Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1085272
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 lutego 2016 , Komentarze (15)

Wpadła ci dzisiaj rano Długoręka Siestra, hmmmm jak tupała po schodach to na myśl mi przyszedł pan śmieciarz, bo u nas dzisiaj dzień wywózki śmietków segregowanych, choć nieco mnie zdziwiło, po diabła ta dusza potępiona by lazła et chałupa jak worek juz był pode płotem .A tu siostrunia przybyła, na dźwięk jej anielskiego głosu nawet Paszczurek przypełzł do kuchni, śniadalim, kawowalim no i ......się zaczęły dyskusje a jakże, ponieważ jesteśmy piękne, zgrabne i do tego oczytane oraz  mądre( myślące), czyli najniebezpieczniejszy gatunek kobiety jaki istnieje , to wymieniałyśmy poglądy na to i owo ...w kwestiach politycznych, ekonomicznych, religijnych, zdrowotnych, towarzyskich i coś tam coś tam...jak widzicie kilkadziesiąt minut naszego porannego żywota przegalopowało miło i pożytecznie, przy czym i tak doszłyśmy do wniosku, że za cholerę nie jesteśmy  w stanie zrozumieć toku myślenia i postępowania części społeczeństwa albowiem część ta nie używa czegoś takiego jak argumentacja ( vide logika) tylko po prostu robią tak " bo tak" . Ogólnie dzień rozpoczęty mile a dalej będzie tylko milej ...w ramach niedyskryminowania obywatela ( prawo konstytucyjne) robię domowe hamburgery dla Paszczura młodszego , a na obiad będzie dzisiaj hiszpańska rozpusta, albowiem dowiedziałam się wczoraj że do naszych winowajców jedzie barcelońska dostawa smakołyków mniam ...nawet brzytwy mają w ofercie, choć pan mnie zasmucił i powiedział , że ów małż to w piątek bywa ...no ale coś tam z karty wybierzemy ...może kalmarki w tempurze a jak nie to krewety :D albo pyszne małże w winie , udało mi się wyciągnąć na to żarełko Kudłatą z jej Paszczurzycą....oj będzie się działo, będzie wesoło :D i rabatowo ...bo znowu się upomnę a kartę stałej i natrętno - upierdliwej klientki ale do tego jakiej miłej :D:D:D no to pa babeczki 

Żmije, żmije na memłonie wyhodowałam, konstytucyjne odjazdy w stronę niedyskryminacji " taaaaaaaaaa.......jednej to hamburgery, placki z kalafiorem a drugiej??? " nooooo no i ma druga .....domowe hamburgerki ...tylko ja własnołapnie to wszystko wyprodukowałam i to jest ....konstytucyjny wyzysk matki :D:D

16 lutego 2016 , Komentarze (22)

no w zasadzie...czuję się okropnie, koszmarnie, bezsilnie, beznadziejnie ( wybrane podkreślić) W sobotę po południu przyjechał Paszczur...w zasadzie po nic, pojechała z tatą TJ obejrzeć sprzęt do kuchni i pralki ( żeby jej doradził co kupować) generalnie stwierdziła, że dorosłość jej się nie podoba, nie tak ją sobie wyobrażała, a teraz wykańczanie mieszkania, ślub to sprawia że oni są wykończeni. Akurat zjechała kiedy ja zakończyłam proces produkcji domowych hamburgerów , tj. dzieć w dom i bułeczki i kotleciki w dom ( z piekarnika) grzecznie spytałam ile hamburgerów jej przygotować , spytała czy są placki z kalafiorem, a jakże odrzekłam, zamówiłaś i są , tylko trzeba usmażyć. Odpowiedziała że jeden hamburger ją zadowoli ( yhyhyhy, no ale jak jeden to jeden)  ...no to do gorącej bułeczki powędrowała sałata, wołowy kotlecik ( smażony bez tłuszczu) , mozarella, pomidorek, cebula, ogórek kiszony, ciut majonezu i ketchupu. Pod brodę Paszczura trafiła ściereczka kuchenna, żeby jej kropla majonezu albo ketchupu albo ziarenko pomidorka nie poplamiło. Zatopiła zębiszcza w żarełku i słyszę " mamo to ty piekłaś bułki do hamburgerów?" , wychrypiałam...oczywiście , przecież ci mówiłam że to domowe hamburgery, usłyszałam , że to najlepsze na świecie bułki, co nie ukrywam, połaskotało mnie niczym strusie pióro, bo moje dziecki pożarły w swym żywocie nie jednego burgera. Mlaskając orzekła, że ona jednak poprosi drugiego ...powiedziam że jej urwę czerep , bo ja ledwie funkcjonuję a ona mnie gania, miast od razu podjąć decyzję. Pożarła, poprawiła plackami z kalafiorem, które upiekłam bo się przymiliła i powiedziała " nikt nie usmaży ich tak dobrze jak ty" a potem potoczyła się rozmowa o wykańczaniu, stolarzach, pracy, zmęczeniu i zobaczyłam kieckę slubną, która się szyje ...w Warszawie jednak, bo salon obok jej pracy więc zaoszczędzi czas na dojazdach a i cena przyzwoita jak na stolicę. Pożarła , popiła i wróciła do siebie, zapowiadając że przyjadą w marcu, przed świętami  we dwoje ...leraksować się nieco, no to trzeba jakieś menu opracować na tę bytniość. 

