Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1057577
Komentarzy: 43041
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 października 2017 , Komentarze (64)

koniec tajemnic, uchylam rąbka, baaaa ściągam całą kotarę tajemnicy , w której was trzymałam ( małpa ze mnie ...ale przyznajcie, że ...urocza(smiech)) . Baba zwariowała na ...siłownię się zapisała. A jakże...ja, która przez lata opierałam się " modzie na bywanie" , poległam i uległam:D. Do tej uległości przyczynił się bolący ostatnio kręgosłup ( co nie jest dziwne, jak doopa urosła) i koleżanka. Poszłyśmy tydzień temu na " obgląd" , przyszedł do nas fizjoterapeuta oraz menager, wyjaśnili co i jak. Fizjoterapeuta umówił się ze mną na dzisiaj ( kazał przyjść z wypisem pooperacyjnym i z opisem urwanej ręki), polazłam zgodnie z umową, poczytał, powiedział na czym wolno mi ćwiczyć a na czym nie iiiiiiii...zaczęło się. Dzisiaj " odćwiczyłam" trening wprowadzający. Mam rower leżący, orbitrek ( marzyłam o tej bestii) i trening obwodowy. Z ćwiczeń grupowych ( żałuję niezmiernie że nie ma w programie seksu:PP) bedę się wściekała na zdrowym kręgosłupie we wtorki i czwartki oraz płaskim brzuchu w soboty. Dostałam jeszcze pozwolenie na pilates i lekki streching, ale tu się okazało, że te zajęcia się pokrywają z dniami mojego basenowania i fizjoterapeuta zabronił mi wtedy przychodzić na siłownię. Więc jak widzicie...nie miała baba kłopotu kupiła sobie karnet :D. Przećwiczyłam dzisiaj solidnie godzinkę, wyszłam naładowana energią, w obie strony trasę odbyłam per pedes, więc spaliłam dodatkowe kalorie ( dymiło się z nich, kurzyło ...że hej) , czuję się bardzo dobrze, mam nadzieję, że za każdym kolejnym upustem mojej wścieklicy będzie tylko lepiej. I tym optymistycznym akcentem ...porzucam was na wieczór, idę pracować....zaraz ma mi się jakiś przyszły rozwodnik pojawić, ahooooojjjjjj. 

10 października 2017 , Komentarze (44)

nie tylko dla nauczycieli z okazji zbliżąjącego się święta, ale dla wszystkich tutejszych czytelników. Życzę wam wspaniałego dnia(smiech)(smiech) 1. A do kotletów była sałata, którą mamusia przyprawiła potem.

2. Wojski przyłożył ucho do ziemi i usłyszał tupot niedźwiedzich kopyt.
3. Robak, ratując Tadeusza, strzelił do niedźwiedzia, który nie wiedział, że jest jego ojcem.
4. Rycerze urządzali teleturnieje.
5. Było ich tysiące, a nawet setki.
6. Pan Dulski był sterylizowany przez żonę.
7. Tatarzy jeździli konno i pieszo.
8. Boryna był teściem żony syna Antka Hanki.
9. Ludwik XIV był samolubem. Twierdził, ze Francja to ja.
10. W odróżnieniu od innych zwierząt ptaki maja nakrapiane jaja.
11. Biesiadowali przy suto zastawionych stolcach.
12. Po jednej stronie rynku naszego miasteczka stoi kościół, po drugiej stronie ratusz, 
     a dookoła wybudowano same nowe domy publiczne.

13. Meteorolodzy wychodzą trzy razy dziennie oglądać swoje narządy.
14. Rodzicami Żeromskiego byli Józef i Wincenty Żeromscy.
15. Anielka mimo zakazu ojca kolegowała się z Magdą i świniami.
16. Kangur ma łeb do góry, dwie krótkie przednie kończyny, dwie tylne długie, 
     a w worku ma brzuch na małego i długi ogon.
17. Jej córeczka Ania uśmiechnęła się pod wąsem.
18. Straszne były te krzyżackie mordy.
19. Bandyci wpadli do sklepu i wymordowali samoobsługę.
20. Kiedy Adam Mickiewicz zawiódł się na kobiecie, wziął się za Pana Tadeusza.
21. Przedstawicielem materializmu był Demokryt z Abwehry.
22. Górnik pogłaskał konia po głowie i cicho zarżał.
23. Faraona nosili w lektyce, a poddani padali mu na twarz.
24. Środkiem płatniczym w Rosji są wróble.
25. Królik posiada głowę, uszy i linienie.
26.. Strażacy śpią w kalesonach i maja tam dzwonki alarmowe.
27. Wiedział, że w okularach jest mu do twarzy, dlatego nosił je zawsze w kieszeni.
28. Niektórzy Murzyni chodzą poubierani w nago.
29.. Admirałowie są ubrani w marynarki wojenne.

