Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1079702
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 czerwca 2020 , Komentarze (9)

jakbym oberwała kijem i to bejsbolowym. Strasznie długi dzień miałam wczoraj , raz że nie spałam od 2, w sądzie na szczęście udało mi się nie ziewać na rozprawach ...w zasadzie to było nawet fajnie, tyle że następnym razem wezmę ksiażkę...z racji zarazy w tej chwili wyznacza się mniej rozpraw , u nas było 3 pierwsza...odroczona bo powódka nie stawiła się na rozprawę ( i mieliśmy godzinną przerwę) , druga odroczona bezterminowo bo strony jednak zdecydowały o podjęciu mediacji co do niektórych tematów , przesłuchaliśmy tylko jednego świadka - przyjechał z Krakowa, troje pozostałych zostało odprawionych z kwitkiem i tu była prawie dwugodzinna przerwa , no i wreszcie trzecia zakończona wyrokiem. Ale przynajmniej w sądzie odpoczęłam trochę od wszystkiego. Potem spacerek dotarłam do domu ...i koło 16 padłam uśpiło mnie zmęczenie i potężna burza...koło po godzince pobudka a potem wyjazd na spotkanie ...do chałupy ściągnęłam przed 22 ale usnęłam po północy ...dzisiaj boli mnie wszystko ..głowa, gnaty, ale już jestem po zakupach bo przecież i potężne pieczenie na koniec tygodnia i dziecki przyjeżdżają ...padnę, padnę niczym pies Pluto . Tymczasem wychłepczę kawę i zrobię pranie,może zdąży wyschnąć bo trochę słońca wyłazi. A tymczasem mały spacerek - centrum mojego miasta i dreptanie wzdłuż doliny Mlecznej do grilla miejskiego ( chcemy tu zrobić ścieżkę pieszo rowerową żeby ludziska mogli naturę podziwiać) 

Poczujcie zatem zapach trawy rozgrzanej słońcem i " carpe diem" , miłego wtorku. Ahoj!!!

22 czerwca 2020 , Komentarze (35)

zdecydowanie. Nie wiem może powinnam zacząć się bać, że to początki Alzheimera? Upewniam się , że należy kończyć pewne związki, nawet jeśli to są tzw. związki rodzinne, dzień wczorajszy był dla mnie torturą, nie żadna tam żelazna dziewica czy łamanie kołem...kilka godzin w towarzystwie rodziny mojego męża mnie wykończyło, nie będzie w tym roku żadnych moich imienin, koniec. Moje zdrowie psychiczne a poprzez to i fizyczne jest mi droższe ...związków rodzinnnych. Okazało się, że jedyny wspólny język znajduję tylko z synem i jego dziewczyną, średnie siostry małża. Teściowa cóż...nieczęsto zdarza się błyskotliwa 90 latka ...ale to nie na moje nerwy. Natomiast jego siostry to już inna galaktyka. Dobrze, że mam swoje hobby, swój świat, znajomych z którymi fajnie się dogaduję ...i nie pozwolę na telewizor. NIE, NIE, NIE i jeszcze raz NIE. Wczoraj przez to cholerne pudło mało nie doszło do potężnej awantury, oczywiście na tle polityki. Dobrze że Kraków mnie zrelaksował i szybko myśląca jestem to się odpowiednio prędko ugryzłam w jęzor. Ale ...wkurzenie zrobiło swoje...nie śpię od 1 45 a tu cały dzień w sądzie, dobrze byłoby po pierwsze primo myśleć a po drugie primo nie wyglądać jak ostatni w dodatku najpośledniejszy wampir. Końcówka tygodnia będzie dla mnie paskudna...tzn. ciężka ..zamówienie na komunię, okazuje się że zwalą mi się wszystkie dziecki bo i Paszczur Pierwotny i Paszczur Secundus ;). Tradycyjnie poprosiłam o życzenia ( byle nie siedem) przy okazji powiedziałam że łódzkie Paszczury zażyczyły sobie pizzę z chorizo na co zięć przystał bardzo chętnie a mama Kazika wyjęczała że ona nie chce z chorizo, za to by chciała z salami i z oliwkami ale zielonymi no to zięć dodał jeszcze czerwoną cebulę i tym oto sposobem zrobię...dwie pizze. A co mi tam....dzisiaj wieczorem jeszcze mnie czeka spotkanie ...społeczno polityczne, na szczęście w gronie ludzi podobnie czujących więc jest szansa że mordu nie popełnię. Tymczasem pobuszujmy w zieloności i wilgoci. 

Kocio ulicznik, przyszedł na resztki pogrillowe, ale wyglądał niczym czarna pantera w miniaturze. ..poruszał się bosko, dlatego przykuł moją uwagę. 

