Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1055964
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 czerwca 2015 , Komentarze (23)

0,9 kg nie mam , uuuuuu babariba , ole . I to mi się podoba . Nie podoba mi się natomiast że nie opublikowano mojego wczorajszego wieczornego postu o chorobie umyślnej :D i za to z rana macie dwa :D Zaraz biorę się za konsumpcję grzaneczek z szynką, serkiem i ananaskiem a potem bryk, bryk do pani Ewuni (piechotą, szarą piechotą oczywiście) robić łapeczki . No to miłego powstawania z łożnic kobietki oraz niekobietki jeśli takowi czytają moje bazgroły :D 

Właśnie pan listonosz przyniósł mi szorty, które sobie kupiłam na allegro,  na podróż do Barcelony, no i jak tak dalej pójdzie to nie pojadę w nich :( kurtka założyłam je a tu ...luzik w pasie :D:D dobrze że mam szarfę ala pasek , narazie są idealne ale za dwa miesiące :D :D ....molto very good to kolejny optymistyczny akcent, do tej pory w M&S górą mogłam wejść nawet w 46, jak uciągliwa,  ale dołem ...w dodatku nieelastycznym , przez ten wał atlantycki i brak talii ( to od zawsze) to za cholerę nie mieściłam się w nic mniejszego niż 52 a tu proszę 50 tka i do tego luzik. To mi się podoba, nawet baaaaaaaaardzo podoba no to lecę bryk bryk do pani Ewuni, do zaś 

25 czerwca 2015 , Komentarze (15)

psychika ma chora, wygnała mnie na brykanie - 1231 kcal mam mniej na stanie. A jak wróciłyśmy po przebrykaniu ponad 8 km to siostrunia zjadła pomidorówkę, do której ugotowałam prześmieszny, przesmaczny i przekolorowy makaron arcobalene zakupiony podczas tygodnia włoskiego we Lidlu a potem pożarła kawał dzisiejszej nowości tj. serniczka z kokosowa bezą, pocmokała i pochwaliła że dobrutki, delikatniutki a i beza smakowita. A ja momencik odpocznę i lecę się zaraz wyprysznicować, wybalsamować bo jutro raniutko bryk bryk na kopytkach robić pedicure :D:D:D żebym i nanożne pazurki śliczne miała 

A tu zostawiam wam coś na słodkie sny :D 

24 czerwca 2015 , Komentarze (21)

jaka do mnie wpłynęła, a w zasadzie po tym jak zostałam poganinką ( czyli pogoniona ) za milczenie, posypując głowę popiołem ze świeżo wypalonych przez koleżankę fajek, skrobię . Niniejszym was informuję że jeszcze dzisiaj nic nie zmalowałam, nawet się nie napływałam, bo mi Paszczur zaanektował Ferdzia i dopiero wieczorem mi się zawali ...na podłogę ( Paszczur nie Ferdzio)  , razem z dobytkiem jaki przywlecze z akademika na czas wakacji, tak że dzisiaj moją cielesność będę przeganiała wieczorem po parku :D a tymczasem przyjmowałam gościa czyli koleżankę internetooporną, której musiałam założyć maila , Facebooka , jednym słowem wpuścić ją na szerokie, światowe wody . Teraz kobieta się nawróciła do siebie a ja wypiję drugie śniadanko i chyba wyprodukuję nowy sernik...bo mi twaróg zalega w lodówce, a młodszy Paszczur jest sernikolubem :D:D . 

Pozdrawiam wszystkie uzależnione czyli "młamanki" 

PS. po wczorajszych pieszczotach spałam jak niemowlę, od 22 do 6 bez wstawania, przebudzania itp. jak widać środek nasenny doskonały tylko piekielnie drogi, najpierw by trzeba sponsora poszukać :D 
  

