Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1055953
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 sierpnia 2020 , Komentarze (40)

panno Lalu. Przekładając na nasze...koniec niepewności. Byłam u ginekologa na wizycie kontrolnej. Wszystko ok ..nie ma zmian nowotworowych , ale odrobina wewnętrznego drżenia była od czwartku. Niemniej ..nie wiem skąd robiący cytologię wzieli stan przednowotworowy w poprzednim badaniu, tylko wziąć pałę , lać  i patrzeć czy równo puchnie. Podejrzewam że gdyby to trafiło na inną osobę niż ja ...wariatka to by się kobieta wykończyła umysłowo przez te dwa miesiące. No ale ...i tak podjęłam wczoraj decyzję, ale o tym powiem inną " razą" . Przylazłam do domu ...zrelaksowana , nawet obiecałam sobie upić się schłodzonym winem pod wieczór i .....nie zrobiłam tego bo przybyła ona8)

moja wymarzona , wymyślona biblioteka, teraz tylko małż będzie mi znosił, kochane szeleściuchy a ja będę je lokowała na półkach. Przyznam, że nie jestem pewna czy te prawie trzy tysiące książek zmieści się na regałach, ale jakby co , wypatrzyłam kolejne miejsce do zastawienia regałami, panowie wzięli wczoraj pomiary i jak tylko zadzwonię, że się nie mieszczę to zrobią następne:D. Przy okazji zdemolowali trochę schody, bo żeby regały przylegały jeden do drugiego ( czyli do tego półregału, który stanął na biurku) trzeba było wyciąć kawałek stopnia i wsunąć tam regał ...ale na zdjęciu tego nie widać, nie widać jak się stanie przed schodami, dopiero jak się wspina do sypialni, widzi się srebro wsunięte w drewno8). Generalnie jestem baaaaaaaaaaaardzo zadowolona, przede wszystkim z tego, że mam już w zasadzie skończony dom no i z tempa prac panów ...poprzedni stolarz super...ale strasznie długo trwały jego działania, a tu - od pierwszej wizyty minął tydzień i już jest . Hurra!!! Poza tym to był naprawdę dobry piątek ...małż odebrał paczkę z ciuchami ...poszalałam za 106 zł mam 4 pary jeansów , trzy koszule i cudną lnianą tunikę wszystko uprane i właśnie schnie, a nawet zaraz to co białe będzie się prasowało i chyba pomknę dzisiaj w tunice na spotkanie 8). Mało tego wracając od lekarza postanowiłam uczcić to że będę dalej żyła w szaleństwie i dręczyła innych i wpadłam do obuwniczego, zakupiłam sandały, które planowałam od dość dawna, akurat był ostatni dzień wyprzedaży( stacjonarnej) i buty kupiłam 40 % taniej. 

Z lekko przybrudzonym sumieniem mogę powiedzieć to był dobry dzień. I zapraszam was do buszowania śród zieleni i klejnotów znalezionych w krakowskim ogrodzie botanicznym ( nadal) 

Życzę wszystkim miłego świętowania, albo balowania albo po prostu nicnierobienia. Ahoj, przygodo!! Przygodo? Ahoj!!!!

13 sierpnia 2020 , Komentarze (23)

mi się gadać.....przez to piekielne gorąco. Wczoraj cały dzień ktoś u mnie był ...muszę powiedzieć że dobra sprzątająca mi odeszła, teraz mam mniej dobrą . A tak poza tym ...po południu jadę z mamą do diabetologa bo " brzydsza siostra Kapciuszka" ( mieszkająca z mamą ) zawiezie nas do lekarza ale jak mi oświadczyła " nie pójdę z nią do gabinetu" no cóż z chorym na umyśle czasem nie da się dyskutować. Zresztą Długoręka też wczoraj mówiła o jakimś przypale naszej siostry ...aaaa w sprawie kupowania nowego odkurzacza, obraziła się na Kaśkę i strzeliła focha ...matko jedyna kobita 53, 5 roku , niech matka nie mówi że jej nie podrzucono dziecka ...widać urodził się tego dnia jeszcze jeden gigant...wielki ciałem, mały rozumkiem, ale boże broń nie porównujmy do Kubusia Puchatka. Nie będę gadała bo nie ma o czym ..zatem funduję wam kolejne schładzanie w botanicznym cieniu ( i sadzawce) 

Mimo sytuacji zewnętrznej, życzę wam udanego dnia. Ahoj!!!

