lale i lalkosie. Oj działo się wczoraj działo. Zatem, jak mawiały starożytnie Greki - od jaja, czyli od 6 rano ....obudziłam się, bo byłam umówiona z koleżanką, że pojedziemy do lasu. Bez niej też bym pojechała bo dawno nie byłam w tym rezerwacie , ba w lesie i już mi się ckniło. Zatem pośniadałam, zalekowałam się i pojechałam. Niedawno rezerwat dostał unijne pieniądze na odnowę ścieżek edukacyjnych , polepszenie dojazdu i takie tam....tylko cholera przy okazji " kartki" zmienili i trochę się irytowałam, że przegapiłam zjazd z głównej drogi ....ale wsio było ok. Byłyśmy przed 9 , o luuuudzie jakiż to był cudowny czas, cisza, świergolące ptaszęta, krople rosy spadające z drzew, oczywiście ja ( jak to mam w zwyczaju ostatnio) wlokłam się i cpykałam zdjęcia , wczoraj zrobiłam ich prawie 650 . Koleżanka 3/4 tego co ja widziałam, nie widziała, dopiero na zdjęciach . Ale to on zauważyła dwie piękne sarny, niestety, poinformowała mnie o tym paszczowo i zanim odpaliłam aparat...sarny zwiały. Myślę, że chcąc uwiecznić sarny trzeba by być w lesie dwie godziny wcześniej. Powiem wam, że koło 10 zaczęła zjeżdżać dzicz...jak słowo daje dzicz ludzka...wrzeszcząca, wprowadzająca psy ( czego nie wolno robić) jeżdżaca rowerami ( tego też nie wolno bo to rezerwat) , nie wspomnę o smrodzie podpałki bo przy parkingu, zaraz za wejściem do rezerwatu są zrobione wiaty z ławkami i stołami i miejscami na ogniska albo grille. Niemniej przerażający był hałas....jak te biedne zwierzaki mają to znieść to nie wiem. Cieszyłyśmy się niesamowicie , że pojechałyśmy rano ...przed ludźmi. Niepracowanie ma jeszcze tę zaletę, że możemy pojechać w tygodniu, wtedy też ludzi nie ma. Ale patrząc na cudny październik w tym tygodniu zaplanowałam wyjazd do KAzimierza, kocham to miasteczko, ładuję sobie w nim akumulatorki a też nie byłam dawno. W ogóle przyznam się wam, że w samochodzie nie byłam prawie rok ( tzn. w Ferdku, za kierownicą) bo biedak ( ma 20 lat) niedomagał, a ja powiedziałam małżowi, że niesprawnym samochodem nie będę jeździła i koniec,nie jestem " super doświadczoną kierownicą" , nie będę dolewała żadnego płynu do przekładni ani robiła innych pierduł. Zresztą ja słyszę ..że samochodzik gra nie tak i wtedy melduję ( małż z wykształcenia jest mechanikiem samochodowym, nie dyrektorem) że coś jest nie halo. Więc przyznam, że pietra po roku posuchy miałam. Ale i ja i Ferdzio spisaliśmy się wzorowo. Po powrocie z lasu ( siedziałyśmy prawie do 12 30) siadłam do laptopa i przerzuciłam zdjęcia ...oczywiście część od razu puściłam na różne portale, wybrałam też fotki dla was ( ale najpierw dokończę park) i poleciałam do kina . Wczoraj w sztuce na ekranie był film o Tintoretto ...oj podobają mi się jego dzieła...podobają. Chciałam sobie o nim poczytać i co? I nie znalazłam żadnej biografii po polskiemu . Są po angielsku, po włosku a po polsku niet. Szkoda , bo to ciekawy artysta . Przy okazji uprzejmie was informuję że w listopadzie wchodzi film Van Gogh u bram wieczności z Wilemem Defoe w roli głównej. A jak któraś zainteresowana malarstwem Malczewskiego to zapraszam w naszym muzeum jest wspaniała wystawa jego obrazów https://radom.wyborcza.pl/radom/7,35216,25276742,s.... Też się na nią wybieram w listopadzie bo teraz nie mam kiedy.
Zapewniam noclegi i żarło jakby ktoś miał ochotę zawitać.
A teraz połaźmy po parku.
Miłego dzionka, lecę po zakupy w Lidlu tydzień serów ....będzie parę ciekawych i nowych smaków . Ahooooooooooooooooj