Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1055284
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 listopada 2017 , Komentarze (35)

...czytaj ...ostry. No tak dzisiaj to ostro działam. Nie ma wyjścia.Wczoraj potruchtałam do kina na ambitny program " sztuka na ekranie" w programie Leonardo da Vinci...zachwyciły mnie jego rysunki. Obrazy nie aż tak ..dochodzę do wniosku, że wtedy byli ..brzydcy ludzie. No ale ...pewnie gdybym stanęła przed taką Mamoną Lisą...to bym dziób z zachwytu otworzyła. Ale...podczas drogi dostałam fona...od p. Kasi, której piekłam chmurkę na sobotę no i ....najpierw mnie skomplementowała, pozachwycała się i przekazała zachwyt ciasteczkowych potworów i ...zamówiła następną chmurkę na środę. No cóż przyznam że petunie nie śmierdzą ( przynajmniej mnie ...bezrobotnej bez praw) więc a i owszem i tak..no i dzisiaj będzie tak. 

1. Basen - ten już mogę odhaczyć, zadanie wykonane, 2. zakupy - zaraz wykonam, zjem śniadanie i pojadę, 3. mama - wspomagacze zdrowotne już naszykowane, żebym nie zapomniała jej zabrać, 4. świąteczna zebra - to nowość, którą muszę przetestować i którą planowałam już od tygodnia, poza tym ci którzy mają ją testować już mi przypominają, żebym tylko nie zapomniała przynieść " słusznej wielkości próbki do analizy" :D. 5. No i wczoraj wyskoczyła ta chmurka- muszę ją zacząć robić dzisiaj bo a) jutro mam PUP, siłownię a wieczorem konferencję u Zielonych b) w środę jestem od rana w klinice w Warszawie ze znajomą (kreci). Jak widzicie muszę żyć i żyć ...bo nie ma rady, Kostucha musi się ze mną umówić na bliskie spotkania trzeciego stopnia, bez anonsowania nie ma spotkania8)

I tym pełnym energii i cudownego ( nawet niezmęczenia...co mi się coraz bardziej podoba) żegnam się z wami i życzę pięknego rozpoczęcia ostatniego tygodnia listopada. 

Wianek wczoraj zrobiłam...już wisi na drzwiach :Dteraz pora wyciągnąć Mikołajka...kalendarz adwentowy , zawiesić go na haku za " poślednie ziobro" i wypchać mu kieszonki cuckami. Paaaaaaaaaa

26 listopada 2017 , Komentarze (19)

odcinek pt. Jak się robi imieniny. 

A tak..wpada się do siostruni całym kłębowiskiem węży ( dobrze że to rodzina występująca we współczesnym modelu czyli 2 + 1 bez 500 +) , przynosi się smakowitą tartę z malinami ( gotowca ale bardzo dobrego i na 5 kawałków wystarczył :D), odpala się ekspress i się pyta " siostra kawy ci zrobić do tarty" no to siostra gospodyni , łakoma mówi " zrób" , po czym pyta " i co ...pewnie byśmy coś wypiły, chyba że jesteś kierownicą" na co solizantka wrzeszczy..."oczywiście, mam kierowcę" a młody też wrzeszczy " ooo napewno nie " ale w końcu ustępuje bo to matki dzień. Gospodyni wyciąga z lodówki dobrze schłodzone prosecco, ostatnią flaszkę ( ale nic to ...teraz w to miejsce poszła hiszpańska cava...której słuszne zapasy poczyniłam) , przy wyciąganiu kieliszków do musującego wina ...tłucze jeden ( ani chybi na szczęście, na szczęście, że na imieniny koleżanka mi zakupiła piękne kieliszki do białego musującego wina...leżą sobie dziewiczo nietknięte w części chałupy przeznaczonej na zakupy do nowego lokalu;)) niezwykle użyteczny siostrzeniec rzucił się do sprzątania szkła, żeby Whisky Pierdolnik sobie łapek nie pokaleczyła. Potem mi zeżarł pół chleba ( mojego), pożarł wszystkie parówki z szyneczki ( które małż kupuje psiczkom), przeczyścił szufladę słodkościową w lodówce, przy czym musiałam sygnalizować, żeby nie tykał czekoladowych mikołajów , to to dla moich " malutkich " dzieci. W zeszłym roku dotkła mnie głęboka krytyka za to, że w torebkach podchoinkowych były tylko prezenty a nie było czekoladowych mikołajów, zresztą tak samo się na mnie nadarły, za brak zajączków w koszyku wielkanocnym(kreci). Po czym zasiedliśmy, zjedliśmy, wypiliśmy, podyskutowaliśmy politycznie i nie tylko i siostra stwierdziła. " No proszę...przyjechaliśmy, opiliśmy cię, nabrudziliśmy ci....teraz pozmywasz a my jedziemy do domu" . O i tak wygląda sprytne urządzanie imprez, za kawałek malinowej tarty ....miała resztę ;).