W niedzielę myślałam że zejdę...skończyłam z lekiem, który mnie rozczarował, bo żaden różowy słoń nie wylazł do mnie z szafy, co tam wylazł, nawet drzwi od niej nie uchylił i nie pomachał mi trąbą, uszkiem, łapką ani w ogóle niczym co tam słonie mają. Jak tylko skończył się lek...zaczął się apiać suchy kaszel, matko , czego ja nie stosowałam - obżerałam się kandyzowanym imbirem, potem siekałam świeży imbir , dodawałam miód, zalewałam to wodą i piłam, potem już parzyłam  suszone kawałki imbiru i piłam i jadłam i nic. Z duszą na ramieniu poszłam na Maleńczuka , Kudłata się wydarła, że tak kaszlę a przylazłam rozgogolona ( bo kiecka praktycznie nie miała rękawów) więc odrzekłam : poczekaj poczekaj, znam tę salę, jak tylko wejdą ludzie, to się zrobi gorąco , mnie się zrobi gorąco a jak ja się rozpalam to i kaszel szaleje i tak było, myślałam że spłonę z gorąca - sala pełna ludzi, klimatyzacji tam chyba nie ma , Spitsbergenu też, no jak zaczęłam rzęzić ...szlag , kasłałam co minutę, na moje szczęście, nagłośnienie było doskonałe i znacznie lepiej było słychać artystę niż mnie. Pod koniec koncertu nieco się schłodziło i ja ucichłam. 

Wczoraj rano wywlekłam ciele po tradycyjne zakupy, tym bardziej że na wieczór ( a nawet na cały tydzień) zapowiedział się Paszczur Młodszy, pakuje do kosza jogurty a tu telefon od jednej z moich ulubienic ...kobieto ratuj. Pan mecenas olał sprawę, a tu dzisiaj ostatni dzień wysłania odwołania od decyzji Prezesa PFRON, no jak tu nie pomóc jak człek ratunku potrzebuje, decyzja przyszła na maila a ja kilka godzin spędziłam na porównywaniu ( przede wszystkim) stanu prawnego z 2012 i z chwili obecnej. Odwołanie gotowe, wysłane , kobieta uszczęśliwiona. Dzień minął jako tako , z rzadszym rzęrzeniem i ciut mokrzejszym , bo w niedziele w nocy zaapliowałam sobie sposób babci Marysi czyli gorące mleko z miodem i masłem , które mi trochę zmieniło stan szczekania. Ale dzisiaj w nocy to miałam jazdy...jak mi się zaczęło 1 15 ( sucz oczywiscie na siku zażyczyła sobie wypuszczenie) to mi się chyba skończyło koło 4 i znowu cholerny, suchy kaszel ...no niech to szlag. Mam dzisiaj jechać z mamą na badanie słuchu....aż strach wleźć do przychodni, zeby jakiego gorszego syfu nie przywlec...no ale jak mus to mus, na szczęście od 4 hałas z mego wnętrza prawie nie dochodzi.  Co prawda nie jestem aż tak niepoprawną optymistką, by uwierzyć że to koniec, ale cieszy mnie ...zmniejszenie częstotliwości i intensywności, straszne są noce, ale to znowu sobie zaaplikuję starożytne lekarstwo, choć kusi mnie żeby walnąć lufę...spirytus z miodem i poczekać na efekt. Kto wie, kto wie co się wyklaruje w moim rudym łbie do wieczora. A teraz życzę wszystkim miłego przedpołudnia. Aura za oknem iście barowa tylko butla wina i dobry film albo dobra książka w garść i pod kocyk na kanapę :D czego wam życzę bo ja niestety za moment muszę się wywlec. 

