mgła......
I ...nie, nie powiem tego co zawsze...tym razem ....cicho sza.......
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (154)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1086334 |
Komentarzy: | 43069 |
Założony: | 5 stycznia 2007 |
Ostatni wpis: | 31 grudnia 2024 |
Postępy w odchudzaniu
mgła......
I ...nie, nie powiem tego co zawsze...tym razem ....cicho sza.......
jeszcze nie zauważyło, że czas już nie ten. No i pobudka zamiast o 5 30 wg nowego czasu to o 4 30 , ale dobrze, chcę jechać na polowanie do Źródeł ...oczywiście na bezkrwawe. Wczoraj miałam przez chwilę łódzkie Paszczury ...pojechaliśmy na cmentarze, a potem gadziny zjadły kapuśniaczki, popiły barszczykiem krasnym i zagryzły francuskim z powidłami, w ogóle z tym francuskim to było tak. Rano dzwoni Długoręka " jesteś w domu" ? - jestem, " to zaraz przyjadę, co masz dobrego do kawy ?" - biszkopty, delicję, gorzką czekoladę z chilii, " dzieci nie przyjeżdżają"? - przyjeżdżają, " i nic nie upiekłaś?" . Ale przyjechała, wypiła kawę, pożarła biszkopty, wrąbała prawe całą miseczkę orzechów , powymieniałyśmy poglądy i pojechała. Potem przyjechały dziecki, dodatkowo na obiad wpadł Znajduch IV czyli Ada, psiółka Paszczurzycy, przyjechała z nimi do domu rodzinnego, do taty i na grób mamy no i wracali do Łodzi...Znajduch pomieszkuje u dziecków, bo ma w chałupie remont. Aaa no i pokazałam Paszczurowi nowe kosmetyki z NAM ależ oni mają cienie foliowe i błyszczyk i w ten oto sposób mam jeden gwiazdkowy prezent z głowy. Dzieci do domu a ja za nikusia i hajda do parku , drzewa teraz przecudnej urody aż grzech tego nie zatrzymać w " wiadrze", ponieważ dzisiaj zapowiada się słonko to czmycham do lasu...może to być ostatnia pora na booooskie zdjęcia. Słowo się rzekło ...przejdźcie ze mną po alejkach usłanych listowiem, szeleszczącym pod stopami.
Żegnam się z wami Kaczorem - kawalerem orderu " Liścia dębowego" . Miłej i pięknej niedzieli. Ahoooooj!!!!
i znowu wróciło ....jem na siłę. Nie chce mi się jeść, pewnie gdyby nie świadomość , że muszę jeść żeby chudnąć ( waga stoi...nie tylko ta pod szafką) to jadłabym śniadanie i kolację, z piciem wody nie mam problemów, woda od czasu do czasu herbatka owocowa i tak dziennie ponad 2 l. Za dwa tygodnie kolejna wizyta ...trzeba będzie zameldować o tym problemie. Czas pędzi niesamowicie, dzisiaj piorę zakupy dla Hipopotamka i myję podłogi , mam nadzieję, że za chwilę małż przywiezie mi fotel od tapicera...jestem bardzo ciekawa jak wygląda po " reanimacji" ( oczywiście fotel, nie tapicer). Pogoda cudna, znowu mamy piękną jesień ...jeśli nie będzie padać to w niedzielę, poproszę o wywiezienie do lasu ( he he he ...poczuję się niczym Jaś i Małgosia jednocześnie). Ale na ten moment...spójrzcie na mój park.