A propo dnia wczorajszego, pognałam na siłownię, polatałam godzinę po narządach. Wróciłam do domu, skończyłam malinową chmurkę, zatargałam ją klientce. Myślałam że mi ręka odpadnie przez te 10 minut dźwigania, od razu zapowiedziałam, że po te 6 ciast na święta to ona sobie do mnie przyjedzie i zabierze je. Ale przy okazji zostałam rozreklamowana i chyba będzie następna klientka...bo jak pani z sąsiedniego stoiska zobaczyła że coś się " przydźwigało" to od razu przybiegła obejrzeć....zaprezentowany jej został wierzch ciasta ...po czym pani spytała koleżankę...ale telefon do tej pani to ty masz? 

Mam mam i ja bardzo chętnie popracuję cukierniczo , tylko błagam ...może już nie na te święta, bo ja mam tylko jedną kuchenkę, w dodatku 50 więc mi dwie blachy na raz nie wchodzą :D, poza tym dla pani KAsi 6 blach ciasta i dla nas też ze 6 ...bo ja piekę przecie na 4 domy ( chwała Bogu, że 5 dom będzie na Teneryfie) .

Po tym pełnym wrażeń i wysiłku dniu ( a co tam dniu ...tygodniu) padłam koło 20 , nawet nie byłam w stanie obejrzeć jednego z moich ukochanych filmów " Co się wydarzyło w MAdison County" i spałam dzisiaj do ....7 :D. Teraz pośniadałam,umyję kuchnię, zrobię kotleciki a po południu śmigam na serię " sztuka na ekranie" dzisiaj film o da Vinci i jego dziełach w londyńskim muzeum. Milutkiej niedzieli wsiem ....od południa po północ i od wschodu do zachodu. Ahooooj.....przygodo.....ahooooooooooojjjjjjj

25 listopada 2017 , Komentarze (9)

witojcie z samiuśkiego rana:D. Dzisiaj rano wieść niczym płatki ....błyskawiczna. Przed chwilą dostałam takiego maila

Witaj jestem wychowawcą Filipa, jego tata umiera... Ma Pani rzeszę czytelników, w tym mnie. Jeśli jest to zgodne z Pani zasadami proszę o udostępnienie informacji. Robimy co się da, to mała szkoła, uczniów jest niespełna 200. 
http://sp.brzezinka.pl/news.php?id=483
https://zrzutka.pl/4y3g37

Ponieważ ostatnio się okazało, że mamy serca i potrafimy pomóc więc bardzo proszę, zajrzyjcie do linków i jeśli uważacie to za stosowne, pomóżcie ew. przekażcie prośbę o pomoc dalej.

Życzę wam miłej soboty, udanego świętowania -  najlepsze życzenia dla wszystkich Kaś, Kasiulek i Katarzynek, a wieczorem szaleńczych zabaw ostatkowych. Ja zaczynam szaleć od rana....wyciągam chleb z piekarnika i lecę ...wściekać się na narządach. Paaaaaa(pa)

24 listopada 2017 , Komentarze (29)

Jak kogoś bóg chce opuścić to mu rozum odbiera. 

