, czytaj " kara boska" dopadła Szczeżuję. Dostał wyrzutów, tyle że nie na sumieniu, a na plecach. Jako dobra, domowa zołza smaruję mu plecyska rano i wieczorem, czyli spełniam małżeńskie obowiązki he he he . Pogoda mnie rozpuściła ( jak już wspominałam) i latam codziennie z nikusiem, głównie do parku, no ale powód jest jeszcze jeden...boli mnie lewa noga ( ta która była sparaliżowana) a w ogóle od tego siedzenia to mi znowu puchną nogi, więc wychodzę i chodzę a przy okazji łowię ...cuuudowności. Wczoraj udało mi się z pticami, ale nie tylko, dzisiaj aż tak zachwycająco nie będzie bo pochmurno, no ale śmignę zanim zacznie padać, mam nadzieję na ptaki, jeszcze nie będzie ludzi, park pusty więc będą szalały i wokalnie i fizycznie( pora śniadania). Najpierw mój ptaszek
a ten widok mnie wzruszył, szłam zobaczyć czy w innym gnieździe pani kwiczołowa siedzi na jajeczkach a tu proszę, okazało się że drzewo wcześniej jest inne gniazdo i tu mama była i wygrzewała.
A tak mnie wczoraj żegnało słońce
No to miłej soboty, pierwszomajówki, początkoweekendówki i czego tam kto sobie życzy. Lecę w park. Ahoj!!!!