Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1054904
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 listopada 2020 , Komentarze (9)

...w zasadzie trzech. Pisać będę później ...bo za chwilę zemrę ze zmęczenia.

No to miłego piątku. Ahoj!!!!

5 listopada 2020 , Komentarze (26)

padłam wczoraj o 20 ...dzień w sądzie, na koniec taka rozprawa że głowa mała ...no takiego ancymona jak mamy to jeszcze nie było, mało że z kobity robi idiotkę to jeszcze z nas próbuje, takich niedorzeczności to ja jeszcze nie słyszałam. Do tego facet kompletnie nieatrakcyjny, a dowody jakie mamy wskazują na 3 kobiety uwodzone w tym samym czasie...chyba pan jest dobrym manipulatorem. No ale nic , zobaczymy jak to się będzie rozwijać, kiedy pojawią się dwie z tych pań jako świadkowie. We wtorek byłam u mamy, zdaje się ze radomska służba zdrowia padła, lekarka u której była wyznaczona teleporada nie oddzwoniła, do przychodni nie idzie się dodzwonić za żadne skarby ...godzinę " siedziałam" na telefonie...co już miałam być połączona z konsultantem to mnie " cofało" na miejsce 12 i tak 2 razy. Wiemy jakie badanie do zrobienia więc zadzwoniłam do laboratorium i wczoraj brzydsza siostra Kapciuszka miała po prostu zabrać mamę i pojechać zrobić to badanie prywatnie ( bo dojazdy laborantek do domu na pobrania, wstrzymane) ja mam dzisiaj konsultacje z dietetyczką ( oczywiście płatne) no nic...zapłaciłam już i czekam aż pani Nina zadzwoni. Niestety covid zaczyna zabijać nam znajomych. Kiedy byłam u mamy, siostra powiedziała że sąsiad ( znałam pana Wiesia ponad 35 lat) jest w szpitalu w stanie krytycznym " ma już przerzuty na wątrobę" - " raka ma " spytałam , " nie koronawirusa" pięć dni wcześniej zabrało go pogotowie, już miał problemy z oddychaniem, sukcesywnie atakowało płuca, nerki i wątrobę, wczoraj Długoreka mi napisała że sąsiad zmarł.Brak mi słów na to co " geniusze" wyprawiają...po prostu brak. Paszczury warszawskie planowały przyjechać 21 i zrobić sesję zdjęciową - 4 pokolenia na jednym zdjęciu , mam nadzieję że ci kretyni nie wydadzą zakazu całowitego przemieszczania się. No dobra nie marudzę już ...zabieram was ku naturze. 

I tym mglistoźródlanym akcentem żegnam się z wami, życząc wam miłego dzionka. Ahoj!!!!!

2 listopada 2020 , Komentarze (22)

handlowa :DChoć tak prawdą a Bogiem, gorsza. Rozpoczęłam sezon " Boże Narodzenie 2020" - skrzat większy niż Kazik przyjechał i stoi koło kanapy , ponieważ jest obciążony to nie stanie się nową zabawką psic..chociaż Małż, doniósł mi uprzejmie, że Whisky z kanapy ( na którą teoretycznie nie wolno jej wchodzić) łapie skrzata za koniec czapki i jednak próbuje przesunąć. Ten jak to facet, opiera się dzielnie. Wczoraj zrobiłam ciasto piernikowe i powędrowało już do lodówki . Docisnęłam też Paszczura starszego względem jedzenia, z jakim pojedziemy do nich w niedzielę - teraz będzie pieczarkowa, gołąbki, upiekę im dietetyczne ciasteczka owsiane z bakaliami,  bo ostatnio jadła muffinki o smaku zdechłej ryby - nie wiem jak smakuje zdechła ryba8), a jedyną rzeczą, która ew. mogła dawać taki posmak w muffinkach jest dla mnie zepsute jajko,no cóż zjedli i się nie potruli więc nie było źle - nowe doznania smakowe. A jak mi się będzie chciało to im jeszcze malinową chmurkę zrobię, o taka będę. Katar sobie poszedł w ..znaczy się tam skąd przyszedł, choć nos jeszcze lekko przytkany, przez co mam nieco zmieniony głos, ale dam radę. Może wreszcie się bym zmobilizowała i sfotografowała jeansy do sprzedania...bo stosik rośnie, a ja niedługo zostanę z gołym tyłkiem, bo moja ulubiona sprzedawczyni nie ma ostatnio niczego w co mogłabym oblec mój tyłek:D. No dobra pomarudziłam i doniosłam uprzejmie to teraz porywam was w naturę, zanim wybędę na tradycyjne zakupy. 

