Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1055107
Komentarzy: 43037
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 września 2017 , Komentarze (16)

1,35 km przepłynięte w 47 min :D:D w wodzie robi się coraz ciaśniej, na dodatek przyszedł dziś nam na tor " chlapacz" to mocno niedowidzący młodzieniec...jeszcze pół roku temu pływanie obok niego ( na torze obok) było koszmarem, tak chlapał, że żaden waleń by mu nie dorównał, dzisiaj na szczęście....płynął bezrozpryskowo. Ale i tak z jednym z moich doktorków pruliśmy fale ...a przed wejściem do szatni doktor oznajmił " to co? my na tor drugi a babcia na trzeci" poparłam...i pływało nam się ...nieźle. Miłego dzionka..u nas jesień przyszła już dzisiaj, deszcz, deszcz, deszcz i szaruga. Bye , bye

19 września 2017 , Komentarze (32)

proszę Mariolko. Takie pierdalamenty kupiłam. Wazon chcę jeszcze jeden, bardziej zbliżony do kształtu butelki i wyższy, chcę też paterę ale panie mają prostokątną ( a ja nie lubię ostrych kształtów) więc poczekam jak się pokaże srebrzysta łódka, są też świeczniki na tlighty  i chyba sobie kupię :D a te kwiaty kojarzą mi się z pałacem królowej Śniegu ...z mrozem i lodem... jak wspomniałam planuję dom w szarościach ...złote dodatki podobają mi się ale tylko na zdjęciach ...w realu zdecydowanie stawiam na srebro chociaż...ostatni kwiat ma płatki ...jakby z masy perłowej, ten kupiłam dzisiaj 

19 września 2017 , Komentarze (26)

ale numer:?. Wróciłam dzisiaj do domu z zamówieniem na Boże Narodzenie, tak, tak, nie przepatrzyłyście się ....pani, której na sobotę piekłam malinową chmurkę zamówiła 6 blach ciast na święta, w tym 2x malinową chmurkę, która im baaaaaaaaaardzo smakowała, nawet kobieta mi dała maliny, żebym je zamroziła dla niej dla ciasta:D. Zresztą to nie koniec dzisiejszych zamówień bo Długoręka zamówiła sobie ..chlebki. A w ogóle to dzisiaj mam dobry dzień ...polazłam do Fajnego sklepu ( taka nazwa) w piątek kupiłam tam serbrny wazon ( nowochałupowy) na który od dawna chorowałam a do tego wazonu kupiłam śliczne kwiaty ...ze szkiełek i delikatnych drucików, no i w oko mi wpadły róże...ale że dużo wydałam w piatek, a chodzę koło tego sklepu dwa razy w tygodniu to poszłam dzisiaj. Myślałam o tych różach ...na cmentarz, ale jak je kupiłam cudne, kremowe ( były jeszcze piękne białe, leciutko różowe i ciemnoczerwone) , to kilka osób mnie zaczepiło na ulicy, gdzie kupiłam takie piękne kwiaty, przy czym ludzie myśleli że to ..żywe kwiaty :D. No i tak sobie z nimi maszerowałam spotkałam kilka znajomych osób i zostałam opier...niczona że chyba zwariowałam, że takie kwiaty chcę postawić przy grobie, żeby złodzieje zarąbali. No dobra uległam...mam wysoki wazon i róże zostaną w domu ( matko kiedyś nienawidziłam sztucznych kwiatów, ale teraz są tak cudne), a do tego idzie zima, bardzo lubię mieć kwiaty w wazonie, ale jak zimą je kupuję i przywożę do domu ..to przeżywają szok termiczny i szybko mi zdychają...a te będą bezpieczne:PP. A tak poza tym będę się w niedzielę odchamiała bo poszłam do MCK i kupiłam bilet na wirtualną podróż w 3D po galerii Uffizi , a co...kulturzyć się trza...nie tylko kurzyć. I to by chyba było na tyle.....muszę teraz pomyśleć jaki repertuar ciasteczkowy zaproponować pani na święta. No to idę myśleć . Miłego popołudnia , pogoda cudna i nawet dość ciepło się zrobiło. Piękny koniec lata.

Podobno anioły nie płaczą...