9 października 2017 , Komentarze (23)

wolność i swoboda. Szczególnie na torze pływackim. Dzisiaj szok! Każdy miał po " swoim" torze. Pomyślałam, że wczoraj były jakieś młodzieżowe zawody pływackie i dziecki dzisiaj wolne mają...a tu się okazało, że dziecki przyszły ale na 7 . Dobre i pół godziny basenu tylko dla nas...tuż przed końcem mojej " zmiany pływającej" dołączył do mnie pan. Plan wykonałam 52 baseniki w niecałe 46 min. Czułam się świetnie, prysznic i do domu. Tam szybkie " szuszenie" i po zakupy a potem do mamy. Do domu, obiad , indyczy biust z kaszą gryczaną i surówką z pak choi, pomidorków kiściowych cebuli i polane olejem rzepakowym z cytryną i bazylią :D. Teraz troszkę się zezwierzęcam czyli leniwcuję, ale niedługo śmigam kulturalnić się wizualnie, czyli na Vincenta 8). Rano ruszałam się w wodzie wieczorem będę się ruszać napowietrznie. Cały ten tydzień znowu mam wypełniony zajęciami do granic. Musiałam trochę zmienić plan na środę, pojadę z mamą do lekarza, bo powiedziała że " z tym debilem" nie chce jechać ( mówiła o swojej młodszej córce) no trudno ...w środę mam kumulację. Basen, lekarz mamy a potem pogrzeb mamy szwagra. A potem ...albo pasztet albo pierogi..małż obiecał , że jutro mi kupi mięso. Zobaczymy. Rano słonko mnie natchnęło optymizmem ale teraz " tak się znowu pochmurzyło" lalalalala...nic to, kurtka antydeszczowa na grzbiet i hajda bez konia w świat. Życzę wam milutkiego poniedziałkowego popołudnia. Ahoooooj, przygodo, ahooooooj!!!!!

8 października 2017 , Komentarze (32)

...chyba:D. W tygodniu jak cię mogę, basen, łażenie, zakupy, gotowanie, no właśnie młodszy Paszczur z prawie zięciuniem zapowiedzieli się na sobotę " na Wszystkich Świętych" i oczywiście jest zamówienie, małż wczoraj nie kupił żadnego mięsa, więc jest szansa że go zabiję ...i ...nie przerobię na pasztet ani pierogi. Nie wiem, jak można być tak opornym na wiedzę i nie rozumieć, że pomimo nicnierobienia ( ale to tylko teoretycznie) ja mam pełno zajęć. Np. jutro raniutko basen, potem tradycyjnie zakupy i wizyta u mamy a wieczorem ...Vincent, czyli nasz malowany kandydat do Oscara. A potem to już cały tydzień coś się będzie działo. uuuuuuuch gdyby wczoraj kupił o co prosiłam, to dzisiaj bym już połowę roboty miała poza sobą. Tym bardziej, że jak wspominałam , bardzo mnie ostatnio boli kręgosłup...bardzo. O i to jest chyba jedna z oznak starości , gnaty mi zawilgotniały i ani chybi zamieniam się w ser...pleśniowy8). Ale tak naprawdę to o tej mojej starzelinie świadczą niedzielę...znowu dzisiaj pobiłam rekord spania ...ponad 10 godzin. Usnęłam wczoraj po północy a jak otworzyłam na dobre ślepia to była 10 19 . Fakt...śniła mi się Barcelona i jakby tego było mało ...w Sylwestrowy wieczór:D. U mnie pogoda barowa...więc zamiast sięgnąć po kieliszek biorę się za kryminał. Miłego popołudnia i wieczoru wsiem. No i coś z babskiego pamiętniczka. 