12 sierpnia 2020 , Komentarze (13)

się znalazła, czyli pani Jola, która mi " odgruzowywała" dom, niestety znalazła się na moment...wyjeżdża z kraju. Była u siostry za granicą i tam wraca, na stałe, powiedziała że nic jej tu już nie trzyma ( dzieci ma dorosłe) a żyć tu się nie da. No i musiałam sobie zorganizować nową pomoc. Dzisiaj przychodzi, zaraz idę szykować jakiś obiad, bo pewnie Marysi długo u mnie zejdzie . Upał koszmarny już nawet wentylator nie bardzo pomaga, do tego jeszcze " atrakcyjny" sen ...śniło mi się że Paszczur urodził Kazika u nas w domu ...w nocy, spałam, obudziło mnie kwilenie dziecka, okazało się, że zięć odebrał poród...a maluch ważył 7 kg ...przystojny był, ciemnowłosy i podobny do tatusia ...z twarzy też;).  Obudziłam się z jakimś dziwnym poczuciem lęku . Wczoraj przyszedł mi dywanik pod moje " krzesło robocze" udało mi się nawet kupić kolor pasujący do biurka , czyli jasnoszary. Oczywiście małż zaraz wyjęczał ...tylko jeden kupiłaś? Bo podobny dywanik ( tylko ciemnoszary) leży przy stole , ale mu piesy wyżarły podbicie od spodu . Kiedy miałam " biuro" na stole, dywanik miał sens...bo chociaż krzesła są podklejone, to jednak krzesło na ktorym siedziałam , często było przesuwane, więc żeby zabezpieczyć podłogę położyłam dywanik. Ale teraz...kiedy mój ośrodek " roboczy" przeniósł się w inne miejsce, to dywanik nie jest już konieczny. Uświadomiłam go, że kasę to ja trzymam na zakupy dla Kazika, bo trzeba się sprężyć i wreszcie kupić co potrzebne dla dziecka. Tymczasem , zsunę się niczym lekka:Dmgła, po schodach i udam na kawę, która pobudzi mnie do życia, znowu marnego bo w upale. A was zapraszam w chłód i rześkość...przynajmniej wizualnie. 

i taka jestem, że na koniec dałam trochę wody, dla ochłody. Zatem miłego dzionka, mało męczącego o ile to możliwe. Ahoj!!!!

11 sierpnia 2020 , Komentarze (28)