Ale zacznijmy od wczoraj. Z sądu wróciłam do domu z kumpelą...najbezczelniej w świecie ją zwabiłam do siebie. Czym? Oczywiście żarciem....dietetycznym. Przyszłyśmy , zrobiłam jej kawę a sama stanęłam do kuchni. W pół godziny miałyśmy zębacza w sosie śmietanowo szafranowym z pieczonym czosnkiem. Ryba została ułożona na wstążkach z rozmarynem, który był wymieszany z papryką podsmażaną na oliwie i parmezanem. Zapiłyśmy to białym winem pinot blanc a potem na deser była zośka. Na swoje nieszczęście koleżanka zrobiła zdjęcie obiadu i wysłała synowi. Syn stwierdził, że jak przyjedzie po nowym roku to on chce ...to co widzi na zdjęciu:D

Wracając do dzisiaj. Wypełzłam 5 45 źeby zagrzać Ferdka i oczyścić szyby odpaliłam autko , zaciągnęłam ręczny a autko jedzie...dzwonię po małża i mówię, że nie mam ręcznego .Wylazł, wygonił mnie zza kierownicy i pyta , jak nie ma jak jest ...no to ja że nie było i samochód jechał. Pogrzałam jeszcze moment, pojechałam i w trakcie jazdy uświadomiłam sobie że ja " pustostan umysłowy" wrzuciłam bieg i zaciągnęłam ręczny no to autko jak najbardziej jechało. O luuuuuudzie. Wróciłam z bąsenu ( znowu zostałam rekordzistką...endomondzio mi zaanonsowałam że 1000 m przepłynęłam o 22 sek szybciej niż przy poprzednim rekordzie(kreci))do mojego laptoka, który wczoraj zastrajkował i mimo bycia " w kontakcie" nie chce się ładować...cap go pod pachę i do moich zaprzyjaźnionych informatyków, tam obejrzeli i stwierdzili , że mam połamane gniazdo ładowania w środku laptopa ...hmmm pewnie sama to zrobiłam ale...od początku miałam wyjątkowo luźną wtyczkę ładowarki, ciągle wysuwała się z laptopa a ja ją ciągle wtykałam, może przez rok coś tam złamałam. Jakby na to nie patrzec...laptop jest jeszcze na gwarancji, więc panowie stwierdzili, że nie będą w nim grzebać, przyniosłam pudełko i wyślą do producenta, no ale ja w laptoku mam część swojego rozumu i 80 % pamięci, jak to wsio uratować, po podobno po naprawie gwarancyjnej dostanę laptopa dziewicę...czystego , bez skazy i czegokolowiek, więc kochany pan Tomek...wywlókł dysk i cały dysk właśnie kopiuje na inny dysk. A potem to przegra na mój i będę wsio miała z powrotem:D. Ale moje go laptoka nie będę miała przez jakiś czas...więc nie będzie złotych myśli małej Mi. 

Udało mi się dotrzeć na pocztę i odebrać " przeprosiny " od Lidla. Chyba wam wspominałam, że Długoręka zgustowana próbowanymi winami poprosiła mnie o ich kupno z myślą o świętach, wg winnej gazetki miałam je kupić w promocji, bo kupowałam po ( co najmniej) 2 szt, więc obiecywali taniej. Ja się ze swojej części umowy wywiązałam za to sklep nie. Więc napisałam " zażalenie" do firmy, w ramach przeprosin dostałam 20 zł w bonach upominkowych ( rabat by wynosił 8 zł) 8). No i musiałam leźć to odebrać z poczty bo list jak najbardziej polecony. 

Teraz zabrałam się za robienie malinowej chmurki...klientka zamówiła jutro na imieniny. 

Co do laptopa, to zabrałam małżowi tego mojego starego, który mu dałam w dowód mej wspaniałomyślności, żeby miał swój :D. Niestety do czasu powrotu mojego, ten jego będzie znowu mój. A jak mnie ładnie poprosi, to się będę z nim dzieliła sprzętem. O i tak oto źle rozpoczęłam zakończenie tygodnia. 

