Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1079659
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 sierpnia 2020 , Komentarze (20)

spokojnie siedzieć na d....znaczy się odwłoku? Nie, nie mogę ...rano pognałam do Nożycorękiego - efekt ? A taki.

Przykicałam i telefon od kumpla - nasz projekt ścieżki przyrodniczej , przeszedł do finału budżetu obywatelskiego 2021, wartość 1 mln !!!! Więc walczymy o niego - no i okazało się, że bardzo przydatne będą moje zdjęcia z Królewskich Źródeł, żeby podobnie zaprojektować szlak bo to min tereny wzdłuż rzeki Kosówki 8) jak to dobrze robić setki zdjęć., Właśnie wydrukowałam kartę z karty do głosowania i zaznaczyłam wykrzyknikami nasz projekt i nakazałam ( paszczowo, nie ręcznie) małżowi, że ma agitować wśród swoich klientów, żeby głosowali na tenże projekt. No i się dzieje.....jutro pobawię się w piekarniczkę. Chlebek i drożdżowe ze śliwkami bo w niedzielę jedziemy do Ciężarówki - ostatni raz, kiedy jeszcze Kazik wewnętrzny żywot wiedzie. Wczoraj przyszło łóżeczko dla niego , muszę pomolestować dziadka niech je rozłoży, żeby je obejrzeć. Poza tym ....trochę chłodniej, co pozwala mi normalnie funkcjonować. Ale was i tak porywam w parkowe ostępy. 

I tym oto " aptymistycznym" akcentem w kolorze blue, żegnam się z wami na dzisiaj, życząc miłego popołudnia, udanego początku weekendu i masy radości. Ahooooooooooooooooooooooooj !!!!

27 sierpnia 2020 , Komentarze (19)

z tym nawałem zajęć. Wczoraj cały dzień w sądzie, przyszłam wypluta i odmóżdżona. A tak naprawdę połowę czasu przesiedzieliśmy. Pierwsza rozprawa , która miała być najdłuższą ( 400 stron dowodów, dostarczonych 19 sierpnia !!!!, a sprawa toczy się od 3 lat , dowody dotyczą lat 2017 -2019) odroczona do października. No i siedzieliśmy bezczynnie przez dwie godziny do następnej. W duchu klęłam na siebie, że nie wzięłam książki, ale zapomniałam i do tego nie wiem czego nawpychałam do torby, że była taka ciężka. Poza tym okazało się że sekretarka pozamieniała nam terminy rozpraw no i kobita mi rozwaliła plany na listopadowy wyjazd do Krakowa. Muszę pojechać później. Dobrze że sędzia wczoraj zajrzała do swojego kalendarza i nam powiedziała o jednym terminie  i zdziwienie, bo my mieliśmy inny termin wpisany na październik , zaczęło się sprawdzanie i okazało się, że zgadza się ( w dodatku u mnie, drugi ławnik miał inny termin wpisany) tylko jeden - wrześniowy termin. Ale sprawa tych posiedzeń ma być jeszcze wyjaśniana jak pani Renia wróci do pracy z urlopu. Poza tym wracając do domu poszłam wywołać zdjęcia - zdecydowałam że zostawię po sobie coś namacalnego. Niektórzy nie chcą oglądać zdjęć w laptopie , więc wydrukuję je. Przeglądałam kilka folderów sprzed trzech lat ( wtedy zaczęła się moja przygoda z fotografowaniem) i stwierdziłam że większości tych zdjęć bym dzisiaj tak nie zrobiła. Ale chcę je wydrukować ...żeby widzieć jak się zmieniało moje " widzenie" świata przez obiektyw. Ponieważ zdjęć będzie kilka tysięcy to wynegocjowałam z panem niższą cenę za odbitkę.  Dzisiaj mam panią do umycia okien, ale ona sobie będzie pracować a ja śmigam zrobić nastopne pazury. Jutro trochę luziku, tylko pójdę odebrać foty. Dzisiaj przyjadą rzeczy dla Kazika. Będzie oglądania :D.  Wczoraj kiedy wracałam do domu, trafiłam na początek wichury. Niebo zrobiło się granatowe i pierwsze podmuchy wiatru uderzyły, kiedy wychodziłam z parku. Aż dziw, że dolazłam te kilkaset metrów do domu bez żadnych szków ( w tym zwiania mnie z chodnika), bo przed snem czytałam , że wiatr powalił drzewo w parku koło mnie, w ogóle w Radomiu narobił szkód. Tymczasem porywam was na łono....natury, oczywiście8) 

Miłego dzionka, ahooooooooooooooooj !!!!