Zatem pięknego, słonecznego popołudnia. Ahoj
z tymi spacerami ....wczoraj pognałam do parku, jednak pasje mają dodatkowe zalety, staje się człek rozpoznawalny a tym samym doskonali organ paszczowy - czyli komunikacyjny. " Dzień dobry, co pani dzisiaj fotografuje", " dzień dobry, co tym razem w obiektywie" , " piękny ten nasz park prawda" ...miło, bardzo miło ...że człowiek nie boi się drugiego człowieka w tych dziwnych czasach. Dzisiaj, mało że pracowałam " zdalnie" ( i zdolnie) to jeszcze z łóżka ( nie mylić z pracą w łóżku). Fakt, poszłam wczoraj spać kole północy, obudziłam się dzisiaj przed 8 i niedługo potem ...telefon od klientki kontynuacja sprawy z dłużnikiem, nakaz już jest teraz trzeba zdobyć klauzulę wykonalności i oddac sprawę komornikowi , bo pan dłużnik nie zapłaci po dobroci. Przy okazji wyszła inna " prywatna" sprawa - okularów za kilka tysięcy, w których nie da się ani działać w bliży ani w dali ...no jak mi babeczka powiedziała ile kasy zapłaciła za swoje okulary i za okulary męża ( pierwsze mężowskie za 1400 nie nadawały się do użytku, więc w ramach " rekompensaty" firma zaproponowala mu nowe za 4400 - ja pierniczę) to mało nie runęłam...to moje za 2200 ( dwie pary progresów normalne i przeciwsłoneczne)- w tym słynne już barcelońskie oprawki za 1000 i to był największy koszt w całej tej imprezie, wywoływały zgorszenie a co dopiero dwie pary za ponad 7000 - dla mnie cena kosmiczna ( oprawki też kosztowały klientkę 1000 - to mnie nie zszokowało) , podpowiedziałam ale przewidując tok postępowania poradziłam pani, żeby podjechała do mojego optyka i skonsultowała z nim ew. zachowanie wykonawców jej okularów, bo może być tak że to lekarz przepisał złe szkła a wtedy będzie zabawa ....ponowne badanie , wykazywanie błędu lekarzowi , nie optykowi...oj szaro to widzę ...to nie czarno. No ale dobra, koniec problemów ...chlebek wyrasta, Bimbra się przeżarła ...czegoś z sierścią, bo mi właśnie " łomitację" urządziła i sprzątanie, dzisiaj będzie gadzina o tzw. suchym pysku, a już przylazła i czekała że dostanie kanapeczkę z kozim serkiem ...i się przeliczyła. Tak się rozochociłam wczorajszym foceniem, że miałam to powtórzyć dzisiaj i poszukać rano ...pajęczynek ale słońce to ja mam tylko w smarkfonie , nie na niebie. No nic ...podziałam jako kura domowa, chleb już zrobiony i rośnie , to ja idę do prania. A was zapraszam ...chwilowo jeszcze do Kazimierza.
Kirkut jak już wam wspominałam wprawił mnie w zadumę i zachwyt . I w tym zachwycającozadumanym nastroju porzucam was...lecę do zajęć. Miłego dnia. Bye
było cudnie, pomimo wiatru, zimna i jednak , w przewadze chmur, dzisiaj byłyby piękniejsze zdjęcia...ale nie udałoby mi się sfotografować tak cudnych kropel na źdźbłach trawy i igiełkach mini skrzypów. Zatem ...było cudnie. Ja naszlajałam się niczym koń...dorożkarski, uliczkami tymi i owymi. Małż poleciał swoim torem...potem zgodnie doszliśmy do wniosku, że gdybyśmy chodzili razem - on dostałby szału że mnie " iście" zajmuje tyle czasu , a ja dostałabym szału, że ktoś mnie pogania i rozprasza mi uwagę ( choć mam ją podzielną) . Wniosek.....jechać możemy razem ( w celu zaoszczędzenia na podróży) ale łazić jak najbardziej osobną - myślę, że teraz już wyjaśniłam ideę " samodzielnych i samotnych" wyjazdów do różnych miejsc - jeśli w zamyśle mam focenie. Poza tym chłop był chory jak pies...kaszlał, smarkał, prychał i w ogóle ...w pewnym momencie oświadczyłam " jazda z samochodu i pchaj go z tyłu, bo rozsiewasz zarazę" po powrocie do domu wywlekłam flachę soku z imbiru i cytryny i zaleciłam pić ...przy czym znęcałam się nad osobnikiem słownie, wypominając mu jak to nie chciał jeść wit C i D - profilaktycznie. Po odpowiedniej dawce tortur paszczowych pozwoliłam mu zalec i zdrowieć Dzisiaj jest już o wiele lepiej...dodatkowo wcina lek przeciwwirusowy jaki wiosną przepisała mu nasza lekarka ( a oczywiście Szczeżuja - wzorem swojego ojca, leków nie wybrał). No dobra koniec gadania ...czas wędrowania , zapraszam do wędrówek po Kazimierzu.