Dupsko mnie nadal łupie zakwasowo, ale to nic ...jutro rano lecę na narządy.  Dzisiaj swoje 1350 m przepłynęłam w 47 min ...huuuuraaaaa....ale nogi wysoko pod tyłkiem czułam, ojjjjj czułam. Jednak jak widać przeżyłam. A miłego przeżycia dnia i to pięknego dnia życzę wam wszystkim. Ahoooooojjjjj

23 listopada 2017 , Komentarze (36)

tylko od wczoraj jestem....zagniazdownikiem. Jak wczoraj wylazłam po 8 ( rano) do fryzjera , to wróciłam przed 17 , już , już byłam pod domem po 11 kiedy dostałam telefon, że ekipa Zielonych czeka na mnie w Puszczyku, fundują kawę i potrzebują mojej głowy...no to abarot i wróciłam do centrum. Wypiłam świetną kawę , która się zwała Piekielna Borgia ( bo z chilli była) a potem wypiłam herbatkę ...cholerka coś było ze wściekłym psem w nazwie.w każdym razie herbata ( czarna ) miała posmak szarlotki, był w niej miód i ...gałązka świeżego rozmarynu ...coś pysznego, będę taką parzyła przybyszom. 

Dzisiaj też mnie nie ma ...od rana siłownia, właśnie wróciłam, szybki prysznic, szybki makijaż i lecę zaraz do sądu na rozprawę. Aaaa no i jest dobra wieść...nie będę się stresowała tą domową małpą. Ważę się w na siłowni ...i tam waga dzisiaj mi pokazała kilogram mniej niż we wtorek...ooo i to mi wystarczy do szczęścia . Co do ciela ....wtorkowe zakwasy trzymały do dzisiaj ...dzisiaj zostały dołożone do nich dzisiejsze ...nie chcę nawet myśleć ..jak będę się lokomociła jutro...chyba na brzuchu :Dale nic to ..wiem że żyję. I tym oto bolesnym akcentem, żegnam się z wami moi ulubieni, bo muszę jeszcze pożreć jakoweś białko, zagryźć pomidorem i lecieć do sądu. Byeeeeee

21 listopada 2017 , Komentarze (23)