13 lutego 2016 , Komentarze (14)

czyli tego co zajmuje się tynkami, głównie w nie wali. A tak poważnie...dla wszystkich kochających i kochanych i niech wam się spełni to co poniżej . Wspaniałego świętowania 

I piął się po jej łydkach

Oplatał je pochłaniał

 

Bezgranicznie zdziwiona

Zatrzymała się pośród traw

 

Wyciągał swe łodygi

I prężył liście

 

Sunął miękko wzwyż

Ku pulsującej tętnicy

 

Zadrżała w niemym oporze

Ulegając zieloności

 

I księżyc sam już nie wiedział

Czy kobieta zanurzyła się w zielu

Czy ziele zmężniało w kobiecie

13 lutego 2016 , Komentarze (37)

i dobrze mi tak. Mam nauczkę na długo. Nie powstrzymałam wczoraj paszczy na wodzy, w zasadzie to ...rozumu. Jak wspomniałam kończę trzeci tydzień diety. I tak bogiem a prawdą w ciągu tych tygodni zauważyłam, że nie zjadam wyliczonych 2300 i praktycznie codziennie mam braki w tłuszczach i węglowodanach ..i to czasem takie , że nawet minimum nie osiagam ( dotyczy to szczególnie tłuszczy) więc wczoraj wieczorem stwierdziłam że skoro mi jeszcze zostało prawie 500 kalorii w zapasie to ja pożrę bułkę...którą przywiózl Trex, no tak bułkę, ale nie samą tylko z masełkiem a do tego ulżę temu ostatniemu samotnemu, na szczęście, nie białemu , kabanosikowi. I pożarłam...delektując się...iiiii....kurnia po 2 czułam się niczym pisklę kormorana. Ulewało mi się, odbijało mi się , totalny dyskomfort żołądkowy, już myślałam że będę pakowała walizę na wyjazd do Rygi przez Ząbkowice , na szczęście skończyło się tylko absmackiem. I dobrze mi tak ...głupiej, starej, łakomej babie, Wielki Inkwizytor mnie pokarał, następnym razem smętnego kabanosa dostanie sucz, a w ogóle następnego razu to długo, długo nie będzie. A dzisiaj rano małż pojechał na targ...aż mnie odrzuciło jak przyszłam robić śniadanie i zobaczyłam ...wiejską kiełbasę. Grzecznie i pospiesznie odwiesiłam ją na reling przeznaczony do wysuszania kiełbas. Hrabinia jeszcze nie zjechała, ot dzisiejsza młodzież bez wyobraźni, nie wiem ile salonów ona chce zwiedzić...jak jeszcze jej nie ma ..a przecież dzisiaj sobota, wszystko do 14 . A tak naprawdę to mam to w moim ślicznym odwłoku. Jej ślub, jej kiecka, ja się nie będę przejmowała i tak idę jako widownia i ew. radczyni . No to miłej soboty ladys ( and gentelmans, jakby się jakiś zabłąkał) 

12 lutego 2016 , Komentarze (47)

wiem, wiem od więc się nie rozpoczyna, rozpoczęłam zatem od a. Noc przespałam w miarę dobrze pod względem zdychania. Są plusy dodatnie leku i plusy ujemne. Do dodatnich mogę zaliczyć mniejszą częstotliwość kasłania do ujemnych ( i te niestety przeważają) wstrętny ból gardła, utratę mowy , bo głos mi się załamuje i chwilami zanika i jeżozwierza....taaaaakkkk, mam właśnie w gardle wielkie zwierze z jeszcze większymi kolcami nie mówiąc o tym że to jakiś sierściuchowaty jeżozwierz, bo do tego mam wrażenie iż osadził się tam wielki kłąb kudłów, których nie mogę relegować z mej gardzieli. Jak nie kijem to pałą matka natura mnie łaskocze od początku tego roku. Nie wiem jakaś ślepa i głucha jest ( jedynie 4 miliardy lat mogą ją usprawiedliwić) MAM BYĆ ZDROWA i już a nie co trochę jakieś niespodzianki. Wczoraj litowali się nad moim stanem fizycznym, przy okazji dowiedziałyśmy się że jest w Radomiu przypadek świńskiej grypy, na co oświadczyłam że w tym mieście jest tyle świń, że jeden przypadek to żadna atrakcja. Biorę się za obejście, miałam poleźć na pocztę, bo znowu udało mi się sprzedać ciuszka na allegro, ale już naszykowałam paczkę i obarczę nią małża. Ja zostanę w domu, przecież muszę jutro iść z dzieckiem kiecki oglądać, to i głos mi będzie potrzebny do zadawania pytań i wyrażania opinii. Biorę się za chleb, bo małż w ogóle nie kupował w tym tygodniu pieczywa i pożywia się na grahamku, a tego zostało już niewiele. Więc obiad Paszczura obiadem ale chlebek trzeba zrobić. Miłego piątku, cudne słonko za oknem no ale ..pozbycie się rzęrzenia droższe mi słonka. 