Chociaż tym razem to chyba raczej z ...męskiego;)

7 października 2017 , Komentarze (18)

Koncert - brak słów i tym razem dla publiczności też brak słów. Zachwytu:DNie przypuszczałam, że muzyka żydowska, etniczna, eksperyment głosem może zostać przyjęty w Radomiu z takim entuzjazmem. Sala pełna, reakcje żywiołowe a Kroke po prostu wymiata ( szczególnie skrzypek) . Ale wczoraj nie tylko była radość. Mała znowu choruje ...coś zeżarła no i wczoraj napędziła mi strachu, tuż po 18 po wyjściu na dwór nie mogła mi wrócić do domu...nie miała siły wejść po schodach, zadzwoniłam po małża , pojechał z nią do weterynarza a ja na koncert. Wróciłam do domu a pies...."martwy". Ona żywe srebro , leży i nie rusza się , tylko obróciła się na plecki do pogłaskania brzucha, ale nie wstała, nie przybiegła polizać, poskakać, siadłam, patrzę, a ona układa się na boku, tylne łapki tak dziwnie w górze i ....wpadają w wibrację. Cholera przestraszyłam się, że pies ma jakieś problemy z układem nerwowym. Skończyło się awanturą z małżem że jest nieludzki, nieużyteczny, nieczuły i tak się darłam, że przed północą obudziłam lekarza z pogotowia weterynaryjnego i pojechaliśmy jeszcze raz sprawdzić co się dzieje. Doktor bardzo miły, zbadał ją ...z wyników wyczytał że psica nie jest odwodniona, a objawy tej " martwoty" zgonił raczej na jakiś uraz ze strony łap albo kręgosłupa. Powiedział też że nic jej nie poda ( bo oczywiście mąż nie widział co podał " nadworny" weterynarz) ale jeśli antybiotyk to lek właśnie wszedł w fazę najmocniejszego działania. Wróciliśmy do domu a ja poszłam spać...bo po 22 to już zdążyłam się zryczeć...że mi psinka schodzi. Psinka wlazła za mężowską kanapę i tam zasnęła. Dzisiaj rano, poczułam ....kic....i gadzina wylądowała mi na poduszce, liżąc tradycyjnie ucho na dzień dobry. Polepszyło mi się i to znacznie, bo to oznaka tego że będzie żyła. Jest już po ponownej kontroli, dostała leki na usprawnienie trawienia, na razie wciąż głoduje, nie chce jeść, ale chociaż łazi po domu to już jest optymistyczne. Chociaż w tym momencie wlazła na łóżko i ułożyła się na mojej kołdrze...niech śpi, niech regeneruje swoje ciałko i niech nabiera mocy. A ja idę na jakieś śniadanko i popracować jako sprzątaczka ...bo goście przylezą.

Aaaaa a propo sprzątania ...za zalaną łazienkę PZU mi zapłaciło wczoraj :Dnooo powiem wam, że dostałam więcej niż się spodziewałam...będzie na trzy paczki wacików ;) Idę się uczłowieczać...bo na razie wciąż jestem ..leniwcem. Ahooooooj 

6 października 2017 , Komentarze (26)

:D a to z tego powodu, że czuję się ...bosko. 1,35 km przepłynięte, leciutko, bezwysiłkowo i tak też się czuję, nawet odrobinki zmęczenia. Wyprysznicowana, czerep umyty, bo przecież z rana rozkoszowałam się fizycznie, z wieczora będę się rozkoszowała intelektualnie i kulturalnie. Anna Maria Jopek i Kroke....usłyszałam o tym zespole jakieś 15 lat temu a ponieważ uwielbiam muzykę żydowską ( między innymi) to był czas , że słuchałam ich do bólu. Cieszę się, że dzisiaj będę mogła posłuchać ich na żywo. Chlebek już w piekarniku, dom pachnie rozkosznie a ja się nawadniam ( bo przecie wypociłam to i owo do basenu) a potem lecę do sklepu. Wczoraj kupiłam bardzo śmieszny materiał jakby pajęczynka w którą wplecione są " kleksy" złotego brokatu.