nie, nie pachną cudnie. Ojjjjj znowu się Michał poznęcał i bolą...dzisiaj nam pokatował brzuchy i mięśnie ud...ale..powiem wam, że jestem z siebie dumna. Zauważyłam, że ćwiczy mi się..lżej. Na rowerku przybywa metrów, tak...metrów, bo mam określony czas na wykręcenie dystansu, więc w tym samym czasie wykręcam więcej metrów:D, na orbitreku obniżyło mi się tętno, a na obwodówce nic mnie dzisiaj nie bolało . Wczoraj też zauważyłam w czasie pływania, że płynęło mi się " skuteczniej" tylko woda była obrzydliwie ciepła:D.Dzisiaj zrobiłam prawie wszystko i to w takiej ilości powtórzeń jak życzył sobie Michał...wszystko było fajnie, wystartowałam do domu i ....na swoje nieszczęście weszłam do znajomej, kupić drugą część prezentu dla Paszczura I no i usiadłam i mnie napoiły i tak posiedziałam pół godzinki iiii...............boszeeeee....jak tu wstać?:?To był głupi pomysł z tym " usiądnięciem" ledwie się dowlokłam do domu i czułam , że mam mięśnie czworogłowe i dwugłowe " łud" oraz mięśnie pośladkowe. Ale ...pojęczę i będzie lepiej ...portki które mam dzisiaj na sobie mam ostatni raz. Nie będę łaziła i co trochę ich podciągała ...koniec.Muszę sięgnąć do szafy i sprawdzić jeansy, które były na mnie ciut przyciasne, może już do niech ...pasuję. A w ogóle wracając do dnia wczorajszego, poleciałam rwać ząbka wcześniej ...tzn. postanowiłam pójść  poszukać ...misia8) niom...takiego pluszowego Puchatka, bo w mieście jest organizowana akcja " Podaruj dzieciom misia" no i kupiłam takiego rudaska ślicznego , najpierw miałam iść wyrwać ząb a potem pomaszerować zanieść miśka. Ale stwierdziłam że jestem " szybka jak błyskawica" i najpierw poleciałam do Elektrowni a potem do mojej doktor i tak byłam kwadrans za wcześnie . Rwanie trwało 3 minutki, ze znieczulaniem może ze 6 . Wróciłam do domu ..milcząca, psice były bardzo zdziwione, szczególnie Whisky, że pani nic nie gada....taka jakaś...cichutka. No jak nie ta pani. Strasznie mi się chciało pić, ale grzecznie odczekałam dwie godzinki i wypiłam sok z buraka. Koło 21 zaczęły mi się małe atrakcje w okolicach lewego policzka, bo znieczulenie zaczęło puszczać. Wygoniłam psiczkę, która chciała się bawić, przytuliłam się do poduszki i ....miałam mało udaną noc...śniły mi się jakieś głupoty, jakieś dziwne podróże, coś z psami, generalnie spałam źle. Zaraz wyciągnę rybkę na kolację , doprawię ją ( kupiłam wczoraj zębacza - filety) znalazłam przepis na zębacza w sosie szafranowo czosnkowym i zrobię na kolację, Długoręka ma się przywlec ...dzisiaj albo jutro ...jutro trafi na gulasz z jagnięciny. Tym czasem powiem wam paaaaaaaaaaaaaaaaaaaa...i pójdę położyć ciele na godzinkę, bo mi się chce spać(ziew)

Miłego popołudnia, o kurcze, nie wiedziałam, że to już ta godzina. Bye,bye

20 listopada 2017 , Komentarze (18)

u mnie już wesoło zębola nie ma...mogę się cieszyć :D:D https://www.youtube.com/watch?v=LGczIwWTnXY&index=86&list=FLHtTL28E8AJ2WnpXjTsydiw

20 listopada 2017 , Komentarze (32)

to nie kolęda, to mruczanka przedświtowa Miśki Polarnej. Nie śpię już od godziny, to chyba z emocji. Wreszcie wracam na pływalnię, po prawie dwóch tygodniach niebytu. Nareszcie Ferdynand wrócił ze zwolnienia. Oprócz tej pioruńskiej linki sprzęgła, trzeba było kupić jakąś część. A że mój pojazd pełnoletni, to nie tak łatwo dokupić do niego fragmenty. Ale się udało i nawet pokrętło do klimatyzacji mam nowe ( trzy lata włączałam klimę paluchem wetkniętym w dziurę, ale szybkości nadmuchu nie było jak ustawić) i chyba fotel nowy dostałam ...bo poprzedni mi połamali , był zespawany ale jednak coś tam chrobotało w nim ( oczywiście rozwalił go małż i młodszy Paszczur, kiedy używali mojej " lokomocji" , bo oni jeżdżą w pozycjach półleżących). Ale już wsio podobno sprawne, małż go wczoraj skończył robić i testował. Okaże się czy faktycznie wszystko gra i trąbi:D. A tak poza tym to nic...dobrego, waga pnie się w górę....masakra, przekroczyła wartość krytyczną. Szkoda słów. Aaa dzisiaj oprócz stałych przyjemności czyli pływalni, zakupów i wizyty u mamy czeka mnie " gorące" popołudnie i wieczór. Najpierw rwanie zęba a potem warsztaty na temat budżetu obywatelskiego. Mam nadzieję, że uda mi się na nie dotrzeć i ta " urwana" 8 nie da mi zbytnio do wiwatu. No i to by chyba było na tyle na temat wieści parafialnych. Miłego początku tygodnia wszystkim jeszcze sennym i tym już bezsennym. 

