Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1079752
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 marca 2017 , Komentarze (12)

short news ( krótkie gadanie). W pierwszych słowach ( czyli tych przed drugimi) chciałam wam podziękować za wczorajsze miłe słowa :D

Teraz w pierwszej kolejności poza kolejnością chciałam wam wrzucić dzisiejszy , wiośniany obiadek 

Jeśli macie ochotę na zabawę w kopiarkę ( nawet kserokopiarkę) to oczywiście zapraszam na mojego bloga ruda-z-garami, gdzie zaprezentowałam ów talerz ..rozebrany na części pierwsze . Tzn. nie rozwaliłam go o podłogę(smiech) ot każda potrawa osobno rozpisana. A ja się rozpasałam aż po kokardkę. Miłego popołudnia. Bye 

25 marca 2017 , Komentarze (78)

..mój, osobisty czyli ....WWN , co w swobodnym przekładzie znaczy Wielka Wiosenna Niedźwiedzica (smiech) Miłego wieczoru ja lecę drażnić towarzystwo ( mogę patykiem? Mogę? Mogę?) 

25 marca 2017 , Komentarze (21)

u mnie się zaczęło. O 9 świeciło piękne słonko i stwierdziłam, że z czystym , hehehehe, sumieniem, mogę skończyć mycie okna w pokoju Paszczurów, tak zrobiłam, no to jak ściany omiecione i okno umyte to doszłam do wniosku, że trzeba odgruzować tę jaskinię smoczyc bez mała bojowych, wywaliłam śmieci co niemiara, zabiję młodszego gada, cholera genetycznie chomik jak jej ojciec , jego ojciec i mój ojciec. Wywaliłam ogromną torbę starych torebek, tenisówek, papierów , metek i licho wie czego jeszcze. Najchętniej wywaliłabym wszystko ale jak ją powiadomiłam że w czasie sprzątania znalazłam litr " mleka wiejskiego" doskonałego na nalewki :D, to od razu się wydarła, żeby śmiecia nie wyrzucać bo tam są " potrzebne" notatki ...yhyhy...ciekawe, że nie zabrała ich ze sobą tylko zostawiła u mnie. Generalnie jeden pokój mam załatwiony świątecznie. Miałam jeszcze ochotę na moją sypialnię, ale stwierdziłam że wystarczy, przecież idę na imprezkę i muszę sobie zrobić przed nią spa....maseczki, peelingi i takie tam pierdalamenty dla urody i zdrowia ..głównie psychicznego. A tak z ciekawości, czy macie jakieś hobby zbieracze? I nie myślę tu o ciuchach czy butach, nawet nie o torebkach(smiech), bardziej o rzeczach, których nie używamy często a zbieramy je bo są ..piękne. Jakiś czas temu zaczęłam kupować ...porcelanę. Nie taką po kilka tysięcy za sztukę ...bo nie jestem znawczynią, ale taką, która mnie zachwyca a przy okazji, mogę w niej podać kawę...mam kilka filiżanek, kupionych jakiś czas temu ...aaa mam też dzbanki, jeden do kawy, drugi herbaciany i jak najbardziej, parzymy w nich odpowiednie napary szczególnie na świąteczny stół. Dawno nie kupowałam takich rzeczy, ostatnio trafiłam na takie maleństwo 

Rzeczy z porcelany z Limoges są wyjątkowo urokliwe to jest moje pierwsze cacuszko z tych fabryk. Wpadłam na pomysł, że mogłabym zrobić fajną ekspozycję tych ślicznotek ..jak zmienimy lokum. Pomyślę nad tym , niczym Scarlett, jutro, bo też jest dzień. Miłej i pogodnej soboty. 

