Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1055383
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 sierpnia 2020 , Komentarze (21)

nooo wczoraj udało mi się " paszczowo" zbałamucić małża i dał pierwszą " połowę" kasy na zakupy dla Kazika. Łóżeczko, materacyk, prześcieradełka, podkład już jadą . W ofercie było napisane że łóżeczko - dostawa gratis, a tymczasem ( kupiłam wsio u jednego sprzedawcy żeby było darmo - bo mam na allegro opcję smart) przy płaceniu, pokazało mi 20 zł za dostawę, więc zapłaciłam i dawaj słać maila - dlaczego? Czy to nie " pomyłek" , dostałam odpowiedź że owszem, łóżeczko będzie gratis, ale materacyk ze względu na gabaryty przyjdzie drugą przesyłką i to za nią zapłacę. Picu picu mój dziedzicu, łóżeczko ma taką samą długość i jest cięższe , a materacyk tylko ciut szerszy, poza tym przecież dokupiłam inne rzeczy i i przekroczyło mi to 100 zł przy których zaczyna smart obowiązywać, ale przyznam że nie mam ochoty użerać się z cwanym sprzedawcą. Rano były oczywiście tradycyjne cotygodniowe zakupy i wróciłam z nich w okropnym stanie, muliło mnie , pobolewały mnie ramiona, generalnie czułam się źle, dopiero druga kawa mnie trochę przywróciła do życia. Odkurzyłam trochę książek , ustawiłam na półkach, zrobiłam obiad i w ramach aktywności fizycznej pognałam z nikusiem do parku. Łaziłam ponad 2 godziny. 

Na kolację zrobiłam bardzo smaczną rzecz - wymyśliłam taki misz masz : seler naciowy, paprykę, cebulę, kalafiora, cukinię pokroiłam w niezbyt male kawałki, podsmażyłam chwilę na oleju, dodałam czosnek, pomidory z puszki i poddusiłam. Potem przełożyłam do naczynia żaroodpornego , na wierzch położyłam filety z miruny - opieprzone i osolone, przykryłam pokrywką i wsadziłam na 30 min do gorącego piekarnika, potem 10 minutek bez przykrycia. Gotową rybkę rozdrobniłam na mniejsze kawałki i pożarłam na kolację taki gulasz warzywno rybny. Nawet  małż jadł i nie płakał:D

 Dzisiaj raniutko już pognałam na badania , sierota gupia ( a niby taka uczona) wypiłam kawę i panie mi powiedziały, że to mi podniesie poziom lipidów, szczególnie trójglicerydów ..hehehe jaka ja cymbalica ( donośnie brzmiąca) ubzdurzyłam sobie że na czczo to...bez jadła :? ale piciu można. No nic. Teraz piekę chlebek, potem śmignę kupić skarpetki Kazikowi, haczyki do powieszenia zdjęć  - bo wczoraj trafiłam takie ramki jakich potrzebuję i kupiłam trzy, dzisiaj pognam dokupić i zacznę wieszać moje fotki na ścianach - tzn. nie mojej niesamowitej osobliwości ale mojego wykonu :D. Hmmmm widzę że się chmurzy coraz bardziej ...ciekawe czy deszcz mi nie pokrzyżuje planów. No nic. Jakby co kurtkę od deszczu mam. Tereaz zapraszam na ostatnie krakowskie dreptanie ( oczywiście w ramach mojej ostatniej bytności tamże) - teatr Słowackiego . 

