do skansenu, tak będę trochę przeskakiwała ...z Krakowa do Sierpca, chociaż wczoraj....spryskawszy się preparatem na robale polazłam wieczorem do parku i żal mnie ogarnął.....trawa wykoszona prawie po ziemi, wszystkie piękne cykorie podróżniki, cudne osty i inne chwasty przestały istnieć ...powiem wam ...barbarzyństwo , mimo , zdawałoby się , takiej ilości deszczu, łyse trawniki żółtawe ...a dzisiaj wykosili mój ukochany, fotogeniczny oset...i tym przebrali miarkę i już poszedł wniosek o informację publiczną, niech mi wytłumaczą że prezydent publicznie deklaruje niekoszenie parków i innych trawników ( tylko te, które zagrażają widoczności przy drogach) a robi się co innego, naprawdę mam dosyć rozdwojenia jaźni, przynajmniej u rządzących , to że ktoś jest mało że wariatem to dodatkowo niepoważnym wariatem, nie oznacza że będzie robił wariatów z innych. Żal mi było wczoraj strasznie a może nawet bardziej wściekle niż żal . I wiecie co zauważyłam w swoim pronaturalnym zboczeniu? Ciszę...zwykle o tej porze w parku słychać było ptaki ...wczoraj cisza...mało że nie było ich słychać to i widać nie było. . Chyba moje wewnętrzne oko mi podpowiedziało, żeby sfotografować to piękno , prostej przyrody, które człowiek unicestwił. Ale słowo się rzekło ...pójdźmy w skansen ...popodziwiać to co udało się uratować przed nami i naszym, człowieczym, destrukcyjnym " działaniem" ( swoją drogą od dość dawna ciśnie mi się na usta " karma wraca")
No to pomimo dręczących mnie refleksji, życzę miłego czwartku. Bye