25 sierpnia 2020 , Komentarze (21)

nooo wczoraj udało mi się " paszczowo" zbałamucić małża i dał pierwszą " połowę" kasy na zakupy dla Kazika. Łóżeczko, materacyk, prześcieradełka, podkład już jadą . W ofercie było napisane że łóżeczko - dostawa gratis, a tymczasem ( kupiłam wsio u jednego sprzedawcy żeby było darmo - bo mam na allegro opcję smart) przy płaceniu, pokazało mi 20 zł za dostawę, więc zapłaciłam i dawaj słać maila - dlaczego? Czy to nie " pomyłek" , dostałam odpowiedź że owszem, łóżeczko będzie gratis, ale materacyk ze względu na gabaryty przyjdzie drugą przesyłką i to za nią zapłacę. Picu picu mój dziedzicu, łóżeczko ma taką samą długość i jest cięższe , a materacyk tylko ciut szerszy, poza tym przecież dokupiłam inne rzeczy i i przekroczyło mi to 100 zł przy których zaczyna smart obowiązywać, ale przyznam że nie mam ochoty użerać się z cwanym sprzedawcą. Rano były oczywiście tradycyjne cotygodniowe zakupy i wróciłam z nich w okropnym stanie, muliło mnie , pobolewały mnie ramiona, generalnie czułam się źle, dopiero druga kawa mnie trochę przywróciła do życia. Odkurzyłam trochę książek , ustawiłam na półkach, zrobiłam obiad i w ramach aktywności fizycznej pognałam z nikusiem do parku. Łaziłam ponad 2 godziny. 

Na kolację zrobiłam bardzo smaczną rzecz - wymyśliłam taki misz masz : seler naciowy, paprykę, cebulę, kalafiora, cukinię pokroiłam w niezbyt male kawałki, podsmażyłam chwilę na oleju, dodałam czosnek, pomidory z puszki i poddusiłam. Potem przełożyłam do naczynia żaroodpornego , na wierzch położyłam filety z miruny - opieprzone i osolone, przykryłam pokrywką i wsadziłam na 30 min do gorącego piekarnika, potem 10 minutek bez przykrycia. Gotową rybkę rozdrobniłam na mniejsze kawałki i pożarłam na kolację taki gulasz warzywno rybny. Nawet  małż jadł i nie płakał:D

 Dzisiaj raniutko już pognałam na badania , sierota gupia ( a niby taka uczona) wypiłam kawę i panie mi powiedziały, że to mi podniesie poziom lipidów, szczególnie trójglicerydów ..hehehe jaka ja cymbalica ( donośnie brzmiąca) ubzdurzyłam sobie że na czczo to...bez jadła :? ale piciu można. No nic. Teraz piekę chlebek, potem śmignę kupić skarpetki Kazikowi, haczyki do powieszenia zdjęć  - bo wczoraj trafiłam takie ramki jakich potrzebuję i kupiłam trzy, dzisiaj pognam dokupić i zacznę wieszać moje fotki na ścianach - tzn. nie mojej niesamowitej osobliwości ale mojego wykonu :D. Hmmmm widzę że się chmurzy coraz bardziej ...ciekawe czy deszcz mi nie pokrzyżuje planów. No nic. Jakby co kurtkę od deszczu mam. Tereaz zapraszam na ostatnie krakowskie dreptanie ( oczywiście w ramach mojej ostatniej bytności tamże) - teatr Słowackiego . 

I to by było na tyle....od teraz będzie więcej - zieleni, jak to sobie co niektórzy życzą. Miłego dzionka. Bye (pa)

24 sierpnia 2020 , Komentarze (8)

