się muszę wam pochwalić jak wspominałam w tym roku będę piekła nowy mazurek potrójnie śliwkowy, na wierzchu są krojone śliwki w czekoladzie , kupiłam opakowanie ale po pierwsze primo jak to śliwka dość droga w po drugie primo nie ma ich tam tyle ile mam wyłożyć na mazureczka. Zgodnie z moją wcześniejszą delaracją wyprodukowałam własne śliwki i wiecie co...nigdy w życiu już nie kupię sklepowych. Będę sama je robiła. Kupiłam śliwki bez pestek , wędzone. Ponieważ dzisiaj obudził mnie o 5 10 boj kremlowskich czasow ( czytaj ameba jednokomórkowa rozwalała młotem pralkę, a dopiero wczoraj mu mówiłam że do 6 obowiązuje cisza nocna...nawet w domkach) to co było robić...najpierw zapakowałam pasztety do zamrażarki. Potem wpadłam na pomysł, że wyprodukuję śliwki, rozpuściłam gorzką czekoladę, potem nurzałam w niej śliwki i odkładałam na tacę wyłożoną papierem do pieczenia żeby zastygły . Śliweczki domowe Baci prezentują się tak
Nie było żadnego problemu z zastyganiem, nie przyklejają się do papieru, więc obie strony są elegancko pokryte czekoladą. Oczywiście w ramach doświadczeń skonsumowałam jeden najmniejszy produkt. Powiem wam ...pychota, wędzona, dymna śliweczka w gorzkiej czekoladzie. Chyba po świętach wyprodukuję większą ilość i osadzę w areszcie ...czyli ...zapuszkuję. W czasie stygnięcia śliweczek, stwierdziłam, że skoro wstałam tak wcześnie to mogę zrobić łazienkę...podczas upacania się nad nią, doznałam eeee...no zesłania to nie , ale nawiedzenia przez Długoręką, która wyglada jak śmierć na chorągwi , a widok ów zafundował jej fryzjer...który został przez nią relegowany. Dawid zyska nową klientkę. Niestety chłopiec ni nie ma wyobraźni kolorystycznej, dobrał jej paskudny odcień blondu, ni talentu w nożyczkach , cięcie...nieudane, a miało być ....awangardowo ...na Kożuchowską Kożuch ...owsko to siostra posiada....z mleka na głowie Wypiła kawę, pogadałyśmy chwilę, przy czym stwierdziłam że pasztetu to jej nie dam...chciałam dać wczoraj szwagierkowi, ale foremki były gorące a on był per pedes. A teraz to pasztet już się mrozi. Przy czym usłyszałam, że w jej zamrażarce to i tak by się nie zmieścił ...a w lodówce...teoretycznie może by dotrwał do świątecznego śniadania, ale to tylko teoretycznie. Teraz skończyłam łazienkę, płynę potem przedtem też. Chłepczę kolejny kubas wody. Zaraz zrobię II śniadanie, potem umebluję łazienkę i biorę się za siekanie owoców do keksu bo w poniedziałek piekę keks i spód do mazurka śliwkowego .No to ....miłej soboty kobietki