17 listopada 2017 , Komentarze (38)

i nie wstydzić się tego i mówić o swej ułomności ( oczywiście odpowiednim tonem i z uśmiechem na pyszczydle), wczoraj dotarłyśmy na koncert świetnych ( i już utytułowanych) młodych gitarzystów klasycznych. I przy zakupie biletów, koleżanka prosi o bilet ulgowy dla emeryta, a ja pytam czy nie ma biletów nienormalnych...czyli takich dla nienormalnych ludzi:D. I pani sprzedająca bilety spytała pana " kierowniczka" czy można mnie potraktować ulgowo i sprzedać mi tańszy bilet...i takowy zakupiłam, potem jeszcze pożartowałam z państwem, że już zrobiłam rozeznanie z internecie i panowie prezentują nie tylko kunszt ale i prezencję, powiedziałam, że też drzewiej uczyłam się muzykować i okazało się że mamy wspólnych znajomych a na koniec stałyśmy się " sygnalistkami" i zwróciłyśmy panu kierowniczkowi uwagę, że przydałyby się jakieś siedzonka w korytarzu przed salą koncertową , bo sporo ludzi starszych na takowy przybyło ( ja co prawda nie taka starsiejstwa, ale jak się wypindrowałam koncertowo, to pełnię wizji uwieńczyłam obcasami i wcale mi się nie uśmiechało stać pół godziny na " podwyższeniu" . Pan przyznał nam rację i obiecał przemyśleć ową uwagę. 

Koncert był naprawdę super i muszę wam powiedzieć, że jak panowie zaczęli plumkać, to mnie ciary przebiegły po skórze i stosiny się uniosły w górę ...i tak jak już pisałam, przymknęłam ócz mych błękity i zobaczyłam wieeeelki salon ( obok oranżerię), kubek gorącej ,aromatycznej kawy na stoliku , dalej w tle kilka świec iii...za oknem płateczki śniegu...panowie rozpoczęli utworem Piazzoli. Eeeech wielka szkoda, że ludzi nie było zbyt wielu, głównie dzieci uczęszczające do Szkoły Muzycznej ( bo na programie zbierali autograty i potem te programy miały być wklejone do indeksów) i ludzie starsi, nawet sporo starsi od mnie. Wielka szkoda zaprawdę, że nie uczymy dzieci iż kultura i sztuka jest różna. Pamiętam jak moje córki w domu słuchały różnej muzyki od maleńkości i jazzu, i popu i opery i operetki i muzyki etnicznej. Oglądały ze mną nagrania na DVD albo programy w telewizji, czasem siedziałyśmy do późna w nocy żeby obejrzeć jakiś spektakl baletowy albo operowy. I potem byłam baaaaardzo zaskoczona, jak moje dziecko starsiejsze powiedziało , że bardzo lubi słuchać ...Mozarta. Oj jakże mi było miło...dlatego jeśli mogę to kicam na różne przeróżne koncerty. Chociaż przyznam, że zaproponowano mi zaproszenie na finał konkursu kompozytorów , gdzie głównym jurorem będzie Penderecki i powiedziałam " thank you venery mocz" ale tego moje nerwy by nie zniosły...i nawet obietnicą cateringu mnie nie skuszono. Disco polo i Penderecki to zbyt wiele jak dla mojego systemu nerwowego. Wolę nię. I ta artystyczno duchową etiudą witam się z wami i jednocześnie was porzucam, bo lecę zaraz w świat a konkretnie na targ odebrać zamówione herbatniki kakaowe, które będą bazą dla nowego ciasta do testowania...a będzie to czekoladowa zebra świąteczna :D. I tradycyjnie coś ...miłego 

16 listopada 2017 , Komentarze (11)

panów owych ...miałam ich przed oczami, słyszałam ich własnymi uszami a kiedy przymknęłam oczy widziałam, śnieg za oknem, świece w salonie i kubek gorącej kawy ....to był świetny koncert i doskonali gitarzyści. Chcę więcej, chcę jeszcze ...https://www.youtube.com/watch?v=JjuhH49UkUc

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.