jak się sypnie to duuuuużo. Myślę tu o zajęciach różnej maści. A to zapełnianie biblioteki ( małż zdecydowanie się ociąga przy donosach :D) a to spotkania, a to wizyty i wyjścia . Znowu w tym tygodniu mam i sąd i pazury wszystkie i fryzjera 8). Wczoraj pogadałam sobie z krakowskim znajomym, porozmawaialiśmy na temat niefrasobliwości młodzieży ( oczywiście nie całej) względem covidu i ich wyobrażenia o własnej " ponadludzkości". W tym tygodniu przyjdzie mi naprawdę intensywnie jęczeć w sprawie kasy dla Kazika. Dopiero co dziadek twierdził że ma kasę na zakupy dla wnuka, a co piszczę żeby dał kici kici to otrzymuję od Bankomatu komunikat " brak środków" wrrrrrrrrrrrrr.....przecież to niecały miesiąc, co prawda dzieć nie zjawi się dwa dni po narodzinach u dziadków ale wiecie, że ja nie znoszę nic na ostatnią chwilę. Och, ta rozlazłość Szczeżui , nic a nic z biegiem czasu się nie zmniejszyła. Muszę pomyśleć o jakimś skromnym menu, głównie roślinnym , bo jak wspomniałam koniec z większymi imprezami ...ale pewnie Długoręka z całym plemieniem wężowym się przywlecze , więc jakoweś sałatki można zrobić , pod kątem bezmięsnego szwagra. Tak poza tym, wczoraj pod wieczór popadało znowu, na szczęście większych  zawirowań atmosferycznych miasto nie doświadczyło. Właśnie zerkam jaka pogoda na dzisiaj, też ma padać i dobrze. Niech ta suchość zostanie ciut zniwelowana, może jeszcze odżyje zieleń. Dzisiaj w Krakowie kościół św. Jana Chrzciciela i Jana Ewangelisty , ul. św. Tomasza i Basztowa 

Miłego początku kolejnego tygodnia. Przygodo, przygodoooo, ahoj!!!

23 sierpnia 2020 , Komentarze (6)

na spotkanie pojechałam małżem....gorąc był okrutny, przegadaliśmy konstruktywnie i z humorem dwie godziny. Alek nawet przydźwigał kiełbaski, chleb i dodatki i rozpalił grilla ( w końcu jak spotkanie na grillu to na grillu) , chłopaki pożywiły się, ja pożarłam moje nektarynki i popiłam wodą. Jedyne co było okropne to hałas z pobliskiego toru kartingowego, ale już się tym zajmujemy, napisałam wniosek o udzielenie informacji publicznej na temat pozimu hałasu generowanego przez tor na tereny rekreacyjne8). Jak będzie odpowiedź będziemy działać dalej, nie myślę o walce o likwidację toru ale o zamontowanie ekranów dźwiękochłonnych. Ostatecznie to automobilklub. Po spotkaniu wróciliśmy z Alkiem wzdłuż rzeki - nieużytkami. Kurcze , przewidywałam powrót po pokrzywach ...ale nie po takich. Miejscami sięgały pod pachy...po drodze zmierzyliśmy kilka drzew rosnących nad rzeką ...trafiliśmy na jeden okaz pomnikowy - pień o średnicy 320 cm. Dodaliśmy je do aplikacji:D Generalnie wróciłam do domu z nogami poparzonymi na wierzchu stóp ( tam gdzie buty się kończyły) i 10 cm powyzej kostek...dotąd, gdzie zaczynały się spodnie. Wczoraj myślalam że zwariuję ..miałam wrażenie że mam trzy razy tyle stóp i kostek piekło jak diabli...dzisiaj jest trochę lepiej , piecze mniej ale nogi wskazują na chorobę zakaźną ;) - różyczkę albo odrę ...do wyboru:D. Do tego ten nieziemski upał...w sumie leźliśmy w pełnym słońcu...ledwie dotoczyłam się do domu. O 17 30 zaczęło padać i tak w miarę spokojnie, bo u znajomego w Skarżysku było oberwanie chmury, zalało mu garaż. Ale ...pokażę wam w jakich okolicznościach natury radziliśmy ( jeszcze jedna rzecz , o którą trzeba zawalczyć przy tym grillu to - toaleta, musiałam wczoraj jednak ewakuować się w zarośla bo woda dała znać o sobie, o ile w dzień to nie jest bardzo trudne, o tyle w nocy, może się skończyć zaplątaniem w rośliny i wyrżnięciem...albo i wdepnięciem w coś...jeśli ludzie zaczną korzystać z krzaków bo na ten czas nie ma innej możliwości). Zatem " pójdźmy nad rzekę w zieloności cień" 

Życzę wam miłej, chłodniejszej niedzieli, ja zaraz biorę się za odkurzanie i ustawianie kolejnych książek na regałach. Ahoj!!!