Na rolce jest go chyba 2 m szerokość 35 cm, wczoraj go rozwinęłam i okazało się, że bardzo ładnie wygląda jako ...kokardy do stroików( ew. można go położyć np. jako bieżnik na stół, pójdę jeszcze dzisiaj i dokupię, kosztuje 6,99 za rolkę ( w KiK) , są różne kolory biały, czerwony, srebrny i złoty....wzorki na tym są różne, ja wybrałam tę pajęczynę, ale były wersje gęściej tkane.Będę się " rękodzielić", mają też duże świece zapachowe w szkle ...o ludzie te o zapachu cynamonu albo grzanego wina....mniam, pora już sobie " aromatyzować" powietrze w sypialni, szczególnie w takie wieczory jak te ostatnio. I na razie to tyle. Więcej grzechów nie pamiętam ( bo nie zdążyłam jeszcze nagrzeszyć, myślą, słowem ni uczynkiem). Rzeknę zatem nietradycyjnie ....z Bogiem, Buddą, Manitou czy kto tam komu na myśl przyjdzie. A na koniec.....złota myśl.

4 października 2017 , Komentarze (23)

nic mnie nie zeżarło ( może niektóre osoby żałują że tak się nie stało :D). Jak to mawiają mądre babki " stara, głupia i nie leczy się" , niom....zgłupiałam jeszcze bardziej, a przez to mało mnie w domu, bo ciągle gdzieś łażę i coś załatwiam. Ale......już za chwileczkę, już za momencik opowiem wam o moich nowych koncepcjach, wariactwach, szaleństwach czy jak tam będziecie to chciały nazwać. Mam zaległości w czytaniu waszych wpisów, postaram się to nadrobić a natenczas :PPbłagam o litość i niski wymiar kary. Na dobranoc albo dzień dobry ...kolejna mądrość, niekoniecznie ludowa. 

3 października 2017 , Komentarze (14)

" a dlaczego ja nie jadę"? " dlaczego muszę zostać w domu"? Mała nie wie , co się dzieje...smycz tylko dla Tequilli dla niej nie ? Gdyby nie deszczysko zabrałabym ją do kata...do Tosi, a tak, mokrzelca i brudasa ( bo niskopodwoziowa) nie zabiorę, zresztą nie mam sumienia, żeby ulewa ją kąpała przez dość długi czas. Tequilla pojechała na kontrolę do Warszawy, ze ślepkami. Generalnie wczoraj miałam w chałupie bolnicę. Whisky najpierw miała " biegaczkę" a potem " hafciarkę" , nie wiem czego się najadła. Wiem, że miałam zielone prześcieradło i musiałam je zmieniać, możliwe, że czując problemy najadła się psiej trawy. Nic to ...udało się wsio zatrzymać a ona grzeczniutko spała na moich kolanach cały wieczór. Zgodnie z prognozami, zaczęła się psia pogoda. No trudno....teraz już chyba więcej deszczu niż pięknego słońca.Jesień mili, jesień. Też trzeba żyć. Zaraz pełznę do kata, po drodze wpadnę do Elektrowni, bo wypatrzyłam, że teraz w ramach cyklu " sztuka na ekranie" będzie film o da Vinci. Ale data projekcji na stronie internetowej to 26 listopada( a repertuar na październik) pani nie wiedziała czy to właściwa data czy błąd i umówiłyśmy się, że jak dzisiaj będę dreptała, to pani będzie już dokładnie poinformowana i mnie oświetli. Zatem miłego dzionka mimo niezbyt uroczej pogody. Bye, bye

2 października 2017 , Komentarze (13)

leniłam się dzisiaj rankiem, a to z racji tego, że wczoraj wieczorem maszerowałam, pod Sąd i do chałupy. Pod sądem dopadła mnie pani " redachtorka" z radia VOX no i dałam vox...oczywiście krytyczny, pani zaczęła drążyć temat, co mi się nie podoba w prezydenckich ustawach iiiiiiiiii.....dostała wyczerpującą odpowiedź...nie wiem, czy spodziewała się iż natknie się na myłpę rudą , nieco zorientowaną w prawnych zawiłościach . Ale ok. 