nie cierpię, nie znoszę i nic nie pomaga mówienie do mnie " lato jest ". Widać miałam wśród przodków Eskimosa ...a przynajmniej Wikinga ....nie lubię gorąca i już 8). Wczoraj się odważyłam zapłacić za moje zakupy przy kasie samoobsługowej i okazało się że jestem kretynką ...może wskutek gorąca wyłączyło mi się myślenie, na szczęście wzrok mi nie padł od temperatury . Na szczęście jest miła pani do pomocy " zagubionym". Żeby ta kasa działała , kazdy zeskanowany i zważony towar odkłada się do " boksu" z drugiej strony kasy ...oczywiście u mnie masa zakupów :D i czekałam kiedy coś wyleci, czy bedzie jajecznica na posadzce, czy będzie ona winna. Na szczęście się udało i nic nie wypadło, potem oczywiście musiałam to wszystko wpakować do moich trzech wielkich toreb. Ale kiedy się odwróciłam zobaczyłam, ze przy kasie za mną, pani po prostu na tej półce rozstawiła swoje torby i od razu do nich pakowała. O jakąż kretynką bezmyślną się okazałam, ale teraz już wiem co i jak 8). Z ogłoszeń parafialnych, psuł nam się, psuł, aż się zepsuł piec...i nie mam ciepłej wody pod prysznicem. Oczywiście małż od tygodnia " zaglądał" ...tak się pomerdało, że jak odkręciłam wodę pod prysznicem to mi nie leciała ciepła . Musiałam wyleźć , podpełznąć do umywalki, odkręcić ciepłą wodę, kiedy zaczęła lecieć, zakręcić ją,wrócić pod prysznic, otworzyć ciepłą i umyć się, wczoraj ta metoda zdechła. Wyczytałam że padł albo  jakiś czujnik temperatury albo zawór trójklapowy. Zarządziłam wizytę " prawdziwego" fachowca od pieca :D. Poza tym ...znalazłam wczoraj w necie : cudzołóstwo jest wtedy , kiedy zdradzasz w cudzym łóżku. Jeśli w swoim - to gościnność. Już poinformowałam małża, że powinniśmy skorygować naszą zasadę ;). No dobra  pora wstawać i udać się na poranną kawę. Dzisiaj w programie - mój sos do spaghetti ...ugotuję więcej i zamrożę, a po południu wyprawa do pani Ewy, przy wpychaniu czystego prześcieradła między materac a ramę łóżka straciłam pazura....trzeba to naprawić. Tymczasem ....trochę botanicznego cienia. 

No to miłego wtorku . Bye(pa)

 

10 sierpnia 2020 , Komentarze (27)

niesmerf, tylko Bankomat. Kiedy piekłam rogaliki dla dzieciaków, łaził po kuchni i jęczał .." a nie mogłabyś upiec ze śliwkami", ponieważ kupił sliwki (planowałam drożdżowe ze śliwkami) to wczoraj po zejściu ze słonka, stanęłam do tych rogalików dla niego. Wiecie, lato w t ym domu jest okropne. Jest gorąco i duszno ( małż powiedział, że kupi duży klimatyzator, ja w sypialni mam swój mały wentylatorek i używam codziennie) i chyba pierwszy  raz w życiu tak się lał ze mnie pot jak wczoraj, przy wałkowaniu i nadziewaniu tych rogalików , dobra ..upiekłam ponad 60 , przyszedł małż , wyciągnął odnogę ( do talerza z gorącymi ) więc pogoniłam, bez mała ścierą i uświadomiłam, że przestygnięte są na stole ...ło matko , zamiast trzymać rogalika w poziomie , to obrócił w pion, połowę cukru pudru i cynamonu zrzucił na kuchenną podłoge ( której umyciem się rano chwalił):D i oczywiście zaczął jęczeć " więcej nie mogłaś upiec" ? Mogłam, odpowiedziałam, ale mi juz śliwek zabrakło , zresztą konfitury jagodowej też...bo śliwek to mi zabrakło w okolicy 50 rogalika 8). O zniknięcie rogalików niech go głowa nie boli ...już się Długoręka ( a przez nią jej synuś ) dowiedziała o istnieniu tychże ...ekipa utylizująca się pojawi. Niebawem udam się , tradycyjnie wydawać kasę ( przecież ta niespodziewana piątkowa stypa kameralna, mi naruszyła zapasy w lodówce i zawartość stojaka na wino) ale najpierw zapraszam ponownie do skansenu. 

Życzę wam miłego początku nowego tygodnia. Ahoj przygodo, przygodo !!! Ahoooj!!!