I to by było na tyle....od teraz będzie więcej - zieleni, jak to sobie co niektórzy życzą. Miłego dzionka. Bye (pa)

24 sierpnia 2020 , Komentarze (8)

jak się sypnie to duuuuużo. Myślę tu o zajęciach różnej maści. A to zapełnianie biblioteki ( małż zdecydowanie się ociąga przy donosach :D) a to spotkania, a to wizyty i wyjścia . Znowu w tym tygodniu mam i sąd i pazury wszystkie i fryzjera 8). Wczoraj pogadałam sobie z krakowskim znajomym, porozmawaialiśmy na temat niefrasobliwości młodzieży ( oczywiście nie całej) względem covidu i ich wyobrażenia o własnej " ponadludzkości". W tym tygodniu przyjdzie mi naprawdę intensywnie jęczeć w sprawie kasy dla Kazika. Dopiero co dziadek twierdził że ma kasę na zakupy dla wnuka, a co piszczę żeby dał kici kici to otrzymuję od Bankomatu komunikat " brak środków" wrrrrrrrrrrrrr.....przecież to niecały miesiąc, co prawda dzieć nie zjawi się dwa dni po narodzinach u dziadków ale wiecie, że ja nie znoszę nic na ostatnią chwilę. Och, ta rozlazłość Szczeżui , nic a nic z biegiem czasu się nie zmniejszyła. Muszę pomyśleć o jakimś skromnym menu, głównie roślinnym , bo jak wspomniałam koniec z większymi imprezami ...ale pewnie Długoręka z całym plemieniem wężowym się przywlecze , więc jakoweś sałatki można zrobić , pod kątem bezmięsnego szwagra. Tak poza tym, wczoraj pod wieczór popadało znowu, na szczęście większych  zawirowań atmosferycznych miasto nie doświadczyło. Właśnie zerkam jaka pogoda na dzisiaj, też ma padać i dobrze. Niech ta suchość zostanie ciut zniwelowana, może jeszcze odżyje zieleń. Dzisiaj w Krakowie kościół św. Jana Chrzciciela i Jana Ewangelisty , ul. św. Tomasza i Basztowa 

Miłego początku kolejnego tygodnia. Przygodo, przygodoooo, ahoj!!!

23 sierpnia 2020 , Komentarze (6)

na spotkanie pojechałam małżem....gorąc był okrutny, przegadaliśmy konstruktywnie i z humorem dwie godziny. Alek nawet przydźwigał kiełbaski, chleb i dodatki i rozpalił grilla ( w końcu jak spotkanie na grillu to na grillu) , chłopaki pożywiły się, ja pożarłam moje nektarynki i popiłam wodą. Jedyne co było okropne to hałas z pobliskiego toru kartingowego, ale już się tym zajmujemy, napisałam wniosek o udzielenie informacji publicznej na temat pozimu hałasu generowanego przez tor na tereny rekreacyjne8). Jak będzie odpowiedź będziemy działać dalej, nie myślę o walce o likwidację toru ale o zamontowanie ekranów dźwiękochłonnych. Ostatecznie to automobilklub. Po spotkaniu wróciliśmy z Alkiem wzdłuż rzeki - nieużytkami. Kurcze , przewidywałam powrót po pokrzywach ...ale nie po takich. Miejscami sięgały pod pachy...po drodze zmierzyliśmy kilka drzew rosnących nad rzeką ...trafiliśmy na jeden okaz pomnikowy - pień o średnicy 320 cm. Dodaliśmy je do aplikacji:D Generalnie wróciłam do domu z nogami poparzonymi na wierzchu stóp ( tam gdzie buty się kończyły) i 10 cm powyzej kostek...dotąd, gdzie zaczynały się spodnie. Wczoraj myślalam że zwariuję ..miałam wrażenie że mam trzy razy tyle stóp i kostek piekło jak diabli...dzisiaj jest trochę lepiej , piecze mniej ale nogi wskazują na chorobę zakaźną ;) - różyczkę albo odrę ...do wyboru:D. Do tego ten nieziemski upał...w sumie leźliśmy w pełnym słońcu...ledwie dotoczyłam się do domu. O 17 30 zaczęło padać i tak w miarę spokojnie, bo u znajomego w Skarżysku było oberwanie chmury, zalało mu garaż. Ale ...pokażę wam w jakich okolicznościach natury radziliśmy ( jeszcze jedna rzecz , o którą trzeba zawalczyć przy tym grillu to - toaleta, musiałam wczoraj jednak ewakuować się w zarośla bo woda dała znać o sobie, o ile w dzień to nie jest bardzo trudne, o tyle w nocy, może się skończyć zaplątaniem w rośliny i wyrżnięciem...albo i wdepnięciem w coś...jeśli ludzie zaczną korzystać z krzaków bo na ten czas nie ma innej możliwości). Zatem " pójdźmy nad rzekę w zieloności cień" 

