnie szlag nie trafił ( z nerwów a nie ze zmęczenia) iż powstałam, wyłączyłam laptoka i przyszłam do was. Brzuchem zajmę się po południu, wcześniej zamknąwszy dostęp do pokoju gdzie będę ćwiczyła:D. No miało być obrazkowo a jest znaczkowo. Dobra. Aktualizuję mój wizaż. Tym razem dzięki koleżance ( jednej ze strajkujących) udało się uwiecznić prawie całe moje ciele. 

Tradycyjnie mordeczka 

i tym razem coś...nietypowego. Pielęgnacja mojego ponad półwiekowego ciela...nie lękajcie się ...nie będzie żadnej pornografii. Pyszczydło wczoraj zamaskowałam ( dosłownie). Przyjęłam formułę " czpieka z krainy bezdeszczowców"  

Płatki pod oczy z Perfecty, maseczka na bruzdy wokół ust z Isany ( Rossman) . Bardzo mi się owo ustrojstwo podoba, bo aligancko przylega do skóry, więc mogłam sobie czytać i nie martwić się , że coś mi odpada, dyńda itp. czyli jednym słowem irytuje. Aaaaaaaaa i odkryłam wczoraj coś jeszcze. Po kąpieli nałożyłam na skórę Bielenda Body Positive Aqua Gel . Ja kupiłam żel ale jest jeszcze serum i coś tam coś tam. 

Pokręciłam się jeszcze trochę, popełzłam do mojej " komory królewskiej" usadowiłam się , laptopa na kolana i .....szok. Jak cudnie mieni się moja skóra

Przyznam , że nie mogłam się napatrzeć na efekt. Ale już wam mówię, że lepiej to stosować na dzień ( jeśli chcecie zachwycać mieniącą się skórą) bo rano ...na skórze nie było drobinek. Widać elegancko wtarły się w pościel :D. I tym oto błyskiem ( wzięłam sobie do serca wasze słowa " gwiazdo ty nasza" 😜😜😜) Oddalam się ku Krainie Gwiazd...czyli kończę 13 tom Nekroskopa, by przejść do tomu ostatniego ( ciekawe jak oni te wampiry wykończą). Potem pewnie oddam się lekturom bardziej archeologicznym bo mam ochotę na starożytny Egipt albo Celtów tudzież Wikingów. Zatem ahoooooooooooojjjjjjjjjjjjjj.......miłej niedzieli. (pa)

27 lipca 2019 , Komentarze (37)

mnie jakaś ogarnęła przede wszystkim umysłowa. Spałam ponad 8 godzin...fakt, że wczoraj miałam wieczorną burzę mózgów ( nie tylko ja). Spotkaliśmy się w kilka osób żeby przedyskutować jak dotrzeć do społeczeństwa, jak je uświadamiać no i wynik? Docieramy do młodych, niech oni działają i docierają do swoich rówieśników, a poprzez nich może uda się zwiększyć świadomość społeczną rodziców i dziadków. Było bardzo miło i efektywnie ( a nawet efektownie) szczególnie dla mnie . Stoję ci ja przed teatrem ( nie Wielkim, ale Długoręka nie zaskoczyła że mówię nie o tym teatrze , kiedy do niej zadzwoniłam z pytaniem " where are you" ) z jednym uczestnikiem i patrzę podąża ku nam kolejny uczestnik. Znajomy podszedł i tak nas przywitał. " Stoję sobie na górze ( schody do galerii) i patrzę ...o jaka fajnie ubrana kobieta. I myślę to musi być Beata" I wiecie co ....zrobiło mi się bardzo miło, dawno nie słyszałam takiego zdania. A żeby było śmieszniej kiedy szłam na to spotkanie, to mijałam panią, jeszcze większą niż ja i oczywiście pani miała spódnicę prawie do kostek, do tego bluzeczkę i wsio ciemne...i pani mimo tej kolorystyki była bardzo widoczna bo ...smutna. A ja ...hehehehe jako papuga albo i paw...białe jeansowe rybaczki, czerwona tunika z kwiaty, oczywiście potargane wiatrem ( tia.....w proszku) kudły i makijaż ...wczoraj w tonacjach złoto pomarańczowych bo dodatki były złote:D. To był pierwszy miodzio na moje orkowe serducho. Po długim spotkaniu Długoręka i Synuś odwieźli mnie do domu i tam kolejne " dobre słowo" . Nasz informatyk zbierał się do domu zobaczył mnie i pyta " Pani Beato, gdzie można się tak pięknie opalić", na co mu odrzekłam ....między pralkami na własnym podwórku :D. Co wywołało u niego zdumienie " a ja myślałem że pani była we Włoszech albo w Hiszpanii" . Jak to dobrze, mieć ładny odcień opalenizny i wywierać nim wrażenie na ludziach. A na koniec przed samym snem ..po wrzuceniu wczorajszego looku dostaję wiadomość ...aleś ty ładna ...8). Tak że nie ma rady panie i panowie, warto stosować moje postanowienie " Im będę starsza , tym nie będę brzydsza" . I tym oto motto żegnam się z wami. Idę szykować cukinie do faszerowania kozim twarożkiem i miętą ( to Paszczurom zaserwuję po spaghetti) Ahooooooooooooooooooj!!!!!!!!!!!!!!!!!!(pa)

