- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (179)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1068231 |
Komentarzy: | 36979 |
Założony: | 17 kwietnia 2012 |
Ostatni wpis: | 20 listopada 2024 |
Postępy w odchudzaniu
Ale mi wstyd :( Moja nerwowość mnie wykończy :( i wszystkich dookoła. Wystarczy chwila,abym wybuchła. I tak stało się i tym razem. Młoda zaczęła pyskować, dyskutować....ja jedno zdanie Ona swoje i tak dobre 10 minut...tak mnie wkurzyła i wyprowadziła z równowagi,że padły słowa które nie powinny paść :( Wiem i zdaję sobie z tego sprawę...Nie panuję nad nerwami, emocjami :( Jak to piszę,to aż mam załzawione oczy :( Od czasu rozwodu jestem kłębkiem nerwów. Czasami jest ok, ale są dni,że bez kija nie podchodź.... :( to smutne, przykre....Jestem teraz niestabilna emocjonalnie. Chyba znowu trzeba się wybrać do jakiegoś psychologa na sesję. Chociaż po ostatniej wizycie,która miała miejsce jakieś 2 lata temu...to Pani psycholog zaproponowała mi sesje w grupie...zamknięte :( przeraziło mnie to...ja i szpital? Sobie pomyślałam...to ze mną jest aż tak źle...a może coś wyolbrzymiałam i Ona tak to odebrała? Sama już nie wiem. Jedno co wiem, to, to,że mam wahania nastroju....Każdego dnia pracuję nad tym,ale ciężko jest. Może dlatego,że zawsze wszystko miałam zaplanowane...a teraz mimo planów nic nie wychodzi...i to może mnie tak drażni. A może faktycznie rozwód tak wpłynął na moją psychikę? Już teraz Pan M ma dosyć, tych moich fochów, wahań nastrojów...On to wytrzymuje...ale jak długo? Wiadomo nikt nie jest idealny, ale....A może za dużo celów stawiam sobie...i porażki mnie tak dołują? Nie wiem...Ale jest mi wstyd,że nie panuję nad tym...Moje dziecko wie,że KOCHAM JĄ najmocniej na świecie i mimo krzyków, jest dla mnie NAJWAŻNIEJSZA.
Dzień do bani...Niby ok bo zjechał Pan M,ale auto się zepsuło i trzeba naprawić i potrzebna była pomoc kolegi... Przyjechał z dziećmi...bo nie miał z kim zostawić. Ja najchętniej bym wyszła prost przed siebie, ale nie mogę, bo dzieci same się nie przypilnują. Moje plany jak zwykle poszły....się... echhhh....Szkoda słów...Tak jest zawsze. Planowałam,żeby gdzieś pojechać, bo Pan M we wtorek ma urodziny, a tego dnia będzie w trasie. Kto wie czy już jutro nie będzie musiał jechać. Piję melisę aby się trochę uspokoić, bo zaraz wybuchnę.........Wakacje a dzieciaki w domu siedzą, bo zawsze coś innego wyskakuje. Mam już dosyć... No nic poszukam inspiracji kulinarnych na necie... Może coś ciekawego wypatrzę. Siedzę w milczeniu w pokoju, bo w przeciwnym razie mogłoby być kiepsko :(
Mimo wszystko życzę udanej soboty :)
No i zaraz będzie weekend...A jak mijają obecne dni? Można powiedzieć,że dobrze...A jak z samopoczucie? Powiedzmy,że jest ok. Pomijając fakt,że wczoraj Pan M wrócił z trasy...a dziś znowu jechał :( Cholery idzie dostać. Szef nabierze kursów a później nie ma kto jeździć :( jestem wkurzona....bo znowu coś zaplanowałam i dupa :)
A teraz zmiana tematu....od 5-ciu dni zapisuję posiłki i o dziwo liczę kalorie...Wiadomo nie jest to liczenie co go grama...Ale staram się mnie więcej zliczać :) Do tego płyn do każdego posiłku...i tak każdego dnia wychodzi ponad litr...a miałam z tym straszne problemy. Mało tego staram się jadać mniej więcej o tych samych porach...Zobaczymy co z tego wyjdzie :) A ze spraw posiłkowych...nowinka :) polubiłam owsiankę :) aż do tego stopnia,że posmakował mi koktajl z płatków :) Kurczę,że ja wcześniej nie odkryłam tego smacznego dobrodziejstwa :) Póki co jestem dobrej myśli co do wszystkiego....a na ile mi tych dobrych myśli wystarczy? Nie wiem :)
A Wam jak mija dzionek ? Jak idzie Wam walka z kg?