Życzę wam miłej, chłodniejszej niedzieli, ja zaraz biorę się za odkurzanie i ustawianie kolejnych książek na regałach. Ahoj!!!

22 sierpnia 2020 , Komentarze (13)

czas ...dawno tak nie miałam. Cały tydzień gdzieś chodzę , coś załatwiam, spotkania jeśli nie osobiste to przez net. Do tego te koszmarne upały ...obłęd. Dzisiaj też mam spotkanie naszego koła i w ramach stowarzyszenia , będziemy werbować młodzież jako wolontariuszy do liczenia drzew:D. Już poprosiłam małża żeby mnie zawiózł w jedną stronę a potem wrócę, zabiorę nikusia to zrobię trochę zdjęć i może nie spłonę w pokrzywach przez które się będę przedzierała, wracając wzdłuż rzeki. Wczoraj wróciłam do nikowania ...ale z racji upału , odpuściłam 65 min, przekicałam godnie 35 min co dało mi prawie 3 km , zatem na kopiec Kościuszki dolazłam ;)i tam pozostałam...hihihih nie wróciłam at chałupa. No ale jak to mówię ...jak człek swoje lata ma to i rozsądku nabiera...nie mam zamiaru wyciągnąć kopyt....bo muszę w ten żar przetruchtać godzinę. Nie muszę....mam zrobić tyle, żeby mi serce nie stanęło i żebym odczuwała z działań przyjemność8). W ramach przyjemności zabieram was dzisiaj na Św. Jana. Sporo dzisiaj fotek, ale zachwyciła mnie kamienica z amorkami i " myślicielami" , kiedy byłam poprzednim razem była remontowana...teraz już w całej okazałości i ...zachwyca, mnie zachwyca, więc poświęciłam jej nieco pojemności pamięci nikusia :p

Zatem życzę wam mało męczącej soboty , a ja już zaprawdę drżę na myśl lezienia w tym upale. Ahoj wszystkim, ahoooooooooooj!!!!

21 sierpnia 2020 , Komentarze (9)

zaczynam odczuwać do "telekonferencji" , pioruńsko mnie męczą. Ja lubię ludzi ale jednak takie online spędy są dla mnie męczące i irytujące. W poniedziałek było spotkanie w sprawie regionów, w środę z szefostwem partii, wczoraj webinarium o naszej " drzewnej" aplikacji ...jestem odmóżdżona i zmęczona. Na dzisiaj umówiłam się z Jerzynkiem, że pojedziemy do schroniska jego brata. To właśnie schronisko z którym jedna z gmin, w których poproszono nas o interwencję ma umowę na opiekę nad bezdomnymi zwierzakami. Jak wspominałam uchwała sobie a życie podobno wygląda inaczej, zatem chcę się dowiedzieć u jednej ze stron jak to jest . Jak Długoręka u nich ostatnio była to mnie " uprzejmie doniesła" że jest sunia ze szczeniaczkami , jeszcze ślepymi. Nie wiadomo było ile jest piesków ile suczek. Niewykluczone, że jak dzisiaj pojadę i psinki by już były rozpoznane to mogę wrócić z Sake :D. U mnie wszystko się może zdarzyć , tym czasem spełzam na kawę bo głowa mnie tak boli....że to coś okropnego a tak długo miałam święty spokój. No dobrze, zapraszam was na Sławkowską i w zaułek książąt Czartoryskich. 