PS. Wszystkim Aniom, Haniom, Aneczkom przesyłam spóźnione życzenia wszystkiego naj, naj, naaaaaaaaaaajlepszego. 

W ramach słusznej obsuwy za brak wizji wrzucam , w zasadzie kawałek ...kolorów widać :D było o tak.

23 lipca 2019 , Komentarze (22)

....rzemyczek u płota. Obiecałam że wam uchylę rąbka ...cóż  to dzisiaj się wydarzyło. Właśnie skończyłam sesję....zdjęciową. Mam być pyszczkiem ( nie jedynym) fundacji ODWAGA. Pani fotograf narobiła zdjęć....ho ho ho ho a może i więcej, obiecała mi przysłać cały materiał, to pewnie coś wybiorę i wrzucę ( również na VITALIĘ) . Będzie dużo zdjęć w kuchni, z psinkami ( ze zdobycznymi też) i w parku ...gdzie poszłyśmy już tylko z moim tercetem. Na ten czas mogę się pokazać " przedsesyjnie" Dawid zrobił mi boski kolor włosów szaro - fioletowo - różowe. Coś pięknego, przez jakiś czas będę sobie życzyła ten kolor na mym czerepie rubasznym. Idę teraz poleniuchować...bo noce mam do bani....kwartet ładuje mi się do łóżka , to nic że potem w czasie nocy się rozłażą( lezą do starej chałupy do małża...nawet te " przechowywane" ale ja śpię niczym na szpilkach ..uważam żeby ich nie ..rozgnieść . 

No to miłego , popołudniowego odpoczynku :D:D:D

20 lipca 2019 , Komentarze (27)

:D, teraz stan liczebny wynosi sztuk 5 

Dwa dni temu zadzwoniła znajoma czy nie zaopiekuję się jej piesinkami. A jakie to piesinki spytałam, dwa yorki Lilu - mama i Sticz - synek, bo dostała zaproszenie do odwiedzin ale zaproszenie dotyczy jej ....psy niemile widziane. Obdzwoniła wszystkich znajomych , rodzinę i nikt nie chciał się psinkami zająć. Powiedziałam " przywoź" amstaffa bym nie wzięła ale yorki. Co prawda zastanawiałam się jak je przyjmie Tequilla, ale ona jest ponad to...a szczególnie ponad takie drobiazgi co to jej sięgają do kolan. No i od dwóch godzin mam szaleństwo ...Sticz i moje dwa młodsze alkohole szaleją ...bawią się , ścigają , psicz podlewa mi namiętnie słupy w salonie a ja biegam z mopem i wycieram:D. Lilu była przestraszona , przez 15 minut, teraz jej lepiej, ale popiskuje cichutko...nie jej dom, nie ma pani. Przychodzi na pieszczotki. Psiaki są urocze, tylko będę musiała coś z karmieniem wymyślić...bo jak nasypałam jedzenia dla gości to im Bimbra zeżarła. No ale ...damy radę. Ooooo Lilu odkryła drogę do mojej sypialni...hmmmm....jak moje dziewczyny to u niej podejrzą....to koniec samotnego spania w mojej zielonej dziupli. Wyszło słonko ...więc życzę wam miłego dnia i całego weekendu. A po niedzieli będę miała dla was ...niespodziewajkę. Ahooooooooooooj

15 lipca 2019 , Komentarze (35)

to mnie zirytowało, wczoraj wrzuciłam wpis....i wpis poszedł w piz....albo jako i ja ...na imieniny szwagra :D. No to powtarzam go dzisiaj ...albowiem jest błyskawiczny niczym "chińska ziupka z Radomia" . Minęło 2,5 roku ...ogarnęło mnie znudzenie i ....zadziałałam przeciwko znudzeniu. Teraz " prezent ujem" się tak . Ten wpis sobie przecipiał tu od rana ( dziwy, dziwy i cuda) bo rano za żadne skarby nie mogłam dodać do niego....wizji. Hmmmm mam nadzieję, że się wsio nareperowało. Miłego popołudnia (pa)

7 lipca 2019 , Komentarze (24)

mamy już za nami. 