23 czerwca 2015 , Komentarze (15)

w ten ohydny, zimny, ciemny i deszczowy poranek , podobno gdzieś jest lato...no właśnie ciekawe gdzie, ale nie powinno mnie to wogóle dziwić albowiem wg starożytnich metod zapisywania pogody wg mojej babki , w tym roku lato jest gdzieś...nie u nas. Muszę zaraz wyjść na pocztę , wysłać kieckę, bo pozbyłam się na allegro kolejnego niepasującego łaszka , a potem mam dzień pieszczot...jedziemy dzisiaj z Kudłatą do SPA...będą nas ścierać a potem masować ...po żywym mięsie :D:D tzn. mnie bo ją to po żywych gnatach , no dobra żeby bylo po prawdzie to mnie po smalcu :D a wieczorkiem idziemy na Jurrasic Park bo opuściłyśmy tani wtorek w ubiegłym tygodniu, lubię ginozaury nawet kiedyś mi się paleontologia kołatała po głowie...wcześniej archeologia, w szczególności egiptologia ale jak wiecie ...skończyłam źle :D:D:D choć starożytniości musiałam liznąć ...u wspaniałych profesorów Korobowicza i Kuryłowicza jeden od  historii prawa polskiego drugi od prawa rzymskiego eeeech to były wykłady ...a potem egzaminy :D:D dobra nie ma wspominek , sentymentów, trza adidasy na łapki wkładać i lecieć a propo łapek , kupiłam sobie wczoraj baaaaaardzo wygodne sandałki ( tak jak planowałam na Barcelonę) do tego są ..z tych hiciorowatych tego lata bo zdobione kryszałkami ( a tego się dowiedziałam z babskich gazet) cholernie trudno kupić coś co nie ma 10 cm obcasów albo 0 obcasów , mnie się udało . Moja krytyczka kulinarna pożarła wczoraj ostatnią muffinkę i orzekła " bardzo smaczna" a Kaśka ma wyrobiony smak, ciekawe co by mówiła jak by wcinała świeżutkie bo nie ma co kryć że muffinki są najsmaczniejsze chwilę po upieczeniu :D:D a Bartosz już ją drażnił ....żałuj, że posłałaś mnie samego do cioci, nie jadłaś muffinek , a są pyszne, no to się wczoraj przekonała na własnym języku nomen omen ...wężykowym :D Idę moje miłe , zażyje porannego ruchania w drodze na pocztę a wy ...statecznie zaczynajcie dzień ....aaa dzisiaj wianki puszczamy ;) a nawet się ...jak kto ma ochotę , wybaczone wam będzie :D:D:D do miłego 

22 czerwca 2015 , Komentarze (6)

zdecydowanie zostałyśmy pożywką dla tych obrzydliwych owadów , nie chciało mi się z rana popływać, to Kaśka przyjechała po południu i pojechałyśmy na patyki do lasu, ale to nie to co rano , duchota okrutna, komarzyce żrą jak szalone , teraz przez to moje nocne życie to trzeba będzie wymyslić inne pory łażenia ..i chyba miejsce zmienić z lasu na park no ale tym się będziemy martwiły w przyszły tygodniu, teraz lecę odpocząć troszkę, dzisiaj był umysłowy dzień, kolejna skarga na debilowatego i bezczelnego wójta poszła do SKO , idem zaraz zostanę pozbawiona spokoju Paszczur przybywa i to niestety na dłużej ...jak ja to zniosę...jak kura jajo na twardo :(

22 czerwca 2015 , Komentarze (31)

haaaaaaaa.....tym razem was zaskoczę zdjątkami z wielkiej gali baletowo jadalnej, część jadalna mniej ważna . Niezwykle istotna była część aktywizująca ruchowo , Agata zesłała dziś w nocy masę zdjęć uwieczniających nasze klasowe obchody 50 urodzin, obchodziło część mej licealnej klasy czyli super biologiczno chemiczna C oraz zwabiliśmy mniejszość klasy matematyczno fizycznej czyli A, cała reszta staruchów nie miała siły wleźć po schodach na I piętro więc może sobie teraz popatrzeć na obrazki i pozazdrościć. Oczywiście na większości fotoreportażu prima balerona czyli ja oraz mój  wspaniały baletek czyli Wojtuś L. Oj szalała....szalała.....i tym ruchliwym akcentem witam was w nowym tygodniu :D:D

Haaaa no muszę się pochwalić że wlazłam w portki, w których nie chodziłam od dwóch lat bo mi sadło nie pozwalało się zapiąć hura, hurra, huurrraaaaa!