11 lutego 2016 , Komentarze (14)

pojechałyśmy rozliczyć ostatki ...pan szef hotelu ...spytał czy wracamy po świętach, więc w żartach Kudłata powiedziała że nam się nie opłaca...mina mu trochę zrzedła a ta dalej....no myślałyśmy że z pana strony będzie jakaś zachęta jakiś bonusik i pan zaczął uszami przeplatać....że no w restauracji to jak widać nie bardzo idzie, a my stworzyłyśmy specyficzna atmosferę tego miejsca i że może dojdziemy do porozumienia w okolicy świąt i wrócimy do imprez od kwietnia . Na razie twardo powiedziałyśmy ze w poście nas nie zobaczy . Ale gdyby nam powiedział że nie będzie od nas brał kasy za salę...to może będziemy mu dalej danse robiły , kto wie :D Na razie ćpam....kupiłam tabletki z kodeiną...która jest opiatem więc legalnie ćpam...czekam aż mi różowe słonie zaczną wyłazić z szafy , jak na razie moje różowe płucka zaczną mi wychodzić nosem...bo kaszel jeszcze nie przyjał do wiadomości że ma iść won....albo i dalej. Idę na podwieczorek - pomarańczkę z rodzynkami :D a potem...lek i woda z sokiem z czarnego bzu. Miłego wieczoru laseczki 

11 lutego 2016 , Komentarze (78)

takie odchudzanie. 2, 5 tygodnia trzymam się rozpiski a jesli czasem cos zmienie, niezmiernie rzadko, to nie przekraczam kaloryczności wyliczonej przez Vitalię i co ? I pstro, jestem kompletnie zdemotywowana. gdyby nie upór i świadomość to bym się rzuciła na żarcie jak dzika świnia na żołędzie. Od ubiegłego tygodnia podobno utyłam 1, 3 kg piszę podobno, bo dzisiaj jak wlazłam na wagę to miałam wyniki od 114, 5 kg do 120, 4 - właziłam chyba 10 razy i za każdym wlezieniem pojawiały się inne cyferki. Najchętniej to bym tę małpę złapała i roztrzaskała o ścianę, zanim bym okruchy wywaliła za okno. Wyć mi się chce ze złości ...ale grzecznie przyszłam do kuchni i zjadlam sniadanie : twarożek z jabłkiem i grahamem i nawet sobie kromki chleba odchudziłam czyli zjadłam poniżej normy. Zaraz lecę do Lidla po kalafiora do placków dla dziecka i po pościel. A później lecę robić pazury nanożne i naręczne i mam nadzieję poleciec ....per pedes, choć w nocy spadła masa śniegu a teraz pada deszcz no co za pogoda ...wrrrrrrrrrrrrrr. Miłego dzionka 

9 lutego 2016 , Komentarze (18)

Dostałam anioła

Na własność

 

Wysłałam mu skrzynkę po winie

Płatkami wstydliwych piwonii

 

Stawiałam na jasnym stole

Chleb z masłem i kubki herbaty

 

Tuliłam kiedy płakał z tęsknoty za niebem

Albo ze strachu przed letnią burzą

 

Opowiadałam mu bajki

Przed dobrym spokojnym snem

 

Dostałam anioła

I zostałam jego stróżem

 