23 marca 2017 , Komentarze (38)

czyli ..mieniam się :D. Wstałam raniuśko poleciałam chleby piec, zawiozłam siestrze dla niej i dla innych spragnionych chleba , ale zawiozłam przy pomocy małża. Dobrze że się już uodporniłam na niego bo inaczej bym zabiła....na śmierć. Pytał mnie we wtorek, czy w środę mi potrzebny samochód, bo chce odprowadzić do mechanika. O święta naiwności, myślałam że on Ferdka dalej chce reanimować, ale odpowiedziałam, że nie , nie potrzebny mi samochód bo tylko na basen a potem jest wolny, za to potrzebuję samochodu we czwartek. Dzisiaj rano wstaję piec chleb i słyszę " jedziesz na basen"? Nie , spokojnie odpowiadam, będę piekła chleb. Na co on radośnie odpowiada " to dobrze bo ja biorę samochód"ooooo zawrzało mi ...jak to bierzesz? przecież mówiłam że dzisiaj potrzebny mi samochód, bo mam chleby zawieźć i do kosmetyczki jechać. Wydarłam się należycie i spadło mi ciśnienie oraz poziom żółci. Wydałam bez mała edykt "k..ról..ewski" iż ...w takim razie zawieziesz mnie do Długorękiej na 10 potem sobie poradzę...komunikacją. A jakże był 9 40 . Pojechałam, zawiozłam papu i kurteczkę wodooporną na jej wyprawę do miasta gdzie prowadzą wyszystkie drogi, a potem poszłam, trzy godziny leżałam niczym skóra z diabła ale wróciłam z 

. Z powodu piękności większej niż zwykle, jutro zawieszam bąsen. Nie wolno mi rzęs firanek namaczać 48 godzin. Co do szaleństw, to zaczeło mi się wczoraj, poleciałam do paczkomatu odebrać spodnie, po drodze wpadłam do mini centrum i wyszłam z firanko zasłonami. Najpierw kupiłam do pokoju dziewczyn, żeby zobaczyć jak się będą prezentować. Wyglądają fajnie, więc kupię do saloonu, jak Bankomat go już pomaluje8) czyli, podobno, przed świętami zdąży i to nawet Wielkanocnymi. Z racji tego że trzeba było osłony obejrzeć na żywo, umyłam wczoraj dzieckom okno w pokoju, ale tylko od wewnątrz, bo od zewnątrz lało. Czyli zewnętrze zostało na lepsze czasy :D 

Generalnie podsumowując, padam na pysk, jestem zmęczona, chce mi się spać, jeść i pić. A na dworze paskudnie zimno. Zrobię sobie herbatkę imbirową z limonką i zamienię się w podkołdernika. Miłego popołudnia i wieczoru 

22 marca 2017 , Komentarze (21)