I takim mięciutkim akcentem kończę poranne bazgranie, życzę wam miłego początku tygodnia...pomimo wilgoci i szarości za oknem. Bye(pa)

21 czerwca 2020 , Komentarze (35)

ale chociaż rześko. Znowu miałam pobudkę o 2 19 i nie spałam do 4 30 ....ale potem śniłam słodko do 8. Tym razem, po prostu za wcześnie poszłam spać bo padłam już o 21. Ale to nic ...poczytuję was, chłepczę kawkę , odziałam się o właśnie prosiłyście o zdjęcia tych lnianych sukienko tuniczek 

w pomarańczowej śmigam dzisiaj do teściowej, zaraz się wypindruję 

Zaraz pojawi się Paszczur Pierworodny z małżem ...tatuś im obiecał zasponsorować częściowo ziemię na Warmii, ciekawe czy zechcą wpaść na urodziny " ukochanej" babci. No nie ważne...jakoś przeżyję nudne popołudnie , wczoraj było jak zwykle ciekawie i śmiesznie ....bo Długoręka przysłała smsa " czy wciąż latasz z kwiatami do krypty czy serwujesz kawę " ( bardzo śmieszne ...z granatem to bym poleciała, choć nie mam tu na myśli owocu), odpisałam " sieroto boża już dawno jestem na miejscu, przyjeżdżaj po prezent". Przyjechała, dostała płatki róży w syropie , niestety po herbatkę ojców Benedyktynów polazłam do galerii bronowickiej a tam się okazało że jednak trza do Tyńca to sobie zostawię na następny raz. Zatem kupiłam jej płatki różane ( sobie oczywiście też) , ubawiłam pana właściciela sklepu do łez ( co jest w moim zwyczaju) a ona orzekła że płatki chowa na boże narodzenie , bo tegoroczne wypada u niej. Popolitykowałyśmy trochę , choć ostatnio trzymam się od tego z daleka, jestem po prostu zmęczona całą, chorą sytuacją, pokazałam jej  niektóre cuda , których ona do tej pory nie zauważyła , a bywa częściej w Krakowie niż ja i ma osobistego przewodnika non stop ...nie tak jak ja  uwielbiająca indywidualistyczne smętłania , niektóre zbrodnie popełnione na historycznej tkance Krakowa , sypnęłam intelektualnym dowcipem . Spytała mnie " dom bez kota to głupota a dom bez Mani? " odrzekłam raz dwa " jest do bani" i okazało się że idealnie odtworzyłam nowe hasełko stworzone przez szwagierka - współwłaściciela Mani, która sama jest trzy razy bardziej psotna niż moje trzy Ankohole . Pożarłyśmy po kawałku toffika, który zdobył słowa uznania za smak ale jeszcze wam nie dam ani zdjęcia ani przepisu, bo coś jest nie tak z masą budyniową , jest zbyt rzadka , muszę zmienić proporcje ale Długoręka już mi podesłała przepis na masę do napoleonki którą ona robi i masa jest podobno :' kwarda jednakowoż elastyczna i doskonale się kroi" . Zastosuję więc ową masę i dopiero będę słała w świat bo jak wiecie , niesprawdzonymi rzeczami się nie dzielę. I to by było na tyle....tymczasem zapraszam na poranną kawę w zaczarowanym ogrodzie, ogrodzie ...podeszczowym. 

I z tymi deszczowymi brylancikami wprowadzam was w niedzielny błogostan. Miłego dnia...ahoj!!!!!

20 czerwca 2020 , Komentarze (17)

jednak mam słabą wolę...uginam się, ale to dlatego że ostatnio czytałam " psychologiczny" artykuł o ludziach sprężynach. Pójdźcie ze mną w Kraków ...w sam początek, chwilę po wyjściu z dworca ...Kleparz, Piasek, bulwary, Wawel

W tajemnicy wam wyznam, że liczyłam na zainteresowanie ( chociażby) smoka moją skromną personą...wszak nie jestem żylasta a do tego jeszcze puszysta , mięciutka i ....owieczka. A ten gad .....stał jak słup....widać ognia nie mógł z siebie wykrzesać. I tym oto gadzim akcentem żegnam się z wami, miłego weekendu. Ahoj, smooooku, ahoooooooooj...