21 czerwca 2015 , Komentarze (5)

w zasadzie to już jednodniowa, bo zamumifikowałam się wczorajszego popołudnia, mało mumifikacji to jeszcze się maskowałam ...a tak po prawdzie ..to się przygotowywałam do tej wiekopomnej przemiany ...bo się tylko balsamowałam...mózgu przez nos nie próbowałam wyciągać ..bo haczyki mam nie tego rozmiaru, w zasadzie nie mam żadnych. Kudłata wczoraj zadzwoniła czy idę z nimi na koncert Wyrostka ( nie robaczkowego) powiedziałam żeby mnie cmoknęła bo po pierwsze primo działalność rękodzielnicza mnie zmęczyła ( szczególnie ten cholerny sos karmelowy, dobrze że go tak dużo wyszło z tej porcji i może spoczywać w słoiku) a po drugie ponieważ zamierzam dzisiaj lśnić blaskiem nieodbitym ( czyli nie będę księżycem) to muszę się wymaskować, wybalsamować, wypilingować i tako też robiłam ...latałam z maślaną doopencją i resztą moich powłok cielesnych bo sobie masełko z kawą kolumbijską wtarłam po kąpieli a ćwarz i klatę pokryłam maską z masłem shea ( którą to notabene uwielbiam za zapach ) dzisiaj jestem gładziutka niczym dupka niemowlaka, ogarnęłam chałupkę i zaraz będę się pindrzyła, bo wyszłam z założenia że pikniejszej radomianki od mnie  o 13 na ulicach nie ma prawa być, a przy stole imprezowym to przyjęłam za pewnik że nie będzie. I tym oto skromnym i aptymistycznym akcentem kończę moje poranne skrobanie . Wieczorkiem wam napiszę jakie reakcje wywołały śliczne muffinki , to do zaś Wasza Koszałka Opałka ( nie Kobiałka) :D:D

20 czerwca 2015 , Komentarze (60)

w lesie o poranku , prawie 1500 kcal, leciałyśmy dzisiaj bez poganiania 8,5 km , chodzimy coraz szybciej, nie mamy już kilometra w 11 min, wszystko w tempie 10,20, 9 ,30 a nawet dzisiaj trafił nam się kilometr przedreptany w 8,40 min ...potem dałam siestrze śniadanko -tosty na ciemnym żytnim chlebku z pomidorkami i serem typu bałkańskiego , bardzo jej smakowały . Właśnie sobie pojechała a ja się zastanawiam czy iść topić smalec, bo tak jakoś dziwnie jest chwilka słoneczka, potem chmurska, a generalnie jest chłodno 15 stopni i wieje , chyba jednak upiekę muffinki i zawiozę jutro do teściowej oprócz sernika :d

no idę pobawić się w cukierniczkę miłej soboty 

Uuuuuuuuwaaaaaaaaagaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!! Zamykać oczy co wrażliwsi....pierwsza część kuśby....muffinki miodowe z kremem kawowym ....sos karmelowy jeszcze się produkuje :D

A tu obiecana panna Muffinka ...ubrana , gotowa do pożarcia ale dopiero jutro :D

19 czerwca 2015 , Komentarze (18)

jezdem dzisiaj, wróciłam z basenu, 945 kcal zostało w wodzie, dzisiaj miałam na torze płetwala błękitnego ...potężny mężczyzna, dobrze pływał, ale fala jaką wytwarzał ..zalała mnie raz , miałam przybrzeżny środek wykrztuśny, potem tak cyrklowałam żeby przy mijaniu mieć głowę pod wodą, ale to trudno wyczaić jak ja żabką a on ropuchem :D:D ale przeżyłam, teraz śniadanko i lecę robić pazury a potem jedziemy z Kudłatą po zakupy a później może spotkanie z DJ , już było kilka telefonów gdzie to , co to i kiedy to i za ile i w rozmowach telefonicznych ludzie( czytaj kobiety) są zachwyceni pomysłem i mówią jak tego potrzeba...oby ich słowa zamieniły się w czyny, czego wam i sobie życzę :D

oooo i już możecie obejrzeć jak z wianuszkiem w łapkach mrukałam o łaskę :D:D:D http://www.helios.pl/20,Radom/KinoKobiet/  trzeba przejrzeć galerię :D 

18 czerwca 2015 , Komentarze (11)

czyli wianek z Laury bo Filon spierniczył w stronę Jawora :D:D , wskutek tego do czego się wczoraj przyczynił postanowiłam go powiesić i zrobić z niego sushi, niech będzie pamiątką moich wyczynów , miejscem kaźni są dla niego drzwi wejściowe. swoją drogą dopiero teraz się dopatrzyłam że on ma przód i tyłek ...nie mam pojęcia jak ja go wczoraj nosiłam ...ale nosiłam z dumą :D 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.