Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1055237
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 sierpnia 2017 , Komentarze (44)

i nie zmienię daty imprezy imieninowej:<. O taka będę. W ogóle jestem w szoku....co to za zapraszanie ciotecznych babek na chrzciny do dziecka? Ja wiem...że tu chodzi o "kasę Misiu, kasę". Ale bardzo przepraszam, moi goście są powiadomieni o piciu i żarciu i sodomii i gomorii 9 września. Ja plany zakupowo , gotowaniowo i pieczeniowe naszykowałam na przyszły tydzień, ten tydzień mam zaplanowany na uciechy cielesne...pazury i takie tam. Nie będę niczego zmieniała, jak babcia chrzczonego dziecka nie chce przyjść do mnie ok rozumiem, ale ja nie będę zmieniała i już. Tym bardziej, że tak " poważną" uroczystość , w moim mniemaniu, ogłaszają dwa tygodnie przed zdarzeniem. A sio...decyzję pozostawiam w rękach małża ( już uszami wyobraźni słyszę, jak mówi " rób co chcesz" ) ja daty imprezy nie zmieniam. O i to by było tyle w tym temacie. 

Dzisiaj oczywiście tradycja ...poleciałam do mojego ulubionego sklepu, jest tydzień grecki ..nakupiłam halloumii do sałatki, kupiłam wędzonego tuńczyka, który mi baaaaaardzo smakuje i kupiłam dzisiaj ośmiornice w oleju sojowym ...zobaczymy, kto jej nie będzie chciał ...ruszyć:D. A i kupiłam łopatkę jagnięcą ...z kością,tzn. z kawałkiem ...ramienia :PPale ją wpakowałam do zamrażarki i zrobię ją dla dziecków...a nie dla wszystkich :), bo wzięłam taką niezbyt wielką , ciut ponad kilogram. W doniczce mam piękny rozmaryn to będzie mniamniuśnie ....muszę poszukać jakiś arabskich dodatków ...ooooo mam kiszone cytryny, bomba, nareszcie przetestuję ich smak. I coś tam coś tam ...bo jednak jagnięcina w arabskim smaku jest pyyyyycha. Potem pojechałam sobie do mamy, wypiłam kawę, oparłam się kuszeniom ciastem...dzielna byłam, ani nie chciałam ciasta z kremem i orzechami ani tego z galaretką i owocami, czysta , żywa , gorzka kawa. 

W sobotę grzeszyłam, albowiem świętowałam urodziny koleżanki ..no i urodziny były alkoholowo , ciasteczne :Dchociaż też pożarłam tylko jeden kawałek pysznego tiramisu i jeden niezbyt pysznego dziwnego sernika z musem morelowym...no ale kumpela nie ma gdzie piec, więc ciasta cukierniane, tiramisu pyszne a sernik ..patrz wyżej. 

No dobra idę grzać indyczka na obiad ...surówkę mam to mogę się oddać konsumpcji. Miłego popołudnia. Ahoooj 

25 sierpnia 2017 , Komentarze (15)

najlepiej sporą porcją śmiechu 

ew. kto się doczłapie ten się na pizzę z pikantym chorizo załapie :PP

25 sierpnia 2017 , Komentarze (47)

ograniczam gadanie do minimum. "Paczcie" , cieszcie się od rana i z nadchodzącego weekendu. Ja lecę w świat. Miłego piątku 

 i mój " najmłodszy" dzisiejszy maluszek, już po nawodnieniu , poszedł do kumpli , pysznić się na parapecie 

24 sierpnia 2017 , Komentarze (13)

po dyskusji o  feminizmie  w American Corner, po lemoniadzie arbuzowej w Markusie , powrót do domu deptakiem i takie ..widoczki: zachodzące słońce i obłoczki :D

24 sierpnia 2017 , Komentarze (38)

bo od tego jestem piękniejsza. 