I tym oto " wycieczkowym" akcentem żegnam się z wami , życząc wam miłego, poniedziałkowego popołudnia. Ahoj!!!!
uskuteczniłam wczoraj, czyli drożdżowe ze śliwkami, wyszło niczym puszek i to bez dodatku ...mleka, co prawda zagrzałam mliko ale się okazało że zrobił mi się z niego twarożek :D więc postanowiłam wzorem pizzy dać do ciasta ciepłą wodę no i okazało się , że można jak najbardziej. Z racji zamknięcia basenów wróciłam wczoraj do dulszczyzny czyli wypraw na kopiec Kościuszki. Nawet mnie nogi niespecjalnie bolą. Ależ się teraz wzruszyłam właśnie słucham mojego ulubionego RMF Classic i słyszę marsza weselnego ...a dzisiaj jest 34 rocznica " największego błędu w życiu mojego męża" ( jak sam mi oświadczył) , czyli zmiany naszych stanów cywilnych. Pogoda niestety nie chce współpracować, małpa jedna, więc z wyjazdów nici, ale jeśli tylko nie będzie padać do myknę do parku, już ja wiem co chcę znaleźć . Tymczasem w wędrówkach wciąż lato.
Mimo wszystko przemiłej niedzieli. Bye
Ps. Udałoś ....wyszło słonko, lasu nie będzie ale będzie Kazimierz....hurrraaa. Jedziem.
część przyogonowa z króla. Znowu zamknięte pływalnie, już mi się nawet nie chce gadać na totalny chaos jaki panuje. Nicnierobienie poza powielaniem głupich pomysłów, nie będę się rozwodziła nad tym co wg mnie powinno być zakazane i to od marca a co nie ...bo to tylko niepotrzebne targanie mojego układu nerwowego. Ponieważ znowu nie mogę pływać, to chwilkę odpocznę po śniadaniu i zaraz ruszam na kopiec Kościuszki czyli ...ponikuję. Ciele się domyśliło, że chcę go zagłodzić i przestało ze mną tak ładnie współpracować ...waga constans...przez tydzień ani w górę ani w dół , no cóż , przetrzymam je. Dzisiaj wybitnie paskudnie , ostatnie dni były pochmurne i niezbyt ciepłe ale suche, a dzisiaj od północy pada i jest zimno, no ale ja zwracam ci uwagę , pogodo!!! do cię mówię, że jutro życzę sobie słonko, bo mam ochotę na wypad tu i tam i tam i tu. Tymczasem wbrew aurze ponurzamy się w zieloności, kwiatowości i słoneczności. A co!! Zabroni nam ktoś?
Miłego dzionka .....ahooooooooooj!!!!
sobie polazł gdzieś ...no trudno, przynajmniej prasówkę śródnocną zrobiłam. Poczekam jeszcze kwadrans i zrobię ...kawę :D a jak małż otworzy ślepka to zaczynię chlebek, bo przecie muszę pogruchotać robusiem a mam na tyle litości, żeby nie uruchamiać go o 4 46 choć nie wiem czy bycie małpą , czasem nie dałoby pozytywnych skutków w postaci szybszego krążenia krwi u Szczeżui. A tak poza tym wpadła wczoraj Długoręka z niezwykle użytecznym siostrzeńcem i zostałam pozbawiona obiadu na dzisiaj ...dzieć oczywiście zaczął buszować po lodówce, więc mu powiedziałam że w piekarniku jest kawał polędwicy z dorsza ...wdmuchnął biegusiem potem z mamusią uszczuplili mi zapasy najzwyklejszych herbatników ...kurcze co ja Caritas jestem? Nie pamiętam, żebym była " dotowana" przez władze jakiekolwiek. Miałam też wątpliwą przyjemność rozmowy z brzydszą siostrą Kapciuszka, chodziło o druk do US...nooo powiem wam, że jednak można się cofać w rozwoju, mooożna, przy czym oczywiście darła się do telefonu, bo ona " nie wie gdzie wsadziła druczek z banku" druczek który dałam do łapy jej i Długorękiej. Skoro ona nie wie, to skąd ja mam wiedzieć? No nic...Jak wszyscy doskonale wiemy z rodziną wychodzi się dobrze na zdjęciach. A propos zdjęć ....idziem w Polskę ...