 

Rozsuwając co rano koronkowe firanki chmur

 Przeciągają się miękko w łaskoczących promieniach słońca

Chwytają w dłonie blaszane konewki

I podlewają błogie uśmiechy pękające w doniczkach 

Siadają na gałęziach rajskich jabłoni

Machając beztrosko bosymi stopami patrzą na swoich podopiecznych

O zmroku wciskają się cicho w kąt

Łakomie słuchając szeptów pełnych próśb ... Aniele Stróżu mój

 Jeden z nich wymyka się nocą

Kładzie głowę na mej poduszce łkając cicho z tęsknoty za grzechem


A podobno anioły nie płaczą...           

19 września 2017 , Komentarze (16)

to odpowiednia pora , żeby powiedzieć wszystkim dzień dobry i...dobranoc, wróciłam do domu koło w pół do pierwszej, ale zobaczyłam, że nowy chlebek cudnie wyrósł, więc nie mogłam go trzymać do rana żeby upiec bo by mi opadł..więc jeszcze zarwałam godzinkę i upiekłam chlebek pszenny z czarnuszką na zakwasie żytnim. Zobaczę przy śniadaniu czy dobry. A tymczasem 

więc ta bestia niczym król Julian rzecze wam ...dobranoc :D

Chlebek mi bardzo smakuje 

jeśli ktoś ma ochotę poszerzyć swój repertuar zapraszam do ruda-z-garami. 

Lecę do mojego kata :D 

18 września 2017 , Komentarze (57)

szok, szok mnie opanował. Szczególnie wobec ostatnich doniesień o zdemolowanych sklepach L. w związku z bitwami o kurtki. Aż mnie ciarki przebiegały na myśl, czy uda mi się wleźć dzisiaj do sklepu , czy tłum fanów kolekcji Heidi Klum mnie nie rozgniecie . A tu ...szok....ludzi niewielu ( ludzi pci kobiecej of course) a jeszcze większy szok mnie ogarnął, jak zupełnie bezproblemowo kupiłam sobie biały obuw typu penisówka , tylko że skurwiany. No mówię wam...ciężko mi było oddychać ( z radości i niedowierzania) , wróciłam et chałupa, w biegu pożarłam śniadanie ( powinnam za ten bieg zostać wychłostana) po czym razem ze szwagierkiem pognałam do Sądu przejrzeć akta. Potem wpadłam do Pepco i kupiłam urocze miseczki do zupy albo do czegoś tam...u mnie tych miseczek nigdy za dużo co niektóre mi " dziwnie dematerializują się" i nie wracają co gorsza a te dzisiejsze w słodkim pudrowym różu i delikatnym turkusie a do tego po pinć złotych ( bez grosika)

, kupiłam też dwie urocze ściereczki do naczyń  booo......założyłam już " nowodomową" szufladę i tam składam rzeczy, które kupuję do nowej siedziby. Ktoś może powiedzieć " wariatka" , być może, co prawda wykańczanie ma się zacząć w styczniu ( bo mój wykańczalnik ma tyle pracy, że o nas zapomniał) ale ...ja już wiem jak ma wyglądać tamto mieszkanie, jaka ma być kolorystyka ( głównie szarość w różnych odcieniach) więc nie widzę powodu, żeby nie kupować rzeczy, które mi będą pasowały do mojej koncepcji a w dodatku mi się podobają. Podejrzewam, że kuchnia wyszarpnie sporo kasy mojemu małżowi, podobnie jak ...oświetlenie. Więc ..takie duperele mogę spokojnie zacząć gromadzić wcześniej. 

Teraz moment odpocznę i popracuję głową a potem ...przyjdzie pan od ubezpieczenia, a potem ja pójdę do Ewci pić i ploteczkować, bo nie widziałyśmy się ze dwa lata i nazbierało się tematów. I tak mile zakończę dzionek dzisiejszy. Jutro chyba poprzesadzam storczyki a wieczorem wybiorę się na polityczną debatę :D I to tyle mam w planach na najbliższe godziny, życzę wszystkim słonecznego popołudnia i do ...poczytania. Ahooooooooooj