9 sierpnia 2020 , Komentarze (30)

ale zniesmaczona, zresztą nie tylko ja. Bezmyślnością, beztroską i to kogo? Młodych ...choć nie wiem czy 35 latkowie to jeszcze " młodzi" . Najpierw obleciało mnie " Beatka to lalka czy ty" (to przez mój kapylinder)  - tak mnie przywitała dawno nie widziana mama szwagra...wspaniała kobieta. W kościele .(o dziwo woda w kropielnicy się nie zagotowała kiedy weszłam do owej instytucji) w maseczkach wszyscy starsi uczestnincy uroczystości , nasze dzieciaki grzecznie zamaskowane i zdystansowane ( Paszczury warszawskie sprawiły nam niespodziankę i przyjechały do domu,akurat zrobiłam śniadanie,dobrze że większe to Kazik zjadł;)). Chociaż, jeden syn - najstarszej siostry, ten który przyleciał z Anglii, maseczkę miał, syn drugiej siostry ( i jego kobieta) maseczki mieli. Za to te nastarsze wnuki - 37 letnia wnuczka , jej 13 letni syn , 35 letni wnuk a gdzie tam ...nieśmiertelni , swoją drogą, jedyną osobą w rękawiczkach był mój małż8). Nie powiem,ksiądz mnie zaskoczył,zaproponował dwie wersje komunii, tradycyjną i do rąk...większość oczywiście oblizywała księżowskie palce. Ale ci którzy są najbardziej wierzący ( przynajmniej wg mojej wiedzy) o dziwo...przyjęli komunię " do rąk własnych" , widać u niektórych wiara idzie jednak w parze z myśleniem. Ksiądz był bardzo konkrenty ( i potężnie spocony, bo w pewnym momencie ocierał czoło rękawem...choć kościół raczej był chłodny). Wyszliśmy na zewnątrz i co ....zaczęło się rozmaskowywanie. Na cmenatrzu , już cała młodzież ( ale tylko ta radomska, pozaradomskiej jakoś maseczki nie przeszkadzały)  była z gołymi pyskami , za to należycie stłoczona, jeden drugiemu na plecach siedział. W tym wszystkim odstawały " niestety" nasze dziecki i Długoręka z rodziną , mało że wszyscy niczym Zorro to jeszcze stojący dość daleko. Wściekłość i zniesmaczenie wywołała też akcja z kwiatami ...pierwszy raz byłam na pogrzebie , gdzie pracownicy firmy upraszali się, żeby wziąć kwiaty , w kościele jeszcze było pół biedy ...ale przed bramą cmentarza dość długo czekali aż kwiaty zostaną wziętę...wieniec od nas wziął młodszy zięc ...ale po wieńce sióstr jakoś ich synowie się nie wyrwali, choć Długoręka próbowała ich zachęcić i to  dość przyjaznynu słowami " panowie, chwyćcie za kwiaty" iiiiiiiiiii tam....jak widać młodzi i już z niepełnosprawnościami. Po ceremonii zniknęłam, prawie dyskretnie...Patka ruszyła do Warszawy, a Paulina jeszcze wpadła do domu  zabrać kilkanaście skrzynek pomidorów, ile razy jest u nas tyle razy wpada do producenta pomidorów malinowych i potem realizują zamówienia łódzkich bliskich i znajomych:D, przy okazji nam się dostaje skrzynka malinowych za free. Na stypę dolazło podobno  ok 40 osób...nie mam pojęcia skąd się tyle ludu nabrało no ale ..na szczęście czas '' nasiadówki" ograniczyła kolejna impreza czyli ..wesele, do którego szykowano lokal. Swoją drogą spytałam małża ..ile go to kosztowało , okazało się,  że tylko 40 zł od talerzyka, w drugim miejscu w którym pytał , zaśpiewano mu 120 zł ,chyba organizatorów takich imprez poje.....ło z cenami , do jasnej anielki, przecież stypa nie trwa całą noc...jak wesele( ba, nawet pół nocy) . Niemniej byłam mile zaskoczona, bo kiedy żegnałam się z niektórymi uczestnikami, pytali czy nie idę na stypę, okazło się, że moja argumentacja spotykała się ze zrozumieniem, jednak zdrowie moje w perspektywie narodzin Kazika, budziło aprobatę.  No dobra  koniec ... wróciłam et chałupa i doprowadziłam do stanu używalności mój prezesowski fotel. I teraz kącik roboczo - biblioteczny wygląda tak...( biblioteka dołączy niedługo) 

