panno Lalu. Przekładając na nasze...koniec niepewności. Byłam u ginekologa na wizycie kontrolnej. Wszystko ok ..nie ma zmian nowotworowych , ale odrobina wewnętrznego drżenia była od czwartku. Niemniej ..nie wiem skąd robiący cytologię wzieli stan przednowotworowy w poprzednim badaniu, tylko wziąć pałę , lać i patrzeć czy równo puchnie. Podejrzewam że gdyby to trafiło na inną osobę niż ja ...wariatka to by się kobieta wykończyła umysłowo przez te dwa miesiące. No ale ...i tak podjęłam wczoraj decyzję, ale o tym powiem inną " razą" . Przylazłam do domu ...zrelaksowana , nawet obiecałam sobie upić się schłodzonym winem pod wieczór i .....nie zrobiłam tego bo przybyła ona
moja wymarzona , wymyślona biblioteka, teraz tylko małż będzie mi znosił, kochane szeleściuchy a ja będę je lokowała na półkach. Przyznam, że nie jestem pewna czy te prawie trzy tysiące książek zmieści się na regałach, ale jakby co , wypatrzyłam kolejne miejsce do zastawienia regałami, panowie wzięli wczoraj pomiary i jak tylko zadzwonię, że się nie mieszczę to zrobią następne. Przy okazji zdemolowali trochę schody, bo żeby regały przylegały jeden do drugiego ( czyli do tego półregału, który stanął na biurku) trzeba było wyciąć kawałek stopnia i wsunąć tam regał ...ale na zdjęciu tego nie widać, nie widać jak się stanie przed schodami, dopiero jak się wspina do sypialni, widzi się srebro wsunięte w drewno. Generalnie jestem baaaaaaaaaaaardzo zadowolona, przede wszystkim z tego, że mam już w zasadzie skończony dom no i z tempa prac panów ...poprzedni stolarz super...ale strasznie długo trwały jego działania, a tu - od pierwszej wizyty minął tydzień i już jest . Hurra!!! Poza tym to był naprawdę dobry piątek ...małż odebrał paczkę z ciuchami ...poszalałam za 106 zł mam 4 pary jeansów , trzy koszule i cudną lnianą tunikę wszystko uprane i właśnie schnie, a nawet zaraz to co białe będzie się prasowało i chyba pomknę dzisiaj w tunice na spotkanie . Mało tego wracając od lekarza postanowiłam uczcić to że będę dalej żyła w szaleństwie i dręczyła innych i wpadłam do obuwniczego, zakupiłam sandały, które planowałam od dość dawna, akurat był ostatni dzień wyprzedaży( stacjonarnej) i buty kupiłam 40 % taniej.
Z lekko przybrudzonym sumieniem mogę powiedzieć to był dobry dzień. I zapraszam was do buszowania śród zieleni i klejnotów znalezionych w krakowskim ogrodzie botanicznym ( nadal)
Życzę wszystkim miłego świętowania, albo balowania albo po prostu nicnierobienia. Ahoj, przygodo!! Przygodo? Ahoj!!!!