Miłego dzionka ....ahooooooojjjjj!!!!
w deszczowaniu , dzisiaj, a moja prognoza pogody pokazuje " zimne słońce" w niedzielę. Niech i tak będzie....gorąc mi nie potrzebny, tylko światło. Wczoraj był dzień zakupowy, deszczowy i ...alkoholowy. Na obiad zrobiłam wynalazek - kotleciki z brokuła, do tego czosnek, szalotka, mielone migdaly, parmezan, jajka no i przyprawy. Wymieszane, do piekarnika a potem szklanka hiszpańskiego , wytrawnego wina...i płynęłam. Ale na takie deszczowe popołudnie było jak znalazł. Dzisiaj nie taplalam się bo idę oczyścić, nie nie sumienie, pyszczydło. Ostatnio byłam rozmakijażowana i pani Ewa dopatrzyła się konieczności oczyszczenia mordeczki, zatem dzisiaj cavitacja.Bendem ładna, miła, zgrabna i powabna hehehehehe. No cóż....czasem trzeba a nawet jest to wskazane. Tymczasem spacerek ....do porannej kawy.
Miłego, jesiennego ( suchego) dnia. Ahoooooooj
dzisiaj już płynęło mi się spokojnie, równy oddech, udało mi się zmniejszyć ilość oddechów na długość basenu, nic mnie nie bolało, nie było żadnych zrywów, trochę prędzej przepływam jedną długość - do prawda jest to 10 sek , ale to już coś ...zatem nie jestem taka stara i bezkondycyjna. Dzisiaj poza pływaniem nie robiłam prawie nic...był dzień sprzątania, przyszła Marysieńka, ogarnęła chałupę, pozachwycała się wczorajszym Kazikiem i poszła. Za oknem deszcz pada, deszcz pada jesienny. Zimno, dżdżysto ale jakoś tak klimatycznie ...zapaliłam pachnącą świecę...dom pachnie jabłkami i cynamonem. Odkurzyłam, wpisałam i ustawiłam kolejne książki. Lada moment zostanę bez spodni...wszystkie ze mnie spadają , a tu nie widzę u moich ulubionych sprzedawców nic godnego uwagi . Swoją drogą moi drodzy...jeśli komuś potrzebne są portki w bardzo dobrym stanie, mało chodzone to proszę o kontakt " emalią" mam np. cudne czerwone jeansy założyłam je może 3 razy i koniec...lecą...bez mała do kostek ( rozmiary portek to 50 i 52 ale oczywiście zainteresowanym podam dokładne " obmiary" i " zdjencia" mogę wysłać). Ale my tu gadu gadu a Sierpc słoneczny i zielony zaprasza. Swoją drogą, wczoraj podsunęłam małżowi myśl ...niedzielnego wyjazdu - najpierw rano Królewskie Źródła, potem Kazimierz i oczywiście Janowiec - warunek - słoneczna pogoda , powód - poza zdjęciami - rocznica ślubu ( mojego, bo przecie on popełnił największy błąd swojego życia) myślę, że to się może udać ...czyżby Kazik wywarł magiczny wpływ na dziadka? Pożyjemy, zobaczymy, tymczasem....skansenem idziemy.
Miłego popołudnia, z kubkiem czegoś gorącego i interesującą lekturą albo filemem...co komu w duszy gra. Ahoj!!