To moje motto od dawna, hmmmmm okazuje się , że zrobiłam to zupełnie bezwiednie. Nie kremy, maseczki, operacje plastyczne tylko po prostu ....szczęśliwa. Oooo piernik, polecam to wszystkim. Obrobiłam się z porannymi zadaniami , włącznie z napisaniem pisemka o odszkodowanie ( oczywiście chłop się zaparł i " dziś nie zawiozę" , poczekam ...do poniedziałku, jak nie zawiezie to jest coś takiego jak Poczta Polska i listy polecone. Wracając do tematu, obrobiłam się , nabrudziłam sobie od nowa , przygotowaniami do pieczenia nowego rodzaju chleba, zgodnie z " dyrektywą" brzydszej siostry Kapciuszka, czyli chleba razowego orkiszowego, i chłepcząc kubas pokrzywy oddawałam się wyszukiwaniem " błyskoliwych" złotych myśli. Ooooo jakie to pouczające zajęcie, ileż mądrości dzisiaj na mnie spłynęło i sporo z owej wykorzystam :D

Dzisiejsze popołudnie poświęcę wysilaniu mojego mózgu w języku angielskim, bo jest czwartek więc kolejna kawa z Vanessą. Dzisiaj temat , jeszcze trudniejszy niż demokracja - feminizm. Mam nadzieję, że mózg mi nie spłonie, a jeśli tak to przynajmniej GPS ocaleje i wrócę do domu, po zajęciach. 

A teraz dedykuję jedną z nich części moich czytelników, bo jak poczytuje pamiętniczki to widzę...cieniutko u was z optymizmem, cieniuuuutko zatem moi mili : Zanim zdiagnozujesz u siebie depresję lub niską samoocenę upewnij się, czy przypadkiem nie jesteś po prostu otoczony przez chamów i prostaków.

ooooo i tym aptymistycznym zdaniem żegnam się z wami, idę czynić się piękną. Tym razem pójdę na łatwiznę i wklepię sobie krem w paszczę...oczywiście nie w podniebienie ale w jej powłokę zewnętrzną. Ahooooooj(pa)

23 sierpnia 2017 , Komentarze (26)

żeby co niektóre nie musiały buszować po necie, podaję przepis na bliny gryczane z kwaśną śmietaną, wędzonym łososiem i koperkiem. Właśnie zjadłyśmy :PP tak, zjadłyśmy: Whisky tylko się oblizywała tak wcinała blina ze śmietaną i łosośkiem, oszczędziłam jej koperku 

  • 25 g świeżych drożdży
  • 1 łyżeczka cukru
  • 2 szklanki ciepłego mleka
  • 100 g mąki pszennej
  • 250 g mąki gryczanej
  • 1 żółtko
  • 50 ml roztopionego masła
  • 1 łyżeczka soli
  • olej roślinny do smażenia

Z powyższych składników wychodzi 20 większych blinów.

  • Wymieszać drożdże z cukrem, 1/4 szklanki ciepłego mleka oraz 2 łyżkami mąki pszennej, przykryć ściereczką i odstawić na 15 minut do wyrośnięcia.
  • W większej misce wymieszać przesianą mąkę gryczaną z resztą mąki pszennej, resztą mleka, żółtkiem, roztopionym masłem oraz solą. Dodać podrośnięte drożdże, wymieszać, przykryć i odstawić do wyrośnięcia na około 45 minut, nie przejmujcie się tym że ciasto jest dość rzadkie.
  • Na rozgrzaną patelnię teflonową z olejem nakładać ciasto łyżką stołową ( ja na jednego blina wkładałam dwie łyżki ciasta) . Bliny smażyć z dwóch stron na złoty kolor.

Zaraz podawać, z dodatkami:  kwaśną śmietaną, kawałkami łososia wędzonego i posiekanym koperkiem.