8 lutego 2016 , Komentarze (52)

jaki znalazł się dzisiaj w moim zakupowym koszyku to ? ( oczywiście to zagadka dla was :?) to.....nie, nie jogurt, nie chudy twaróg, nie mięso z piersi kurczaka oraz indyka, nie ryba ....to ......wino, winoo, wiiiinooooooo(loser) trafiłam dzisiaj na resztki boskiego Ca'de monoci Sqinzano  rocznik 2009 ( italiańskie wino, długo byłam do win z tego kraju uprzedzona,  cena śmieszna bo 14, 90)  , przetestowałyśmy je...wytrawne czerwone o bardzo łagodnym smaku choć zaliczane do cięzkich win, jest przeeeeeeeepyszne  ...no i wpakowałam dzisiaj dwie flachy choć miałam ochotę na 3 albo 4 ale wypatrzyłam jeszcze z tej samej winnicy jakąś nowość za 19 ,90 i również za takie pieniądze dołożyłam butlę hiszpańskiego wińska, przyjedzie dzieć marki pierworodna to będziemy się alkoholizować, zeby w sobote polecieć oglądać ślubne kiecki , będąc ...w dobrym nastroju i ze "świeżym, niezmąconym okiem" . Po zakupach , dzisiaj skromnych , nie licząc szkła, pojechałam do maci, wreszcie zawieźć jej maść do ręki, poplotkowałyśmy i nawróciłam się , nie na dobrą drogę, tylko do chałupy, zaraz będe produkowała obiad. Eeee a propo jedzenia, to się chyba przeszalałam w sobotę: dzisiaj na śniadanko miałam w jadłospisie 4 kromeczki grahama 100 g bialego chudego twarożku i pomidorka....no i połowa śniadanka została dla psicy ...sorry gregory ale po prostu mnie odrzuciło ...tzn. nie miałam gdzie włożyć całości, po dwóch kanapkach miałam już po same migdałki papu. Teraz mam sobie wyprodukować zapiekanką z ryżu i kurczaka...tę jakby co to zje bankomat :D No zerknę co tam trzeba zrobić bo pewnie ryż ugotować....chociaż nęci mnie żeby ryż zamienić na kaszę gryczaną ...nie jestem fanką ryżu ...chyba że szykuję chińszczyznę wtedy zjem ale jak nie chińsko...to mam opory przed tymi ziarenkami ...dziwadło(klaun) ze mnie ...no nie? 

7 lutego 2016 , Komentarze (46)

ale się działo. I ....tymi ostatkami pożegnałyśmy się z biznesem. To już jest koniec. Trochę żal, ludzie wczoraj szaleli, przychodzili, dziękowali, deklarowali powroty . Słowa " impreza mistrzostwo świata", " jesteśmy pierwszy raz ale będziemy wracać bo jest cudownie" , " wspaniała atmosfera" no ...żal ale  interesy mają swoje prawa. Gdyby każda impreza miała taką frekwencję jak wczorajsza...to tak, to by się kręciło dalej.  Małż wprawił wszyskich w zdumienie bo jak pognał na parkiet to trudno go było nawrócić do stolika . Swoja drogą DJ np. zagrał wczoraj ...country , o mój boże co się działo, dans jak w największej stodole w Kentucky ....łokietek pod łokietek druga rączka w górę iiiii....wir iii siup wymiana partnerów, dochodziło do boskich sytuacji nagle na środku sali zostawała " samotna owieczka", która na szczęście doskonale sobie radziła , albo ...parowało się dwóch panów...no po prostu jazda bez trzymanki :D:D. Była też Hiszpania , bez byków i kastanietów, ale za to z mną :D jak zagrał Desperado ....to oczywiści pobrykałam na parkiet  , łapki w górę...kiecka poszła w górę odsłaniając ...booooskie uda i dalejże....wystukałam niczym wytrawna tancerka flamenco rytm obcasami , dłonie miast kastanietów poszły w ruch więc było tupanie i klaskanie . Było dźwiękowo i obrazowo a na koniec oklaskowo. O le!(pot) mi się lał którędy chciał ale to nic ...za to w nocy ..o luuuuudzie dzisiaj powinnam mieć w chałupie zajęcia z anatomii to bym studentom pokazała bardzo dokładnie gdzie nogi wchodzą w doopę....czyli gdzie główka kości udowej wchodzi do panewki stawu biodrowego :D. Przed chwilą obejrzałam stopy na paluchach zasłużone pęcherze i dobrze. Całe szczęście że nic sobie nie skręciłam, nie ukręciłam , wszystko było z niesubordynowaną nogą ok. I takimi oto szaleństwami moje miłe zakończyłam tegoroczny carnival....prawie jak w Ryło de Janejro . Miłej niedzieli 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.