źle spałam, bolała mnie noga więc sen był przerywany. Wczoraj przepatykowałam ponad 10 km, dzisiaj raniutko zaliczyłam basen. I teraz mnie boli ...część ciała gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. Ale nic to. Powolniak ( zmieniłam mu ksywkę z Demotywatora) wlazł mi dzisiaj na tor, tez nie miał gdzie...dzisiaj co najmniej 3 tory było zajęte jednoosobowo a jeden nawet całkiem pusty, bo nasza pływaczka nie trenowała. Najpierw dopiął się do młodzieńca, ale uciekł i przypełz do mnie. Oooo nie miałam litości i znowu go brałam, na 14 długości przed końcem ( moim) udał się na wolny tor. I chwała Bogu, mogłam pruć wodę dziobem niczym Batory. Potem pojechałam po zakupy i ...przeraziłam się po raz pierwszy, nie miałam gdzie zaparkować. Zajęłam ostatnie miejsce ( wyznaczone), zastanowiło mnie co zwabiło tylu ludzi ...yhy, głównie dziecięce...butki, trochę ciuszki. No ale ok. Zrobiłam zakupy, nawet nie duże ...ucieszyłam się że sporo oszczędności wpłacę na konto a przy kasie...matko słodka myślałam że zemdleję, jak zobaczyłam rachunek. Za co tyle kasy? Za co No fakt, że w ostatnim momencie wrzuciłam do koszyka greckie brandy ( będę produkowała likier kawowy) choć zastanawiam się czy nie zrobić tego likieru na mocno już zakurzonym ( od zewnętrza, bo wewnątrz nie tknięty) chyba z 10 letnim koniaku, a to brandy wykorzystać do drineczków typu ...rosjanin, które mi bardzo onegdaj smakowały. W ogóle doszłam do wniosku że trzeba wrócić do alkoholizowania się , oczywiście umiarkowanego , a w zasadzie do dialektowania się alkoholem. Bo w tym względzie to się opuściłam jak baranie ja...o pardon ...ogon. Z zakupami pojechałam do mamy, po drodze odebrałam magiel , babci zawiozłam morele, jej ulubione bułeczki z żółtym serem i kindziuka. I wrednie zapowiedziałam że to dla niej od mnie...a nie dla brzydszej siostry Kapciuszka, która owoc może żreć , tak właśnie, żreć a nie jeść , w każdej ilości. Niech sobie kupi. Wróciłam do domu ...rozparcelowałam zakupy . Zaraz upiekę udziec jelonka, będzie na jutro , bo dzisiaj mam krem z brokułów. Naobierałam warzywek na popołudnie i jeszcze muszę zsiekać pakchoi, na surówkę jutrzejszą. Dzisiaj jest miło bo chłodniej ale poranek był ...zimny.No i to chyba są moje dzisiejsze grzechy ....aaaa względem wagi, trochę mi lepiej bo dzisiaj małpa pokazała 1,5 kg mniej w stosunku do soboty. Przytargałam też kolejną zgrzewkę mineralnej, teraz siedzę, skrobię niczym Koszałek Opałek i popijam pokrzywę. Miłego poniedziałku wszystkim.