oczywiście małż się już najęczał na temat lampek pod schodami . Ileż ja się musiałam nagadać, że to tylko oświetla powierzchnię biurka i ma mi ułatwiać wetknięcie papieru do drukarki. Przecież do czytania i pisania mam lampkę ( której mi jeszcze nie przyniósł z byłego gabinetu, dopiero fotel przydźwigał) . No dobra, sprawozdawczość  zrobiona to teraz...przyjemności. Troszkę obiektów latających i......kochanych, kudłatych obiektów ankoholowych.

I tymi wizjami  futrzanych inteligencji kończę moją dzisiejszą relację, miłej niedzieli. Ahoj !!!

8 sierpnia 2020 , Komentarze (38)

ale mam podłe dziecko ...małpiszon zadzwonił do swojej " krzesnej" i miałam wczoraj " wypominki" po południu, jak to u nas przy takich okolicznościach ...bardzo wesołe, do łez, nie bójmy się tego słowa. Ale ab ovo, zaplanowałam dzień i rano stanęłam do rogalików...były gotowe koło południa, pierwsza partia właśnie stygła kiedy wpadł małż i macką sięgnął pod ściereczkę, " mogę" ? zapytał. Przecież tu nic nie ma, odpowiedziałam. No jak nie ma? zapytał. No nie ma ...bo ja przecież nic nie robię. A ja tak nie powiedziałem, że ty nic nie robisz. I oczywiście nawcinał się rogalików ( nie lubi różanego nadzienia) i wyjęczał ...a nie możesz takich ze śliwkami zrobić? Mogę odpowiedziałam i poszłam odpoczywać . Przy okazji wydusiłam z niego na ile osób " zaplanowali" stypę. Powiem tylko tyle " popieprzyło im się we łbach" na 50 osób!!!! Ciekawe kogo zapraszają, obie moje siostry podziękowały, dzieci i mnie nie będzie ....no ale, ich sprawa, pieniądze mojego męża. Oczywiście po zdjątkach " nicnierobów" napisała Długoręka , " to o której mamy przybywać na hamburgery i rogaliki" no i znowu od 2 stałam robiąc bułeczki, smażąc kotleciki, krojąc warzywka itd. Tak jak powiedziałam przed 5 podałam pierwsze gorące papu. Oj i się zaczęło ....4 flaszki wina poszło, jakieś piwa jeszcze wygrzebali ( chyba Paszczury przywiozły) siostrzeniec zostawił mamusię za stołem ( zresztą się opierała przed wyjściem) i wrócił po nią przed 22 ...moja siostra im starsza tym bardziej karna, zameldowała mi smsem " Jestem już w domu" , zważąjąc na jej stan " bardzo" wskazujący na spożycie odpisałam " w swoim" ? , na co dostałam zwrotkę " tak mi się wydaje" . No dobra idę załadować zmywarkę i ją włączyć. Naszykować śniadanie , uprasować kieckę, położyć na oczach " kapelusz" i zatankować butelkę wodą. Aaaaaaaaa....biurko już stoi, byłam w ciężkim szoku jak koło 19 panowie się pojawili i wstawili pierwszy mebel. No to jak dobrze pójdzie w przyszłym tygodniu stanie cała biblioteka. Tymczasem zapraszam do ogrodu botanicznego ...trochę chłodu przy tym upale. 