Cycóś? Coś strasznego się ze mną dzieje od poniedziałku ...nie mam siły, po prostu nie mam. Masakra.Fakt w poniedziałek się naganiałam, basen, zakupy, sąd. Ale wczoraj...jak wróciłam do domu od kata to siadłam do robienia stroika...podniosłam się z jękiem...koniec świata, nie miałam siły szurać odnóżami i tak miałam cały dzień, dzisiaj bolą mnie ramiona koszmarnie ...no wiem, że popływałam znowu dość solidnie ale do kurzej twarzy już dawno nie byłam taka obolała ..jakoś tegoroczna wiosna , a przynajmniej jej początek mi nie służy. Wczoraj udało mi się kupić wszystko na Wielkanocny wianuszek. Powiem wam że byłam ciut zirytowana, cholerka niby tyle sklepów jest a ja od jakiegoś czasu rozglądałam się za białym wiankiem, bo szary mam ale to na Bożonorodzeniowy stroik , wiosennie chciałam na biało. Nosz kurza morda ni ma...amba zeżarła , już w sieci znalazłam, przyzwoita cena no ale z przesyłką wyszłoby mi tyle ile tutaj za sporo większy. To samo z ładnymi sztucznymi kwiatami..ale jak wracam od kata to mam , w zasadzie po drodze, sklep pt. fajny sklep i faktycznie kobietki mają tam fajne rzeczy niekoniecznie bardzo tanie, choć i takie się trafiają. No i wczoraj poleciałam, tak serio serio to pognałam po foremki na chleb, bo mi siestra reklamę zrobiła, dzięki za to, i mam jutro upiec 4 chleby a foremek " chlebowych" miałam tylko dwie. Foremki kupiłam i okazało się że panie mają ...wianki, piękne sztuczne kwiaty, sizale, piórka, wstążki i różne pierdalamenty no i kupiłam co mi wyobraźnia podpowiedziała, kwiaty umowcowałam, bo to tło, teraz dołożę jajeczka ale jeszcze ich nie dostałam, bo te zamówiłam przez allegro, spore ilości w śmiesznych cenach, więc grzecznie czekam i będę dokładała je do tła. Maszerując et chałupa, kilka razy byłam pytana gdzie kupiłam wianek ( i za ile) z jedną z pytających pańs wymieniłam kilka zdań i okazało się, że moda na świąteczne wianki dekoracje staje się coraz powszechniejsza. To miłe. Bo jednak fajnie mieć coś ładnego, co nas cieszy i sprawia przyjemność oczom. A jeszcze jak się samemu coś wyprodukuje to " statysfakcja " gwarantowana. Ja jakoś nigdy nie miałam talentów plastycznych a teraz co i rusz ...coś sobie wymyślę. To wielki sprawdzian dla mojej cierpliwości, której jako choleryczka mam niewiele:D. Wczorajsze przecinanie drutów w bukietach kiwatów okupiłam wstrętnym pęcherzem, muszę małża uprosić o jakieś szczypce do cięcia drucików.  Wymyśliłam też stroik na stół świąteczny ...zaiste nietypowy, po części podejrzałam " naczynie" :D:D trzeba się będzie u Długorękiej w nie zaopatrzyć. Tak poza tym...deszcz, szaro, sennie, choć ciepło, przynajmniej tyle dobrego. No idę ogarniać chałupkę, bo dziewczyny były z pańciem rano w parku i mam w całym domu ślady " malutkich" łapek...trzeba do umyć :D . Miłego dzionka wszystkim . Idę się zmieniać w kurę domową ....ko ko ko ...swędzi mnie skóra, czyżbym obrastała w piórka?(smiech)

21 marca 2017 , Komentarze (17)

poczułam w sobie Teklę:Dzaczęłam tkać wianek wielkanocny ...to dopiero połowa , jeszcze jojeczka na które czekam no i może jakieś piórka, to się zobaczy ;)

21 marca 2017 , Komentarze (16)

wrzucacie ludeczkowie zdjęcia swoich posiłków, to i ja się pochwalę pyyysznym śniadankiem. Dzisiaj zrobiłam sobie tosty z chlebka z garnka , tak, tak wciąż go mam i przerabiam na tosty. Na takim gorącym toście położyłam sałatę, kawałki łososia wędzonego, pół awokado i jajko na twardo, do tego były dwa kawałki ananasa , pojadłam i teraz śmigam żeby to wyłazić czyli lecę do kata. Miłego dzionka 

20 marca 2017 , Komentarze (37)

i tak dzięki otoczeniu przez wodne drapieżniki dzisiaj w 47 minut przepłynęłam 548) długości :D hhhaaaaa i wcale nie padłam na ćwarz po wyjściu z wody, gdyby nie to że musiałam się dogłębnie wyprysznicować na basenie a potem jechać po zakupy, to bym jeszcze dwie długości mogła zrobić bo miałam jeszcze 2 minutki czasu. No ale...bez przesadyzmu. I tak jestem zadowolona ze swoich osiągów. Miałam po prawicy, niesamowitego staruszka, po lewicy - zawodniczkę, a już myślałam że dziewczę trenuje w innych godzinach albo w innych basenach:PPa na torze ze mną pływała młoda żabka ...daj jej boże, pływała żabką sportową, czyli ..rozwalenie kręgosłupa na starość. No ale popatrzeć było miło a i jej tempo podkręciło moje:D chociaż się umówiłyśmy jak tylko wpełzła  że każda płynie po " swojej " stronie toru, co przyznam przy dwóch żabkach nie jest najlepszym pomysłem. Potem tradycyjnie załatwiłam cotygodniowe zakupy, teraz mogę się napoić, upiększyć i podreptać do sądu. Co prawda pogoda d....y nie urywa, mży, ale jest dość ciepło, więc wezmę swoje amorki Rafaella w garść i marsz. Angielska pogoda służy cerze. Miłego początku tygodnia wszystkim . Ahoj przygodo...przygodo! Ahooooooooojjjjj