19 czerwca 2020 , Komentarze (27)

bociana dziobał szpak, a  potem była zmiana i szpak dziobał bociana. Trochę mi się pop****ło ze zdrowiem. No ale działania naprawcze zostały rozpoczęte...ponieważ jestem egoistką i do tego się kocham to nie będzie mi tu żadna inwazja kosmitów ani innych stworów życia komplikować. Won!! Zaraz przychodzi pani Jola sprzątnąć hektary a ja potem wezmę się za ciasta ...oczywiście, jak to jest w zwyczaju rodziny mojego męża...wczoraj późnym wieczorem odebrałam telefon, że w niedzielę są urodziny teściowej 90 te - wiesz o tym? słodko spytała siostra małża a skąd ja u boga ojca mam wiedzieć? Wiem że teściowa jest już Rakiem ale którego dokładnie się urodziła to nie wiem ...wiem kiedy ma imieniny, a o tym że w ogóle będzie coś organizowane to już nic a nic nie wiedziałam. No oczywiście ...bratowa coś upiecze...kuźwa dobrze że zadzwoniła we czwartek...bo mogła jutro wieczorem albo i w niedzielę rano. A tak to małż dzisiaj kupił rabarbar ( bo stwierdził że z truskawkami to nie) i zrobię kruche z rabarbarem i budyniem a ja polazłam na targ po herbatniki kakaowe i zrobię nowe ciacho , które mi wczoraj wpadło w oko , kiedy buszowałam po sieci. Ale na razie odsapnę po bywaniu u doktora napoję się i dopiero jak pani Jola ogarnie kuchnię to ja ją zabrudzę :D. Tymczasem pozostańmy w czarodziejskim ogrodzie. 

No to was porzucam i idę psocić ...wyciągać blachy, gotować budyń i takie tam duperele. Miłego popołudnia ....mokrego. Ahoj!!

18 czerwca 2020 , Komentarze (16)

jezedm :D. Cieszycie się? A nawet jak się nie cieszycie to i tak jezdem :p. Obiecuję już więcej nie wróżyć przed podróżą. Krakałam, że wrócę z nogami w szyi? Krakałam i wykrakałam ...o maaaaaaaaatko jak ja się nałaziłam, nawet do galerii bronowickiej mnie zawleczono ( wszystko przez Długoręką i jej życzenie co do prezentu urodzinowego) , ale co wam powiem to wam powiem. Ja jednak lubię samotne wypady ( i naprawdę coraz bardziej doceniam cierpliwość Holki, co do mojej osoby) , fajnie się spotkać ze znajomymi ...wypić kawę trochę pogadać...ale jak się ma zboczenie na fotografowanie to nie ma jak samotne snucie. Chociaż moje krakuski dostarczyły mi wielu ciekawych informacji ( Ewa jednak nie jest żadną góralką , tylko najrodowitszą Krakowianką, nawet pokazano mi dom w którym się urodziła) ale.....kiedy łażę sama jestem wolna od wyrzutów sumienia, że mój towarzysz niedoli dopasowuje się do mojego tempa ( bo raczej bystrości wzroku nie tracę) . Ale wywlekłam kilka wniosków ...z dworca na moją kwaterę jest całkiem blisko i nie będę już korzystała z komunikacji a tym bardziej z taksówek, do Ice Center jest całkiem blisko, więc mogę kupować bilety i na koncerty, które tam się będą odbywać, zostałam zauważona ( i doceniona) przez rynkowych żuli i po skończonej rozmowie, nawet mnie o " datek" nie prosili ( może już słyszeli, że menelowe im się obiecuje8)), zabiłam ćwieka paniom z informacji...albowiem dopatrzyłam się zdobień na kolumnach wokół Sukiennic i dręczyłam je ...kto i co na nich przedstawił. I już wiem :D. Tym razem miałam wyjątkowego fuksa co do lokalu, albowiem mój pan zaproponował mi " mam mieszkanie, piętro niżej" ,  zabrał mnie i pokazał....wielki pokój, z 7 miejscami do spania, kuchnia i łazienka, spytałam " za tę samą cenę"? usłyszałam - tak. No to wzięłam. Tym bardziej, że jak mi powiedział pan, piętro wyżej mieszkało kilku panów ( i domysliłam się że albo panowie imprezowali albo by się dobijali na widok smoczycy półbojowej). W każdym razie mam zakwasy jak trza i ledwie się poruszam. Niemniej będę małpą i Krakowa nie wrzucę dzisiaj a zaproszę was do ogrodu, w którym świętowaliśmy 30 Młodszego Paszczura. 

Życzę wam miłego, mało burzowego dnia. Ja idę odpocząć od " wypoczywania" . Ahooooooooooooooooj

14 czerwca 2020 , Komentarze (21)

zachwycona pięknem i potęgą natury.

Do zobaczenia we czwartek....tymczasem - ahoooooooooj Kraków, Kraków ahooooooooooooj....nadciągam. 