17 września 2017 , Komentarze (27)

spałam 12 godzin.(kreci) Obudził mnie dopiero telefon koleżanki. Nie mogłam pojąć która to już godzina. Widać zmęczenie ostatnich 10 dni wygrało ze mną ...a od jutra znowu dni wypełnione planami co do minutki. Zaraz wywlekę ciele i pójdę wyglansować łazienkę, jutro przychodzi pan z PZU na " oględziny miejsca szkody". Raz w życiu lenistwo mojego małża wyjdzie na dobre, nie " zdążył" pomalować tego zachlapanego sufitu i bardzo dobrze, oprócz plam widać też piękne " odbicie" tynku na suficie :D. Za oknem szaro i tak smętnie ...faktycznie spać się chce ale jak mus to mus ..w ramach walki ze smętnością zrobię dzisiaj na obiad pizzę , żeby było gorąco i kolorowo :p. No dobra idę do łazienki bo czuję że dopada mnie jedna z poniższych chorób...a może nawet kumulacja owych zaraz. Miłej niedzieli . Bye , bye 

PS. Będę robiła nareszcie wafelki, dobrze że poczekałam z zakupem waflownicy, teraz pan obniżył cenę i kupiłam ją za 25 zł, z przesyłką 33,4 :D będę produkowała może we wtorek bo jutro to mam roboty ooooood świtu a na wieczór będę piła ze starą kumpelą z liceum, to się nazywa " mocne" rozpoczęcie tygodnia (smiech)

13 września 2017 , Komentarze (26)

:D na mła. Na basenie ...masakra , dzisiaj mało nie runęliśmy. Dla nas tylko dwa tory, 4 tory dla szkółki pływackiej i dla indywidualnej zawodniczki. Na naszym torze na początku 5 osób , włos ( którego nie mam) zjeżył mi się na plecach. W tej piątce, starsza pani słabo pływająca, co zrobiłam po pierwszej długości? Zasugerowałam pani, żeby przeniosła się na tor 6, zewnętrzny, który zgodnie z basenową etykietą jest przeznaczony dla osób słabo pływających. Pani odmówiła, ale po naszych 4 długościach ...uciekła8) widać, bała się, że zostanie " rozpłynięta" przez 3 rekinów i jedną uroczą orkę :D. I tak sobie we 4 pływaliśmy prawie pół godziny.  Na szczęście, chyba dzieciaków ze szkółki nie przyszło tak dużo jak w poniedziałek i panowie instruktorzy podarowali nam łaskawie jeszcze jeden tor, ale to i tak nie zmieniło sytuacji, bo na " odzyskany" tor wpakował się pływający" zrywami" pan, o którym kiedyś wspominałam, dołączył do niego bardzo wiekowy pan no i pani słaba się tam przeniosła, aaa i doszedł jeszcze jeden nieźle pływający pan , który przyszedł późno bo przed 7. Na moim torze zostałam ja, doktorek i dynamiczny 84 latek . Mimo tłoku przepłynęłam dzisiaj dwie długości więcej niż w poniedziałek. Widać jak płynie nas więcej, ale wszyscy nieźle pływamy to tempo się podkręca i są lepsze osiągi. Jak już wylazłam z wody, dokonałam ablucji i rzuciłam się ku wyjściu, to mały figiel a zostałabym znokautowana drzwiami od męskiej szatni, doktorek tak energicznie wybywał na zewnątrz, na szczęście, oberwałam tylko w ramię. Pan doktor przepraszał, ja mówiłam że nie trzeba, bo to nie jego wina, że panowie nie widzą pań, które idą korytarzem ze swojej szatni, ześmialiśmy się, że udało nam się zsynchronizować i nie wpadać na siebie na torze, a do zderzenia doszło na korytarzu. Na szczęście jak widzicie złego diabli nie biorą. Zaraz śmigam robić pazury naręczne i nanożne, po drodze wpadnę po gazetki i odebrać trójeczkę trafioną w lotto( no ale te marmurowe schody z Manhattanu to miała być wielka wygrana :p a nie " mini ratka" ) i chyba się pokuszę o wysłanie kuponu w tej " europejskiej" loterii ..hmmm no tu jest trochę kasy do wygrania ...prawie 400 mln (kreci)

I takim oto marzeniem kończę moją bazgraninę ...aaaa specjalistki od snów, dzisiaj mi się wilczki malutkie śniły, wilczek i wilczyczka...szczeniaczki. Dorosłe wilki biegały mi wokół nóg ale były przyjazne , nieagresywne i tylko nie wiem czemu były ...czarne? Jak widać to jakaś nowa " odmiana" albo nawet i hybryda , niczym  Toyota :D. Miłej środy wsiem. 