Ps. A propo mojego " tajemnego " energetyzowania się. Oto Maryśka Juana Pokątna . Skąd taka nazwa? Ano na jakąś imprezę przybyła moja mama, zobaczyła ową roślinkę wyrośniętą powyżej przeciętnych rozmiarów osiąganych w domach i powiedziała " Matko Boska, dziecko! Marihuanę hodujesz w salonie? " I tak oto mój papirus został maryśką juaną , czekam na przeprowadzkę, tam mam chałupę ponad 4 m wysoką miejscami , dopiero zielsko się rozbuja :D:D

19 marca 2017 , Komentarze (46)

więc, upiekłam drożdżówki z serem. Ale " od jaja" . Obudziłam się dzisiaj nieprzyzwoicie późno. 9 15 była na zegarze, co prawda, tradycyjnie skoro świt, Whiski wskoczyła na mnie i zrobiła mi poranne mycie oczu i uszu, ale kolokwialnie mówiąc, olałam jej pieszczoty i usnęłam z powrotem. Ani chyb odsypiałam codzienne pobudki o 5 rano:D. Swoją drogą śniły mi się obie moje córki...jedna, młodsza, cofnęła się w czasie aż do dzieciństwa i ...wpadła pod ciężarówkę, co akurat u niej jak najbardziej na porządku dziennym , na szczęście przetoczyła się między kołami , żeby nie było ciężarówka  jechała, i dzieć  tylko miał siniaka na czole, po wylezieniu spod pojazdu :(loser). Natomiast starsza śniła mi się jak najbardziej współcześnie, nasz spacer zaczął się na Narutowicza, ale potem trafiłyśmy jakimś cudem na Borki , a szłyśmy do domu, kto zna Radom ten wie...że droga nam się okropnie wydłużyła bo ...cofnęłyśmy się w terenie. Ale nie to było dziwne ...dziwne było to że maszerowałyśmy po głębokim śniegu, a ja nawet wdrapałam się na ogromną śniegową górkę, a cieszyłam się z tego....niczym Whisky z pomelo8). No jak już się rozstałam z marzeniami sennymi  to się wzięłam za rzeczywistość. Umyłam kuchnię, bo mi się wczoraj nie chciało, wrzuciłam sobie kilkadziesiąt nowych przepisów do mojej tajemnej , księgi kucharskiej, odgrzałam obiad. I już miałam przerobić resztki drożdży ( zostały mi z pieczenia chleba) na ...racuchy, ale pomyślałam, że przecież racuchy były dwa dni temu, to może dzisiaj coś innego. Wahałam się między bułeczkami z makiem , bo muszę zutylizować puszkę masy makowej, a drożdżówkami z serem, których jeszcze nigdy nie piekłam a kusiły mnie od jakiegoś czasu. Ponieważ w lodówce miałam twaróg, padło na drożdżówki z serem. Rach ciach i ....ciasto już wyrastało, potem uformowałam zgrabne kuleczki, rozpłaszczyłam je...zrobiłam w nich dziureczki i nadziałam twarożkiem w którym wylądowały siekane, suszone morele oraz skórka zdrapana ze świeżutkiej, wymytej i wyparzonej cytrynki. Właśnie wyciągnęłam bułeczki z piekarnika i stygną. Heheheheheh....Długoręka może się na nie nie załapać, no chyba że przeczyta donos i przyleci jutro z rańca.:D. I to by było na tyle moi drodzy. Jutro tradycyjnie basen skoro świt, potem tradycyjne zakupy a potem ..nietradycyjny udział w rozprawie, jako osoba zaufania publicznego. I tak pracowicie zacznę kolejny tydzień...a natenczas ( wcale nie Wojski) idę zalec. Do podwieczorku i bułeczek jeszcze ciut czasu zostało. Miłego popołudnia. (pa)