Wczorajszy dzień zaczął się super, potem było gówniano ( dosłownie) i koniec super. Dzieć od stycznia pracuje w Monachium, dostała pracę w SIMENSIE hurrraaaaaaaa. przyszłoroczny październik spędzam na October Fest, muszę nauczyć się pić piwo;)

Miłego popołudnia , ahooooj

22 sierpnia 2017 , Komentarze (52)

ojjjjjj, ale mi Holka radochę zrobiła tą propozycją wspólnego brykania po barcelońskich ścieżynkach:Dwielką. Wszystko możemy dogadać, ja będę pilnowała promocji na loty, a hostel jak powiedziała Ania jeden z najlepszych i bardzo przyzwoity cenowo ( najmniejsza sala jest 8 osobowa) ale już wiem, że bez problemu można sobie zarezerwować łóżka na dole :D. Zresztą gdyby nas więcej chciało lecieć, to może wtedy faktycznie opłacałoby nam się apartament zarezerwować. Ważne że jakby co ...to z carrer Napols ja wiem gdzie i jak leźć 8)

Dobra koniec podniet, bo jeszcze palpitacji serducha dostanę. Po tych moich słabościach weekendowych to się jakaś delikutaśna cieleśnie zrobiłam i darłam się dzisiaj u kata jak mnie tarł. On tarł a mnie się pysk darł. Ale naprawdę mnie bolały ...żeberka. Wracając , intuicyjnie wlazłam do OBI i dobrze zrobiłam, bo storczyki, które kupowałam dwa tygodnie temu były dzisiaj w promocji po 15 zł i przylazłam z trzema nowymi cudnymi , o takimi :

ten wypuścił nowy pęd z bulwy i niedługo mi zakwitnie , jest ciemnoróżowy przechodzący w czerń :D 

ten to " tygrysek" oliwkowy z brązowymi plamkami no i odrobiną kremu i ostatni 

ciemnofioletowy z liliowymi brzeżkami , tu na zdjęciu wyszły jak białe, ale w oryginale mają kolor lekkiego bzu (zakochany) . Tak że dzień mam dzisiaj udany hurra, hurra, hurra lecę wreszcie szykować menu imieninowe bo się ociągam z tym, a tu trzeba będzie za moment zakupy robić i piec. Miłego dzionka wszystkim, u nas dzisiaj mocno chłodno i pada, zdążyłam w furtkę a tu ruszyła mała ulewa. (deszcz) 

 O Jezu, ludzie...ja tu z Holką tak mile telefonimy, skończyłam, wchodzę na siku do łazienki z tu

ręcznikiem musiałam wytrzeć kawałek od drzwi bo w ogóle bym nie weszła 

to jest sufit, Wodociągi czyściły zapchany kanał na ulicy , kur....tyna, nie daruję, nie wiedziałam śmiać się czy płakać jak to zobaczyłam. Porobiłam zdjęcia, nakręciłam film jak wygląda łazienka, zadzwoniłam do Wodociągów, mam napisać wniosek o odszkodowanie. A pewnie że tak zrobię, niech to szlag, lecę sprzątać bo mi w domu wali szambem. 

21 sierpnia 2017 , Komentarze (28)

z pańcią Whisky oglądała transmisję NASA z zaćmienia słońca :D

ciekawe po kim ta psinka taka ciekawa świata ???

21 sierpnia 2017 , Komentarze (40)

bez foto. 