11 września 2017 , Komentarze (20)

wróciłam na basen. Wooow , bosko było mimo wszystko, kondycji nie straciłam 1300 m w 47 min po dwu i półmiesięcznej przerwie to mnie zadowala. Mniej mnie zadowoliło to , że było nas troje na torze, ale pół basenu zajęła młodzieżowa sekcja pływacka. Pływanie we troje nie podobało się żadnemu z nas ( podobnie na dwóch sąsiednich torach) , na szczęście podobno to tylko przez ten tydzień, bo basen, gdzie normalnie trenują dzieciaki jest remontowany. Piję kawkę, zaraz zjem śniadanko i lecę do sądu. Dzisiaj super przesłuchanie, afera z uniwersytetem zatacza coraz szersze kręgi ogólnokrajowe . Dzisiaj na sali sądowej ma być 2 stacje radiowe i prasa. Dobrze, dobrze, bardzo dobrze. Deszczyk pada, ciepło jest , ja naładowana energią i wszystkim życzę takiego energetycznego początku nowego tygodnia. Byeee.

Ps. Na " krzcinach" byłam niczym papug...najkolorowiuśka wynudziłam się jak mops ( pomimo ponad 20 osób) , dobrze, że siedziałam na przeciwko drugiej babci  i jej siostry, fajne kobietki, to sobie czasem potokowałyśmy. Wyleźliśmy dość wcześnie bo mnie się już oczy zamykały ze zmęczenia no i wybroniliśmy się przed " paczką" poimprezową, a na co mnie ciasto jak ja mam zamrażarkę  ciast :D;D po mojej imprezie. Generalnie upewniam się w moich obserwacjach że na takie imprezy, do pewnego grona osób, ja się nie nadaję, ich zachowanie narusza strukturę mojego układu nerwowego:D. No teraz to już lecę. Ahoooj 

10 września 2017 , Komentarze (64)

Mam przerażąjące towarzystwo, rzucili się na żarło jak stado wygłodniałych hien, były jeszcze małże w białym winie i czosnku ( zgodnie z moimi przypuszczeniami właściwi gości nie tknęli), kąski z kurczaka z sosem jogurtowo - czosnkowo- miętowym i sosem chilli ( które bardzo ucieszyły młodzież i moją córkę oraz zięcia)  ale ...generalnie żarło zostało ..zdmuchnięte..wsio, pierwsza patera ciasta zniknęła w minutę...jeszcze nie zdążyłam odłożyć noża a już siostrzeniec ( niezwykle użyteczny, choć wczoraj obaj mi dzielnie pomagali) biegł z talerzem, żeby dołożyć tego " z bezą i migdałam" . Co do tortu to niektóre panie mnie obraziły:< Spytały gdzie go zamawiałam. Och gadziny ...wątpiły w mój talent. bardzo się cieszę, że ludeczki zadowolone ale ja martwa....praktycznie już od 12 kręgosłup mnie tak bolał...że mało nie płakałam, dzieć przyjechał później niż się zapowiedziała, więc nakrywanie stołu musiałam zrobić własnoręcznie, ale dałam radę.  Osłuchałam się od mojej osobistej mamy  , która siedziała ze mną od 12 oraz znajomej która również dotarła przed południem  , że powinnam jakiś karmnik dla ludzi otworzyć . Mhm...tylko jak widać ...ja mogę się pobawić z jedzonkiem jeden, góra dwa dni...trzeciego następuje kumulacja większa niż w lotto i koniec...cierpię. Dobrze, że ból troszkę mniejszy, bo przecież ...dzisiaj te chrzciny. No nic...trzeba się wypindrować i błyszczeć :D. Miłego dzionka , milutkiego

A i proszę...gwiazdorozbiór pt. Niedźwiedzica Wielka ( Polarna pseudo) ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.