13 czerwca 2020 , Komentarze (19)

piękny, wspaniały, cudowny, pomimo wody chlupiącej w butach, pokrzyw po pas i dzięki nim profilaktycznej terapii antyreumatycznej. Kopytka pieką mnie do tej pory. Ale ileż cudowności dzisiaj widziałam ( i oczywiście sfociłam) ileż piękna jest tuż obok nas...dosłownie, przy krawężniku chodnika, znowu dzisiaj patrzono na mnie jak na idiotkę ...cóż baba fotografuje na chodniku. Ooooch ile piękna jest obok nas a my jesteśmy tacy ślepi. Spotkanie też przemiłe ...poznałam dzisiaj naszego sławnego miejscowego ornitologa i przyrodnika...przemiły człowiek, zachwyciły go moje zdjęcia młodych dzięciołów zielonych i od razu inaczej " potoczyła się rozmowa" , dogonił mnie w drodze powrotnej i trochę więcej o nim wiem ( jak najbardziej prywatnych szczegółów). Jutro rano śmigam do Źródeł...zapowiada się przepiękna pogoda na fotografowanie. A dzisiaj trochę parku i kilka ( na początek) dzisiejszych zdjątek żyjątek. Nawet wypatrzyłam w trawach winniczki uprawiające seks ...to się nazywa fart 8). Zatem w park idziemy, w park panie i panowie ...

nieco zabawy ze słonecznym światłem i czerwonymi listkami 

i wreszcie pachnące słońcem i łąką ...dzisiejsze zdobycze ( dwa młode dzięcioły zielone, choć nie tylko) 

Życzę wam przewspaniałego popołudnia i cudownego wieczoru, tyle magii wokół nas....korzystajmy z niej. Ahooooooooooooooooj!!!!!!!!!!

12 czerwca 2020 , Komentarze (33)

nowe pazurki zrobione ....ciemne wino a serdeczne ...srebrne :Dwróciłam od pani Ewci i wyłożyłam się na lądowisko dla chichohotamów...w asyście ..psic ...Szczeżuja była w szoku że wszystkie trzy leżały obok mnie ...zatem małż w szoku a ja w piachu ...bo oczywiście laski biegają przez moją kołdrę tam i z powrotem nanosząc piasek a potem pańcia oprócz złotej skórki ma skórkę gotową do peelingu. Upociłam się niesamowicie ...teraz chrupię orzeszki i popijam wodą z miętą. Jutro nie wiem czy mi się uda pozłocić bo chłopaki zwołały zebranie ...na grillu ;) ale ja nie będę główną atrakcją miejskiego rusztu. Wczoraj wypatrzyłam nową makijażystkę ...dziewczyna pokazuje bardzo prosto różne przydatne techniki no i ...sobie dzisiaj przetestowałam makijaż opadającej powieki ...wypindrowałam się i podreptałam a pani Ewcia mnie pyta co to za okazja....że tak wyglądam a ja na to ...wizyta u pani8)

\

jutro zatem spotkanie, w niedzielę jeśli będzie rano słonko do mykam do źródeł a od poniedziałku ganiam po Krakowie :D a tymczasem ....śmigamy po parku. 

Wspaniałego piątku i dalszego ciągu długiego weekendu .  Ahoj

11 czerwca 2020 , Komentarze (29)

wczoraj niemiłosiernie ....ale dobrze, potrzeba deszczu , a moje pranie powiesiłam do schnięcia, więc i tak było mokre i tak :D. Przed chwilą skończyłam nikować...jest moje 5 km, jest wielka mokra plama na koszulce i jest zadowolenie. Odsapnę, zrobię bułeczki a kiedy one będą rosły - rzucę się...na podłogę i pobędę kobietą upadłą8). Na tiramisu stawił się wczoraj kumpel, którego co i rusz drażniłam zdjęciami wypieczonymi i niezwykle pożyteczny siostrzeniec, na prośbę którego tiramisu powstało. No cóż młody orzekł " jak powiem że dobre, to zbyt mało, bo dobre, baaaaaaaardzo dooooooooooooobre" a rzekł tak po zeżarciu ( bo trudno to nazwać zjedzeniem) połowy ciasta ...i dobrze, resztę małż dokończył. A taka byłam wczoraj dobra, że nawet truskawki, które kupił. opłukałam, odszypułkowałam , rozłożyłam do salaterek i wstawiłam do lodówki ...i grzecznie się spytnął " która salaterka moja" nooo byłam w szoku. On się cywilizuje na starość ...nie wiem czy to nie wywoła szoku w jego organizmie. Dzień dzisiaj dziwny...bardzo ciepły ale przeważnie pochmurny, słońce wygląda z rzadka i na krótko, dlatego nie pojechałam do źródeł...słońca mi potrzeba dla " pięknych" zdjęć ze świetlnymi refleksami. Może w niedzielę ...a jak nie to po powrocie. Tymczasem tradycyjnie zapraszam do mojego parku. 

Miłego świętowania. Ahoj

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.