W nocy znowu miałam dziwny sen...śniło mi się że byłam na plaży w Kołobrzegu, oblekłam się w " pływackie kościumy" a tu ....rozsuwa się metalowa płyta ( niczym kotara w teatrze) i ukazuje mym oczom Bałtyk...spokojny, gładziutki. Ludzie się do wody nie rwą, więc ja postanawiam zażyć kąpieli. Wpełzłam w wód odmęty, woda nawet o przyzwoitej temperaturze, więc stwierdzam, popływam , oddalam się od brzegu  i nagle...kie licho, mój brzuch zaczyna szorować po kolejowym nasypie. Wpełzam na te kamyczki coraz wyżej ...niczym ta istota co to wylazła z " zupy oceanu pierwotnego" i została gadem. Cały czas pełznę na brzuchu , bo oprócz kamyków mam pod nim trochę wody. Nagle widzę ..szyny, nosz kurza twarz a ja pełznę dalej, a po drugim torze przetacza się skład towarowy. Jak mi już pociąg przejechał, to zobaczyłam peron a za peronem, ulicę, bloki i osiedle. Oooooooo trzymajta mnie ludzie...morze mi się skończyło!!!:? Zdenerwowałam się z lekka i stwierdziłam, że nie będę ganiała po mieście w kostiumie, bo nie wiem jaki dystans mam do przelecenia i gdzie w ogóle jest reszta tego morza, gdzie ono nastąpi. I wylazłam i jak wylazłam to poczułam, że mi śpi jakiś źwierz na kołdrze przy boku, myślałam, że to Whisky a tu niespodziewajka, to Tequilla mi nocą wpełzła delikatnie i ułożyła się do snu. Trochę mnie to zdziwiło bo do tej pory zawsze najpierw stawiała przednie łapy i czekała na moją reakcję ( nie wolno jej wchodzić na moje łóżko, podobnie jak Whisky , tylko ta, ma w...podogoniu moje zakazy), jesli nie krzyczałam i nie odganiałam jej to się układała ...ale robiła to zimą. Widać, mróz nadciąga wg. moich psic. A potem to już musiałam wstać, bo dzisiaj miałam wizytę w PUP, potem pospacerowałam trochę, żeby kasę do banku oddać. Pojechałam po zakupy , zapakowałam samochód, poszłam odstawić wózek i .............klękajcie narody. Ferdek mi się nie chce otworzyć...pilot nie działa ( małż trzy miesiące temu miał " wymienić" baterie w pilotach) dzwonię po tego co to mnie ma w dowodzie i mówię, że nie mogę otworzyć samochodu . " To otwórz z kluczyka" próbuję, ale się nie otwiera, postałam, trochę podusiłam guziczek...nic, jeszcze raz kluczyk do dziurki iiiiii..jest , otworzyło się, tia...otworzyć się otworzyło ale zaczęło pikać i nie pozwoliło otworzyć. Przybył " naczelny fachowiec odpojazdowy" i próbuje ....guzik, Ferdek nie odpala...no to stwierdził, że pojedzie do domu po drugi kluczyk z pilotem. Jesuuuuu, już myślałam, że do fabryki Forda pojechał, w końcu się pojawił i ....nadusił, drzwi się zablokowały, potem nadusił , drzwi się odblokowały, jazda się pojawiła, dostałam pozwolenie na pojechanie do mamy. tylko mi przykazał drzwi zamykać kluczykiem nie pilocikiem.:DOooo i tyle miałam przygód na dzisiaj. Niedawno dostałam wiadomość, żebym się szykowała na piątek na koncert Anny Marii Jopek i Kroke, kupię też chyba bilet na przyszły tydzień na Katarzynę Groniec a teraz idę robić filety z kurczęcich " łud" faszerowane boczkiem, serem mozarella i pastą z brokuła i parmezanu. Miłego popołudnia, pełnego słonka, bo od jutra ma znowu padać....i zimnić.(deszcz). Ahoooooojjjjjjj do miłego 

1 października 2017 , Komentarze (42)

Obiecałam pokazać płaszczyk i tak czynię, przy okazji pokażę drugi płaszczyk ..na teraz, delikatny, pudrowy róż, wczoraj dopełniłam nim looku ;). Dzisiaj wieczorem pognam w sportowej konwencji, no ale idę na ...spacer. I na koniec...kolejna " złota" myśl. Zatem zaczynamy 

Płaszczyk późnojesienny albo wczesnozimowy....zależy od punktu widzenia :D

płaszczyk zdecydowanie wiosenno wczesno jesienny, taki na już iiii na koniec myśl na dzisiaj ( albo na każdy inny dzień) 

Cudownej , słonecznej ale już jesiennej , chłodnej niedzieli. Ahooooooooooooj

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.