Był chłodnik jogurtowy ze świeżym ogórkiem, dużą ilością czosnku i koprem.

Była parzybroda, którą robiłam pierwszy raz w życiu

i były pierogi ( tu poszłam na łatwiznę i kupiłam je, ale mam garmażerię, gdzie naprawdę mają przepyszne wyroby) ii...nie było naszej średniej siostry. Tym razem " czystą agresję " w akcji zobaczyła Kaśka, wróciła i stwierdziła " ona potrzebuje pomocy psychiatry". Przyszedł tylko siostrzeniec ...szwagier został w domu z żoną . Naprawdę mu współczuję, ale nie ukrywam, że atmosfera przy stole była bardzo miła no i oczywiście nawet taka gościówa się znalazła, u pańcia na kolankach, jak to dobrze być najmniejszą ( z psic) 

Jakiś czas temu, jedna z moich znajomych spytała " po co ci taka wielka kuchnia" no i dzisiaj się okazało, że to błogosławieństwo. Było nas w kuchni pięcioro, każdy robił swoje, nikt nikomu nie przeszkadzał :D.

Wczoraj wieczorem byłam na koncercie Kasprzyckiego w kameralnej Art Caffe....mieści się tam może 60 osób, koncerty to przeważnie muzyka śpiewana. Byłam zachwycona samym Robertem , szalenie inteligentnym, dowcipnym ...oczywiście jego Niebo do wynajęcia czy Zapiszę śniegiem były wspaniałe, ale Raz, dwa , trzy, pięć odśpiewane razem z artystą w różnych wersjach ....to było 10 minut przedoskonałej zabawy. I tylko młodzież...tak na oko koło 30 , psuła atmosferę. Po prostu chamy, bo inaczej nie da się powiedzieć. Piekielnie głośni, głośnością swojego  gadania dorównywali bardowi, który używał mikrofonu. Człowiek kilka razy w subtelny sposób zwracał im uwagę na ich poziom głośności, ale gdzie tam ...ryczeli jeszcze głośniej, chyba myśleli, że są zapraszani do większej aktywności. I wiecie co ...ja już jestem chyba stara, raziło mnie to jak cholera a najbardziej wkurzyło mnie to , że to towarzystwo to było trzy młode kobiety i  mężczyzna. Mam wrażenie, że przyszli na ten koncert wstawieni. No cóż...świat schodzi na psy ale to głównie przez ludzi. 

Nie marudzę już, załaduję po raz drugi zmywarkę i brykam pod prysznic....jestem zmęczona na trzy milimetry albo i dwa pazurki. Miłego popołudnia. Ahoooooooooooooj

6 lipca 2019 , Komentarze (51)

Pomijam moją personę z gatunku " miśka polarna" ale...wczoraj pojechałyśmy z Długoręką ( możecie zobaczyć nas obok siebie i ocenić;)) w imieniu naszego stowarzyszenia wręczyć misie dzieciom z Donbasu, które przyjechały do naszego miasta. Noooo się osłuchałam komplimentów, nawet od moich licealnych koleżanek, które po obluknięciu mła, mają się motywować. oczywiście nie do tycia, Boże broń. 

Ale wróćmy " do jaja" czyli do tego dużego co mnie ucieszyło. LODÓWKA!!!! wreszcie mam kompletną kuchnię ( poświęcę jej dzisiejszy odcinek) , mojego małża nie zmobilizowały w żaden sposób saharyjskie upały dopiero jutrzejsza impreza z okazji 80 urodzin mojej mamy. Naprawiona lodówka, dwa tygodnie chłodziła podwórko, dopiero wczoraj wdźwigali ją z małżem Długorękiej, a wieczorkiem przełożył jej drzwi ( lodówce a nie Długorękiej) i uruchomił....dzisiaj już wstawiłam do niej cavę toastową do chłodzenia :D. A teraz ostatni odcinek pisma obrazkowego czyli odsłanianie mojej chałupki. Odcinek pt. Kuchnia i przyległości ( czyli jedna wielka przestrzeń robiąca za saloon, biblioteka jak wspomniałam będzie jesienią, wtedy uzupełnię obraz). No to ...wio. 

Widok z drzwi wejściowych

stół jutro nieco się przesunie i ..rozsunie, bo zasiądzie przy nim 13 osób. Zarzekałam się, że nie będzie żadnych dywanów, niestety musiałam kupić takiego niewielkiego włochacza, bo okazało się , że pomimo podklejenia krzeseł filcem, przy częstym przesuwaniu krzesła ( bo tu mam chwilowo moje dowództwo) wycieram podłogę...więc w tym miejscu raz dwa rozłożyłam dywanik...zresztą Bimbra uwielbia na nim spać. 