Witojcie, witojcie. Od  czego by tu zacząć:?. Myślę, że od wczoraj. Wstałam 5 15 , upiekłam chlebki które wyrosły i w czasie pieczenia zapuściłam robusia do gniecenia drożdżowego. Zrobiłam podwójną porcję bo sobie umyśliłam ( o jakże błyskotliwie) że zrobię ciasto raz, podzielę je na pół, z połowy będzie placek ze śliwkami, a z połowy rogaliki z malinami. I tak zrobiłam ale, że mój zieciunio , tak jak ja jest cynamonolubem, to do ciasta wsypałam cukier cynamonowy ( można taki kupić w Aldim, obok wanilinowego, cytrynowego i pomarańczowego) , jak już wsypałam to pomyślałam osz kurczę, przecież z tego mają być i rogaliki, ale doszłam do wniosku, że drożdżowe z nutką cynamonu nie zakłóci smaku malin i jak się okazało miałam rację. Ale ...wracając. Ciasto wyrosło pięęęęęęęęęęeknie, połowę wywaliłam na blaszkę, rozłożyłam duuuuużo śliwek, jeszcze raz posypałam je cukrem cynamonowym a potem , kruszonką, do której dałam bardzo dużo cynamonu. Ciasto do piekarnika ja do rogalików i ...zonk, ciasto było tak bogate że kleiło się do rąk, choć wsypałam tam nieco więcej mąki niż jest w przepisie, nie można do drożdżowego dać zbyt dużo mąki bo będzie twarde. Niestety rogalików nie dałam rady zrobić , więc stwierdziłam że z bułeczkami dam radę i przerobiłam ciasto na bułeczki nadziane obficie malinami. Dzieć zadzwonił, żeby być na 1 ok. Pogoniłam małża, znaczy się, próbowałam, bo stary numer 11 15 a on się myć zaczyna. Ale ...easy Bacia....easy. Nie zdzieliłam go wałkiem, nota bene, jakbyście zauważyły mój wałek do ciasta, to dajcie znać...bo go szlag trafił:? albo inny złodziej. Wracając do małża, jak wylazł, to go uświadomiłam że trzeba podjechać po kwiaty dla dzieci no i usłyszałam tradycyjne " a po co" . Ooooooooo...trzymajta mnie ludzie, a po to powiedziałam, że to pierwsza rocznica, pytałam co chcą na prezent , nie chcieli nic, to niech chociaż kwiaty dostaną jako dowód pamięci. umilkł i pojechaliśmy do mojej sprawdzonej, ulubionej kwiaciarni. Jak " nadejszła" moja kolej i pani spytała z czego robimy bukiet, to poprosiłam o coś w klimacie ubiegłorocznej uroczystości, czyli różne kwiaty ale żeby w bukiecie była eustoma, którą córka miała we włosach, a pani od razu " ooooooo to pani jest mamą tej panny młodej, która brała ślub w Kazimierzu, oryginalny ślub" haaaa....no patrzcie państwo ...tego się nie spodziewałam, że zapadamy w pamięć teraz już "grupowo" :D. Przylazłam do Ferdusia i pognaliśmy do Warszawy , oczywiście tradycyjnie dziecko dzwoni o 13 i pyta " gdzie jesteście" ja mówię " właśnie wjeżdzamy do Warszawy "  a małż " jesteśmy pod pałacem Kultury" ( do pałacu 15 min) więc łże ...tak , jesteśmy niedaleko pałacu. Oczywiście ich ulica w weekendy jest zamknięta, bo tam są cykliczne imprezy , od Targowej kompletnie zamknięta ,dzieć mówi , wjedźcie od Brzeskiej yhy....tylko jak mało że barierka , to " dziura dla mieszkańców" zastawiona pachołkiem. Chłopina bał się na Brzeskiej postawić Ferdusia, żeby staruszka nie buchnęli razem z kołami więc zrobił koło, podjechaliśmy raz jeszcze, wyskoczył w ulewę i odstawił pachołka. Naprzeciwko kamienicy naszych dziecków, jest parking o strzeżony, gdzie Ferdynand dumnie stojał. Obładowani niczym cyganka tobołami : małż dzwigał pudło z bułeczkami , ja siatę z chlebami, plackami ze śliwkami i smalcem oraz torbę i bukiet, doleźliśmy  do dzieci. Rozdałam co miałam rozdać, uwolniłam koniczyny, złożyłam życzenia iiii.....zobaczyłam Dusię(cwaniak). Powiem wam, że jak nie jestem fanką kotów, pod żadną postacią, tak Duśka jest ...boska. Ogromna, sięga pod kolana....gruba , choć i futra ma masę, przy tym nie ma krótkiego futerka, jak większość znanych mi dachowców, ale ma długie futro, ma go masę, a pod brodą ma specyficzną grzywę niczym lew. Noooo naprawdę mi się spodobała, oczywiście ona nie podzieliła mojego zachwytu i olała mnie równo. Za to psiapsiółka Patki czyli mój trzeci " adaptowany" Znajduch Ania ...skomplementowała mnie ...Macocho pięknie wyglądasz. Skonsumowaliśmy obiadek, wypiliśmy toast Proseco, zabraliśmy się za desery , które przywiozłam i chciałam wykorzystać dziecia, żeby mi pomógł zarezerowować noclegi i loty do i z Barcelony no i ..............dzwonię do koleżanki po dane do biletu, a ta mnie zaczyna przepraszać i mówić żeby dla niej nie rezerowować nosz ku...i mać. Ale ...trzymam fason, wiązanek nie rzucam przy stole. Mówię ok. Ale ciśnienie mam 200. Aaaa a propo lotu ,małż przy stole i przy świadkach oficjalnie i głośno powiedział " I tak ja za to zapłacę" , na co honorowo odrzekłam...."ale tylko za przyjemności i zakupy, bo na bilet i na mieszkanie mam, zaoszczędziłam". Ale roztropnie się poprawiłam i powiedziałam " ale skoro chcesz zapłacić za wszystko , proszę bardzo, nie mam sumienia, sprawić ci przykrości" :D. Dzieci przy stole mało się nie zsikały z radości. Niemniej jak widzicie z moich planów wyszło wielkie ....bo wieczorem jak wróciłam do domu i zajrzałam na loty, to tanich biletów już nie ma, i w hostelu też nie ma miejsc . I dobrze. Dzisiaj spytałam małża czy poleci ze mną w kwietniu, powiedział , że " absolutnie nie" więc ...polecę sama , przed moimi urodzinami. Ale na razie nie ma lotów w ofercie Norwegian a może któraś z was by chciała polecieć w towarzystwie takiej wariatki jak ja :D. Bo tej koleżance już boże broń nie zaproponuję wspólnego wyjazdu. 