22 sierpnia 2020 , Komentarze (13)

czas ...dawno tak nie miałam. Cały tydzień gdzieś chodzę , coś załatwiam, spotkania jeśli nie osobiste to przez net. Do tego te koszmarne upały ...obłęd. Dzisiaj też mam spotkanie naszego koła i w ramach stowarzyszenia , będziemy werbować młodzież jako wolontariuszy do liczenia drzew:D. Już poprosiłam małża żeby mnie zawiózł w jedną stronę a potem wrócę, zabiorę nikusia to zrobię trochę zdjęć i może nie spłonę w pokrzywach przez które się będę przedzierała, wracając wzdłuż rzeki. Wczoraj wróciłam do nikowania ...ale z racji upału , odpuściłam 65 min, przekicałam godnie 35 min co dało mi prawie 3 km , zatem na kopiec Kościuszki dolazłam ;)i tam pozostałam...hihihih nie wróciłam at chałupa. No ale jak to mówię ...jak człek swoje lata ma to i rozsądku nabiera...nie mam zamiaru wyciągnąć kopyt....bo muszę w ten żar przetruchtać godzinę. Nie muszę....mam zrobić tyle, żeby mi serce nie stanęło i żebym odczuwała z działań przyjemność8). W ramach przyjemności zabieram was dzisiaj na Św. Jana. Sporo dzisiaj fotek, ale zachwyciła mnie kamienica z amorkami i " myślicielami" , kiedy byłam poprzednim razem była remontowana...teraz już w całej okazałości i ...zachwyca, mnie zachwyca, więc poświęciłam jej nieco pojemności pamięci nikusia :p

Zatem życzę wam mało męczącej soboty , a ja już zaprawdę drżę na myśl lezienia w tym upale. Ahoj wszystkim, ahoooooooooooj!!!!

21 sierpnia 2020 , Komentarze (9)

zaczynam odczuwać do "telekonferencji" , pioruńsko mnie męczą. Ja lubię ludzi ale jednak takie online spędy są dla mnie męczące i irytujące. W poniedziałek było spotkanie w sprawie regionów, w środę z szefostwem partii, wczoraj webinarium o naszej " drzewnej" aplikacji ...jestem odmóżdżona i zmęczona. Na dzisiaj umówiłam się z Jerzynkiem, że pojedziemy do schroniska jego brata. To właśnie schronisko z którym jedna z gmin, w których poproszono nas o interwencję ma umowę na opiekę nad bezdomnymi zwierzakami. Jak wspominałam uchwała sobie a życie podobno wygląda inaczej, zatem chcę się dowiedzieć u jednej ze stron jak to jest . Jak Długoręka u nich ostatnio była to mnie " uprzejmie doniesła" że jest sunia ze szczeniaczkami , jeszcze ślepymi. Nie wiadomo było ile jest piesków ile suczek. Niewykluczone, że jak dzisiaj pojadę i psinki by już były rozpoznane to mogę wrócić z Sake :D. U mnie wszystko się może zdarzyć , tym czasem spełzam na kawę bo głowa mnie tak boli....że to coś okropnego a tak długo miałam święty spokój. No dobrze, zapraszam was na Sławkowską i w zaułek książąt Czartoryskich. 

ło matko....pozamieniało mi zdjęcia z tekstem, ale wybaczcie dzisiaj ....boli mnie głowa i nie chce mi się tego przestawiać. Zatem porzucę was w ...chaosie. Ahoj 

20 sierpnia 2020 , Komentarze (17)

Padło hasło o psinach i po południu do pierwszej z gmin ( tej głównej) poszedł już wniosek o udzielenie informacji publicznej, ale co się naszukałam o obecnym statusie schroniska ( a raczej katowni) Radysy to nikt nie wie....no i ja też nie wiem na bank, ale zastosowałam pewien wybieg psychologiczny. Bo w partii też dokładnie nie wiedzą....podobno mordownia będzie działała nadal z tym że teraz jako właścicielka będzie żona, bo wobec męża ( i syna zarządzającego ) prokurator wnioskował o zakaz prowadzenia tego przybytku. Zobaczymy jak sprawa się potoczy, na razie muszę dostać odpowiedź, bo dodatkowo zażyczyłam sobie podania kwot przeznaczonych na program w roku ubiegłym i ....kwot wydanych na ten program, jak również odpowiedzi, co stało się z pieniędzmi z ew. nadwyżki. Niech gmina się trochę napracuje przy odpowiedziach. W drugiej gminie ( która podobno w ogóle ma bezdomne zwierzaki w poważaniu) przeczytałam program - a jakże, jest ( bo być musi) i to nawet podpisali umowę z super schroniskiem , tyle że , wg mojej informatorki , absolutnie nie współpracują ze schroniskiem ani z lekarzem, którego wskazali w programie. A ponieważ szefem tego super schroniska jest brat mojego kolegi, to już się staram o spotkanie z nim, żeby zasięgnąć języka u źródła. Jeśli się okaże że faktycznie wójt nie zgłasza żadnych psin do zaopiekowania, to zatańczę i z drugą gminą. I to by było na tyle na temat moich wczorajszych " podłości" wobec ludzkości:D

Były zwierzątka ...teraz spacerek ulicami Krakowa - Kapucyńską, obok kościoła św. Anny aż do Ratusza 

No to miłego przedpołudnia, miałam grillować słoninę, ale się rozmyśliłam, upindruję się, bo mam po południu wyjście. Ahooooooooooooooj!!!!