Jedna z tych róż nosi nazwę cardinal de Richelieu - zgadniecie która? A poza tym miłej soboty i skutecznego przetrwania upałów. Ahooooooj 

7 sierpnia 2020 , Komentarze (39)

chyba po raz pierwszy moja teściowa dotrzymała słowa. Popijałam kawę kiedy zadzwonił mąż i spłakany powiedział, że matka umarła kilka minut wcześniej. Wie, że znam szefa jednego z największych zakładów pogrzebowych w mieście, więc zapytał czy mogę zadzwonić po lekarza..zadzwoniłam , pomogłam ustalić termin pogrzebu i ...konflik się zaczał przy stypie. Patrycja przyjedzie na pogrzeb ale się po prostu boi...do porodu 6 tygodni i prosto z cmentarza wracają do Warszawy, Paulina  też nie chce iść na stypę ze względu na Kazika i Patkę , ja też raz ze względu na Patkę , dwa ze względu że za tydzień będę znała wyniki badań i nie wiem co dalej, zdroworozsądkowo nie wybieram się w większe zgromadzenie o czym małż został poinformowany. Może to brzmi po " suczemu" ale szacunek dla teściowej wyrażam poprzez udział w pogrzebie a nie w stypie, czasy są dziwne a ja mam obowiązek myśleć o żyjących tych teraz i tych którzy za chwilę pojawią się na tym świecie. A nie bo " mamusia tak chciała" . Prosiłam, mamusia chciała, kiedy jeszcze w miarę myślała i nikt o koronawirusie nie słyszał. Co najmniej od Bożego NArodzenia plątały się jej rzeczywistości i ludzie, liczyłam że u osób po 60 i tuż przed nią włączy się rozsądek, tym bardziej w obliczu narastającej liczby zakażeń.  Wczoraj pani z pogrzebowego sugerowała jak najwcześniejszą godzinę pogrzebu ze względu na upał ...powtórzyłam to Skorupiakowi ale siostra już zaklepała godzinę mszy na 11 30 bo mamusia tak chciała. I będziemy się piec ...bo z tego co widzę zapowiadają alarm dla 6 województw ze względu na upały. Cóż ...może wreszcie wykorzystam mój czarny kapelusz. Po południu było już milej....pojawili się stolarze do biblioteki, wymierzyli, ustaliliśmy co i jak ..zmieniła się trochę koncepcja biurka pójdzie całością długości pod schodami i zakończy się nadstawką " regałową" na książki. Całość pójdzie w srebrze, panowie dobrali kolor płyty pod kolor...drzwi 8), oczywiście przymierzyliśmy też wzornik do szarości występującej w komodach. Ale tak czy siak ...całość kolorystyki domu zostaje utrzymana. Zaraz wstaję robić rogaliki drożdżowe z nadzieniem różanym a potem hamburgery, bo w zaistniałej sytuacji Paszczury Łódzkie jednak dzisiaj będą nie " na chwilę" jak to było w planach, a po prostu zostaną do jutra , przez co wyjazd Długorękiej " do krześnicy" nad jezioro wziął w łeb. No dobra moje szanowne  i moi szanowni...zbieram kiece i na dół lecę. A dzisiaj zapraszam was to " tańca motyli" 

Zatem życzę wam miłego dnia i mknę , zamieniać się w aktywistkę kuchenną. Ahoj!!!

6 sierpnia 2020 , Komentarze (33)