Zatem miłego początku pierwszego, listopadowego tygodnia. Ahoj!!!

31 października 2020 , Komentarze (16)

dzielnie z katarem, udało mi się odblokować lewą dziurkę w całości, prawa jeszcze w połowie przytkana, na szczęscie z nosa się nie leje. Dziady dzisiaj odwołałam....bo w nocy jednak nie czułam się dobrze. Nic to ...dziadować możemy inną razą;).  Ostatnio, nawet bez wyjścia, robię sobie makijaż ( trening czyni mistrza) , dzisiaj poszłam w nastrój halloweenowy i królują fiolety ( na ślepskach) i róże w reszcie " ćwarzy" , bardzo mi się podobają oczy ...i co za guru powiedziało, że fiolety  są dla piwych oczu? Zaraz wezmę się za obiad będzie polędwica z dorsza pieczona , do tego kasza gryczana i surówka z kiszonej kapusty, a wieczorem - nie mam pojęcia co. Może sałatka z fasolą, ananasem i serem....oooo i tak chyba zrobię. Tymczasem wprowadzę was w nastrój wieczoru. 

No to miłego szykowania do nastrojowego wieczoru. Aahoj wsiem. 

30 października 2020 , Komentarze (57)

i pięć dni minęło od mojego pierwszego ważenia u pani Niny. Dzisiaj ważę prawie 10 kg mniej ( bez 40 dag) jestem zadowolona z siebie, ze sposobu jedzenia , z tego że mam kryzysów ani nie muszę sobie robić lodówckodownów. Nie spodziewałam się ( w świetle moich dotychczasowych doświadczeń)  że tracenie wagi może być takie miłe i bezstresowe. A tu taka sobie dzisiejsza ja

A tutaj coś znacznie ciekawszego, czyli park. Jak wczoraj pisałam polazłam z nikusiem zdjęciować, ale widać mózg mi korniki żrą , bo zwiodło mnie słonko i założyłam cienką, letnią kurtkę, no i w którymś momencie stwierdziłam że mi zimno. Wczoraj było ok, ale dzisiaj obudziłam się z katarem , na szczęście nos tylko lekko przytkany, nie ma gorączki , jest smak i zapach:D. Zatem ...idziemy w park. 

Pszczółki jak najbardziej świeżutkie, wczorajsze. Miłego początku tego szczególnego weekendu. Ahoj!!!

29 października 2020 , Komentarze (48)

skończył 45 minut temu miesiąc. 

Przystojniakiem już jest, inteligentnym ( i dokształconym) przystojniakiem ....będzie. Haaaaaaaa...nie ma wyjścia. Miłego popołudnia, ja wykorzystując piękny dzień łapię  nikusia i ruszam do parku na dłuuuuuuuuuuuugi i owocny spacer. Ahoj!!

28 października 2020 , Komentarze (31)

...z odwiedzinami, od dwóch dni dom pełen ludzi, jedni wychodzą drudzy przychodzą, przed chwilą wyjechała Długoręka z synusiem, uknułyśmy na sobotę imprezkę ...będziem robić " Dziady" w odpowiedzi na apel szalonego starucha...w sobotę zrobimy " narodowe, tradycyjne" dziadowanie - co niedługo grozi nam wszystkim, młody będzie nagrywał a potem puścimy to do sieci...a co , jak się bawić to się bawić - drzwi wywalić okno wstawić. Wczoraj w ramach przyłączania się do ogólnopolskich protetstów zafunodowałam baner - o wiadomej treści ( niezwykle wymownej ) i przekazałam go w dobre , ba w bardzo dobre ręce ....wielki baner i jego trzej mniejsi bracia, zostali już uwiecznieni przez prasę. 

Nie myślałam że moja " darowizna" będzie miała tak szeroki odbiór. Zatem żyję szybko i intensywnie ...uknułam plan na wiosnę - Kołobrzeg pod koniec marca, jutro spróbuję zabukować hotel, Długoręka zaproponowała mi dzisiaj wypad do Mołdawii ( why not) jak tylko otworzą granicę ...będziemy głównie zwiedzać winnice. Jestem jak najbardziej na tak ....życie trzeba rwać jak świeże wiśnie...tymczasem zapraszam, w miejscowe klimaty. 