19 sierpnia 2020 , Komentarze (6)

kocha głupiego. Ale nie zawsze. Zaczęła się akcja " bezdomne zwierzaki" . Poproszono nas o pomoc w tej sprawie , jedna z gmin owszem ...zajmuje się " odławianiem" bezdomnych psiaków, ale płacąc grubą kasę odsyła je do niesławnych już na całą Polskę Radysów, miast, jak proponowano robić to po sąsiedzku i za mniejsze pieniądze. No cóż...zapisy w statucie oraz rozum i serce nakazują działania, a że trzeba się tu będzie dobrać do dooopy samorządowcom, to praca spada na mnie. Teoretycznie już jestem przygotowana : ściągnęłam ustawy, część orzeczeń sądowych, raport NIK u i inne takie tam i zaraz przechodzę do praktyki, czyli przygotwać bazę do wniosku o udzielenie informacji publicznej , a potem przygotować materiał do ew. " dręczenia z boskim uśmiechem" wójta, rady gminy i informowania mediów. Nie chcą po dobroci to zrobimy to siłą :D. Ogólnie nie mam dzisiaj siły ( znowu) , już jestem po dwóch kawach , po wyprawie do banku, złożeniu zmiany do wpisu w ewidencji działalności, jeszcze tylko wyrejestruję się z up i koniec...znowu będę " działalnością hehehehe niegospodarną";) ale niewątpliwie mniej niegospodarną niż nasze " elyty rządzące" . Mogę się oddawać spokojnie działalności umysłowej bo fizycznej dzisiaj nie będzie...obiad na dwa dni jest więc jeszcze tylko jedno pranie nastawię i koniec. Spacer z banku do domu w skwarze południa też zaliczony. Więc teraz powróćmy , nie , nie na jeziora, a do kochanego Krakowa. 

Zatem miłego popołudnia, mało męczącgo i tradycyjnie ahoooooooooooj!!!!

18 sierpnia 2020 , Komentarze (13)

mnie dzisiaj dopadło...późno wczoraj usnęłam a zmęczona byłam strasznie, wieczór to spotkanie kilku kół Zielonych , bardzo męczące spotkanie bo Warszawa zebrała się w jakieś ogromnej, pustej przestrzeni, prawie nie rozumieliśmy co ludzie do nas mówią ...więc nie tyle tematyka czy czas były męczące, co warunki . Dzisiaj od rana znowu duszno ...byłam na zmianie pazurów...tym razem fuksja ...i jeden ciemniejszy z połyskiem :D. Od wczoraj planowałam ugotowanie fasolki po bretońsku , dzisiaj też mi się nie chciało jak nie wiem co...ale trzeba było bo fasola już namoczona, właśnie wpadł małż i zapytał " mogę" ?? szok....zapytał. zanim wsadził łychę do gara ...powiedziałam, że wątpie żeby nadawała się do jedzenia, bo zaczęłam ją gotować godzinę temu i dopiero dorzuciłam wołowinkę , nie uwierzył, okazało się że i fasolka też twarda . Zaczęłam dzisiaj pić podagrycznik...podobno świetnie odwadnia ...zobaczymy ...wczoraj nogi miałam wieczorem, niczym balony i to takie ..turystyczne :D, nic tylko kosz doczepić ...oooo zaraz będzie lało , grzmi . I dobrze, niech leje , dzisiaj patrzyłam na nasz wyschnięty park , przy okazji zobaczyłam piękną pliszkę ( tak mi się wydaje że to pliszka, bo ptaszyna miała baaaaaaaaaaaaardzo długi ogon) , Jestem dzisiaj cala na nie ......chyba dorzucę ostatnią porcję kiełbaski i runę na marka ...potrzeba mi trochę snu. Tymczasem ....powłóczmy się ( nie będzie ostów ...dzisiaj:D)

Miłego, spokojnego popołudnia wam życzę , jednak zdecydowałam się paść. Bye (pa)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.