wczoraj małż wszedł na salony ( dosłownie) w trakcie mojego bieżenia ku kopcowi i rzekł " coś ci powiem" , to stwierdzenie u niego niebywałe. Nie przerywając krążenia odrzekłam " słucham" a on na to " chyba tradycji stanie się zadość i zrobi się więcej miejsca dla Kazika" . U nas w rodzinie jest taka tradycja , że kiedy rodzi się dziecko , ktoś umiera, kiedy chodziłam w ciąży z Paszczurem I - umarła babcia małża, kiedy z Paszczurzycą II - zmarł mój dziadek, u Długorękiej - babcia szwagra , a kilka miesięcy po urodzeniu Mikołaja - syna brzydszej siostry Kapciuszka umarła nasza babka " prawie Jaga" , kiedy syna urodziła siostrzenica małża - 4 miesiące później zmarł teść, a kiedy chodziła w ciąży z córką umarła jej druga babka. No i wczoraj małż oświadczył, że jest źle z teściową, nie kontaktuje już, zawieźli ją wczoraj do lekarza, ten stwierdził , że ustaje krążenie, chciał ją kierować do szpitala ale starsza siostra małża i on zdecydowali, że nie ...bo kto będzie koło niej chodził w szpitalu? Przecież jest zakaz odwiedzin ....a nie oszukujmy się, nawet w normalnych warunkach personel nie jest w stanie zająć się pacjentami a 90 letnia niekontaktująca osoba sama na pewno się nie nakarmi, czy umyje. Tak więc nastał czas....oczekiwania. Niezbyt miłego ale nieuchronnego. To tyle o żywocie ..teraz o udach...o ludzie jak one mnie bolą po ponad dwumiesięcznej nieruchawości. Wieczorem chce mi się wyć...ledwie włażę do mojej amazońskiej dziupli. Ale nic to ...myślę że za tydzień już wsio będzie bezboleśnie. Ale truchtam należycie 65 min i nie odpuszczam wcześniej. Co napawa mnie " małą" dumą. Wczoraj dostałam kostium i już poinformowałam Skorupiaka, że od września wracam na bąsen. A propo zakupów ...wczoraj przyszła paczka z ciuchami ..za 50 zł ( przesyłka free) mam 5 ciuchów ...ale najbardziej cieszy mnie ...kurtka, już , już miałam ją kupić za 40 zł ...kiedy nagle pokazała się informacja że jej cena to 10 zł .....nawet chwili się nie zastanawiałam, dobrałam dwie tuniki , koszulę ( bawełnianą mgiełkę, cudną na upały) i letnią bluzkę i jest ...oto ona ...soczysto pomarańczowa , przejściowa , no i od ulli popken więc solidna ...sorry za strój ale przymiarki robiłam po nikowaniu, udało mi się żywej dopełznąć do lustra.

Po tych ekscesach ...udałam się dogadzać storczykom tzn. przesadziłam trzy z nich , te które nie kwitną w tej chwili,.. zdecydowałam, że wywalam wszystkie stare korzenie , powiększam im doniczki i niech sobie rosną na zdrowie i ku uciesze oczu mych...zobaczymy czy mi się ten zabieg uda (a fiatuszkom wyjdzie na dobre) . Teraz zapraszam na marchew. Tak, tak ...zainstalowałam sobie aplikację, która mnie uświadamia na co patrzę i co fotografuję ..jednym z moich ulubieńców jest ...dzika marchew. A oto i ona 

I takim to " warzywno owadzim" akcentem, żegnam się z wami dzisiaj ...idę sprawdzić czy mi chlebki wyrosły, bo robiłam wczoraj eksperyment. Miłego dzionka. Ahoooj

5 sierpnia 2020 , Komentarze (29)

dostałam wczoraj jego najnowszą fotkę....oczywiście, tradycyjnie z profila i jak zwykle dodatkowo zasłania się łapkami, podobno tak ma od początku, nie znosi być fotografowany przez panią doktor. Ale waży już 2,5 kg , kawał mężczyzny :D. Po 15 naruszę dziadkowe zasoby finansowe i kupię łóżeczko, wanienkę i takie tam różne różności, które skonsultowałam z Paszczurem. Wózek już kupiony, mają jeszcze dokupić drugą gondolę dla nas, żeby tylko wozili stelaż do wózka. Wczoraj po 2 miesięcznej przerwie wróciłam do nikowania , przegnałam 5 km, żyję , ale nogi mnie tak bolą ...szczególnie uda..że ledwie zlazłam z mojej orlej perci na kawusię. Dzisiaj planuję dzień storczykowy..zaraz idę po podłoże i większe doniczki i przesadzę te storczyki, które teraz nie kwitną, mam nadzieję, że ich nie zabiję:?. Chwilowo zapraszam was do skansenu . 

te firanki są ...papierowe, to wycinanki, w większości domów właśnie takie wiszą w oknach. 

Zatem życzę wam miłej środy ( dla mnie boska bo chłodna, czyli idealna do spacerów) i lecę za chwilkę " spend money" jak mawiają światowcy. Aahhoojj!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.