I tym miłym, pierzastym akcentem żegnam się z wami, życząc wam miłego , spokojnego wieczoru. Ahooooooooj, przygodo? Ahoj!!!

26 października 2020 , Komentarze (16)

...jestem tygryskiem ( nota bene moim ulubieńcem) z Kubusia ...bo...brykam ostatnio i to tak się rozbrykałam, że w sobotę brykałam ponad 3 godziny po parku, a wczoraj raniuśko ponad 3 godziny po puszczy, z czego dwie we mgle. Oczywiście małż lekko marudził rankiem " mgła jest ...nigdzie nie jedziesz" , grzecznie ( a przede wszystkim milcząco) odczekałam 20 minut i radośnie zakrzyknęła ...oooo słonko wyłazi, mgła znika - jedziemy. Już nie protestował...pojechaliśmy, mgła cudna była , ciepło, ale dzięki tej mgle to wszystkie te perły, kropelki i inne dyjamenty uchwyciłam z pajęczynkach , kiedy wracałam koło 10 ścieżką już tych cudów nie było, było trochę słonka a przede wszystkim zrobiło się naprawdę chłodno. Waga wreszcie ruszyła w dół ...przetrzymałam to moje ciele ...cholerę jedną, niech się oswaja z myślą, że inaczej będzie dokarmiane. Paszczur młodszy zadzwonił rano - płaczący i wyjący z bólu...jednak ból ramienia się nasilił ...zaleciłam pójście do ortopedy, ponieważ mają w rodzinie lekarkę to zadzwoniła do niej i spytała kogo poleca no i już jest po wizycie ...nie płacze , jest na przeciwbólowych i ...na zwolnieniu, lekarz przedwiduje miesięczne zwolnienie, na razie dał dwa tygodnie. Pogadałam trochę z Paszczurem I i zapowiedziałam naszą wizytę 8 listopada , zapytałam też o marzenia " kulinarne" . Lada moment trzeba będzie nastawić piernik...niech sobie dojrzewa. Dzień ciepły ale bezsłoneczny więc zapraszam do parku ( sobotniego) 

No to szanowne człowieki, miłego popołudnia i ahoj....lecę rabotać dalej. 

25 października 2020 , Komentarze (28)

mgła......

I ...nie, nie powiem tego co zawsze...tym razem ....cicho sza.......

25 października 2020 , Komentarze (26)

jeszcze nie zauważyło, że czas już nie ten. No i pobudka zamiast o 5 30 wg nowego czasu to o 4 30 , ale dobrze, chcę jechać na polowanie do Źródeł ...oczywiście na bezkrwawe:D. Wczoraj miałam przez chwilę łódzkie Paszczury ...pojechaliśmy na cmentarze, a potem gadziny zjadły kapuśniaczki, popiły barszczykiem krasnym i zagryzły francuskim z powidłami, w ogóle z tym francuskim to było tak. Rano dzwoni Długoręka " jesteś w domu" ? - jestem, " to zaraz przyjadę, co masz dobrego do kawy ?" - biszkopty, delicję, gorzką czekoladę z chilii, " dzieci nie przyjeżdżają"?  - przyjeżdżają, " i nic nie upiekłaś?" . Ale przyjechała, wypiła kawę, pożarła biszkopty, wrąbała prawe całą miseczkę orzechów , powymieniałyśmy poglądy i pojechała. Potem przyjechały dziecki, dodatkowo na obiad wpadł Znajduch IV czyli Ada, psiółka Paszczurzycy, przyjechała z nimi do domu rodzinnego, do taty i na grób mamy no i wracali do Łodzi...Znajduch pomieszkuje u dziecków, bo ma w chałupie remont. Aaa no i pokazałam Paszczurowi nowe kosmetyki z NAM ależ oni mają cienie foliowe i błyszczyk i w ten oto sposób mam jeden gwiazdkowy prezent z głowy. Dzieci do domu a ja za nikusia i hajda do parku , drzewa teraz przecudnej urody aż grzech tego nie zatrzymać w " wiadrze", ponieważ dzisiaj zapowiada się słonko to czmycham do lasu...może to być ostatnia pora na booooskie zdjęcia. Słowo się rzekło ...przejdźcie ze mną po alejkach usłanych listowiem, szeleszczącym pod stopami. 

Żegnam się z wami Kaczorem - kawalerem orderu " Liścia dębowego" :D. Miłej i pięknej niedzieli. Ahoooooj!!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.