ło matko....pozamieniało mi zdjęcia z tekstem, ale wybaczcie dzisiaj ....boli mnie głowa i nie chce mi się tego przestawiać. Zatem porzucę was w ...chaosie. Ahoj 

20 sierpnia 2020 , Komentarze (17)

Padło hasło o psinach i po południu do pierwszej z gmin ( tej głównej) poszedł już wniosek o udzielenie informacji publicznej, ale co się naszukałam o obecnym statusie schroniska ( a raczej katowni) Radysy to nikt nie wie....no i ja też nie wiem na bank, ale zastosowałam pewien wybieg psychologiczny. Bo w partii też dokładnie nie wiedzą....podobno mordownia będzie działała nadal z tym że teraz jako właścicielka będzie żona, bo wobec męża ( i syna zarządzającego ) prokurator wnioskował o zakaz prowadzenia tego przybytku. Zobaczymy jak sprawa się potoczy, na razie muszę dostać odpowiedź, bo dodatkowo zażyczyłam sobie podania kwot przeznaczonych na program w roku ubiegłym i ....kwot wydanych na ten program, jak również odpowiedzi, co stało się z pieniędzmi z ew. nadwyżki. Niech gmina się trochę napracuje przy odpowiedziach. W drugiej gminie ( która podobno w ogóle ma bezdomne zwierzaki w poważaniu) przeczytałam program - a jakże, jest ( bo być musi) i to nawet podpisali umowę z super schroniskiem , tyle że , wg mojej informatorki , absolutnie nie współpracują ze schroniskiem ani z lekarzem, którego wskazali w programie. A ponieważ szefem tego super schroniska jest brat mojego kolegi, to już się staram o spotkanie z nim, żeby zasięgnąć języka u źródła. Jeśli się okaże że faktycznie wójt nie zgłasza żadnych psin do zaopiekowania, to zatańczę i z drugą gminą. I to by było na tyle na temat moich wczorajszych " podłości" wobec ludzkości:D

Były zwierzątka ...teraz spacerek ulicami Krakowa - Kapucyńską, obok kościoła św. Anny aż do Ratusza 

No to miłego przedpołudnia, miałam grillować słoninę, ale się rozmyśliłam, upindruję się, bo mam po południu wyjście. Ahooooooooooooooj!!!!

19 sierpnia 2020 , Komentarze (6)

kocha głupiego. Ale nie zawsze. Zaczęła się akcja " bezdomne zwierzaki" . Poproszono nas o pomoc w tej sprawie , jedna z gmin owszem ...zajmuje się " odławianiem" bezdomnych psiaków, ale płacąc grubą kasę odsyła je do niesławnych już na całą Polskę Radysów, miast, jak proponowano robić to po sąsiedzku i za mniejsze pieniądze. No cóż...zapisy w statucie oraz rozum i serce nakazują działania, a że trzeba się tu będzie dobrać do dooopy samorządowcom, to praca spada na mnie. Teoretycznie już jestem przygotowana : ściągnęłam ustawy, część orzeczeń sądowych, raport NIK u i inne takie tam i zaraz przechodzę do praktyki, czyli przygotwać bazę do wniosku o udzielenie informacji publicznej , a potem przygotować materiał do ew. " dręczenia z boskim uśmiechem" wójta, rady gminy i informowania mediów. Nie chcą po dobroci to zrobimy to siłą :D. Ogólnie nie mam dzisiaj siły ( znowu) , już jestem po dwóch kawach , po wyprawie do banku, złożeniu zmiany do wpisu w ewidencji działalności, jeszcze tylko wyrejestruję się z up i koniec...znowu będę " działalnością hehehehe niegospodarną";) ale niewątpliwie mniej niegospodarną niż nasze " elyty rządzące" . Mogę się oddawać spokojnie działalności umysłowej bo fizycznej dzisiaj nie będzie...obiad na dwa dni jest więc jeszcze tylko jedno pranie nastawię i koniec. Spacer z banku do domu w skwarze południa też zaliczony. Więc teraz powróćmy , nie , nie na jeziora, a do kochanego Krakowa. 