18 marca 2017 , Komentarze (26)

czytaj : kobieta która tyra.:D. Dzisiaj psice były łaskawe, obudziło mnie o 6 peelingowanie lica przez Whisky, jak już ta na mnie wlazła to i Tequilla przyszła na głaskanie. Mądre mam te psy. Tequilla ma cieczkę, zakazałam jej wchodzić na moje łóżko, żeby nie upaprała mi pościeli no i grzecznie śpi na ich kozie, a jak przyjdzie rano na głaskanie to stanie koło łoża i czeka na mą " pańską" dłoń. Jak już psice wybyły z panem na psią " herbatkę" o poranku to ja też wybyłam, na śniadanie zjadłam chleb z garnka..przepyszny był jako świeżutki, teraz jest bardzo smaczny ale jako tost..dałam na niego dwa plasterki szynki prosciuto, kawałek papryki, pomidorka i jak się podpiekło , posypałam mozarellą. Nastawiłam pranie, oporządziłam łazienkę ( już przedświątecznie, czyli odpajęczyniłam i umyłam płytki na ścianach, chwała niech będzie mopowi obrotowemu, dzięki któremu płytki zostały raz dwa umyte i to z poziomu podłogi, nie musiałam włazić na wysięgnik ;))  od razu się rozpędziłam umyłam podłogi u dziecków, w mojej spalni i na korytarzu i była...8 .  Potem wpadła dłużniczka oddała kasiorkę i pognała. Wtedy naszła mnie myśl iż posieję resztę ziółek, bo wczoraj znalazłam rozmaryn, który kupiłam w ubiegłym roku. Przy okazji mała wariacica obgryzła znowu kawałek zamiokulkasa, więc wsypałam ziemlę w doniczkę i wetknęłam gałązkę. Może puści. Po zabawie w ogrodniczkę  zabrałam się za ciasto Nie włączyłam robusia, stwierdziłam że koniczynami zagniotę. To pół biedy, potem trzeba to ciasto rozwałkować na blachach...wrrrrrrrrr nienawidzę , nienawidzę wałkowania wszelkich ciast poza drożdżowym , bo to się da łatwo paluchami rozciągnąć (smiech). No ale...po wspomaganiu się nieparlamentarnie słownym udało się.  Ciasto na blachach i nawet dwa jasne już upieczone , zaraz do piekarnika wjedzie część ciemna. No i jeszcze 15 min i będę w zasadzie obrobiona. Jeszcze tylko podłoga w kuchni, ale to jak przestanę działać przykuchennie, bo jeszcze indorka zgrillować do papusiania trzeba.  Z racji solidnego mopowania iiii zimna okropnego dzisiaj patyki zawiesiłam, ale jutro pójdę tylko chyba kożuszek odzieję, bo coś prawili w radio że ma być załamanie pogody. A o 6 tak obiecująco i pięknie świeciło słonko. Osz kurza stopa ale sobie palucha sparzyłam wyjmując blachę z ciastem niech to ....pi , pi, pi ....dobrze mi tak...rękawiczki prezentowe od zięcia wiszą przy kuchence a ja przez ściereczkę blachę wyjmowałam. Dobrze mi tak durnej(szloch). Idę moczyć palucha w zimnej wodzie. Miłej soboty wszystkim . Bye, bye

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.