Dzisiaj rano oblekłam moją cudną kiecuszkę i pojechałam tradycyjnie do ulubionego sklepu i do mamy. Nabyłam w ramach promocji napój gazowany pt. Mirinda , który jest mi potrzebny na imieninowe party do sangrii cava no i bozia mnie pokarała, jak rozładowywałam przed domem samochód to ostatnią rzeczą jaką niosłam były owe dwie butelki napoju ( musiały być w folii, bo inaczej kod promocyjny nie wchodził) i ta małpa folia mi trzasnęła przed bramą... butelki walnęły o beton, pękły .mirinda siknęła  w górę,lała się po moich nogach, sukience, torebce, w pierwszej chwili pozbierałam i postawiłam na podwórku do " wysikania" napoju i do wyrzucenia butelek, ale mnie oświeciło że mam przecież puste flaszki po mineralnej, to mogę uratować napój, przelewając go i oddając małżowi, bo on namiętnie pija słodkie gazowane, i tak też zrobiłam8). Heee...jaka to oszczędna się robię w wieku pobalzakowskim. Mama i brzydsza siostra Kapciuszka skomplementowały kieckę, mama dodatkowo opaleniznę oraz utratę wału atlantyckiego. A siostra oświadczyła " będziesz mi piekła chleb" ...zamurowało mnie , nie " czy możesz mi piec chleb" albo " proszę piecz mi chleb" tylko " będziesz mi piekła chleb" :<. Nooooooo ta jej " nauczycielska kultura" zwala mnie z nóg...zresztą nie tylko mnie. Szybko dodała że będzie mi za niego płaciła , ok...tylko ma to być chleb orkiszowy, ok ...muszę poszukać jakiegoś przepisu na taki chlebek. 