Zatem miłego popołudnia, mało męczącgo i tradycyjnie ahoooooooooooj!!!!

18 sierpnia 2020 , Komentarze (13)

mnie dzisiaj dopadło...późno wczoraj usnęłam a zmęczona byłam strasznie, wieczór to spotkanie kilku kół Zielonych , bardzo męczące spotkanie bo Warszawa zebrała się w jakieś ogromnej, pustej przestrzeni, prawie nie rozumieliśmy co ludzie do nas mówią ...więc nie tyle tematyka czy czas były męczące, co warunki . Dzisiaj od rana znowu duszno ...byłam na zmianie pazurów...tym razem fuksja ...i jeden ciemniejszy z połyskiem :D. Od wczoraj planowałam ugotowanie fasolki po bretońsku , dzisiaj też mi się nie chciało jak nie wiem co...ale trzeba było bo fasola już namoczona, właśnie wpadł małż i zapytał " mogę" ?? szok....zapytał. zanim wsadził łychę do gara ...powiedziałam, że wątpie żeby nadawała się do jedzenia, bo zaczęłam ją gotować godzinę temu i dopiero dorzuciłam wołowinkę , nie uwierzył, okazało się że i fasolka też twarda . Zaczęłam dzisiaj pić podagrycznik...podobno świetnie odwadnia ...zobaczymy ...wczoraj nogi miałam wieczorem, niczym balony i to takie ..turystyczne :D, nic tylko kosz doczepić ...oooo zaraz będzie lało , grzmi . I dobrze, niech leje , dzisiaj patrzyłam na nasz wyschnięty park , przy okazji zobaczyłam piękną pliszkę ( tak mi się wydaje że to pliszka, bo ptaszyna miała baaaaaaaaaaaaardzo długi ogon) , Jestem dzisiaj cala na nie ......chyba dorzucę ostatnią porcję kiełbaski i runę na marka ...potrzeba mi trochę snu. Tymczasem ....powłóczmy się ( nie będzie ostów ...dzisiaj:D)

Miłego, spokojnego popołudnia wam życzę , jednak zdecydowałam się paść. Bye (pa)

17 sierpnia 2020 , Komentarze (20)

bez mała piekielna. Choć jak tam trafię to  ja już zarządzę montaż klimatyzacji8) gorące, piekielne charakterki wystarczą do robienia odpowiedniej atmosfery:D. Już po zakupach, teraz kawa, śniadanie i klientki, dzisiaj pracowicie zaczynam tydzień. Wczoraj wypadłam jeszcze na słonko, było bardzo miło bo już nie prażyło tak jak choćby na początku tygodnia, potem wróciłam wstawiłam kolejną porcję , odkurzonych książek. Przy okazji , stwierdziłam , że pora wreszcie spisać moją bibliotekę. A po południu, tak jak myślałam od  rana chwyciałam nikusia i pognałam w park, przy okazji dodałam " pierwsze" moje drzewo , do naszej radomskiej bazy drzew. Nie wiem tylko jak się zdjęcie dodaje..bo nic nie widziałam w aplikacji , muszę dopytać Długoręką. Światło miałam boskie, ale wróciłam zła i muszę zrobić konsultacje z moimi Zielonymi ...park schnie, już  nie tylko trawa ( którą nadal koszą nie  wiem po jaką cholerę) ale i krzewy i niestety młode drzewka , a na starych już ...jesień, obsychają  liście ...już tej cudnej zieleni nie ma. Zapowiadają na dzisiaj burze, oby, to trochę by uratowało spragnioną ziemię. Z rana...do kawy...serwuję dzisiaj sesję jaką nacpykałam moim ulubionym " farfoclom" na punkcie których mam bzika ( zresztą nie  tylko na ich punkcie) 

Zatem miłego początku nowego tygodnia. Ahoj przygodo!!! Gdzie łazisz? pora  na śniadanie...przygodo! Ahooooooj