Moje " zbiorniczki" owocowo warzywne

No i nareszcie ...jest ...ostatni element ...szkło między szafkami. 

stojak na wino, który zapełnił " dziurę" w której niewątpliwie panowałby chaos, nikomu i do niczego nie potrzebny.

meble, zapewniam was, są jasnoszare. Jak to rzekła Długoręka, gdybym nie wiedziała, że kuchnia jest szara, to bym pomyślała, że błękitna. Tu perspektywa chałupy od strony kuchni, rzeczona biblioteka będzie w tej " dziurce" za drzwiami wejściowymi, w której teraz widzicie schody do mojej " spalni" , w tle plącze się także lodówka ( rewelacyjne wnętrze) która niestety skutecznie stawiła opór przed trzykrotnymi próbami jej reanimacji, wielce żałuję że to nie ona stoi w szafce, bo naprawdę miała genialnie rozplanowane wnętrze, i masę pojemników, uchwytów, półeczek itd. Choć może to i dobrze ...mniej żarcia będzie się pchało do lodówki :D

I natenczas to wsio. Brakuje mi jeszcze komód do pokojów gościnnych i kanapy do salonu, szezlonga do mojej biblioteki i to już naprawdę będzie koniec. A tymczasem jest jak jest i to mnie cieszy. Może moje " urządzanie" komuś podsunie rozwiązania do zastosowania. Szuflada ( jedna z wielu)  w kuchni jeszcze czeka na specjalną wkładkę na noże, jedna z szafek na wieszak na kieliszki, ale to już takie elementy przydatne aczkolwiek nie konieczne do prawidłowego funkcjonowania. Tymczasem życzę wam miłej soboty a ja mykam szykować babciną 80 tkę. Ahooooooooooj!!!!

zatem na specjalnie życzenie " odkrywam tajemnicę" szafki przy barku. I tak dobrze, że domyśliłyście się, że to szafka, bo była już osoba, która myślała że to ...ściana. Ale przyznam, że jak mi zrobił szafkę to sama stanęłam i pomyślałam " kulson mać, a jak to się otwiera" duże drzwi przy szafkach są zamykane na ...magnes i trzeba nadusić drzwi żeby się otworzyły :D 

5 lipca 2019 , Komentarze (37)

z całego majątku, nie pokażę wam pokoi " gościnnych" bo nic się w nich nie zmieniło. Stoją tylko łóżka i tyle :D, muszę dokupić komody ale to jak JP wreszcie znajdzie " czas" , choć zaczynam wątpić czy on wie co oznacza  to pojęcie. W łazience chcę dodać śliwkowe ręczniki ale wciąż brakuje mi na nie pieniędzy, albo pojawia się o wiele bardziej potrzebna rzecz do kupienia ( teraz w związku ze zmianą przepisów śmieciowych, postanowiłam kupić kompostownik i już ręczniki ....odsunęły się w przyszłość) więc na razie rządzą szare ręczniki. Duże szafki są mobilne, albowiem w ścianie po lewo ukryte są rozdzielacze do kaloryferów i jakby coś trzeba było przy nich majstrować to po prostu wyjeżdża się z szafką .

ta szuflada to kosz na brudne rzeczy, oczywiście nie mogą do niej trafić wilgotne rzeczy. 

szuflady z " kolorówką" w tej niższej jest odrobina miejsca na małżowskie upiększacze...oczywiście jak tu wreszcie odwłok ściągnie.

Storczyk jest " przechodni" , jak przekwita, to zmieniam go na taki kwitnący ,poprzedni był fioletowy;)

a tu wylazło moje " zbączenie" zawodowe, u chińczyków symbolem prawników jest żółw...i od lat polowałam na to zwierzątko, wreszcie znalazłam i zamieszkał blisko swojego " naturalnego" środowiska czyli pod prysznicem

jeśli ktoś nie chce się zarąbać żywcem przy codziennym myciu szklanych półek i kabiny to obowiązkowym zakupem jest ściągaczka do wody :D( i jednak zamontowanie zmiękczacza wody) 

"skalna" podłoga jest niezwykle praktyczna ( szczególnie jeśli chodzi o kolor i widoczność pyłków na niej) 

blat do szafek też wybrałam " kamiennopodobny" 

I to by było na tyle....nie bójcie się moje " pałace" mają w zasadzie już tylko jedno pomieszczenie ...a teraz miłego poranka. Ahooooooooooooojjj

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.