I to by chyba był koniec zanudzania was relacjami dni poprzednich i obecnego. Ze zdrowiem wszystko ok, bardzo dziękuję za słowa troski i otuchy. Myślę, że mój organizm był przeciążony upałami, których jak wiecie nie znoszę. AAAAAAAAAAAAAa....jeszcze jedno. Podzielę się czymś z wami może komuś się to przyda. Moja mama jest cukrzykiem, do tego ma problemy krążeniowe, praktycznie się nie porusza ,  ma " spróchniałe" stawy biodrowe ;), a oprócz tego , leniwą małpę na grzbiecie, która szepcze jej do ucha " nie chodź". I w związku z tym potwornie od jakiegoś dłuższego czasu puchły jej stopy i nogi do połowy podudzi. Z miesiąc temu babcia wyrżęła na schodkach między salonem a kuchnią, szwagier ją pozbierał, ale jęczała na każdej mojej wizycie że boli ją biodro. Nie chciała jechać do lekarza, więc kupiłam jej maść arnikową( nie arcalen) tylko czystą maść arnikową, żeby tą nogę smarowała, bo sama sobie pięknie zredukowałam siniory po potłuczeniu na lodzie, kiedyś tam. No i dzisiaj mi mama mówi " patrz dziecko...opuchlizna mi zmalała, jak smaruję nogi tą twoją maścią" i faktycznie nie są to szczuplutkie nóżki z widocznymi kosteczkami, ale to 1/3 tego co miała dwa tygodnie temu. Tak że jeśli was gnębią obrzęki spróbujcie maści arnikowej, sama jutro sobie kupię i będę łapska smarowała, choć prawej nodze pewnie to niewiele pomoże, bo przy wywalaniu wyrostka i kawałka lelita, wycięto mi też węzły chłonne w pachwinie bo też mi się zapaliły 8). Ale ...widziałam skutek smarowania więc podpowiadam. I to by było na tyle, lecę ...dzisiaj jest u mnie dzień storczykowy, czyli poję moje śliczności. Miłego popołudnia. Ahoj, ahoooj, ahoooooooooooooooooooojjjjj. 

Aaaa wieczorem jest całkowite zaćmienie słońca w USA, można je oglądać na stronie NASA :D

20 sierpnia 2017 , Komentarze (40)

milutki, chłodniutki, taki kapu kap...cuuudowny:Doczywiście dla mnie. Wstałam 5 15 przyleciałam piec chleby,  dzisiaj aż trzy, dwa do Warszawy dla Paszczura i mojego trzeciego Znajducha Ani i jeden dla Długorękiej, która dziękuje za wszystkie pozdrowienia i przesyła całuski i buziaki:?, za keramzyt, na który teraz koczuje część moich storczyków . Chleby do piekarnika a ja zaczęłam robić drożdżowe, z połowy będzie ciasto ze śliwkami i kruszonką cynamonową , szczególnie dla zięciunia, który jest wielbicielem śliwek ,a z połowy zrobię rogaliki z malinami. :p 

Noc minęła dobrze, dziękuję za wszystkie życzenia powrotu do zdrowia, obstawiałam wirusa, ale zastanawiam się czy to nie było przemęczenie materiału. Naprawdę, gorąco i duchota to jest aura w której ja się fatalnie czuję. Dzisiaj już jest bosko, mogę pić, zaraz zjem śniadanie, tosty już się pieką. Ogarnę się, wypinduruję i hajda na obiad do dziecków, mają dzisiaj I rocznicę ślubu(kwiatek) no i mamusia oczywiście się " wprosiła" powiedziałam żeby tylko obiad zrobili , deser ja przywiozę. I to na razie tyle...bo co mogło się wydarzyć między 5 15 a 7 17 ( chleb się upiekł) . Miłej niedzieli mimo deszczyku, ale myślę że dla niektórych to powód do radości i odpoczynek od afrykańskich upałów.  Ahoooooooojjjj(pa)

Ania się chwaliła kiecką upolowaną  to i ja się pochwalę :D mózgu nie ma na zdjęciu bo jeszcze mokry ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.