16 sierpnia 2020 , Komentarze (8)

służbowe odbyło się , nasze malutkie radomskie koło Zielonych, miało wczoraj gościa z Rady Krajowej...dziewczyna przybyła z Łodzi, było sporo konstruktywnego działania , potem z Długoręką odwiozłyśmy Magdę na dworzec i dobrze zrobiłyśmy, bo nie znając miasta, kobitka zostałaby z nami na dłużej :D. Naprawdę staliśmy się miastem " zamkniętym" - dworzec PKS w stanie opłakanym ( perony) budynek dworca nieczynny, bilet na busa kupowała w kasie dworca PKP ( bo to jakiś bus podstawiany właśnie przez PKP) obłęd...pociągów też od nas nie wyjeżdża zbyt wiele ...wstyd, po prostu wstyd. No ale ...wróciłam et chałupa i zabrałam się za lokowanie książek na półkach ...w tej kwestii muszę współpracować z małżem a on dźwiga mi kolejne tomy w straaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaasznie wolnym tempie. No ale cóż..jestem skazana, nie na Shawshank ale na jego donosicielstwo. A propo małża...obiję go niedługo łychą kuchenną, słowo daję. Lata temu zauważyłam , że między lewą łopatką a barkiem ma jakieś podskórne jajo ...stwierdził wtedy, że to " mięsień" mu się rozwinął bo tą głównie ręką dźwiga sprzęty. Tyle , że przez lata ten " mięsień"bardzo urósł i wygląda ohydnie, na moje oko to ..tłuszczak. Oczywiście lata próśb o wizytę u lekarza nie przyniosły efektów. " Pójdzie" Ale oczywiście jak to u chłopa , na święty nigdy. Patka ostatnio nadarła się na niego , że wygląda już jak Dzwonnik z Notre  Dame i będzie straszył Kazika i żeby pamiętał , że jesteśmy jedynymi dziadkami.  Ze względu na to paskudztwo Paszczur Starszy zrobił nam prywatne ubezpieczenie i akurat przychodnia gdzie chodzę do ginekologa świadczy usługi w ramach naszego ubezpieczenia,a ponieważ ja byłam z moim "urwanym"ramieniem u super ortopedy w tej przychodni , to postanowiłam zapisać małża. Zresztą próbował to już zrobić Paszczur w Warszawie , ale niestety nie udało jej się ...bo musi to zrobić " zainteresowany" - swoją drogą ciekawe , jakby pacjent był niemy, to kto niby miałby go umówić...telefonicznie ? A jakby był niemy i bez rąk to jakby sie umówił przez internet?  Niemniej u nas nie miałam problemu z umówieniem go na wizytę. Idzie 1 września. Po wyjściu z  przychodni wręczyłam kartkę  z datą wizyty i usłyszałam taki opierpapier, że głowa mała " jak śmiałam go umówić, bez jego zgody" o żesz ty....mały włos a użyłabym argumentu " matki terrorystki" ale się ugryzłam w jęzor.  Jakoś po 10 minutach przycichł i już nie burczał. Ale i tak zadzwoniłam do Paszczura i go podkablowałam, że się awanturował. Dzieć oświadczył , że jest gotowy "urodzić wcześniej" jak tatuś będzie ją wkurzał i że ona też  ma wizytę na 1 września 8). No i bądź tu człowieku zdrowy, przynajmniej umysłowo, wśród wariatów. Ale koniec z tematami medycznymi udajmy się w botaniczny raj i pozwólmy odetchnąć duszy , a przez to i cielu. 

Zatem miłego niedzielnego leniuchowania, ja zaplanowałam na dzisiaj ( oprócz uzupełniania biblioteki) wytapianie sadła, wszak ostatnimi czasy nie miałam okazji ( ani rozsądek mi nie pozwalał) oddawać się lizaniu przez słonko. Ahoj wsiem. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.